25/03/2016

Moon

Od kilku dni nie nogę zasnąć w nocy. Mój rytm dobowy został zakłócony przez wymianę rur do wody w piwnicy. Przez 3 dni nie było wody przez 9 godzin dziennie. Więc musiałam wstawać o 7, żeby się umyć.


Dni przez to były dłuższe i więcej mogłam zrobić. Akurat w święta mam wychodne, bo nie odmawiam gdy mnie ktoś zaprasza. W święta idę też na zaległe urodziny, więc musiałam kupić prezenty.


Wczoraj po załatwieniu spraw służbowych pojechałam do sklepu. Gdy przyjaciółka zadzwoniła, wysiadłam z tramwaju przystanek przed właściwym. Nie lubię rozmawiać przy innych. Gdy doszłam do właściwego przystanku, na którym miałam się przesiąść do autobusu, to autobus odjechał mi sprzed nosa. Mogłam czekać na przystanku i dalej rozmawiać, ale wolałam się przejść. I wtedy trafiłam na sklep, w którym mogłam kupić wymyślony prezent. Oczywiście był, nawet mi się podobał, ale nie mogłam się zdecydować. Postanowiłam pojechać do sklepu, do którego planowałam. Może będzie lepszy.


Przypadek sprawił, że trafiłam do tego sklepu, mogłam kupić prezent i wracać do domu. Jednak tego nie zrobiłam.


To był klasyczny przypadek, który kosmologia definiuje jako przecinanie się różnych ciągów przyczynowych. Jedna przyczyna przeszkodziła drugiej, a ja znalazłam się w zamierzonej siatce przypadku.


Tego dnia obejrzałam jeszcze kilka rzeczy, ale nic nie kupiłam.


I wtedy spojrzałam w niebo, a tam księżyc w pełni. To wszystko wyjaśnia. Akurat wczoraj o godz. 13 była pełnia w Wadze.




Księżyc rządzi wszystkim co ma związek z wodą. Zarówno w skali makro (przypływy i odpływy) jak i mikro u człowieka (rytmy biologiczne, emocje).


Czas pełni to czas niespokojny. Słońce i Księżyc są naprzeciw siebie, w tzw. opozycji, czyli "kłócą się". W czasie pełni Księżyca ludzie stają się nerwowi, kłótliwi i niespokojni, lunatycy najczęściej rozpoczynają swoje nocne wędrówki, a dzieci (i niektórzy dorośli) mówią przez sen. Podczas pełni wszyscy czują przypływ sił, są bardziej aktywni i pobudzeni. Wzrasta porywczość, trudniej wtedy o rozwagę, a łatwiej o nietrafione decyzje. Nie powinno się przeprowadzać wtedy operacji, bo rany bardziej krwawią.


A tu przykład co robi człowiek na widok tarczy Księżyca w pełni.



Może też tak zacznę tańczyć przy kolejnej pełni w Dzień Ziemi 22 kwietnia. Pełnia będzie wtedy o godz. 7.23, a Księżyc będzie w znaku Wagi i od 2.17 w znaku Skorpiona. Nie podejmuj tego dnia decyzji i nie wychodź kupować broni, gdy czujesz nienawiść do kogoś. Pomyśl 100 razy zanim zaczniesz działać. Lepiej zająć się czymś twórczym, np. tańcem.


Wymiana rur z wodą nastąpiła w dobrym czasie. Wymianę zaczęto w fazie garbatego Księżyca. Od nowiu do pełni Księżyca przybywa. To czas początków i wzrostów. A więc wymiana będzie korzystna.


Natomiast wczorajsza pełnia w Wadze informowała o tym, że będą trudności z podjęciem decyzji. Moja decyzja była błaha, więc mogłam jej nie podejmować i odłożyć zakup na dzisiejszy dzień, kiedy działanie pełni jest słabsze. Gdy masz podjąć ważne decyzje życiowe, to lepiej się upewnij, czy nie ma akurat pełni w Wadze. Jeśli możesz to przełóż spotkania i nie podejmuj decyzji, bo będziesz żałował.


Jak ja. Dzisiaj pojechałam ze wsparciem do jeszcze innego sklepu i z wyborem prezentu nie miałam problemu. Wsparcie pomogło :) Nie powinnam chodzić sama na zakupy ;)


Dziwne, bo gdy więcej wydaję to więcej mam. Ostatnio pieniądze zaczęłam chować do kieszeni płaszcza, bo mi się nie mieszczą w portfelu. Jest ich coraz więcej.


Gdybym wcześniej spojrzała w kalendarz, to wczorajsze popołudnie spędziłabym na plotkach.


Życie człowieka zgodnie z prawami natury byłoby łatwiejsze. Płynęło by jak wiatr i woda, feng shui.


Ostatnio są piękne i słoneczne dni. A to zobaczyłam na pobliskim trawniku.




Skąd się wzięły kaczki w środku miasta? Nie było widać właściciela, a one wyglądały jakby wyszły na spacer.


Czy kaczki mogą być zwiastunem wiosny jak nie ma bocianów?


 


 



22/03/2016

Paszport

Dzisiaj odebrałam paszport. :)



 


Jest biometryczny o czym świadczy znaczek na dole.


Jestem obywatelem Unii, a dopiero potem Polski. Na świecie przecież nikt nie wie gdzie leży Polska, a Unię już kojarzą. Ale nie tak łatwo zmienić ludziom ich narodowość.


Najpierw wyrobiłam nowy dowód, a teraz paszport. Dokumenty są gotowe bardzo szybko. Dowód dostałam w 10 dniu, a paszport w 8. Może te dokumenty byłyby wcześniej, ale nie przyszło mi do głowy tego sprawdzić. (strona obywatel.gov.pl)


Paszport ma chip RFID w okładce, która jest twarda. A więc muszę teraz kupić ołowiowy futerał, żeby moje dane nie zostały sklonowane drogą radiową. Czytnik można kupić za 600 zł (tako rzecze wiki).


Ile to kasy poszło na to udogodnienie, które z bezpieczeństwem nie ma nic wspólnego. A może właśnie chodzi o chaos. Nagle pojawią się tysiące jednakowych paszportów, a z nimi tysiące lub miliony potrzebujących.


W chipie są zakodowane odciski moich 4 palców: środkowego i wskazującego lewej i prawej ręki i dane osobowe. Przy odbiorze poproszono mnie o odciski 2 palców wskazujących. Ale podpisać też musiałam odbiór dokumentu. Nie ma lekko.


Zabawne, bo numer mojego paszportu zaczyna się od liter



 


Ej, pojechałabym gdzieś daleko stąd.


Nic tylko ruszać w podróż.


 


 



19/03/2016

Wiosenna myjka

Kolejny piękny dzień. Wiosennie.



Gołębie już się myją ;) bo zbliżają się święta.  Wyżerka.


Chmury na niebie nieustannie mnie fascynują. Mogłabym robić codziennie tysiące fotek. Tylko po co?


Wena mnie opuściła ;)


 


 



17/03/2016

Sen z pytaniem

Sen przyśnił mi się między godz. 6:26 a 7:26. Mogłam wstać, ale gdy przewróciłam się na drugi bok to zasnęłam.

 


Wyszłam z domu, spotkałam znajomą. A ona pyta:

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

Nie bardzo wiedziałam o co jej chodzi. Poszłam dalej. Potem spotkałam kogoś z rodziny i usłyszałam to samo pytanie:

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

Wokół mnie zrobiło się gęsto od ludzi. Jakiś taki tłok, który mnie zaczął przerażać. Każdy zadawał to samo pytanie:

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

Pod domem było pełno dziennikarzy, którzy zadawali wszyscy na raz tylko jedno pytanie:

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

Dlaczego mnie zadają takie pytanie? Co ja wiem na ten temat? To jakaś histeria.

Ja naprawdę nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć na takie pytanie. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Nikt mi nie zadał dodatkowego pytania, po którym mogłabym się zorientować w czym rzecz. Dlaczego ja miałam znać odpowiedź na to pytanie? Co ja takiego zrobiłam? Totalna amnezja.

Wróciłam do domu. Jak to możliwe, że wszyscy mówili jednym głosem i mnie o coś oskarżali. Tak to odebrałam. Jak ja mogłam się tak różnić od innych? Kto ma rację? Ja czy cały świat? Może coś zrobiłam i zapomniałam. Naprawdę starałam się sobie przypomnieć jakiekolwiek zdarzenie. I nic. Nawet robakowi nie odebrałam życia, bo uważam.

Obudził mnie mój własny głos powtarzający mantrę:

"Jakie to uczucie odebrać komuś życie?"

Czyli dołączyłam do chóru. Jak zombie.

 

Dziwny sen. Czy tak wygląda programowanie? Nie interesuje mnie takie uczucie. Co za pomysł! O co tu chodzi?

Czy kiedyś przyśni mi się normalny sen, który będzie miał jakąś historię, początek i koniec, jak w filmie?

A dzień był piękny, słoneczny. Idealny do świętowania imienin Patryka.


15/03/2016

Sen małego palca

To nie mój sen ;) To tytuł felietonu.


Gdy szukałam znaczenia snu o palcu trafiłam na tekst opublikowany w 2014 roku na stronie


pracownia na rzecz wszystkich istot


Autorem tekstu i zdjęcia jest Ryszard Kulik.


Kopiuję cały tekst, bo jest mądry.


 


Dawno, dawno temu był sobie mały palec. Był to palec u nogi, a noga była u Ciała. Ciało zaś było częścią jeszcze większego Ciała, które zwane było planetą Ziemią. Mały palec nie wiedział o tym wszystkim, nawet o tym, że jest małym palcem. Tkwił sobie tak po prostu w swoim miejscu i robił to, co każdy mały palec u nogi ma do zrobienia. Jeśli o czymś marzył albo czegoś pragnął – choć trudno to z całą pewnością ustalić – był to raczej głos nogi-Ciała-Ziemi. Gdy było mu zimno, kurczył się z lekka lub delikatnie drżał. Gdy uderzył się o coś, sztywniał na jakiś czas i nieruchomo czekał na dawną sprawność i odczucie większej swobody. Najbardziej lubił – choć i z tego nie zdawał sobie w pełni sprawy – dotykać miękkich, ciepłych i delikatnych powierzchni. Wszystkie te doznania niezależnie od tego, czy przyjemne, czy przykre, przepływały przez niego, nie pozostawiając specjalnych śladów.


Aż przyszedł taki dzień, kiedy mały palec odkrył, że jest małym palcem. Nie wiadomo do dzisiaj, co takiego się stało, co spowodowało tę nagłą przemianę. Tak czy owak mały palec zobaczył wyraźnie siebie – to, że jest palcem u nogi, a w dodatku małym. Ten fakt miał bardzo poważne konsekwencje. Przede wszystkim palec poczuł się bardzo samotny. Samotny jak palec. Już nie był palcem-nogą-Ciałem-Ziemią, tylko małym palcem u nogi. Przestraszył się tego, że jako mały palec niewiele znaczy i że sobie nie poradzi. Tym bardziej, że chłód, ból i przykre doświadczenia stały się teraz jakieś dojmujące. Już nie przepływały jak rzeka, ale zatrzymywały się niechciane i jak obce ciało powodowały tym większe cierpienie.



Grań Skrzycznego. Fot. Ryszard Kulik


Mały palec zapragnął więc coś z tym zrobić. Nie chciał się przecież ciągle bać. Dlatego uznał, że czas skończyć ze swą małością i podporządkowaniem nodze i Ciału, które – jak mniemał – są źródłem jego rozlicznych kłopotów. Gdyby bowiem tak udało się kierować Ciałem, by ono stąpało wyłącznie po przyjemnych powierzchniach, to byłoby coś! Mały palec wymyślił więc niezwykłą substancję – eliksir, dzięki której mógł wpływać na Ciało. Nazwał ją Nomia. Ale to zabezpieczenie było niewystarczające. Ciało, jakkolwiek w dużej części było teraz posłuszne, to ciągle stwarzało problemy. Na szczęście okazało się, że Nomia posiada wiele innych zastosowań. Jednym z nich było powiększanie się rozmiaru samego palca oraz obudowywanie go zabezpieczeniami na wypadek uderzeń czy chłodu. Teraz mały palec przestał być mały. Był duży i coraz większy. Coraz też lepsze miał zabezpieczenia (na wypadek). Niestety okazało się, że produkcja i stosowanie Nomii powodują problemy nogi i Ciała. Rozrastający się palec sprawiał, że noga przestała być sprawna, a całe Ciało traciło równowagę. Poza tym Nomia fatalnie wpływała na wszystkie inne organy Ciała. Serce, wątroba, nerki, płuca i mózg zaczynały gorzej funkcjonować. Nawet skóra przestała być elastyczna i różowiutka. Ale co tam, ważne, że mały palec miał się coraz lepiej. Był z siebie naprawdę dumny. Obliczył, że rośnie w tempie kilku procent rocznie. Gdy zdarzały się lata, że rósł mniej, popadał w smutek, a nawet rozpacz. Bał się, że sobie nie poradzi.


Z czasem zaczął jednak dostrzegać inne niepokojące fakty. Wiedział, że jest częścią większego Ciała i że stosowanie Nomii źle wpływa na pozostałe organy. Miał coraz większą świadomość tego, że chorujące Ciało jest zagrożeniem dla jego istnienia. Co tu zrobić – myślał. W końcu, gdy sprawy zaczęły przybierać poważny obrót, uznał, że czas na kompromis. Wymyślił magiczną formułę równowagi, w której interesy swoje – małego palca, produkcję Nomii oraz potrzeby Ciała, trzeba zbalansować, dając każdemu z tych trzech elementów tyle samo przestrzeni. W końcu równość jest podstawową wartością. Dodatkowo zaczął skrupulatnie rachować. Wiedział, ile kosztuje produkcja Nomii, ale ile kosztuje krew, tlen i np. praca nerek, tego do tej pory nie liczył. Gdy dokonał stosownych obliczeń, okazało się, że wszystkie te usługi są naprawdę wiele warte. Ale produkcja Nomii wciąż była priorytetem. Z obliczeń wynikało, że dawała więcej już teraz niż usługi Ciała, które przynosiły korzyść w dłuższym czasie. Pomyślał też o mniej toksycznym wariancie Nomii i osiągnął na tym polu spore sukcesy. Co z tego jednak, skoro nowa Nomia niezmiennie powodowała rozrost palca kosztem całego Ciała.


Tak więc palec rósł i rósł, z czego nieustannie się cieszył, choć kondycja Ciała była coraz gorsza (tym się coraz bardziej martwił). Palec jednak usilnie wierzył w to, że ten wzrost da się pogodzić z potrzebami Ciała i jak równy z równym dogada się co do słusznych zasad.


Wciąż śnię ten sen. Już czas, by się z niego Przebudzić.


 


 



13/03/2016

Sen z palcem

Usłyszałam za ścianą trzaśnięcie drzwi, wrzaski dzieci i k....y ich tatusia. Wyszłam na balkon. Ale w mieszkaniu obok nie było zapalone światło. Gdy zerknęłam na ścianę łączącą mój balkon z balkonem sąsiadów to zobaczyłam duży palec u nogi. To wyglądało tak jakby ktoś siedział, a nogi miał na balustradzie. Dlatego zobaczyłam ten palec. To był duży palec u lewej nogi, taki zwykły, czysty i normalny z bardzo krótkim paznokciem. Dziwne, że nie zobaczyłam całej stopy. Wycofałam się, bo mógłby mnie sąsiad zauważyć, a nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Obudziłam się.

Wczoraj byłam na imieninach, gdzie przez 5 godzin siedziałam przy stole piłam i jadłam. Wróciliśmy przejedzeni i zmęczeni. Szybko zasnęłam. Właściwie to przeczuwałam, że coś mi się przyśni.

Czytałam senniki, ale nic mi nie pasowało. Oprócz jednego wytłumaczenia – uciążliwa droga. Palec nie był mój, więc nie powinno mnie to dotyczyć. A jednak. Gdy słyszałam jak sąsiad rzuca mięsem przy małych dzieciach to włączyłam ocenianie. Bo przecież nie powinno się tak mówić. Rodzice dla tak małych dzieci są najważniejsi. Po co mam się wtrącać. Może mają ciężkie życie, czyli wytłumaczenie ze snu: uciążliwa droga życiowa.

Kto mi daje prawo wtrącania się do cudzego życia i oceniania go? Co mnie obchodzi co się dzieje za ścianą.

 

Przytyłam 1,5 kg ;) Ww ciągu tygodnia powinnam dojść do równowagi ;)



12/03/2016

Półpasiec

Na tę chorobę zachorowała moja mama. Dziwne, bo 20 lat temu już ją miała i przechorowała. To ostra choroba podobno zakaźna, którą wywołuje Varicella-zoster virus. Ten sam co ospę wietrzną – wiatrówkę. Niby zaraźliwa, ale nikt więcej z rodziny nie zachorował. Coś tu nie gra.

Choroba jest bardzo bolesna. Trzeba leżeć i czekać na wyzdrowienie 2 tygodnie.

Oczywiście sprawdziłam w książce co ta choroba mówi o człowieku.

Zawsze sprawdzam z nadzieją, że autor się pomylił i nie ma racji. Dlatego też między innymi zajęłam się numerologią, żeby wykazać brak jakichkolwiek prawidłowości.

Półpasiec – chory przeżywa silną złość wobec jakiejś sytuacji lub osoby. Ma poczucie, że musi się płaszczyć i nie może żyć tak, jak chce. Czuje ogromną gorycz. To co się dzieje, boli go, ale lęk uniemożliwia mu stawienie czoła sytuacji. Ciało wysyła ostrzeżenie, gdyż system nerwowy jest coraz bardziej zainfekowany tym, w jaki sposób chory przeżywa tę trudną dla siebie sytuację.

To cytat z tej książki:


Wiele drobnych dolegliwości usunęłam stosując wskazówki autorki (np. złamanie). Więc polecam. O innej książce Lisy Bourbeau pisałam TUTAJ

Półpasiec nie pojawił się znienacka. Od około pół roku mama bardzo się przejmuje wiadomościami z telewizji. Boli ją to co się dzieje. Ogląda wszystkie programy informacyjne, potem nie może spać w nocy, bardzo wszystko przeżywa. Wiele razy z nią rozmawiałam, ale ona nie słucha. Mnie nie interesują te tematy, ojciec wychodzi z domu na spacer, więc ona nie ma z kim pogadać. Próbuje nas wciągać w dyskusję. Tylko, że jaki sens ma rozmowa o czymś na co my nie mamy wpływu. Higiena psychiczna jest najważniejsza. Większość ludzi to wie. Ale są osoby, które angażują się w sprawy, o których nie mają pojęcia, łykają wszystko co powiedzą w tv. Nie odróżniają prawdy od kłamstwa, nie znają kuluarowych ustaleń.

Właściwie to choroba była tylko kwestią czasu.

Mama wykupiła leki za 100 zł, leży i cierpi. Ma czas na zastanowienie się. Oczywiście powiedziałam jej dlaczego zachorowała i kazałam nie oglądać tv. Na szczęście w sypialni nie ma telewizora, więc siłą rzeczy nie będzie oglądać wszystkiego. Ona ma taki charakter, że wszystkim się przejmuje. Niestety. Nie ona jedna.

Wiadomo, że medycyna leczy ciało, ale to nie ciało jest prawdziwą przyczyną choroby. Leczenie objawów powoduje, że choroba "pływa" i atakuje po kolei co słabsze narządy.

Główna przyczyną wszelkich dolegliwości i chorób jest zbyt wielka siła naszego ego. Ego składa się z wielu przekonań, których nie jesteśmy świadomi. Żeby nie chorować, żeby osiągać swoje cele trzeba zmienić sposób postrzegania wielu spraw, zmienić swoje myślenie. Czasem się tego nie da zrobić szybko, ale już próba zmiany czyni cuda.

Najważniejszą rzeczą jest zaakceptować siebie samego, czyli WYBACZYĆ SAMEMU SOBIE. Przecież to wokół nas kręci się nasz świat.

O wybaczaniu napisano wiele książek. O jednej, takiej niewielkiej, już pisałam na blogu, ale nie mogę znaleźć wpisu.

Radykalnego wybaczania nie próbowałam, bo jakoś tego nie poczułam. Lubię prostotę.

Dla określenia przyczyny problemu autorka radzi ustalić blokady: fizyczną, emocjonalną, mentalną i duchową.

Podaje też etapy jak przeprowadzić wybaczanie.

  1. Zidentyfikuj swoje emocje (co czujesz wobec siebie lub kogoś)

  2. Weź na siebie odpowiedzialność (zawsze masz wybór jak reagować)

  3. Zaakceptuj innych i stań się elastyczny (postaw się w ich sytuacji i odczuj co przeżywają)

  4. Wybacz sobie (daj sobie prawo do lęków, przekonań, słabości i ograniczeń, bo taka jesteś)

  5. Pragnij prosić o wybaczenie (szczerze)

  6. Idź na spotkanie z osobą, której dotyczy wybaczanie (można pominąć)

  7. Nawiąż więź z przeszłością (przypomnij sobie wydarzenia w relacjach z osobą, która miała nad tobą władzę:  z ojcem, matką, dziadkiem, nauczycielem itp.)

Ten mechanizm opisałam na blogu wiele razy, a niedawno przy okazji wygranej w lotto. Byla-kumulacja

Uzdrawiasz relację i idziesz do przodu. Więcej się nie oglądasz za siebie. Nie ma po co.

Pokochać siebie to wziąć odpowiedzialność za swoje życie, dając sobie prawo przeżywania wszelkich doświadczeń.

Gdy chorujesz, gdy twoje życie stoi w miejscu, gdy czujesz marazm, coś cię hamuje w realizacji marzeń to zacznij wybaczać. Najpierw innym, potem sobie, bo to jest najtrudniejsze. Zobaczysz potem jak hamulce puszczają, a twoje życie nabierze tempa.

 

Mamy teraz 2016 rok = 9. Dziewiąty rok to idealny moment na pożegnanie się z niechcianymi osobami, sytuacjami, chorobami. Będą wychodzić na jaw różne "grzechy" jednostek, które spłoną w ogniu – żywiole roku Małpy.

I to obserwujemy. Mamy Wałęsę, któremu brak pokory i dalej manipuluje (umie to znakomicie). Mamy też Zelnika, który prosi o wybaczenie. Mamy też oszustkę Szarapową, która wszystkie sukcesy zawdzięcza dopalaczom, ale udaje niewinną. Nie ma się co dziwić, gdy w grę wchodzą miliony. Taka z niej bizneswoman. Będzie tego więcej, bo rok się dopiero zaczął. Każdy inaczej się zachowuje. Jedni będą chorować i umierać, inni się zmienią.

Nie stawaj po żadnej stronie, bo nie wiesz wszystkiego. Możesz sobie zaszkodzić pluskaniem się w szambie.

Bądź zdrowy.

Bądź szczęśliwy.

Bo życie masz tylko jedno.

 

09/03/2016

Święto Kobiet :)

Co za dzień!


Życzenia, życzenia, życzenia. Od wszystkich.


Coraz bardziej lubię to święto. Oprócz życzeń dostałam kwiatki i rajstopy. Naprawdę!


A to mój kwiatek - śliczny cyklamen.



 


Dostałam jeszcze słoik kawy :)


Jak co roku rajstopki są obowiązkowe. Trochę mnie to śmieszy, ale to miłe. Lubię dostawać rajstopy, tylko żeby rozmiar był odpowiedni.


Mama opowiadała jak to w jej pracy (w biurze) chodził dyrektor z kierownikami i każdej kobiecie składał życzenia i dawał rajstopy. Emocje oczekiwania nie nastrajały do pracy. Kobiety czekały na procesję szefów. Wszyscy byli tego dnia mili dla siebie. Miło spędzali czas w pracy przy kawce i ciasteczkach. I komu to przeszkadzało.


 


Dzisiaj był też mały zgrzyt. Poszłam do przychodni urzędowo sprawdzić ile mam wzrostu. I okazało się, że mam 2 cm mniej niż wszędzie podawałam. Byłam przekonana, że jestem wyższa. A może się kurczę i maleję. Kto to wie.


 


Miło, że ktoś się cieszy, że jesteś.


To jedyny taki dzień. Nie musisz rodzić dzieci, być zakochanym, mieć rodziców, dziadków czy coś w tym stylu. Wystarczy, że jesteś kobietą i masz swój dzień. Bo nie ma Dnia Człowieka.


Dobrze, że jestem :)


Dobrze, że jesteś :)


 


 



06/03/2016

Oszustwo

Mieszkam w małym mieście gdzie wszyscy się znają. Wystarczy pójść na jakąś imprezę w szerszym gronie i na pewno okaże się, że ktoś zna jakiegoś twojego znajomego. Tak jest zawsze.


Właśnie się dowiedziałam o śmierci dawnego znajomego, bliskiego dawnego przyjaciela mojego byłego męża. Kontakty urwały się dawno temu, ale ta śmierć pokrzyżowała mi plany.


Dawno temu wygrałam samochód, a właściwie malucha. Był śliczny, prosto z salonu z przebiegiem kilku km. I tym nowiutkim autkiem (miało już 6 miesięcy) pojechaliśmy na działkę do tego kolegi. W pewnej chwili zorientowałam się, że nie mam kluczyków. Potem okazało się, że nie ma mojego autka. Wziął go na przejażdżkę kolega. Pojeździł sobie po okolicy i wpadł do rowu, bo był po kilku kieliszkach. Samochód był na chodzie, ale miał wgniecenia. Jakoś wróciliśmy do domu. Gdy usiłowałam wymusić na nim kasę na naprawę to mnie zbywał. Dziwne, bo miał 100 razy więcej niż my. My mieszkaliśmy na poddaszu i nie mieliśmy działki za miastem. On uważał, że nic się nie stało i niepotrzebnie robię problem. Ale nie ze mną te numery.


Jestem zadaniowa, gdy jest problem to zawsze znajdę rozwiązanie. I wymyśliłam, że znajomy policjant pójdzie do niego i go trochę nastraszy. Miał mi zapłacić za szkodę, albo pójdzie do więzienia, albo coś podobnego. I tak się stało. Kolega szybko sam do mnie przyszedł i mi zapłacił. Naprawdę nie było to dużo, akurat na naprawę, żebym nie musiała wydawać swoich pieniędzy. Wiedziały o tym tylko dwie osoby, ja i policjant. Potem po wielu latach powiedziałam o tym mężowi, ale wiedziałam, że mnie nie zdradzi, bo ich kontakty się urwały. Gdybym tego kolegę teraz spotkała, to powiedziałabym mu co zrobiłam. A tak, on teraz nie żyje.


Czy po drugiej stronie mógł się o tym dowiedzieć? Może już wie. Dlaczego ta sytuacja mi się przypomniała? Wszystko co się wydarza ma swój cel.


Nie umiem utrzymać tajemnicy, bo trzeba się kontrolować co się mówi. Tej tajemnicy nie zdradziłam nikomu. Bo mnie nikt nie pytał ;) Ta sytuacja ciągle we mnie tkwiła, a ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. I nie mogłam tego wyjaśnić wcześniej. A teraz koleś nie żyje.



Zapaliłam w jego intencji lampę solną z podgrzewaczem. Żywy ogień niech mu oświetli drogę w zaświatach. I niech jego duch wybaczy mi mój podstęp.


Przepraszam,


Wybacz Mi, proszę.


Nie żałuję tego co zrobiłam, ale że się do tego nie przyznałam, nawet po latach.


Jest mi lżej, że o tym napisałam.


Chyba o to chodziło.


 


 



02/03/2016

Miłego poranka :)

Skoro Koło Fortuny się kręci, już dzieją się rzeczy, na które nie mam wpływu. Poddaje się im. Czy mi się to podoba czy nie. "Jeśli będziesz się opierał, walczył, szamotał, stracisz tylko mnóstwo energii i tak to nic nie da."

Taki czas nadszedł, co zwiastował mój ostatni sen. A więc najlepiej przyjąć to co nam los przynosi, cokolwiek to będzie. Niespodziewane zyski i niespodziewane straty.

W Transerfingu jest tak, że jeśli pozwalamy by świat się o nas zatroszczył, to wszystko idzie jak należy. Trzeba odpuścić kontrolę i nie wtrącać się jak mają być wykonane nasze cele.

Niech moja warstwa świata weźmie mnie na ręce i niesie.

Moim zadaniem jest nie przeszkadzać, ale robić to co konieczne i czasem iść na własnych nogach.

Przyjmować wszystko co los niesie, bez obrażania się jak coś będzie nie tak.

I odkąd to postanowiłam, czyli od niedzieli, ludzie życzą mi miłego dnia i są bardzo mili. W niedzielę miałam kilka telefonów, które kończyły się tym życzeniem. Spotkałam również 2 osoby, które życzyły mi miłego dnia. Nie zwróciłam na to uwagi. Bo to teraz taka moda.

W poniedziałek każda spotkana osoba, znana i nieznana życzyła mi miłego dnia. Były to życzenia wynikające z moich naprawdę drobnych uprzejmości. Od dawna staram się każdego dnia zrobić coś miłego dla innej osoby. I w poniedziałek miałam okazję ciągle robić dobre uczynki. Drobne i nic nie znaczące, jak usuniecie się z drogi gdy ktoś biegnie, bo się gdzieś śpieszy. Tak się śpieszył, ale zdążył się odwrócić, żeby mi życzyć miłego dnia. W pewnej chwili pomyślałam, że może to jakaś akcja, że to wszystko jakaś gra. Bo przecież nie zdarza się to tak ciągle. Może byłam w ukrytej kamerze.

A dzisiaj, we wtorek, to samo. Oczywiście odpowiadam: dziękuję, nawzajem, powodzenia, również miłego dnia. Nie liczą się takie życzenia przesyłane droga mejlową, bo to norma.

Ale gdy wieczorem po pracy w autobusie nieznajomy podziękował mi, że się odsunęłam i życzył mi miłego wieczoru, to nie wytrzymałam i się roześmiałam. Czy to jakaś epidemia? Ciekawe co będzie jutro.

Absolutnie żadne życzenie nie było powiedziane zdawkowo, z uprzejmości, ale z autentycznej życzliwości.

Postanowiłam o tym napisać. Prosta rzecz, a człowiek się budzi z letargu i robi się miło, jasno.

Więc ja życzę każdemu kto to rano przeczyta Miłego poranka – na dobre rozpoczęcie nowego dnia.

Pozwól światu zatroszczyć się o ciebie. Nie walcz, poddaj się, zaakceptuj.

 

Miłego Poranka :)