26/11/2017

Relaks

Wczoraj padało, gdy umawiałam się z przyjaciółką na spotkanie. Trudno spacerować z parasolką, więc zażyczyłam sobie pięknej pogody. Właściwie to powinnam przestać opowiadać jak steruję pogodą w moim miejscu zamieszkania. Bo to nudne. Działa za każdym razem.


Bez problemu mogę przewiać chmury, wyciągnąć słońce, sprawić, że nie będzie padało. Ale dzisiaj zaczęłam się zastanawiać dlaczego mi wychodzi, a koleżance nie. To chyba kwestia mocy. Gdy nie zajmuję się bzdetami, nie słucham głupot, nie poświęcam im ani minuty, to mam więcej energii. Potem wystarczy kilka oddechów, a następnego dnia masz to co chcesz. Nabyłam kolejną przydatną umiejętność.



W centrum handlowym poszłyśmy na obiad, zakrapiany ciemnym piwem. Normalnie nie piję, ale nie jestem ortodoksem.



Oczywiście nic nie kupiłyśmy, ale ceny wprawiły nas w głupawkę. Co można myśleć o produkcie, który udawał kurtkę i kosztował 1500zł. Wyglądała ona jak złota wytarta stara kapa na łóżko praprababci. To nawet nie była kurtka, tylko kawałek cienkiego materiału, bez podszewki, bez kołnierzyka. Dlaczego gdy coś kosztuje bardzo dużo to tego nie widać? Gdyby nie metka nikt by o tym nie wiedział. Są też sklepy, do których nikt nie wchodzi. Jak one prosperują, a może to pralnia.


Dostałam pierwszy imieninowy prezent :)





Mało wymagająca roślinka. A na ziemi jest pełno złotych 5 groszówek. Podobno to na pieniądze. Talizmanów mi ciągle przybywa.


Mamy też taki czas, że w ciągu dnia i słońce i księżyc są obok siebie na jednym niebie. Ciekawe zjawisko. Księżyc w I kwadrze.



Dobrze się tak zresetować. Niczego nie musieć. Siedzieć i gadać. W realu.


To był piękny dzień.


 


 

25/11/2017

Zabawa wstęgą

Nie trzeba kupować drogich zabawek, żeby świetnie się bawić z dzieckiem. Wystarczy kawałek kolorowego papieru, który trzeba sprytnie skleić. Powstanie wstęga Möbiusa. Nie on ją wynalazł, ale pierwszy ją opisał, stąd nazwa. Fachowo wstęga Möbiusa to dwuwymiarowa zwarta rozmaitość topologiczna istniejąca w przestrzeni trójwymiarowej.


Od 159 lat (1858 r.) ludzie się tym bawią.


My też. Wystarczy końce paska skleić skręcając jeden koniec o 180º. Gdy się skręci 2 razy to nic się nie stanie. Musi być nieparzyście, ale trzeba mieć dłuższy pasek. Można skręcać w prawą i w lewą stronę.



Jeśli jeden ślimak się zatrzyma, to który szybciej dogoni drugiego? Oczywiście pomarańczowy szybciej dogoni stojącego zielonego niż zielony pomarańczowego. A wszyscy będą chodzić w kółko, nigdzie nie dojdą.


Wstęga ta ma tylko jedną stronę i jedną krawędź. Sprawdźmy.



Miała być kreska mazakiem, a jest wycinanka. Faktycznie, nie przestając wycinać, początek zbiega się z końcem.



Poprosiłam o drugą wstęgę. Więc rozcięto wstęgę na pół. Okazało się, że nie ma 2 wstęg, a jest jedna, dłuższa i skręcona 3 razy.


Tą właściwość wstęgi wykorzystuje się np. do szarf z medalami. Wtedy ładnie leżą.



Wykorzystuje się tę wstęgę w sztuce i produkując biżuterię. Na świecie jest pełno rzeźb wykorzystujących ten motyw. Artystom brakuje weny. A ja znalazłam jeden kolczyk.



Kiedyś wyglądał ładniej. A potem jeden zgubiłam, a ten czeka na inne wykorzystanie.


Można też zrobić wstęgę ze światła, jak w opisie tu wstega-mobiusa-ze-swiatla


Może kiedyś budowlańcy zbudują drogę w kształcie wstęgi. Tylko musi być bardzo duża, żeby ludzie się nie kapnęli, że chodzą w pętli. Jest tyle zbędnych inwestycji, więc jedna więcej nie robi różnicy. Publiczne pieniądze można marnować na różne sposoby.


Z matematyką nie jest nudno. Trochę magii i jest świetna zabawa. Iluzja.


 


 

22/11/2017

Kody pocztowe

Otacza nas coraz więcej liczb. Każdy ma swoją datę urodzenia i numer pesel (w zeznaniach podatkowych trzeba podawać je obie, choć w peselu jest już zawarta data ur.). Mamy też liczby w adresie zamieszkania. Często ludzie nie pamiętają swego kodu pocztowego lub go nie znają. Ci co prowadzą swoje firmy muszą znać więcej numerów, jak 10 cyfr nip, 9 cyfr regon, 26 cyfr rachunku bankowego. Kierowcy muszą pamiętać numer rejestracyjny swoich samochodów. Numerów telefonu już nie pamiętamy, bo wszystkie są wbite w telefon. Wystarczy wybrać.


Ciągle chodzę na różne szkolenia. Poznałam nowego bożka. Ktoś z uczestników zadał prowadzącej pytanie: po co ciągłe zmiany, czemu mają służyć? Urzędniczka odpowiedziała: to nie my to „ustawodawca”. Taka spychotechnika. A przecież ustawodawca to nie byt nadprzyrodzony, z którym trzeba się zgadzać. Za nim stoją żywi ludzie, którzy wykonują polecenia innych ludzi, żeby uprzykrzyć życie zwykłych ludzi. Ustawodawca jest wiecznie żywy, nie umiera nigdy.


A ja i inni tracimy czas na uczenie się wykonywania poleceń i podawanie informacji, które są znane urzędnikom.


Po takich szkoleniach trzeba odreagować, żeby pozostać zdrowym na umyśle.


Zapytałam koleżanki czy zastanawiała się dlaczego są takie, a nie inne numery kodów pocztowych. A ona odpowiedziała, że moje myśli błądzą w dziwne strony, że interesuję się rzeczami, na które inni nie zwracają uwagi. Musi być przecież jakiś porządek, stąd te kody.


Dobrze, że mam w necie takie miejsce, w którym mogę się nad tym pozastanawiać. Czy ktoś się nad tym zastanawiał też?






Kody pocztowe wprowadzono 44 lata temu. Ale liczby były tam wcześniej. Na pewno to produkt masońskiego urzędnika, bo ciekawy jest klucz nadawania miejsca tych kodów. Nie idą wg alfabetu głównych miast, ani poziomo, ani pionowo tylko spiralnie. Kod składa się z 5 cyfr. Sprawdzę tylko pierwszą cyfrę związaną z okręgami.


Zaczynamy od zera.


0 – okręg warszawski


O zerze już dużo pisałam. O tym rejonie można powiedzieć w jednym zdaniu „od zera do milionera”. Zero to pustka, z której wyłania się cokolwiek i wszystko. Możesz być każdym jak trafisz na korzystne wiatry. Na pewno zrobisz karierę, czasem ogromnym wysiłkiem i kosztem. Zero to też czarna dziura. Możesz stać się niewidzialnym, nikt cię nie zna. Łatwo w takim miejscu zniknąć. To tu ukrywa się ustawodawca, który produkuje przepisy dla maluczkich. Tu powstają nowe, nikomu niepotrzebne urzędy jak krs, regon, urzędy pracy czy senat i wiele innych. Tu się wszystko zaczyna, dobre i złe.


1 – okręg olsztyński (z białostockim)


Jedynka kojarzy się z ciekawością świata. Ludzie tutaj są prości i naturalni, ciepli i wrażliwi. Bo tutaj bliżej do natury. To tutaj powstają nowe pomysły i plany, które będą realizowane gdzie indziej. Kody powstały niedawno, ale wibracja była wcześniej. To tutaj jest wilczy szaniec kwatera Hitlera. W wolfsschanze powstawały plany podboju świata, tak daleko od jego domu. To tutaj powstało więzienie, w którym torturowano ludzi. Jedynka to nie są działania długofalowe i takie się nie udają. Wszystko wyszło na jaw i takie więzienia są gdzie indziej. Ludzie z tego miejsca jadą na materialny zachód, bo przecież samą naturą nie każdy umie żyć.


2 – okręg lubelski (z kieleckim)


To kolejne województwa duchowe. Tu żyją ludzie wierni i lojalni, z intuicją i wyobraźnią. Tak działa Księżyc patron Dwójki. Ci ludzie nie mają uprzedzeń i są łatwowierni. Potrzebują bezpieczeństwa i dlatego są ulegli. Tutaj możliwe byłe rzezie dokonywane przez „przyjaciół” czy sąsiadów. Dwójki to pracownicy niższych szczebli. W moim mieście od lat pełno jest robotników na budowach właśnie stamtąd. Oczywiście, że są wykorzystywani, ale to nie ich wina, to ufność. To wina tych z centrum.


3 – okręg krakowski (z rzeszowskim)


W jednym zdaniu: sztuka wysoka. Do dziś pamiętam licealną wycieczkę do Krakowa. Wieczorem kilka osób uciekło na spektakl do Teatru Starego. Płakałam z zachwytu. Przeżycie nie do opisania i na zawsze do zapamiętania. Trójka jest kreatywna, uzdolniona i twórcza, ma dobry gust i jest wyrafinowana. Nie mam pojęcia czy lubią discopolo, ale nie sądzę. Ludzie stąd mają szerokie możliwości w każdym miejscu świata. To idealne miejsce na serce państwa. Dopóki tam była stolica nasz kraj był znaczący na świecie. Komuś to przeszkadzało.


4 – okręg katowicki (z opolskim)


Patronem Czwórki jest surowy Saturn, planeta ograniczeń i dyscypliny. Tu mamy tytanów pracy i silne charaktery. Tu były kopalnie i górnicy pracujący pod ziemią. Nie ma tu miejsca dla lekkoduchów. Koniecznie trzeba przestrzegać zasad, żeby przeżyć. Mój ojciec pracował pod ziemią, był elektrykiem. Miał wypadek, poraził go prąd i miał 3 ogromne , owalne blizny na plecach. Mama była w tym czasie w ciąży, stąd ja taka nerwowa byłam ;). Codziennie były tam wypadki i często śmiertelne. Saturn każe przestrzegać zasad, być odpowiedzialnym i nie zmieniać raz obranej drogi. Moja rodzina wyjechała stamtąd gdy miałam 2 lata. Bo ja jestem leniwa i źle by mi tam było. A jeszcze nic nie wiedziałam o liczbach. Czwórki przestrzegając zasad i budując struktury mają dużo kasy. Jest dużo sławnych Czwórek, o których wiele pisałam. Część mojej rodziny miała część wynagrodzenia w bonach, za które kupowała w specjalnych sklepach. Gdy przyjeżdżali do nas to było święto. To oni przywozili kabanosy i frankfurterki, jedzenie z innego świata.


Gdy kopalnie zaczęto zamykać to tym ludziom trudno zmienić swoją drogę zawodową. Nie ich wina.


5 – okręg wrocławski


W jednym zdaniu: Pomarańczowa alternatywa. Tylko tam mogła się narodzić taka inicjatywa. Piątka to wolność, swoboda i szybkie zmiany. Mieszkają tam ludzie czynu, którzy łamią stereotypy. Mają dużą wyobraźnię i są przebojowe. W czasach studenckich często tam wyjeżdżałam. Co tam przeżyłam to moje. Piękne miasta.


Sprawy finansowe nie są najważniejsze, ale tak potrafią zadziałać, że z głodu nie umrą, zawsze są przy kasie. Gdy ma wiedzę to na tej bazie wiele osiągnie.


6 – okręg poznański (z zielonogórskim)


Kojarzy się z domem i rodziną. Ma wiele umiejętności artystycznych i poczucie harmonii.


Ludzie są ciepli i serdeczni, ale też próżni. Nie mają skłonności do ryzyka. Dbają o bezpieczeństwo materialne, są oszczędni. Często inwestują, zawsze z myślą o przyszłych pokoleniach. Dbają też o przodków. Są bardziej uczuciowi niż rozsądni. W końcu to dzieci Wenus.


7 – okręg szczeciński (z koszalińskim)


Nie może być inaczej. Patron Neptun (Posejdon) to w końcu bóg morza. Dla zmyłki jego pomnik w fontannie stoi w Gdańsku. Siódemka to liczba Świata, rozumie prawa kosmosu i ma własny system wartości. Ma filozoficzne spojrzenie na świat i bogaty świat wewnętrzny. Ludzie szukają pracy, którą pokochają i która da im niezależność. Gdy świat wewnętrzny przesłania rzeczywistość to człowiek może mieć depresję.


8 – okręg gdański (z bydgoskim)


Ponad wszystko kocha dobra materialne. Ludzie stamtąd osiągają wysokie stanowiska i dużo znaczą w społeczeństwie. Są wymagający i mało tolerancyjni. Tylko stamtąd Wałęsa mógł rządzić związkami zawodowymi. Ósemka kocha władzę i kasę i to osiąga, bo jest też odważna.


9 – okręg łódzki


W jednym zdaniu: miasto wielu kultur, nie tylko 4. Dziewiątka emanuje wszystkimi wcześniejszymi wibracjami. Dlatego pozjadała wszystkie rozumy i myśli, że jest najmądrzejsza. Nieustannie naprawia świat, mówi innym co mają robić. Oczekuje pochwał i rozgłosu. Gdy inni ją nie doceniają to się irytuje. Nie lubi pomocy, taka Zosia samosia


Patronem jest Pluton – śmierć i transformacja. To tutaj trafiali wszyscy obcokrajowcy i uczyli się języka polskiego. Bo w Łodzi podobno mówią najładniej po polsku ;) Jesteśmy przyzwyczajeni do innych kultur, tolerujemy obcych, ale do czasu. Nadmiar czy brak równowagi może spowodować wybuch wulkanu.


Dziewiątki lubią podróżować. Niektórzy wyjechali na zawsze, ostatnio całe roczniki młodych ludzi opuściło to miasto. Ludzie cenią komfort życia, ale w mieście uniwersyteckim i meneli nie ma dla nich miejsca. Miasto się starzeje. Zostaną same mądrale, tylko kto będzie pracował.


 


Napisałam na początku, że to masoński człowiek wymyślił, bo tylko oni widzą to czego nie widzą inni. Dlaczego jedynkę nie dostał np. okręg gdański, a Trójkę katowicki? Bo te liczby tam nie pasują. Wszystko jest na wierzchu, nie ma nic ukrytego. Trzeba to tylko zobaczyć.


 


W trakcie ostatniego szkolenia dowiedziałam się jakie uruchomiono telefony w sprawie jpk.


Są dwa 801055055 i 223300330. Ciekawe ;) Pierwszy oznajmia, że będą częste kontakty, a linia będzie często zajęta. Drugi tel. to siódemka, która nie sprzyja dobrym kontaktom i jest pełna niespodzianek. Reklama jpk kłamie, bo zwrot vat (co nie jest częste) dostaje się w ciągu 25 albo 60 dni na podstawie deklaracji. Urząd zawsze czeka do przedostatniego dnia, ale wcześniej skontroluje wszystko. Dla przedsiębiorców nie ma żadnych korzyści, są dodatkowe obciążenia. Gdy wprowadzano jpk, to media szczekały na jakiś nieistotny temat, nikt nie protestował. (Jak ja gardzę mediami). Rządy się zmieniają, a tłamszenie zwykłych ludzi nie zna granic. Małe firmy muszą inwestować w komputery, programy, zatrudnić ludzi do ogarnięcia kwitnącej biurokracji. Nie ma znikąd pomocy. Duży sobie poradzi, bo nie wydaje własnych pieniędzy. Bożek ustawodawca kocha dużych, a małymi pomiata.


Przy jpk mamy kolejne numery urzędów skarbowych. To 4 numery zaczynające się np. dla Warszawy - 14, Poznania – 30, Łodzi – 10, Szczecina - 32, a Gdańska – 22. Jaki zamysł miał bożek ustawodawca, co chce osiągnąć?



Jeśli ktoś poczuł się obrażony to wszystko odszczekam. Przemęczona jestem durnymi szkoleniami.










18/11/2017

Liczby

Lubię liczby. Z wzajemnością.

Zawsze jestem uważna, na ile mi starcza sił. Na liczby zwracam uwagę z sympatii.


Na początku listopada byłam w piekarni. Kupiłam makowiec. Z kilku ułożonych wysoko na półce wybrałam jeden. Pani mi go podała i wbiła kwotę na kasę głośno mówiąc. To było 7,77. Kobieta za mną powiedziała: jaka fajna liczba, powinna Pani zagrać na loterii. A niby dlaczego? Co ma jedno do drugiego. Za zakupy płacę sama.

Potem musiałam załatwić sprawę urzędową klienta. Gdy dostałam numerek to wiedziałam, że wszystko załatwię. Trochę to trwało (2 godziny), ale załatwiłam. Liczba 23 to jedna z moich ulubionych. Urodziłam się tego dnia, więc jak ma nie być szczęśliwa. W tym dniu spotykają mnie same fajne rzeczy. Godzina 23 to pora kiedy siadam prywatnie do komputera.

Kupowałam coś w sklepie. Wyszło 19 artykułów. Suma to 98,98. Zapłaciłam kartą. Kasjerka powiedziała, że to fajna liczba i powinnam zagrać w totka. Ciekawe dlaczego mam grać jak nie potrzebuję wygranej. Wolę też wydawać moje pieniądze na ciekawsze rzeczy, a nie inwestować w amerykańską spółkę. Zwykle nie biorę paragonów, ale ten zachowałam.

Wczoraj odbierałam dokumenty od nowego klienta. Zawsze mnie ciekawi sposób układania faktur. Jedni układają firmami, inni chronologicznie, jeszcze inni podpinają płatności, inni w ogóle nie układają tylko zbierają z podłogi jakby spadły z dużej wysokości. Faktury też mają różne zapachy. To ciekawe, przynajmniej dla mnie. Nowy klient dał mi faktury w 4 koszulkach, podzielone na zakupy wg towarów i innych kosztów. Wzięłam do ręki po kolei każdą koszulkę, wyjęłam faktury i szybko je przejrzałam. Jak branża jest znana to zakupy też są oczywiste. Trwało to może minutę. Był przy tym prezes tej firmy i poprosił o fakturę na konkretny zakup na dużą kwotę. A ja wzięłam jedną z koszulek i wyjęłam dokument złożony na pół, że nie było widać czego dotyczy. To właśnie była potrzebna faktura. Potem prezes poprosił o kolejny duży zakup, a ja wzięłam inną koszulkę i znowu trafiłam.

Wtedy usłyszałam, że powinnam zagrać w jakąś grę losową!

Jakim cudem nie związane ze sobą rzeczy mają mieć na siebie wpływ? Co to za stereotyp? Czy ktoś wygrał, bo liczby go lubią? Nie słyszałam. A jednak w tym miesiącu słyszałam to 3 razy. Oczywiście nie gram, bo jestem realistką. Jak gram to dla zabawy, albo jak nie miałam kasy to grałam. To ma sens.

Myślałam, że ja jestem dziwna, a to ludzie mają nieracjonalne poglądy.


16/11/2017

Sen z dziunią

Byłam w domu rodziców. Było trochę inaczej. Mieliśmy 2 pokoje, w jednym spali rodzice, w drugim ja z siostrą. Gdy się wyprowadziłyśmy, to rodzice w naszym pokoju zrobili sobie sypialnię. Kilka lat pokój stał pusty zanim zrozumieli, że wyprowadziłyśmy się na zawsze i nie wrócimy, nawet jak nam będzie źle. A we śnie rodzice byli w dużym pokoju, a w naszym była jakaś blond dziunia. Podobno ją przygarnęli, bo nie miała się gdzie podziać. Biedna siedziała w domu i narzekała, że nie ma kasy. A ja przyszłam z jakimś facetem, ale nie był to ktoś mi bliski. Może to kolega albo sąsiad, albo nikt. I ta dziunia mówiła właśnie do niego. A nuż się facet nabierze na jej teksty. Ja jej mówiłam, że niech idzie do pracy, albo do opieki społecznej. A ten facet spijał każde jej słowo, Wierzył we wszystko co mówiła. Był bardzo zatroskany i chciał besztać moich rodziców, że tej dziuni nie dają kasy. Patrzyłam na to zjawisko damsko-męskie i się dziwiłam, że ja jestem odporna na takie osoby. Potem jednak pomyślałam, że ona może się pozbyć moich rodziców (jakiś wypadek?), a to będzie rozwiązaniem jej problemów. Moi rodzice we śnie byli starsi i słabsi niż są w rzeczywistości. Już ja jej pokażę, wyrzucę ją natychmiast, tylko muszę przekonać do tego rodziców. Od razu trafi na bruk. Biedulka. Niech pasożytuje na kimś innym.





Dobrze, że to był tylko sen. Ja wiem, że rodzice umrą, jak każdy. Mieszkania też zmieniają właścicieli. Taka kolej rzeczy. Ale przyśpieszanie jest nie do przyjęcia i trzeba problemy rozwiązywać natychmiast. W realu nie zadaję się z dziuniami, bo mi po prostu szkoda czasu.Potem jestem jakaś głupsza, jakby to było zaraźliwe.


Od kilku dni nie dzwoniłam do rodziców, bo miałam pełno spotkań. Jak miałam czas to za późno na telefon. To czas dla koleżanek. I oczywiście zadzwoniła mama, na zamówienie. Przyjdą jutro na kawę, to pogadamy. Dowiem się czy przygarnęli jakąś sierotkę ;)))




09/11/2017

Sen z osą

Byłam w jakimś starym domu, chyba na wsi. Meble były stare, farba odłaziła, czuć było stęchlizną. Stałam przed starą komodą. Nie widziałam całego domu, ani innych pomieszczeń. Patrzyłam na dół komody, bo tam zauważyłam osę. Nie można jej pomylić z pszczołą. Osa latała tuż nad podłogą obok tej obdrapanej komody. Kręciła się i w końcu weszła do komody przez niewidoczną dziurkę. Jeszcze zanim weszła obok mnie po prawej stronie stanął jakiś mężczyzna w czarnych spodniach z materiału. Powiedział, że trzeba zabić osę, bo ona się rozmnoży i zbuduje ogromne gniazdo w tej komodzie. Gdy tak mówił, to ja oczyma wyobraźni widziałam rosnące gniazdo i miliony pszczół, które latają i kłują. Więc odpowiedziałam, że tak, trzeba ją zabić. Tylko trzeba poczekać aż wyjdzie i wtedy...





Znaczenie snu jest wybitnie negatywne. Leniwa i zła osa to przeciwieństwo pracowitej pszczoły.


W moim senniku to chyba jedyne hasło, którego znaczenie jest podkreślone. Osa oznacza „nieprzyjemności, kłopoty, złośliwość innych osób, natrętne i bolesne myśli, dręczące problemy.” Mogłam poczekać we śnie i ją zabić, bo to oznacza „pozbycie się wroga lub uwolnienie od kłopotów.” Gdybym to wiedziała zanim miałam ten sen ;)


Nie miałam czasu się głębiej nad tym zastanowić, bo czekałam na kogoś.


O godzinie 10.10 dostałam mejla „Stoimy w korku na autostradzie. Jakiś wypadek, a nie jesteśmy nawet w połowie drogi, nie wiadomo czy zdążymy ...”


W korku stali 40 minut. Gdy samochody ruszyły, a nawigacja pokazała, że nie zdążą na samolot, to zawrócili. Przyjechaliby 20 minut po zamknięcia bramki. Nie było sensu dalej jechać, bo nie było też innych połączeń tego dnia. Wszystko miałam ustawione pod gościa. A teraz mam dużo wolnego czasu.


Nie ma gościa – nie ma kłopotów? Czy tak mam interpretować sen? Czyli dobrze się stało, tylko dla mnie.


Następnym razem, gdy przyśni mi się osa, to ją rozdepczę, albo walnę czymś ciężkim. Zabiję na śmierć.


Człowiek się uczy cale życie.


 

08/11/2017

Kości i jarmuż

Od wczoraj nie mam tv. Jest jakaś awaria w mojej okolicy i naprawiają. Przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Obejrzeliśmy film nagrany wcześniej z tv. To był odcinek Kości – Bones. Chyba 11 seria. W każdym odcinku jest scena w samochodzie, gdzie główni bohaterowie rozmawiają. W tym odcinku na tylnym siedzeniu siedział agent Aubrey – współpracownik męża tytułowej dr Brennan, antropolog. Nie będę opowiadała fabuły, ale dr Brennan jest naukowcem i dla niej liczy się nauka i fakty. Lubię ją, bo jest zasadnicza, nie ulega wpływom. Ten agent pił szejk z jarmużu, bo ktoś mu powiedział, że jest zdrowy. A ona go zapytała, czy ma zakażoną trudno gojącą się ranę. Zaczęłam się śmiać i nie mogłam przestać.





To takie oczywiste. Jarmuż pomaga w stanach trudno gojących się ran. Nie jest smakowity. Kiedyś był rośliną ozdobną, a teraz ludzie to jedzą. Bo ktoś im powiedział, że to zdrowe.Co ci nie smakuje - nie jedz. Zaufaj sobie.


Drzewa też są zdrowe, a nikt ich nie je. Zdrowie na zewnątrz nie daje zdrowia wewnątrz człowieka. Niby „w zdrowym ciele zdrowy duch”, ale praktyka obala ten mit. Roosevelt jeździł na wózku inwalidzkim, podobnie Hawking żyje wbrew lekarzom. Wegetarianie umierają tak jak wszyscy, a niektórzy nawet szybciej niż normalni ludzie. Jak np. River Phoenix, który pił, palił i ćpał, ale ryb i mięsa nie tknął. S.Jobs umierał w męczarniach, a jedzeniem tylko owoców przyśpieszył swój koniec. Jakby nie wiedział, że owoce to woda, cukier i trochę celulozy, a przecież rak karmi się cukrem. Kiedyś mówiło się – jedz warzywa a będziesz zdrowy. Teraz namawia się dzieci – jedz owoce i warzywa 5 razy dziennie, a będziesz zdrowy. Nie będziesz.


Jest tyle stron o zdrowiu, a wygląda na to, że pisze je jedna osoba, a reszta robi „kopiuj i wklej”. Ludzie stracili zdolność logicznego myślenia.


Z tv dowiadują się, że sery robi się z sera, bo przecież mleko to już nie mleko. To za trudne?


Najgorsi są ci, co mówią, że każdy może zachorować na raka. To ludzkie kanalie, jeśli są ludźmi. To jakby powiedzieć, że każdy może złamać rękę. Nie każdy zachoruje na raka, bo każdy jest inny. W mojej rodzinie tylko ojciec zachorował na 2 raki, a mama, ja i siostra nie. Kanalie strasząc rakiem propagują żywność, która pogarsza powoli stan zdrowia. Zarażają też ludzkie myśli strachem. Ludzie działają jak zahipnotyzowani i łykają „magnez dla mężczyzn”. Suplementy też skracają drogę życia. Są zbędne, jeśli człowiek prawidłowo się odżywia i oddycha.


Jakim cudem ludzie dali się namówić na jedzenie z plastikowych pudełek, ze styropianowych pojemników i papierowych kubków. I jeszcze sztućce z plastiku. Czy o bisfenolu nikt nie słyszał? Człowiek cofa się w rozwoju umysłowym i szybko umiera na własne życzenie.




Jest tylko jedna choroba – brak równowagi. A równowagę osiąga się jedząc najmniej węglowodanów, trochę więcej białka i jeszcze więcej tłuszczu, ale prawdziwego, czyli masła, smalcu i oliwy. Reszta to badziew, od którego się choruje, ale nie umiera. Najgorsze są przekąski, niby zdrowe, a zawierają sam cukier i chemię z suszonych owoców.


Gdy 2 lata temu złamałam nadgarstek dowiedziałam się, że nie ma takiej choroby jak osteoporoza. Powiedział mi to lekarz. A potem dotarłam do badań, które pokazały, że są ludzie na świecie, którzy mają mniejszą gęstość kości, ale nie łamią rąk i nóg. Taka ich uroda i tyle. Celebrytki chorują nagminnie na haszimoto. Nic dziwnego, nie umieją się dogadać z ludźmi i niezdrowo jedzą. Sama zielenina rozpycha żołądek, a witaminy bez tłuszczu się nie wchłaniają. Ludzie to kozy? Dzieciom rozregulowuje się system hormonalny malując malutkim dziewczynkom paznokcie. Przecież formaldehyd nie jest zdrowy, a nikt tego nie widzi. Moda na jedzenie wodorostów czy soi jest zgubna dla tarczycy. Trzeba jeść sezonowe i lokalne produkty. I mało. Nie znam żadnej biednej osoby, która byłaby gruba. Jest taki serial dokumentalny Historie wielkiej wagi, w którym pokazuje się historie 300 kg grubasów. Lekarz prowadzący daje im drugą, trzecią, a czasem i piątą szansę na życie. A oni ciągle wracają do jedzenia rzeczy niejadalnych. Pouczający serial. Zdrowienie następuje gdy odstawią węglowodany i jedzą więcej białka. Potem jeszcze psychoterapia, bo przecież tusza to nie jest normalny stan człowieka. Polecam.


Nie oglądam żadnych polskich seriali, bo szkoda mi na nie czasu. Są o niczym. Nowy serial UV obejrzałam odcinek i mnie nie zainteresował. Miał być hit, a wyszło jak zwykle. Przypadkowa obsada, dialogi napisane przez gimnazjalistę zanim zamknięto mu szkołę. Nie ma tam żadnych tajemnic, jest za to nachalna reklama w odcinkach. Czy my jesteśmy głupsi niż reszta świata?


Każdy człowiek jest ważny i zasługuje na długie życie.


 


Nie ma to jak dobrze rozpocząć tydzień. Z humorem :)







04/11/2017

Sen z makietą

Byłam gdzieś wysoko, w pustce. Nic wokół nie było, ale było widno, jasno, a nawet biało. Byłam jakby zawieszona, bo nie było przyciągania. Jednocześnie mogłam przebierać nogami, żeby gdzieś pójść. Mogłam też płynąć, żeby się przemieścić. W pewnej chwili wzięłam jakąś makietę w kształcie lekko spłaszczonej piramidy.



Ona po prostu do mnie przypłynęła. Wyglądała jakby była z białego kartonu i była dość duża. Wzięłam ją do rąk i zaczęłam się jej przyglądać. I ona zaczęła się zmieniać. Mój wzrok zagłębiał się w makietę i zaczęłam zauważać szczegóły. To było coś takiego jak człowiek patrzy z góry na ziemię i widzi drzewa, domy, samochody, zwierzęta, trawę, mrówki, podziemne korytarze, potem strumyki itd. Widziałam na wskroś. To wszystko pojawiało się przed moimi oczami w miarę jak patrzyłam w dół. W pewnej chwili coś usłyszałam i wszystko zniknęło, zwijając się do piramidy trzymanej przeze mnie w ręku. Spojrzałam w lewą stronę i zobaczyłam kilku mężczyzn, starych, siwych i grubych i w białych szatach, jak Grecy. Obok nich też płynęły piramidy, takie jak moja. Niczym się od siebie nie różniły. Wszystkich piramid było 5.



Zauważyłam też, że ja jestem kobietą o aparycji i wieku podobnym do tych mężczyzn ;) Dostałam od nich wiadomość, że mogę sobie wziąć piramidę, którą sobie wybrałam. (Musiałam to zrobić zanim sen mi się objawił.) No to wzięłam sobie moją piramidę oburącz i popłynęłam w prawą stronę, sama. Tamci zostali, nie oglądałam się za siebie. Ktoś z ziemi gdyby mnie wtedy zobaczył to by powiedział, że płynę z deską do nauki pływania i to w sukni. Tak płynąc podglądałam co się dzieje na mojej ruchomej makiecie. Co robią ludzie i co się tam dzieje. Czułam się jakbym była na spektaklu w teatrze. Obserwowałam.



Obudziłam się i pamiętałam każdy szczegół. Sen był bardzo wyraźny.Lubie sny, bo rozmawia się telepatycznie. Nie musisz pojaśniać o ci chodzi, wszyscy porozumiewają się telepatycznie i błyskawicznie.


To co widziałam to na pewno nie była to ziemia, bo ziemia jest okrągła jak piłka, a ja widziałam świat na kwadracie.


Ponieważ pojawiła się wyraźnie liczba 5, to sprawdziłam w mojej Wyroczni snów. Dawno do niej nie zaglądałam.


5 – Okno – Planeta Mars


Oznacza, że muszę zdyscyplinować swój umysł. Nie dać się zwieść przez wielkie ideały, rozdmuchane projekty lub puste obietnice, z którymi się spotkam. „Miej oczy szeroko otwarte'”. Poczuję pragnienie wolności, jakbym kiedyś przestała je czuć.Nic dziwnego, że biała piramida skojarzyła mi się z projektem i makietą.


Mam robić kolaże, które do mnie przemówią i pokażą mi co jest grane. W wolnej chwili ;)


Okno umożliwia dopływ powietrza i światło. I ja to okno otworzyłam – na zmiany.


 

01/11/2017

Dla przodków

Nie mam specjalnie dużo grobów do odwiedzenia w mieście. Mam większość daleko i nigdy nie jeżdżę. Z reguły na lokalnym cmentarzu zapalam kilka zniczy pod krzyżem ogólnym. Jednak tam jest pełno lampek i ogrom czarnego dymu.


W tym roku postanowiłam zapalić lampki w domu.



To są specjalne lampiony zrobione ze słoików i przystrojonych firankami i koronkami po babciach. Takie nawiązanie do przeszłości. Ręczna robota. Połączyłam też wodę z ogniem, żeby było miło.


Zaświeciłam je z intencją: jeśli dusze moich przodków rzeczywiście gdzieś się błąkają, to niech idą gdzie chcą. Cokolwiek wybiorą to ja ich wspomagam. Raczej w to nie wierzę, bo moi przodkowie odeszli pogodzeni i nie mają co tu robić.


Zupełnie inaczej jest z osobą, która umarła kilka dni temu. Była zła do szpiku kości. Jej celem życiowym było manipulowanie ludźmi, sprawianie im bólu, strat materialnych i wszystkiego złego. Karmiła się nieszczęściem innych. Oczywiście była chora na wszystkie możliwe choroby, paliła paczkę papierosów dziennie. Ostatnie godziny jej życia były ciekawe. Jej świadomość znikała, oczy zrobiły się mętne, a jej twarz wykręcała się w dziwnych grymasach, robiła się czarna i miejscami szara i sina. To wyglądało jakby coś z jej wnętrza chciało wyjść. To chyba demon, który ją opętał. Zmarła po kilku godzinach w szpitalu. Podczas identyfikacji jej twarz była normalna. Osoba wyglądała pięknie, skóra lekko różowa, jakby nigdy nie paliła. Zło ją opuściło. Niewiarygodne, ale prawdziwe. Odeszła na zawsze, choć nie było jeszcze pogrzebu jej ciała. Niech jej ziemia lekką będzie.