17/09/2018

Cmentarz

Poszłam dziś na cmentarz, na którym leży babcia mojego ex. Chciałam jej pokazać, że znalazłam jej zegarek i że go noszę. To dziwne, bo przecież jej tam nie ma. Cokolwiek powiem ona tego nie usłyszy. W grobie leży ciało, a nie ona sama, nie jej energia. Jeśli miałaby być to tam gdzie umarła, a nie na cmentarzu. Mówiłam już, że babcia była świetnym, normalnym człowiekiem. A tacy szybko idą w górę, nie oglądają się za siebie. Źli ludzie, przywiązani do materii, żałujący zostawionego bogactwa, przywoływani przez żyjących – szorują po dnie zaświatów.


Strata jakiegokolwiek człowieka to brak możliwości pogadania. Nieodwołalnie. Ludziom wydaje się, że bliscy patrzą na nich, opiekują się nimi, a to nieprawda. Ich już nic nie obchodzi, chcą jak najszybciej się wznieść i nie oglądać się za siebie. Często my im na to nie pozwalamy, z egoizmu.


Groby i cmentarze są dla żyjących. Gdy człowiek umiera to nie wiadomo co zrobić z ciałem, w którym nie ma życia. Nie każdy chce być spalonym, a niektóre religie na to nie pozwalają.


A więc poszłam na cmentarz, a tam cicho. Piękna pogoda, słoneczko przygrzewało, trochę ludzi. I cisza, spokój. Spotkałam wiewiórkę, ale szybko uciekła.



Chyba zamówię odnowienie napisów na płycie. Babci wszystko jedno, ale dla mnie będzie ładniej. Właściwie to obca osoba, ale czuję się odpowiedzialna.


Na babci płycie jest napis „Nie wszystek umrę”, cytat przypisywany Horacemu. Tylko, że on wiedział, że jego twórczość przetrwa jego życie. Dla zwykłego człowieka takie pożegnanie mówi o nadziei żyjących, że śmierć to nie koniec. Umiera ciało, pojazd do podróży w materialnym świecie. Każdy czuje, że to nie koniec. Stąd te napisy. Nie wiem co babcia usłyszała od nas na koniec swojego życia. Co można powiedzieć umierającemu?




Rozejrzałam się wokół, jakimi słowami żegnają swoich bliskich inni. Kilka się powtarza. Nie chodziłam po całym cmentarzu. Dużo można o tym opowiadać. Najlepiej obwiniać za śmierć Boga, a to nie on chce naszej śmierci, to nie jego wola. On nam tylko pozwolił pobyć tu chwilę. To my sami wybieramy ścieżki do tej podróży, a splot wydarzeń powoduje, że śmierć przybliża się, albo oddala. Bóg nie ma z tym nic wspólnego. On nie chce naszej śmierci. Niektórzy muszą znaleźć winnego, żeby nie brać odpowiedzialności za swoje życie.


Cmentarz w zwykły dzień wygląda zupełnie inaczej niż w dniach, w których chodzą tam wszyscy.


I jest cicho. Dawno nie słyszałam takiej ciszy.




10/09/2018

Wostok

Zajrzałam do jednej z szuflad, żeby coś wyrzucić. Mam wrażenie, że mam za dużo niepotrzebnych rzeczy. I znalazłam stary zegarek. Radziecki, Wostok. Nie wiadomo czy to damski czy męski. Na kopercie jest liczba 2214, cokolwiek to znaczy.


Może go oddam jakiemuś zegarmistrzowi, będzie miał części do napraw. Nakręciłam go i zaczął chodzić. Był sprawny i punktualny, ale nie nadawał się do noszenia. Miał porysowaną szybę i nie miał paska. Poprawiłam datownik, bo stanął dawno temu 17 dnia jakiegoś miesiąca. Wskazuje czas idealnie, ma też sekundnik.



Pojechałam do zegarmistrza, wymienił szybkę i kupiłam pasek. Mam „nowy” zegarek za 40 zł.


Dawno nie miałam nakręcanego zegarka. A ten muszę nakręcać codziennie. Jestem niezależna od baterii, ekologiczna.


Zrobiłam rozeznanie w sprawie właściciela zegarka. Likwidowałam mieszkania po 2 babciach. Ten zegarek był po babci mojego eks. Babcia zmarła 18 lat temu, miała 78 lat i była świetną osobą. Ciekawe ile lat ma zegarek, bo go nosiła od zawsze.


Nie noszę używanych rzeczy, bo nie lubię i nie wiem do kogo należały. Może to był dobry człowiek, albo menda, tryskający energią lub chory na raka, pechowiec lub szczęściarz – po co ryzykować. Wobec tej babci mam jeszcze pewne zobowiązania, więc będę ten zegarek nosić z radością.


I tak jest, mówisz – masz. Pisałam niedawno, że nie wyobrażam sobie nosić drogiego zegarka, więc mam wybitnie tani zegarek. Dla mnie liczy się funkcjonalność, a mój nowy zegarek ma znaną mi historię.


Gdy dostajesz coś czego nie chcesz to sprawdź jak myślisz, czego chcesz. Może myślisz, że na coś nie zasługujesz i dlatego to cię omija. Myślenie jest bardzo ważne, a podlane energią ma moc stwarzania materii.


Wczoraj na spotkaniu z przyjaciółką w knajpie, zegarek został „oblany” piwem, bo nowy nabytek, żeby się dobrze sprawdzał trzeba oblać. Taka tradycja w mojej rodzinie.


Zapomniałam o sprzątaniu i wyrzucaniu. Może jeszcze coś znajdę ;)


Cieszę się odkryciem ;)


 

08/09/2018

Odpowiednik

Mam coraz więcej wolnego czasu. Zupełnie nie wiem dlaczego. Nie jestem lepiej zorganizowana, raczej nie rozpraszam się nieważnymi rzeczami.


Więc mam czas na oglądanie filmów.


Jest coraz więcej interesujących seriali. Oczywiście nie w tv pl.


Powtarzają dość nowy serial „Odpowiednik”. Premiera światowa była w grudniu 2017, a premiera polska w styczniu 2018 r. Obejrzałam wszystkie 10 odcinków 1 serii. Obecnie filmowana jest kolejna seria.


Lubię seriale, bo można w nich więcej powiedzieć niż w filmie. A ten serial ma dobrze obmyślaną intrygę. A zwróciłam na niego uwagę za sprawą głównego aktora J.K.Simmonsa. 4 lata temu sprowokował mnie do agresji w filmie Whiplash. Dawno nic mną tak nie wstrząsnęło. Nic dziwnego, że dostał za tę drugoplanową rolę nagrody, z Oscarem włącznie. Chyba łatwo gra się drani.



Zgadnij, który jest Silk, a który Prime ;)


Bohaterem filmu jest Howard Silk, który jest zwykłym pracownikiem ONZ, w Berlinie. Wykonuje nikomu niepotrzebną pracę, której sam nie rozumie. Po 29 latach odważył się prosić o awans, który go omija. Pewnego dnia dowiaduje się o działającym przejściu do innej rzeczywistości. I spotyka swojego bardziej przebojowego odpowiednika. Trzeba mieć warsztat, żeby zagrać dwie różne postaci o takiej samej powierzchowności.


To thriller s-f, ale dobrze zrobiony, nie jak bajka.


Ciekawa jest rozmowa obu panów. Dowiadują się o tym co lubią, jaką mają pracę, w jakim są związku. Niby są różni, a jednak mają pewne cechy charakteru takie same, np. umieją kłamać na zawołanie. Panowie mają podobną pracę, ale w innej hierarchii. Zupełnie inny natomiast związek z kobietą. Mamy wpływ na swoje zachowanie i myślenie, a nie mamy wpływu na innych.



W filmie mamy aktorów różnych narodowości.


Tu Anglik, Amerykanin, Duńczyk. Multikulturowość.


Pomyśl, o co byś zapytał swojego odpowiednika, gdybyś się znalazł w takiej sytuacji. To ciekawe, jak by się potoczył nasz los, gdybyśmy dokonali w pewnym momencie innego wyboru. Może być i tak, że życie nas i naszego odpowiednika będzie bardzo podobne, jak życie innych zwykłych ludzi.


Fajne, prawda.


Ludzie często są niezadowoleni ze swojego życia, odkładają przyjemności na zaś. Często zamiast polegać na sobie, opierają swoje życie na kimś innym i gdy go zabraknie, nie wiedzą co robić i jak dalej żyć.


W serialu jest jeszcze inna ciekawa postać, która gra Harry Lloyd, angielski aktor tv. Jest on praprawnukiem Dickensa, grał m.in. w Grze o Tron. A potem akcja się komplikuje i jest jeszcze ciekawiej.


Fabuła jest wciągająca i film się dobrze ogląda. Dowiesz się, że świat jest zarządzany przez kogoś kogo nie widać. A ten kogo widać to marionetka. Z przyjemnością obejrzę jeszcze raz ten serial. TV Emituje po 2 odcinki.


Teraz w serialach czy filmach musi być pewien schemat. Np. musi wystąpić gej i/lub lesbijka, związki miłosne międzyrasowe, czyli biała kobieta jest w związku z czarnym lub latynosem, lub inne konstelacje Jest też dużo przemocy i zabijania, jakby sponsorami byli producenci broni.


Czekam też na kolejną serię serialu Sukcesja. Podoba mi się, bo znam w realu postaci z filmu. Niektórych szokują ich rozmowy, mnie nie.


Naprawdę szczerze polecam.


Wolę zdecydowanie oglądanie filmów w domu, bo nie lubię zapachu kina. No i dobrze jest zobaczyć w akcji aktorów, a nie celebrytów.


 

04/09/2018

Proza życia

Słyszę nieraz od koleżanek, że mają nudne życie, nic się nie dzieje, rutyna. Chyba za dużo oglądają relacji z życia idealnych ludzi w mediach społecznościowych.


Mnie to akurat mało interesuje, nikogo nie śledzę, więc mam więcej czasu na ciekawsze zajęcia.


Co jakiś czas przyglądam się mojemu zwykłemu dniu, żeby zobaczyć dlaczego mam dobry humor i nieustanne poczucie szczęścia.


Rano wstałam o 7. Rzadkość. Ale na 9 miałam omówienie wyników kontroli w zus. Kiedyś się tym stresowałam, nie spałam po nocach i czekałam na to co ja takiego złego zrobiłam, czekałam na kary, albo więzienie. Odpowiedzialność przechodzi z klienta na mnie, czyli osobę odpowiedzialną. Oczywiście nic z tego co oczekiwałam się nie zdarzało. Czasem trzeba było zrobić jakieś korekty, coś tam dopłacić, albo nie. Może to doświadczenie, ale teraz zupełnie się niczym nie stresuję. Po co. Protokół podpisałam, odebrałam oryginały dokumentów i dowiedziałam się, że spółka ma jakś nadpłatę sprzed lat. Trzeba napisać o rozliczenie konta. Koniec.


A wychodząc z domu pękła mi smyczka do kluczy. Wyrzuciłam ją, bo zepsute rzeczy zabierają energię. Klucze zawsze mam na długiej smyczy, bo wtedy łatwiej je znaleźć w torebce. Mogłabym się zafiksować negatywnie na cały dzień. Niby to zły omen. Tylko po co. Wybieram, czy mam się tym przejmować czy nie.


Nie nakręcałam się, więc kontrola spłynęła po mnie jak po kaczce lub gęsi.



To są gęsi. Białe. Ostatnio byłam u przyjaciółki w jej nowym domu i je spotkałam ;) Blisko miasta.


W tramwaju zagadywała mnie pani, która jest na emeryturze, zmarł jej mąż i ona musi żyć za 800,- A często do niej przyjeżdża niepracujący syn i zabiera wszystko z lodówki. Narzekała na swój los. Usiłowałam zwrócić jej uwagę na to co może robić ze swoim życiem, ale była oporna. Czuła się pokrzywdzona przez los, pracowała w firmie transportowej nawet w soboty i niedziele, a teraz ma głodową emeryturę i znikąd pomocy. Problem w tym, że ona się niczym nie interesuje, nie ma w sobie ciekawości niczego. Narzeka.


Potem na przystanku zobaczyłam staruszkę, która stała, mrużyła oczy i usiłowała zobaczyć numer tramwaju. Bo u nas każdy tramwaj ma bardzo różne rozmiary numerów, każdy jest inny. Dla staruszków to problem. Przechodząc obok niej powiedziałam, że to trójka. Pani oderwała wzrok i uśmiechnęła się. Dlaczego ludzie nie umieją prosić o pomoc?


A ja lubię zauważać takie sytuacje i robić drobne przysługi. Trenuję uważność.


Potem załatwiałam zwykłe sprawy u klientów. Na luzie, bo dopiero początek miesiąca.


Zadzwonił telefon gdy jechałam autobusem. To z urzędu skarbowego w sprawie kwietniowych deklaracji. Nie mogłam rozmawiać nie mając dokumentów. Powiedziałam, że oddzwonię.


Jak to dobrze, że są telefony i wszystko można załatwić. Oddzwoniłam. Okazało się, że ten sam plik jpk puściłam 2 razy i system tego nie rozumie i liczy podwójnie. Wysłałam kolejny taki sam plik jako korekta. Sprawa załatwiona.


Miałam czas spojrzeć w niebo.



Godzina 10.38 i mam słońce i księżyc na jednym niebie. Ciągle nie rozumiem co przysłania księżyc, że nie jest okrągły. Próbowałam kiedyś zrobić model, ale mi nie wyszło.


A po godzinie z innego urzędu dzwoni pani i mówi, że plik jpk nie zgadza się z deklaracją w innej spółce. Gdy wzięłam dokumenty, to pani stwierdziła, że wg niej wszystko się zgadza i nie rozumie dlaczego system widzi coś czego nie ma. To tylko sztuczna inteligencja, która inaczej pracuje. Człowiek zawsze będzie góra, bo umie naprawić oczywiste pomyłki. Kolejna sprawa załatwiona.


W międzyczasie dostałam sms, że wpłynęły mi pieniądze na konto. To klient, który zawsze mi płaci zanim cokolwiek zrobię. Woli nikomu nie zalegać. Szanuję to :)


Potem w kolejnym tramwaju usiadł przede mną jakiś starszy pan. Dzwonił jego telefon. Kiedyś wszyscy mieli ten sam dzwonek, teraz każdy ma inny. Za co jestem wdzięczna.


Za mną usiadła jego żona, która usłyszała dzwonek. Próbowała jakoś dać mu znak. Spytałam czy chce usiąść na moim miejscu, bo mogę się przesiąść. Najpierw powiedziała, że nie, ale w następnej sekundzie powiedziała, że chętnie i że dziękuje. Przesiadłam się.


Czy to był dobry uczynek? Oczywiście, że nie zrobiłam sobie dobrze. Może by mnie wkurzyła gdyby krzyczała mi nad głową, bo jej mąż był przygłuchy. Tak to miałam spokój. Wszyscy byli zadowoleni.


Wszystko co mnie dzisiaj spotkało mogło mnie wyprowadzić z równowagi. To jak postrzegamy świat to nasz wybór. Można się złościć, albo przyjmować wszystko jako doświadczenie.


Po co utrudniać innym życie. Łatwiej się żyje jeśli ludzie sobie nawzajem pomagają. Gdy robisz coś dobrego, nawet małego, to urastasz. Naprawdę to dobrze wpływa na każdego.


Ale najlepsze jest pomaganie gdy nikt tego nie widzi. Pomagasz innym, ale tak, żeby tego nie widzieli. Potem słuchasz, że to jakiś cud, coś zdarzyło się wspaniałym zrządzeniem losu, to Bóg czy coś tam. Naprawdę to jest najlepsze, bo czujesz się jak stwórca, możesz zmienić czyjeś życie. Nawet lepiej, żeby nikt o tym nie wiedział, bo wtedy nie ponosisz odpowiedzialności za tego człowieka. Co zrobi z nową szansą to jego sprawa.


Kiedyś opisałam sytuację, jak to zmieniłam życie robaka, który utopiłby się w wiadrze z wodą. On na pewno mnie nie widział, ale gdy już czuł śmierć to nastąpiło niezrozumiałe dla niego ocalenie. Więcej tu Transerfing-cele-i-drzwi


I tak się życie toczy, między domem, pracą i ludźmi. Zwykłe życie. Ja się nie nudzę. Nie biorę udziału w napuszczaniu ludzi na ludzi. Bo to mi szkodzi.


Mamy teraz takie bogactwo owoców lokalnych. Jak ta gruszka prosto z drzewa.



Nie przyjechała z daleka. Nie ma wyglądu marketowego, a smakuje bajecznie. Zjadłam, była pyszna. :)


Codziennie dzieje się dużo rzeczy i proza życia może być inspirująca.


Doceń to co masz, doceń życie.