31/01/2015

Ciśnienie, borsuk i Witkacy

Rano zadzwoniła koleżanka i spytała co ja będę robić, bo jest bardzo niskie ciśnienie. Jakoś nie zauważyłam tego. Robiłam to na co miałam ochotę. Położyłam sobie maskę na włosy i sprzątałam. Odkurzałam, myłam podłogi, wycierałam kurze, rozsadziłam odnóżki aloesu. Potem wywietrzyłam całe mieszkanie. Taki sport domowy. Słyszałam jak w radiu mówili o niskim ciśnieniu, najniższym od lat. Tylko jaki ma to wpływ na człowieka nie powiedzieli. Na mnie nie ma. Nie wiem co jest, ale stałam się odporna na straszenie medialne. Kiedyś wierzyłam we wszystko co mówią, potem sprawdzałam i zmieniałam zdanie, co trochę trwało. Teraz szkoda mi czasu, nie wierzę w nic.


Koleżance powiedziałam, żeby usiadła w fotelu z drinkiem i czekała aż ciśnienie się podniesie. Jak wszystkojedzący borsuk niech się zakopie w norze. Co mogłam powiedzieć :)


(fot. Peter Trimming/Wikimedia Commons)


Gdy wspomniałam o borsuku, to przypomniał mi się Witkacy. Borsuka nie obchodzi kim jest i jaki jest sens jego istnienia, nie może upaść niżej i nie może się wznieść wyżej niż jest. Człowiek różni się od borsuka tym, że zadaje sobie takie pytania, interesuje go coś więcej niż papka. Człowiek jest istotą “potencjalną”, a borsuk „stabilną”. Nie być metafizykiem może tylko człowiek głupi i ograniczony.


Nie biegam, bo nie lubię. Wolę gimnastykę domową, bo aktywizuje wszechstronnie, krew szybciej krąży, oddech jest zrównoważony, nie ma zakwasów, samopoczucie doskonałe. Nabiegałam się w szkole. Wystarczy. Ludzie nie zdają sobie sprawy, co dzieje się w komórkach podczas długotrwałego wysiłku, jak każda komórka walczy o tlen, jak serce bije jak oszalałe, bo bieg kojarzy się z ucieczką przed zagrożeniem. Cały organizm się mobilizuje. A potem długo dochodzi do równowagi. Sport to nie zdrowie, to stres dla organizmu. Coraz więcej młodych ludzi umiera i nikt nie śmie powiedzieć, że to od sportu wyczynowego.


smierc tenisisty  mloda tenisistka


Dla zdrowia wystarczy trochę się poruszać przy pracach domowych, jak ja dzisiaj. Od tego nie dostanę zawału.


Witkacego portret potrójny - Woźniak, Rossakiewicz, Karoń, 1985 (reprodukcja czarno-biała) 


źródło: http://anatolkaron.pl/witkacy.html


Witkacy miał złe zdanie o sporcie. Oto kilka cytatów.


Dawni ludzie nie potrzebowali sportu: byli zdrowi i silni z natury. Dziś sport zabija wszystko, zastępuje nawet sztukę, która upada coraz bardziej.


Sport rekordowy niczego nie odrodzi, tylko dogłupi jeszcze tych, których nie ogłupił dancing, wino i mechaniczna praca.


Sport, który o ile byłby trzymany w ryzach, a nie rozdymany do śmiesznych rozmiarów jakiegoś kapłaństwa, mógłby przynajmniej sprzyjać odrodzeniu fizycznemu nie niszcząc przez swoiste zagłupianie wyższych zainteresowań ludzi młodych i zdrowych.


Rozwydrzenie sportowe jest jedną z sił składowych ogólnego przesunięcia się w stronę ciemności. Sportowcy są czczeni jak bogowie, to gruba przesada.


Jestem wielkim przeciwnikiem rozwydrzenia sportowego, które się w ostatnich latach rozwinęło. Zaprzątanie umysłów młodzieży tylko tym, kto skoczył o 3 cm wyżej, jest objawem przykrym. Sport rekordowy ma granice, których człowiek nigdy nie przeskoczy. Nie może dochodzić do tego stopnia, żeby na nic innego czasu w życiu nie zostawało, przynajmniej w sferze myśli.


W Nienasyceniu opisywał epokę sportowo-dancingową, w której brak wielkich ludzi, a życie jest szare, płaskie, materialne, mętne i pospolite. Ludzie podążali do otchłani. Minęło 85 lat i nic się nie zmieniło, a do otchłani daleko.


A sport to teraz wielki biznes, którego ja nie zasilam. W ramach zdrowia wolę pomachać mopem ;)


Jak to wszystko jest ze sobą połączone :) Zaczęłam od ciśnienia, a skończyłam na Witkacym ;)


 



29/01/2015

Sen o życiu

Takiego snu nie ma w żadnym senniku. Śniło mi się moje życie, a właściwie 4 sceny, sytuacje.


Opiszę najstarszą historię. Byliśmy na wczasach w Rynie. Nie wiem gdzie była moja siostra, ale ja pokłóciłam się z rodzicami i poszłam na przystań. Weszłam do łódki, siedziałam i marzyłam, żeby odpłynąć gdzieś daleko. Przyszli dwaj panowie po 40. Starcy, bo tak odbierała ich 11 latka. Wsiedli do łódki i zapytali mnie czy chce płynąć z nimi. I wypłynęliśmy. Przyglądali mi się, aż wreszcie pomyślałam, że chcę wracać, bo zrobiło się dziwnie. I zawróciliśmy do portu. Wróciłam do rodziców. We śnie zobaczyła 3 inne warianty tej sytuacji, niedobre dla mnie, niedobre dla rodziny. Mogłam się utopić, zostać wykorzystana i mogłam zniknąć. Stało się inaczej i to jest mój świat, którym podążam.


I tak zobaczyłam różne warianty wybranych scen z mojego życia.


Dziwne uczucie zobaczyć swoje życie na ekranie jak film, w dodatku z różnymi zakończeniami.


Zdarzenia, które widziałam były znamienne, bo wtedy moje życie wisiało na włosku. A ja sobie zupełnie z tego nie zdawałam sprawy. Żadne tam przełomy, ot zwykłe życie.


Obudziłam się o 6:28, zapisałam godzinę i parę słów. Zasnęłam i śniło mi się znowu to samo, ale z mocniejszym przekazem. Znowu przeżywałam 4 sytuacje z wiadomym zakończeniem, znowu widziałam siebie w innych zakończeniach. Dodatkowo pokazano mi czym się różnią moje przeżycia od innych, możliwych zakończeń. A rozpoznać je łatwo – przez światło. Każdy świat wygląda inaczej. Moja droga ma jasne światło. Inne możliwe ścieżki mają ciemniejsze kolory. Niektóre warianty mogą być szare, inne beżowe.


Teraz wybierając jakieś wyjście z sytuacji będę się rozglądać i iść tam gdzie widniej. Ciekawe, czy będę mogła zobaczyć inne wersje wydarzeń.


Kolejny raz się obudziłam. Była 6:54. Jak to możliwe, że pełnometrażowy sen trwał tylko 26 minut. Widocznie czas we śnie płynie inaczej.


To ciągle ten sam obrazek, ale w wariantach.


 



Wieczorem zadzwoniła znajoma i powiedziała, że czeka aż będzie słońce, bo wtedy świat wygląda inaczej, lepiej. A ja jej mówię, że przecież dzisiaj było słońce, od 12;30 do 15;30. Co prawda za chmurami, ale było je widać i niebo było niebieskie. To był naprawdę dobry dzień. A ona, że chyba byłyśmy w innych miastach. :)


To od nas zależy co widzimy. Jedni widzą słońce inni deszcz. Ja tego nie zmienię. Nie moja sprawa, nie moje życie. Nikomu nie pomogę, staram się nie szkodzić. Wszystko wydarza się tak jak ma być. Jak walczysz to oberwiesz. Będzie co ma być.


 




27/01/2015

Bałwanek

W końcu dowiedziałam się jaką książkę wygrałam. Listonosz miał za małą torbę na niewielką książkę i zostawił 23 stycznia w skrzynce awizo. Dzisiaj po pracy odebrałam kopertę.




Gdy wysyłałam mejla w konkursie i wybrałam dla siebie książkę, to nie miałam żadnych wątpliwości, że chcę właśnie ją mieć. Bo tak. Potem o wszystkim zapomniałam, aż do 19 stycznia, gdy znalazłam swoje dane na liście wygranych. Z wygranymi zwykle jest tak, że dostaję mejla z informacją albo dostaję paczkę. Nie jestem zaskakiwana. A tu miałam tydzień czasu na domysły. Czy aby na pewno dostanę to co chciałam? Może inni też ją chcieli, ale ona była najtańsza, więc może jej nie chcieli. To zabawne, jak niewiedza rodzi niepewność. Przecież już klamka zapadła. Ciekawe doświadczenie.


Oczywiście, że dostałam książkę, którą wybrałam.


Bardzo dziękuję Wydawnictwu Iskry za sponsorowanie mi książki :)


Dostaję to co najlepsze :)


Czytam teraz dwie inne więc ta musi trochę poczekać.


A potem zobaczyłam tytułowego Bałwanka.



Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać. Wiadomo jaki materiał taki produkt.


Ale tak smutnego bałwanka nigdy nie widziałam.Ale komuś chciało się go ulepić, nie siedział w domu.


Do jutra chyba go nie będzie ;(


 




26/01/2015

Sen o 3 samolotach

Stałam w salonie, było widno, ale chyba bardzo wcześnie, bo było cicho.Pora roku nieokreślona.


Pierwszy samolot, który zobaczyłam, leciał z zachodu na wschód. To zupełna anomalia, bo tak nisko latają samoloty ze wschodu na zachód, tam jest lotnisko. Był to duży samolot pasażerski. Miał kłopoty, leciał nierówno, bujał się na boki i w końcu pionowo spadł za blokami. Nic nie widziałam, żadnego dymu, hałasu, ognia. Zupełna cisza. Nikt nie biegł na pomoc.


Wiedziałam co czuł i robił pilot tego samolotu, bo byłam z nim połączona emocjonalnie. Do końca był opanowany, ale nic nie mógł zrobić, bo to nie jego wina tylko sprzętu. Gdy samolot spadł nic nie czułam, żadnych emocji, a przecież to był samolot pasażerski i musiało zginąć sporo ludzi.


Kolejny samolot pojawił się z południa tuż po katastrofie pierwszego. Jego lot też był dziwny. Kolebał się na boki i chyba rozpadł się w powietrzu, bo nagle zniknął z hukiem. I cisza. Nikt nic nie zauważył.


Trzeci samolot nadleciał ze wschodu. Co on wyprawiał na niskiej wysokości. Był wielki, biały, w środku byli ludzie. A on robił śruby, leciał do góry i pikował w dół, kołysał się na boki. Coś jak na pokazach lotniczych, ale samolot był o wiele większy. Wydawało mi się dziwne, że był zdolny do takich sztuczek. Pilot był opanowany, profesjonalista, bez emocji.


W końcu wylądował na boisku. To było fizycznie niemożliwe, bo samolot potrzebuje drogi kołowania, żeby się zatrzymać. A ten zachował się raczej jak helikopter, albo ogromny dron. Z żadnej strony samolotu nie było miejsca, nic nie zostało zniszczone, nawet ławki w parku obok. Bardzo dziwne. Pomyślałam, jak on teraz odleci, jak nie ma miejsca na kołowanie. Będzie już musiał tu zostać. Dzieci będą miały zabawę. I cisza. Niby ludzie byli wewnątrz, ale był spokój. Może spali, choć po takich wyczynach, to raczej mało prawdopodobne. Nikt też nie biegł do nich.


Obudziłam się o 08:08:08. Mam w sypialni ramkę elektroniczną ze zdjęciami. Mocny sen i zapamiętałam go ze szczegółami.


Pora przestać bujać w obłokach i zejść na ziemię ;)


 




Pentagram

Gdy 15 lat temu dostałam nowe mieszkanie, potrzebowałam jakiegoś zabezpieczenia. Poprzedni lokator był pijakiem i miał melinę pijacką. Ja chciałam innej energii. Po remoncie, zerwaniu tynków, pomalowaniu ścian, wymianie drzwi itd. chciałam jakoś przypieczętować nowe miejsce do życia. Ulegając sugestiom mądrzejszych ode mnie, narysowałam dłonią pentagram na tle drzwi. I wtedy poczułam się dziwnie. Jakby jakieś zło czekało za drzwiami. Zupełnie nieracjonalne uczucie, niewiadomego pochodzenia. Zmazałam.


Postanowiłam sprawdzić co to za symbol, bo przecież ludzie boją się czego nie rozumieją. Zainteresowałam się świętą geometrią. I dowiedziałam się ciekawych rzeczy. (z książki „Sekretny kod” Priya Hemenway).


Pentagram to pięcioramienna gwiazda w kole.


Częścią pentagramu jest pięcioramienna gwiazda, pentada (symbol liczby pięć). Symbolika pentady i jej związek ze złotym podziałem zostały zaczerpnięte ze świata przyrody, gdyż jej geometria występuje wśród roślin, gdzie znajdujemy powtarzający się pięciokrotny rytm.



źródło: http://www.swietageometria.info/


W starożytności pentada była obdarzana czcią i metodę jej tworzenia utrzymywano w tajemnicy. Pitagorejczycy badali jej zasady w geometrii i przyrodzie. Wiedzieli o wpływie pentady na ludzką psychikę. Jej zastosowania postrzegali jako niebezpieczną wiedzę, którą można było niewłaściwie wykorzystać. Wiedza ta była strzeżona i przekazywana ustnie.


Dopiero w 1509 roku Luca Pacioli, nauczyciel Leonarda da Vinci, wydał swoje dzieło De divina proportione, w którym ujawnił sposób jej konstrukcji.


Częścią pentagramu jest złoty trójkąt, czyli trójkąt równoramienny, w którym stosunek boku do podstawy jest równy liczbie φ, obydwa kąty tego trójkąta mają po 72 stopnie, kąt wewnętrzny wierzchołka naprzeciwko podstawy wynosi 36 stopni. Wszystkie ramiona pentagramu przecinają się wg zasady złotego podziału i dlatego symbolizuje doskonałą harmonię. Złoty podział nie rzuca się w oczy, ale nie jest też ukryty.


Pentagram można narysować za pomocą nieprzerwanej linii, nazywany bywa nieskończonym węzłem, krzyżem goblina, pentalfą, stopą wiedźmy, diabelską gwiazdą.






  • 3500 rok p.n.e. - znaleziono fragmenty ceramiki pochodzące z Babilonii




  • w sztuce Mezopotamii używano go w królewskich inskrypcjach jako symbol władzy




  • pitagorejczycy używali tego symbolu prawdy jako znaku rozpoznawczego w czasach gdy musieli się ukrywać




  • znak stosowany w religiach pogańskich, u Izraelitów,




  • Celtowie uważali ten znak za znak Bogini Podziemi – Morgany




  • pierwsi chrześcijanie używali pentagramu do przedstawiania 5 ran Chrystusa, a także gwiazdy betlejemskiej




  • w czasach inkwizycji (XIII-XIX w.) kościół uznał pentagram za symbol szatana – to pentagram zły i biały (ochronny)




  • w literaturze w Fauście Goethego pentagram powstrzymuje Mefistofelesa od opuszczenia pokoju ( to chyba też mój przypadek)




  • w średniowiecznym romansie Pan Gawen i Zielony Rycerz, gwiazda jest wymalowana w złotym kolorze na tarczy rycerza i symbolizuje 5 rycerskich cnót: szczodrość, uprzejmość, czystość, rycerskość i pobożność




  • w magii symbolizuje 5 zmysłów, 5 światów (fizyczny, eteryczny, astralny, mentalny i duchowy), 5 żywiołów chińskich.





Chińczycy świetnie pojęli znaczenie tego znaku. Mamy tu 5 żywiołów ułożonych na kręgu. Gwiazda we wnętrzu symbolizuje cykl niszczenia: Drzewo rozsadza ziemię, ziemia zasypuje wodę, woda gasi ogień, ogień topi metal, a metal ścina drzewo. Rysowanie tylko gwiazdy pięcioramiennej symbolizuje konflikt i rozpad wewnętrzny, dlatego musi być koło, które jest barierą.




Na fladze Somalii (pisałam kiedyś o wojnach, które ją niszczą) mamy tylko cykl niszczący a nie tworzący. Gdyby dodać ochronne koło to kto wie co by tam się działo.




Okręg wokół pentagramu zawiera w sobie i osłania jego wnętrze. Okrąg symbolizuje wieczność, nieskończoność oraz cykliczność w życiu i przyrodzie.


A tu przykłady braku ochrony człowieka, czyli pięcioramiennej gwiazdy. Amerykańskie Pojazdy wojskowe miały namalowaną białą gwiazdę, biały symbol czystości.


A wojska radzieckie miały dokładnie ten sam symbol, tylko czerwony - ogień, miłość, krew, władza. Przecież robili dokładnie to samo. Cykl niszczący bez koła - ochrony. Jawnie, niczego nie ukrywali.


źródło: sadistic.pl


Dla Pitagorejczyków pentagram był symbolem doskonałości. Podobnie jak Chińczycy łączyli wierzchołki z żywiołamiPrzypisali im pierwsze litery greckich wyrazów oznaczających żywioły: woda, ziemia, świętość (myśl), ciepło, powietrze (str. 58 Sekretnego Kodu). Litery te tworzą wyraz υγεία co znaczy zdrowie, a w przenośni – solidność, zupełność, boskie błogosławieństwo. Hygieja to grecka bogini zdrowia.


Symbolika znaczenia pentagramu wydawałaby się niegroźna. To dlaczego kościół przez 600 lat inkwizycji i obecnie chciał coś ukryć?


Pitagoras podczas podróży do Egiptu i Babilonii zetknął się ze starszą symboliką. Pierwsze pentagramy starożytnych Greków miały dwa ramiona zwrócone ku górze i przedstawiały doktrynę Pentemychos, opisaną przez Feredykesa z Syros. Pentemychos nawiązuje do 5 zakamarków lub nisz, znanych także jako pentagonas. Było to miejsce, do którego musiało trafić pierwsze prekosmiczne potomstwo, aby mógł powstać uporządkowany kosmos. (Tez nie wierzę w wielki wybuch). Choć miejsce to zostało zamknięte po wyłonieniu się i uporządkowaniu kosmosu, jego wpływ pozostał istotny. Homer opisał je jako „poskramiacza bogów i ludu”. Wczesne mity upatrywały źródło mądrości w podziemnym świecie.


Prawdziwe znaczenie świętych znaków – symboli jest fałszowane, dlatego teraz ludzkość cofa się w rozwoju.


Zasadę samopodobieństwa, czyli powtórzenia mniejszego w większym można zobaczyć w kręgach wykonywanych przez drony.




Najmłodsze pokolenie jest kodowane w bajkach. To kadr z filmu My Little Pony – Przyjaźń to magia. Nie tylko małe dziewczynki to oglądają. Serial bardzo pouczający. A ja zawsze oglądam tło, takie skrzywienie ;)




W odcinku Sekrety Ponyville Diamond Tiara – ziemski kucyk, zostaje redaktorem naczelnym szkolnej gazetki i wyznacza Znaczkową Ligę do pisania artykułów do kolumny z plotkami. Kiedy Liga chciała zrezygnować, Diamond Tiara zaszantażowała je ich żenującymi zdjęciami. Później została zwolniona.


Ciekawa jest logika rozróżniania pentagramów. Np. gdy nosimy na szyi ten znak to wszyscy widzą "dobry", a my patrząc w dół widzimy pentagram "zły" ?! Kto się boi?


źródło:jubileo.pl


Jabłko - symbol zdrowia, symbol bogini Kory, Gwiazda Wiedzy, po przekrojeniu wygląda tak:




Więc, której części jabłka się boisz? To może zrezygnuj.


Symbole łatwo kodować negatywnie Jak np. swastyka – hinduski symbol miłości, albo obecnie tęcza - most łączący światy bogów i ludzi, ma już inne skojarzenia.




Zanim zaczniesz się bać jakiegoś znaku, sprawdź co on oznacza. Nie ufaj współczesnej inkwizycji. Sam zdecyduj czego się bać. Zdobywanie wiedzy nie boli.


 


29.01.2015


A teraz przykład z teraźniejszości.


Pojawił się ten człowiek. Jego cel (górny prawy róg) jest jawny, wiadomo o co mu chodzi - niszczenie.


Alexis Tsipras speaks at the headquarters of his Syriza party.


Photograph: John Kolesidis/REUTERS 


 http://www.theguardian.com/world/2012/may/06/greece-election-alex-tsipras-syriza


 A po wyborach wszystko stało się jasne co zrobi nowy premier Grecji. (Świetne foto)


 AFP / Aris Messinis


źródło: wiadomości.wp.pl


 Czy to nie jest ciekawe? Wszystko jest jawne, zapisane językiem zrozumiałym dla każdego - symbolami.


 

24/01/2015

Klasyka

Kolejne pokolenia sięgają do dobrych wzorców, do klasyki. I tworzą przekaz zrozumiały dla współczesnego pokolenia.


Czy Mickiewicz byłby zadowolony z wersji rap? Oczywiście :)


22/01/2015

Wehikuł czasu

W autobusie zobaczyłam studentkę, która czytała książkę. Okładka była biała, a na środku była czerwona ręka Fatimy. Potem przeczytałam tytuł: Rok 1984. Takiego wydania nie znałam. Musi być stare, jak widać poniżej.



Zabawne, następne pokolenia czytają to co ja kiedyś w ich wieku. Jak jakaś pętla czasowa.


Chociaż to norma, że dobre książki są ponadczasowe. Im wcześniej się je przeczyta tym wyraźniej widzi się pewne mechanizmy. Winston Smith ciągle żywy ;)


Czy coś się zmieniło?


A rano przypomniałam sobie, że dawno nie było widać słońca. Niebo zachmurzone, a ja zapragnęłam zobaczyć słoneczko. Potem o tym zapomniałam. Były gęste chmury. A potem wszystko się zmieniło. Wyszło słońce, ale tylko na jakieś 10 minut. Ale zawsze :)


Dawno nie sterowałam pogodą, bo zawsze była taka jak chciałam. To robiło się nudne.


A teraz prawie poczułam, że zewnętrzny zamiar jakby czekał, żeby spełnić jakieś moje pragnienie. Muszę bardzo uważać na swoje życzenia, bo przecież nie każda myśl powinna się zmaterializować. A ebola zniknęła, to nie tylko moja zasługa, dołączyło się sporo osób. I jest efekt. Koncerny farmaceutyczne powinny zatrudnić osoby, które będą wywoływały nastroje strachu, bo mogą pójść z torbami. Słabo się starają.


Ciekawe, że ja się w ogóle nie staram, nie ćwiczę, wszystko dzieje się samo przez się, zupełnie bez wysiłku. To na co mam wykorzystać swoją wiedzę?


No i czas się rozciągnął. Mam dużo pracy, ale też mam dużo czasu na pogaduszki, a wszystko zrobione. Jak to się dzieje? Bo ja nigdy nie mówię, że nie mam czasu. Zawsze mogę każdego wrzucić w grafik i poświęcić mu czas. To nie problem.


Gdy mówisz, że nie masz czasu to twój świat tak zrobi, że naprawdę nie będziesz go miał i wypadniesz z tego świata. Wybór należy do ciebie :)


A godzinę temu obejrzałam 3 zabawne filmiki.



Autor zastanawia się, czy można wpływać myślami na rzeczywistość poza własnym ciałem. A co ja robię na tym blogu, przecież wiadomo, że można. Przecież to oczywista oczywistość.


Po pierwszym zdobyłam 9 punktów, potem maksymalną ilość po drugim filmie i jeszcze miałam czas pozżymać się na nierówne szanse (3 białych na 4 czarnych), a po trzecim dowiedziałam się, że jestem szczęściarzem. Nie podaję dokładnie o co chodzi, bo może ktoś nie widział.


Jak ludzie łapią się na takie oczywistości, a naukowcy dostają kasę na takie badania.


Autor w konkluzji podaje, że zdradza nam wielki sekret. Może jeszcze kursy organizuje ;) Ubawiłam się po pachy :))) Ale mi sekret.


Że ja ciągle trafiam na takie kwiatki.


 


 




20/01/2015

Blue monday?!

Dzień minął jak zwykle więc nie miałam dziś nic pisać. Ale przeczytałam, że dziś był blue monday 


Czy udało się zdemotywować kogoś tymi „badaniami naukowymi?” Kto dał kasę na te badania. Czy normalni są ci, którzy mieli dzisiaj gorszy dzień, czy ja, która miałam taki dzień jaki chciałam?


Mój dzień był normalny. Wstałam o 6,45. W weekend byłam na kursie i musiałam wstawać o 7. Moja podświadomość myśli, że ja tak teraz mam i dzisiaj mnie obudziła o 7 w środku nocy. Naprawdę było ciemno. Na kursie byli ciekawi ludzie, czas spędzony twórczo. Okazało się, że ktoś tam trenował krav magę, ale u innego trenera. Coś w tym jest, że kumplujemy się z ludźmi, z którymi mamy coś wspólnego, podobnie patrzymy na świat i lubimy podobne rzeczy. A nawet o tym nie wiemy.


Kupiłam książkę i dostałam osobistą dedykację.


Nie ma nic lepszego jak zacząć dzień od pysznej kawy. Od razu masz dobry nastrój. Potem wysłałam kilka mejli zawodowych. Potem zadzwoniła koleżanka i gadałyśmy godzinę. Musiałam przerwać, bo ktoś się próbował dodzwonić. To był nowy klient, z którym umówiłam się na piątek. Potem jeszcze wpadli moi rodzice i przynieśli mi prasę kobiecą i kiełbasę własnej roboty. Pyszna, surowa, trzeba ją zaparzyć.


Podlałam kwiatki, a one poczuły już wiosnę.


Kolejny zwiastun wiosny na innym parapecie.


Potem zadzwoniła miła pani z bok i negocjowałam nową umowę. Chciała mi wcisnąć jakiś pakiet za darmo, a potem niby mogłabym go wyłączyć. Gdy się nie zgodziłam, po uzgodnieniu z kierownikiem, będę miała taki pakiet jaki chciałam i będę płacić 90 zł mniej niż teraz. Nie ufam im, więc mogę z umowy zrezygnować jak dostanę ją na piśmie. Wszystko jest nagrane :)


Potem weszłam na jedną stronę w necie i okazało się, że jestem na liście laureatów konkursu. Konkurs nie był wiedzowy, tylko trzeba było zadać interesujące pytanie. Widać pytanie było ciekawe (przecież temat mnie interesował to jakie miało być), bo wygrałam książkę. Sama ją wybrałam, ale nie wiem czy ją dostanę. Przecież inni też mogli ją wybrać. Jak dostanę „moją” książkę, to przeczytam i o niej napiszę, a jak będzie inna to nie napiszę. Żartuję ;) Będę czytała wszystko, co mi wpadnie w rękę.


Potem poszłam do pracy. Gdy dochodziłam do przystanku to podjechał tramwaj i były wolne miejsca. Przyjechałam przed czasem. W pracy ktoś mi oddał pieniądze, a ja zupełnie o tym zapomniałam – czyli niespodzianka, kasa z nieba. Gdy wracałam było identycznie. Nie musiałam nigdzie czekać, autobusy szybko podjeżdżały. A gdy dochodziłam do przejścia, to akurat zmieniały się światła na zielone. I tak na każdym przejściu dla pieszych.


Poczułam się jakby świat mi usługiwał, co jest absurdalne, bo przecież jaki miałby w tym interes.


Jedna rzecz, której nie wykonałam to nie poszłam na pocztę wysłać pisma. Ale to pismo do komornika, więc mogę wysłać jutro.


Tak wyglądał mój dzień, który miał być depresyjny. Na depresję nie można zachorować w jeden dzień, chyba, że nie ma takiej choroby.


Oceniając dni popatrzmy lepiej na to jaka jest faza księżyca. Jutro jest nów. Czyli niektórzy mogą poczuć się jak w czarnej dziurze albo na dnie studni, to zrozumiałe. Ale to jest doskonały dzień na kreację marzeń. Masz się od czego odbić :) Zastanów się co chciałbyś szybko osiągnąć, coś łatwego na początek. A do pełni już powinno się to coś skrystalizować. Tylko nie planuj schudnąć, bo to się nie uda. Gdy księżyca przybywa, to nam przybywają kilogramy z powietrza. To nie magia to zatrzymanie wody przez księżyc. Chyba widziałeś przypływy i odpływy nad morzem. Tak działa natura, a człowiek jest jej częścią. Tylko trochę o tym zapomniał.


Gdy będzie najlepszy dzień w roku to co wygram, ile dostanę kasy znikąd, co spektakularnego się wydarzy?


 


 



17/01/2015

Nieznany sen

Wczoraj przed snem myślałam, jak to jest możliwe, że każdy człowiek śni od 6 do 8 snów. Zbadali to w ośrodkach badań zaburzeń sennych, więc nie mam powodu im nie wierzyć. Żeby zapamiętać sen trzeba się po każdym z nich się obudzić i go zapisać.

Rozśmieszyło mnie to, bo kiedy spać jak ciągle trzeba się budzić. Typowe rozumowanie ;)  Jednak we śnie czas płynie zupełnie inaczej.

Coś mi się przyśniło. Obudziłam się i po ciemku zapisałam parę słów w notesie. Zdążyłam jeszcze rozpisać długopis, bo pomyślałam, że nie będzie pisał. Nie sprawdziłam godziny i szybko zasnęłam. Miałam w planie obudzić się jeszcze ze 4 razy ;) Właściwie to sen pamiętałam dobrze i wcale nie musiałam go zapisywać.

Niestety nie obudziłam się w nocy, dopiero rano. I nie pamiętałam snu. Dobrze, że zapisałam. Wzięłam notes, a tam bazgroły, w dodatku na śnie zapisanym 6 maja 2014. Zupełnie nieczytelne. Sen w nocy wydawał mi się prosty do zapamiętania i zapisałam tylko 2 słowa, jedno na sz, a drugie to zdjęcie. Nic nie mogłam skojarzyć. Przepadło.

Śniłam, zapisałam i nic nie wiem.

W czwartek 15 stycznia zrobiłam zdjęcie, nieudane, ale nie zdążyłam skasować. To zdjęcie samolotu, którego prawie nie widać.

Dlatego tu pasuje ;)

 


Mało widoczny. Coś jak mój sen :) Ktoś go widział, ale nie wiadomo jak wygląda ;)

 


16/01/2015

Kinslow

Wczoraj zadzwoniła przyjaciółka i zapytała czy coś wiem o metodzie dwupunktu. Bo ona obejrzała parę filmów i wydaje jej się interesujące i się wybiera na kurs. Gdy zapytałam po co jej to, w czym ma jej to pomóc, czy jest chora, to nie wiedziała. Nie umiała nawet powiedzieć o co w tym chodzi, ale to dla niej. Zamulona.


I przypomniało mi się, że miałam napisać o uzdrawianiu metodą Kinslowa, kiedy pisałam o Zerze c.d.



Jest to kolejna książka, która zdradza sekret natychmiastowego uzdrawiania. Autor oczywiście zastrzegł sformułowanie SK ;) i kształci treserów z certyfikatami.


Nie musisz rozumieć niczego co dotyczy świadomości, aby czyniła cuda w twoim życiu.” Jestem pod wrażeniem, nic nie musisz, wszystko robi się samo.


Nie będę opisywała metody, kto chce niech przeczyta. W skrócie: musisz się dotykać w dwóch miejscach i mieć równocześnie świadomość tych miejsc. Może cię dotykać ktoś inny ;) Masz coś poczuć, a jak nic nie poczujesz to i tak działa.


Ważne co powiedział to to, że „Synchronizacja Kwantowa uzdrawia tak samo uzdrowiciela, jak i uzdrawianego.” Grzebanie w cudzym polu energetycznym zawsze wpływa na osoby biorące w niej udział. Nie słyszałam, żeby ktoś po tym wyzdrowiał, a na pewno może mu się pogorszyć. To zależy komu pozwalamy się dotykać.


Każdy ma własne pole, które u jednych jest mniejsze, u innych większe. Dzieci mają duże pole, a z wiekiem maleje. Możesz sprawdzić jakie masz, gdy ktoś się zbliża z tyłu, a ty nie patrzysz. W pewnej chwili czujesz dyskomfort, bo ktoś się za bardzo zbliżył, ale cię nie dotknął. To już wiesz jakie masz.


Na tych filmach pokazują jak przypadkowe osoby wnikają w cudzą sferę, wykonują różne ruchy. Nie mają pojęcia czy te osoby mają dobre czy złe zamiary wobec nich. Śmieszne jest pytanie prowadzącej o odczucia. Co ci biedni ludzie mają powiedzieć, że czują się głupio, bo dają sobą manipulować. Osoba prowadząca używa specyficznej modulacji głosu, mówi, że nie ma przypadków, że są tu z nią, ble, ble, ble. Jak się muszą czuć ci co nic nie czują?


A ty co czujesz czytając mojego bloga? To nie przypadek, że tu jesteś i umiesz czytać ;) Magia ;)))


Kinslow w książce opisuje przypadek, kiedy pomagał żonie znajomego Marka. Ta żona od roku chorowała na raka, miała guza złośliwego w macicy i drugiego na wątrobie. Otóż on chodził kilka razy do niej do szpitala i jej pomagał SK. Potem jej się polepszyło wróciła do domu. „Po jakimś czasie nowotwór powrócił” i ona umarła. I to jest dowód, że „SK jest niesamowicie potężna”. Jeśli nie umierasz, a masz raka, to trzymaj się z daleka od uzdrowicieli. Oni zawsze pomagają na krótko. To ty musisz się uzdrowić sam.


Kolejna ważna rzecz jaką napisał w tej książce to, że „nie dokonujesz żadnego uzdrowienia, nie możesz czerpać korzyści z wyników, nie możesz być związany z wynikami”.


Za książkę zapłaciłam 23,25, a kursy przekazujące dokładnie to co w książce kosztują 600,- Przyjaciółka zrezygnowała z tego kursu, bo jej nie stać, a zahipnotyzowana dała się zmanipulować miłej pani.


Zadziwiające jest to, że są ludzie, którzy nie mają oporu w wyciąganiu od chorych pieniędzy. Każą sobie płacić za nadzieję i złudzenia. Ktokolwiek był kiedyś chory poważnie wie, że jak coś nie zmieni w życiu, to choroba wróci z innej strony (np. przerzuty). Wie to doskonale mój ojciec. On wie, ale trudno mu się zmienić. Gdy trochę gorzej się poczuje, to natychmiast zmienia swoje zachowanie wobec mamy i nas. On wie co robić i robi to. I żyje. I to nie cud.  Nie zmaga się z chorobą tylko ze swoim charakterem.


Nie pamiętam czy pisałam kiedyś o swoim doświadczeniu z uzdrawianiem duchowym, więc napiszę krótko. Przeszłam 3 etapy kursu i na 4 tuż przed egzaminem mieliśmy uzdrowić młodego chłopca, który narzekał na ból kolan. Chłopiec przyszedł z ojcem. Chłopiec stanął po jednej stronie sali, my po drugiej. Skupiliśmy się. Ja starałam się skierować energię z kosmosu do niego, blokada. To skierowałam do mojego Wyższego Ja i przez niego do kolana chłopca, blokada, energia nie płynie. Potem skierowałam energię od mojego WJ do WJ chłopca z prośbą o uleczenie kolana. Energia popłynęła, a ja usłyszałam głos chłopca, żeby ojciec przestał go zmuszać. Przerwałam połączenie, bo rozwiązanie problemu było dziecinnie proste i nie potrzeba było żadnej energii. Gdy zastanawiałam się jak powiedzieć ojcu, żeby przestał kształtować syna na swoje podobieństwo, że syn to odrębny byt, który chce być sobą i ma inne zainteresowania niż ojciec. I wzięłam jego dłoń i powiedziałam mu żeby poluzował smycz. Na dłoniach widać nasz charakter i to co się wydarzy, rzadko z tego korzystam, ale wtedy to było jedyne wyjście. Syn to słyszał więc może ojciec odpuścił. Nie wiem jak to się skończyło, ale mnie to wiele nauczyło. Okazało się, że jest prostszy sposób na likwidowanie chorób. Wystarczy dotrzeć do tego co choroba mówi  i się zmienić. Gdy bolą nas kolana tzn. że nie chcemy się przed czymś ugiąć (paść na kolana), nasze ego nie chce się zgodzić na coś na co nie mamy ochoty. Elastyczność popłaca. Gdyby chłopiec porozmawiał z ojcem, że może np. chodzić na tenisa, ale chce też chodzić na balet, to nie byłoby problemu. Ale ojcowie zwykle wiedzą lepiej, a potem gdy dzieci dorastają, to czasem wypominają rodzicom jak ich gnębili.


Oczywiście nie mam certyfikatu, bo po co.


Na koniec nie polecam książki o dwupunkcie Mircea. Ta książka to kompilacja tez Bartleta, Kinslowa, Bradena i wielu opracowań z internetu. Nic nie wniosła do mojego życia, a czytałam ją z obrzydzeniem. W dodatku autor wykorzystał metodę Sokratesa, ale sam udzielał wyjaśnień. Sokrates był mądrym człowiekiem i lubił rozmawiać z przypadkowo spotkanymi ludźmi. I zawsze udawał głupka, który nic nie rozumie. Nie chciał ich obrażać, ale wskazać błędy w ich sposobie myślenia, a zwłaszcza odkryć w nich ukrytą mądrość. (Mam dzieła Platona). Natomiast autor tej kompilacji cudzych myśli udaje najmądrzejszego. Szczerze nie polecam, strata czasu i pieniędzy.


Ludziom brak pokory, a ego rośnie.


Obojętne w co wierzysz, ale nie pozwól nieznanym ludziom grzebać w twoim polu, a zwłaszcza na odległość. Poprzez pole kwantowe można znaleźć każdego, ale żeby się dobrać do jego pola (aury) musisz tego chcieć i wyrazić zgodę. Na początku przeżywasz euforię, bo czujesz się lepiej (placebo). A potem się okazuje, że w twoim polu ktoś coś zgubił i to ci bruździ w życiu. I zaczyna ci się gorzej wieść i albo przejrzysz i zaczniesz myśleć, albo pójdziesz na kolejne kursy „uzdrawiania”, za twoje pieniądze. Wybór należy do ciebie. Pomyśl co ci się bardziej opłaca.


Nieświadomość zbiorowa Junga, holomechanizm Bohma, pole morficzne Sheldrake'a i efekt obserwatora w fizyce kwantowej – wszystkie te pojęcia zmierzają do zrozumienia wpływu zjawisk niewyjaśnionych na człowieka.


 


 



12/01/2015

CR7

Piłka nożna jest ostatnią dyscypliną sportową, którą mogłabym się zainteresować.


Około południa usłyszałam w radiu, że piłkarzem roku został Cristiano Ronaldo, a potem jak dziękował wszystkim pracownikom Realu (trochę mnie to zdziwiło) i że chce być lepszy dla rodziców i syna. Zwykła informacja. Potem poszłam do pracy i usłyszałam rozmowę 2 panów, którzy zastanawiali się kto zdobędzie  złotą piłkę. To ja im mówię, że nie słyszeli, że w radiu mówili, że wygrał Ronaldo. A oni, że jeszcze nic nie wiadomo, bo może wygra Messi.


Nie znam się więc się nie wykłócałam. A potem zobaczyłam informację w internecie, że wybrali trenera, ale piłkarza jeszcze nie. To co ja słyszałam w radiu, polskim?


A potem ok 20 oficjalna informacja, że wygrał Ronaldo.



Jakaś dziwna sytuacja. Ja wyraźnie słyszałam jego podziękowania. I to w dzień.


 


 

10/01/2015

Las w domu

Oczekuj nieoczekiwanego. Mówisz – masz.

Był środek dnia. Wstawiłam czajnik na kawę i usiadłam w fotelu. Na chwilę. Nie spałam, miałam otwarte oczy. Patrzyłam w róg ściany i okna. To patrzenie to nie było patrzenie na ścianę, ale jakby przez nią. Czasem można się tak zapatrzeć na kogoś, ale go nie widzieć, tylko patrzymy przez niego. I przestałam słyszeć bulgotanie czajnika, zrobiło się dziwnie cicho i jakby gęsto. Kawałek ściany i okna zniknął i zobaczyłam las. W części pokoju.


 źródło:  http://freebigpictures.com/forest-pictures/shady-forest/ 

Las był gęsty, zielony, chyba liściasty, ale głowy nie dam. Nie widziałam lasu z dołu tylko wśród koron drzew lub trochę poniżej. Było ciemno od lasu ale widno bo był dzień i prześwitywało trochę. Bałam się mrugnąć, ani poruszyć, patrzyłam i oczom nie wierzyłam. Ostatnio często nie wierze w to co widzę. Pomyślałam, że to chyba miejsce mojego domu przed setkami lat. Dokładnie w tym samym czasie i porze roku, ale dawno temu. I nagle zaczął padać deszcz, ale ja się nie przestraszyłam, że mi napada do domu, bo już wiedziałam, że las jest w innym czasie. Nie wiem czy pora roku się zgadzała, bo las był zielony, a mamy przecież styczeń. Kiedyś musiał być śnieg w tym czasie.

 

Musiałam już mrugnąć i wszystko zniknęło. Czajnik się wyłączył, a ja nie wiem ile to trwało. Szkoda, że nie miałam smartfonu w ręku, bo mogłabym spróbować zrobić fotkę. Ciekawe co by wyszło?  


Udało mi się uchwycić rzadkiego motyla gdy przybył, gdy prosiłam o cos milego , albo tęczę w trakcie tworzenia podwojna tecza .

Niedawno śniła mi się rzeka, która płynęła między blokami i sięgała do parapetu. Może to była przyszłość.

Ciekawe czy gdybym mieszkała na parterze to zobaczyłabym np. ludzi, a nie tylko drzewa.

To wyglądało jak sen na jawie. Pojawiło się zupełnie znienacka, nie było nastroju, nie zaplanowane, siedziałam z otwartymi oczami, półleżąc wygodnie w fotelu. Totalny luz, kiedy nie musi się niczego robić tylko trwać. Trwaj chwilo! Była tylko intencja, zamiar.

Zupełnie nie wierzę w takie rzeczy i na pewno można to jakoś wytłumaczyć. To jakieś twory mózgu, który się nudzi. Z drugiej strony potwierdza moją niewiarę w reinkarnację. Bo przecież moja świadomość była w jednym miejscu, tu i teraz. A widziałam kawałek innego świata dawno temu. Tam mnie nie było. Ja po prostu podejrzałam inną klatkę taśmy z napisem Życie na ziemi. Wszystko dzieje się równocześnie. Czy powinno się mieszać te światy?

Cały dzień potem był ciepły i nie chodzi o temperaturę tylko klimat, odczucie, że wszystko idzie jak należy. W realu padało, a w duszy świeciło słońce.


08/01/2015

Stargate

Koncepcja dualizmu Kartezjusza odchodzi w przeszłość. Wiedza intuicyjna istniała zawsze, a teraz ją badać (hologram kwantowy). Rosjanie się tym zajmowali robiąc eksperymenty telepatyczne z marynarzami i opisywali to w pismach technicznych. Więc Amerykanie też zaczęli się tym interesować i stworzyli program rządowy Stargate (Gwiezdne Wrota – bo miał odkrywać tajemnice). Doświadczenia były prowadzone przez 20 lat (od 1974) i kosztowały 20 mln (najtańszy program CIA).


I o tym jest książka, którą dostałam za darmo. (chyba dlatego, że kosztuje 6 zł;)


 


Dyrektor tego programu, Dale Graff, inż. fizyki przestrzeni kosmicznej, badał zdolność uzyskiwania informacji bez używania 5 podstawowych zmysłów, a za pomocą psi (ESP), czyli zdolności psychicznych polegających na widzeniu na odległość, świadomych snów i synchronizacji, czyli niezwykłych zbiegów okoliczności.


Chodziło o zastosowanie widzenia na odległość w lokalizacji zaginionych samolotów, pilotów, więźniów wojennych czy zakładników (np. w 1979 w Iranie).


Szkoda, że w 1994 r. zaprzestano doświadczeń, bo mogłyby się przydać do lokalizacji „znikających” samolotów z Malezji. A może ktoś to kontynuuje i wie, ale nie powie.


Grupa osób z uzdolnieniami podpatrywała obiekty techniczne i wojskowe w ZSRR, czyli szpiegowali. Szukali też zaginionych samolotów, podglądali budowę łodzi podwodnych, szukali nadajników w ambasadach, ale informacje te nie były zawsze wykorzystywane w praktyce, bo były niezbyt dokładne. Niektóre informacje były później weryfikowane przy pomocy urządzeń technicznych.


Przewidywano również akcje terrorystyczne, ataki zbrojne np. w Zatoce Perskiej. Zginęli żołnierze, bo nie do końca wierzono, że coś się może wydarzyć. Szpiedzy nic nie donosili.


Po okresie zimnej wojny grupa zajęła się namierzaniem handlu narkotykami, lokalizowali ładunki, trasy przerzutowe. Były też próby wpływania umysłem na materię, by np. powalić zwierzę, można też znajdować zgubione przedmioty, namierzać swoich bliskich.


Eksperymenty dowiodły, że:




  • widzenie na odległość nie jest ograniczone czasem i przestrzenią;




  • widzenie na odległość jest zjawiskiem naturalnym, którego w różnym stopniu może doświadczyć każdy człowiek;




  • szkice i rysunki są bardziej wiarygodne niż ich interpretacja;




  • motywacja oraz świadomość wagi zadania, są ważniejsze niż trening;




  • otrzymane informacje są mieszaniną prawdy i fałszu, można to zmienić przez praktykę.




Źródłem informacji mogą też być sny.


Wczesne cywilizacje przywiązywały dużą wagę do snów. Aborygeni dowiadywali się o stanie zdrowia krewnych mieszkających daleko, starożytni Grecy budowali świątynie, w których doświadczano uzdrawiającego snu. W średniowiecznej Europie lękano się snów, bo miały pochodzić od diabła. Aż do 1952 r. kiedy odkryto cykl REM i zapisano fale mózgowe na EEG. I okazało się, że każdy śni kilka razy w ciągu nocy, na początku są to krótkie sny, a bliżej rana dłuższe. Obecnie istnieje wiele ośrodków, w których bada się sny i zaburzenia snu. Sen jest podstawą zdrowia i dobrego samopoczucia. Dlatego psychopaci pozbawiają snu swoje ofiary, niby nic takiego, a ludzie przeżywają męczarnie, halucynacje. Freud i Jung zrobili kariery otwierając okno na naszą podświadomość. Sny mogą pomagać nam w rozwiązaniu problemów, inspirować (Edison, Einstein), uprzedzać o niespodziankach, a nawet ocalić życie. Trzeba tylko nauczyć się ich symboliki. Mark Twain śnił treść listów, zanim zostały napisane lub zanim zostały wysłane.


Informacje czerpiemy z różnych źródeł, ale czasem nie wiemy co jest nam potrzebne, lub nie wiemy gdzie tego szukać. Pomoże nam w tym synchronizacja, czyli nagłe doświadczenie, które dostarcza informacji, której potrzebujemy. Te zdarzenia nie są przypadkowe, choć pojawiają się „znikąd”. W pewien sposób krzyżują się ścieżki życiowe nasze i innych ludzi. To taki przebłysk intuicji, zwrócenie uwagi na schematy, olśnienie. Musi być potrzeba i czas. Gdy mamy podwyższoną świadomość jesteśmy bardziej otwarci i dostrzegamy pewne wskazówki. Czasem mamy pewne przeczucia, że wydarzy się coś ważnego. Gdy w sierpniu złamałam nadgarstek to od rana wiedziałam, że coś się wydarzy. Nie było snów tylko takie przeczucie. A potem wszystko co robiłam przybliżało mnie do tego momentu. W trakcie upadku poczułam ulgę, że to już się wydarzyło. Musiałam to przeżyć. Dale Graff synchronizację czy prekognicję określa jako parapsychiczny skarb. To ułatwia życie, jak spotkanie i zauważenie fali szczęścia.


Aby zwiększyć częstotliwość występowania wydarzeń synchronicznych, powinieneś:




  • uwierzyć w ich istnienie;




  • koncentrować uwagę na określonej potrzebie;




  • robić wszystko co możesz, by zaspokoić tę potrzebę zwykłymi środkami;




  • mieć szczerą intencję doświadczenia synchronizacji (rozglądaj się);




  • być elastyczny i otwarty na głos intuicji i przeczuć..




Oczekujmy nieoczekiwanego. Możesz tuż przed snem zawołać o pomoc i dostaniesz ją. Zachowaj równowagę i poczucie humoru :)


Dzięki Stargate autor „zaczął lepiej rozumieć siebie, poznał głębsze uczucia innych ludzi i uświadomił sobie, że wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani, wszyscy zmierzamy w jednym kierunku”. „Program Stargate otworzył nowe okno – ukazujące mnie samego, rejony, które ściśle łączą się wzajemnie z innymi rejonami. Takie okno otwiera się dla każdego z nas.” 


Każdy może nauczyć się widzenia na odległość. Potrzebne jest pragnienie, intencja i praktykowanie. Bez otwartego umysłu to się nie uda, trzeba być zrównoważonym. Niektórym może przeszkadzać strach, uprzedzenia i pretensje do ludzi. Trzeba być ponad to. Zjawiska psi stanowią naturalny element wszechświata, są talentem, a nie darem i dotyczą wszystkich.


Książka jest ciekawa, bo opisuje konkretne wydarzenia. Na końcu są wskazówki jak rozwijać własny potencjał.


Ujawniono rządowy program, zrobiono kilka filmów, napisano kilka książek, a ludzie nadal nie chcą ujawniać swoich zdolności. To nie bajki.


Program zamknięto 20 lat temu. Teraz są drony i w czasie rzeczywistym można zobaczyć odległe tereny, można też bezkarnie kogoś zabić. Eskalacja przemocy.


 


 



06/01/2015

Urok

Urok kończenia pracy po zmroku wygląda tak:



 


 


Dekoracje są biało niebieskie i wyglądają prześlicznie. Fotki tego nie oddają ;(


Niektórzy znajomi dopiero w środę zaczynają prace zawodową. Co za początek roku.


Ciekawy dzień minął.


Była pełnia w kwadraturze do Urana i Plutona, Merkury wszedł do Wodnika (nowa energia), opozycja Marsa do Jowisza i kwadratura Saturna do Neptuna.


To idealny dzień na spiskowanie, uzgadnianie czegoś z dala od wścibskich oczu. Musiał ktoś z tego skorzystać.


Przejrzałam prasę Le Monde, Le Figaro. DW, Independent i polską. Niczego nie znalazłam. Francuskie niusy podobne do polskich. Rozpoczyna się proces w Bostonie, książę Andrzej ma kłopoty przez kolegę. Normalka.


Ale kto szuka ten znajdzie. W Berlinie odbyło się za zamkniętymi drzwiami spotkanie w MSZ Niemiec z udziałem przedstawicieli ministerstw spraw zagranicznych Rosji, Niemiec, Francji i Ukrainy. Debatują nad sprawą Ukrainy, czyli ważą się jej losy. Podała tę wiadomość jedna gazeta rosyjska. Dla mnie to wiadomość dnia.


Niedawno cała prasa rozpisywała się nad konsumpcją jakiejś posłanki, a media nie relacjonowały bajdurzenia prezydenta, czy zaklepania ustawy gmo.


Czy to kogoś jeszcze interesuje?


 


 


 


 




04/01/2015

Bójcie się

Na taki art dzisiaj trafiłam dziś rano Bienkowska


Dziwne, że o tym opowiedziała gazecie. (jest teraz w 7 roku uniwersalnym więc ciągnie do "dziwnych rzeczy"). Sednem jest wizyta u wróżki, a nawet numerologa! Wow, co się dzieje, ona taka pragmatyczna, a wierzy w magię.


Wystarczy powiedzieć: czary, magia i wszyscy się boją. Tylko czego.


Śmieszy mnie takie stawianie sprawy. Numerologia to wiedza, a nie magia. Ale wrzuca się to do czarów. Więcej magii jest na mszach w kościele. Świece, kadzidła, jedzenie ciała i picie krwi, no i te negatywne mantry: moja wina, nie jestem godzien … Więcej nie pamiętam, bo dawno tam nie byłam.


A może ona tak daleko zaszła, bo właśnie korzysta z tej wiedzy. Wie jaka jest, do czego zmierza i co jej teraz sprzyja, a numerologia po prostu w tym pomaga. Tyle. To nie czary.


A zaglądanie do innych miejsc na ziemi to nie czary?


Tuż przed wyjściem na proszony obiad zajrzałam nad morze ;) To magia.


kamerka: http://plaza.swi.pl/


Kochani zakochani. Widziałam Was ;) Dlaczego mi nie pomachaliście?


To chyba jedyna kamerka nad morzem, którą upodobali sobie zakochani ;) Kiedyś (to już 5 lat) już widziałam narysowane tam serce.


http://bajka107.blox.pl/2009/12/Zakochani-ze-Swinoujscia.html


U mnie też było pięknie i słonecznie. Ale dzień jeszcze krótki, a drzewa łyse. Nie ma kamer więc fotka.



 Aż chce się żyć :)