31/08/2015

Sznurowadła

Niedawno jechałam tramwajem z grupą dzieci. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym były na półkoloniach i jechały na wycieczkę do centrum. Spotkałam je tam później.


Był środek dnia, tramwaj prawie pusty. Dzieci siedziały po dwie osoby na jednym krześle. Blisko mnie siedziało 2 chłopców. Zwróciłam na nich uwagę, bo jeden z nich usiłował zawiązać sznurowadła drugiemu. Robił za duże pętelki i nie udało mu się zawiązać koledze butów. Trwało to kilka przystanków.


To zdjęcie z ukrycia ;)



Na 16 dzieci tylko jeden chłopiec miał buty ze sznurówkami, reszta miała sandałki zapinane na rzepy. Tylko ten chłopiec miał smartfon i była bardziej nim najęty, niż swoimi butami, których nie umiał zawiązać.


Czy najmłodsze pokolenie będzie manualnie zacofane? A właściwie po co mu zdolność zawiązywania sznurowadeł, skoro można mieć buty na rzepy. Owszem, nie na każdą okazję są takie buty, ale przecież jest wolność i swoboda.


Dzieci trochę rozrabiały i opiekunka powiedział im, że rodzice będą wiedzieli jak się zachowują, bo zobaczą ich w kamerze. W każdym publicznym środku lokomocji są zamontowane kamery, które nie działają (ktoś nieźle na tym zarobił). Ale dzieci tego nie wiedzą. Na chwilę się uspokoiły, a potem znowu były zwykłymi dziećmi – rozrabiakami. Uspokoiłam się. Wszystko jest tak jak ma być. Dzieci w każdym pokoleniu są takie same. Żywe i ciekawskie.


W końcu czerwca jechałam z dwiema siedmiolatkami do lasu. Jedna z nich nigdy nie była w lesie (wychowuje się częściowo w W-wie i w Łodzi, dzięki rozwiedzionym rodzicom). Bez przerwy się pytała: czy to już las”. My jej mówiliśmy, że las to dużo drzew, więc ona gdy zobaczyła kilka to myślała, że to już. Gdy dojechaliśmy, to wyjadła wszystkie poziomki, jakie rosły w zasięgu wzroku, oglądała różne roślinki i robaki, pająki itp. Musiała napatrzeć się tego lasu. Druga siedmiolatka zdziwiła się, bo myślała, że ciastka z wróżbą są tylko w bajkach. A ja upiekłam ok. 30, choć wróżby nie były dla dzieci. Wszystkie ciastka zostały szybko zjedzone. Takie są dzieci, w każdym pokoleniu.


Nie zdajemy sobie sprawy, że dzieci muszą się wszystkiego dowiedzieć od nas, dorosłych. Są rzeczy, które wydają się znane, albo powinny być znane każdemu. A takie nie są. Dzieciom trzeba wszystko powiedzieć, pokazać, nauczyć. Nic samo się nie pojawi.


Trzeba tylko dostosować się do warunków w jakich żyjemy i wykorzystać dostępne środki. Mój ojciec grał w kapsle, ale mój syn nie, wolał PS.



Sznurowadła znane są od wieków, ale dopiero w XX stały się popularne.


Dzieci do 5 roku życia powinny już to umieć. Jeśli rodzice ich tego nie nauczyli, to mamy internet. Są instrukcje, jak to robić. To nie jest trudne.


Na 12 dziurek (3 x po 2 oczka) jest 2 miliony kombinacji zawiązywania – to tylko matematyka. Na tej stronie jest samouczek dla dzieci jak wiązać sznurowadla.


A jeśli nie chce się uczyć tej umiejętności, to po co kupować dziecku sznurowane buty. Jest tyle możliwości.


Przypomniała mi się powieść Olafa Stapledona „Ostatni i pierwsi ludzie” (wydana w 1930 r.). Bardzo ciekawa powieść, inna niż współczesne s-f, które pokazują nasze pokolenie jako wybrane i doskonałe, a żołnierze podbijają planety. Czytałam dawno, ale zapamiętałam, że wg autora każdy z 18 gatunków ludzi po osiągnięciu pewnego poziomu ginie. Gubi ich pycha, bezmyślność i nadużywanie władzy. Z historii wiemy, że upadały wielkie imperia z „niewiadomych” przyczyn. Przyczyny są jak najbardziej wiadome. Żyjemy w czasach schyłkowych, w których zwykłym ludziom żyje się źle, a garstka chełpi się władzą nad resztą. Nam się wydaje, że jesteśmy mądrzejsi niż nasi przodkowie, a my niczego nowego nie tworzymy. Przypominamy sobie tylko to co już wiemy, co w nas tkwi. A władcy mediów dbają o to, żebyśmy nie mieli czasu na rozmyślania nad sensem życia, żebyśmy nie zadawali pytań. Wszystko wyśmieją.


Ludzie od zawsze zachowują się tak samo. I tak będzie za kolejny miliard lat.


Nasze dzieci nie są wcale głupsze przez wszechobecne tablety i smartfony. Czy zdolność sznurowania butów, pisania, malowania jest nam niezbędna do życia?


A może będziemy tylko bezpłciowymi mózgami podłączonymi do tabletów, przeniesiemy się do zupełnie innej rzeczywistości.



Muszę iść jutro do antykwariatu, kupić tę powieść i na spokojnie ją jeszcze raz przeczytać. Kto jej nie zna to może przeczytać recenzję z 1936 r. tu nowa utopia. Świeże spojrzenie na przyszłość ludzkości, które pochodzi sprzed 85 lat.


 


 



25/08/2015

Atak gołębia

W niedzielę siedziałam przy komputerze i usłyszałam walnięcie w szybę w sypialni. Poszłam sprawdzić i zobaczyłam plamę na szybie.



Wygląda na to, że to gołąb chciał wpaść na kawę, ale nie zauważył szyby. Ciekawe, bo podobno gołębie mają dobry wzrok jak piszą tu golebie


Wcześniej też słyszałam takie uderzenia w szyby, ale nie było śladu. Ten musiał mocno walnąć.


W słońcu ta plama wygląda okazalej, a jeszcze lepiej w odwróconych kolorach. To zdjęcia z dzisiaj.



Mogłam napisać, że to duch ;)





Jest zakaz karmienia gołębi, ale niektórzy wyrzucają na ziemię namoczony chleb. A później narzekają na toksyczne odchody, które niszczą parapety.


Gołębie są bystre, zupełnie nie boją się ludzi, a nawet współpracują. Ostatnio podano wiadomość, że aresztowano gołębia za szpieg ostwo. I wcale nie musi to być dowcip. Wiadomo, że gołębie dostarczają narkotyki do więzień, tylko chyba nie w Polsce. To są chyba gołębie pocztowe.


Nie tylko ptaki są użyteczne dla ludzi. Pisałam kiedyś o wykorzystywaniu delfinów do celów wojskowych (Genocide ). Proceder trwa dalej.


Walter z serialu Fringe mówił, że „Natura nie odróżnia dobra od zła. Wymaga wyłącznie równowagi.”


To człowiek jest odpowiedzialny za zachowanie ptaków, zwierząt. Bo myśli i ocenia.


Tylko po co ptaki wpychają się do cudzego domu?


 



23/08/2015

Przeklęty

Byłam kobietą mieszkającą na wsi lub czymś małym, w dawnych czasach. Ludzie byli inaczej ubrani niż teraz. Każdy mieszkał w domku, bez podłogi, tylko klepisko gliniane. W miejscowości wszyscy się znali. Była jakaś uroczystość i wszyscy wyszli z domów i gdzieś szli. Było jeszcze jasno. Ja szłam w jednej grupie, a jakiś facet w innej. Nie lubiliśmy się i on obwiniał mnie o coś, że coś mu zrobiłam. A ja na pewno tego nie zrobiłam, choć mogłam i jego podejrzenia były uzasadnione. Doszło do konfrontacji i on mi coś wykrzyczał. Ja oczywiście powiedziałam, że to nie ja. I on mnie popchnął, że się zachwiałam. No to ja mu powiedziałam:”żeby ci ręka uschła”.


Natychmiast się przebudziłam. Była 5:05.


Bardzo byłam poruszona, bo nie powinno się komuś źle życzyć. Żeby nie wiem co. Nawet nie mogłam nic zrobić, żeby to naprawić, bo sen się skończył. Nie mogłam zasnąć, żeby go dokończyć.


Wczoraj czytałam o padaczce Dostojewskiego ( tutaj ), więc sen był umiejscowiony w jego czasach. Myślę, że może być ktoś w moim starym życiu, kogo sponiewierałam i kto czuje się ciągle obrażony przeze mnie. Może jest tak zraniony, że psuje mu ta świadomość życie, tak jakbym go przeklęła. A byłam do tego zdolna. Muszę nad tym pomyśleć, przypomnieć sobie kto to mógł być i prosić go o wybaczenie. Nie bez powodu to mi się przyśniło. A nic innego nie przychodzi mi na myśl.


Sen krótki, ale treściwy.



A to Dorotka stokrotkowa, czyli Przypołudnik stokrotkowy, łac. Dorotheanthus bellidiformis ang. Livingstone daisy.


Mam ją po raz pierwszy. Śliczna :)


Musiałam sobie poprawić nastrój ;)


 




19/08/2015

Kolejka

W sobotę minęłam na schodach ciało sąsiadki. Niosło ją dwóch pracowników firmy pogrzebowej, bo ona zmarła. Nieśli ją na noszach, przykrytą jakąś tkaniną. Gdyby miała odkrytą twarz to można by powiedzieć, że była nieprzytomna. A tak było jasne, że nie żyła. Natura tak działa. Działa jak chce i kiedy chce. Nieważne, że sobota to święto. Tego dnia na pewno umarło wielu ludzi i urodziło się również wielu.


Jak pisał Bulhakow


Nikt nie może przewidzieć, co będzie robił dzisiejszego wieczoru.”


Pani była umówiona z sąsiadką do kościoła, ale nie poszła.


Był człowiek i go nie ma. Czy komuś będzie jej brakowało? Rodzina jej nie odwiedzała, może jej nie ma. Brak związku emocjonalnego nie wywołuje emocji. Był człowiek i go nie ma.


W każdym razie zapaliłam światełko z intencją spokoju jej duszy.



 


Nie znasz dnia ani godziny” nieważne kim jesteś.


Ostatnio zmarł jakiś bogacz, ale po reakcji rodziny trudno uwierzyć, że odszedł ktoś im bliski. Bogaci mogą znikać kiedy chcą.


Od narodzin zmierzamy w kierunku śmierci. Ustawiamy się w kolejce. Niektórzy wierzą, że każdy mamy określoną liczbę oddechów i propagują zwolnione oddychanie. Wtedy można dłużej żyć. Bo przecież długie życie to nasz główny cel.


Czy śmierć jest określana w dniu naszych narodzin?


Być może niektórych ludzi tak, ale coraz bardziej myślę, że nie. W horoskopach dzień śmierci czasem jest zwykłym dniem. Czasem w horoskopie osób bliskich widać jakąś tragedię. Ale generalnie nie ma śmierci zapisanej w dniu urodzenia, przynajmniej ja tego nie widzę. Byli tacy, którzy to wiedzieli. Ale czy zawsze „trafiali”?


Człowiek rodzi się z płaczem. Ale to nieprawda, bo przecież dziecko dostaje klapsa i wtedy zaczyna płakać. To jak ostrzeżenie, że życie nie będzie pasmem tylko dobrych dni lub tylko złych dni.


Chwilę śmierci też każdy odczuwa inaczej. Jedni proszą o ”więcej światła”, a innych to światło razi (jak pisałam niedawno o śmierci męża znajomej). Nie ma prawidłowości.


Czasem jeden decyduje się odebrać sobie życie, a przy okazji zabiera też innych. Na idącego ulicą może spaść samobójca, albo potrącić samochód. Niczego nie można przewidzieć.


Czy ważne jest co robimy w życiu? Czy interesujemy się rozwojem własnym, czy zajmujemy się domem, czy krzywdzeniem innych ludzi, to i tak wszyscy odejdziemy z tego świata. Hitlerowcy ciągle żyją, a przecież czynili zło, w rozumieniu większej części ludzkości. Czy żyją długo w nagrodę czy za karę? Wielu chciałoby żyć jak oni w luksusach. W życiu nie istnieje sprawiedliwość. Jak już kiedyś pisałam, ma ona zakryte oczy – nie bez powodu.


A czy istnieje życie po śmierci? Oczywiście, że nie. Dowód na filmie.



Żyć można tylko na ziemi. Poza nią jest tylko istnienie.


Żyjmy więc jak najdłużej. Nie ma kolejki. A zresztą mogę przepuścić ;)


 


 



16/08/2015

Inny punkt widzenia

Podobnie jak w ubiegłym roku miałam gości zza granicy. To nie obcokrajowcy, ale Polacy, którzy wyjechali 10 lat temu. Teraz postanowili zajrzeć do kraju. Bo ich stać, bo tęsknią.


Lubię jak ktoś burzy mi spokój, wprowadza zamęt w uporządkowane schematy. Takie sytuacje nie pozwalają popaść w rutynę. Zmiany są dobre. Podobnie jest z przeprowadzkami, które uwielbiam. Musisz wtedy pożegnać się z niektórymi rzeczami, zakupić nowe, bo stare nie pasują w nowym miejscu. Cudowne uczucie :)


Wracając do gości, to bardzo im się podoba miasto, które opuścili. Chcieliby kiedyś wrócić, ale nie wiadomo kiedy. Byli w restauracji u tęgiej celebrytki z tv. Jedzenie normalne, szału nie było. Ale pójść trzeba. Żeby dostać się na drugi koniec miasta, trzeba było przejechać centrum. A tu większość ulic rozkopanych, utknęliśmy w kilku korkach, w upale. Ale co tam, można było się rozejrzeć i popatrzeć na ludzi.


Goście przyjechali samochodami, ale wklejam fotkę samolotu, który leciał, jak wszystkie nad moim domem.


Teraz będę robiła fotki nowym note4. Testuję jego możliwości ;)))



Gościom nie przeszkadzały rozkopane ulice, bo kiedyś będzie ładnie. Tylko dla kogo, skoro w mieście ubyło 200 tys. ludzi.


Byli tylko zdziwieni, że nie wszyscy znajomi mają czas na spotkania z nimi. I znajomych w realu ubywa. Nie ma przyjaźni i każdy ma swoje własne sprawy.


No i tv był włączony dzień i noc. To dla mnie nowość, ale goście mają swoje prawa. Najbardziej brakuje im mówienia po polsku. Dla gościa z Anglii u nas jest bardzo ciepło, a dla gościa z Niemiec brudno. Też mi to przeszkadza. Ale większość tego nie widzi, bo brud jest od lat. Brud i żule na głównej ulicy.


Więc pojechali nad morze, a potem do Zakopanego. Zobaczyć i pooddychać. Potem jeszcze na cmentarz, zapalić znicze na grobach rodziny i trzeba wracać. Pooddychali naszym powietrzem, naładowali akumulatory. Starczy na jakiś czas. Jeśli przyjadą za rok (3 raz), to będzie nowa świecka tradycja ;)


Taka wizyta jest bardzo pouczająca. Ludzie, którzy wyjechali żyją innymi sprawami. Nasze problemy są dla nich egzotyczne i zupełnie nie zajmują się polityką. Po co więc zmusza się ich do głosowania. Durnowate urzędy im nie przeszkadzają, bo ich zupełnie nie dotyczą, nic nie muszą załatwiać. Żyją w innym świecie.


Jak to się zmienia perspektywa, gdy żyje się gdzie indziej. Wystarczy kilka lat, a patrzy się inaczej. Taka emigracja ekonomiczna, nie polityczna.


Póki co, ja się nigdzie nie wybieram. Więc mogę przyjmować gości :)




 




08/08/2015

Rozum na zdrowie

Zadzwoniła koleżanka i powiedziała, że ma dosyć zdrowego odżywiania, bo źle się czuje i od 2 tygodni wypróżnia się na zielono. Okazało się, że kupiła zielony jęczmień i pije to. Oprócz tego używa wszystko co reklamują jako zdrowe. A organizm odmawia, bo brakuje mu wartości odżywczych, jest rozregulowany i spadła odporność. Dlaczego człowiek przestał myśleć i odczuwać?

W każdej gazecie są takie artykuły.

 

To są hity?! Chyba kasowe, bo nie zdrowotne.

Amarantus ma być zamiennikiem dla pszenicy, ale dla osób chorych na celiakię. Tylko dla nich jest szkodliwy gluten, bo rujnuje jelito cienkie i powoduje anemię.

Większość ludzi na ziemi może jeść produkty zbożowe, ale nie je i sobie szkodzi. Gluten jest potrzebny i ludzie od wieków jedli pieczywo. Produkty „gluten free” są niesmaczne, super przetworzone i ubogie w składniki mineralne, witaminy B i błonnik. Mają za to dużo śmieci: zagęstników, emulgatorów, barwników i dużo sztucznego tłuszczu. Dlatego ci ludzie wpadają w trans jak słyszą gluten.

Zaprzestanie jedzenia chleba powoduje, że bardzo za nim tęsknimy. Bo człowiek ma intuicję, ale podąża za wahadłem mody. Potem zaczyna jeść pieczywo, a tu pojawiają się problemy gastryczne, bo organizm odwykł od produkcji enzymów do trawienia zboża. I człowiek myśli, że chyba pieczywo mu jednak szkodzi. I znowu odstawia.

W moim domu zjadało się bochenek chleba dziennie. Wszyscy byli i są szczupli, tolerujemy zboża, a nie tolerujemy głupoty.

W gazecie zapomnieli jeszcze o owocach goji, które mają „cudowne” właściwości (nie wiem jakie). Za tę „moc” musisz zapłacić 56 zł za kg. A w mojej rodzinie króluje siemię lniane, które kosztuje 4 zł za kg. Babcia i jej babcia zawsze powtarzały, że kobieta po 30tce musi zaprzyjaźnić się z siemieniem to nigdy nie zachoruje na choroby kobiece. I jemy siemię rozgotowane z płatkami, albo łyżeczkę mielonego popite wodą. I cera jest ładna i włosy i paznokcie. 14 razy taniej niż coś niewiadomego pochodzenia.

Cudowne właściwości różnych dziwadeł nie mają żadnego uzasadnienia w badaniach. Nikt tego zresztą nie bada. Wystarczy wyprodukować coś, dorobić historię i sprzedawać. Marketing. A ludzie coraz częściej chorują i szybko umierają. A ty masz nieustannie konsumować.

 

Gdy pijemy kakao nastrój nam się poprawia, gdy jemy jagody to wyostrza nam się wzrok, gdy jemy marchew to skóra się złoci. Samo przez się. Nie trzeba wiedzieć co jest w środku i co działa.

Kolejny koszmar to przypisywanie witaminie C cudownych właściwości. Czasy marynarzy ze szkorbutem minęły. Jeśli odżywiasz się w sposób urozmaicony to dostarczasz odpowiednią ilość wszystkich witamin. Wystarczy, że weźmiesz 1 tabletkę i witaminę C wydalisz w moczu. Bo nie chodzi o ilość, a o przyswajalność. Duża ilość witaminy C niszczy wątrobę i nerki (kamica). Ale kto by ujawniał te zależności. Ważna jest sprzedaż książek i suplementów. Dlatego jak nie umierasz to nie sięgaj po tabletki i „cudowne wynalazki”. I nie pomoże bieganie po zdrowie, bo na mecie możesz znaleźć zawał.

Anna Ciesielska napisała w książce Filozofia zdrowia, żeby być ostrożnym.

Czy zielony jęczmień powoduje zielone wypróżnienia? Dałam się wkręcić? ;)

Media trąbią o cudownych właściwościach bardzo drogich wynalazków, a nie piszą, że niszczy się obecnie w Indiach dziewięć nowych odmian makaronu błyskawicznego Maggi, który wyprodukował koncern nestle. Więcej tu Makaron

Dlaczego nie napisano na etykiecie makaronu, że zawiera ołów? Nie piszą też, że zawiera kurkumę, albo inne proszki udające jajka.

Na etykietach często nie ma tego co jest naprawdę ważne dla naszego zdrowia. Źle się czujemy po zjedzeniu czegoś „dobrego”, a na etykiecie nie ma nic podejrzanego.

Inspekcja sanitarna podaje, że co 3 kostka masła jest sfałszowana. Z etykiet nic nie wynika. Nie podaje się też, które to kostki masła są przepełnione olejami trans.

Czytanie etykiet nie pomaga, choć media wmawiają nam, że wszystko jest napisane.

Jedzmy to co znamy i po czym się dobrze czujemy. I będziemy zdrowi.

 

06/08/2015

Mistrz i Małgorzata - cytaty cz. 2

Ciekawe w tej powieści jest to, że wątki się przenikają, zazębiają, wynikają z siebie. Wydaje się, że dzieli je odległość w czasie, a jednak sytuacje wtedy i dziś są podobne, ludzie są podobni i podobnie się zachowują. Nic się nie zmienia. Zawsze na pierwszym miejscu dla każdego człowieka najważniejsza jest miłość.


Część II




  1. Małgorzata




Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niechże wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!”


...potrzebny był jej on, mistrz, a wcale nie żadna gotycka willa ani własny ogródek, ani pieniądze.”


Przyznaję, kłamałam, oszukiwałam, żyłam potajemnym życiem, które ukrywałam przed ludźmi, ale przecież nie można karać za to aż tak okrutnie!”


Małgorzata, ciągle jeszcze w stanie podniecenia, ubrała się i zaczęła wmawiać sobie, że w gruncie rzeczy wszystko bierze bardzo dobry obrót, a takie momenty trzeba umieć uchwycić i wykorzystać.”


Najprostsza technika spełniania marzeń. Jest tu podniecenie, czyli energia sprawcza i niezachwiana pewność, że się spełni.


20. Krem Azazella


Krem zmienił ją nie tylko zewnętrznie. … Małgorzata poczuła się wolna, wyzwolona ze wszystkiego.”


Każdemu by się taki krem przydał ;) Do zmiany wystarczył tylko krem?;)



21. Lot


Naga i niewidzialna latawica hamowała się, jak mogła, usiłując zachować spokój, ale ręce jej się trzęsły z niecierpliwości. … Małgorzata, ciężko dysząc, demolowała i rozrywała młotkiem struny. … Chlupiąc po wodzie bosymi stopami, Małgorzata wiadrami nosiła wodę z kuchni do gabinetu i wlewała ją do szuflad biurka. Następnie w tymże gabinecie rozbiła młotkiem drzwi szafy i pobiegła do sypialni. Rozbiła lustrzaną trzydrzwiową szafę, wyciągnęła z niej garnitur krytyka i utopiła go w wannie. Zabrała z gabinetu kałamarz i polała atramentem wzbite poduchy na małżeńskim łożu.


Spustoszenia, których dokonywała, sprawiały Małgorzacie mnóstwo satysfakcji, ale jednocześnie wydawało jej się przez cały czas, że osiąga zbyt mierne rezultaty.”


Też kiedyś zrobiłam coś takiego i czułam się identycznie!


22. Przy świecach


Ci, którzy są otrzaskani z piątym wymiarem, bez trudu mogą powiększyć lokal do potrzebnych rozmiarów!”


Wybuchła tam wojna. … Abbadona pracuje bez zarzutu. … Po czyjej on jest stronie? … Abbadona jest wyjątkowo obiektywny i jednakowo współczuje obydwom walczącym stronom. Dzięki temu obie strony osiągają zawsze jednakowe wyniki. … Poza tym nigdy jeszcze się nie zdarzyło, i zresztą nigdy się nie zdarzy, żeby Abbadona ukazał się komukolwiek przedwcześnie.”


23. Wielki bal u szatana


Przecież zdarza się tak, że żona ma dość męża...”


co tu ma do rzeczy właściciel kawiarni? Przecież to nie on dusił w lesie noworodka!”


No właśnie, karę dostaje ten kto czyni zło, a nie ten kto wydaje rozkazy czy nakłania do zła. Ci co finansują wojny, wysyłają młodych ludzi na rzeź, doskonale na tym zarabiają, dożywają w luksusach do setki. A młodzi mają krew na rękach, stres pourazowy, choroby, żyją i umierają w biedzie.


A fakty to najbardziej uparta rzecz pod słońcem.”


Zresztą wszystkie teorie są siebie warte. Jest między nimi i taka, która głosi, że każdemu będzie dane to, w co wierzy. Niech się zatem tak stanie.”


W cokolwiek wierzysz to się stanie. Amen.


24. Przywołanie Mistrza


Pasjami lubiła ludzi, którzy to, co robią, robią po mistrzowsku.”


Kto nie lubi :)


Małgorzata poczuła się oszukana. Nikt najwyraźniej nie zamierza zaproponować żadnej nagrody za jej usługi na balu, nikt jej także nie zatrzymywał.”


...poza tym, jeśli jestem jeszcze potrzebna, to jestem gotowa zrobić wszystko, czego będziesz sobie życzył. Nie jestem ani trochę zmęczona i bardzo dobrze bawiłam się na balu. Tak że gdyby miał potrwać jeszcze dłużej, znowu ofiarowałabym moje kolano, by tysiące szubieniczników i morderców mogły je ucałować.”


Zakochana kobieta zrobi wszystko.


„ … niech pani nigdy nikogo o nic nie prosi! Nigdy i o nic, tych zwłaszcza, którzy są od pani potężniejsi. Sami zaproponują, sami wszystko dadzą.”


Ale pan wierzy, że to rzeczywiście jestem ja? - Cóż robić, muszę wierzyć – powiedział przybysz – ale oczywiście byłbym znacznie spokojniejszy, gdybym mógł uważać pana za wytwór halucynacji!” 


Każdy z nas miał taką sytuację w życiu. Łatwiej nie uznawać czegoś nieprawdopodobnego za rzeczywistość.


Proszę ..., żeby wszystko było jak dawniej. … a w ogóle to się nie zdarza, żeby cokolwiek znowu było tak, jak już było.”


Nie wiadomo, dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.”


Szacunek należy się każdemu.


skoro nie ma dokumentu, to nie ma również człowieka.”


Co to właściwie jest – ciągle północ i północ, a przecież już dawno powinien nadejść świt, czyż nie?”


Czasem w jednej sekundzie wydarza się tak wiele. Bardzo często tak mam, że dużą ilość pracy wykonuję w bardzo krótkim czasie.


25. Jak procurator usiłował ocalić Judę z Kiriatu


Jedyne, co powiedział, to że za jedną z najgorszych ułomności ludzkich uważa tchórzostwo.”


26. Złożenie do grobu


... procurator wciąż usiłował zrozumieć, skąd się biorą jego duchowe katusze. I zrozumiał to bardzo szybko, postarał się jednak oszukać siebie. Było dlań jasne, że dziś coś bezpowrotnie utracił, a teraz chce to naprawić jakimiś błahymi, mizernymi działaniami, i że, co najważniejsze, na wszystko jest już za późno. Oszukiwanie zaś samego siebie polegało na tym, iż procurator usiłował sobie wmówić, że te obecne, wieczorne jego działania są nie mniej ważne niż wydany wyrok. Ale bardzo źle się to procuratorowi udawało.”


W oszukiwaniu samych siebie ludzie osiągnęli mistrzostwo.


... pies od razu pojął, że pana spotkało nieszczęście.”


Och ci przyjaciele :) oni wiedzą.


I procurator, skoro tylko stracił kontakt z otaczającą rzeczywistością, zaraz ruszył po owej jaśniejącej ścieżce i poszedł nią ku górze, wprost w księżyc. … Nie było kaźni! Nie było! Oto w czym tkwił urok tej wędrówki po drabinie księżyca.”


Sen leczy wszystkie rany.


Żeby się ożenić, procuratorze, trzeba mieć pieniądze. Żeby wydać na świat nowego człowieka, trzeba ich również. Żeby jednak zamordować człowieka z pomocą kobiety, potrzebne są bardzo wielkie pieniądze...”


27. Zagłada mieszkania numer pięćdziesiąt


Znajomość z Wolandem nie przyczyniła jej żadnego uszczerbku psychicznego. Wyglądało na to, że wszystko jest tak, jak być powinno.”


Ale śledczy był przekonany, że Berlioz rzucił się pod tramwaj (lub też upadł na szyny), ponieważ go zahipnotyzowano.”


Mózg musi znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie niewytłumaczalnych zjawisk.


Tak, mieszkanie numer 50 rozrabiało, i nic na to nie można było poradzić.”


Z 5 zawsze się coś dzieje, a z zerem jeszcze 10 razy bardziej ;) Wszystko ma swój sens. Ulica ma numer 302-A.


kot to zwierzę starożytne i nietykalne”


pięć po kolei kul ulokował w głowie przeklętego zwierzaka, kot w odpowiedzi dziarsko wystrzelał cały swój magazynek, i znowu to samo – żadnego efektu.”


28. Ostatnie przygody Korowiowa i Behemota


a skąd to pan wie, że ja nie mam waluty? Sądzi pan po ubraniu? Niech pan nigdy tego nie robi, szanowny panie odźwierny! Można się pomylić, i to fatalnie.”


-Ślicznotko moja... - zaczął tkliwie Korowiow.


- Nie jestem ślicznotką – przerwała mu obywatelka.


- O, jakże tego żałuję – rozczarowanym głosem powiedział Korowiow, a następnie mówił dalej. - No cóż, jeśli sobie pani tego nie życzy, to nie musi pani być ślicznotką, chociaż byłoby to nader przyjemne.”


Zawsze o sobie trzeba myśleć dobrze.


29. Przesądzone zostają losy mistrza i Małgorzaty


To, co powiedziałeś, powiedziałeś w sposób zdający się świadczyć, że nie uznajesz cieni ani zła. Bądź tak uprzejmy i spróbuj przemyśleć następujący problem – na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie? Przecież cienie rzucają przedmioty i ludzie. Oto cień mojej szpady. Ale są również cienie drzew i cienie istot żywych. A może chcesz złupić całą kulę ziemską, usuwając z jej powierzchni wszystkie drzewa i wszystko co żyje, ponieważ masz taką fantazję, żeby się napawać niezmąconą światłością? Jesteś głupi ”


To chyba najważniejszy cytat. Dedykowany tym co to uznają tylko światło i maszerują przez życie w jego kierunku. Zapominają o ważnym prawie – prawie biegunowości. Pisałam już o nim tu


Kiedy kończy się dobro, a zaczyna zło?


30. Czas już! Czas!


Oczywiście, ludzie ograbieni ze wszystkiego jak my oboje szukają ocalenia u sił nadprzyrodzonych!”


31. Na Worobiowych Górach


32. Przebaczenie i wiekuista przystań


No cóż, ten który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha.”


przyszło mu zagrać niedobrą rolę.”


Jeden gra mordercę inny ofiarę. Życie to teatr.


Wszystko będzie, jak być powinno, tak już jest urządzony świat.”


będziesz zasypiał z uśmiechem na ustach. Sen cię wzmocni, przyjdą ci po nim do głowy mądre myśli.”


Znowu ten sen :)


Epilog


Tak więc prawie wszystko zostało wyjaśnione i śledztwo skończyło się, ponieważ wszystko na tym świecie ma swój koniec.”


 


I tak się kończy mądra powieść o przeznaczeniu na 414 stronach.


A teraz motto tej powieści.




Odwieczny dylemat co jest dobrem, a co złem. Szatan w tej powieści nie czyni dobra. Ludzie giną, wariują, bo nie są gotowi na poznanie przyszłości. A szatanowi wydaje się, że czyni dobro. To przecież nie ma znaczenia, bo wszystko dzieje się tak jak powinno. Każdy może odgrywać Poncjusza Piłata, każdy rodzi się i umiera nagi. I jak tu odróżnić dobrego od złego. Najlepiej nie oceniać.


 


Ach, zobaczyć taki globus :)


 


 



03/08/2015

Kakao i etykiety

Lubię kakao. Ale piję je gotowane na wodzie, bez cukru. Po ugotowaniu w tygielku ma aksamitny smak, jest takie miękkie. Ma prawdziwy smak, nie tłumiony cukrem czy mlekiem.

Od zawsze kupuję jedną markę kakao. Ale postanowiłam sprawdzić inne, które są na rynku.

Programuje się nas, żeby czytać etykiety, więc przeczytałam, ale nie pomogło mi to w wyborze właściwego produktu.

 

Wszystkie kakao dostępne na naszym rynku są odtłuszczone. Wszystkie są zapakowane szczelnie i nie widać koloru proszku. Kupujesz kota w worku, bo etykiety niewiele się różnią między sobą. A kakao owszem. Która etykieta wskazuje na najlepsze kakao?

 

Moje kakao jest to w środku. To pierwsze jest ohydne w smaku, nijakie, nie ma goryczki, a więc jest za bardzo przetworzone. Kolor ma odpychający, jakby już było w nim mleko. To trzecie też jest dobre, pochodzi z Ghany (trzeciego producenta na świecie).

Kiedyś ludzie pili kakao, bo poprawiało im nastrój. Kiedy jeszcze w sklepach było prawdziwe mleko, prawie każde dziecko piło kakao na śniadanie. I dzieci były radosne. Nikt nie miał depresji. Nikogo nie interesowało co kakao ma w sobie takiego, że tak działa. Ale odkąd fanatycy Kartezjusza doszli do głosu, muszą wszystko rozebrać na części i dowiedzieć się co ono ma w sobie. Otóż kakao ma ogromną ilość antyoksydantów – substancji chroniących komórki organizmu przed działaniem wolnych rodników, a te wywołują nowotwory, czy choroby układu krążenia. Przeciętny dorosły człowiek wytwarza w ciągu roku 1,7 kg wolnych rodników, które w sposób trwały mogą uszkodzić komórki. Nawet jak prowadzimy zdrowy tryb życia.

Kakao zawiera najwięcej magnezu niż jakakolwiek inna roślina. Dlatego chroni serce i poprawia cyrkulację krwi. To zawartość magnezu powoduje, że że kakao łagodzi skutki stresu i poprawia samopoczucie.

Kakao jest dobre. Ale nie możesz pić go za dużo, bo jest ciężkostrawne dla wątroby. Umiar we wszystkim jest wskazany.

Tylko, że te wartości odżywcze występują tylko w ziarnach kakaowca. Każda obróbka ziarna powoduje utratę wartości. Zostaje tylko smak i śladowe ilości składników mineralnych.

Dostępne jest na rynku surowe ziarno kakaowca.

 

To akurat jest z Dominikany, bo tam rośnie najmniej zanieczyszczone, bez chorób i szkodników. Te ziarna są surowe i nie każdy je lubi. Są też palone ziarna i łatwiej się je je na surowo i skorupka jest chrupiąca. Ale jak zjesz jedno takie ziarno, to od razu poczujesz się lepiej i stajesz się zadziwiająco wesoły i optymistycznie patrzysz na świat. Działanie odżywcze ziarna jest natychmiastowe.

Czekolada jest dziełem Olmeków, ludu mezoamerykańskiego, który wyginął 400 lat p.n.e. Potem tradycję kontynuowali Majowie i Aztekowie, którzy cenili ziarna bardziej niż złoto. Teraz też każdy woli być zdrowym niż bogatym ;)

Ziarno kakaowca trafiło do Europy w 1502 r. W czasie 4 wyprawy Krzysztofa Kolumba, który ukradł jeden ze statków Majów. Dziwił się, że Majowie mieli starannie poukładane i posegregowane ziarna. Nie znali języka, więc nie wiedzieli, że to był transport waluty. Wszystko wyrzucili za burtę. A potem buł Ludwik XIV, który w XVII wieku serwowana dworze kawę i czekoladę. W Polsce pierwsza kawiarnia pojawiła się w latach 20 XVIII wieku, za króla Augusta II Sasa. Przez tysiące lat czekolada była spożywana w formie pitnej. Teraz mamy tabliczki czekolady, którą trudno nazwać czekoladą, czyli po aztecku "xocoatl" – gorzki napój sporządzany z ziaren kakaowca. Współczesne czekolady zawierają odtłuszczoną miazgę kakaową z cukrem i tłuszczami utwardzanymi. Takie coś nie ma żadnej wartości odżywczej. Nie czytam etykiet i nie kupuję tego.

Kakaowiec to niewielkie drzewo, które daje ziarna przez cały rok.

Od ziarna do czekolady jest długa droga. Najpierw ziarna są zbierane, potem poddawane procesowi fermentacji i suszeniu. Potem ładowane są na statki i płyną do nas. W fabrykach ziarna są oczyszczane, potem usuwane są z nich bakterie i łuski. A potem są prażone i ten proces nadaje im smak i zapach. Potem ziarna są rozdrabniane i rozcierane na miazgę kakaową. Z miazgi na prasach pod bardzo dużym ciśnieniem wyciskane jest masło kakaowe. Powstaje tzw. kuch kakaowy, który mielony jest na proszek – kakao. Po takim procesie co może zawierać odżywczego?

Ziarna poddawane są działaniu wysokiej temperatury i powstaje akrylamid – kancerogenna neurotoksyna. Z odżywczego produktu zamienia się w substancję powodującą choroby nowotworowe, bezpłodność, uszkodzenie centralnego oraz obwodowego układu nerwowego. A więc korzystne działanie ziaren znika przez procesy technologiczne.

Nie zauważyłam, żeby na etykietach były napisane ostrzeżenia. Pij kakao, ale z umiarem. A najlepiej pogryzaj surowe ziarna, ewentualnie prażone.

W torebce noszę w dilerce kilka surowych nieprażonych ziaren, na wszelki wypadek. Poprawiają natychmiast nastrój. Polecam.