Dziś jest 111 dzień po
24 dni po usunęliśmy część kwiatów z grobu, bo wyglądał jak śmietnik. Przecież nie o to chodzi.
26 dni po umyłam wodą z solą wszystkie lustra w domu, wyrzuciłam wszystkie kosmetyki i resztę tabletek
31 dnia po usunęłyśmy resztę wieńców z pogrzebu
64 dnia po pojawiła się roślinka w piasku
Część płyty została usunięta, bo pękła. W 1/3 widoczny jest piasek. I w tym miejscu, bez ziemi i wody wyrosło coś zielonego. Nie sadzisz, a masz.
Śmierć to koniec i początek – banał. Człowiek nigdy nie wraca.
Żałoba dotyka nas na różne sposoby i powoduje, że się zmieniamy.
Gdy umiera człowiek to zostaje dziura, brak energii. Oczywiście nie każdy to czuje. Są tacy, którzy śmierć bliskiego człowieka nie odczuwają. Żyją dalej z uśmiechem na ustach. Widziałam ostatnio foty z pogrzebu zmarłego nagle nastolatka. Wszyscy byli w zabawowym nastroju, a najbardziej jego ojciec. No cóż, zostało mu jeszcze 3 synów.
Ukochani, którzy odeszli nigdy nie opuszczają naszego serca
Słowa nigdy nie używałam, bo przecież nie wiadomo jak się życie ułoży. Śmierć jest definitywna, nigdy już się nie zobaczymy, ani nie porozmawiamy. Przynajmniej w naszym materialnym świecie.
Przeczytałam Tybetańską Księgę Umarłych, ale nie wiem czy coś mu pomogło. Może faktycznie zmarli mają swoich przewodników po drugiej stronie. Mamie puściłam audiobooka Michaela Newtona – Wędrówka dusz. Wysłuchała 2 godziny. Nie wierzę specjalnie w coś takiego, ale poprawia humor, chroni przed załamaniem. Tłumaczyłam, że nie możemy płakać i rozpaczać, bo to jemu nie pomoże. Wrócił do domu, do przyjaciół, a my nie powinniśmy go odciągać od retrospekcji życia. Mama niby to zrozumiała. Zapalała co wieczór świecę i się modliła. Po takich rozmowach pojawiały się sny, w których np. mówił komuś, żeby słuchali mamę w jakiejś sprawie, bo ona ma rację. W realu tata zawsze był niezadowolony, nigdy jej czegoś takiego nie powiedział. Potem czytałam Przeznaczenie dusz, gdzie autor opisuje jak zmarli szukają kontaktu z nami poprzez sny, znaki, sytuacje, spotkania. I to się działo u nas.
Platon pisał o śmierci: „Bo wszystko, co jest sprzeczne z naturą rzeczy, sprawia jej ból, a wszystko, co jest zgodne z jej naturą, jest przyjemne. Tak więc na tej samej zasadzie śmierć spowodowana chorobą i ranami jest bolesna i nienaturalna, a nie ma śmierci mniej kłopotliwej niż ta, która towarzyszy starości w jej drodze do naturalnego końca. Taka śmierć wiąże się z większą przyjemnością niż zmartwieniem”.
Steiner pisał - „Ważne jest, aby podczas ziemskiej egzystencji wyrobić sobie pojęcie o warunkach życia po śmierci. Musimy sobie wyobrazić, że wszystko, co postrzegamy tutaj w świecie fizycznym, do którego należymy, nie może być naszym światem po śmierci, ponieważ brakuje nam organów fizyczno-zmysłowych. Intelekt, który jest związany z mózgiem, również przestaje funkcjonować po śmierci. Możemy jedynie próbnie starać się przedstawić obraz życia, które tak bardzo różni się od naszego istnienia tutaj na ziemi.”
Znany poeta Dylan_Thomas , po śmierci swojego ojca napisał ten wiersz, klasyka
Do Not Go Gentle Into That Good Night
(Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy)
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.
Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.
Cnotliwi, płacząc kiedy ich otoczy
Wspomnienie czynów w kruchym wieńcu sławy,
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.
Szaleni słońce chwytający w locie,
Wasz śpiew radosny by mu trenem łzawym;
Nie wchodźcie cicho do tej dobrej nocy.
Posępnym, którym śmierć oślepia oczy,
Niech wzrok się w blasku jak meteor pławi;
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.
Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy