29/08/2014

Rok 1984 jest koszmarnym faktem

Przeczytałam bardzo ciekawy artykuł na stronie http://exignorant.wordpress.com/2014/07/16/swiat-ktory-stworzylismy-wykracza-poza-koszmar-georgea-orwella/


Gorąco polecam.


Mogłabym podpisać się pod każdym zdaniem. Autor nie jest byle dziennikarzyną. John Pilger widział z bliska wiele wojen i ma pełne prawo o tym pisać. Znamienne są słowa Leni Riefenstahl, która gloryfikowała nazistów. Robiła tak, bo było na to przyzwolenie.


Współcześni zbrodniarze wojenni nie mają mojego przyzwolenia na zabijanie ludzi.


Musiałam ponownie przeczytać Rok 1984 George'a Orwella. Akurat mam takie wydanie. (Bardzo dobra seria GW).


 


Co ciekawe Orwell naprawdę nazywał się Eric Arthur Blair, ale musiał je zmienić ze względu na wykonywaną pracę policjanta.


Zupełnie inaczej czyta się tę powieść teraz, gdy wszystko co opisuje autor jest rzeczywistością.


W świecie Oceanii codziennie karmi się pracowników 2 Minutami Nienawiści. Pokazuje się wroga Partii - Goldsteina, który wywołuje strach, pogardę, nienawiść, obrzydzenie, doprowadza ludzi do pragnienia mordu, zadawania tortur, do szaleństwa. Dokładnie to się odbywa na całym świecie. Straszy się ludzi Kaczyńskim, Husajnem, bin Ladenem, separatystami, terrorystami, cudzoziemcami ... Obiekt nienawiści jest obojętny, ważna jest negatywna emocja, czyli strach i nienawiść. W ciągu 2 minut człowiek staje się bestią.


Teleekrany w każdym domu, które nie można wyłączyć. Rządzi Wielki Brat.


WOJNA TO POKÓJ


WOLNOŚĆ TO NIEWOLA


IGNORANCJA TO SIŁA


Patrole policji w helikopterach szpiegujące mieszkańców przez okna. Nie widziałam, ale drony tak.


Ale najgorsza była Policja Myśli. Czy pamiętacie film SS z 2002 z Tomem Cruisem „Raport Mniejszości”? Tam karało się ludzi za prawdopodobieństwo popełnienia zbrodni, czyli tropiło się myślozbrodnie. Ludzie znikali nocą, bez sądu, usuwano ich metryki, jakby nigdy nie istnieli. Film „System” z 1995 r. z Sandrą Bullock dokładnie to przedstawia.


Ministerstwu Prawdy podlegała prasa, rozrywka, oświata i sztuka – dezinformacja i cenzura. A u nas nie bez powodu premierówna zajmuje się szmatami, jak mówi Gretkowska. Ważne ma być to co miałkie i płytkie i to ma być najwyżej wynagradzane. To miejsce pracy bohatera powieści.


Ministerstwo Pokoju prowadziło wojny. A teraz jeden burak dostał nagrodę pokojową i wszczyna kolejne wojny, bo uznał, że jest panem życia i śmierci – samozwańczym bogiem. A steruje nim Z.B. I będzie wymyślał cuda, żeby wojny trwały jak najdłużej. A wojny toczą się bez przerwy i to coraz bliżej naszych domów. Raz ktoś jest wrogiem, a raz przyjacielem. Wojna to biznes.


Ministerstwo Miłości pilnowało ładu i porządku, prześladowało niepokornych, a jego budynek nie miał okien i budził strach. W jego lochach znikali ludzie.


Ministerstwo Obfitości zajmowało się gospodarką, miało za zadanie doprowadzić do głodu i nędzy. Czyż u nas minister rolnictwa nie nakazał niszczyć jabłka i paprykę, żeby zrobić na złość wydumanemu wrogowi.


Transakcje wolnorynkowe mogli wykonywać tylko zwykli ludzie. Za chwilę każda transakcja będzie opłacana kartami a nie gotówką, więc nic się nie ukryje.


W tym świecie nic nie było zakazane, bo wszelkie prawa dawno zniesiono. Teraz prawo zmienia się coraz częściej, albo zmienia się ich interpretację.


Pierwszy wpis w pamiętniku Winstona, bohatera powieści, opisuje wojenną kronikę filmową i zdjęcia mordu na bezbronnych ludziach. Czyż nie oglądamy tego we wszystkich wiadomościach.


A czy feministki to nie działaczki Ligi Antyseksualnej z powieści. Też są fanatyczkami ślepo wierzącymi w slogany, szpiegujące wszystkich dookoła i przypinające ludziom łatki. Nie wiem czy jest gdzieś Liga Młodych i Kapusiów, ale już zaczynamy donosić na pijanych kierowców.


Czy rodzice boją się własnych dzieci? Czy istnieje życie osobiste, czy rodziny trzymają się razem? Kiedy zaczną się Podrygi Poranne?, bo poranne pytanie na śniadanie powie ci wszystko co masz wiedzieć. Okrasi to dużą ilością seksu, opisem dewiacji i powie ci co masz jeść i jak się ubrać. (znowu te szmaty).


Gdy widzisz prawdę to nie dajesz się ogłupić i trwa kulturowe dziedzictwo – pisał Orwell. Wszystko co mówi Partia staje się prawdą – i to jest straszne. Czy jeszcze wiesz co jest prawdą? „Kto rządzi przeszłością w jego rękach jest przyszłość” - wystarczy zmienić historię na właściwą i poprawną. To taka „regulacja faktów” lub „dwójmyślenie” czyli zwykłe fałszerstwa, bo można wierzyć w dwie całkowicie sprzeczne rzeczy. Czyż sondaże i statystyki nie są teraz brane z sufitu? Czeka nas „nowe, szczęśliwe życie”. Cieszmy się z podwyżki o 20 zł, choć miała być 200 zł. Tako to obfitość.


I tak dalej, i tak dalej. Warto przeczytać ponownie, właśnie teraz i skonfrontować z rzeczywistością. Nie wierzę, że ktoś tego nie czytał wcześniej.


Oczywiście zamiast czytać można obejrzeć film. Bohater ma 39 lat (czy aby na pewno?) a W.Hurt jest jakby starszy i mi nie bardzo pasuje.





Ja jednak polecam lekturę.

26/08/2014

Wypadek

W czwartek, 14 sierpnia złamałam rękę :)


Nie ma przypadków, a ja się chyba o to prosiłam. Od kilku tygodni rozważałam jak by to było, gdybym miała nogę w gipsie. Jak ja bym się poruszała po mieście i w ogóle. Przy schodzeniu ze schodów pobolewało mnie kolano, a moje srebrne kolczyki ciemniały jak je nosiłam. To taki mój osobisty barometr. Gdy je noszę, a następnego dnia muszę je czyścić tzn. że będę chora. Tak mam. Spodziewałam się czegoś. Tego dnia od rana było jakoś dziwnie. Gdy szłam do klienta i przechodziłam obok marketu to zgasło 5 świateł na ścianie sklepu. Poczułam się jak Keanu Reeves w Constantine. Była tam taka scena gdy zgasły latarnie uliczne. Tak mi się skojarzyło. Potem zjadłyśmy duży obiad i poszłyśmy do parku. Na półpiętrze zorientowałam się, że nie wzięłam telefonu, więc się wróciłam. Gdy odłączałam z kabla to zadzwonił klient i rozmawiając z nim wyszłam z domu. Potem o godz. 16.44 upadłam i złamałam lewą rękę. Wstałam, spojrzałam na nią i stwierdziłam, że jest złamana, bo była spuchnięta i lekko się przesunęła. Nic nie bolało. Pojechałam na pogotowie, o 17.44 zrobiono pierwsze zdjęcie. Lekarz stwierdził, że to złamanie z przemieszczeniem i kazał jechać do szpitala. Pojechałam. Problemem był obiad, który zjadłam, bo musiałam czekać 6 godzin. Nudziłam się i rozmawiałam z pacjentami, kierowcami karetek i znajomymi telefonicznie. Powiedziałam do mojej ręki: kochana ręko, wyzdrowiej, bo jesteś mi potrzebna. Znalazłam 1 grosz. Na szczęście. Chyba się obudzę po tej narkozie. Gdy wkłuwano mi wenflon poprosiłam lekarza, żeby mi zrobił ładny opatrunek, żeby nie był ciężki, bo za 2 dni idę na wesele i muszę włożyć sukienkę. O 21.44 obudziłam się z gipsem na ręce. Bardzo ładnie zrobiony, cienki, zupełnie mi nie przeszkadzał. Po obserwacji o 22.44 wyszłam ze szpitala. Ciągle nic mnie nie bolało. Siostra spytała czy ja usiadłam gdy wróciłam do domu po telefon. I wtedy przypomniałam sobie, że pierwszy raz w życiu nie usiadłam i nie policzyłam od 7 do 1. Taki mamy zwyczaj w mojej rodzinie i zawsze o tym pamiętamy. Teraz to już nikt nigdy o tym nie zapomni.


Piątek spędziłam na nauce ubierania, mycia i chodzenia z ręką na temblaku. Wszyscy mi usługiwali, co na początku było przyjemne. W sobotę było wesele. Nikt mi nie powiedział, że pić nie wolno więc piłam najpierw wódkę, a potem duuużo szampana. Tak profilaktycznie, bo mogła mnie zaboleć ręka. Zresztą z góralkami to ja nie miałam szans. W niedzielę w poprawiny był grill i piłam dalej wódkę i piwo. Ciągle mnie nic nie bolało. Widoczna część ręki była spuchnięta i sina. Było to w końcu mocne uderzenie. A złamanie typowe i najczęstsze (Collesa).


W poniedziałek poszłam do poradni szpitalnej i doświadczyłam jaki system jest beznadziejny. Nie było miejsc. Gdy gatunek ludzi zwany rejestratorkami zniknie, to nie będę płakać. Poszłam do mojego lekarza rodz. po zwolnienie, a w piątek dostałam się do innego specjalisty. Zrobiono mi kolejne fotki, stwierdzono, że nic się nie przesunęło. I tyle. Lekarz nawet nie spojrzał na siniaki i nic nie doradził. Ponieważ suszyło mnie bardzo to dziennie piłam 2 litry galaretek. Teraz trochę mi przeszło, ale pić się chce. Chyba po tym znieczuleniu.


Przez ten tydzień miałam gości z zagranicy i zamiast ich obsługiwać to sama byłam przez nich obsługiwana. Wczoraj pojechali i wszystko wróciło do normy.


Spotkałam też sporo ludzi, którzy kiedyś coś złamali i składano im kości w mordowni, czyli w tym szpitalu, w którym ja byłam. Lekarze nie potrafią dobrze złożyć kości, widziałam powykrzywiane nadgarstki i łokcie. To jakiś horror. Mam tam nie iść na rehabilitację, bo szkodzi zdrowiu. A dyrektor tego szpitala dostał nagrodę za wybitny wkład w rozwój ochrony zdrowia. Ciekawe co mieli na myśli, bo na pewno nie dobro pacjentów. Ten szpital ma b. złą opinię wśród ludzi, ale kogo to obchodzi. Ważne, że kasa płynie.


I w tym szpitalu złożono mi kości ;)


Jedyna nadzieja w ręce, która ma wyzdrowieć. Nic mnie boli, nie swędzi, widocznie się dobrze znieczuliłam.


Tak z ciekawości sprawdziłam tranzyt na dzień wypadku. Nie znam się jeszcze dobrze, ale miałam 6 kwadratur! Marsa do Księżyca (stąd te złe przeczucia), Merkurego do Marsa (pokrzyżowanie planów), Księżyca do Mc, Saturna do Urana (niespodziewane), Jowisza do Neptuna i Wenus do Neptuna. Jak się więcej dowiem to przeanalizuję to dokładniej.


Musiało się coś wydarzyć i dobrze, że to tylko złamanie i tylko lewa a nie prawa ręka. Szczęście w nieszczęściu.


A co o wypadku pisał Kurt Tepperwein w książce Co choroba mówi o tobie? Dokładnie to co czułam. Wypadki wywołujemy nieświadomie, być może straciliśmy w czymś umiar, wpadliśmy w szał, utraciliśmy nad czymś kontrolę lub panowanie i w wyniku tego wypadliśmy z drogi, lub nie potrafiliśmy zahamować. Dokładnie tak się czułam – jak nie wiadomo w którą stronę pójść to trzeba się zatrzymać. Jeśli nie zahamowałeś odpowiednio wcześnie jest to oznaką, że pędzisz przez życie (lub przyśpieszasz sytuacje, swój rozwój), że stwarzasz niebezpieczeństwo sam dla siebie. Ewidentnie zboczyłam ze swej drogi życiowej. Człowiek odczuwa wewnętrzną potrzebę zmian, ale brakuje odwagi, aby wykonać decydujący krok.


Prawo rezonansu niezawodnie czuwa nad tym, aby każdy stawał do konfrontacji tylko z takim działaniem, jakie sam wywołał lub uczynił koniecznym.


Ma rację. Muszę pomyśleć.


A wczoraj śniło mi się, że wyjęłam sobie rękę z gipsu, jak z futerału. Taka cienka się zrobiła ;)


Jeszcze tylko 5 tygodni. Wytrwam.


 


 


 




13/08/2014

Sen na zamówienie

Człowiek zdrowy, zrównoważony energetycznie, nie powinien śnić. Tak uważają Chińczycy. Jeśli marzenia senne jednak się zjawiają to sygnalizują stany chorobowe organizmu. Np. nadmiar Chi w wątrobie powoduje sny o gniewie, nadmiar Chi w płucach spowoduje sny o cmentarzu, o uroczystościach pogrzebowych, przy zarobaczeniu organizmu będą powstawały sny o tłumach ludzi, o przeciskaniu się wśród nich, gdy wątroba jest w niedoborze, tematem snów będą grzyby, perfumy i świeże rośliny oraz drzewa, pod którymi się siedzi, ale trudno jest wstać, gdy nerki są w niedoborze, pojawiają się sny o podróżach i nurkowaniu w wodzie, niedobór w płucach spowoduje sny o rzeczach białych, serce w niedoborze sprowadzi sny o walce z ogniem, śledziona w niedoborze ześle sny o braku pożywienia lub o budowaniu domów, sny kolorowe odnoszą się do zaburzeń wątroby. (Królicki)


Tylko, że ja miałam sny, które nie mieściły się w tym kanonie.


Ponieważ moje sny – nie sny były ostatnio dość dziwne to postanowiłam, że nic mi się nie będzie śniło. Przed snem umieszczałam nad łóżkiem kopułę ochronną i nic mi się nie śniło, spałam jak dziecko. Polecam.


A wczoraj pomyślałam przed snem, żeby przyśniło mi się coś fajnego. Myślisz – masz.


Obudziłam się w środku nocy, a w nogach łóżka siedziały chyba 3 albo 4 stare osoby, w białych szatach. Było ciemno, ale ja ich widziałam, bo padało na nich światło jakby z góry. Nawet pomyślałam, że to jakieś hologramy mnie odwiedziły. Skoro w naszym kraju można bezkarnie torturować ludzi, można też manipulować i wgrywać w mózgi różne programy, które do niedawna były tajne, a teraz są oficjalne dla rządów, bo biorą za nie kasę. To nie fikcja, to rzeczywistość. Ale postanowiłam się z nimi pobawić, a co z tego że to starcy. Zaczęliśmy się porozumiewać, bo we śnie to nikt nie gada, a wszyscy się rozumieją bez słów.


Otóż oni powiedzieli, że są formą życia z kosmosu, ale nie powiedzieli skąd są i jak się nazywają. Przybrali ludzką postać, żebym się nie bała, a starcy w białych szatach są kojarzeni z nauczycielami. No to ja powiedziałam, że nie muszą być ludźmi, to natychmiast zlali się w jedno i znaleźliśmy się gdzieś. Niby kosmos, niby nigdzie, takie miejsce poza czasem i przestrzenią. I wtedy powiedzieli, że lubią kontaktować się z ziemianami, bo my jesteśmy tacy zabawni, walczymy o błahe rzeczy, mamy różne emocje i robimy dziwne rzeczy pod ich wpływem. Niby to prawda, ale dla mnie to nie zabawne. Co mają powiedzieć dzieci, które cierpią na wojnie. A oni na to, że to nic nie znaczy. Dziwne dla nich, że my sami siebie zabijamy, życie niszczy życie i nikt nie zyskuje. Korzyści materialne związane są tylko z tym światem. Gdy umieramy to wszystko tu zostaje, nawet ciała nie możemy ze sobą zabrać. Zadziwiająca logika. Oczywiście ja mogę rozmawiać z nimi, bo dopuszczam możliwość istnienia życia w kosmosie. I to życie kontaktuje się z nami, bo dla nich to przygoda i inna rzeczywistość. A właściwie inna gęstość. Oni są raz tu a raz gdzie indziej, mogą się dowolnie przemieszczać i dowolnie kształtować swoją przestrzeń. Są bardzo blisko i bardzo daleko.


Pomyślałam o filmach sf o najeździe z Marsa i innych zagrożeniach z kosmosu, a oni byli ubawieni, bo im nic nie zagraża, i nic nam nie zagraża. My sami sobie zagrażamy. Nasza broń na nich nie działa. Ale oni mogą naszą zepsuć w ułamku sekundy. Och, żebym ja tak umiała. ;)


To tylko generowanie emocji strachu. Potem pomyślałam, że nasz świat szykuje się do wojny, a oni na to, że niekoniecznie, że wszystko zależy ode mnie. Wow, jestem bogiem, mogę wszystko. A potem zrozumiałam, że świat to iluzja, możemy wybrać sobie taki świat jaki nam pasuje. Są różne struny, czy warstwy odpowiednie dla naszych przekonań. Wystarczy tylko wybrać. I tego wyboru możemy dokonywać co sekundę. Wystarczy nie spać. Np. gdy pada deszcz to mogę wybrać wariant, w którym mój dom ominie powódź, a nawet przestanie padać lub cokolwiek zechcę. Gdy pada to nie można martwić się, że może mnie zalać, bo tak się stanie. Proste.


Niby to sen, ale byłam czujna. Może tak działa dezinformator Doty. I powiedziałam im – jemu, że jeżeli są prawdziwi to w najbliższym czasie ma się wydarzyć coś spektakularnego, coś wyjątkowego, coś nieziemskiego, jak np. zorza polarna nad moim miastem. Mało prawdopodobne. Skoro tych obcych jest pełno, to może w jakiś sposób dadzą o sobie znać. A oni rozbawieni rozpłynęli się, a ja spałam dalej. Obudziłam się potem, co było dziwne, bo zwykle koniec snu to było obudzenie. A może to pranie mózgu, czy urabianie, czy wdrukowanie konkretnych przekonać. Miałam wrażenie, że ci panowie już u mnie kiedyś byli. Przecież kosmos jest nieskończony.


Zobaczymy co będzie. Nie można wierzyć we wszystko co się widzi i słyszy. Obojętne czy to sen, czy jawa. Cały dzień miałam dobry humor. I o to chodzi w zamawianych snach.


 


 






09/08/2014

Naczelne

W ubiegły weekend pojechałam na leśną działkę. Zostałam zasypana prasą kobiecą, którą miałam przeczytać. Ktoś je kupił (wiem kto), więc postanowiłam poczytać, a właściwie pooglądać obrazki i przejrzeć tylko tytuły. Prasa kobieca traktuje kobiety jak małe dzieci, które nic nie umieją. Nie potrafią się umalować, ubrać, uczesać, nie wiedzą co mają jeść, co czytać itd. I na te pytania odpowiadają celebrytki i aktorki, które wszystko wiedzą i cię pouczają. Ostatnio nawet pouczają jak odpoczywać i są nawet specjalne kursy, które tego uczą. Okazało się, że leżenie na leżaku z drinkiem i słuchanie szumu morza jest niedobre i ja nie wypocznę dobrze. A ja tak akurat lubię i wypoczywam, jak mi się chce wypoczywać. Nie potrzebuję akurat takiej wiedzy, bo wiem co jest dla mnie dobre. Takie pisma bazują na niskiej samoocenie czytelniczek. Zawsze można im wcisnąć super wiedzę, której nie mają i nie wiedzą jak mają żyć.


Wzięłam pierwszą z brzegu i zobaczyłam naczelną.



Ciekawe o czym jest pismo, które ma taką naczelną. Chyba to dla panów, a nie dla kobiet. O czym mówi dekolt do pasa i spódnica rozcięta do krocza oraz brak butów? Nie stać jej. Okazało się, że to taka większa ulotka reklamowa. Obok produktów są artykuły uzasadniające konieczność ich zakupu. Bardzo pomysłowe. Pismo jest bezpłatne. Czy nagość naczelnej sprzeda co nieco? Na mnie to nie działa.


Kolejne pismo i kolejna naczelna.


Powtarza się czarny kolor, który symbolizuje próbę skoncentrowania się na sobie, odnalezienia energii do działania. To kolor żałoby i smutku – nie wtrącaj się w moje sprawy, kiedyś sobie poradzę.


Tą naczelną stać na buty. Ale wygląda jak surowa nauczycielka. Ręce założone – to niechęć do dialogu – jestem zamknięta, wiem lepiej, nie przekonasz mnie. W końcu tu nie ma miejsca na rozmowę, tu się daje wiedzę o życiu.


Kolejne pismo i tu niespodzianka – naczelna wygląda jak facet ;)



Skąd facet wie, co chcą czytać kobiety? Jakiś dziwny. Ubiór bardziej wyluzowany, ale stołek podobny.


Następne pisma miały zdjęcia naczelnych tylko do pasa i zawsze z lewego profilu. Nie chciały się pokazać w całości, więc ich tu nie zamieszczam.


Tych pism jest naprawdę dużo, a wszystkie piszą o tym samym. Mają chyba tych samych fotografów i ten sam stołek. I pouczają.


Czy ja się czepiam?;)


 


 



08/08/2014

Nowe włosy

Spędziłam dzisiaj prawie 3 godziny u fryzjera. Każda kobieta mnie zrozumie, natomiast mężczyzna nie, choć znam paru co to akceptują ;)

Gdy tak miałam nakładaną i zmywaną farbę, przyszła klientka zapisać się na wizytę i zaczęła narzekać, że bardzo wypadają jej włosy i prawie łysieje. Potrzebowała fryzury, która to zakryje. Mówiła, że była u dermatologa, ale ten przepisał tylko cynk i biotynę. Ona ma tylko 26 lat, a tu takie problemy. Szukała jakiejś porady, bo jest załamana.

Potem fryzjerka zwróciła uwagę, że rosną mi nowe włosy na czole pod grzywką. Linia włosów mi się obniża (mam nadzieję, że będę miała kawałek czoła). Dziwne, bo ja tego nie zauważyłam. Znamy się kilka lat, więc ona wie jakie mam włosy. Zawsze miałam ich dużo, choć są często napuszone, bo taką mam budowę. Ona też powiedziała mi, że te nowe włosy mają jakieś 2-3 miesiące. I zaczęłam się zastanawiać co takiego zrobiłam, że włosy zaczęły rosnąć prawie na czole. Właściwie mogłabym powiedzieć czego nie robię, niż to co robię.

Akurat w tym czasie zaczęłam szukać nowego szamponu i każde mycie włosów to inny szampon. Najbardziej mi się podobał jajeczny Barwy, ale już się skończył, a ja nie mogę go znaleźć w żadnym sklepie. Można powiedzieć, że ta różnorodność mi służy.

Nie biorę żadnych suplementów i witamin, bo nie mogę znaleźć żadnego bez aspartamu. Odkąd znalazłam tę truciznę w vit. C, to patrzę uważnie na ulotki.

Jedzenie też teraz jest inne. Były upały to nie chce się jeść. Więc moim obiadem zwykle był arbuz - mój ulubiony owoc. Zawsze go trzymam w lodówce, choć podobno to źle. Kiedyś mój ojciec zatruł się arbuzem, bo rozkrojony leżał w szafce i skisł. Więc ja nie zjem ciepłego nigdy. A oto mój letni obiad ;)


Na kolację jakaś zupa. Mało i prosto.

Natomiast to co się faktycznie zmieniło, to dzień zaczynam od łyżeczki otrąb pszennych, którą popijam wodą o octem jabłkowym (własnej roboty). Co drugi, trzeci dzień jem płatki owsiane na wodzie (2 łyżki płatków, 1 łyżka siemienia lnianego w całości, 1 łyżka otrąb, garść rodzynek zalałam gorącą wodą i gotowałam kilka minut, a potem 2 łyżki słonecznika). Po zjedzeniu takiej gęstej zupy naprawdę nie chce się jeść przez kilka godzin. Może to siemię tak dobrze działa na włosy?

Odstawiłam też syrop glukozowo-fruktozowy, czyli nie jem żadnych gotowych ciast i ciasteczek, ani nic słodkiego. Nie mam po prostu ochoty. A ten syrop jest wszędzie i po cichu szkodzi.

Nabiału nie jem od lat, oprócz sera żółtego, bo lubię. Nie piję gotowych soków, ani żadnej wody butelkowej. Można powiedzieć, że ograniczam ilość chemii w jedzeniu. Naprawdę nie wiem co mogło wspomóc porost włosów. Jak mi się coś przypomni to dopiszę.

Ostatnio zgłębiam Tradycyjną Medycynę Chińską (Z.Królickiego) i równocześnie ajurwedę (D.Chopry). Ta wiedza ma ponad 5 tysięcy lat. Bardziej skłaniam się do TCM, bo widzi ona człowieka jako całość. Natomiast ajurweda klasyfikuje ludzi, ale przecież nie ma czystych typów, ludzie są różni.

Włosy są połączone z nerkami (jest sieć powiązań między narządami). Skoro arbuz dobrze działa na nerki, to przez to włosy się wzmacniają, a nawet odrastają. Z drugiej strony mój ojciec ma ciągle włosy, a miał raka nerki i jednej już nie ma.

Pisałam parę razy o włosach na blogu i ciągle nie wiem, dlaczego włosy dla kobiety są takie ważne? Przecież teraz można nosić ładne peruki. Zawsze to jakieś wyjście.

Na pewno włosy odróżniają płeć człowieka. Długie włosy u faceta to raczej nadmiar cech żeńskich w wyglądzie i zachowaniu.

Życie jest niesprawiedliwe. Komuś bardzo zależy i nie ma, a ktoś w ogóle nie zwraca na coś uwagi i ma. Ma, bo nie ma napięcia. I to klucz do sukcesu.

 

25.08.2014

Dodam jeszcze, że zamiast jednej kawy piję kakao gotowane na wodzie. Akurat zaczęłam miesiąc temu. Teraz zarosły mi zakola nowymi włosami. Mam grzywkę więc było mi to obojętne. Ciągle pojawiają się czarne kropki, z których wyrastają nowe włosy. Dziwne tylko, że ok. pół cm od linii włosów.

Będę dalej obserwować.

 

 

06/08/2014

Kolejna rocznica

242 lata temu, 5 sierpnia 1772 roku, Prusy, Rosja i Austria podpisały deklarację petersburską o podziale niektórych terytoriów Rzeczypospolitej. Teraz mówimy, że był to I rozbiór Polski. Czy wtedy ktoś zdawał sobie sprawę, że to początek końca państwa polskiego i że potem będą kolejne rozbiory? (lubię takie nieokrągłe rocznice ;)


Mój przodek ze strony dziadka mamy miał wtedy roczek i mieszkał w Prusach (Górny Śląsk). To najstarszy przodek, do którego dotarłam robiąc drzewo genealogiczne mojej rodziny. Przodkowie mojego ojca mieszkali i mieszkają w centralnej Polsce.


My mamy teraz wakacje, a kiedyś ludzie nie myśleli o wypoczynku..


Nie jest to rocznica, którą się świętuje. A wypadałoby chociaż się nad tym zastanowić.


Jak to było możliwe, żeby 3 państwa sąsiednie mogły bez oporu dokonać okupacji wielkiego państwa w Europie. Polska straciła 1/3 terytorium, a potem już było gorzej. W niszczeniu państwa duży udział mieli sprzedajni posłowie i zdrajcy. Uzasadniano rozbiory rewolucyjnym zagrożeniem ze strony Rzeczypospolitej. Nie pomogło nawet sypianie z wrogiem (SAP z Katarzyną II). Nasz kraj zupełnie się nie liczył i nie umiał się temu przeciwstawić.



Nieszczęściem Polski są ludzie na urzędach i w rządzie, dbający o własne korzyści. Ich nie interesuje polska racja stanu, bo przecież nie nawoływaliby do bojkotu i nałożenia sankcji na potężnego sąsiada. Tak postępują tylko zdrajcy i powinni być z tego rozliczeni. Po raz kolejny nikt się z nami nie liczy, a przecież nie jesteśmy małym kraikiem, nie można sobie wejść na nasze ziemie bez żadnych konsekwencji. Polska zamiast pilnować własnych interesów, zajmuje się nie swoimi sprawami, staje po niewłaściwej stronie. Historia niczego nas nie uczy. Szukamy gdzieś daleko sojuszników, zamiast dogadywać się z sąsiadami. Naprawdę trzeba rozmawiać, a nie wyzywać. Tylko nie ma nikogo takiego jak Tadeusz Rejtan z XVIII wieku.


Zwykły człowiek przez arogancję władzy może ponieść konsekwencje nieudolności polityków. Wmawia się nam, że czekają na nas wysokie stanowiska w unijnym parlamencie, co jest zwykłym ściemnianiem. Nikt nie dostanie stołków, bo już karty zostały rozdane, znowu ponad naszymi głowami. Radziłabym się przebadać.


Niczego się nie nauczyliśmy. Ale ochoczo bierzemy udział w dziwnych akcjach, które nas tylko ośmieszają. Żenada. Ja w tym nie biorę udziału, bo nie ma się z czego śmiać, jak miliardy uciekają.





 

05/08/2014

Zero w praktyce

Było, jest i będzie ZERO sprawcą wszystkiego w naszym życiu, ponieważ ZERO ma siłę, która stworzyła kosmos.


"Według wszystkiego, co wiedzą dzisiaj badacze, powstał kosmos z niczego i powróci w nicość, skąd pochodzi. Wszechświat zaczyna i kończy się zerem."


Charles Seife


matematyk, autor książki "Zero – niebezpieczna idea".


Przeciętny człowiek jak widzi Zero, to myśli, że czegoś nie ma. Bo zero to przecież nic. I na tym bazują sprzedawcy trucizn.


Czy pijecie coś takiego?



Zero na podobnych produktach informuje, że nie ma tam cukru. Kilka lat temu wyszło na jaw, że w 1 butelce coli jest 30 łyżeczek cukru, a cukier uzależnia. Wypijesz jedną butelkę i chcesz następną.


Tę pustkę po cukrze trzeba było czymś zastąpić. Idealnie do tego nadaje się aspartam, którego niewielka ilość daje słodycz ponad 180 razy słodszą od cukru. O aspartamie pisałam już na blogu kilka razy np. tu http://bajka107.blox.pl/2011/01/VIBOVIT-moj-ostatni.html i http://bajka107.blox.pl/2013/04/Witamina-niby-C.html


W 1981 roku dopuszczono aspartam jako środek słodzący w szerokim użyciu. Przyczynił się do tego teflonowy prezydent (RR). Już 3 lata po wprowadzeniu go do masowej żywności stwierdzono wzrost zachorowań na nowotwory mózgu i układu limfatycznego.


Chemicznie aspartam jest estrem metylowym dipeptydu składającym się z dwóch występujących naturalnie reszt aminokwasowych - fenyloalaniny i kwasu asparaginowego. W silnie kwaśnym lub alkalicznym środowisku, jakie występuje w różnych częściach układu pokarmowego człowieka, hydrolizuje on najpierw do wolnego dipeptydu i metanolu. Dipeptyd rozkłada się następnie na wolne aminokwasy, a metanol utlenia się do formaldehydu i kwasu mrówkowego. - można przeczytać w wikipedii. Przecież metanol (powoduje ślepotę), kwas mrówkowy i formaldehyd to trucizny, to dlaczego to dodają do jedzenia? Ta trucizna jest dodawana do wszystkiego, nawet do jogurtów, mrożonek, wędlin, tabletek musujących i multiwitamin oraz żywności dla dzieci – co jest haniebne. Czasem na etykietach nie napiszą aspartam, ale np. substancje słodzące, nutrasweet. W jednym produkcie ilość jest mała, ale jak wypijesz szklankę coli, weźmiesz gumę orbit, potem przegryziesz wafelkiem fit, weźmiesz wapno musujące, bo już się pojawiła wysypka, a potem jeszcze jogurcik, galaretkę czy inny deserek light – i teraz policz ile tej trucizny wchłonąłeś jednego dnia.


Jest to najbardziej szkodliwa substancja dodawana do żywności. Widzimy już efekty. Młodzież wygląda jak po lobotomii, mózgi im nie pracują. Znacie wyniki matur z 2014 roku – 30% nie zdało, a będzie jeszcze gorzej.



Czy nikt się nie zastanawiał dlaczego bardzo młodzi ludzie chorują na raka mózgu? To nie bierze się z powietrza. Ale można o tym nakręcić serial, albo zorganizować koncert, zbierać pieniądze na lekarzy, spełnić ostatnie marzenie chorego, a potem pokazać ostatnie tchnienie i współczuć rodzinie. A wystarczyło odstawić produkty ZERO, LIGHT i FIT.


Przeczytałam ostatnio horror, czyli artykuł w prasie badziewnej (nie zareklamuję) o takich produktach.


Kilka tez:




  • mniej znaczy lżej – to logiczne – czyli mniej cukru, mniej tłuszczu, ale więcej chemii to jest dla mnie logiczne,




  • napoje gazowane w wersji light mają pół kcal w 100 ml, a zwykłe 100 kcal – więc pij ogromne ilości tego świństwa,




  • sięgaj po żywność fit i light gdy chcesz schudnąć – będziesz chudy ale chory, a potem martwy i to szybciej niż myślisz.




Dietetycy to dziwna kategoria ludzi. Są jak wyrocznie, mówią to co im każą pracodawcy, czyli koncerny, a ludzie jedzą co im każą.  A oto przykład:



Jak można zachwalać takie produkty? Tłuszcz potrzebny jest do prawidłowej pracy mózgu, a oni polecają produkty odtłuszczone. Zamiast kalorii mamy truciznę. Ludzie zwykle kupują o wiele więcej takich produktów niż zwykłych i jedzą te wafelki fit w ogromnych ilościach. A aspartam powolutku uszkadza komórki.


Zadziwia mnie ilość stron w internecie przyjaznych aspartamowi, ale widać, że już zadziałał, myślenie w odwrocie.


Zanim sięgniesz po produkt ZERO zastanów się co zamiast zera tam jest. Bo przecież ZERO to nie pustka. Znajdź wypełniacz.


Chcesz być szczupły to jedz mniej.


Smacznego.








01/08/2014

Wspaniały świat nie zniknie

30 lipca o godz. 22.05 wyszłam na balkon zobaczyć odlatujący samolot. Było już ciemno i nagle zobaczyłam na niebie gwiazdę. Była trochę nisko. Potem zaczęła rosnąć i mocniej świecić. Robiła się coraz większa, pomyślałam, że może na mnie spaść. Może to nie gwiazda a ISS, bo wydawało mi się, że się porusza. Odwróciłam się po telefon, żeby to zarejestrować. I zniknęła. Czekałam jeszcze chwilę i nic. Sprawdziłam na radarze, że ISS leciała nad Afryką, więc to nie ona.


Potem pomyślałam, że żyjemy w matrixie i to błąd matrycy. Ta gwiazda pojawiła się jakby w czarnej tkaninie zrobiła się dziurka i dotarło do mnie światło zza tej kurtyny. Dziura się powiększała, a ja widziałam coraz większą gwiazdę. Ktoś to zauważył i zaszył dziurę. ;)


Zasypiałam i zastanawiałam się co ja widziałam. Przestałam wierzyć oczom, jednak to co widziałam było dziwne. Może to jakaś satelita, a może NOL. We śnie przyszła odpowiedź. Zadałam wcześniej pytanie czy to obcy statek kosmiczny (a co). Pojawiła się odpowiedź, że tak to obcy, ale się nie ujawniają bo my, ludzie nie szanujemy życia i się nawzajem zabijamy. Więc oni, ci obcy, nie mają komu się pokazać i po co. Dziwne mi się to wszystko wydało. Nie uwierzyłam w to co usłyszałam. Bo bezsensowne zabijanie mnie boli, fizycznie, jakby znikała część mnie. Obcy nie mogą znać moich myśli. Natomiast wojsko, czy inni wtajemniczeni są na bieżąco, bo podglądają każdego człowieka i rejestrują wszystko co robi w sieci i gdziekolwiek. Inwigilacja na skalę globalną jest faktem.


Mogłabym trochę poudawać, że w to wierzę, ale szkoda mi na to czasu. I wymyśliłam dzisiaj rano sposób weryfikacji.


Jeśli to naprawdę są obcy, to mogą sprawić, żeby przez tydzień nastąpił rozejm w Strefie Gazy, żeby broń przestała strzelać, popsuła się i cokolwiek innego. Ale żeby nikt już nie zginął przez 7 dni, jak dzisiaj te dzieci w szkole. Skoro ja mogłam popsuć broń w Afryce na 1 dzień, to dla obcych to nic trudnego. Skoro nie chcą się ujawniać z powodu zabijania to niech zablokują to ludobójstwo. Mój świat to ja rządzę i mogę wszystko. Ma się to zdarzyć jak najszybciej. Jeśli tego nie będzie to wiadomo kto miesza w głowach ludzi. I ten wzmożony ruch na niebie to tylko wojsko.


Nawet kobiety są zamroczone nienawiścią. Ayelet Shaked, znana posłanka izraelskiego parlamentu nawołuje do zabijania palestyńskich matek, by nie rodziły "małych węży". Można o tym przeczytać tu Matki


Trzeba skończyć z tą nienawiścią i nie zgadzać się na zabijanie. Najgorsza jest obojętność.


A świat jest wspaniały :) Posłuchaj Satchmo :)