21/06/2015

Sen z samurajem

To był najkrótszy sen, jaki miałam.


Szykowaliśmy się na bal maskowy. Nie mam pojęcia jak ja byłam przebrana. Ale przede mną stanął mój ojciec. Miał białą koszulę i czarny frak. Ale dziwną miał głowę. Włosy miał związane w kucyk na środku głowy. Wyglądał dziwnie, ani młodzieżowo, ani zabawnie. To uczesanie zupełnie nie pasowało do fraka, bo skojarzyło mi się z samurajem. To była długa kitka, która wchodziła mu w oczy. Włosy musiały być doczepione, bo on miał krótsze. Nie zdążyłam go o to zapytać, bo się obudziłam. Sen liczony w sekundach ;)



 Toshiro Mifune


Kolejny sen – reakcja na codzienność. Podświadomość coś musiała sobie uporządkować.


Na ostatnim balu maskowym byłam chyba w zamku w Osiecznej. Na pewno nie byłam tam z ojcem ?!!!


Zarobiona jestem, ale jak przychodzą rodzice, to rzucam wszystko i jestem miła. To łatwe, jak ci na kimś zależy. Gościli się w czwartek. A w piątek rozmawiałam z małą dziewczynką o jej pani w szkole. Pani krzyczy na dzieci, często jest niemiła. I ja jej tłumaczę, że ta jej pani musi być bardzo nieszczęśliwa, że wyładowuje swoją frustrację na maleńkich dzieciach. Przecież nie powiem jej, że taka osoba nie powinna uczyć. Życie jest jakie jest.


Powiedziałam jej też, że łatwiej znieść krzyki niż bicie. Bo dziadek, który był wczoraj właśnie mnie bił. Najczęściej specjalnym pasem. A ona spytała (jak to dziecko) – dlaczego mnie bił?


No właśnie, dlaczego. Nie wiem. Chyba byłam niegrzeczna. Ale bicie raczej powodowało u mnie jeszcze większy upór. Bicie nie pomaga w wychowaniu. Powinnam się go spytać. On jest stary, ja jestem dorosła, a nie mam śmiałości spytać dlaczego mnie bił? Co ja takiego robiłam, że mnie katował. Dlaczego w przedszkolu czy szkole nikt nie zauważył siniaków?


Ktoś kto usprawiedliwia bicie małych dzieci jest psychopatą. Nie jest dobrym człowiekiem. Niech się boi, bo dziecko jak dorośnie może oddać z nawiązką. Psychika bitego dziecka nigdy się nie goi. Czas nie leczy tych ran. Wybaczyłam, ale zapomnieć się tego nie da. Tyłek mnie nie boli, boli dusza. I chyba nic się nie zmieni. Muszę go o to zapytać zanim umrze. Ale nie wiem jak.


Dlaczego mojego ojca jak coś źle zrobił w pracy, jego szef nie uderzył w twarz przy innych, albo nie zdzielił pasem. Bicie dzieci jest ok, ale dorosłych nie?


Dlatego chyba mój ojciec jawi mi się ciągle jako wojownik, który zadaje ból.  Samuraj.


 


 




13/06/2015

Burza

Zawsze, ale to zawsze gdy zbliża się burza, to zamykam wszystkie okna i opuszczam roletki. Często też chowam się np. w łazience, albo w łóżku i czekam aż burza przejdzie. Nikt się temu nie dziwi. Przecież każdy ma jakiegoś fioła.


Dzisiaj było podobnie. Zaczął wiać wiatr, zrobiło się ciemno. A u mnie zaciemnienie. Jak zwykle. Ale było tak duszno, że nie dało się wytrzymać. Postanowiłam zerwać z tradycją. Przecież nie jestem dzieckiem. To głupie bać się burzy, jak się siedzi bezpiecznie w domu. Otworzyłam okna i podniosłam roletki. Błyskawice błyskały, pioruny waliły, a ja robiłam swoje. Nic się nie stało. Przeżyłam, choć nie patrzyłam w niebo.


Rozjaśniło się, ale ciągle błyskało. A może uda mi się uchwycić błyski. Więc ustawiłam seryjne zdjęcia w telefonie  i klikałam parę razy. I zrobiłam taką fotkę. Na wschodnim niebie. Przez szybę. Nie jestem taka odważna ;) Nie tym razem, jeszcze.


20150612_193222


A ja myślałam, że błyskawice są pionowe. Dobrze, że wreszcie wiem, jak jest naprawdę.


A potem to już tylko jasne pasy na niebie.



Potem pomyślałam, że już jest za ciemno na tęczę, nie ma słońca. Przestało padać.  I wyszłam na balkon, a tam tęcza.


20150612_201405


Była coraz wyraźniejsza. A ja pomyślałam, że na pewno nie będzie podwójnej. I za chwilę była.



20150612_201958


Trochę dziwna ta podwójna tęcza, bo sporo oddalone od siebie. Inaczej niż zwykle. A najciekawsze było to, że pod tęczą ciągle błyskało. Zresztą widać inny kolor. Dobrze, że odważyłam się patrzeć na to zjawisko i przemogłam swój lęk


Tęcze utrzymywały się do 20:42. A o 20:59 zaszło słońce, wg kalendarza.


U mnie tęcze są częściej niż mgły. To już jest nudne. Teraz czekam na poziomą tęczę. A co ;))) Im mniej w to wierzę, tym szybciej to się ziści.


 


 



11/06/2015

Oczy

Od jakiegoś czasu trenuję odgadywanie charakteru, zawodu, wieku, chorób z oczu napotykanych ludzi. Każdy słyszał, że oczy są zwierciadłem duszy, więc postanowiłam to sprawdzić na żywych obiektach. Większość ludzi nie patrzy innym w oczy, często mają spuszczony wzrok, albo patrzą dookoła właściwie nie widząc.


Łatwo jest rozpoznać emocje ludzi, ale gdzie tu dusza?

Kilka dni temu jechałam tramwajem w słoneczny dzień w samo południe. Przy drzwiach stał tzw. żul, a o czy miał straszne.

Nie były to oczy wampira, bo one są bardziej intrygujące niż straszne.


Oczy tego człowieka wyglądały tak:


Prawda, że niesamowite. Pustka. On po prostu nie miał tęczówek, bo nawet czarne są widoczne. A tu nic. Ktoś by powiedział, że miał rozszerzone źrenice , ale go nie stać było na narkotyki. Zresztą zachowywał się niby normalnie, ale mechanicznie. Oczy nie były błyszczące, raczej matowe, ale jakby niewidzące. A przecież widział wszystko dookoła. Zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że on coś widzi. Pomyślałam o nim, że to ciało bez duszy, taki robot. Powstrzymałam się przed zdobieniem mu zdjęcia, bo może nie zachowałby się spokojnie.

Oczy są ważne. Bibliści o tym wiedzą, choćby z Księgi Wyjścia: „oko za oko ...”,

albo: Mateusza 6,22

Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle.” źródło:biblia-internetowa

Ale są też tacy, którzy nie patrzą oczami, a 3 okiem. To dodatkowe oko, zw. ajna (6 czakra) - dla wybranych.

źródło: http://perfectime.ru

Jasnowidz Jackowski przykłada coś do czoła i tym 3 okiem widzi rzeczy, których przeciętny człowiek nie widzi.

Oczy to raczej nie zwierciadło, a szyba, przez którą można zobaczyć duszę. Zwykle gdy robimy zdjęcie to w oczach odbija się obraz, który widzimy. Tylko w realu widzimy wnętrze.

Świetnie to ujął Bułhakow. Szukałam cytatu i znalazłam.

Mistrz i Małgorzata - Część I - 15. Sen Nikanora Iwanowicza

Konferansjer wpatrzył się Kanawkinowi w oczy i Nikanorowi Iwanowiczowi wydało się nawet, że trysnęły z tych oczu promienie przeszywające obywatela Kanawkina na wylot niczym promienie rentgenowskie. Widownia przestała oddychać.

- Wierzę! - zawołał wreszcie aktor i przygasił wzrok. - Wierzę!

Te oczy nie kłamią! Ile to już razy powtarzałem wam przecież, że wasz podstawowy błąd polega na tym, iż nie doceniacie znaczenia oczu człowieka. Zrozumcie, że język może ukryć prawdę, ale oczy – nigdy! Ktoś wam zadaje niespodziewane pytanie, nie zdradzacie się nawet drgnieniem, błyskawicznie bierzecie się w garść i wiecie, co należy powiedzieć, żeby ukryć prawdę, i wygłaszacie to niezmiernie przekonywająco, i nie drgnie na waszej twarzy żaden mięsień, ale – niestety – spłoszona pytaniem prawda w okamgnienie skacze z dna duszy w oczy i już wszystko stracone. Zostaje dostrzeżona, jesteście w potrzasku.”

Czy można to lepiej ująć?


Dzieci mają duże oczy. Ich dusza jeszcze niewiele widziała i jest na głodzie – musi wszystko widzieć. Dzieci nie noszą okularów.

Z wiekiem oczy maleją, powieki - okiennice - się przymykają, bo człowiek widział rzeczy, o których chciałby zapomnieć. Można sprawdzić różnicę.  (nie dam fotki, bo po co komu robić przykrość).

Oczywiście oczy mętnieją też od lekarstw, czy trucizn w pożywieniu.

Jak szyby w oknach trzeba często myć, tak i oczy wymagają przemycia, żeby dusza lepiej widziała ;)



Małym dzieciom, gdy płakały, zawsze mówiłam: myjesz oczka, że płaczesz?  Znajome dzieci przytulałam, a obce przestawały płakać.


Te panie ubrane są po oczy. A ich dusza jest obnażona, naga. Makijaż ozdobi „okno”, ale właściwie wszystko można z tych oczu wyczytać, bez botoksowej oprawy i innych odwracaczy uwagi.

To gdzie jest ta dusza? Jest w samym środku mózgu. Siedzi sobie w szyszynce wielkości ziarenka ryżu (5-8 mm). Bo szyszynka jest połączona z siatkówką. Kiedyś wszyscy o tym wiedzieli. Już Kartezjusz pisał, że szyszynka jest siedzibą duszy. Ona jest najważniejsza i dlatego człowiek ma czaszkę.  Serce nie jest tak chronione.

W Watykanie i w starożytności też o tym wiedzieli i postawili szyszynce pomnik. Wszystkie dusze są ich.


Szyszynka pojawia się 49 dnia od poczęcia. Często kobieta nawet jeszcze nie przeczuwa, że nosi nowego człowieka. Wg wierzeń tybetańskich okres przejścia duszy między inkarnacjami wynosi też 49 dni. Nie ma przypadków.

Określa się też szyszynkę portalem, drzwiami do transportu ducha na zewnątrz ciała.

Ostatnio jedna pani opowiadała mi jak umierał jej mąż. Ten pan był bardzo schorowany, poszedł do szpitala, a tam po zastrzyku zaczął się dziwnie zachowywać. Chciał jeść, pić, albo nie, chciał wstać, siadać, leżeć, albo nie, zachowywał się chaotycznie, oczy miał rozbiegane, mętniejące, nieobecne i w końcu odszedł. Tak jakby zabrakło kontroli ciała, bo dusza odeszła.

Szyszynka produkuje melatoninę, która reguluje rytmy dobowe. Człowiek wie, kiedy jest dzień i noc.

Podobno u niemowląt dopiero ok. 20 tygodnia szyszynka zaczyna produkować melatoninę. Ciekawe co robi wcześniej? Chyba dusza się mości.

Przeciętny człowiek o tym nie wie, ale wiedzą o tym oprawcy, którzy znają się na torturach. W więzieniach funkcjonowały karcery – pomieszczenia bez okien. Więźniowie z braku światła popadali w depresję, bo brakowało im serotoniny, która jest aktywowana przez światło. Pisałam kiedyś o depresji i cudownym lekarstwie na nią jakim jest słońce. A to tylko chemia. A w tv straszy się ludzi słońcem, rakiem, promieniowaniem itd. Mój ojciec pół roku spędza na świeżym powietrzu i dlatego jeszcze żyje. Leczy się hormonem szczęścia. Najgorzej to zamknąć się w domu i zasłonić okna.

Pisałam kiedyś o dr Bates'ie, który opisał naukowo o dobroczynnym wpływie światła na oczy. A ludzie się dziwią, że jest coraz więcej chorób. Chowają oczy za okularami, smarują rdzą i odcinają się od cudownego leku na wszystko.


Jak oczy są zakryte to dusza nic nie widzi. Jak np. Temida, grecka bogini sprawiedliwości i praworządności. Podobno. Przedstawiana jest z mieczem, wagą, rogiem obfitości i opaską na oczach. Ta opaska ma symbolizować bezstronność i równość wobec prawa. Ale chyba ktoś coś źle przetłumaczył. Każdy wie, że nie ma sprawiedliwości. Gdy idziesz po sprawiedliwość do sądu to uważaj. Wcześniej Temida dostała dużą łapówkę (zważono i wrzucono do rogu obfitości) i ponieważ ma opaskę na oczach macha mieczem na prawo i lewo i może uszkodzić tego, kto szuka u niej sprawiedliwości. Ponieważ jest ślepa to nie wie kto jest winny, ale wie ile waży dużo mamony. Zbrodniarze chodzą na wolności, a poszkodowani są szykanowani. Niech Temida zdejmie opaskę!

Ciekawe jak ten świat jest urządzony. Zwykłe spotkanie w tramwaju było powodem napisania postu o Mistrzu Bułhakowie.

Spotkanie z każdym człowiekiem może cię do czegoś zainspirować. Chyba, że znalazłeś się o 4 rano na pustej ulicy i spotkałeś 5 pakerów z bejsbolami. Jeśli znasz krav magę to zobaczyłeś ich pierwszy i bezszelestnie się oddaliłeś.

A właściwie to co ty robisz o tej porze na ulicy? Czekasz na inspirację? Zmień porę spacerów.

08/06/2015

Bułhakow

Czytam teraz najpopularniejszą powieść świata. Ale zanim o niej napiszę, przybliżę postać autora.


źródło: RIA Novosti

Michaił Afanasjewicz Bułhakow urodził się w Kijowie 3-05-1891=27=9

To data wg kalendarza juliańskiego, który wtedy obowiązywał w Rosji. W Europie obowiązywał od 1582 r. kalendarz gregoriański. W Rosji wprowadzono go dopiero 14-02-1918 roku. Dlatego rewolucja październikowa była w listopadzie ;)

Datę urodzenia wg nowego porządku można zapisać tak: 15-05-1891=30=3.

Bułhakow jest ciekawym przykładem w jaki sposób zmiana kalendarza wpłynęła na życie człowieka. Z urodzenia był Dziewiątką, ale Trójka też miała wpływ na jego drogę życiową.

Wiadomo, że Dziewiątka to mistyk i filozof. Interesowały go sprawy tajemne, niewyjaśnione. Mówi się teraz o nim – mistyczny pisarz. Dziewiątka jest też artystą. W domu często się muzykowało i urządzano wieczorki taneczne. Rodzina była solidarna i bardzo wesoła, ale biedna. Chodzili do teatru, na opery i koncerty. Michaił miał talent aktorski, umiał grać na pianinie, pisał teksty do ról w spektaklach amatorskich, które wystawiali w domu.

Cechą charakterystyczną Dziewiątki są też długo rozwijające się choroby. Zmarł na nerki, a choroby nerek to strach. Bułhakow przez całe życie żył w strachu.

W 1907 roku skończyło się dzieciństwo, bo zmarł ukochany tata, który miał tylko 48 lat. Ojciec był wykładowcą teologii i dbał o wszechstronne wykształcenie dzieci.

Michaił miał wtedy 16 lat i kończył gimnazjum. Był najstarszy, miał jeszcze 4 siostry i 2 braci. Bardzo to przeżył, obraził się na Boga.

Nie ma dobrego czasu na śmierć rodziców, oni zawsze umierają nie w porę.

Postanowił zostać lekarzem i poszedł na studia medyczne. Dziewiątki kochają ludzkość, więc może chciał pomagać. Albo zrobił to ku pamięci ojca. Znam wielu ludzi, którzy przez chorobę i śmierć kogoś bliskiego z rodziny zostali lekarzami.

W 1908 latem poznał śliczną Tatiane Łappę, z którą ożenił się 11-04-1913 roku. Tatiana tuż przed ślubem pieniądze od swego ojca na sukienkę wydała na skrobankę. Nie miała się potem w co ubrać. Może nie chciała iść w ciąży do ołtarza. Oboje byli w sobie zakochani, młodzi, piękni, szczęśliwi. Chodzili do teatru, zastawiali w lombardzie obrączki. Bułhakow kończył studia jako prymus. Wybuchła Wielka Wojna. Oboje pracowali w szpitalach polowych. Musiał pomagać ludziom z ranami wojennymi, odcinał ręce i nogi z gangreną. Żeby odreagować ten ogrom bólu i cierpienia, zaczął pisać w 1917 r. Każdy wrażliwy człowiek wie, że wojna to czyste zło.

To był straszny czas – wojna, rewolucja, ubóstwo, choroby. Dwaj jego bracia po rewolucji wyjechali do Francji. Przy jednej z operacji zaciął się lancetem i zaraził błonicą. Dla uśmierzenia bólu podawano wtedy chorym morfinę. Więc on też zaczął ją brać.

Jak się wtedy czuł opisał w opowiadaniu „Morfina”, które ukazało się w 1927 roku.

W pierwszej chwili czuje się coś jakby lekki dotyk w okolicy karku. W następnej chwili przez mózg przepływa niespodziewanie chłodna fala, po czym nadchodzi niebywała jasność umysłu i wybuch aktywności. Ustępują absolutnie wszystkie przykre uczucia. Oto najwyższy punkt przejawu sił duchowych człowieka. Gdyby nie wykształcenie medyczne, powiedziałbym, że pracować naprawdę można dopiero po zastrzyku morfiny”.

Dla tych stanów artyści ćpają. Jedni umierają, inni tworzą. Czyż bez narkotyków nie da się stworzyć czegoś wspaniałego?

Pisał w dziennikach, że podczas tych narkotycznych transów spotkał Diabła, który miał mu zdradzić prawdę o Bogu, który zabrał mu ojca. Diabeł powiedział mu, że cały świat będzie czytał opis ich spotkań. Co się sprawdziło, gdy napisał Mistrza i Małgorzatę. Chyba jednak nie pogodził się ze stratą ojca.

Oczywiście wpadł w nałóg, był morfinistą. Stał się agresywny, groził żonie pistoletem, wyganiał z domu po narkotyki, sprzedał jej biżuterię. Trójki gdy potrzebują pieniędzy to je dostają ;) Mają dar materializacji marzeń.

Dzięki determinacji pogardzanej żony wyszedł z nałogu. Ona zmniejszała mu dawkę morfiny i dodawała wodę destylowaną. W końcu przestał brać. To już wpływ Trójki. Trójki to szczęściarze, zawsze uchodzą cało z opresji dziwnym zrządzeniem losu. Gdyby był Ósemką to miałby marne szanse na wyjście z nałogu.

Potem Bułhakow służył w białej armii, zaraził się tyfusem (1920) i znowu uratowała go żona. Porzucił pracę lekarza. Pisał antybolszewickie felietony i tym naraził się władzy. Tatiana była ciekawą postacią, była zaradna życiowo, mądra, ale zbyt oddana mężowi. A on chciał, żeby była silna jak jego matka, która po śmierci męża wykształciła wszystkie dzieci. Matce znowu nie mógł wybaczyć, że wyszła za mąż za przyjaciela rodziny. Zmarła 2-2-1922.

Bułhakow pisał coraz więcej. Potępiał rewolucję.

Zarzuca mu się antysemityzm. W „Białej Gwardii” współczuł mordowanym Żydom. Ale Żydzi, obsługujący zwycięskich bolszewików, rozpierający się po rewolucji w lożach Teatru Wielkiego, budzili jego żywą niechęć.

Od 1921 roku mieszkali w Moskwie, nie mieli pieniędzy. W obskurnym mieszkaniu nabawił się reumatyzmu w obu kolanach. Gdy Bułhakow otrzymał stałą pracę, w styczniu 1924 roku poznał Lubow Biełozierską.

Porzucił żonę i ożenił się ze swoją muzą. Trójki nie umieją żyć w pojedynkę.

Lubow była kolorowym ptakiem, opowiadała o Paryżu, była elegancka, obyta w świecie. Urządzali spotkania literackie, seanse spirytystyczne. Rodzina jej nie lubiła.

Bułhakow pisał dużo. Jego sztuki odniosły niewiarygodny sukces, ale były krytykowane przez władzę. Na 301 recenzji – 298 było negatywnych. W maju 1926 roku zrobiono mu rewizję i skonfiskowano rękopis powieści i dziennik.

Od 1925 roku aż do śmierci żadna jego sztuka, powieść nie była drukowana.

W 1929 roku Stalin ma pełnię władzy i zaczyna się terror. Grupa literatów- przyjaciół Bułhakowa została aresztowana i skazana na zesłanie. Sztuki pisarza schodzą z afisza. Nie mógł nigdzie znaleźć pracy. Podupadł na zdrowiu. Wyprzedaje wszystko co cenne, a żona chodzi na lekcje jazdy konnej i zdradza męża. Bułhakow to toleruje.

W końcu napisał do Stalina list z prośbą o możliwość wyjazdu lub o pracę.

Po samobójstwie Majakowskiego, 18-04-1930 r. Stalin zadzwonił do pisarza i załatwił mu pracę w teatrze. Podobno Bułhakow miał sobie strzelić w głowę i popełnić samobójstwo. Dziewiątki nie boją się śmierci, ale Trójka po raz kolejny go uratowała.

W Rosji mawiano, że „pierwsza żona jest od Boga, druga od ludzi, a trzecia od diabła”.

W lutym 1929 roku na przyjęciu ostatkowym u znajomych poznał swoją trzecią żonę. Chemia, feromony, strzała Amora - wiedzieli, że są dla siebie stworzeni.

Pisarz rozwiódł się z żoną i poślubił w październiku 1932 roku Jelenę (Helenę) Szyłowską, która była Żydówką. Został ojcem 2 chłopców Jeleny. Lubił dzieci, ale nie chciał mieć własnych (1 i 2 żona miały aborcje). Był narkomanem więc jego geny mogły być uszkodzone, a jego dzieci nie byłyby zdrowe.

Sytuacja w kraju była dramatyczna. Panuje terror. Co chwilę są nowe aresztowania. Literatura niezgodna z poglądami partii nie ma szansy się przebić. W 1934 r. pisarz złożył więc wniosek o wyjazd. Niestety spotyka się z odmową. Przeżył szok i zwątpił, że kiedykolwiek opuści Moskwę. W kolejnych latach coraz bardziej pogrążał się w depresji. Pisarz miał nerwicę, lęk przestrzeni, nadpobudliwość, bał się wychodzić z domu.

Trzecia żona była w niego zapatrzona jak w mistrza. Uszyła mu czarną aksamitną czapeczkę, którą zakładał siadając do pisania i w której lubił się fotografować. W trzecim związku czuł się wyjątkowym pisarzem.

Od 1928 roku pisał powieść życia, ale ciągle ją poprawiał. Zdążył ją skończyć tuż przed śmiercią.

Dostał zlecenie na napisanie sztuki ku chwale Stalina. To ostatnia szansa, żeby zaistnieć. Były próby czytane i wszystkim się podobało. KC nie.

14 sierpnia 1939 roku pojechali pociągiem do Gruzji, bo tam miała być inscenizacja. Po 2 godzinach podróży przyszła depesza o odwołaniu wyjazdu i premiery. Wrócili do domu taksówką. Tego było za wiele i wtedy nastąpił atak choroby. Trójka choruje na choroby ukryte. Uwielbiał gorącą herbatę, pił ją często, a to nie wpływa dobrze na nerki.

Pisarz zmarł 10 marca 1940 roku, 2 miesiące przed 49 urodzinami. Miał tyle lat co jego ojciec, gdy umarł na tę samą chorobę. Niespełniony.


Życie Bułhakowa to splot wydarzeń, które nieuchronnie kierowały go do celu.

Gdyby nie śmierć jego ojca, to nie poszedłby na medycynę. Gdyby nie wojna, nie zaraziłby się i nie brał morfiny. Gdyby nie spotkał żony, nie uratowałaby go z nałogu. Gdyby nie druga żona, nie pisałby dzień i noc, żeby zarobić na jej kosztowne zachcianki. Gdyby nie trzecia żona, nie zaznałby szczęśliwej miłości. To dzięki jej staraniom jego twórczość została opublikowana, choć dopiero 23 lata po jego śmierci. Te ogniwa musiały się wydarzyć.

Gdyby ojciec żył, to zostałby pisarzem, aktorem, muzykiem, bo talent miał od urodzenia. Ale byłby jednym z wielu.

Gdyby nie przeżył koszmaru wojny i rewolucji nie pisałby utworów nieprzychylnych władzy, a które przyniosły popularność u widzów.

Gdyby nie morfina, nie miałby spotkań z Diabłem i nie napisałby powieści. Mógł przedawkować.

Wszystko co nas spotyka jest realizowane wg jakiegoś planu, do którego nie mamy dostępu.

 

Mój ojciec też jest Dziewiątką z 27. Nie jest artystą, ale lubi teatr. Jest bardziej filozofem niż mistykiem, ale jak chce zajrzeć w przyszłość to przysyła mamę do mnie. Nie pomaga obcym ludziom. Pamięta wszystko. Właściwie to nie wiem kim chciał kiedyś być.

Pierwszy rak jaki przeżył to rak nerki.

Całe życie żył w strachu. Jako dziecko przeżył wojnę. Po wojnie wrócił ojciec, ale umarł na zawał. Pisałam o tym przy okazji miłości platonicznej. Babcia musiała utrzymać 3 synów i pracowała na 3 zmiany. Potem była komuna i wszyscy się bali, nawet słuchać radia Wolna Europa. Zapisał się do partii, żeby dostać stanowisko kierownicze. Tata bał się, że umrze jak jego ojciec w wieku 40 lat. Przeżył ten rok i mu ulżyło. Ale za to umarł jego starszy brat. Dziewiątki są też mądre, mądrością życiową. Za nic się do tego nie przyznają, ale słuchają co mówią inni i wyciągają własne wnioski. To go chyba uratowało, bo ciągle żyje. Strach odszedł. Umierał tyle razy, że już chyba się śmierci nie boi.

Ciekawiej się czyta o znanym pisarzu niż o zwykłym człowieku. ;)

Dziewiątki, zwłaszcza mężczyźni, powinni się badać okresowo. Z powodu jak wyżej.