Hey:)
30/09/2015
29/09/2015
27/09/2015
Znowu słowa
Dzisiaj cały dzień spędziłam w domu. Czas zaczął płynąć wolniej, spokojniej. Pranie, selekcja, pakowanie. W międzyczasie przeglądałam kolejne gazety.
W sierpniowych WO trafiłam na wywiad z profesorem od mózgu. Vetulani udzielił wywiadu w cyklu Jak żyć, żeby nie żałować. Podobnie jak Małgorzata „Pasjami lubiła ludzi, którzy to, co robią, robią po mistrzowsku.” Mistrz-i-Malgorzata
Ja mam to samo, lubię mądrych ludzi. Czytam jego blog https://vetulani.wordpress.com/
Mózg jest fascynującym organem człowieka.
Kolejna osoba, która każe ważyć słowa. Znamienne.
Założenie wywiadu było takie: dlaczego ludzie nie mówią tego co myślą i dlaczego tego żałują na łożu śmierci. Robią to głównie ze strachu, a na łożu śmierci nie mają nic do stracenia.
Umysł ludzki wybiórczo koncentruje się na czymś, co zakwalifikuje jako zło. I uruchamia lawinę. Fobie społeczne (np. gluten, szczepienia, Żydzi, mania zdrowotności) nakręcają ogromne biznesy. Ludzie ulegają ideom, które im się podobają.
Kiedy dziecko płacze to najlepiej jest je przytulić i pogłaskać po głowie. Wydziela się oksytocyna i dziecko się uspokaja. Proste, a skuteczne. Tylko kto to teraz stosuje.
Przez inteligencję emocjonalną można zwiększyć umiejętność niezależnego myślenia. Etykietujemy ludzi, ale ciągle uważamy, że myślimy samodzielnie, indywidualnie, a my ulegamy schematom.
Ludzie, którzy w centralnym układzie nerwowym mają przewagę dopaminy s przedsiębiorcze, ryzykują, pakują walizki i płyną za morze. Jeśli przeważa noradrenalina, to dominującą cechą temperamentu jest zależność od nagrody, satysfakcji – to łakomczuchy. Grupa z przewagą serotoniny to ostrożnisie, którzy idą ze stadem. A myślą, że są samodzielni.
Nie każdy dobrze znosi metamorfozę. Ludzie są różni, mają inne mózgi i nie da się z ostrożnisia zrobić ryzykanta. Niektórzy jadą za chlebem, ale sobie nie radzą, a jest to „wina” neuromediatorów w cun. Nie pomoże nlp, kwanty i kwarki. Liczy się tylko sprzedaż złudzeń i kasa.
Badania wykazują, że nasze zachowania najpierw wypływają z emocji, a dopiero potem przychodzi racjonalizacja.
Nie brałam udziału w tych badaniach, ale też tak mam. Tylko ten czas emocji bardzo się skrócił i otrzeźwienie przychodzi szybko. Zwłaszcza gdy zdrowo odżywiające się osoby umierają.
Ja niestety muszę mówić prawdę, bo nie umiem kłamać. Tak jest lepiej. Po co zwodzić, czy dawać nadzieję, albo udawać kogoś kim się nie jest.
W ramach nie ulegania emocjom robiłam fotki samolotom, które dzisiaj lądowały. Wszystkie muszą przelecieć nad moim domem na pułapie 1750 stóp z prędkością średnio 184 knot czyli 340,768 km/godz.
o 10:13 E.Midlands
o 11:09 mały samolot, którym przyleciał chory, ciągle stoi na płycie
o 13:00 Dublin
o 13:30 Antalya
o 15:15 Londyn Stansted
o 16:43 Kos
o 20:50 Edynburg
Walizka spakowana. Stres.
26/09/2015
Zdrowa śmierć
28-09-2015
Przypomniało mi się.
Często zawał mają ludzie w piątek, albo na wakacjach. I o tym doskonale wiedzą kardiolodzy.
Tak było np. z Jamesem Gandolfinim, który miał zawał na wakacjach we Włoszech 19-06-2013 roku.
Paco de Lucia, znany gitarzysta zmarł na wakacjach w Meksyku 25-02-2014 roku.
24/09/2015
Świetlik
Ojciec i syn szli po zamarzniętej tafli jeziora. Lód się pod nimi załamał. Mieli zginąć, a jednak ojciec uratował syna. Później latem syn, Peter, złapał świetlika. Nie wiedziałem, że to zrobi.
Lecz przez to pewna dziewczynka kilka kilometrów dalej nie złapała go i w nocy szukała innego. Nie wiedziałem, że nie wróciła. Jej ojciec zaczął jej szukać. Jechał w deszczu, nie wyhamował przy zmianie świateł i zabił przechodnia.
Tym przechodniem był Bobby, który był w drodze na koncert ojca, Roscoe. Wszedł na przejście dla pieszych, gdy pewne auto wpadło w poślizg. To nie była niczyja wina.
Dla jego ojca wszystko przestało się liczyć. Zespół rockowy, w którym grał rozpadł się.
Ojciec Petera zmienił naturalny bieg rzeczy. Naruszył równowagę wszechświata w sposób, którego nie można było przewidzieć. Nastąpiła reakcja łańcuchowa.
Wszystko to się wydarzyło, bo ojciec nie chciał stracić swego syna, a w konsekwencji inny ojciec stracił swojego.
Po 25 latach zdarzyła się sytuacja, która mogła przywrócić równowagę.
Ojciec sporządził serum, które miało go uleczyć. Nie zdążył go wypić i schował do lodówki. Jego syn jechał samochodem. Widział wypadek. Zatrzymał się. Sprawca wypadku zaczął uciekać, Peter ruszył za nim w pogoń. Sprawca uderzył go w głowę i Peter stracił przytomność. Gdy się obudził, to pojechał do domu. Bolała go głowa więc wziął aspirynę i popił mlekiem z lodówki (z serum). Dostał ataku. Gdy podano mu zastrzyk odczulający Peter odzyskał przytomność i przeżył. Bo był młody i silny.
Reakcja łańcuchowa miała uratować ojca, który nie przeżyłby zabójczego serum. Nawet ból głowy musiał ktoś wywołać. Koło się zamknęło. Ojciec uratował dawno temu syna po to, żeby on uratował kiedyś swego ojca.
Historia z tv.
Nasze życie jest powiązane z życiem innych ludzi. Bądź uważny, bo możesz zrobić coś co zmieni przyszłość.
Każda akcja wywołuje falę, a konsekwencje mogą być oczywiste albo nieprzewidywalne.
Ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie znajomy, który po ayahuasce zmienił się bardzo. On teraz zastanawia się zanim coś powie (kiedyś gadał by gadać), cedzi każde słowo, bardzo uważa co mówi. Nie ujawnia wszystkiego co mu się tam przytrafiło, ale zmiana zachowania jest widoczna dla każdego. On wie, że może nierozważnym słowem zmienić komuś życie.
Ważmy każde słowo, bo możemy kogoś zdołować. Lepiej dowartościowywać ludzi, bo wtedy suma szczęścia rośnie, pozytywna energia wzrasta.
Jeśli jesteś przytomny to nie przegapisz fali szczęścia, kiedy twoje marzenie się spełnia i wszystko dzieje się samo przez się.
Przyszłości nie można przewidzieć, można ją kształtować.
To dzisiejsze widoki
A więc patrz pod nogi, patrz w niebo, patrz na ludzi wokół ciebie. Obserwuj sytuacje, które dzieją się wokół. I reaguj.
Nie łap świetlików bez powodu.
23/09/2015
Odporność
Nadeszła jesień. Moja ulubiona pora roku. Właśnie teraz co zasiałeś to zbierzesz. Natura się zmienia, ty też się zmieniasz. Tej pory roku nie mają na Florydzie, w Hollywood, czy na Filipinach.
To dobra pora roku dla ludzi, którzy dbają o swoje zdrowie, a zwłaszcza o odporność na choroby. Nic samo się nie dzieje.
Obroną organizmu przed chorobami zajmuje się tzw. układ immunologiczny, czy limfatyczny.
Budowa tego układu jest skomplikowana. Tworzą go:
-
Limfocyty, makrofagi, monocyty, komórki K - rozsiane są w ustroju, krążą we krwi i w chłonce oraz skupiają się w narządach limfatycznych.
-
Szpik kostny i grasica, śledziona, węzły limfatyczne, migdałki i rozsiane skupiska tkanki limfatycznej w postaci grudek chłonnych.
-
Błony śluzowe np.: przewodu pokarmowego, dróg moczowych, dróg oddechowych.
Niby to wszystko wiemy, ale skąd taki wysyp chorób „autoimmunologicznych”. Dlaczego organizm niszczy własne komórki i tkanki, atakuje sam siebie i chce popełnić samobójstwo.
Gdy zadbasz o siebie, to twój organizm nie zgłupieje i będzie dzielnie cię bronił przed chorobami. Zanim wydasz majątek na hity – kity, które zrujnują twoją wątrobę, trzustkę i śledzionę, przypomnij sobie o rodzimych owocach ziemi.
Zacznij od czosnku i cebuli. Te pokarmy znane są od zamierzchłej starożytności. Początkowo elity spożywały czosnek, a plebs jadł cebule. Później odwrotnie, tylko arystokracja spożywała cebulę, dla biedoty pozostał czosnek.
Ludzie, którzy jadają czosnek i cebulę w większych ilościach, mają w swoim krwiobiegu detromycynę – naturalny antybiotyk. Organizm produkuje antybiotyki własne, które są tak silnymi środkami bakteriobójczymi, że ludzie odżywiający się w ten sposób nie chorują. Bakterie nie mają do nich przystępu. Eteryczne olejki cebuli są zbawienne jeszcze pod jednym względem, nie tylko dlatego, że rozpuszczają krew, cebula dostarcza również siarki i te eteryczne olejki cebuli mają zbawienny wpływ na naszą śluzówkę.
Czosnek jest drogocenny, ale nie można przekraczać 2-3 średnich ząbków na dobę, bo rozdyma bardzo kanały wątrobowe. Jest silnie bakteriobójczy, zapobiega sklerotyzacji, uszczelnia naczynia krwionośne, zapobiega osłabieniu całego organizmu.
Bierzemy 3 średnie ząbki czosnku, kroimy na malutkie kawałeczki, położyć na chleb i posmarować masłem. Tylko masłem. Margaryny nigdy nie jedz, bo skrócisz sobie życie. Masło kupuj tylko w „złotku” lub „sreberku”, bo tylko takie zawiera witaminę A. Witamina ta nie ginie przez gotowanie czy smażenie, ale ginie w świetle. Masło można zrobić też samemu. Na koniec posyp taką kanapkę posiekaną natką pietruszki, która jest środkiem silnie moczopędnym, przeciwzapalnym, bardzo bogatym w żelazo i najbogatsza w witaminę C. Natka niweluje też ostry zapach czosnku. Taką kanapkę należy zjeść przed kolacją przez miesiąc. Potem zrobić tygodniową przerwę i kontynuować kurację.
Właśnie teraz czosnek jest najlepszy, nasz polski. Warto kupić cały warkocz na bazarze, bo taniej i mamy pewność, że to z naszych plantacji.
W naszej rodzinie, gdy byłyśmy dziećmi, ojciec robił nam taką kurację. Zawsze w soboty wieczorem. Podobało nam się to, bo dostawałyśmy pół bułki z czymś piekącym. Nie czułyśmy smrodu, bo jedli to wszyscy domownicy. Nawet jak ktoś złapał katar, to przechodził po 2 dniach, a inne choroby przechodziły łatwo i szybko. Gdy dziąsła są uszkodzone to pieczenie jest ostre. Wtedy wiesz, że trzeba iść do dentysty, albo zmienić szczoteczkę.
Gdy wybitnie nie trawisz czosnku to polecam kurację cebulą. Właściwie to nie kuracja, a nawyk jedzenie.
Już samo krojenie cebuli i wdychanie tego „gazu” zapobiega wystąpieniu gronkowca w zatokach, czy w oskrzelach. Wszystkie szczepy gronkowców i złocistych, i zieleniejących, i różne paciorkowce, odporne nawet na antybiotyki, nie opierają się eterycznym olejkom cebuli przesyconym siarką. I to ratuje organizm ludzki. Jeśli ktoś ma zapalenie spojówek na tle gronkowcowym, to jednego dnia ucierać chrzan na tarce, a drugiego dnia ucierać 2-3 główki cebuli i porządnie popłakać. Za tydzień wypłacze chorobę z siebie. Cebula jest też dobra na odciski, wrzody, czyraki.
W zimie cebulę powinni jeść wszyscy, przynajmniej co 3 dzień. Jedną dużą lub dwie średnie cebule kroimy na plasterki i solimy, żeby puściły sok. Potem polewamy oliwą lub olejem, jaki kto lubi, bo to ma nam smakować. Oliwa łagodzi też ostrość cebuli i chroni naszą wątrobę. Potem na godzinę zostawić pod przykryciem, żeby się dokonały cudowne procesy chemiczne. I w końcu można ją zjeść przed obiadem lub kolacją.
Wymienione wyżej kuracje są tanie i wykorzystuje się lokalne produkty. Chcesz być zdrowy to zapomnij o zamorskich frykasach.
Jesienią jemy polskie warzywa.
Dzięki temu, że była susza to polskie marchewki są w tym roku dłuższe i chudsze. Normalnie szukały wody i rosły wzdłuż, a nie wszerz. Łatwo je odróżnisz od tych z kontenerowców. Polskie marchewki nawet po umyciu szczoteczką (jak te poniżej) nigdy nie będą takie jak w markecie. Trzeba by moczyć marchewki w ace lub chlorze, żeby były takie jak w markecie.
Warto też kupić koperek, bo teraz jest najtańszy i najlepszy. Można kupić kilka pęczków, umyć, pokroić i wysuszyć, albo zamrozić. Można wykorzystać pojemnik na kostki lodu, ale biały zafarbuje. Przez całą zimę mamy własny produkt, a nie węgierski. Zimą nigdy nie ma polskiego koperku w sklepach. W doniczce kiepsko się uprawia.
Natkę pietruszki można hodować w domu. Do doniczki z ziemią wsadza się końcówki korzeni pietruszki i podlewa. Można też wysiać nasionka do doniczki i trzymać na parapecie. Natką jest łatwa w uprawie. Ja jej nie suszę. Zużywam dużo, bo lubię potem wydłubywać z zębów. ;)
Żeby utrzymać odporność zapomnij o owocach cytrusowych zimą, bo wychładzają organizm.
20/09/2015
Gimnastyka po raku
13/09/2015
Obnażanie konia trojańskiego
Pod koniec sierpnia byłam świadkiem obnażania się w miejscu publicznym.
Grupa kobiet rozebrała się i karmiła dzieci piersią. Ujawniły swój ekshibicjonizm, bo o dzieciach to one nie myślały. Pojawiła się od razu grupa młodych chłopców, którzy niezdrowo się podniecali. Byli też starsi panowie, ale oni tylko zerkali i ślinili się, nie byli nachalni.
Widok dla każdego był żenujący. Najintymniejsza chwila z własnym dzieckiem została wystawiona na widok publiczny w niewiadomym mi celu. Małe dzieci nie mają jeszcze odporności, a wystawiane są na zarazki, wirusy, zagrzybioną klimę w galerii, a nawet „złe oko”. Ale co tam, obnażanie się jest modne. Rozbierają się wszyscy, nawet sportowcy i dorabiają jakieś uzasadnienie. Kto namówił te kobiety do takich zachowań? Oszust Sinon.
Skąd ta nienawiść do dzieci?
Każda ciężarna wie, że najlepszym pożywieniem dla dziecka jest mleko matki. Dowiaduje się tego od własnej matki, siostry, babki, koleżanek, lekarzy. Ale nie każda może karmić, albo nie chce. Tak było zawsze, że jedne matki karmiły a inne nie. Od tego były mamki. Takie akcje w żaden sposób tego nie zmienią. Normalne matki, kochające swoje dzieci nie narażą je na niebezpieczeństwo. Gdy za kilka lat takie dziecko zachoruje na jakąś dziwną chorobę, to mamuśka znowu się obnaży w celu zbiórki pieniędzy na leczenie.
A może to nowy kult Izydy – egipskiej bogini magii, mądrości, odrodzenia, leczenia, władzy, miłości, małżeństwa, macierzyństwa i zmarłych.
To Izyda karmiąca swego syna Horusa. Ale to chyba nie ta epoka.
Ciekawe w jakich czasach żyjemy. Dziecko, żeby przyjść na świat zachodni musi się sporo namęczyć. Musi ominąć kobiety po aborcjach, bo one pachną śmiercią.
Mamuśki szybko chcą „dojść do formy” po ciąży i zostawiają swoje dzieci, bo muszą się „realizować” albo podróżować. A przecież w każdej książce o pielęgnacji niemowląt piszą, że najważniejsze dla dziecka są pierwsze 3 lata życia. I dziecko powinno być z matką non stop. Wtedy emocjonalnie jest zdrowe, a potem nie choruje, nie ma depresji, anoreksji czy myśli samobójczych.
Matki wschodu witają na świecie każde dziecko i mają ich wiele. Wschód nie zginie.
Dzieci są pod ochroną. Jak np. te z Wietnamu w 1975 roku. Stany Zjednoczone najpierw zabili rodziców tych dzieci, żeby potem zabrać te sieroty.
Dzieci tuż po urodzeniu są szczepione, niektóre potem chorują.
Potem dziecko jest skazane na jedzenie tego co da mamusia. Nagminnie karmi się dzieci warzywami, których one nie lubią. Ciekawe dlaczego. Propaguje się przemycanie zieleniny do potraw, czyli uczy się dzieci oszukiwania. A wcale to zdrowia nie "daje".
Małe dziecko jest narażone na ekscesy seksualne, a nie umie się bronić. Czasem krzywdzą je najbliżsi. Robi się wszystko, żeby dzieci były obiektem seksualnym. Po to właśnie organizuje się konkursy piękności od 1 miesiąca życia.
Oglądałam kilka odcinków i współczułam tym dzieciom. Wiele z nich choruje, bo nie potrafią się matkom sprzeciwić. Smutne to widowisko. Smutne dzieci.
Sesje zdjęciowe małych dzieci przebranych za dorosłe wzbudziły niesmak i zdecydowaną dezaprobatę. Ale zawsze znajdzie się jakaś mamuśka, która wrzuci do netu zdjęcia „wystylizowanego” dziecka. Lobby pedofilów już pracuje nad tym, żeby obniżyć wiek dzieci gotowych do współżycia. Muzułmanie mogą brać ślub z 12 dziewczynkami. I tak będzie.
Zgodnie z hasłem: wszystkie dzieci są nasze, politycy robią wszystko, że odciąć dzieci od rodziny. Teraz muszą pracować oboje rodzice, a dzieci trafiają do żłobków, przedszkoli. Potem trafiają w młyn indoktrynacji szkolnej. Co roku „dla ich dobra” zmienia się program szkolny i zasady, wymyśla się niepotrzebne przepisy. Żeby potem wracać do tego co było. Nikt nie może się czuć pewnie w systemie szkolnego wyrównywania. A później dzieci dorastają i swoim dzieciom robią dokładnie to samo.
Im bardziej zakryty jest wschód tym bardziej odkryty jest zachód.
Ludzie są jacyś zamuleni i nikt nie protestuje przed pornografią, wyuzdaniem i prostytucją od rana do nocy w mediach. To ma być wzorzec kobiecości czy maszynka do seksu. A przecież nie wszystkie kobiety są takie.
Propaguje się ostatnio modę na przezroczyste ubrania, na wystawianie ciała na widok publiczny. To jest obnażanie się, a udawanie, że się jest ubranym.
Nie ma żadnej tajemnicy.
Nic dziwnego, że wschód przybywa, żeby zrobić z tym porządek. Już wcześniej przygotowano grunt – mają już swoje jedzenie – kebaby, swoje ubrania –chusty z cekinami i spodnie haremki (;))), swoje restauracje itd. Wszystko już tu jest. Nie muszą czekać jak Polacy 10 lat temu w Anglii. Teraz są tam polskie sklepy, ale na początku Polacy musieli jeść to co Anglicy.
A wszystkim to się podoba. Bardzo popularny serial propaguje kulturę muzułmanów. Pokazują, że życie ludzkie jest nic nie warte, można każdego zabić i jeszcze znaleźć uzasadnienie w swoich świętych księgach. Rolą kobiety jest służba mężczyznom, można ją wykorzystać i porzucić. Albo jesteś muzułmaninem, wyznajesz ich Boga, albo jesteś niewiernym, giaurem i można cię zabić. Imperium rosło w siłę, aż pojawiła się ruda Słowianka i rozwaliła całe to imperium w drobny mak.
Ten zorganizowany najazd na Europę skojarzył mi się z koniem trojańskim. W szkole uwielbiałam mity greckie i zawsze dziwiło mnie, że Trojanie tak dali się nabrać. Przecież nie byli głupi, a zostali zmanipulowani przez elity. Zwykli ludzie mają zwykle zdrowy rozsądek i myślą racjonalnie. Ale jak się ich wyzywa od grekofobów, tchórzy bez serca, to każdy zamilknie, nawet na wieki.
O koniu trojańskim pisał Homer w Odysei i Wergiliusz w Eneidzie. Koń trojański jest symbolem niewinnego prezentu, który przynosi zgubę. Trojanem nazwano zabójczy wirus komputerowy. Ta historia jest zupełnie inna niż w przysłowiu „darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby”.
Koń trojański był drewnianą ogromną konstrukcją, w którego wnętrzu ukryli się najlepsi wojownicy greccy z Odyseuszem na czele. Zwykli ludzie chcieli go spalić, ale król Priam wprowadził konia do miasta. Król dał wiarę słowom Sinona – syna znanego oszusta Autolika. Ciekawe, że oszuści mieli najwięcej do powiedzenia. Szczegóły tej historii proszę sobie doczytać.
Coś jak teraz u nas. Najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy najmniej wiedzą o tej kulturze. Wystarczy kilku Sinonów na wysokich stanowiskach i wojna gotowa. Dla muzułmanów nie liczy się miłosierdzie, demokracja, litość. Nie jadą do bogatych krajów muzułmańskich tylko do Europy, żeby nas nawracać na swoją religię.
Przybywają bojownicy, mężczyźni w sile wieku z wymyślonymi ckliwymi historyjkami. Kobiety i dzieci zostały w kraju pogrążonym w wojnie. Niewiele z nich decyduje się na podróż zagrażającą życiu ich dzieci. Ale co one mają do gadania. Zostawione zostały na pastwę wojny i to one muszą walczyć o wolność. Wojna nie zaczęła się wczoraj, więc dlaczego wcześniej nie uciekli?
Nie ma przypadków, a ta akcja jest dobrze zorganizowana. Wielu się nabierze.
Jest taki film dokumentalny BBC o miastach w północnej Anglii. Przybyło tam na początku XX wieku sporo Pakistańczyków i Hindusów do pracy w fabrykach. Potem przemysł włókienniczy upadł, a oni zostali. Teraz nie pracują, bo żyją z zasiłków. Zresztą muszą się ciągle modlić. Większość kościołów jest przerabianych na meczety. Ta kultura nie asymiluje się, nie zmienia swoich przyzwyczajeń, ani swoich przekonań religijnych. To jest zakazane.
Ludzie zachodu zachowują się jak istoty bez mózgu, które zatraciły instynkt samozachowawczy.
Właściwie pozostaje tylko się modlić o rozum.
Nie udało się wywołać wojny z Ukrainą to może teraz wystawić narody na zag ładę. A nuż się uda.
Jest taki świetny obraz Zdzisława Beksińskiego z 1980 roku, który pokazuje współczesną rzeczywistość, która rozpada się na naszych oczach. Piękna wizja.
Nie mamy ani przeszłości, ani przyszłości, rozpadamy się powoli. Odrywamy się od własnych korzeni, tradycji i nie będzie dzieci, które byłyby naszą przyszłością, naszymi mścicielami.
Zdzisław Beksiński nie żyje od 10 lat.
07/09/2015
Rzeżucha po sumeryjsku
03/09/2015
Kotek
Mam lenia.
Nic mi się nie chce.
Więc nic nie robię, bo nie muszę.
Nic się nie dzieje.
Nie ma o czym pisać.
Wczoraj wracałam z pracy i zobaczyłam śpiącego kotka.
Jemu też było gorąco. Ze zmęczenia zasnął w takiej dziwnej pozycji. Mam nadzieję, że nie spadł z okna.
Zwierzęta w mieście mają się różnie. Mój sąsiad ma psa, który wyje pół dnia. Gdy pan wraca z pracy to przestaje. A nazajutrz od nowa koncert. Pies nie rozumie, że pan go nie porzucił, że wróci.
Znam też pana, który wstaje godzinę przed pracą i idzie ze swoim psem do parku. Pies się wybiega. Wracają do domu i pan idzie do pracy, a pies odpoczywa. I jest cicho, chyba, że ktoś przejdzie w pobliżu drzwi. Wtedy szczeka, a głos ma donośny, bo to duży owczarek. Pan po pracy znowu idzie ze swoim psem do parku i biegają. I są szczęśliwi.
Mimo wszystko zwierzęta w mieście mają nieciekawie.
W dzień świeci słońce, a w nocy księżyc.
To fotka z 29 sierpnia. Widno jak w dzień.
Bratki w skrzynce na balkonie ciągle piękne.
A życie płynie bez deszczu :)