25/09/2016

Pole

Dziwna sytuacja mi się przytrafiła. Szłam ulicą w środku dnia. Było słonecznie i pięknie. I nagle ok. 4 metry przede mną idąca kobieta odskoczyła na bok odwracając się w moją stronę. Spojrzała na mnie zdziwiona, zatrzymałam się na chwilę, ale byłam daleko czyli ok. 3 metrów od niej. Nikogo między nami nie było. Ona myślała, że ją popchnęłam, ale to było niemożliwe, nie mam tak długich rąk.



Zorientowała się, że to nie ja. Poszłam dalej, a ona nie wiem. Nie oglądałam się, bo to dziwna sytuacja.


Niewątpliwie coś się wydarzyło, ale co?


Gdy chodzę po brudnych chodnikach w mieście to już nie omijam plam, bo jest ich za dużo. Staram się płynąć nad nimi, unosić się w powietrzu. Wiem, że to niemożliwe, ale inaczej nie umiem. Brudu jest tak dużo, że nie sposób patrzeć pod nogi.


Szłam i myślałam o niczym. Czyli jak zwykle czułam niewyobrażalną wdzięczność do życia. Jestem przepełniona wdzięcznością. Tylko tyle.


 


Mark Twain mówił, że "Ludzie myślą, że myślą, a nie myślą".


 


Czy to możliwe, że moje pole rozszerzyło się do 4 metrów? Ja przecież nic nie robię w tym kierunku, więc skąd to.


Nie mogłam już normalnie iść i starałam się tak lawirować między ludźmi, żeby ich przypadkiem nie zaczepić moją aurą ;)




24/09/2016

23

Dzisiaj jest odpowiedni dzień, żeby trochę przybliżyć liczbę 23.


23-09-2016=23


Zawsze ciekawiło mnie dlaczego ludzie boją się tej liczby? Komu na tym zależy? 23 to moja liczba duszy i dzień urodzenia. Jak można nie lubić lub bać się swoich liczb?


Znam oczywiście opowieść o kapitanie statku, który przez 23 lata pływał i zawsze wracał do portu. I wypłynął w kolejną podróż i statek zatonął. Czyli zaczął się 24 rok. I to on powinien być nieszczęśliwy. Cokolwiek to znaczy. Filmu 23 nie pamiętam i nie mam ochoty oglądać. Unikam teraz wizji paranoików, bo dbam o siebie i swoją energię. Nieustająco jest w równowadze. I niech tak zostanie.


Do generowania strachu ludzie używają każdej możliwej sztuczki. Każda liczba jest jaka jest i lubię je wszystkie.


Dlaczego do szerzenia strachu wybrano liczbę 23?


Ciekawe, że w przyrodzie liczby 2 i 3 występują najczęściej.


2 to symetria. Większość rzeczy możemy określić jako dobre i złe, męskie i kobiece, materialne i duchowe, przypływ i odpływ. Nawet same liczby możemy podzielić na parzyste i nieparzyste, liczby pierwsze i złożone... Sam znajdź więcej symetrii.


Dwójce w numerologii, o której tu piszę, patronuje Księżyc. A więc Dwójka oznacza energię żeńską, niezdecydowanie, emocjonalność, nieufność. Dwójka świat widzi tak jak chce go widzieć, a nie takim jaki jest naprawdę. Jest empatyczna i umie współpracować z każdym, bo wzbudza zaufanie.


3 jest równie często występującą liczbą. Trójka powstaje przez dodanie 1 i 2. W jednej liczbie skojarzona jest indywidualność, jedność (1) i dualizm (2), czyli rzeczy niemożliwe do pogodzenia. Wszystkie religie świata ją ukochały.Święta sylaba om ma taki znak:



Każdy Bóg jest w 3 osobach, a człowiek ma ciało, umysł, duszę. Mówimy „do 3 razy sztuka” z nadzieją, że coś co oczekujemy się spełni. Jeśli powiesz coś 3 razy to tak będzie, dlatego wszystkie zaklęcia i marzenia wypowiada się trzykrotnie. To nie tylko wiara, ale podświadoma wiedza. W wielu religiach wierzy się, że w ciągu 3 dni zmarły może wrócić do życia, potem już nie. Jest to liczba szczęściarzy.


Moja koleżanka bardzo nie lubi Trójek (i Piątek), bo im los sprzyja, za darmo, nic nie muszą robić w tym kierunku. Tak mają. Jak to wiesz to się nie dziwisz tylko to wykorzystujesz ;)


Trójka działa spontanicznie, bo jej patronem jest Uran. Ma wiele talentów, wdzięk, czar i radość życia. Faktycznie jest się czego bać?


Wykorzystywanie podświadomości (2) do tworzenia nowatorskich rzeczy (3) może być dla niektórych dołujące. Jeśli żyjesz w strachu wszystko co dobre cię omija i nawet nie wiesz dlaczego.


Kolejna ważna liczba w tym związku to Piątka (2+3). Jest wyjątkowa.


 


9 8 7 6 5 4 3 2 1


 


Jak widać jest w samym środku. Godzi przeszłość z przyszłością (prawą i lewą stronę), świat materialny ze światem duchowym, energie niższe (1,2,3,4) z wyższymi (6,7,8,9). Utrzymuje równowagę między tymi energiami. Piątka nie jest materialistą (jak wszystkie liczby nieparzyste), ale kasę ma jak zechce. Żyje dla wolności i szybkich zmian. Ma ogromną wyobraźnię. Patronem Piątki jest Merkury – posłaniec bogów, który patronuje podróżnikom, złodziejom, handlowcom i prawnikom. Żeby być dobrym w tych zawodach trzeba być niezwykle bystrym, elokwentnym, mieć wyobraźnię i elastyczność. Merkury był pośrednikiem i umiał komunikować się z każdym, nawet ze światem podziemnym.


Piątki kochają wolność i niezależność i są wszechstronnie uzdolnione. Lubią też manipulować innymi. Mogą być niestałe i impulsywne, nerwowe i niecierpliwe, działają zanim pomyślą, bo zmiana to rozwój. Lubią duże pomieszczenia, a w blokach czują się nieszczególnie ;)


W naszym świecie komunikacja jest bardzo ważna, więc nie można jej nie kontrolować.




Przestaliśmy zwyczajnie ze sobą rozmawiać. Każda wiadomość i rozmowa przez telefony jest zapisywana na serwerach (na wieczną pamiątkę). Energia nie płynie między ludźmi, tylko do wahadeł. Człowiek na tym nie korzysta, jego kreatywność zamiera. Łatwo rządzić takimi ludźmi.


Uwielbiam towarzystwo Piątek, bo zawsze coś się dzieje.


Bojąc się liczby 23 boisz się współpracy, okazywania emocji, negocjowania, godzenia ludzi (2) oraz twórczości i szczęścia (3), a także wolności, zmian, wyobraźni (5). Człowiek, który chce ciągle więcej i więcej jest niebezpieczny. Można go przyhamować drukując mu program 23 - ze strachu nie będzie niczego zmieniał w swoim życiu. Czy chcesz być bojaźliwym człowiekiem? Czy masz się czego bać? Czy widzisz tę manipulację?


Jeśli boisz się wolności to nigdy o nią nie zawalczysz. Dasz się łatwo wciągnąć o ustawione działania, będziesz tylko bezmyślnym narzędziem.


Był taki film Mr Deed's. Główny bohater uosabiał wszystkie cechy Piątki z 23, od razu widać co to za osoba. Film jest lekki i zabawny.




Ludzie boją się, bo nie wiedzą. A jak już się dowiedzą to mają wybór: bać się czy nie? To jedyny wybór jaki masz.


Liczba 23 pcha świat do przodu przez ciekawość i łamanie struktur.


Do twórczych świat należy :)


 


 



22/09/2016

Gimnastyka

Ostatnio badam korzenie swojej rodziny. Angażuję swoich rodziców, przypominają sobie przodków, sprawdzają stare fotografie, szukają starych dokumentów itp. Dowiedziałam się, że w rodzinie mojego ojca kobiety były długowieczne, bo żyły ponad 80 lat. Znam niektóre daty urodzenia i śmierci i wiem na co kto umarł. Mama mojej mamy była 11 z 29, a ojciec 9. Moja mama też jest 11, a mój ojciec 9. Powieliła schemat. Ciekawe, że żadne imiona się nie powtarzają, nie ma żadnych chorób dziedzicznych. Każdy pracował na swoje choroby. Myślałam co tu zrobić, żeby się więcej dowiedzieć, bo przecież korzenie są bardzo ważne. Każdy powinien znać swoich przodków, bo wtedy może swobodnie rosnąć i realizować siebie. Kobiety w mojej rodzinie nie miały żadnego wykształcenia, najwyżej 5 klas. Nie czytały książek. Poczułam się lepsza od nich, bo przecież ja jestem taka wykształcona, dużo wiem, godzę karierę i rodzinę. O czym miałabym z nimi rozmawiać?


Konsekwencją grzebania w przeszłości było spotkanie z gimnastyką słowiańską dla kobiet. Akurat były organizowane warsztaty, więc poszłam. Nie ma przypadków, skierowała mnie tam jedna z moich babć.


Dowiedziałam się, że każdego człowieka wspiera 128 osób – przodków. Wyobraź sobie, że za tobą stają twoi rodzice, matka po lewej, a ojciec po prawej i kładą ręce na twoich ramionach. Za nimi stoją ich rodzice i również kładą ręce na ramionach itd. Do 7 pokolenia. Robi się duszno i ciasno. Gdy człowiek sobie to uświadomi zaczyna odczuwać ogromne wsparcie.


Błogosławię mój ród.




Jakby mieć potężne skrzydła. ;)


Nie wiemy co się dzieje z energią zmarłych. Ciało znika, a co z resztą? Musi ta energia gdzieś krążyć i czekać. Można się do niej dostać.


Pamięć rodowa ma pomóc w rozwiązywaniu problemów, pomaga utrzymać zdrowie w ciele, korzystnie wpływa na gospodarkę hormonalną, a także na harmonię w rodzinie. To jest gimnastyka ciała i duszy, bo liczy się intencja.


W tej gimnastyce jest 27 ćwiczeń, obrazujących wszystkie sfery życia. Świat składa się z 3 części: Górny bogów – Prawi, Środkowy ludzi – Jawi i Dolny przodków – Nawi. W każdym ze światów jest 9 ćwiczeń. Indywidualnie ustala się 7 osobistych ćwiczeń na podstawie daty, godziny i miejsca urodzenia. Dawno nie spotkałam tak trafnej charakterystyki  osobowości. Są jeszcze mantry słowiańskie. Właściwie to okazuje się, że wszystkie praktyki duchowe na całym świecie są podobne, mają tylko inne nazwy. Każde ćwiczenie opatrzone jest symbolem. To kilka przykładów.




W ubiegłym roku na Paryskim Tygodniu mody suknie Valentino ozdobione były takimi haftami. belaruspartisan


Ćwiczyłyśmy w długich rozkloszowanych spódnicach. Energia płynie. Derwisze o tym wiedzą, ale wykorzystać ich dobroczynne działanie powinna każda kobieta.




Dzisiaj jechałam 3 tramwajami i autobusem. W tramwaju spotkałam tylko jedną dziewczynę w spódnicy, mini. Wszystkie kobiety nosiły spodnie, nawet małe dziewczynki. Na ulicy podobnie. Widziałam tylko 5 kobiet w sukienkach lub spódnicach. Dziwne. Czy to miasto mężczyzn? Kobiety nie dbają o swoją energetykę, a potem się dziwią, że chorują, nie mają dzieci. A ja w tym roku nie kupiłam żadnych spodni. Chodzę w sukienkach lub spódnicach, bo lubię i jestem kobietą. Mam świetne nogi, ale po co pokazywać je aż do krocza w obcisłych spodniach. Dbam o siebie i swoją energię. Do tej pory ćwiczyłam Qigong i energia płynęła harmonijnie. Teraz pora na kolejne ćwiczenia. Nic nie stoi w miejscu. Zmiana to moje 4 imię ;)


Ćwiczę codziennie rano, choć kolana troszkę bolą. Zajmuje mi to 10 minut, akurat komputer się skanuje. Na efekty nie trzeba czekać, bo są od razu. Na 3 dzień dostałam informację, że z mojego przyjścia na świat ucieszyła się tylko babcia, a nie rodzice. Nie miałam o tym pojęcia, a teraz zachowanie mojej mamy stało się jasne. Nie czuję się już lepsza, spokorniałam. Prawdziwa wiedza nie pochodzi ze szkół. A dzisiaj dostałam informację, że one (zmarłe przodkinie) cieszą się, że zostanę strażnikiem rodu. Co to znaczy? Nie mam pojęcia. Kontakt został nawiązany. To niesamowite. Jaką ja jestem szczęściarą, że na mnie padło to zadanie.


Ćwiczenia to klucz do energii kosmicznej – szyfr, z którego będę korzystała dla dobra swojego i swojej rodziny. Bo to jest najważniejsze.


Dla mężczyzn są osobne ćwiczenia. I to ma sens.


 


 

11/09/2016

Pszczółka

Zapach lawendy się rozchodzi i przyciąga owady. Dzisiaj przyleciała pszczółka i nurzała się w nektarze ok. 10 minut.



Mogłabym tak patrzeć i patrzeć. A pszczółka była taka milusia, że chciało się ją przytulić. A ona zajęta swoimi sprawami nawet mnie nie widziała, chyba.




Od 3 lat można w mieście mieć ule, a nawet hodować drób i króliki. Tylko nie wolno tego robić na balkonie. Chyba gdzieś w okolicy są ule, bo przecież pszczółka, chociaż pracowita, nie dałaby radę lecieć daleko za jedzonkiem.


 


Małe rzeczy, a cieszą. Miły dzień :)


 



10/09/2016

Lawenda

Lubię jak coś pachnie na balkonie. Zwykle jest to maciejka. Ma tak intensywny zapach, choć roślinka jest mizerna. W tym roku nie miałam maciejki, bo nie było nasionek.


Kupiłam dużą donicę lawendy zimującej.



Pachnie bez przerwy, Zwłaszcza gdy rano ją podlewam. Poranna kawa smakuje bosko. Zaczęłam ją przycinać i robię pęczki do ususzenia. Teraz pachnie w każdym pokoju, w którym wiszą roślinki. Gdy dobrze wyschnie to wpakuje ją do torebeczek z płótna. Mam tyle, że starczy na każdą półkę i szufladę. Nia mam moli, ani nie ma komarów. Ale to chyba nie jest sprawka lawendy? Choć, kto wie.


Zasypianie nurzając się w takim zapachu jest nieziemskie. Nie mam problemów ze snem, a teraz mam same przyjemności.


Tak wygląda lustro mojego życia.


A inni ciągle żyją w strachu i smutku. To naprawdę nic nie daje, tylko zabiera urodę i zdrowie. Ostatnio dowiedziałam się o samobójstwie jakiejś osoby z ezo świata. Skoro było jej tak dobrze to co się stało?


Różnica w byciu hej do przodu a w byciu zadowolonym jest oczywista. Jeśli człowiek lubi siebie, jeśli ma czyste myśli, w każdym widzi dobro, to świat to oddaje (lustro). Życie i zwykłe sprawy się nie zmieniają, zmienia się tylko nastawienie i bezwarunkowa akceptacja wszystkiego. I wtedy dzieje się magia, a świat jakby się kłania i we wszystkim pomaga. (Powtarzam się).


Ludzie uważają, że mają udawać szczęście, bo co powiedzą inni. Jeśli ktoś ma wątpliwości, a nie ma z kim pogadać, to złe myśli się odkładają i zabierają energię. Taka ciemna plama codziennie się powiększa i niszczy pewność siebie, a potem zatruwa ciało i duszę. Nie można sobie wmawiać, że jest dobrze, jak nie jest. Jak zaakceptujesz to co cię spotyka, to wtedy złe rzeczy odejdą same. Bo ty sam nie będziesz je tak oceniał. W każdej tragedii można zobaczyć coś dobrego. Wtedy poczujesz, że przeszedłeś na tą słoneczną stronę.


Ostatni wsiadałam do tramwaju i zobaczyłam, że ludzie siedzieli wyłącznie po stronie zacienionej. Wszystkie miejsca po słonecznej stronie były wolne. Czekały na mnie, żebym sobie wybrała :)


Czy nie jest tak, że ludzie wolą cierpieć i się bać, bo wtedy wiedzą, że żyją? Może i tak, ale żyją krótko i w nieszczęściu. I przyciągają innych nieszczęśników. A potem się nawzajem pocieszają. I nic się nie zmienia. Bo nie może się zmienić, gdy w lustrze odbija się smutek i strach.


Cała ezoteryka jest toksyczna i zabójcza, generuje dużo szlamu i nic nie wyjaśnia. Jim Carrey zamiast zająć się samoakceptacją, zajął się ćpaniem i wygłaszaniem mądrych tekstów. Zmierza donikąd, a nikt mu nie pomaga. Gadaniem nic nie zmieni. Udawaniem, że jest dobrze też nie.


Gdyby ludzie wiedzieli, że to umysł tworzy rzeczywistość, to świat zmieniłby się w jednej chwili. A w tv ciągle filmy katastroficzne. Już mnie to trochę śmieszy. Świat nie ma początku, więc nie będzie miał końca. Nie ma się czego bać. Oczekuj najlepszego, a to dostaniesz.


 


Zmarł fotoreporter wojenny Krzysztof Miller, którego fotografię kiedyś wykorzystałam na blogu. Gdy ciągle patrzy się na wojnę i zło, to źle się kończy. Trzeba mieć czas, żeby odreagować. Przecież życie ludzkie jest najważniejsze. Smutne, ale jego dusza wreszcie odzyskała spokój.



06/09/2016

Lustra i drzwi w Matrix

Skoro Matrix był przyczyną mojego zerwania z choinki to warto coś o nim napisać.


Film, a właściwie trylogia, ma wiele zapożyczeń z innych filmów. Możesz nie znać Dorotki z Kansas, ani Alicji L.Carolla, ani wersetów z Biblii, czy japońskich komiksów, ale i tak każdy znajdzie w nim coś ciekawego dla siebie.


Moim zdaniem ten film ukazuje dualny świat, którego nie jesteśmy świadomi. Pokazuje drogę każdego z nas przez grę jaką jest życie na tej Ziemi.


Życie to gra.


Stąd te szachownice na klatce schodowej domu gdzie mieszka Morfeusz. Możesz się z tym nie zgadzać, ale tak jest. Jesteś albo wygranym, albo przegranym, trzeciej opcji nie ma. Czyżby? W szachach i warcabach nie, ale są jeszcze inne gry. Nieprawdaż?


O lustrach już kiedyś pisałam, więc krótko. Każdy tworzy swój własny świat. Świat jak lustro odbija twój stosunek do niego i zawsze się z tobą zgadza. Jeśli myślisz, że jesteś do niczego to inni tak cię będą postrzegać. Myśl o tym co chcesz osiągnąć, a nie o tym czego nie chcesz.


W Matrix ludzie noszą okulary, w których odbija się świat. W świecie prawdziwym nie. A może chcą ukryć swoje prawdziwe ja? Oczy – zwierciadło duszy. W Matrix ludzie noszą sztuczne ubrania i króluje lateks, a w świecie prawdziwym nosi się zgrzebne lniane ubrania (dualizm). Tylko Morfeusz nosi lustrzanki i tylko Klucznik nosi zwykłe białe szkła.


Najbardziej podobają mi się okularki Niobe ;)




Z lustrami należy uważać, bo można w nich zobaczyć coś czego nie chcemy.



Twórcy filmy na pewno nie chcieli pokazać nam kamer, które odbijają się w lusterkach. To jak w życiu. Wydaje nam się, że jesteśmy fajni, zdrowi i piękni. Prawda jest inna. Nie każdy może taki być, ale każdy może być sobą. Trzeba poznać samego siebie – to hasło wisi w mieszkaniu Wyroczni. Wygląda jak cytat ze Sztuki wojny, o której niedawno pisałam. Lektura obowiązkowa.


Wszystko zaczyna się od wyboru.


Życie stwarza nam wiele różnych możliwości. Naszą rolą jest wybrać właściwą drogę. Ale czym się kierować? Znakami.


"Jeżeli nadciąga coś, co może wywrzeć istotny wpływ na bieg zdarzeń, pojawia się sygnalizujący to znak. Drogowskazy pojawiają się tylko w wypadku, kiedy zaczyna się przejście na inne linie życia. Niektórych zjawisk możesz nie dostrzec, bo znajdujesz się dawnej linii, bo nie czujesz różnicy jakościowej." - Transerfing Rzeczywistości, Vadim Zeland.




Gdy dokonujemy znaczących wyborów, które zmienią nasze życie to znaki się pojawiają. Gdy nie zauważymy znaku, to nic się nie stanie. Gdy musimy podążyć wybraną drogą to pojawi się kolejny znak i kolejny, aż wejdziemy na drogę dla nas najlepszą. Gdy znaki się nie pojawiają tzn., że drepczemy w miejscu i niekoniecznie idziemy tam gdzie powinniśmy.


W drodze przez życie czasem potrzebujemy pomocy w wyborze, więc wykonajmy telefon do przyjaciela.




Czasem okazuje się, że ktoś kogo uważamy za przyjaciela wcale nim nie jest.Zamiast nam pomóc, angażuje nas w swoje sprawy.


To kolejna lekcja życiowa.


Niekiedy potrzebujemy wsparcia, by wejść w odpowiednie drzwi. Trzeba nas popchnąć we właściwym kierunku.




Ile razy słyszałam, że ktoś dla towarzystwa poszedł na egzamin wstępny, na przesłuchanie itp. A potem okazywało się, że to my mieliśmy przejść przez określone drzwi. Bo za nim ukrywał się cel naszego życia. Czasem inni czują co nam w duszy gra i pokazują nam właściwe drzwi.


Nieraz się zdarza, że idąc przez życie wybieramy ciągle te same sytuacje i ludzi.




Gdy zmieniałam pracę, to dostałam w prezencie książkę i kartkę "żebyś nie wpadła z deszczu pod rynnę". I tak było. A po rozwodzie interesowali się mną klony mojego byłego. Dopiero siostra zwróciła mi na to uwagę. Wydaje nam się, że dokonujemy zmiany, ale nic się nie zmienia. Kobiety ciągle "trafiają" na tych "złych", nie zdając sobie sprawy, że to ich odbicie w lustrze. Wybieramy to co znamy, a niekoniecznie to co dobre dla nas. Czasem w życiu spotykamy przeszkody i nie widzimy właściwych drzwi. Możemy wówczas jak Neo walczyć z każdym, albo jak Niobe przeskoczyć wszystkich agentów i iść dalej ;)


Czasem widzimy, że ktoś wchodzi przez drzwi i widzimy jego świat. Gdy my wchodzimy przez jego drzwi to rzeczywistość jest zupełnie inna, nie nasza.




Tam gdzie inni czują się dobrze, nam akurat może być źle. W tym mistrzami są wahadła, ktęre wmawiają nam własne cele. Warto zacząć odróżniać cele własne od cudzych i wybrać. A ludzie myślą, że jak kupią kosmetyk firmowany przez celebrytę to będą jak oni. Wahadło mówi rób jak ja, tańcz jak ja ci zagram. Czy o to chodzi w życiu, żeby realizować cudze cele i napełniać kabzę innym?




Czasem wchodzimy przez drzwi, za którymi jest ktoś wyjątkowy i na nas czeka. On wiedział, że przyjdziemy, bo jesteśmy mu do czegoś potrzebni. Ale niekoniecznie on jest potrzebny nam. Im szybciej to zauważymy tym lepiej. Zamiast tracić czas wyjdźmy i szukajmy właściwych drzwi do naszego celu.




Czasem w naszym życiu pojawia się Klucznik, który wskaże nam drzwi do Źródła. Błądzimy po tym świecie, ale na pewno ktoś zna odpowiedź na każde pytanie. To Źródło, Bóg, Architekt, czy ktokolwiek mądrzejszy od nas.


I oto nadszedł ten dzień.




Stajemy przed właściwymi drzwiami, otwieramy i oczekujemy wyjaśnień i wskazówek.




Okazuje się, że przed nami kolejny wybór. Dobrze, że mamy do wyboru jedne z dwóch drzwi. I znowu ta iluzja. Czy na pewno mamy iść w prawo albo w lewo, czy nie ma trzeciej drogi?


Nikt nie może za nas wybrać drogi naszego życia. Niektórzy próbują, np. rodzice. To się zawsze źle kończy.


"Każdy człowiek ma swoją unikalną drogę, na której osiągnie autentyczne szczęście w życiu.


Goniąc za fałszywymi celami, nic nie osiągniesz, albo osiągnąwszy, zrozumiesz, że nie tego potrzebowałeś.


Twój cel zmieni życie w święto. Twoje drzwi są drogą, która doprowadzi Cię do celu.


Jeżeli zmierzasz do Twojego celu, wchodząc przez Twoje drzwi, to nikt i nic nie będzie w stanie Ci przeszkodzić, ponieważ klucz Twojej duszy idealnie pasuje do zamka Twojej drogi." - Transerfing Rzeczywistości, tom 4.


 


W filmie, jak w życiu, jest więcej drzwi. Do niektórych potrzebny jest klucz, inne stoją przed nami otworem. Zabawa trwa.


Obejrzyj ponownie Matrix, bo to ciekawy film.


Każdy znajdzie swoje drzwi.


Wiem to :)




A w radiu właśnie teraz Bruce Springsteen i Dream baby dream :))) Życie to sen.





05/09/2016

Sen o oku i delfinach

Około południa zadzwoniła moja mama z pytaniem dlaczego nie dzwonię. Rozmawiałyśmy 3 dni temu, więc dla mnie było ok. Okazało się, że miała sen o mnie.


Śniło jej się, że była u mnie i wkropliła mi coś do lewego oka. Ja zaczęłam płakać, bo to nie były krople do oczu tylko olejek miętowy. Słuchając mojego płaczu krzyczała na mnie, że nie trzyma się w apteczce olejku udającego krople do oczu. I koniec.



Cała mama. Spytała się tylko czy nic mnie nie boli.


Oczy to okno na świat i zwierciadło duszy, przez wzrok odbieramy rzeczywistość. I ona widzi ten świat niepełny, na jedno oko. Mnie krzywdzi, bo czasem staram się jej powiedzieć jak ja coś widzę. Ona nie chce słuchać, bo wie lepiej i dlatego spowodowała, że to ja mam jedno oko uszkodzone. I jeszcze winę zrzuciła na mnie. Kiedyś miałam zapalenie spojówek i sama sobie wkraplałam krople. Przetestowałam wszystkie jakie są na rynku, a poprawy nie było. Przestałam chodzić do okulisty i dałam oczom spokój. Zaczerwienienie odeszło. Samo z siebie.


Jak mi ktoś powie, że Jedenastki są to osoby rozwinięte duchowo i wyjątkowe to zaśmieję się w twarz. Taka osoba nie słucha co inni mają do powiedzenia i nie pozwala innym być innymi. Nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności, bo wie lepiej. To inni się mylą. To typowe wahadło. Ona chce, żebym robiła wszystko jak ona. A ja słucham i robię jak chce. Nie ma mnie za co zaczepić. Wszystko przeze mnie przelatuje, nic nie zostaje. Nie kłócę sie z nią. Szkoda energii.


A ja kupiłam wczoraj kilka papryczek chili i dzisiaj pokroiłam do suszenia. Bardzo uważałam, żeby nie zatrzeć oka, bo nie użyłam rękawiczek. Oko było OK, ale zatarłam usta i nos i mnie trochę szczypało. Do wytrzymania ;)


 


A ja miałam miły sen.




Leżałam w wodzie, a wokół mnie pływały 3 delfiny. Nie wiem co to była za woda, bo ja nie pływałam tylko byłam zanurzona, a nie tonęłam. Ciekawe doświadczenie. Woda była ciepła, było mi błogo, totalny relaks. I jeszcze te delfiny. Mają one coś w twarzy, że wydaje się, że się śmieją. Dobra energia się mieszała. Odpoczęłam i się obudziłam.


 


Akurat kilka dni temu zmieniłam tapetę na komputerze, bo robię to często. Zmiany są dobre. I wybrałam właśnie taką z delfinami.


Czy mój mózg już nie ma o czym śnić?


I w realu i we śnie mam dobre samopoczucie. Czy to normalne?




02/09/2016

Urwałam się z choinki

W ostatnich miesiącach od różnych nie znających się osób usłyszałam, że "ty to się chyba z choinki urwałaś". Gdy usłyszałam to po raz trzeci, to musiałam się nad tym zastanowić. Mają rację czy nie? Co to w ogóle znaczy.




Było kilka sytuacji, gdzie ktoś spytał mnie o zdanie i musiałam się wypowiedzieć. Raz wyraziłam zdziwienie, że ludzie występ piłkarzy na euro uważali za sukces. A ja widziałam tylko targ niewolników, na którym każdy chciał się dobrze zaprezentować. Piłkarze niczego nie zdobyli, mają jakieś tam miejsce, a uważani są za zwycięzców. Byłam świadkiem jak dorosły wykształcony facet płakał ze szczęścia po jednym wygranym meczu. Obejrzałam tylko jeden mecz ze względów towarzyskich i nie zrobiło to na mnie wrażenia.


A więc urwałam się z choinki, bo nie jestem zamulona. Mam własne zdanie.


Kolejny znajomy nie mógł uwierzyć, że ja nie widzę różnicy między politykami różnych partii. Dla mnie oni wszyscy są identyczni, różnią się tylko PR. Od lat nic się nie zmienia, a raczej zmienia się na niekorzyść. Państwo doi poddanych, utrudnia im życie jak może, coś da, ale więcej zabierze. Politycy sprzedadzą wszystko dla własnych korzyści. Ludzie ekscytują się złotym pociągiem, a nie widzą niekorzystnych umów jakie podpisują wybrańcy. Nie ma sensu opowiadać się za kimś, oddawać im swoją uwagę i wspierać. To jest naprawdę inny gatunek ludzi. Nie życzą nam dobrze.


A ostatnio poróżnił mnie ze znajomym film Matrix. Niebywałe. Po raz kolejny obejrzałam całą trylogię i zdania nie zmieniłam. Okazało się, że tylko ja nie uważam Neo za wybranego i że nie widzę tego co widzą inni. Nie upieram się przy swoim, ale nie będę mówić czegoś do czego nie jestem przekonana. Przecież to śmieszne. Każdy odbiera ten film jak chce. Nie ma powodu do szykanowania kogoś kto ma inne zdanie.


Co się takiego stało, że urwałam się z choinki?




Ja po prostu wybrałam. Obudziłam się, ale tak naprawdę. Zobaczyłam jak działają wahadła i nie umiem już inaczej. Brak reakcji na zaczepki wahadeł weszło mi w krew i mój styl bycia. Podjęcie tej decyzji trochę mnie kosztowało. Po pierwszym obejrzeniu 1 części Matrixa wybrałabym niebieską pastylkę. Po co komu kłopoty. Mówić chórem to czego życzy sobie system popłaca, bo masz święty spokój. A jednak niektórym owieczkom jest źle. Znajomi mówią, że co mi przeszkadza Guantanamo. A nie widzą, że dopóki istnieje takie miejsce każdy z nas może się tam znaleźć. Zmądrzałam, nie piszę już mejli do prezydenta (do Busha napisałam i odpisał). Wyobrażam sobie, że pewnego pięknego dnia to miejsce zniknie. Bez emocji. Nie wdaję się już w dyskusje, bo to nic nie daje. W moim świecie nadejdzie kiedyś taki dzień. Zniknie ludobójstwo.




Wszyscy zasilamy system wahadeł. Jednostkom udaje się być ich ulubieńcem, ale oni też nie są bezpieczni. Wahadło może uznać, że więcej energii dostanie gdy pozbędzie się gwiazdy. I nie ma dla niej ratunku.


Gdy człowiek zacznie zdawać sobie sprawę ile energii kosztuje go zwracanie uwagi na bzdety to zaczyna się zmieniać. Nie trzeba walczyć, bo jak kiedyś pisałam, to obojętność zabija. Do walki potrzeba bardzo dużo energii i nikt nie wygrywa. Gdy przestaniemy podlewać kwiatek w doniczce to uschnie.


Są ludzie, którzy mówią, że nie oglądają tv, a wszystko wiedzą. Przemawia przez nich strach. Oni boją się tv. Wiedzą, że media okradają nas z energii. A przecież można tam obejrzeć ciekawe filmy, czy inne programy, które poszerzają nasze horyzonty. Ja się nie boję i oglądam. Wybieram. Kiedyś miałam przerwę, która mi dobrze zrobiła. Teraz nie patrzę na programy informacyjne, bo są stare, wczorajsze. Internet jest szybszy w przekazywaniu aktualności. Uważnie oglądam reklamy i wiem czego nie kupować.


Co zyskałam urywając się z choinki, a właściwie z kilku choinek?




Pod choinką leży dużo prezentów.


Pierwszy prezent to nadmiar energii. Kiedy jestem czujna to wiem kto mnie zaczepia. Nie odwracam się, nie uciekam, nie kłócę się. Nauczyłam się być przezroczystą, tak żeby nikt nie mógł mnie zaczepić, bo za co? Nie ulegam wpływom, a jeśli już, to szybko to dociera do mnie i natychmiast reaguję. Wpływy będą zawsze, a ja doskonalę ich neutralizowanie.


Mam też więcej pieniędzy. Mam jedno konto w banku i jedną kartę płatniczą. Gdy wypowiadałam kredyt odnawialny, to bank usiłował mnie do tego zniechęcić. Skoro rzez 2 lata nie miałam debetu, to nie płaciłam odsetek. Ale co roku płaciłam 2% za odnowienie. W ostatniej chwili bank chciał mi darować prowizję, żebym zrezygnowała. Nie odnowiłam linii.Czuję się świetnie z tym.


Gdy oglądam reklamy to wchodzę w interakcje. Np. gdy ktoś mówi, że oszczędzam 30 % czegoś tam, to ja mówię na głos, że ja oszczędzam 100 % bo nie kupuję czegoś tam. Gdy mówią, że wszystkich boli głowa, to mówię, że mnie nie. Nie pamiętam kiedy bolała mnie głowa. Wszystko przepuszczam i ośmieszam.


Mam też dużo więcej czasu. A mówi się, że czas przyśpieszył. Ktoś tam robił badania, że w jednostce czasu można kiedyś było zrobić więcej niż teraz. U mnie odwrotnie. Kiedyś w ciągu godziny księgowałam ok. 100 faktur. Teraz 120. I dzień się wydłużył. Może przez lato ;)


Nie kupuję też wielu rzeczy, jak np. alkoholu. Odeszła mi ochota. Zapach piwa powoduje u mnie odruch wymiotny. Nie mam pojęcia co się stało. Zupełnie tego nie rozumiem.


Nie będę tu opisywać całego mojego życia, ale to urwanie się z choinek wyszło mi na zdrowie.


Musisz się urwać, żeby dostać prezenty. Nie ma innej możliwości. A naprawdę warto.


Życie jest za krótkie, żeby się wszystkim przejmować.




Bądźmy jak Kubuś Puchatek – udawajmy, że mamy bardzo mały rozumek. Nie wychylać się, to wahadło nie zaczepi. Czas upływa na przyjemnościach, zdrowie i dobry humor dopisuje.


 


Wiem, że urwałam się z jednych choinek, ale przecież życie bez wahadeł jest niemożliwe na tym świecie. Wybieram teraz małe choinki, żeby sobie na nich powisieć. W każdej chwili mogę się urwać i wpaść w morze prezentów. :)


I nieustająco mam dobry humor. Już mnie to nie dziwi. Tak jest lepiej. Kiedyś miałam stany euforii, miłości do świata i wszystkiego, a potem doła, gdy umarł ktoś mi bliski. Huśtawka. A teraz mam błogostan.


Zajmuję się rzeczami, na które mam wpływ, bo na resztę szkoda mi czasu.


Nie muszę zabiegać o uwagę innych. Zdecydowanie wolę być inna niż taka jak inni. A inni wcale nie chcą znać moje zdanie. Oni chcą, żebym myślała jak oni. A potem mówią, że się urwałam z ich choinki. Mają rację. Nawet mi to pochlebia. Jacy ludzie są spostrzegawczy :)


Ciekawostka:



Dlaczego mój smartfon logował się dzisiaj w Panamie? Mam włączoną lokalizację i właśnie mi pokazał temperaturę, wschód i zachód słońca jakby mój smartfon tam był. Czy już nadszedł NWO? Wszystko jest możliwe.


Urwij się :)