28/12/2010

Co jest ważne?

Jakiś czas temu miałam sen.


Byłam sama w domu, ale to nie był ten, w którym teraz mieszkam. W pewnej chwili zauważyłam mały ogień po prawej stronie mieszkania. Popatrzyłam na ten ogień i zaczęłam zastanawiać się co wynosić z domu, co uratować z pożaru. Wzięłam z szafy parę rzeczy razem z wieszakami i wyniosłam. Wróciłam i stałam zastanawiając się co mam jeszcze wynieść. Stałam i nic nie robiłam tylko patrzyłam jak płonie sobie mały ogień. Nie zagrażał mi, bo był mały i nie powiększał się. Tak jakby dawał mi czas na ocalenie najważniejszych dla mnie rzeczy.


Koniec snu.


Sen się skończył, a ja zostałam z pytaniami. Dlaczego nie wynosiłam wszystkich swoich rzeczy? Miałam dużo czasu, żeby uratować wszystko co mam w domu, a ja tylko stałam i wartościowałam. W efekcie prawie nic nie wyniosłam. Zostawiłam nawet dokumenty, pieniądze, karty bankomatowe itp. Wyniosłam parę ubrań, bo coś musiałam wynieść, nawet nie zastanawiałam się nad porą roku i co mi się może przydać. We śnie uznałam, że nic nie jest warte uratowania z pożaru. Czyli rzeczy materialne są ulotne, nie mają dla mnie znaczenia. Dziś są  takie - jutro są inne ważniejsze. W drodze do pracy widzę niszczejące fabryki i wspominam ludzi, którzy w nich pracowali. Dla nich to było ważne miejsce, w którym zostawiali dużą część swojego życia. Prawie czuję ten pot i krew. A teraz te budynki są ruiną, bo nie ma w nich ludzi. Współczuję tym, którzy tam się wprowadzą, bo mają tam być lofty. Ludzie zapłacą duże pieniądze, żeby mieszkać w takich mieszkaniach. Dziwne. Materia zostaje, a my idziemy dalej.


Pamiętam w czasie powodzi, jak tv pokazywała starszych ludzi płaczących, że woda zabrała im dorobek całego życia. Ja ich rozumiem, ale ich dorobkiem powinny być dzieci, które powinny zostać wychowane, żeby teraz pomóc rodzicom. Ci ludzie przekonali się na własnej skórze co są warte rzeczy. Dla ludzi w potrzebie działa system rządowy pomagający ponownie stanąć na nogi. A przynajmniej powinien działać. Ale zawsze można liczyć na sąsiadów lub całkiem obcych, którzy pomogą.


Dobra materialne są ważne, ale nie najważniejsze. Mają nam umilać życie, a nie być esencją życia.


Ostatnio usłyszałam rozmowę. Dziecko coś poplamiło czy uszkodziło. Starszy brat powiedział: zobaczysz co ci zrobi mama jak to zobaczy. Niebywałe jak małe dzieci są wychowywane w poczuciu strachu i ważności nieważnych rzeczy. Jasne, że może nam być przykro jak coś zostanie zniszczone, ale potraktujmy to jako lekcję, a nie katastrofę.


Uświadomiłam sobie, że to ludzie są najważniejsi. Ważna jest moja rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, klienci. Bo to oni w trudnych chwilach mogą mi pomóc. Ja też mogę sobie pomóc.


Najgorzej mają ci, którzy są sami na świecie, a mają tylko przedmioty. W czasie Świąt czują się chyba bardzo samotnie. Zawsze jest czas, żeby się obudzić i zmienić swoje nastawienie do życia.


Moje życie jest jak leżąca ósemka, raz na górze raz na dole. I taka sytuacja uczy pokory.


Afryka


Możesz w życiu stracić wszystko, ale gdy zostaniesz sam - to masz problem.


Zawsze jest z Tobą Stwórca, więc nigdy nie jesteś całkiem sam :)


 


 


 


 


 

25/12/2010

Moja choinka

Tak wygląda w tym roku ubrana moja kilkunastoletnia choinka:


moja choinka 2010


Ta choinka zostawia igły na podłodze w czasie ubierania, a nie rozbierania. Jest już stara, ale jara ;) W tym roku dokupiłam złote bombki, bo jakoś było mi mało. Są też czerwone bombki i złote łańcuchy, a światełka są ciepłe i żółte. Bardzo mi się taka choinka podoba.


Kiedyś miałam żywą choinkę, ale właściwie to nie żywą, a umierającą. Każdy chce mieć żywą choinkę w domu, a nie zastanawia się nad tym, że jest to żywa energia. Wystarczy zamknąć oczy i wczuć się w to co czuje nasza "żywa" choinka bez korzeni. Ona gaśnie ślicznie przystrojona i powoli umiera. Przecież ona pachnie tylko przez 1-2 dni, a potem to tylko kłopot. Naprawdę każdy to czuje tylko udaje, że tak być powinno.


Największe hipokrytki to znane osoby. Nawołują do zaprzestania noszenia skór zwierzęcych, a same kupują umierające drzewka, ubierają je ładnie i cieszą się z ich powolnego umierania (jak np Dżoana).


Dobrzy ludzie szanują KAŻDE życie i nie niszczą je dla zabawy, a źli tylko mówią i udają, a po czynach ich poznacie jakimi ludźmi są naprawdę.


Cieszmy się, są Święta.

23/12/2010

Idą Święta :)

Dobrych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim internautom.


swieta


Czas tak szybko mija, a tu już Święta. Moje ulubione, bo przecież będą prezenty.  Ja już wszystkie kupiłam. Jutro popakuję i rano ubiorę choinkę. W moim domu prezentów nie było na Mikołaki tylko w Wigilię, po kolacji. Jako dziecko szybko zjadałam co trzeba i po prezenty. Zawsze się cieszyłam, bo dostawałam różne potrzebne i niepotrzebne rzeczy. Przed Świętami z siostrą przeglądałyśmy szafki i czasami udało nam się znaleźć nasze prezenty. A czasami były tak dobrze ukryte, że były dla nas niespodzianką.


Święta są kolejną okazją, żeby w gronie rodzinnym usiąść, zjeść coś dobrego i pogadać. Różnie w mojej rodzinie było, ale na Święta wszyscy zapominali o urazach. Nie poruszało się tematów drażliwych i miło spędzało się czas.


Żal mi było ludzi, którzy nie czuli "magii świąt", bo to znaczyło, że nikogo nie kochali i sami nie byli kochani. Teraz tylko im współczuję braku miłości w ich życiu. Małe dzieci czekają na Mikołaja i im się podobają te święta. Młodzież się nudzi, bo przecież muszą siedzieć z rodziną bliższą i dalszą przy stole, a nic nie mają do powiedzenia. Lub nie są dopuszczani do głosu. A wszystko to z braku miłości.


W necie pełno jest takich sfrustrowanych ludzi, którzy nie rozumieją "tej całej szopki". A przecież takie RODZINNE spotkania są bardzo ważne. Nie dajmy się zmanipulować, że każdy może robić co chce w tym czasie. Narty mogą poczekać. Wiadomo, że Mikołaja wymyśliła Coca-cola i nie trzeba zwalać na niego, że to on przyniósł tę górę prezentów. Potraw też może być kilka, tych ulubionych. Trzeba mieć dobrą wolę. Kiedyś może zabraknąć nam bliskich, bo odejdą z tego świata. Doceńmy to, że teraz są z nami.


A tym, którzy nie lubią Świąt życzę miłości - do siebie i do ludzi.


 

29/11/2010

Droga do i z pracy w dniu ataku zimy

Nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem kilku słów na temat dzisiejszego dnia.


Od wczoraj wszyscy ostrzegali przed atakiem zimy, opadami śniegu itp. W moim mieście urzędnicy spali i to głęboko, bo nie słuchali prognoz. Po co mają się denerwować.


Do pracy na godz. 15.30 wyruszyłam z domu o 14.30, a zwykle wychodzę o 15. Zadzwonił syn i kazał mi wcześniej wyjść, bo on rano spóźnił się do pracy. Na przystanku tramwajowym było kilka osób, a tramwaj od 30 minut nie przyjechał. Temperatura -4o C a śnieg cały czas pada. Przyjechały dwa autobusy, ale do nich nie wsiadłam, bo przez czas oczekiwania na tramwaj wcześniejsze autobusy przejechały ok. 100m i stały w korku. Poszłam na pieszo 1 przystanek, bo tam miałam więcej możliwości. Przyjechało 77, więc wsiadłam. Tamte dwa autobusy nawet nie dojechały do skrzyżowania. Ponieważ dalej był korek to autobus pojechał trochę inną trasą. Na Przędzalnianej zobaczyłam odśnieżarkę, która jechała za karetką, ale nic nie odśnieżała, bo miała podniesiony pług. Dwa przystanki mój autobus jechał 40 minut. Wysiadłam i poszłam na przystanek tramwajowy na Śmigłego Rydza, bo widziałam, że tramwaje tamtędy jeżdżą. Czekałam trochę. O 16.09 i 16.11  zrobiłam pierwsze zdjęcia skrzyżowania Śmigłego z Milionową. Jak się stoi to się nudzi, nie ma co robić.


godz.16.09 godz. 16.11


W obie strony jak okiem sięgnąć sznur samochodów. Widać wyraźnie, że służby odpowiedzialne nic nie robią, czekają aż samochody rozjadą śnieg. Przyjechał w końcu tramwaj, ale po 2 przystankach zmienił trasę. Musiałam się przesiąść. W pracy byłam o 17.03. Przekazałam szefowi dwie umowy o prace nowych pracowników, jedno świadectwo pracy. Nikt nie przyszedł z płatnością za wyjątkiem dozorcy, który przyszedł po wypłatę.


O godz. 18 skończyłam pracę, a główna ulica mojego miasta nieodśnieżona wyglądała tak. Szłam środkiem, bo był ubity przez samochody.


Piotrkowska 18.04


Poszłam na najbliższe skrzyżowanie by mieć wybór w środkach komunikacji.


Skrzyżowanie Zielona z Al.Kościuszki nietknięte przez piaskarki i odśnieżarki. Soli zabrakło w sklepach czy co?


godz. 18.08 godz. 18.11


Na każdym przystanku tłum ludzi. Sznur samochodów w obie strony. Temperatura -7o C i ciągle pada. Przyjechał tramwaj, którym przejechałam 4 przystanki, przesiadłam się na autobus, który jechał wolniej, ale bliżej mojego domu. Tłok i ścisk, nikt nie kasuje biletów, bo po co. Jedna studentka kasuje, bo tak chce.;) Co chwila dzwonią telefony, a ludzie się tłumaczą, że ciągle są w drodze do domu.


W domu byłam o 19.30, czyli o godzinę jechałam krócej niż do pracy dzisiejszego dnia. Syna nie ma w domu, choć powienien być o 18-tej. Jechał samochodem i gdzieś utknął, rozładowała mu się komórka.


Nic dziwnego, że w moim mieście najmniej ludzi poszło na głosowanie. Ja nie byłam i nie pójdę w najbliższym czasie, żeby nie powiedzieć nigdy. Te same twarze, nowy botoks, te same firmy "wygrywają" przetargi, te same firmy nic nie robią. Niech się w końcu obudzą i wezmą do roboty. Kiedy wreszcie ludzie powiedzą dość? Czy dożyję do tej chwili?


Czy jutro będzie to samo? O której wyjść z domu, żeby zdążyć do pracy?


 

Swing yoga

Swing yoga nazywana aerial yoga została wymyślona przez parę Amerykanów 4 lata temu. Tak się złożyło, że po latach niećwiczenia zostałam zaproszona właśnie na taką yogę. Gdybym wcześniej wiedziała na czym ona polega chyba zrezygnowałabym.


W małej sali od sufitu zwisały płachty elastycznego materiału dla każdego po jednej. Ćwiczenia - asany były fajne i dość proste do wykonania.


yoga swing


Pies z głową w dół - tę asanę łatwo wykonać jeśli materiał ustawi się na odpowiedniej wysokości. W pozycji trójkąta tułów nie opada i asana wygląda efektownie. Kiedyś ćwiczyłam yogę Iyengara więc byłam trochę przygotowana na takie ćwiczenia.


yoga swing


Kolejne ćwiczenia były trochę trudniejsze, bo trzeba było wejść do materiału i tak się zakręcić, żeby wykonać np. powyższe ćwiczenie. Trudność polegała na utrzymaniu balansu,  a jak się trzymało równowagę to doszło kręcenie wokół własnej osi. Było jeszcze parę ćwiczeń, bo zajęcia trwały dwie godziny zegarowe. Ominęłam asany odwrócone, bo bujanie się głową w dół wywołuje u mnie zawirowania w głowie. Już na Krav Madze nie robiłam fikołków, bo potem nie wiedziałam gdzie się znajduję, a świat się kręcił.


Na koniec relaks. Trzeba było położyć się wewnątrz materiału i zakryć się.


yoga swing


Materiał miał 160 cm szerokości więc można było to wykonać. Było przyjemnie, ale to bujanie i kręcenie źle na mnie wpłynęło. Mam chyba zaburzenia błędnika, bo po przyjściu do domu musiałam leżeć ze dwie godziny, aż mi się świat zatrzymał.


Czego to świat zachodu nie wymyśli. Nie wystarczy ćwiczenie yogi tak jak to robią ludzie od tysięcy lat. Potrzebne są udziwnienia, żeby przyciągnąć ludzi. Bardziej te zajęcia przypominały akrobatykę niż yogę. Na drugi dzień odczuwałam mięśnie brzucha więc efekt tych ćwiczeń był.


Jak ktoś jest zdrowy to polecam. I wcale nie trzeba nazywać to yogą.


 

26/11/2010

Naloty i opryski

To co się dzieje ostatnio na niebie przechodzi ludzkie pojęcie. Kryzys nie dotknął lotnictwa, bo samoloty latają tam i z powrotem, bez żadnego ładu i składu.


smugi z 14.11.2010


Przed 1 listopada zauważyłam na niebie wśród chmur plamę o tęczowym zabarwieniu. Wyglądało to jak plama ropy na asfalcie, tylko, że to było na niebie.


teczowa chmurka


Zdjęcie robiłam nową komórką HTC, więc jakość jest nieciekawa. Zaznaczyłam ten fragment czerwonym kółkiem.


A więc w powietrzu jest coś więcej niż zwykła para wodna.


Drugi dowód na to, że coś nie tak jest z naszym powietrzem, którym oddychamy znalazłam na własnych kozakach. ;) Przez kilka dni po tych nalotach było szaro i ponuro i padał deszcz. Nie mam kaloszy więc chodziłam w czarnych kozakach. Wyciągnęłam je z szafy, bo było kilka dni zimnych, a ja przeziębiam się od nóg. Po takim spacerze po deszczu moje kozaki jak wyschły zrobiły się białe. Dziwne, bo przecież jeszcze nie ma soli na drogach. Więc to nie sól.  Gdy na rynku kupowałam zieloną paprykę po porannym deszczu, to były na niej wyschnięte krople deszczu - białe jak mleko. Szkoda, że nie jestem chemikiem, bo zrobiłabym sobie jakieś doświadczenie.


Ciekawe kto jest odpowiedzialny za rozpylanie nad naszymi głowami dziwnych sybstancji. Jakoś "przypadkiem" ostatnimi czasy zginęło tylu wojskowych. Czyżby mieli coś przeciw?


Zastanawiające jest to, że przecież ci piloci też mają rodziny, też gdzieś mieszkają. A jednak godzą się na to. Gdy widzę taki samolot wypowiadam błogosławieństwo: błogosławię cię pilocie, błogosławię całą twoją rodzinę, błogosławię twojego dowódcę, który cię tu przysłał i błogosławię chmurę, którą zostawiasz na moim niebie. Wychodzę z założenia, że jak coś jest błogosławione to nie może mi szkodzić. Kiedyś usłyszałam "odpowiedź" od takiego pilota, że im nic nie grozi, bo oni dostają jakiś płyn do wypicia, i to ich chroni przed skutkami tych "oprysków". Chyba to jednak moja wyobraźnia.


 

13/11/2010

Modlitwa za Hitlera

Nieudana. Nie działa.


Jakiś czas temu pomyślałam, że powinnam się pomodlić za Hitlera. Taki impuls. Tyle zła wyrządził na świecie, że nikt o nim dobrze nie myśli. W końcu go spotkałam “w zaświatach” i wydał mi się godny pożałowania. I fiasko. Musiałam spotkać oszusta.


Moje obecne modlitwy są zupełnie inne od tych stosowanych w Hunie. Przestałam prosić w nich o coś, bo to co potrzebuję to mam. A dostaję mnóstwo innych rzeczy, o których nie śmiałabym marzyć. Nie umiem się modlić jak nakazują różne religie. Po prostu nie umiem tego zapamiętać. Umiem tylko Modlitwę Pańską i do Anioła Stróża. Nie przemawiają do mnie modlitwy wymyślone przez innych ludzi, bo ja nie czuję tej energii. Są bardzo piękne, wierszowane, płynące z serca, ale z innego serca niż moje. A bez emocji, jak to mam z Huny, modlitwa nie działa. Klepanie zdrowasiek to dla mnie strata czasu, bo trafia to nie wiadomo do kogo i po co.


To co teraz robię i nazywam Modlitwą to po prostu rozmowa ze Stwórcą.


Siadam, sama, często przy biurku, zapalam świecę, zamykam oczy i lecę do Stwórcy pogadać o kimś, za kogo chcę się wstawić o odpuszczenie “win”. Zawsze to działało, bo nasz Stwórca “potrzebuje” informacji zwrotnej od swojego “dzieła”. Jeśli czułam, że ktoś potrzebuje wstawienia, jak np. tzw. dusze czyćcowe, to spontanicznie prosiłam o przebaczenie i łaskę spokoju dla nich. To nie jest tak, że nasz Stwórca się gniewa i karze swoje dzieło. To ludzie są niewolnikami swoich przekonań i myślą, że za swoje niegodne lub nieakceptowane czyny muszą ponieść karę. Akcja - reakcja. Dotyczy to m.in. samobójców, z którymi mam głęboką więź, bo sama nieomal pozbawiłam się życia i wiem co oni czują. Tak teraz myślę. Może się mylę. Przecież świat jest taki, jaki myślisz, że jest.


Myślałam, że za Hitlera też mogę się pomodlić. A tu niespodzianka. Odzew był prawie natychmiastowy: przestań to nic nie pomoże. Zamknij się. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Zawsze była jakaś informacja zwrotna, jakiś uśmiech, ulga, uścisk. Nigdy nie modliłam się za postacie historyczne.


Wynika z tego, że Hitler może nie istniał (nieprawda, są świadkowie i zdjęcia), nie był człowiekiem (są zdjęcia), jeszcze żyje (nie przeszkadza modlić się za żyjących), nie miał duszy (tego nie wiem), nie był stworzony przez mojego Boga – Stwórcę. Na pewno coś z nim jest nie tak, skoro nie potrzebuje szczerej modlitwy zwykłego człowieka. Nie chce, żeby odpuścić mu jego winy, bo nie czuje, że zrobił coś złego i nie ma sumienia.


Nie jest możliwe KOCHAĆ wszystkich. Jeszcze nie teraz.


fire flames


 


Zapalam świecę, żeby oczyścić się z tego kontaktu. Zapalam różane kadzidło i mówię:


Ogniu – oczyść mnie ze zła wszelkiego,


Spal to co otacza mnie niedobrego,


Daj mi siły, moc i wolę,


Bym tworzyła sobie dobrą dolę.


Niech tak się stanie.


Ten wierszyk zapamiętałam od Alicji Ałły Chrzanowskiej i pomaga mi w codziennym życiu. Gdy biorę prysznic to słowo ogień zamieniam na Wodę, a spal na zmyj. Czuję się wtedy czysta. Polecam.


 

11/11/2010

Zdarzyło się jutro

Właśnie obejrzałam kolejny (z 90) odcinków fantastycznego serialu na axn. Nieodmiennie wprawia mnie w dobry nastrój, jak niewiele produkcji w obecnej tv.


Gary Hobson


Bohaterem filmu jest były makler, którego opuściła żona. Codziennie rano na wycieraczce jego domu siedzi rudy kot na jutrzejszym wydaniu gazety. Czyta w niej o przeróżnych wypadkach, które mają się zdarzyć i próbuje im zapobieć. W tym dziele dla supermena pomagają mu przyjaciele: niewidoma murzynka, kolega makler, który wiadomości z gazety usiłuje wykorzystać dla własnych finansowych korzyści, jego rodzice i wiele innych osób. Bohater, Gary Hobson, wcale nie ukrywa, że dostaje jutrzejszą gazetę. Często musi się tłumaczyć skąd wie o mających się wydarzyć wypadkach. Serial nakręcono w Chicago w 1996 roku, ale ciągle go powtarzają. Świetnie się go ogląda, bo nie ma krwi i przemocy (jak np. w "oszukać przeznaczenie). I udaje mu się zapobiec wielu wypadkom, albo ulżyć w śmierci np. gwiazdy filmowej. Ma on świadomość, że nie zapobiegnie wypadkom i że jeden człowiek nie zmieni świata. Ale może dać iskrę do zmian.


Polecam i gwarantuję dobrą zabawę i dobry nastrój na cały dzień.


 


 

31/10/2010

Utrata przyjaciela

Dziwne czasy nastały. Na ostatniej imprezie, kilka tygodni temu, doszło w gronie moich znajomych do wymiany zdań. Poszło o tv, którą ja oglądam sporadycznie. Gdy oświadczyłam, że nie lubię dra Housa, to rozpętałam wojnę. Fakt, że obejrzałam tylko 3-4 odcinki, ale to wystarczyło, żeby przestać to oglądać. Główny aktor, którego pamiętam, jak otwierał drzwi Cruelli ze 101 Dalmatyńczyków, udaje dobrego lekarza. Jest arogancki, chamski, uzależniony od leków, bez szacunku dla innych ludzi. Gdy w jednym z odcinków krytykował akupunkturę, bo musiał potem leczyć zakażenie?! to wiedziałam, że to czysta manipulacja. Podważył wiarygodność metody leczniczej, która w Chinach jest legalna i skuteczna. Na dodatek jest kaleką, żeby wzbudzać współczucie. Nie oglądam już tego filmu, ale nie wykluczone, że może taki gość posunąć się do eutanazji lub dla rozrywki zrobić aborcję. Dziwi mnie, że taki ktoś ma być czyimś idolem. Nie popieram ćpunów na stanowiskach, bo mogą zrobić komuś krzywdę.


Okazało się, że się nie znam i się czepiam, bo to świetny lekarz. Dla mnie to postać fikcyjna i nie podniecam się, natomiast mój przyjaciel odebrał moje uwagi bardzo osobiście. Bardzo się zdziwiłam, bo facet po politechnice i MBA nie powinien dać się wpuścić w kanał. Pomyliłam się. Potem zaczął krytykować Kaczyńskiego i mówić, że jest psychiczny i powinien się leczyć. Oburzyłam, bo jak można kogoś osądzać gdy się kogoś nie zna. A medialna nagonka na jednego człowieka jest dla mnie podejrzana. I wtedy usłyszałam różne słowa, żywcem wyjęte z tvn. Oczywiście gdy kwestionuję cokolwiek co zapodaje tv to jestem za pis-em?! To zakrawa na kpinę. Nie jestem za żadną partią i za żadnym politykiem. Politycy dawno przestali dbać o interes zwykłych ludzi, dbają tylko o siebie, swoje rodziny i znajomych. I dlatego powinni odejść. Uważam, że gdyby każda z pseudokomisji uczciwie pracowała, to trzeba by zamknąć większość ludzi, którzy są wybrańcami narodu i powołać zupełnie nowych, myślących po polsku ludzi do rządzenia moim krajem. Dobiło mnie jeszcze jego stwierdzenie, że wierzy we wszystko co mówią na temat katastrofy, choć ja zakwiestionowałam, że w ogóle jakieś śledztwo jest prowadzone, raczej zaciemnianie. Przecież nie jestem ślepa i głucha i znam podstawowe prawa fizyki. Podpadłam na całej linii, bo na koniec tej dyskusji poradziłam mojemu przyjacielowi, żeby przestał na tydzień oglądać tv i włączył myślenie.  Obraził się. Coś musi być w tych programach, że ludzie inteligentni przestają samodzielnie myśleć, bo to wygląda na pranie mózgu.


Nasze kontakty się urwały i już chyba nie jesteśmy przyjaciółmi. Przez takie głupoty :(


prawdziwi przyjaciele


źródło: demotywatory.pl

29/10/2010

JAM JEST

Gdy we wtorek wracam z pracy, to w radiu jest audycja dwóch facetów, którzy przedstawiają się w ten sposób: jestem Stanisławem Wróblewskim (przykład), a dugi przedstawia się jako Pesel. Oni są artystami, ale ja nie przedstawiłabym się w ten sposób. Zainspirowało mnie to do zastanowienia się kim jestem?


A więc jestem:


człowiekiem


kobietą


córką


siostrą


żoną


matką


kochanką


przyjaciółką


ekonomistką


księgową


szefową


doradcą


Wszystko to jest prawda, ale są to tylko role jakie pełnię w tym życiu. Absolutnie nie stanowi to mojej istoty. Więc zaczęłam szukać dalej i głębiej. Jestem:


energią


istotą


czystym światłem


zbiorem kwarków


boską iskierką


duszą


świadomością


miłością


mądrością


inteligencją


doskonałościa


obecnością


JAM JEST


finding the Light


Niewiarygodne, jak się czułam dochodząc do sedna mojej istoty. To było coś takiego jak obieranie cebuli z łusek. Dotarło do mnie, że ja po prostu JESTEM. To coś takiego o czym czytałam w książkach, a teraz to doświadczam. Bosko! Jest taka cząstka mnie, która JEST i doświadcza. Mogę być kim zechcę, bo ja jestem cząstką Stwórcy, a właściwie jestem Bogiem, choć nim nie jestem. Trudno to wyrazić. To coś takiego, jak kropelka wina. Kropelka wygląda i smakuje jak inna kropelka i jak cała butelka. Jak na górze, tak na dole. Doznałam pewności, że jako ta cząsteczka Boga, jestem nieśmiertelna, nikt nie może mnie zniszczyć, zranić, nikt nie może mi nic kazać. Błogość! Cały ten ludzki świat to iluzja, a ja jestem tu po to, żeby doświadczać. Mam pewność, że wszyscy ludzie jesteśmy ze sobą połączeni, więc nie ma sensu pluć na siebie. Spotkałam Hitlera, którego zapytałam dlaczego wybrał sobie takie życie, bo każdy z nas ma taki wybór. Zawsze mnie to ciekawiło. A on powiedział, że chciał doświadczyć jak będzie się czuł, gdy będzie miał władzę nad światem, ale przygniotło go to, że prawie cały świat go nienawidził. On jako inna kropelka nie był ani zły ani dobry. Tak jak wiele innych kropelek zbierał doświadczenia, krzywdząc inne kropelki. Poczułam współczucie do niego, bo teraz jest w zawieszeniu i nie może sam odkupić swoich win. Pomodlę się za niego.


Najlepiej odzwierciedla to kim jestem określenie JAM JEST. Kiedyś to usłyszałam i wydało mi się ono bardzo staroświeckie i śmieszne. Prościej jest powiedzieć „Ja Jestem”, ale to nie to samo. Teraz to wiem.


Jest mi teraz łatwiej żyć i doświadczać, bo JAM JEST. Wybieram miłość, bo wiem jak cierpi inny JAM JEST, który nie wybrał miłości. Nie marnuję już ani dnia i godziny.

16/10/2010

Wiara i nadzieja

Cały świat patrzył jak ratują 33 górników w Chile. Wszyscy się cieszą, że udało się ich uratować. 13 października 2010 r. to był dzień dobrych wiadomości.


Chile


Wiara w ocalenie pozwoliła zasypanym górnikom czekać na ratunek. Przez 17 dni nie mieli pojęcia czy ktoś wie, że żyją ponad 600 m pod ziemią. Na górze bliscy modlili się i mieli nadzieję, że kiedyś zobaczą swoich mężczyzn. Nawet swój obóz nazwali Nadzieja.


Żeby przetrwać na małej powierzchni górnicy musieli się dobrze zorganizować i czekać na ratunek. Byli w różnym wieku - od 19 do 63 lat. Żeby ocaleć musieli wierzyć.


Ten przykład pokazuje, że nigdy nie trzeba tracić nadziei i mieć głęboką wiarę w drugiego człowieka.


Pora, żeby ludzie ludziom gotowali dobry los. Ja wierzę, że wreszcie skończy się opluwanie innych. Tyle jadu wypływa z ust ludzi u władzy. Nie ma zgody, współpracy i miłości. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi, a sami niszczymy swój gatunek.


"Miłuj bliźniego swego jak siebie samego"

03/10/2010

Dzień Anioła Stróża

W taki dzień jak dziś jesteśmy świadomi obecności Anioła, który zawsze jest z nami. Przez całe nasze życie od narodzin do śmierci czuwa nad nami i nie może z tego zrezygnować. Zgodnie ze swoją nazwą Anioł ten ma nas pilnować. I obojętne czy ktoś w to wierzy czy nie. On po prostu jest. Małe dzieci czasem „cudem” unikają śmierci, gdy np. wypadną z okna.


Anioł Stróż zna doskonale plan naszego życia. Jeśli nie jest nam pisana śmierć w dzieciństwie to będzie interweniował. Gdy miałam 11-12 lat bardzo chciałam umrzeć. Codziennie modliłam się do Boga o śmierć. Było mi źle. Nie czułam miłości rodziców. Ale dobrze czułam uderzenia pasem po całym ciele. Byłam krnąbrnym, myślącym samodzielnie dzieckiem i to była „jedyna możliwość”, żeby mnie wychować „na ludzi”. Zawsze cenimy to czego nie mamy, więc wyobrażałam sobie jak rodzice rozpaczają po mojej śmierci, żałowałi, że mnie bili i wyzywali od głąbów. I czułam się wtedy dobrze, bo przecież o to chodziło. Śmierć nie nadchodziła, więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Gdy wróciłam któregoś dnia ze szkoły to po prostu odkręciłam gaz. Nie patrzyłam na godzinę, ani nie interesowało mnie, że blok może wylecieć w powietrze i ktoś też może zginąć. Czara goryczy się przelała. I wtedy leżąc w kuchni zobaczyłam dużą postać, raczej starą, z długą siwą brodą. I ta postać falowała w przedpokoju i powiedziała: chcesz umrzeć? A twoja mam przyniesie ci dzisiaj płaszcz na zimę z pięknymi guzikami, jakich nigdy nie widziałaś. Tak mnie to zaciekawiło, że musiałam go zobaczyć i zakręciłam kurki z gazem i pootwierałam wszystkie okna. Gdyby ta postać w jakiś inny sposób chciała mnie odwieść o zadania sobie śmierci to bym nie posłuchała. Bo przecież chodziło, żeby ci co zostaną cierpieli tak jak ja. Po latach zastanawiałam się kim mogła być ta postać. Bóg nie fatyguje się osobiście do małych dzieci, więc musiał to być mój Anioł Stróż.


aniol


Było to pierwsze spotkanie z moim opiekunem. Teraz często czuję jego obecność, choć nie daję mu powodów do interwencji.


A więc Aniele strzeż mnie od wszelkiego złego.


 

24/09/2010

Super słuch

Moje zmysły szaleją. Od lat mam dobry węch. Gdy do tramwaju wchodzi ktoś kto przed chwilą palił papierosy, ja to wyczuję natychmiast. Czuję ulatniający się gaz, zanim inni go wyczują. Czasami mój zmysł płata mi figle, bo czuję jakby ktoś palił w moim pokoju. Dziwne.


Ostatnio zaczęłam trenować wzrok, bo gorzej widzę. Nie chcę kupować okularów, bo wierzę, że można nad tym popracować. Czytam książkę W.Lewina pt. „Jak w krótkim czasie poprawić wzrok” i trenuję. Na YT słucham też muzyki poprawiającej DNA 528Hz. Efekty w sprawie wzroku są marne, natomiast mój słuch się wyostrzył.


Często patrzę w niebo, bo szukam samolotów zostawiających smugi. Od kilku miesięcy ich loty się zmieniły. Latają bardzo wysoko, ledwo ich słychać, smugi szybko znikają, ale po kilku godzinach zamiast niebieskiego nieba mam białą watę, przez którą można patrzeć na słońce bez zmrużenia oczu. Gdy widzę taki samolot to na głos błogosławię pilota, całą jego rodzinę, błogosławię jego dowódcę i błogosławię chmurę białego dymu, którą zostawia na moim niebie. Skoro latają, a ja nie mam na to wpływu, to coś co błogosławię nie może mi zaszkodzić.


Wszystkie samoloty, które lądują w moim mieście, przelatują nad moim blokiem. Zanim je zobaczę na ok. 15-25 sekund je słyszę. Dziwne uczucie. Na początku mówiłam domownikom, że leci samolot, a oni pytają gdzie? Nic nie słyszą. Dopiero za chwilę go widzą i słyszą.


Londyn 17.41


Mieszkam na 2 piętrze i słyszę co mówi sąsiadka na parterze. Myślałam, że wszyscy to słyszą i zrobiłam eksperyment. Staliśmy w kuchni gdy sąsiadka coś mówiła. Ja słyszałam każde słowo i na głos je powtarzałam. A on mówi, że nic nie słychać, tylko jakiś szum! A ja słyszałam każde słowo.


Gdy ktoś ogląda tv lub słucha radia w pokoju obok to każę przyciszyć, bo dla mnie jest za głośno. W nocy słyszę muzykę przez podłogę, zwłaszcza basy. Czuję fizycznie te wibracje.


Dziwne to wszystko. A świat jest taki piękny. Dziś pierwszy dzień jesieni i Jowisza jeszcze dobrze widać, choć oddala się już od ziemi i nie świeci tak jasno jak księżyc.


Dobrze jest tego wszystkiego doświadczać.

10/09/2010

Prawda zawsze wyjdzie na jaw

Media sięgnęły dna. Ostatnio głośno o pewnej pani, z której zrobiono gwiazdę. A, że to wszystko opiera się na kłamstwie, kto by się tym przejmował. Internet prawdę ci powie. Można obejrzeć film, na którym Anna Walentynowicz, prawdziwa bohaterka Solidarności, opowiada o meteorycie, który przeleciał przez wszystkie media.


Skromność jest niemedialna, ale prawdziwa.


Polecam.


http://tiny.pl/hrmt7

01/09/2010

Magia życia

Dzisiaj prawie cały dzień padało. Odwiedziło mnie kilka miłych mi osób, które wprowadziły mnie w dobry nastrój. Gdy miałam iść do sklepu, to przestało padać. Nawet wyszło słońce. Jakie cudne było niebo. Patrząc na takie widoki ogarnia mnie zawsze uczucie dziękczynienia dla Stwórcy. Po raz kolejny dziękuję, że żyję w wielkim mieście, w XXI wieku, mam taką a nie inną rodzinę, przyjaciół, znajomych, sąsiadów. Poczułam, że jestem cząstką tego świata, wspaniałego świata. Ja i świat to jedno. Mam wszystko co jest mi potrzebne. Eh, życie jest piękne.

Ponieważ dostałam już pierwsze dokumenty do rozliczeń, zabrałam się do pracy i wtedy spojrzałam w okno. Zobaczyłam piękną tęczę i musiałam wyjść na balkon, żeby ją sfotografować.

tęcza o 19:06

 tęcza o 19:07

IKE – świat jest taki jaki myślisz, że jest. Jeśli w głębi duszy czujesz radość, miłość, szczęście i wdzięczność to to dostajesz. W moim świecie nie ma chorób, smutku, depresji. To ludzie tworzą świat wokół siebie. Dla jednych deszcz niesie za sobą powódź, zniszczenie, a dla innych oczyszczenie. Musi upłynąć jeszcze trochę czasu zanim wszyscy ludzie do tego dojdą. A wtedy nastanie piękny okres na Ziemi. Ja już to czuję. To nadchodzi. :)

 

Doda, Kinia, Nergal

Osoby znane z tv też chorują. Doda i Kinia mają bóle kręgosłupa. Podobno. Wiem jak to boli, więc dziwi mnie, że mogą chodzić w szpilkach. Chyba, że są nafaszerowane środkami przeciwbólowymi. Obserwuję jak często będą powracać do szpitali na kolejne zabiegi. Tak będzie, bo one nie próbują się wyleczyć. Lekarze leczą skutki, a nie szukają przyczyn. Więc choroba będzie powracać, na 100%. Znane i bogate osoby mają dostęp do wszystkiego, ale mają kiepskich doradców. Ja wiem, że robią karierę więc nie mają czasu czytać książek czy internetu. Prościej jest pójść do lekarza i na trochę jest spokój. Mój kręgosłup nie boli mnie już pół roku, a jak powiedział lekarz, moje schorzenie miało być nieuleczalne. Każdą chorobę można wyleczyć, jeśli znajdzie się jej przyczynę.


Choroba Nergala zaskoczyła wszystkich tylko nie jego. On wiedział już o niej jakiś czas, ale nic z tą wiedzą nie robił. I poszedł do szpitala, leży na łóżku, na którym ktoś umarł. Jak długo ludzie będą myśleli, że chemia wyleczy ich z raka? Statystyki mówią co innego. Chemia niszczy chore i zdrowe komórki. Trzeba być silnym, żeby to przeżyć. A efekty marne, umieralność wysoka. Przeszczep szpiku często nie pomaga, jak to było z Agatą. Ale można eksperymentować. I dawać nadzieję. Nadzieja umiera ostatnia.


Nikt nie choruje bez powodu. Poznanie tego powodu to klucz do wyzdrowienia. Trzeba też oczyścić organizm i zmienić swoje nawyki, bo to one doprowadziły do choroby. Jest tyle terapii bardziej skutecznych niż medycyna. Każdy ma wolną wolę i leczy się jak chce. Nergal odwołał koncerty chyba do grudnia, więc lekarze wiedzą, że będzie długo chorował. Ciekawe skąd oni to wiedzą. Dlaczego nie zakładają, ze on wyzdrowieje po tej chemii.


Jak już ciało będzie wyniszczone to wtedy będzie szukał innej terapii. Oby nie było za późno. Może ktoś mu podrzuci parę książek osób, które wyleczyły się bez pomocy medycyny, albo poczyta o terapii Gersona. Polecam też książki Tombaka, Tepperweina, Bożeny Figarskiej i innych. I doładuje się energią na łonie natury, a nie w umieralni.


Gdy znana osoba choruje to zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą na tym zarobić. Nawet ci, którzy ogłosili, że będą się za niego modlić. Taka nieszczera modlitwa nie działa. Tylko bezinteresowne, szczere, pełne miłości działanie przynosi dobry skutek. Za pieniądze życia się nie kupi.


Każdy z nas kiedyś umrze zgodnie z przeznaczeniem.


Nergal


źródło: demotywatory.pl

28/08/2010

Po przerwie

Każdemu czasem potrzebna jest przerwa. Można ją przeznaczyć na odpoczynek, bo przecież są wakacje. Taka przerwa pozwala złapać dystans do swego życia i do siebie.  Przeczytałam początkowe wpisy na moim blogu i stwierdziłam, że pisał je ktoś inny, nie ja. Przynajmniej nie ja dzisiejsza. I to jest dobre dla zdrowia psychicznego. Czasem wydaje się, że nic w naszym życiu się nie dzieje, dni mijają, a patrząc wstecz cieszę się, że takie właśnie mam życie, że inaczej patrzę na niektóre sprawy. To znaczy, że się zmieniam, rozwijam.


Można podróżować po świecie, ale dobrze jest wrócić do domu, bo przecież w domu najlepiej.


Bez sensu było przez rok uczyć się języka włoskiego, żeby usłyszeć w kawiarni na lotnisku: nie wysilaj się mów po polsku, albo na mieście: tak się już nie mówi, nie używa się teraz takich zwrotów. To za co się płaci! Za naukę archaicznego języka. Wystarczy miesiąc w obcym kraju i więcej się człowiek nauczy niż rok na kursach.


A niebo w Padwie podobne jak nad Polską ;)


Padwa

16/07/2010

Wdzięczność

Codziennie budzę się rano z uczuciem przeogromnej wdzięczności. Za wszystko. Uczucie to mnie przepełnia. Na cokolwiek spojrzę i o czymkolwiek pomyślę to czuję wdzięczność. Naprawdę, nie zmyślam. Niektórzy muszą codziennie pisać na kartce kilka rzeczy, za które są wdzięczni, chyba, żeby lepiej się poczuć. To takie ograniczające. A ja jestem wolna.


Przecież tyle tego wspaniałego spotyka każdego z nas w życiu. To trzeba poczuć każdą komórką ciała, to ma przepełniać jestestwo. Wypełniać i przelewać z tego nadmiaru, jak dzban napełniony dużą ilością wody.



źródło: best-picture-gallery-Brazil-Rio-de-Janeiro-Jesus-iko-photo


To chyba skutek pracowania z uczuciem miłości, które praktykuję od jakiegoś czasu.  Nie do każdego mogę poczuć miłość, ale wdzięczność – tak. Dobre na początek.


Jestem wdzięczna za to, że jestem, za to kim jestem, za wspaniałą rodzinę, za pracę, za dom, za przepiękne rośliny i kwiaty wokół mnie, za wodę,  za owoce, za miętę, za ciasteczka, za ludzi, których spotykam każdego dnia, za internet, za cudne fotografie, które można tam znaleźć, za siniaka na ręce, za cały świat, za życie, za śmierć na ziemi, za ludzi wzniecających wojny na świecie, za znaki, za doświadczanie, za perfekcyjnego Boga, który to wszystko dla mnie stworzył, za naprawdę WSZYSTKO co mi się przydarza.


Takie uczucie jest bardzo budujące, podnoszące na duchu, uzdrawiające, przynoszące szczęście i rozjaśniające niebo nade mną.


Idę w dobrą stronę.

04/07/2010

Moje kiełki

Po raz kolejny musiałam wyrzucić kiełki kupione w markecie. Nie da się ich trzymać więcej niż 2 dni, a jest ich cała tacka. Więc postanowiłam wyhodować swoje. Ponieważ jeden posiłek dziennie to u mnie surówka więc kiełki bardzo się przydadzą.


Zaczęłam od kiełków pszenicy. Kiedyś je robiłam i smakowały jak orzechy. Kiełki te są jednym z najbogatszych źródeł witamin A, B C i E. Zawierają szczególnie duże ilości magnezu, wapnia, fosforu, żelaza, niacyny, tiaminy i kwasu pantotenowego. Poprawiają pracę serca oraz przeciwdziałają starzeniu się organizmu.


kielki dz. 1kielki dz 2kielki dz 3


dzień 1                            dzień 2                         dzień 3


Na początek wyhodowałam kiełki z 1 łyżki nasion. Fotkę robiłam na parapecie, ale kiełkowały pod nim. Nie zalecane jest nasłonecznienie. Taka ilość wystarczyła mi na posypanie dwóch sałatek.  Nic się nie marnuje i nie znudzi się szybko.


Cała procedura opisana jest na stronie kielki.info, a nie jest to pracochłonne. Gorąco polecam.


Teraz robię kiełki z zielonej soczewicy. Bo dostarczają organizmowi kwasu foliowego, którego niedobór powoduje m.in. zahamowanie procesu krwiotwórczego w szpiku kostnym.  Kiełki soczewicy zawierają witaminy z grupy B i aminokwasy, oprócz tego duże ilości wapnia, cynku, żelaza, potasu, magnezu i fosforu. Są doskonałym źródłem witaminy C, skutecznie przeciwdziałają zakażeniom wirusowym i mają działanie antynowotworowe. Wykazują korzystny wpływ na zęby i cerę, pomagają przy chorobach takich jak cukrzyca, kamica żółciowa, miażdżyca. Dobre dla osób, które nie tolerują preparatów żelaza. źródło: tamże.


Przy okazji straciłam na wadze kolejny kg nic specjalnie nie robiąc, a trzymając się tylko kilku zasad. Widocznie tak jest dla mnie lepiej i idę w dobrym kierunku. :)

25/06/2010

Freedom forever

Ostatnią niedzielę spędziłam na zakupach. Ostatnio coraz mnie mniej więc należało odświeżyć garderobę. Wybraliśmy się do nowego centrum handlowego. Chyba najbardziej przyjaznego w moim mieście. Sklepy jak wszędzie, ale w dwóch była cisza! Nie grała żadna muzyka! Nie chciało mi się z nich wychodzić. Nie przeszkadza mi muzyka, ale gdy jej nie ma podczas zakupów to rewelacja. Nie wiem jak to się przekłada na zyski, ale zdecydowanie wolę ciszę, bo można się bez problemu porozumieć.


Nabyłam parę rzeczy o numer mniejszy niż nosiłam dotychczas. Ale najlepsza jest koszulka, która wg P. do mnie pasuje?! Musiałam ją kupić, a swoją drogą nie myślałam, że moje poglądy są tak wyraziste ;)


freedom


Na koniec wędrówki poszliśmy do patio, a tam zagroda i dwa wielbłądy. Oczywiście jako rozrywka dla małych dzieci. Zapomniałam już, że wielbłądy są takie szare i takie smutne. Freedom! Nie można ich nawet uwolnić, bo by szybko zdechły. Ktoś jednak wydał na to zgodę.


wielbłądy


Czy ludzie muszą krzywdzić inne żyjące istoty?


Życie w niewoli, nawet przy dobrym traktowaniu zawsze będzie więzieniem. Dlatego będę często nosić mój nowy nabytek.

18/06/2010

Hula Hop

Już prawie dwa miesiące minęły, a mój kręgosłup mnie nie boli. Chyba naprawdę swyzdrowiałam. Zawsze wiedziałam, że powinno się leczyć przyczynę, a nie skutek. Wyrzuciłam krem rozgrzewający i plastry. Nie będą mi potrzebne!


Gdy ktoś w mojej obecności narzeka na kręgosłup to drukuję mu materiały, z których ja korzystałam i opowiadam ze szczegółami co ja robiłam, żeby się uleczyć. Wystarczy chcieć. Zauważyłam, że niektóre osoby wolą narzekać, użalać się nad sobą, łazić po lekarzach i łykać środki przeciwbólowe niż wziąć się do pracy z samym sobą. Utwierdzam się w przekonaniu, że każda choroba zaczyna się w psychice.


hula hop


Źródło: fotomaf.com


Skoro nic mi nie jest to postanowiłam potrenować hula hop. Wpadło mi w ręce jak szukałam czegoś za szafą. Specjalistka stwierdziła, że jest za lekkie i dlatego tak wolno się uczę. Codziennie poświęcam ok. 15 minut, ale jeszcze za wcześnie na występ w Mam talent ;)


 


 

16/06/2010

Sprawiedliwość

Musiałam dziś przed pracą odwiedzić klienta. Wyszłam z domu z zapasem. Jednak tramwaj nie przyjechał o czasie. Pomyślałam sobie, że to niesprawiedliwe żeby płacić i kasować bilet jak przyjeżdża co drugi tramwaj z rozkładu. Wyraziłam życzenie, żebym zdążyła dziś na  spotkanie i nie spóźniła się do pracy. Tramwaj w końcu przyjechał. Gdy chciałam skasowac bilet okazało się, że żaden z kasowników nie działa. Pomyślałam sobie, że istnieje sprawiedliwość na świecie ;) Przejechałam całe miasto za darmo.


Oczywiście miałam miejsce siedzące więc mogłam trochę poczytać. W pewnej chwili ktoś pociągnął mnie za włosy. Jakaś kobieta siadała za mną  i mnie zahaczyła. Nie przeprosiła. Nic to. Gdy wysiadałam to niechcący nadepnęłam kogoś. To kobieta siedząca za mną wyciągnęła nogi pod moje krzesło. Podstawiła się. Przeprosiłam, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Dobry przykład: co dajesz to otrzymujesz. Widocznie moja podświadomość "nie darowała" tego pociągnięcia i "zadziałała".


Oczywiście ze wszystkim zdążyłam i dostałam kolejną wypłatę.


Kolejny udany dzień.


fontanna


 

13/06/2010

Dieta cud ;)

Ponieważ chcę dożyć 120 lat muszę bardziej dbać o to co jem. Przydałoby się też zrzucić ok. 5 kg, bo ciuchy fajniej leżą na szczupłych. Ale nie jest to moim priorytetem. Wypróbowałam prawie wszystkie diety i stwierdziłam, że nie są dobre dla zdrowia. W każdej trzeba sobie czegoś odmawiać, więc po zakończeniu diety rzucałam się na to co było zabronione.


Zaczęłam od wyrzucenia z mojego słownika słowa "dieta". Nie jestem na diecie, ale zmieniam swoje nawyki żywieniowe. Nie będę stosowała żadnej piramidy, bo one się zmieniają tak jak sponsorzy, którzy pilnują swoich interesów. Nie mogę też stosować zasady: jeść gdy jestem głodna. Bo ja nie jestem głodna prawie przez cały dzień, a to wydaje mi się niezdrowe. I jest to pierwszy krok do anoreksji. Kiedyś próbowałam głodówki 3 dniowej, ale mi się nie udała. Po 3 dniach rzuciłam się na jakiekolwiek jedzenie.


market


Postanowiłam zacząć od OCZYSZCZANIA organizmu. Jestem po oczyszczeniu jelit (lewatywa - tania metoda i skuteczna), stawów i wątroby. Po oczyszczeniu wątroby mam większą ochotę na czosnek. Dziwne, bo nigdy za nim nie przepadałam. A tu w ciągu 2 dni zjadłam 3 główki. Kilka razy dziennie kroiłam 3-4 ząbki drobniutko, kładłam na jedną kromkę chleba lub bułki, na to masło raczej grubo i na to pokrojoną drobno natkę pietruszki. Bardzo mi to smakowało.


Kolejny krok do zmiany nawyków żywieniowych to CODZIENNY POST. Bardzo łatwe. Post trwa 12 godzin, codziennie. Gdy jem ostatni posiłek o godz. 21 to następny dopiero po 9 rano. Nie stresuję się godziną 18-tą, jaką zalecają żywieniowcy, bo mój styl pracy mi na to nie pozwala. Jak długo siedzę w nocy i późno wstaję. Więc nieraz jem nawet o 22-giej. Więc śniadanie jem dopiero po 10-tej rano.


Kolejna zasada: jeden posiłek NA SUROWO. Może to być owoc lub sałatka. Odkryłam nowy smak surowych brokułów, cukinii, kalarepy itp. Taki posiłek daje kopa energii. Niektórzy propagują odżywianie się tylko na surowo, ale w naszym klimacie moim zdaniem nie służy to zdrowiu. Jesli ktoś jest chory np na cukrzycę to polecam obejrzeć filmy na YT, bo raw food leczy tę chorobę. Dla mnie tylko takie jedzenie jest nudne.


Niezbyt lubię mięso, więc go nie jem. Ale nie odmówię na rodzinnej imprezie skosztować kiełbasy, którą zrobił mój ojciec. To samo jeśli chodzi o słodycze. Ale nie przesadzam.


Ważny jest umiar w jedzeniu i piciu. Zmuszanie się do wypicia 2 l wody to moim zdaniem absurd. Nerki pracują wtedy na zwiększonych obrotach, a woda przelatuje. Piję wtedy gdy mam na to ochotę.


Takie zasady wprowadziłam na początek. Mało skomplikowane, a w efekcie po 2 tygodniach stosowania moja waga spadła o 2 kg. I czuję się lżejsza, choć zjadłam 2 pączki w tym czasie. Stosuję dalej moje zasady. Zobaczymy dokąd mnie to zaprowadzi.

31/05/2010

Przerwa w podróży

Im więcej dzieje się w życiu tym rzadziej pojawiają się moje wpisy na blogu. Ale to dobrze, bo wszystko dzieje się szybko.


Postanowiłam zatrzymać się w podróży do Źródła i zastanowić dokąd zmierzam.


żródło


Tytuł tego bloga pojawił się sam, gdy nie miałam pomysłu. Nie bardzo wiedziałam o jakie Źródło chodzi. Teraz wiem. Każda dusza w pewnym momencie swego życia chce czegoś więcej. Jedni nazywają to rozwojem duchowym, jednak dla mnie takie określenie wydaje się śmieszne. Przecież ja jestem istotą duchową żyjącą w materialnym świecie. Czy ci co nie rozwijają się duchowo są niedorozwinięci? Oczywiście, że nie. Wszyscy ludzie na Ziemi pochodzą z jednego Źródła, Domu i są ze sobą połączeni. Każdy człowiek jest indywidualnością połączoną z innymi idywidualnościami. Tak jest, czy ktoś wierzy czy nie. Tęsknota za domem dopadnie każdego, prędzej lub później. Zwykle w trudnych, przełomowych momentach życia. Gdy stajemy na rozstajnych drogach i nie wiemy w którą stronę pójść. Wtedy wystarczy się zatrzymać i coś wybrać. Jeśli wybierzemy źle, to Los, Stwórca zrobi wszystko, żeby nas zawrócić na właściwą drogę.


Droga do Źródła jest drogą pod prąd i jest to droga samotna. Czasami wystarczy zamknąć oczy i skupić się na sobie. A wtedy pojawiają się odpowiedzi na wszystkie pytania. Najłatwiej jest zapytać kogoś o drogę, ale czy wskaże ci tą właściwą? To ty wiesz najlepiej dokąd chcesz pójść.


Mogę szczerze powiedzieć, że idę właściwą drogą. Nauczyłam się dbać o siebie i swoich bliskich. Dla wielu moje metody wydają się nierealne, magiczne. Dla mnie jest to bez znaczenia, ważne, że są skuteczne i nikogo nie krzywdzą.


Zadziwiają mnie obce małe dzieci. Gdy jestem na placu zabaw, to podchodzą do mnie, rozmawiają ze mną, przestają płakać w moim pobliżu. Czy na widok złego człowieka tak by robiły? Dzieci nie można przekupić, żeby ciebie lubiły, one "czują" ludzi.  Kwiatom w moim domu nie mogę rozkazać, żeby pięknie kwitły, nie mogę dać im łapówkę.  Nie muszę nikomu udowadniać kim jestem.


Doprowadzam moje ciało do porządku. Przez to, że ja się zmieniam, zmienia się moje otoczenie, a najszybciej moja rodzina. Są to zmiany na lepsze. Najszybciej znikły choroby. Wszystko to przeze mnie. Bo to ja wybaczyłam im zło jakie kiedyś mi czynili i to ja prosiłam ich, żeby wybaczyli mnie. Kto nie wierzy niech spróbuje. To nic nie kosztuje, ale siebie nie można oszukać. Proces wybaczania jest uzdrawiający.


Trzeba kochać drugiego człowieka, a zwłaszcza tego, który krzywdzi. Ciężko mi to wychodzi , na razie. Do niektórych ludzi nie jestem w stanie tego poczuć, więc zaczynam od współczucia. Ważny jest krok w dobrym kierunku.


Wiem, że zmierzam w dobrym kierunku, pod prąd. Może ocalę swoją duszę i zostaną mi odpuszczone moje złe uczynki z przeszłości. Modlę się o to często.

09/05/2010

Oczyszczanie wątroby

Dla starożytnych Greków wątroba była siedliskiem duszy. W Europie postrzegano ją jako ośrodek emocji, a w Azji uważano, iż zadaniem wątroby jest podtrzymywanie qi, czyli wewnętrznej energii życiowej.


Wątroba jest ważnym 1,5 kg gruczołem układu pokarmowego człowieka. Zbudowana jest z płatów i ma właściwości regeneracyjne. Głównym zadaniem wątroby jest filtracja krwi, przekształcanie węglowodanów w glukozę i tłuszcze, magazynowanie żelaza i vitamin, a także produkuje ciepło.


Wątroba nie lubi alkoholu, tłuszczów zwierzęcych i słodyczy. Chora wątroba nie boli, bo nie jest unerwiona. Gdy jest otłuszczona, powiększona może pobolewać prawa strona brzucha.


Chorą wątrobę widać na twarzy. Pionowe kreski między brwiami sygnalizują kłopoty. Mówią też o agresji i gwałtownym charakterze człowieka.



 


Tuż przed świętami postanowiłam zadbać o moją wątrobę i pomóc jej w regeneracji. A także przygotować ją do wytężonej pracy z coraz większą ilością konserwantów w jedzeniu.


Kupiłam 2 opakowania soli gorzkiej (siarczan magnezu, sól Epsom), 3 czerwone grejfruty, pół szklanki oliwy z oliwek (125 g), słomkę, słoik z pokrywką (½ l). Trzeba tez mieć dwa dni w miarę wolne i przebywać w domu.


1 dzień – do godz. 14 zjeść coś bez tłuszczu i mleka i wypić ok. 1 l wody. Ja zjadłam torebkę kaszy i wypiłam herbatę zieloną, wodę przegotowaną z sokiem z cytryny. Od godz. 14 koniec jedzenia i picia. O godz. 18 do ¾ szklanki przegotowanej letniej wody wsypać płaską łyżkę soli gorzkiej i wypić. O godz. 20 znowu wypić kolejną szklankę wody z solą. O godz. 21.45 do słoika wlać pół szklanki oliwy z oliwek, wycisnąć sok z 2 grejfrutów (ok. ¾ szklanki) i przecedzony wlać do słoika, można dodać też troszkę soku z cytryny, ale niekoniecznie. Zamknąć słoik i dobrze wstrząsnąć, żeby wszystko dobrze się połączyło. Iść ostatni raz do łazienki.


O godz. 22.00 wypić przez słomkę miksturę ze słoika, najlepiej w ciągu 5-10 minut. Potem zaraz położyć się do łóżka z głową wysoko na poduszce. Nie ruszać się przez 20 minut. Ja położyłam sobie na wątrobie termofor z gorącą wodą. Po 20 minutach odwróciłam się na drugi bok i zasnęłam.


2 dzień – nie wcześniej niż o 6 rano należy iść do łazienki. Potem wypić kolejną szklankę z solą gorzką. Po 2 godzinach należy wypić ostatnią 4 szklankę z solą. Po kolejnych 2 godzinach wypić sok z 3 grejfruta, soku z cytryny lub pomarańczy. Po ½ godzinie zjadłam jabłko. A potem już normalne jedzenie, ale bez tłuszczu. Należy też pić więcej kwaśnego mleka, kefiru itp.


Ponieważ moja wątroba była w dobrym stanie, nie zauważyłam wydalanych kamieni, które mogą być koloru zielonego, czarnego, białego, czerwonego i wielkości pestek jabłka. Ja pozbyłam się kryształków cholesterolu w postaci piany.


Jeśli u kogoś pojawią się kamienie to powinien takie oczyszczanie robić kilka razy w roku, z przerwą minimum 2 tygodni.


Efekty: zwykle po zjedzeniu sałatki z buraków lub wypiciu soku z buraków sikałam na różowo, a teraz nic takiego nie miało miejsca. Zrobiłam sobie też badanie krwi i 4 dni po oczyszczeniu mój cholesterol całkowity wyniósł 180 mg (pół roku temu miałam 250).


Ten przepis pochodzi od P.Tombaka troszkę zmodyfikowany. Jest łatwy i działa szybciej niż np. stosowanie suszonych śliwek.


Polecam.

06/05/2010

Agonia państwa

Słuchałam dzisiaj audycji w radiu o PKP czyli o nieudolności struktur państwowych.


Koleje są państwowe więc niczyje!? Skad się wzięło takie stwierdzenie? Przez lata okradano każde przedsiębiorstwo państwowe. Osoby postawione na stanowiskach miały dobrze zarządzać majątkiem, a pozwalały na kradzieże, nieźle przy tym zarabiając. Nikt nie został  za to rozliczony! Jest w dodatku ogólne przyzwolenie dla złodziei.


Przykład PKP jest książkowy: stwórz problem a potem zgódź się go rozwiązać bez względu na cenę. Najpierw podzielono wielką firmę w sposób idiotyczny. Stworzono wiele stanowisk bardzo dobrze płatnych – i to jedyny sukces. Jakość usług pogorszyła się, bo odpowiedzialność „się” rozmyła. Nie wiadomo kto jest za co odpowiedzialny.


Ten etap już za nami – mamy problem. Więc szukamy kogoś kto to rozwiąże. Zaczyna się etap drugi. Społeczeństwo doprowadzone na skraj przepaści DOMAGA się sprywatyzowania kolei, bo jak to będzie czyjeś to ten ktoś będzie o to dbał. Wszystkie osoby telefonujące do radia stawiały na prywatyzację. Nikt nie domagał się ukarania winnych tego stanu!!! Już jest podobno nowy właściciel, niemiecki, czyli był przetarg. Doprowadzono firmę prawie do upadku, żeby ją przejąć za bezcen, bo LUDZIE O TO PROSZĄ!


Wygląda na to, że wszystko jest przesądzone. Najgorzej na tym wyjdą szeregowi pracownicy kolei, a najlepiej – nieuczciwi nierządcy. Polskie koleje będą teraz niemieckie, zyski będą wyprowadzane do sąsiadów, bo przecież jesteśmy jedną niebieską rodziną;( Czy będzie wolno mówić w pociągach po polsku? Może dla naszego dobra unia wprowadzi przymus mówienia po niemiecku, bo przecież język polski jest taki niepraktyczny, szeleszczący :(


David Icke może podawać ten przykład dla ilustracji swojej „teorii” która stała się praktyką.


Jesteśmy świadkami demontażu państwa. Wszystkie instytucje, które zostały powołane do dbania o dobre funkcjonowanie społeczeństwa trawi gangrena. Sądy wypuszczają przestępców, korupcji nie da się wyplenić, bo większość bierze, a ci co nie biorą udają, że nie widzą, że inni biorą. Nikogo nie dziwią wypasione rezydencje, autka, podróże. Czasami kogoś wystawia się na pokazowy proces, bo chyba komuś podpadł. Pouczająca strona: aferyprawa.com.


Wszystkie komisje śledcze skończyły swoją pracę!? Nic nie wykryły. Znika 120 mln euro z funduszy pomocowych i nikt się tym nie interesuje, a do sądu trafia emerytka, która oszukała państwo na 50 groszy. Dziennikarze nie zadają właściwych pytań, bo boją się o swoje stołki. Rankingi są wyssane z brudnego palca, ktoś płaci i wymaga. Można powiedzieć, że rządzi prostytucja, wszystko jest na sprzedaż, nie ma żadnych wartości. Kasa rules.


Gdy ginie prezydent oddaje się śledztwo obcemu państwu i jeszcze każe się być mu wdzięcznym i zapalić świeczkę!!! Gdyby samolot zniknął w Peru to peruwiańczycy prowadziliby śledztwo? Nikomu, oprócz rodzin, nie zależy na wyjaśnieniu śmierci blisko setki ludzi. Rząd robi wszystko, żeby nic nie wyjaśnić i bagatelizuje największą aferę XXI wieku. Bo przecież są wybory. Żenada.


Polacy Polakom zgotowali ten los. A zwykłemu człowiekowi jest smutno.


owieczki idą na rzeź

29/04/2010

Uzdrowienie

20 kwietnia 2010 roku naprawił się mój kręgosłup. Nie wiem jak to się dokonało, ale nic mnie nie boli. Wolałam poczekać kilka dni, żeby upewnić się, że nie jest to chwilowe. Co się wydarzyło? 24 września 2009 r. dostałam skierowanie do poradni rehabilitacji z rozpoznaniem: zespół bólowy kr L-5 kod M47 – zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Obdzwoniłam wszystkie poradnie rehabilitacyjne i dowiedziałam się, że nie ma miejsc, bo wszystkie środki zostały wykorzystane do końca roku! Zapraszają za 3 miesiące w nowym roku! Paranoja. Poszłam prywatnie do dobrego lekarza, który nastawił mi kręgi i poczułam. się lepiej Zalecił też 1 ćwiczenie przed snem. Przez 6 tygodni codziennie wieczorem przed snem leżałam na podłodze z nogami na taborecie. Nie wolno było mi podnosić rąk do góry, dźwigać, schylać, wykonywać skrętów itp. Chyba o tym pisałam. Nastąpiła poprawa, ale jakiś miesiąc temu znowu odezwał się mój kręgosłup. Myślałam o rehabilitacji, ale to byłoby tylko zaleczeniem, a przyczyna tych bółów pozostała nieznana. Postanowiłam dotrzeć do źródła choroby. Wg mojej ulubionej Louise L.Hay przyczyna problemu to „dostosowane do sytuacji wspieranie życia”, a nowy wzorzec myślowy to” życie udziela mi wsparcia”. Wiedziałam, że będzie trudno, bo jak nagle się zmienić. Przecież wszystko jest na mojej głowie, ja wiem jak moje życie powinno wyglądać. Często o tym myślałam i usiłowałam zmienić swoje nastawienie.


Szukałam dalej, bo nic się nie działo.


Trafiłam na poniższy rysunek i go wydrukowałam.


kręgosłup


To co dotyczyło wszystkich L jakoś do mnie nie pasowało. Czytałam głośno każde sformułowanie i zastanawiałam się, czy mogę coś z tym zrobić. Po raz kolejny dokopałam się do urazów z dzieciństwa. I po kolei wybaczałam wszystkim osobom, które wtedy mnie krzywdziły. Myślałam, że już to przerobiłam, ale głęboko tkwiły takie rzeczy, które nie są miłe i zostały zepchnięte głęboko do podświadomości.


Potem trafiłam na stronę http://www.ymaawarszawa.4me.pl/index.php?site=seminarium_16#06


W przejrzystej tabelce podano wzorce myślenia, które mają wpływ na schorzenia kręgosłupa, a które są wynikiem wieloletnich obserwacji terapeutów. Gorąco polecam zajrzeć.


Znalazłam wzorce myślowe dotyczące mojej dolegliwości. Analizowałam wszystko co dotyczy kręgów lędźwiowych, powtarzałam nowe wzorce. Zajmowałam się każdą L w każdej wolnej chwili. Już myślałam iść do lekarza, żeby przestemplował skierowanie, gdy wpadłam na pomysł skierowania energii z serca do moich pleców. Potarłam dłonie, aż zrobiły się ciepłe i lewą dłoń położyłam na sercu, a prawą na odcinku lędźwiowym kręgosłupa. Wyobraziłam sobie, że to co mam w sercu płynie do moich chorych pleców. Robiłam to aż przestałam czuć ciepło w dłoniach. Po kilku razach znudziło mi się i nie robiłam nic fizycznego. Nie licząc oczyszczania wątroby tuż przed świętami. Ale to nie miało chyba znaczenia.


I nagle w ubiegły wtorek schylając się po coś nie poczułam żadnego bólu. A po kilku miesiącach już się do niego przyzwyczaiłam. Potem zrobiłam parę skłonów i znowu nic. I tak jest do dzisiaj. Szkoda, że nie zrobiłam prześwietlenia. Miałabym dowód, że zniknęły zmiany zwyrodnieniowe, które są nieuleczalne. W zasadzie to nie wiem co pomogło, dlatego opisałam wszystko co robiłam. Może ktoś skorzysta. Nie wszyscy lubią chorować, a mnie moja dolegliwość bardzo ograniczała. Cały czas śpię na poduszce "pamiętającej", bo jest wygodna.


Każdy może się pozbyć każdej choroby tylko trzeba zacząć leczyć przyczynę a nie skutek. Jak pisał Łazariew w Diagnostyce karmy "choroba jest czerwonym sygnałem, że człowiek podąża niewłaściwą drogą". W końcu zamierzam żyć 120 lat, muszę dbać o "futerał" mojej duszy.

27/04/2010

Mój 1%

Przyszła kolej aby się rozliczyć z dochodów za ubiegły rok. 1% mojego podatku przeznaczyłam na Fundację pomocy dzieciom "Jaś i Małgosia". Fundacja ta mieści się w szkole podstawowej, którą ukończyłam lata temu. Jest niedaleko mojego domu i wiem co robią. Zajmują się dziećmi z zespołem Downa, autystycznymi i z niewielkimi upośledzeniami. Jakiś tydzień temu widziałam wywrotki z ziemią, którą wysypały na boisko, bo tam będzie stworzony ogród! Przydałby się też remont, bo z zewnątrz wygląda jak ruina.


Te choroby nie powstają same z siebie lecz z winy człowieka. Leki, szczepionki, naświetlania robią swoje.  A potem rodzą się takie dzieci, którym bez pomocy i wsparcia trudno żyć.


Oczywiście podatki moich niezdecydowanych klientów, a także moich rodziców emerytów też poszły na Fundację. W tym roku jest łatwo, bo każdego mogę wysłać z mojego kompa, tylko muszę znać przychód za ubiegły rok. po 7 sekundach mam potwierdzenie. Jest łatwiej niż z podpisem elektronicznym, bo na potwierdzenie czeka się 2 godziny.


Nigdy nie dam na organizację  "ekologiczną", ani na fundacje prowadzone przez tv. Nie dam też na osoby w śpiączce, bo gdy jestem mniej uważna to "słyszę" błagania, żeby pozwolić im odejść. Dziwne, że osoby niby kochające tego nie czują. Co za egoizm. No i na raka nie dam. Gdyby jeszcze za te pieniądze osoby chore pojechały do spa, czy na łono przyrody to bym dała. Ale nie , ta kasa idzie na kolejne "leki", chemię itp. i napełnia kieszenie złym ludziom.


Wszyscy jesteśmy nienormalni.

20/04/2010

UFO nad Łodzią

Czytam, że jest "puste niebo nad Europą" i "o 6:00 przestrzeń powietrzna nad Polską została zamknięta do odwołania." Wystarczy podnieść głowę i spojrzeć na niebo. A widać zupełnie coś innego. Jest taki ruch nad moim miastem, że dawno taakiego tłoku nie widziałam. Skoro nikomu nie wolno latać to znaczy, że widzę ufo, w dodatku odrzutowe;) I jeszcze daje się sfotografować.


ufo z 18.00


ufo z 19


W drodze do i z pracy, w godz. 15-19 naliczyłam 9 odrzutowców: o godz. 15.00, 15.07, 15.17, 15.47,15.49,16.45,18.41 i 19. Mam każdy samolot na zdjęciu. To tylko próbka dla niedowiarków. Kto latał w tych samolotach? Chyba one zostawiąją pyły, bo teraz niebo jest już zachmurzone i ciężko oddychać.


Skoro na niebie jest taki ruch to dlaczego zwykli ludzie nie mogą wrócić do swoich domów z podróży? Komu wydano zgodę na przeloty, czy ktoś na tym zarabia? I po co ta szopka. Sprytne odwracanie uwagi. Tylko od czego.


Na pewno to UFO bo oni nie potrzebują niczyjej zgody i nie oglądają tv i nie widzą pyłu, ja też nie widzę pyłu, więc też jestem ufo, i wierzę w to co widzę, a nie w to co każą.

18/04/2010

Smutne refleksje

Jeśli ktoś się zastanawiał dlaczego żałoba narodowa trwała 9 dni to teraz sprawy się wyjaśniają.


Biznes.onet.pl opisuje „kuriozum w skali światowej” jakim jest oddanie Amerykanom prawa do wydobycia gazu łupkowego amerykańskim koncernom i to znacznie poniżej cen obowiązujących na świecie. Za granicą jest duży szum w tej sprawie, a w Polsce mało kto się tym interesuje. Zginęli ci, którzy byli za dywersyfikacją: Stasiak, Gęsicka, Natalii-Świat, Gągor (źródło: wyborcza.biz.) Polska ze swoich złóż szacowanych na 120 lat „dostanie w postaci opłaty licencyjnej góra 1 proc. przychodu z wydobycia gazu. Dla porównania w USA stawki te wynoszą 20 proc. Nawet przedstawiciele firm wydobywczych przyznają, że stawki te są bardzo niskie. W rozmowie z „The Times” jeden z nich podkreślił, że warunki finansowe w Polsce są wręcz najkorzystniejsze na świecie. „!!!


P.o. prezydenta już zdecydował o przedłużeniu „misji” w Afganistanie – potędze światowej w produkcji opium i haszyszu. 100 tys. zł dostaje żołnierz za półroczną „służbę” i robią to tylko dla kasy.


A ludzie wgapiają się w telewizory i wierzą co im się podaje. Oddają hołd trumnom nie mając pewności co zawierają. Media podkręcają atmosferę i żerują na uczuciach zwykłych ludzi.


Jeszcze to zamknięcie przestrzeni lotniczej nad Europą!? Z powodu chmury, której nie widać. Nie ma żadnych pomiarów toksyczności, gęstości itp, żadnych wiarygodnych zdjęć satelitarnych. Ale wszyscy w to uwierzyli!? Tak czystego nieba i doskonałego słońca nie widziałam dawno. Niektórzy latają „ryzykując życiem”?! Przypomniała mi się bajka o nagim królu.


Ludzie śpią i nic nie pomoże nawoływanie do obudzenia. Ludzie wierzą we wszystko co jest w tv. Lepiej uwierzyć w „wypadek” niż w „zamach”, bo tak jest wygodniej. Uwierzą, że ogromny samolot może się rozbić przez dwa drzewka i jeszcze obrócić kołami do góry. Nie wierzą własnym oczom oglądając film nakręcony kilka minut po katastrofie przez operatora S.Wiśniewskiego – nie ma ciał, samolot leciał pusty, cisza i leżąca sobie czarna skrzynka. I drugi film o dobijaniu rannych nakręcony chyba w innym miejscu. Ludzie potrzebują, żeby im tłumaczyć co widzą. Media kreują rzeczywistość, dlaczego? Nagrody nie będzie.


Skoro większość opozycji zginęła to kto teraz będzie patrzył na ręce trzeciego garnituru polityków zarządzających mieniem narodowym.


Od tygodnia mam wyłączony tv i wcale mi go nie brakuje!


Módlmy się. Jeszcze Polska nie zginęła!


 

17/04/2010

Tulipan Maria Kaczyńska

 


Tulipan Maria Kaczyńska


Zasłyszane:


Milenka - Babciu, a co to za śliczny tulipan?


Babcia - Nazywa się Maria Kaczyńska.


Milenka - A dlaczego kwiat ma imię i nazwisko?


Babcia - Dla upamiętnienia żony Pana Prezydenta Polski.


Milenka - Czy każda żona Prezydenta ma swojego tulipana?


Babcia - Nie.


Milenka - To ona musi być wyjątkowa, że tak ją wyróżniono.


Babcia - Była wyjątkowa. Była, bo umarła.


Milenka - Ale będziemy pamiętać o niej kupując te kwiaty.


Babcia - Będziemy. Nas już nie będzie, a kwiaty będą.


 


Teraz już wolno mówić prawdę o parze prezydenckiej. Dzięki mendiom braliśmy udział w szykanowaniu najważniejszych ludzi w państwie. Cały świat widział ich takimi jacy byli naprawdę. Ale jest już za późno. Oni tego nie wiedzą.


Ludzie z natury dobrzy nie umieją grać. Po prostu robią swoje. Nie zabiegają o popularność. Nie faszerują się botoksem, żeby wyglądać ładniej. A botoks szkodzi. Najbardziej rzuca się na mózg i serce, bo to w końcu jad. Ile to damulek chciałoby być tak uhonorowanych. Odejdą w zapomnienie.


Dobro zawsze zwycięża.


 


Państwa giną wtedy, kiedy nie umieją odróżnić ludzi złych od dobrych - Antystenes z Aten (ok. 440-366 r.p.n.e.)


14/04/2010

mediom

świeczka


 


Na śmierć prezydenta Kaczyńskiego


 


Mediom


 


Prawdę mając na ustach, a kłamstwo w kieszeni,


będąc zgodni ze stadem, z rozumem w konflikcie,


dzisiaj lekko pobledli i trochę stropieni,


jeśli chcecie coś zrobić, to przynajmniej milczcie!


 


Nie potrzeba łez waszych, komplementów spóźnionych


Waszej czerni, powagi, szkoda słów, nie ma co,


dzisiaj chcemy zapomnieć wszystkie wasze androny


wasze żarty i kpiny, wylewane przez szkło.


 


Bo pamięta poeta, zapamięta też naród


wasze jady sączone, bez ustanku dzien w dzień.


Bez szacunku dla funkcji, dla symbolu, sztandaru…


Karlejecie pętaki, rośnie zaś Jego cień!


 


Od Okęcia przez centrum, tętnicami Warszawy.


Alejami, Miodową i Krakowskim Przedmieściem


jedzie kondukt żałobny, taki skromny choć krwawy.


A kraj czuje – prezydent znowu jest w swoim mieście.


 


Jego wielkość doceni lud w mądrości zbiorowej.


Nie potrzeba milczenia mącić fałszu mdłą nutą


Na kolana łajdaki, sypać popioł na głowe


Dziś możecie Go uczcić tylko wstydu minutą!


 


Marcin Wolski


 


Znalazłam ten tekst w necie. Nie jestem pewna, czy autor jest prawdziwy, ale podpisuję się pod każdym słowem.


Wyłączyłam tv, a tvn usunęłam z listy kanałów jakie odbiera mój tv.


Szok minął, ale pozostał BÓL i ŻAL. I pytania bez odpowiedzi.


Modlę się o prawdę.

10/04/2010

Szok

rozbity samolot


Dzisiejszy dzień przejdzie do historii.


Wydarzyła się największa katastrofa lotnicza.


Zginęła głowa państwa.


Niewiarygodne, że do jednego samolotu mogło wsiąść tak wielu ludzi u szczytu władzy.


Oni już nic dobrego nie zrobią dla Polski, ani nic złego. Współczuję rodzinom osób, których już nie zobaczymy, a zwłaszcza matce Pana Prezydenta. Straszne jest dla matki chować syna.


Kolejny wypadek lotniczy, w którym giną żołnierze. Piloci wojskowi powinni być najlepsi i umieć wybrnąć z każdej trudnej sytuacji. Co się dzieje? Czy teraz jesteśmy bezbronni, bez dowódców armii?


Dziennikarze prześcigają się w wychwalaniu zmarłych. Dziś zapomniano im zło jakie niektórzy czynili za życia. O zmarłych mówi się tylko dobrze.


DDziwna katastrofa. Dziwne, że poleciał przezes NBP albo RPO (po co?).


Dlaczego ciała lecą do Moskwy, a nie do Warszawy?


Dlaczego rano mówili, że część pasażerów przeżyła?


Dlaczego nie było karetek?


Pytań jest wiele.


Zapaliłam świecę w intencji spokoju dla ich dusz.


Odeszli do innego wymiaru.



Życie toczy się dalej.

30/03/2010

Pierwsza kawa od 3 tygodni

Właśnie spełniło się moje życzenie dotyczące innej osoby.  Byłam ciekawa czy mogę w jakiś sposób wspomóc jego realizację. Więc zgodnie z postanowieniem mogę się wreszcie napić kawy. 3 tygodnie trwała moja abstynencja z jednym wyjątkiem. Tydzień temu zostałam poczęstowana kawą i nie mogłam odmówić. Następnego dnia dowiedziałam, że życzenie się spełniło i sfinalizuje się za tydzień. Oczywiście osoba, której dotyczyła sprawa robiła wszystko, (trwało to pół roku) żeby spełnić swoje życzenie.


Dziwne, ale długo wyczekiwana chwila nie sprawiła mi dużej radości. Kawa owszem była dobra, ale przekonałam się, że nie jestem uzależniona. Mogę postanowić cokolwiek i na pewno wytrwam.


kawa z dodatkiem


Spełnianie życzeń jest łatwe. Trudniej jest sprecyzować czego tak naprawdę chcemy i zwerbalizować to. A później dodać trochę energii, żeby przekonać Ku, że to dla nas ważne. Dalej wystarczy w jakiś sposób "zapłacić", jak w moim przypadku - odmówić sobie jakiejś przyjemności. I czekać na rezultat. Prędzej czy później to co zaplanowane spełni się. Ja to wiem.

17/03/2010

Zielona przekąska

zielona przekąska


Tą surówkę wymyśliłam niedawno. Jest to szybka i prosta przekąska, dostarczająca witaminy. Składa się z maleńkich cząstek surowego brokuła, 2 małych ogórków kiszonych, cebulki, szczypiorku, kiełków, ziół prowansalskich i polana olejem z pestek winogron lub słonecznikowym. Robi się ją w 5 minut, troche musi się przegryźć, żeby puściły soki. Ilość dla jednej osoby na raz.


Ogórek kiszony daje sałatce słone soki, surowy brokuł dostarcza enzymy, trochę ostrości od cebulki. Jem to codziennie na 2 śniadanie.


Nie mogłabym teraz jeść brokuły gotowane lub zapiekane. Najlepszy smak mają właśnie surowe. Prawie fizycznie czuję jak wchłaniam te witaminki. Moja odporność wzrasta!


Ostatnio dodaję też coś żółtego (blisko Wielkanoc) np. łyżkę kukurydzy lu jajko ugotowane na twardo. Pycha. Polecam.


 


 

04/03/2010

Jest cudnie


Pierwszy raz w tym roku umyłam okna i już zostały zachlapane przez przelotny deszczyk. Sama jestem sobie winna. Myślałam, że nawet jak będzie padało to i tak warto je umyć. Muszę bardziej uważać co myślę, bo moje myśli mają ostatnio moc sprawczą.


Poprosiłam o słońce każdego dnia do wiosny (chyba kalendarzowej). I teraz każdego dnia choć na 5 minut wychodzi słoneczko, nawet w najbardziej pochmurny dzień. Jest tak od świąt. Zabawne, że nieraz to słoneczko świeci tylko dla mnie. Pytałam klientów jednego dnia, czy też widzieli słońce. Patrzyli na mnie jak na kogoś z innej planety. A ja mam na to zdjęcia. Być może nie patrzą w niebo tylko pod nogi. Taki jest mój świat. IKE.


sloneczkosłońce zimą


Zauważyłam, że łatwo manipulować przyrodą. Można poprosić roślinkę, żeby dobrze rosła, żeby zakwitła, żeby pięknie pachniała. Kiedyś prosiłam, żeby deszcz przestał padać jak wyjdę z pracy, bo nie miałam parasolki. I tak się stało. Proste.


Trudniejsze jest wpływanie na rzeczywistość innych ludzi. Pracuję teraz nad jednym życzeniem dla dobra innej związanej ze mną osoby. W intencji spełnienia zaprzestałam pić kawę aż życzenie się spełni. Pierwszy dzień był trudny, ale po 5 dniach już mnie tak nie ciągnie. Życzenie jest dobre dla niej i dla mnie, nikogo nie krzywdzi, więc ma szanse na spełnienie. Poza tym robię też inne rzeczy w tej intencji. Zobaczymy ile jeszcze będę czekać.


Ziemia jest miejscem, w którym warto być i cieszę się, że tu jestem. Dobrze jest też wiedzieć, że są inne istoty gdzieś daleko lub w innym wymiarze. Robi się raźniej. Myślę, że niedługo zrozumiemy ich wiadomości.


kręgi

14/02/2010

Chiński Nowy Rok

tygrys


Dziś o 17 rozpoczął się w Chinach nowy rok. Z tej okazji Chińczycy mają dwa tygodnie  wolnego, żeby spotkać się z rodziną. A my z rodziną jesteśmy tylko w święta.


Nasz nowy rok niczym się nie wyróżnia. Zaczyna się i już. W Chinach każdemu patronuje inne zwierzę. Ten rok będzie rokiem Białego Metalowego Tygrysa. Szczególnie dobry będzie dla ludzi, którzy urodzili się w latach Tygrysa, lub z żywiołem metalu


W nowy rok kończymy stare sprawy i zaczynamy nowe, pełne nadziei, bogactwa, szczęścia.


Będzie to rok miłości, ale też nagłych zmian, bo metal. Metal jest też moim ulubionym żywiołem, bo ja urodziłam się pod znakiem metalowego Psa. Uwielbiam zmiany, bo najgorzej jest spocząć na laurach.


Chiński Nowy rok zbiegł się z walentynkami, nie ma lepszej wskazówki. Tylko miłość.


Najlepsze prezenty w tym roku to srebrne ozdoby, bo przyniosą obdarowanemu szczęście. Ja już zaplanowałam takie prezenty, bo w tym roku w mojej rodzinie jest wiele rocznic i okazji do obdarowania i świętowania i okazywania uczucia.


Rok 2010 przyniesie spełnienie najbardziej oczekiwanych marzeń.


Wydaje mi się, że ludziom zaczyna brakować miłości. Miłość gdzieś się schowała, bo cały czas pochłania nas zarabianie na życie. Może nagle skończą się wojny o nic. Bedę się o to modlić każdego dnia. Przestaną ginąć młodzi ludzie, a stare pryki, którzy ich wysyłają na śmierć przestaną zarabiać na tym fortuny.


Tylko miłość daje ludziom energię do życia. Miłość powinna być motorem wszystkich działań. Wtedy świat pójdzie w dobrą stronę.