29/11/2009

Biurokracja kwitnie

Niebywałe, że w dobie internetu, komputerów proste sprawy urzędowe załatwiane są tygodniami.


Dwa tygodnie temu wysłałam zgłoszenie klienta o nip europejski. Prosta sprawa, ale nia dla urzędników w urzędzie skarbowym. Po tygodniu poszłam osobiście zapytać się jaka jest przyczyna, że numer nie został nadany – rzecz polega na dodaniu do istniejącego nip-u literek PL – wybitnie skomplikowane! Usłyszałam, że „jest w podpisie”!!! Co to w ogóle znaczy? Może ta pani co to załatwia poszła na papieroska, bo kilku palaczy widziałam przed wejściem do urzędu? Nic nie załatwiłam.


W piątek ciągle nie było klienta w bazie, więc zadzwoniłam. Pani, która się tym zajmuje miała ważną sprawę rodzinną i nie przyszła do pracy, więc mam czekać do poniedziałku. Co ich to obchodzi, że klient chciał w weekend jechać po towar. One mają swoją pensję (dużą) i nic je nie obchodzi. Zupełnie jak 10 lat temu. A co to w ogóle za tłumaczenie. A jak ta pani będzie miała wypadek, to nikt nie będzie rejestrował numerków? A co robi te 6 kobiet w pokoju? Przewraca papiery z kupki na kupkę. To jest tylko możliwe w naszym kraju, i nic się nie zmienia. Niestety.


Prosta sprawa, a tak długo trwa. A później taki urząd dostanie nagrodę od BCC, że jest przyjazny podatnikom. Śmiechu warte.


liczby

24/11/2009

Normy badań

Dwa lata temu miałam anemię i badałam sobie krew. Postanowiłam zrobić to teraz, żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Na 14 badanych cech 2 są na granicy normy, dolnej. Postanowiłam porównać wyniki z tymi sprzed 2 lat. Oczywiście są lepsze, bo już nie mam anemii. Ale zastanowiło mnie, że zmieniły się normy, z wyjątkiem RBC, czyli Erytrocytów - krwinek czerwonych. Wg bieżących norm poprzednie wyniki były b. złe i na pewno wylądowałabym w szpitalu lub na cmentarzu.


Jeszcze dziwniejsze są normy cholesterolu. Teraz norma to 120-200 mg/dL, a poprzednio wysoki cholesterol to było powyżej 250.  Na wydruku mam tłustym drukiem zaznaczony wynik wysoki.


Gdy zaczęłam szukać wyjaśnień, to większość znajomych zwaliło to na unię, że tam są takie normy. Przeczytałam książkę Mity o cholesterolu (bardzo polecam), z której wynika, że u 80% dorosłych przeciętny poziom cholesterolu wynosi 250, a 20% ma 300-350 i czuje się świetnie. Czyli światowa norma powinna być dużo wyższa niż ta na moim wydruku. Dowiedziałam się też o mitach, że cholesterol przyczynia się do chorób serca, miażdżycy itp. Niezależne badania udowadniają jak to jest naprawdę. Kto raz zacznie brać leki na obniżenie cholesterolu to jest regularnym klientem apteki, bo na dłuższą metę nie da się sztucznie go obniżyć. A w ogóle to cholesterol jest bardzo potrzebny. Moja mama po pół roku stosowania leku na obniżenie cholesterolu, pod moim wpływem przeczytała ulotkę. I teraz przestała brać leki, bo może dostać omamów, drgawek, duszności itp. horrorów.


Czy tak niskie normy mają ze zdrowych ludzi zrobić klientów lekarzy i aptek?


Co to za leki, kiedy ich "niewłaściwe stosowanie może przyczyną wielu chorób"? Leki nie leczą tylko trują???

18/11/2009

Weekend w Wawie

Dawno nigdzie nie byłam i niczego się nie uczyłam, więc pojechałam na kurs do Wawy, na 3 dni. O tej porze roku nie ma problemu z noclegiem, a w stolicy duzo jest hosteli. Wybrałam hostel na Mokotowie na Wawelskiej w pokoju 10 osobowym. Żaden rarytas, ale tanio i ze śniadaniem. Dużym minusem jest tylko jedna łazienka na piętrze, a ludzi sporo. I brak firanek, mało przytulnie.


hostel


Widok z okna nie jest powalający.


widok z okna


Dobre jedzonko było na Al. Niepodległości w restauracji Fresh & chili. Tak pysznego risotta wegetariańskiego dawno nie jadłam. Obsługa profesjonalna, szybko podane i smacznie. Polecam.


Na zajęcia przechodziłam przez park Piłsudskiego. Nie wiem dlaczego nie ma tam ławek do siedzenia, za to jest dużo piesków załatwiających swoje potrzeby gdzie popadnie. A właściciele nie sprzątają. Nie jest zbyt przyjemnie przebywać w takim brudzie.


Zdziwiły mnie też tramwaje. Jeździ np. jeden wagon i to taki starego typu, jak u nas podmiejskie. Ale nie ma tłoku na przystankach.


Gdy wróciłam do Łodzi to od razu odczułam różnicę w komunikacji miejskiej, oczywiście na minus. Odstałam na przystanku 20 minut i jechałam w tłoku (niedziela!) brudnym tramwajem. Ohyda.


Dobrze jest czasem wyrwać się z domu i zobaczyć jak jest gdzie indziej. Kurs był pożyteczny, więc czas nie był stracony.