26/11/2010

Naloty i opryski

To co się dzieje ostatnio na niebie przechodzi ludzkie pojęcie. Kryzys nie dotknął lotnictwa, bo samoloty latają tam i z powrotem, bez żadnego ładu i składu.


smugi z 14.11.2010


Przed 1 listopada zauważyłam na niebie wśród chmur plamę o tęczowym zabarwieniu. Wyglądało to jak plama ropy na asfalcie, tylko, że to było na niebie.


teczowa chmurka


Zdjęcie robiłam nową komórką HTC, więc jakość jest nieciekawa. Zaznaczyłam ten fragment czerwonym kółkiem.


A więc w powietrzu jest coś więcej niż zwykła para wodna.


Drugi dowód na to, że coś nie tak jest z naszym powietrzem, którym oddychamy znalazłam na własnych kozakach. ;) Przez kilka dni po tych nalotach było szaro i ponuro i padał deszcz. Nie mam kaloszy więc chodziłam w czarnych kozakach. Wyciągnęłam je z szafy, bo było kilka dni zimnych, a ja przeziębiam się od nóg. Po takim spacerze po deszczu moje kozaki jak wyschły zrobiły się białe. Dziwne, bo przecież jeszcze nie ma soli na drogach. Więc to nie sól.  Gdy na rynku kupowałam zieloną paprykę po porannym deszczu, to były na niej wyschnięte krople deszczu - białe jak mleko. Szkoda, że nie jestem chemikiem, bo zrobiłabym sobie jakieś doświadczenie.


Ciekawe kto jest odpowiedzialny za rozpylanie nad naszymi głowami dziwnych sybstancji. Jakoś "przypadkiem" ostatnimi czasy zginęło tylu wojskowych. Czyżby mieli coś przeciw?


Zastanawiające jest to, że przecież ci piloci też mają rodziny, też gdzieś mieszkają. A jednak godzą się na to. Gdy widzę taki samolot wypowiadam błogosławieństwo: błogosławię cię pilocie, błogosławię całą twoją rodzinę, błogosławię twojego dowódcę, który cię tu przysłał i błogosławię chmurę, którą zostawiasz na moim niebie. Wychodzę z założenia, że jak coś jest błogosławione to nie może mi szkodzić. Kiedyś usłyszałam "odpowiedź" od takiego pilota, że im nic nie grozi, bo oni dostają jakiś płyn do wypicia, i to ich chroni przed skutkami tych "oprysków". Chyba to jednak moja wyobraźnia.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz