28/10/2020

Winko

Umówiłam się z rodzicami. Zaniosłam paprykarz domowy (ryż + wędzona makrela + cebula + przyprawy), 1/2 chleba tostowego (własny wypiek na drożdżach) i woda z kiszonych buraków. Przestawiłam się na chleb drożdżowy, bo jest łatwiej strawny. Gdy do nich szłam to pomyślałam, że z moich koleżanek tylko ja mam oboje rodziców. Jaka ja jestem szczęściara. Ciągle jestem dzieckiem, a nie tylko matką i byłą żoną.

Jest we mnie coś takiego, że umarłego stawiam, na nogi. Coś powiem, o coś zapytam, nie daję spokoju. Ojciec wypił cały kubek wody z kiszonych buraków. I odżył.

Nareszcie trafiłam co mój tata polubił. Ta woda ma smak i kolor. Nie to co zwykła woda. Jest nadzieja. Łyka teraz 5 tabletek rano i wieczorem, a było 12. Przeczytałam wszystkie ulotki i te leki są podobne w składach i działaniu. Lekarz zabronił czytać ulotki. Ale zmniejsza leki.

Teraz pora na detoksykację wątroby.

A my z mamą piłyśmy winko Porter. W samo południe, w środku tygodnia. I to bez okazji. A właściwie za zdrowie taty. Musi być jakaś okazja.

Tata nie pił z nami, więc zjadł tylko baryłkę z wódką. Ożywił się i patrzył jak sobie popijamy. Chory człowiek nie może się przyłączyć, bo jest chory.

Byłam tak wstawiona, że ledwo dotarłam do domu. Mama zadzwoniła o 19:30, że właśnie wstała, bo się ululała. Mniej spotkań towarzyskich, to człowiek wyszedł z wprawy.

Gdy szłam przez park to dopadła mnie głupawka. Patrzyłam na ludzi w maskach i dziwiłam się po co oni i ja je nosimy. Zaczęłam się śmiać, ale pod chustką nikt nic nie widział. Absurdalne zakazy, nieadekwatne do sytuacji. Gdzieś są chorzy, w wokół mnie sami zdrowi. Nawet nikt nie jest przeziębiony i nie ma kataru. Wszyscy zakrywają pół twarzy, jakby mieli się czego wstydzić.

{Politycy i celebryci nie chorują. A jak oznajmią, że mają pozytywny test, to po 1 dniu fotek ze szpitala okazują się zdrowi. Czyżby marycha ich zakonserwowała.

Ciągle się muszę tłumaczyć w sklepach, że jestem seniorką. Dziwny nakaz. Najpierw się ustala godziny dla seniorów, a potem prosi o pozostanie w domach. Nie polecam. Bo to w domach celebryci się zarażają. Na powietrzu nic nikogo nie złapie, bo wirus nie umie latać, nie ma skrzydeł.


Mam coraz więcej kasztanów w domu. Chyba ze 3 kg. Dostałam dzisiaj kolejną torbę.


Kasztany są dobre, to 5G jest be.


Mam je wszędzie, w każdym pomieszczeniu. Jak wyschną to wyrzucam. Tak jak moje babcie. Żyły długo.

Jesień to wspaniała pora roku. Pięknie pachnie. A te kolory! Są niepowtarzalne.

To moja ulubiona pora roku. Bo jest pięknie.


Drzewa zrzucają liście i za nimi nie płaczą. Taka kolej rzeczy. Wiosną będą nowe. I tak jest w życiu, jedni przychodzą inni odchodzą. Nic nie jest wieczne.

Teraz na ulice wypełzło zło. Zagnieździło się w czarnych duszach biednych kobiet. Czy ktoś w tych czasach myśli racjonalnie? Czy będzie można zabijać na żądanie? A co potem? Kto tym wszystkim kieruje?

Zło w końcu odejdzie. Jak ludzie poznają prawdę. 

 

18/10/2020

Bogatki z gazem

Bogatek coraz więcej. Mniej jest gołębi i wróbelków. Przyciągają mój wzrok i odciągają mnie od komputera.

Są bardzo lekkie i czepiają się pazurami pionowej ściany.


Trzeba być bardzo szybkim, żeby uchwycić te maleńkie ptaszki.



Jestem coraz szybsza. Poprawił mi się refleks.

A tu już wiem, dlaczego nawiedzają mój balkon. Została mi ostatnia skrzynka z resztkami bratków. One ciągle mają kwiatki, więc są i mają się dobrze. Dlatego bogatki przylatują do tej skrzynki (nie do mnie niestety ;)) i wygrzebują korzonki, listki czy kawałki zbitej mokrej ziemi. Udało mi się uchwycić jedną przy pracy.

Ok 20 poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. To przeciwległa część mieszkania, najdalsza. Włączyłam gaz, zerknęłam za okno, bo właśnie zaczął padać rzęsisty deszcz. Zobaczyłam kilka osób w oświetlonych oknach. Trochę to dziwne. A potem zobaczyłam światła latarek i podniesione głosy. Wyjrzałam przez okno, a tam kilku strażaków przystawia drabinę i chce wejść przez okno. Nie do mnie, ale do kogoś niżej. Właściwie to kończyła się ich akcja ratunkowa, a ja nic nie słyszałam. Wyszłam na klatkę schodową i dowiedziałam się, że pan z parteru włączył gaz i usnął. Nie wiadomo dlaczego, bo na kuchence nie było niczego. Widocznie zrobił to w pijanym widzie, bo jest osobą nadużywającą alkoholu. To dobrze, że nie wysadził całego bloku. Ktoś widocznie poczuł gaz, a facet pijany nie zapalił papierosa. Dowiedziałam się też, że zakręcili gaz.

Mój czajnik ciągle stal na kuchence, ale długo nie gwizdał. Okazało się, że płomień jest niewielki. Więc wyłączyłam. Gaz będzie dopiero jutro, ale nie wiadomo o której godzinie. Zależy kiedy gazownicy wstaną.

Zostałam bez picia, bo ja nie mam czajnika elektrycznego. Po 6 spalonym czajniku przestałam kupować i mam czajnik zwykły z gwizdkiem na gaz. 

Przypomniałam sobie, że miałam kiedyś grzałkę. Znalazłam :))) 

 

Jak to dobrze, że jej nie wyrzuciłam. Dzięki niej mogłam się napić gorącej herbaty.

Kupię jednak nowy czajnik elektryczny, tak na wszelki wypadek. 


16/10/2020

Nastrój

W zeszłym tygodniu ktoś na zajęciach powiedział, że od rana ma zły humor, nic mu się nie chce. A ja na to, że mam odwrotnie, czuję się znakomicie i to każdego dnia, zupełnie bez powodu. Po prostu budzę się i czuję wszechogarniającą wdzięczność.

Nieustannie mnie to zastanawia. A to już stało się normą.

Dzisiaj podczas chwili przerwy od kompa sprawdzałam coś na smartfonie. I wtedy zobaczyłam ptaszka na moim balkonie. Godzina 15.

 

Miałam tel w ręku i bardzo powoli naciskałam migawkę. Wtedy pojawił się kolejny. Prawda, że piękne? Jakby na zamówienie. Kiedyś motyle, teraz ptaki. Przyciągnął ich kolor owoców. Dzięki apce Obiektyw szybko znalazłam jakie to sikorki mnie odwiedziły. To bogatki zwyczajne, bardzo płochliwe. Mogę zrobić zbliżenie, ale kontekst też się liczy. Błogosławię internet.

Czy dzisiejsza młodzież docenia to, że w zasięgu ręki, bez chodzenia do biblioteki czy kupowania książek, ma dostęp do każdej wiedzy. Wspaniałe czasy. Cieszę się, że żyję tu i teraz.

Trzymam grejfruty na balkonie. Kiedyś ich nie jadłam. Ale teraz są zmodyfikowane, skrzyżowane z pomarańczą (chyba) i mam czerwone grejfruty. Pyszne na śniadanie z jajkami na miękko. Plus dobra kawa :)

Pisałam, że nic nie zmieniam w swoim życiu, a to nieprawda. Jem teraz tylko 3 posiłki dziennie. Alarm włącza się o 7, 13 i 18. I wtedy muszę zjeść posiłek. Te godziny są ruchome i czasem jest to 9, 14 i 19. Najpóźniej jem 4 godziny przed snem. I czuję się świetnie. Nie mam ochoty na żadne przekąski. Dzisiaj przechodziłam obok kilku cukierni i pączkarni i patrzyłam na słodkości. Czułam, że to martwe jedzenie, tam nie ma nic do jedzenia, a raczej do zapychania. Więc po co to wkładać do ust. To się zmieniło. W 6 miesiącu ciąży jadłam po 2 pączki dziennie, więc nic dziwnego, że przytyłam 16 kg. Ale po co tyć. Duża waga ogranicza ruchy, powoduje dyskomfort w chodzeniu, zmęczenie.

Oczywiście nie zarzekam się, że nie zjem nigdy czegoś słodkiego, ale tylko upieczonego przez siebie lub kogoś z rodziny. Wiem wtedy co jem.

Zobacz jak pachną polskie pomidory, albo jabłka. To jest żywe jedzenie.

Odstawiam już ser feta. Jest przesadnie słony, a przez to niesmaczny.

Trzeba o siebie dbać, bo nikt inny tego nie zrobi.

Ciągle są jakieś wpadki. A to leki są wycofywane z aptek, bo zagrażają życiu. Albo produkty w sklepach też są zabójcze. Nikogo nie obchodzi jak to możliwe, że się tam znalazły te śmieci. Żyjemy w czasach gdzie leki produkuje się w garażach, a żywność w piwnicach. Nikt nie dba o czystość i jakość. Liczy się tylko zysk. Czy nikt nie sprawdził jakości brokułów przed ich zamrożeniem? Dzisiaj okazuje się, że Hortex tego nie zrobił i serwuje nam pestycydy zamiast zdrowia.

W życiu nie zawsze wszystko idzie gładko.

W ubiegły czwartek rano popsuł się zawór. Podczas prysznica woda zaczęła tryskać na wysokości mojego pasa. Krany w ścianie były zapieczone i nie mogłam zakręcić wody, a musiałam iść. Psiknęłam wd40, założyłam gruby ręcznik na kran i poszłam. W czasie jazdy zadzwoniłam do hydraulika. Po 19 naprawił zawór, ale okazało się, że bateria też jest uszkodzona. Kupiłam nową i ponownie hydraulik wszystko naprawił. Mam teraz piękny błyszczący zestaw prysznicowy i 120 zł mniej. Jest pięknie.

W życiu tak jest, że wszystko idzie dobrze, ale zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego. Trzeba wtedy ze spokojem przyjąć to co się pojawia, a potem iść dalej. Najgorzej to walczyć z przeciwnościami. Jak wiadomo, walka nic nie daje, nikt nie wygrywa.

Jeżeli masz jakiś problem to wiedz, że sam go sobie stworzyłeś. Więc nie pompuj go energią, bo nie dasz rady sam go rozwiązać.

To jak z pandemią. Mamy teraz kilkadziesiąt pandemii.

Pandemię ogłoszono, gdy u 50 osób test wykazał zarażenie wirusem w koronie.

Na 35 mln ludności w PL daje to 0,0001% populacji.

Żyję w jakiejś bańce, bo nie znam nikogo chorego na tego groźnego wirusa. Przestałam chodzić w masce, używam apaszki. Tak jak młodzież.

Gdyby nie internet nie wiedziałabym, że coś strasznego dzieje się na świecie.

1 zakażony w samolocie na 27 mln podróżnych. Czego się bać?

Decyzje rządowe są dziwne. Liczba zakażonych rośnie bez przerwy od marca, ale raz się zamyka coś, a raz otwiera. Szerzy się strach i chaos. Czyż nie o to chodzi? Zapamiętaj, że wszystko kiedyś się kończy.

Dostałam specjalną kartę.

 

Teraz będę robiła zakupy w komfortowych warunkach. I jeszcze te obniżki. Żyć się chce :)

Dzisiaj o 21:30 był nów księżyca. Najczarniejsze noce w miesiącu. Palę świece w każdym pomieszczeniu. Pierwszy dzień księżycowy będzie trwał do 7:37 jutro rano. To dobry dzień do wyznaczania sobie nowych celów. Właśnie zorientowałam się, że skończyły mi się pragnienia. Chcesz coś osiągnąć i to robisz. A potem kolejny i kolejny raz. Ile można chcieć? Więc tym razem zamierzam żyć w zdrowiu długie lata. Tylko tyle. Wystarczy o siebie dbać. Nie mogę za kogoś wyzdrowieć. Każdy jest odpowiedzialny tylko za siebie.

Jutro kolejny raz nastawię buraki na zakwas. Będzie idealny do picia i leczenia wątroby i jelit. Pić się chce, więcej niż latem. To przez grzejniki. Idzie zima.

Zauważyłam, że na grzywce rosną mi czarne włosy. To chyba przez olejek rycynowy. Używam go do smarowania brwi. Czasem było tego za dużo, więc wycierałam palec we włosy na grzywce. Potem obniżyła mi się linia włosów przez nowe baby hairy. A wśród starych siwych włosów wyrastają ciemne. To niemożliwe, a jednak tak jest. Nie znalazłam innego powodu. Wcierki i masaż stosuję na całą skórę głowy, a nowe ciemne włosy rosną wyłącznie z przodu.

W ciągu pół roku nauczyłam się nazw chemikaliów, które mi szkodzą w kosmetykach. Kupuję wyłącznie dobre dla mnie. W sklepach coraz więcej jest dobrych produktów. Prawda, że jest się z czego cieszyć? :)

Gdy twoje ciało staje się wolne od chemii to wpływa na nastrój. Tak mi się zdaje, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny.


10/10/2020

Sen z glanami

Jedna noc, a 2 sny. Pierwszy sen.

Byłam na jakiejś wycieczce. To była grupa znajomych ok. 20 osób. Przewodziła nam kobieta. Szliśmy przez las, potem przez polanę. Było słonecznie i bardzo pięknie. Dużo rozmawialiśmy i w pewnej chwili przewodniczka powiedziała, że nikt do niej nie przyszedł poprzedniego dnia wieczorem na lekcje francuskiego. A ja krzyknęłam, że gdybym wiedziała to bym przyszła. W końcu uczę się angielskiego, więc kolejny język nie robi różnicy. Reszta towarzystwa też wyraziła chęć uczenia się języka francuskiego. W końcu byliśmy na wakacjach.

Potem była ciemność. Taka przerwa w śnieniu. Chyba się nie obudziłam.

Byłam w jakimś domu. Wybieraliśmy się na kolację, służbową. Założyłam piękną małą czarną, bardzo elegancką i wytworne szpilki. Wyszliśmy.

Potem w innym czasie i miejscu. Nie wiem jak byłam ubrana, ale założyłam na nogi czarne glany – wysokie do kolan na bardzo wysokiej podeszwie, koturnie.



Czułam się jak ryba w wodzie, bardzo wygodne buty. W szpilkach byłam wyższa o ok. 12 c., a w glanach o 20 cm. Wyższe niż na fotce.

Pomyślałam, jak to buty zmieniają nastrój człowieka i postrzeganie przez innych. Czy ktoś by się domyślił, że wcześniej chodziłam w szpilkach. Umiem chodzić i w szpilkach i w glanach. Kwestia wyboru. Umiem się dostosować do każdej sytuacji.

Jak w życiu. Każą nosić maski to noszę. Guru wirusologów dr Fauci mówił, że nigdy w historii osoba bez objawów choroby nie była przyczyną pandemii. Ale co szkodzi zmusić ludzi zdrowych do zakrywania twarzy. Przecież to przed niczym nie chroni. A przyłbice są dla spawaczy, a nie dla zwykłych ludzi. Pomysłodawcom tych kretyństw życzę zdrowia psychicznego i godziwej zapłaty za niszczenie ludziom zdrowia.

Zresztą politycy udowadniają swoim postępowaniem, że nie ma żadnego zagrożenia. Mają kwarantannę 1dzień, a innym każą miesiącami siedzieć w domu. Nic to. Wszystko mija, podli ludzie odejdą. Jak wystarczająco dużo ukradną.

Ja mam maski minimalistyczne. Szukam takie z koronki, żeby były ładniejsze. Ostatnio byłam w sklepie. Z zaplecza wyszli pracownicy i coś powiedzieli. Ja się uśmiechnęłam. Wtedy pracowniczka mówi: o Pani się uśmiechnęła. A ja do niej: a skąd Pani wie, przecież mam twarz zakrytą. A ona na to, że śmieją mi się oczy i zmarszczył się nos. To ewidentnie uśmiech. Takie zdarzenia, a są one częste, wprawiają mnie w nieustannie dobry nastrój. Wtedy jest zdrowie doskonałe.

Trzeba robić swoje i niczym się nie przejmować. To rządzących powinien zacząć ogarniać strach przed tym co będzie w przyszłym roku. Ludziom puszczą nerwy i będzie inaczej. Hitlerowcy tuż przed końcem wojny czuli, że przegrali i ich czas się kończy, to wtedy mordowali jak najwięcej ludzi, nie kryjąc się z tym. To widocznie norma wśród złych ludzi.

Ostatnio zaczęłam się budzić wcześniej i wstaję po 7 rano. Mam dużo więcej czasu, a i tak całe dnie mam wypełnione. Jakbym chciała zrobić jak najwięcej.