22/11/2011

Kalafior i mięta

W sobotę kupiłam taki oto kalafior. Wpadł mi w oko.




Na rynku nazywał się „królewski”, choć w internecie znalazłam inne nazwy: romanesco, włoski, wieżyczkowy. Ja nazwałabym go: stożkowy zielony. Zanim go ugotowałam to wpatrywałam się w niego jak urzeczona. Niewiarygodna struktura. Rzeczywiście Bóg istnieje i stwarza takie boskie rzeczy.


Cały kalafior składa się z wielu stożków, a każdy stożek tego kalafiora wygląda jak miniatura całości.


 


Patrzyłam i patrzyłam, a w końcu zaczęłam go jeść. Najpierw na surowo odłamywałam po kolei wieżyczki i chrupałam. Potem ugotowałam tak jak brokuł. Pachniał jak zwykły kalafior. Nie rozgotowuje się.


Drugim przejawem Stwórcy w moim domu jest mięta. Kupiona w doniczce i zasadzona w skrzynce.




Listki mięty wrzucam do szklanki z wodą strukturyzowaną, bo ma wtedy cudny świeży aromat. Na miętę też mogę patrzeć godzinami. ;)


Jak cudnie przyroda jest skonstruowana. Każdy listek rośnie tak, żeby innym nie przeszkadzać. Każda łodyżka rośnie swobodnie nie zasłaniając innym światła. Pełna współpraca. Rośliny najpierw „myślą” o innych, a dopiero potem o sobie. Stwórca to dobrze wymyślił i zorganizował.


Moja wiara w Stwórcę zamienia się w pewność, że jest siła wyższa – nieskończenie mądra, potężna i bardzo kochająca wszelkie stworzenia. Przejawy tej Siły spotykam na każdym kroku. Wystarczy tylko otworzyć oczy i patrzeć i obserwować naturę.


Życie na ziemi jest niewiarygodnie piękne.

06/11/2011

Omamy

Obserwacje nocnego nieba są interesujące. Gdy jest bezchmurnie to widać przybywający księżyc, a potem bardzo jasny Jowisz. Potem idę spać. A dziś obudziłam się w nocy i widziałam dużo gwiazd mrugających do mnie ;)



Gdy tak zapatrzyłam się na nie to w pewnej chwili jedna ruszyła i zaczęła się przemieszczać. Aż usiadłam  i zaczęłam wypatrywać świateł białych i czerwonych, bo myślałam, że to samolot. Czegoś takiego nie dostrzegłam. Nie była to też spadająca gwiazda, bo poruszała się poziomo i dość wolno i długo, aż zasłoniła ją jakaś chmura. Naprawdę mnie to zastanowiło, co to takiego było. Pomyślałam, że to jakiś statek kosmiczny, który czekał na coś lub coś obserwował, a potem "zauważył", że ktoś go podgląda i uciekł ;) Pewne jest, że żadna gwiazda się nie poruszała gdy obserwowałam niebo i nie spałam.


Dziwne rzeczy dzieją się nocą.


Często patrzę w niebo o różnych porach. Nie sposób zauważyć ogromnej ilości samolotów, które zostawiają białe smugi. Po kilku godzinach niebo robi się jak wata lub zupa i nic nie widać. Nie jestem przekonana do ich szkodliwości. Raczej to wygląda jak zasłona.


Obserwacje słońca też są interesujące. Wiele osób robi zdjęcia i obserwuje dziwne zjawiska. Gdy jest ładna pogoda to rano lub tuż przed zachodem słońca wpatruję się w nie kilkanaście sekund. Kiedyś czytałam, że to dobrze robi na wzrok i postanowiłam to sprawdzić. Faktem jest, że nie noszę okularów, a na lewe oko odkąd pamiętam widzę słabo. Nic się nie zmienia od lat.


Słońce ostatnio zachowuje się jakby było żywą istotą. Leci do nas kometa Elenin, żeby zniszczyć ziemię i co się dzieje? Słońce wypuszcza flarę i kometa zamienia się w pył. Ostatnio nawet przyciąga różne obiekty tylko po to, żeby je unicestwić. To wygląda jakby słońce pilnowało ziemię :) W końcu żyjemy w układzie słonecznym.



Zaglądam często na stronę http://zmianynaziemi.pl/, na której każda aktywność słońca jest odnotowywana.

05/11/2011

Dom w Oku Horusa

Ten świat robi się coraz bardziej dziwny. Przekonana, że jest inkarnacją egipskiej księżniczki modelka Naomi Cambpell postanowiła zrealizować swoje największe marzenie i wybudować dom - pałac w kształcie Oka Horusa. Teraz, gdy związała się z rosyjskim miliarderem, stało się to możliwe. Bo jest już projekt hiszpańskiego architekta Luisa de Garrido i jest miejsce: to turecka wyspa Isla Playa de Cleopatra





Co to takiego to oko Horusa? Jest to egipski symbol ochronny odbijający “złe spojrzenia”. Miał chronić przed zawiścią, przed “złą” energią (czyli wysłaną z intencją szkodzenia), pomagał zachować zdrowie, zwłaszcza pomagał w chorobach wzroku, wzmacniał siły twórcze. Dzięki niemu możemy połączyć się zarówno z naszą podświadomością jak i z kosmiczną wiedzą. Pozwalał żyć w szczęściu, świadomie i bez strachu. Znak ten miał służyć wszystkim, którzy pragną pojąć tajemnicę światła i ciemności w swoim wnętrzu i otworzyć się na dar jasnowidzenia. Mistyczne starożytne teksty sławiły Oczy Horusa jako lustro odbijające naszą prawdziwą naturę. Tak wierzono dawno temu, ale jak widać obecnie też w to wierzą.




Symbol oka malowano na mumiach i grobowcach, bo miał on stanowić oczy, przez które dusza człowieka zmarłego ogląda świat i aby zmarłemu ułatwić przejście przez mroczne labirynty zaświatów. Uważano również, że poprzez nie dokonuje się reinkarnacja. Z oka spływa łza, bo wierzono, że to Bóg lub szatan płacze nad ludźmi. Ten symbol oznacza też wieczną czujność, a ten kształt ma wyjątkowo silną energię, która może oddziaływać na dużą odległość.


Prawe oko Horusa było odpowiedzialne za aktywność i przyszłość (słońce), a lewe za pasywność i przeszłość (książyc). To symbol wszechwiedzy i wszechwładzy, bo patrzy i w dzień i w nocy. Ekologiczny Dom Naomi, z 25 sypialniami, to będzie symbol słońca.  Nowy dom Naomi




Lewe oko bóg stracił podczas walk z Sethem, ale potem dzięki magicznym zabiegom bogini Hathor odzyskał wzrok. Oko ofiarował swojemu ojcu Ozyrysowi, zabitemu przez Setha i panującemu w Krainie Umarłych, przywrócił mu w ten sposób zdolność widzenia. Legenda głosiła, że wyłupione przez Setha oko zostało przez niego porąbane na kawałki, po czym cudownie się zrosło. Dzięki temu, Oko Horusa, znane jako Oko Udjat (lub “udżat” znaczy "mocny "lub" zdrowy") stało się potężnym amuletem. Symbolizowało też proces powracania zdrowia i stawania się całością. Dlatego też za pomocą poszczególnych części Oka Horusa starożytni Egipcjanie zapisywali ułamki. Podobno tak było.





Wszystko co dotyczy Egiptu jest fascynujące i wymaga wielu badań.


Ostatnio bardzo popularne są symbole staroegopskie i różne wzory geometryczne. Ludzie je rysują, noszą w formie biżuterii, a nie zawsze wiedzą jak to działa. Fascynacje jednym okiem prezentują znani ludzie z szołbiznesu, na czele z Gagą. Czy to Oko Horusa, czy Wielkiego Brata, nie wiem.  W naszym kraju też mamy dziwolągi podążające za tą modą.




 A może to znak rozpoznawczy ludzi chorych na szczególną chorobę?

01/11/2011

Życie przed życiem

Co jakiś czas robię porządek w książkach. Postanowiłam pozbyć się z domu tych książek, do których nie zaglądałam od lat. Część sprzedałam w antykwariacie, część oddałam do biblioteki i znajomym. Ale ciągle mam tych książek za dużo.


Pierwszą książką, która wpadła mi w ręce była książka „Życie przed życiem” Raymonda A.Moody i Paula Perry. Książka jest wydana w 1992 roku, tytuł angielski Coming Back.





Nie pamiętałam o czym była, więc zaczęłam ją czytać. Autor był psychoterapeutą i wykorzystywał hipnozę do nauki relaksu, pokonywania bólu i lęku. Po wydaniu książki "Życie po życiu" Moody dostawał bardzo dużo listów w sprawie śmierci klinicznej. W listach były też relacje ludzi opisujących wspomnienia z poprzednich wcieleń. Autor do tych rewelacji podchodził sceptycznie, aż sam poddał się hipnozie i doświadczył regresji w przeszłe życie. Wtedy zajął się badaniem tego zjawiska w college'u w Carrollton, w Zachodniej Georgii, gdzie wykładał psychologię. Książka jest opisem kilkudziesięciu przypadków regresji hipnotycznej.


Terapeuci wykorzystujący regresję nie zawsze wierzą w poprzednie wcielenia, wierzą natomiast w samo doświadczenie. Przeżywanie poprzednich żyć pomaga w uporządkowaniu obecnego życia, wyjaśnia fobie, lęki, problemy, choroby. Co ciekawe, hipnozą regresywną skutecznie leczy się astmę, depresję, choroby skóry, żylaki, nadciśnienie i dolegliwości gastryczno-jelitowe. To było 19 lat temu! Czy teraz tak się leczy te choroby?


Rozbawiło mnie stwierdzenie: „Dopiero od niedawna dopuszcza się możliwość, że choroba może być wywołana przez umysł... Wiemy, że umysł może wpływać w pewnym stopniu na procesy chemiczne zachodzące w naszym ciele, co da się już sprawdzić naukowo”. I autor przytacza tu różne badania naukowe różnych szacownych uniwersytetów np. Harvarda.


Terapia regresji szybko dociera do sedna emocji, a po seansie stan fizyczny i psychiczny pacjenta poprawia się, więc powinna być powszechnie stosowana.


Fascynująca podróż w nieznane. Autor co kilka stron mówi, że jego badania nie wskazują na zjawisko reinkarnacji, i ja się z nim zgadzam. To, że ludzie przeżywają „poprzednie wcielenia” jest wg mnie pracą nieużywanej części naszego mózgu. Prawie zawsze przeżywane sceny mają związek z aktualnymi problemami. Daną sytuację można przeżyć jako uczestnik lub świadek. No i jeszcze to, że raz jesteśmy kobietą a raz mężczyzną. Nigdy nie wracamy do życia jako ta sama osoba! Mamy inną podświadomość i nadświadomość.


Nie przeczytałam jeszcze całej książeczki. Doszłam do szklanej kuli, która może posłużyć jako ekran, na którym widzimy te "przeszłe wcielenia". Ale o tym kiedy indziej. :)