28/03/2018

Awarie

Co jakiś czas nawiedzają mnie awarie. Stadami. Jak coś zacznie się psuć to ciągnie za sobą inne rzeczy w domu.


Zaczęło się od słuchawki. W kuchni mam kran wyciągany, zakończony słuchawką z przyciskami. Jest inna od słuchawki łazienkowej, bo ma strumień jak ze zwykłego kranu. Kilka dni temu rano woda strzelała we wszystkie strony. Trzeba było ją odkręcić, bo zalewała całą kuchnię. Oczywiście sygnały, że coś się psuje były od dawna. Skoro nic się z tym nie zrobiło to popsuło się na amen. Trzeba było w trybie pilnym kupić nową słuchawkę i wymienić.


Potem wywaliły korki. Nie chodziła pralka, czajnika nie mam, a prądu nie było. Co jakiś czas tak się zdarza i pora wezwać elektryka, żeby sprawdził instalację. Korek został wymieniony. Prosi się o automat. Będzie łatwiej. Po świętach się tym zajmę.


Potem ktoś walił w drzwi. Zdziwiona otworzyłam. Mam dzwonek bezprzewodowy, który dostałam w prezencie (kolejny). Mało kto dzwoni do drzwi, bo jest domofon. Ale czasami ktoś chodzi od drzwi do drzwi. Dzwonek nie działał, bo bateria się wyczerpała. W miesiąc. Powinno się od czasu do czasu pobudzić baterię. Baterie kupuję tonami, więc i ta została wymieniona.


dzwonek
Na początku ubiegłego tygodnia zostałam pozbawiona smartfona. Popsuło się gniazdo ładowania. Najważniejsza rzecz w telefonie. Naprawa trwała 3 dni robocze i w sobotę smartfon do mnie wrócił. Przez ten czas używałam starego htc. Dużym plusem była bateria, którą naładowałam raz i trzymała. Przez ten czas nie wiedziałam kiedy ktoś wysłał mi mejla, nie znałam ilości kroków, które robiłam, nie mogłam odczytać mms. Poza tym niczego mi nie brakowało. Nie jestem uzależniona, choć człowiek szybko się przyzwyczaja do lepszego.


W piątek zafundowałam sobie światłowód do mojego kompa. Technologia idzie naprzód, więc nie można odstawać. Przewód jest cieniutki i bardzo wrażliwy na zginanie. Trzeba uważać przy sprzątaniu. Przez 2 godziny w domu było zamieszanie. Bałagan został szybko usunięty, przy okazji świątecznych porządków. Mam teraz internet 100 Mb/s, a tv działa na wi-fi. Wywaliłam kolejny kabel. Tv działa dobrze, tylko głos ma lekkie opóźnienie gdy się lata po kanałach.


Tyle różnych zdarzeń związanych z elektrycznością trochę mnie dziwi, ale nie niepokoi. Trzeba po prostu wszystko naprawiać. Ze spokojem.


Bo Swiat-to-lustro jak kiedyś pisałam. Gdy coś się dzieje niespodziewanego, to nie należy wpadać w panikę, tylko naprawiać. Przecież wszystko ma swoją żywotność.


W sobotę zmarł facet, który przez 40 lat udawał miłego. Po śmierci jego żony, powiedział, że właściwie to nas nie lubi, a przychodził z musu, z żoną. Podłość ludzka nie zna granic. Umierał w męczarniach, sam, nie jadł nie mógł chodzić, nie mógł jeść. Nawet nie wiadomo kiedy dokładnie umarł. Nikt go nie trzymał za rękę. Tak mają podli i fałszywi ludzie.


Wczoraj w sklepie kasjerka okradła mnie na niecałe 6 zł. Była to miła starsza pani. Uśmiechnięta zeskanowała 2 razy 2 paczki ciastek, wyszło, że kupiłam 4 paczki. Zorientowałam się w domu. Kasjerka była stara, ale szybka i miła. Nie wzbudzała podejrzeń. Potem przypomniałam sobie, że wydruk z kasy podała mi drukiem do dołu i nie patrzyła na mnie o oczach nie wspomnę. Taka stara złodziejka. Zamiast siedzieć z wnukami w domu, to siedzi na kasie i kradnie. Straciłam czujność.


Ciekawe jak te ciastka się rozliczą. Na półce zostały 2 paczki opłacone. Czy kasjerka weźmie je sobie i wyniesie do domu? Albo zje na kolację w sklepie. Czy ma też inne produkty ukradzione innym ludziom? Jak ona to ogarnia, co zdjąć z półek.


Czy ona nie wie, że skoro ona coś zabrała mi to jej też zostanie coś zabrane. Tylko z nawiązką. Chytry 2 razy traci, tak się mówi. Złodziej traci o wiele więcej. I będzie płacz i pytanie dlaczego ją to spotkało, czym sobie zasłużyła. A rodzina i znajomi będą się dziwić, że taką miłą staruszkę spotykają złe rzeczy. Ja się nie dziwię. Wiem, że choroby, wypadki, nieszczęścia mają naprawić nasz charakter i nasze czyny. Im mniej słuchamy tym bardziej potem cierpimy. I to nie żadna karma, tylko dążenie świata do równowagi. Ubytek trzeba wyrównać, a nadmiar rozpuścić. Jak to w życiu.


Chyba tego sklepu nie odwiedzę w najbliższym czasie. To kolejna kasjerka stara złodziejka.


Zamiast kraść można żebrać. Tylko żebractwo przeniosło się do internetu, a stare złodziejki są nie kumate i nic nie potrafią.


papryka1
A na koniec moje papryczki. Posiałam jednego dnia, a lepiej wyrosła żółta papryka niż zielona. Żółta nawet listki ma dłuższe. Te same warunki uprawy, a efekt inny.


Nie mam nowej ziemi, a powinnam już przesadzić je do większych doniczek.


Właściwie to trafiłam na trop przyczyny moich ostatnich awarii, ale o tym innym razem.


 


 

20/03/2018

Upiększanie

Mieszkam w jakiejś enklawie. Nikt ze znajomych nie choruje, wszyscy są szczęśliwi, choć oczywiście nie przez cały czas. Ludzie wokół są sympatyczni, a im dalej stąd tym gorzej, smutniej.


A przecież gdzieś jest epidemia, ludzie chorują i umierają. A moja przychodnia pusta, lekarz czeka na pacjentów przy otwartych drzwiach. Codziennie wygląda słońce. Temperatura też jest wyższa. Gdy miało być -15 u mnie było -11. Dzisiaj było około zera, choć na telefonie miałam -2.


I ludzie są jakby milsi. Rozmawiam z moimi sąsiadami, wymieniamy drobne uprzejmości i biegniemy dalej. Wystarczy poświęcić tylko chwilę i świat staje się lepszy, widniejszy.


Ktoś powiesił karmnik dla ptaków.



Otwór maleńki, ale to chyba nie atrapa. Czy ptaki jeszcze wiedzą po co to? To raczej nie karmnik, a domek dla pisklaków. Wysoko i otwór maleńki. Nikt niepowołany tam nie wejdzie.


Jak mówi Laitman powinniśmy „utkać sieć dobrych połączeń.” Ludzie są węzłami sieci, gdy są połączeni to stanowią jedność, jednostka znika, ważna jest społeczność.


Gdy się prawidłowo zorganizujemy (będziemy świadczyć dobro) to świat stanie się lepszy. W przeciwnym razie będzie wypełniony ludźmi, którzy zaczną się wzajemnie niszczyć. A więc przyciągamy wyższe światło, nie tracimy czasu na bzdety. Traktujmy ludzi jak siebie samych.



Ktoś pomyślał o innych i zawiesił baloniki na krzakach. Na chwilę. Upiększył szarą rzeczywistość, zanim pojawią się kolory natury. Trzeba myśleć pozytywnie, co dla niektórych jest trudne. Trudny to jest tylko początek, postanowienie. Potem z każdym dniem jest lepiej.


Politycy wmawiają ludziom kłamstwa, programują ich negatywnie, straszą. Nie ma żadnego potwierdzenia ich słów. Prowokują mroczne siły, ale nie wiedzą, że ludzi dobrej woli jest więcej. Ludzie powinni zadawać pytania, a nie potakiwać i czekać na najgorsze. Zawsze oczekuj najlepszego. Dostaniesz to czego oczekujesz. Odkryj punkt w swoim sercu, tą boską iskierkę. Gdy zaczniesz „świecić”, inni też tego zapragną. I świat będzie lepszy, piękniejszy.


Dzisiaj znowu miałam dziwną sytuację. Znam pewną osobę ok. 15 lat. Były już dwie rozmowy. Okazało się, że obie inaczej pamiętamy pewne sytuacje. Ona wmawia mi coś, czego ja na pewno nie powiedziałam. Pamiętam to dobrze. Ona twierdzi inaczej. I dzisiaj kolejna taka sytuacja. Czy powinnam się bać? Czy coś ze mną jest nie tak? Może tak, ale dotyczy to kontaktów tylko z tą znajomą. Może jestem klonem, ale klonuje się wszystko, łącznie ze wspomnieniami. Może jestem z innego świata, w której ta znajoma jest inna i pamięta inne sytuacje. Trzy takie zdarzenia to nie jednostkowa sprawa.


Powinnam może wszystko zapisywać. Mniej mówić, a więcej wysyłać mejli.


Nigdy nie kasuję swoich starych wypowiedzi na różnych forach. To ślad i dowód mojego rozwoju lub cofania się. To przecież ja, ale inna, młodsza, głupsza. Nie czytam staroci, ale wiem, że jak zechcę to mogę te wypowiedzi odnaleźć i się pośmiać.


Znajoma to nikt ważny, ale zasiała niepokój w sercu.


W razie czego mam kamień od mojej przyjaciółki. Gdy go dostrzegła na ziemi podczas spaceru, to od razu pomyślała o mnie i że mi go da. Bo kształt ma wyjątkowy. To serce.



Wygląda jak prawdziwe serce, a nie jak nerki, które ludzie sobie pokazują palcami. Jakby nie wiedzieli jak wygląda prawdziwy mięsień, pompa, która tłoczy życie. Inni też dostrzegają w tym manipulację, jak Moby. Pisałam o tym tu Serce-czy-nerki


Dobrze jest mieć przyjaciół i znajomych, którzy są dobrymi ludźmi.


 

15/03/2018

Przyjaciel

Dzień rozpoczęłam od takiej myśli:


http://www.sathyasai.org.pl/nauki.php?tekst=t10.1


Akurat dzisiaj taki temat. Zwykle polemizuję z autorytetami, ale tym razem w pełni się zgadzam.


W ciągu życia spotykamy wielu ludzi. Z jednymi się dogadujemy, z innymi nie. Z niektórymi jesteśmy blisko i to oni zostają naszymi przyjaciółmi.


Miałam kilka bliskich koleżanek, ale odeszły. Zawsze mnie dziwiło, że ktoś chce się ze mną przyjaźnić. Wydawało mi się, że nie mam nic do dania. Przyjaciel zapewnia ci równowagę w życiu. Przyjaźń to interes, jedna strona daje to co potrzebuje druga strona. Dlatego przyjaźń może trwać do śmierci.


Przyjaźni nie da się zaplanować. Jak w powyższej myśli: łączą się serca. Moje przyjaźnie nie są filmowe, są zwykłe. Nie spotykamy się często, rozmawiamy przez telefon czasami – jak jest potrzeba. Gdy rozmawiamy to uwaga skupiona jest na rzeczach najważniejszych. Są rzeczy, których nie powiesz matce, siostrze, córce. Musisz mieć kogoś obcego, który cię zna, wie jaki jesteś w różnych sytuacjach. Gdy rozmawiasz to nie udajesz, bo po co. Czasem musisz wyrzucić z siebie żal i poczucie niesprawiedliwości. Osoba z boku umie cię „naprawić”, osuszyć łzy, podnieść z dna, pomóc uwierzyć w siebie, sprawić przyjemność.



O przyjaźni pisałam tu Przyjaciele i będę jeszcze pisała. Neverending story. Jeśli jesteś młody to rozejrzyj się wokoło. To dobry czas, żeby znaleźć przyjaciela. A najlepiej wielu przyjaciół. Podczas życiowej weryfikacji zostaną ci prawdziwi, do których pasujecie jak puzzle.


Mówi się - Chcesz stracić przyjaciela – pożycz mu pieniądze.


Kiedyś żyrowałam kredyt koleżance ze studiów, z którą przyjaźniłam się kilka lat. Nie bolało pismo z banku, bolał brak informacji od koleżanki. Nic nie powiedziała, że ma problem ze spłatami. Rozmówiłyśmy się, dogadała się z bankiem, ale przyjaźń nie przetrwała. I to nie dług był tego przyczyną.


Potem pożyczałam pieniądze mojej aktualnej przyjaciółce i nadal się przyjaźnimy. Ona była w potrzebie i nie oddała mi w terminie. Ja akurat nie potrzebowałam, ale widziałam, że jej nie było z tym dobrze. W końcu oddała, jak miała. Nie ma tematu. Zaufanie zostało.


Jechałam dzisiaj tramwajem. Ponieważ foteliki były pokryte tkaniną, nie siadałam. Widziałam kiedyś menela, który sikał siedząc. Czy ktoś to pierze, czy tylko wysycha?


Stanęłam obok ogłoszenia. Poszukiwano wolontariuszy, którzy zostaną przyjaciółmi chorych na Downa i samotnych, którzy z nikim się nie przyjaźnią. Czy to dobry sposób na samotność? Był podany adres strony, ale nie zapamiętałam. W pierwszym odruchu chciałam się tym zainteresować. Ale potem zreflektowałam się. Przecież tam chodzi o poświęcanie swojego czasu i fizyczne bycie z kimś. A tego nie mam w nadmiarze. Z moją przyjaciółką teraz nie musimy się widywać, wystarczą telefony w potrzebie. Kiedyś spotykałyśmy się często, nawet spędzałyśmy ze sobą wakacje, ale po urodzeniu dzieci kontakty wyhamowały. Przyjaźń nie może być męcząca i absorbująca. To tylko uzupełnienie życia.


Dzisiaj rozmawiałam z przyjaciółką 15 minut. Wystarczyło, żeby upewnić się, że wszystko w porządku. Na to mam czas.


Każdy potrzebuje przyjaciela, obojętnie kim jest. I każdy może go mieć. Tylko trzeba o to zadbać. Najgorzej mają „gwiazdy”. Pną się na szczyt, żeby zobaczyć, że nikogo tam nie ma. Jak Pattinson, aktor jednej roli, jednej miny. Kiedyś był sławny i miał swoje przemyślenia. Jaki to on biedny, bo sławny i wszyscy go nienawidzą. Ego i sława Nie umiem mu współczuć.


Dlatego trzeba mieć przyjaciół z zupełnie innego środowiska, żeby zachować równowagę i nie odlecieć w kosmos.


Nie zostanę wolontariuszem.


 


 

05/03/2018

Projektantka

Nie ma to jak dobrze zacząć tydzień. Wczoraj zupełnie przypadkowo obejrzałam film z 2015 roku Projektantka. Tytułową rolę brawurowo zagrała Kate Winslet. Był też Hugo Weaving (agent Smith), który zagrał zabawną postać lokalnego policjanta.



Dawno żaden film mnie tak nie rozśmieszył, śmiałam się na głos, co było dziwne ;) W zalewie przeciętności taki film to perełka. Nieprzewidywalne zwroty akcji, historia opowiedziana świeżo. Nie ma w tym filmie zbędnych ludzi, zbędnych scen, czy zbędnych dialogów. Dobrze się ogląda i dobrze bawi. Zaskakujące zwroty akcji nie pozwalają się nudzić.


Film opowiada o lękach z dzieciństwa, które mają ogromny wpływ na nas – dorosłych. Trzeba się z nimi zmierzyć, przypomnieć sobie stare wydarzenia, żeby pójść naprzód. To ludzie i sytuacje z dzieciństwa kształtują nas jako dorosłych. To z czasów szkolnych pozostają najlepsze przyjaźnie.


W każdej społeczności są te same problemy. W filmie możemy oglądać ładne stroje i rozpadające się drewniane chatki. Nawet gdy bieda piszczy można chodzić w szpilkach po piasku. Samo życie.


Warto przypomnieć sobie różne sytuacje z przeszłości i przeżyć je jeszcze raz, bez oceniania. W przeszłości jest nasza przyszłość. Obojętnie jak wysoko zaszliśmy, warto wrócić do korzeni i oczyścić wspomnienia. Nie chodzi o zemstę, ale wszystko potem układa się samo.


Pamiętam scenę z Lost, która zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Scena, która mówiła, że wszystko jest zapisane, a my mamy tylko iść z punktu A do B. To było spotkanie Jacoba z małym dzieckiem Johnem Locke. Jacob wiedział co się wydarzy, wybrał sobie konkretne osoby, które wykorzystał do swoich celów. Byłam w szoku, bo to znaczy, że niespecjalnie mamy wpływ na nasze życie. To osoby, które spotykamy nas kształtują, zmieniają, ranią lub podnoszą z kolan.


Polecam obejrzeć ten film. Jest świeży, zabawny i zaskakujący. Każdy aktor w swojej roli jest znakomity.


Nie ma to jak dobrze rozpocząć tydzień :)


10 nieusuwalnych trojanów na moim smartfonie nie jest w stanie zepsuć mi dnia ;) Powiadomił mnie o tym nowy program antywirusowy.


 

04/03/2018

Kredyt alkoholowy

O pijakach miałam napisać dawno. Miałam w rodzinie wielu, więc znam problem z obserwacji.


Wydarzyły się ostatnio 3 rzeczy, które zmusiły mnie do napisania tego co poniżej. Już. Teraz.


Po pierwsze: występ Justina Timberlake'a na Super Bowl.



Wykorzystał Prince'a. Wszyscy wiedzą, że Prince występy żywych ze zmarłymi uważał za demoniczne i był temu przeciwny. Dostaliśmy pokaz pogardy dla zmarłego artysty. Dlaczego nie wziął sobie Bowiego? Jeszcze zawłaszczył sobie fiolet, kolor kojarzony z Princem. Fiolet to błękit – oddanie i czerwień – siła krwi. Szyderstwo. Skopiował wszystko, prócz talentu. Kto mu to podpowiedział? Kto szeptał do uszka?


Po drugie: Przeczytałam art. w gazecie, że Robbie Williams ma problemy ze zdrowiem. Odwołał trasę koncertową, bo lekarze wykryli u niego nieprawidłowości w pracy mózgu. W 2007 r. „odmienił” swoje życie, ożenił się, ma 2 dzieci, poszedł na odwyk. Przez alkohol rozpadł się jego zespół Take That, potem dzięki alkoholowi zaczął karierę solową. Wychodzi na prostą i zachorował.


Po trzecie: w tramwaju usłyszałam rozmowę 2 młodych ludzi. Opowiadali jak to idą do pracy i są sprawdzani. Chwalił się jeden, że po wypiciu kilku piw na bramce go przepuścili do pracy, a kolegę, który był „wczorajszy” nie. To powód do dumy, żeby pracować na taśmie nietrzeźwym. System jednak nie działa zbyt dobrze. Nie wiedziałam, że badają pracowników alkomatem, czy czymś innym. Zawsze prześlizgnie się jakiś cwaniak.


O kredycie alkoholowym przeczytałam w 2013 roku w książkach Zelanda o transerfingu.


Na forum usiłowałam to rozkminić, bo nie mogłam zrozumieć na czym polega ten kredyt. Odpowiedź znałam już dawno. Tylko o tym zapomniałam.


Moja mama miała 2 młodsze siostry, które piły. Gdy przejeżdżali to jako dziecko śmiać mi się chciało jak sprytnie ukrywały swoje picie. W różnych miejscach miały pochowane butelki, potem puszki. Na pytanie czy piły, kłamały w żywe oczy przysięgając na wszystko. Śmiać mi się chciało, że one dorosłe bały się mojego ojca. W domu był barek wypełniony po brzegi. Ale piło się okazjonalnie, czasem po 1 kieliszku, na rozgrzewkę. A one chciałyby opróżnić wszystko w kilka godzin. Widziałam, że zachowywały się jak opętane, jakby coś im kazało pić i robić złe rzeczy. Nauczyłam się, że pijacy zawsze kłamią, nie można im ufać gdy mówią, że to ostatni raz itd. Potem wiele razy ostrzegałam znajome, ale każdy musi sam się przekonać, albo nosić swój krzyż.


Potem po maturze spotkaliśmy się z kolegami na prywatce w wakacje. Wszyscy zdaliśmy na studia i było co świętować. Wszyscy piliśmy, niektórzy na umór, do zatracenia. Na drugi dzień dowiedziałam się, że jeden kolega powiesił się. Pokłócił się z dziewczyną, wyszedł wcześniej, a w domu skończył ze sobą.


Potem miałam męża, który wychodził wyrzucić śmieci, a wracał po 3 dniach. Spotkał kolegę i poszedł na imprezę. W domu nigdy nie pił, ale z kolegami często. Gdy pierwszy raz nas okradli, świętowaliśmy Wielkanoc. Był alkohol. Pojechaliśmy do domu. A mąż już wypity otworzył lodówkę i dopił ćwiartkę wódki. Nie było z nim kontaktu i ja musiałam z policjantami gonić taksówkę z fantami. Odzyskałam tv i koc, reszta przepadła. Policjant powiedział, że szkoda, że mój mąż się upił, bo on wie, gdzie złodzieje schowali łup. On nie może, ale my mogliśmy się tam włamać i odebrać co nasze. Potem Los wyrównał nasze krzywdy.


Dlaczego alkohol jest tak łatwo dostępny, a narkotyki są nielegalne? Szkodzą tak samo. Dobre pytanie, nie raz się zastanawialiśmy dlaczego tak jest.


Każdy pijak ma powód do picia. Moja ciotka w wieku 17 lat wyszła za mąż, a w wieku 19 lat została wdową z maleńkim dzieckiem. Kiedyś w kopalniach codziennie ktoś ginął, albo miał wypadek (jak mój tata). Druga ciotka w alkoholu topiła smutki po rozwodzie. Artyści piją, żeby ciągle być na fali, piją ze strachu, że mogą stracić popularność, piją, żeby nie patrzeć na siebie w lustrze, żeby nic nie czuć.


Indianie Lakoci nauczyli się pić z ciekawości (art. Duży Format 12.02.2018). W rezerwacie w 1 osadzie jest zameldowanych 14 mieszkańców i mają 4 sklepy z wódką. Piją, żeby zabić czas, poczucie beznadziei, brak celu w życiu, żeby nie słyszeć przodków. Był świetnym środkiem płatniczym w czasach eksterminacji, czyli kolonizacji Dzikiego Zachodu.


Alkoholizm to nie choroba. Nie można pójść na zwolnienie lekarskie i można za pijaństwo zostać zwolnionym z pracy dyscyplinarnie. Nie jest to choroba, bo nie każdy na nią zachoruje. Warunek konieczny to picie na umór. Nie można się litować nad pijakiem, to nic nie pomoże. Musi on sam spłacić swój kredyt alkoholowy.


W zeszłym roku policja zatrzymała aktora Shia La Beouf za zakłócanie i prowadzenie po pijaku.


Jego prawnik stwierdził, że Shia nie jest alkoholikiem, bo nie ma niekontrolowanego pragnienia picia. Aktor ma problem, bo gdy zacznie pić, to nie może przestać. Kuriozum. Można zajrzeć tu shia-labeouf-not-alcoholic


 


Można powiedzieć, że alkohol to pierwszy stopień do piekła.


Od niego zaczyna się degradacja człowieka, jak wpadnie w szpony nałogu. Potem kolejne używki. To określenie wiele wyjaśnia.


Steiner wykładał, że


...poprzez alkohol przyjmujemy do naszego organizmu coś, co z innego kierunku działa tak, jak ego działa na krew. Oznacza to, że spożywając alkohol, bierzemy w siebie opozycyjne ego, które jest bezpośrednim przeciwnikiem uczynków naszego duchowego ego.Alkohol nie dopuszcza do działania własnego ego, czyniąc go niewolnikiem.


Pijący alkohol oddala się od Boga i duchowości. Kto podąża ścieżką rozwoju duchowego, a pije, nie dosięga wyższych światów, a brodzi w rynsztoku.


Słynny jego cytat: “Spożywanie alkoholu przygotowuje żyzną glebę dla zastępów istot duchowych, tak jak brudny pokój wypełnia się muchami.” Świetnie to ujął.


Gdy pijesz często i do upadłego wpadasz w szpony demona. Demon nie potrzebuje zaproszenia, bo zaproszeniem jest picie.




Każdy pijak ma w sobie demona. Łatwo to sprawdzić. Osoba taka jest wesoła, nadaktywna, czarująca, wszyscy ją lubią, sprawia wrażenie, że osiąga co chce.


Moje ciotki były bardzo fajne, wesołe, lubiane. Jedna doskonale gotowała, choć się tego nigdy nie uczyła. Kolega z liceum nie uczył się dobrze, ale nauczyciele go lubili i zawsze zdawał. My też go lubiliśmy i zapraszaliśmy na wszystkie imprezy. Przyjaciel mojego ex również miał charyzmę, niczego się nie bał, mógł wszystko. Często zachowywał się ryzykownie, ale wygrywał.


Tak zadomawia się demon. Początek zawsze jest dobry, niczego złego się nie spodziewamy.


Jest ogromny nacisk na propagowanie picia.


 




Takie sklepy w moim mieście są co 500 m. Wszystkie oferują alkohole na każdą kieszeń. W każdym filmie pije się dla uczczenia czegoś, żeby się odstresować, żeby zasnąć, żeby zapomnieć. Piją artyści, sportowcy i zwykli ludzie.


W każdym teledysku się pije. Butelki i puszki są wszędzie, często w tle. Pijacy są nietykalni, wszyscy ich omijają. Tak chroni demon.


Prawdziwe oblicze demona można zobaczyć jeśli zrobi się coś co go wkurzy.




Wylewanie do zlewu jest dobrą okazją do zobaczenia prawdziwej twarzy demona. Szczerze tego nie polecam, bo można stracić życie.


 


Każdy pijak już jest martwy. Ale jeszcze o tym nie wie.


W serialu Lost (kilka odcinków przed końcem) jest taka scena, w której Sawyer siedzi w domku i pije. Wchodzi John Locke (wiadomo kim się stał ;)). A Sawyer mówi, że jest już martwy. Świetna scena. Zapamiętałam.




O śmierci od alkoholu mówi też Jezus. Każdy zna jego pierwszy cud gdy został zaproszony na wesele w Kanie Galilejskiej. Oczywiście, dodatkowi goście to zabrakło wina, ale nie jedzenia. Przez matkę Jezus musiał coś zaradzić, ale nie był zadowolony. Wesele to nie impreza składkowa. I tak Jezus odpowiada:


Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”.


To stwierdzenie aż bije po oczach. Powinno to zniechęcić każdego wierzącego do picia, a księża piją codziennie na oczach wiernych udając, że piją krew.


Jezus przemienił wodę w wino. Dla niego to łatwe. Woda była świeżo czerpana z rzeki, a więc była żywa. Podpici biesiadnicy nie zauważyliby różnicy gdyby pili wodę. Na tej zasadzie chrzczą drinki w knajpach. Klient płaci za alkohol, a dostaje coś rozcieńczonego.


Jakiś badacz Biblii opisał to zdarzenie tak: Skromna woda ujrzała swego Boga i zarumieniła się. Piękne :)


Dlaczego alkohol kojarzy się ze śmiercią? Wiedział to Jezus i Sawyer. Bo to kredyt, który trzeba zapłacić. I nie chodzi tu o kaca, tylko o usługi demona. Alkohol łamie hamulce. Artysta pijak robi różne rzeczy, które podpowiada mu demon. Obnażanie się na scenie to znak rozpoznawczy demona. Robił to Robbie Wiliams, Bennington, Prince, Amy Winehouse, Robin Williams, Jim Morrison i wielu innych. Artysta z demonem śpiewa o śmierci, o Lucyferze lub Lucy, o demonach, o zatraceniu.


Tu link do utworu The Doors - The End. Tekst w opisie.


https://www.youtube.com/watch?v=96dBUaKfp_g


Wszyscy są bardzo atrakcyjni, ale do czasu. Do czasu spłaty kredytu alkoholowego. Zwykle następuje to gdy człowiek się najmniej tego spodziewa.


Najpierw rozpada się rodzina, związki, praca, przyjaciele odchodzą. Potem odwyk czy odtrucie. Gdy człowiek wychodzi na prostą, układa sobie życie na nowo, to następuje zwrot długu z odsetkami. Dłużnik po prostu umiera w nieodpowiednim momencie.




Praca demona polega na szeptaniu do ucha rad, żeby być wspaniałym. Potem szepcze inne rzeczy. Namawia np. do gonienia pociągu – na pewno zdążysz. Człowiek nie myśli racjonalnie. W końcu słuchanie demona przynosiło spektakularne sukcesy. Taka rola demona, najpierw cię zwodzi i zawsze kłamie. Często namawia do ekstremalnych zachowań. Np. skocz z 10 piętra, zabij przypadkową osobę, powiedz coś co zaboli, zrób sobie selfie na klifie, możesz wszystko. Na początku pijakom się udaje. A potem przychodzi czas zapłaty.


Nie da się go oszukać czy przechytrzyć. Zawsze wygrywa.


Pijacy wiedzą, że to w alkoholu jest zło. A cola tylko ma to osłodzić. ;)



 


Śmierć może być niezrozumiała. Jest trup, a nie ma powodu śmierci. Demon może wydać polecenie i dłużnik nie budzi się rano. Niczego nie biorąc. Może też umierać w męczarniach jak Stalin. Relacja tu smierc stalina . Kto wrażliwy, niech nie czyta. Ostrzegam.


 


To nie bajka. Demony istnieją, nawet gdy się w nie nie wierzy.


Demon alkoholu zbiera żniwo nieustannie i poluje na następne ofiary. Nie musi się specjalnie wysilać.


A potem spłacaj zaciągnięty kredyt. Umrzyj przed czasem. Znienacka.


Zastanów się, czy dasz sobie z nim radę. Lepiej nie zaczynaj pić.


 

01/03/2018

Zakładki

Równowaga w życiu jest ważna. Gdy miną dni, w których zajmuję się tylko pracą, muszę zająć się czymś zupełnie innym. Dla zdrowia psychicznego.


Nie mam co czytać. Szukam czegoś ciekawego, ale stałam się wybredna.


Szkoda mi czasu na czytanie książek, które niczego w moje życie nie wnoszą. Nie czytam kolejnych wersji kopciuszka, nie czytam kryminałów, bo wiadomo jak się skończą. Reportaże czytam w wersji gazetowej, czyli krótkiej. Mogłabym czytać biografie, ale one zwykle są podrasowane. O niektórych nie wypada pisać prawdy, choć są niezbite dowody na pewne wydarzenia. Mamy takie czasy, że każdy może napisać książkę i ją wydać. Tylko, że ja nie czuję potrzeby czytania czegoś takiego. Na stos.


W oczekiwaniu na coś ciekawego zrobiłam kilka zakładek. Fajnych ;)





W moich książkach siedziały proste zakładki, sztywne, prostokątne, często jakieś stare widokówki. A teraz znalazłam coś ciekawego. I wróciłam do starej literatury. Na początek Imię róży. W oczekiwaniu.


Ze strony http://krokotak.com/?s=bookmarks można sobie wydrukować i pokolorować.


Kocham ludzi, którzy upiększają moją rzeczywistość. :)


Nie kocham ludzi, którzy czują nienawiść.


Dzisiaj w piekarni usłyszałam jak facet mówi, że nienawidzi zimy, że to najgorsza pora roku. Jakby mógł, to by wyjechał do ciepłych krajów.


Ludzie sami sobie szkodzą. W pełni zasługują na to co ich spotyka, a zwłaszcza na choroby. Hodują w sobie nienawiść.


Dziwaczne jest nienawidzenie pogody.


 


Rzeczy są jakie są i takie pozostaną. - Oskar Wilde.



Zimą jest zimno, a latem jest ciepło. Jesteśmy szczęściarzami, że mamy 4 pory roku. Na Florydzie jest nudno, bo ciągle jest ciepło, a na Islandii ciągle jest zimno. U nas jest pięknie. Wystarczy się odpowiednio ubierać i żyć w zgodzie z naturalnymi przemianami. Zimą jest idealny czas na zwolnienie, wyhamowanie. Dziwi mnie, że ludzie kupują teraz rzodkiewki i pomidory. To nie jest dobre w tym czasie. Zachowaj odpowiedni rytm, a będziesz żył długo w dobrym zdrowiu.


W Chiński Nowy Rok posiałam paprykę. Czerwona szybko została zjedzona. Została żółta i zielona. Nasionka poszły do ziemi i zostały podlane i przykryte pojemnikiem po kiwi. Zakleiłam tylko dziurki. A dzisiaj po 12 dniach zauważyłam pojawienie się roślinek.



 


Tylko w jednym pojemniku. To żółta papryka. Zielona jeszcze nie wzeszła. Nie oczekuję owoców. Niczego nie oczekuję. Niech sobie rośnie w ciepełku.