22/04/2023

Dzień Uprzejmości

Rano zmagałam się z wyrzuceniem papierowych teczek i opakowań do 30 cm otworu. Życzyłam osobie, która źle wykonała swoją pracę, by zaczęła segregować śmieci. Na pewno tego nie robi skoro wymyśliła tak złe pojemniki. Pomogłam miłej starszej pani, niższej ode mnie, wyrzucić plastiki, bo pojemnik miał otwór na wysokości 170 cm. Unikam leniwych, chciwych, nierozgarniętych ludzi.
Potem pojechałam na rynek po jajka i etui w prezencie. Nie przyjechali. Musiałam jajka kupić od innego sprzedawcy, ale wiejskie. Muszę wiedzieć co jem. Etui nie kupiłam, bo sprzedawcy nie było, więc dałam jedno ze swoich. Bo obiecałam.
Ludzie bardzo mili, wszyscy ze sobą rozmawiali. Dowiedziałam się, że jabłka nie zdrożeją, bo w marketach są tańsze i niewiadomego pochodzenia.
Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam kolejne bratki w kolorze niebiańskim (Kandinsky).
 

Na przystanku było pełno ludzi. Okazało się, że wstrzymano ruch z powodu uroczystości religijnych. Nikt się nie wkurzył. Ludzie żartowali. Autobusy zastępcze po pół godzinie zabrały zrelaksowanych pasażerów.
W autobusie ludzie nawzajem sobie ustępowali miejsca. Sielanka.
Jak to możliwe, że dzisiaj spotykałam wyłącznie ludzi życzliwych, uśmiechniętych i uprzejmych? A może im tak zostanie na zawsze.
W końcu dzisiaj był Dzień Ziemi. Wg kalendarza Majów był podobny dzień – 8 Ix. 

„...To dzień świętowania, dzień, w którym dziękujemy Matce Ziemi za wszystko, co nam zapewnia. Jest to dzień rozpoznania „magii” w naszym życiu, naszej zdolności do pracy w harmonii z Matką Ziemią, aby utrzymać siebie, nasze rodziny i nasze społeczności tym, co ona zapewnia...” https://thefourpillars.net/?p=10176
 
Jak to się ładnie łączy. My bez Ziemi sobie nie poradzimy, a Ziemia tak. Jestem nieustannie wdzięczna.
Natura jest potężna.
Bratki miałam już w marcu. Czy przeżyły dzień śniegu? 28 marca 2023



Oczywiście tak 😎 22 kwietnia 2023 wyglądały tak:






Znam język pszczeli. 
 
 
Rano usłyszałam brzęczenie. To pszczółka wędrująca po szybie. Otworzyłam okno i poszłam. Wróciłam po 2 godzinach, a ona ciągle łaziła po szybie. Potem znów wyszłam. Gdy wróciłam po 3 godzinach pszczółka była w kuchni i ślizgała się po szybie. Okno było uchylone. Więc patrząc na nią jak się męczy powiedziałam w myślach: poleć do samej góry, odsuń się trochę i wyleć. I ona to zrobiła. Uwolniła się. Czy ktoś może w to uwierzyć? Telepatycznie wszyscy umieją się porozumieć, nawet człowiek z owadem. A może to przez magiczny Dzień Ziemi dzieją się cuda. 😎
Nie sadzisz, a masz. W doniczkach z zeszłorocznymi pomidorami pojawiły się kolejne bratki.

 

Ja to mam szczęście. Nie kupiłam, a mam.😎 Interesująca jest symbioza roślin. Lubią mnie 😎
Nadal odbieram telefony od taty. To mama. Zostały minuty na jego telefonie, a jest na kartę. Niedawno dostał wiadomość z Plusa, że jest mało aktywny. Jeśli chce nadal płacić 29 groszy za minutę to ma sobie kupić smartfon i więcej rozmawiać. Jak nie, to oni ukradną mu 10 zł. Napisali że to kara, ale to zwykła kradzież. Ten numer za chwilę będzie nieczynny, więc nie uda się to przestępstwo. Za nagabywanie też powinna być kara. Odpuszczam. Nie zwracam uwagi na głupich ludzi.



21/04/2023

Cierpienie

Ludzie wg buddyzmu są niewolnikami swoich namiętności i cierpią chcąc je spełnić. Żyją w świecie złudzeń. A gdyby dotarli do prawdy i właściwie spojrzeli na świat, nie doznawali by cierpienia.

Żeby przestać cierpieć należy przejść 4 etapy zrozumienia.

Cztery Szlachetne Prawdy (są absolutne i prawdziwe wszędzie)

1 SP to istnienie cierpienia

2 SP to istnienie przyczyny lub pochodzenia cierpieniach

3 SP to istnienie końca cierpienia

4 SP to istnieje metoda wyprowadzająca z cierpienia (ośmioraka ścieżka)

Więcej tu 4sp i tu 4-szlachetne-prawdy

Odpoczywam od Legimi i EmpikGo. Na YT jest wiele książek, których tam nie ma.

Trafiłam na książkę Sayadaw u Pandita - Jeszcze w tym życiu. Nieprzypadkowo.

"Źródło wszystkich kłopotów (str 179 pdf)

Za pożądaniem zawsze kroczy cierpienie. Jeżeli przyjrzymy się bliżej sytuacji na tej planecie, nietrudno będzie nam stwierdzić, że wszystkie problemy zakorzenione są w pragnieniu przyjemności opierających się na zmysłach. To właśnie z nieustannej potrzeby doświadczania tych przyjemności zawiązują się rodziny. Członkowie rodzin muszą pracować i zmagać się dzień i noc, by zdobyć pieniądze na utrzymanie. To właśnie z potrzeby przyjemności wybuchają kłótnie w rodzinie, źle żyje się z sąsiadami, miasta są wypełnione agresją, państwa są uwikłane w konflikty, narody prowadzą wojny. To właśnie z powodu przyjemności, które bazują na zmysłach, powyższe rzeczy są plagą świata, a ludzie porzucają swoje człowieczeństwo i wpadają w okrucieństwo i bestialstwo."

Słuchałam będąc poza domem, a potem czytałam wybrane interesujące fragmenty w książce w pdf. Polecam, bo krotko opisuje to co najważniejsze w buddyzmie i w życiu człowieka.

https://www.youtube.com/watch?v=RGMsjxmUO8M&t=28863s

Zastanawiałam się czy można mieć cierpienie wypisane na twarzy. Chyba ludzie umieją ukrywać swoje stany emocjonalne. Trafiłam na ciekawy obraz Durera - Głowa cierpiącego człowieka.

Ciekawy ten Renesans. Data na obrazie wyraźnie mówi, że to jest 503 rok po narodzeniu Chrystusa. To nie jest jedynka, a krzyż z Jezusem. Ktoś się pomylił, a potem poszło. Nic dziwnego, że w ciągu tysiąca lat nic się nie wydarzyło. Są książki, obrazy, rzeźby, a nawet skrzynie czy pudelka z datą w ten sposób pisaną. Obecny rok to 1023 po narodzeniu Jezusa. Ale kogo to obchodzi. Wiedza jest niewygodna.

Każdy z nas powinien zrozumieć, że wszystko jest takie jakie jest. Nie dokładajmy sobie cierpienia. Zadbaj o czyste serce, bo tylko człowiek o czystym sercu dostrzega piękno innych bez pragnień i pożądania. Naprawdę bez pigułek możesz być szczęśliwym.

Zastanawiałam się nad tym jakiś czas temu. I nie czuję cierpienia. A kiedyś chyba tak. Często czułam ból, ale on mijał. Podobno rodzimy się w cierpieniu. Ale to mija. Ból porodowy mija gdy dziecko pojawia się na świecie. Na pewno cierpiałam jako dziecko. Myślę, że wynikało to z tego, że byłam zmuszana do czegoś wbrew sobie, by spełniać czyjeś ambicje. Cierpisz gdy nie widzisz wyjścia. Cierpienie to ból duszy. Wszystko minęło.

Rudolf Steiner na wielu wykładach mówił o cierpieniu.

W GA 130 udowadniał, że przyczyną cierpienia jest karma, czyli prawo przyczyny i skutku, najczęściej z poprzednich wcieleń. Ludzie cierpią, bo nie są zadowoleni z życia i nie wiedzą jak znaleźć pocieszenie.

Cierpienie można przekształcić w coś dobrego. Steiner podaje przykład Dantego, który został wygnany z Florencji. Był wygnańcem i musiał podróżować. Gdyby został, nie napisałby Boskiej Komedii. Byłby jednym z wielu urzędników, czy zostałby burmistrzem. Musiał cierpieć coś wysoce niepożądanego, by ludzkość mogła dostać Boską Komedię. Na świecie jest wielu geniuszy, ale idą na dno, bo się nie budzą. Zamiast narzekać trzeba wziąć się do pracy.

Każdy kiedyś zostanie sierotą.

Ja zostałam pół sierotą. Zmarł mój ojciec. Nie odszedł, bo nie wróci. Po zawale serca nie wychodził z domu. Czuł się coraz gorzej, przez prawie 3 lata. Jego ciało powoli umierało, z głodu. Nie miał na nic ochoty. Aż wyzionął ducha. Naprawdę tak to wyglądało. Wziął 3 oddechy i koniec. Mam zadzwoniła do mnie i do siostry, a potem na pogotowie. Pan bardzo chciał pomóc, tłumaczył jak zrobić masaż serca. Mama nie zrobiła nic, bo już nie było ratunku. Duch odszedł.

Wcześniej, widząc jak tata się męczy, zabrałam sansewierię z rejonu Rodzina – Starsi. Rosła wysoko do góry, czyli miało być lepiej. Tylko po co wspierać kogoś, kto jest umęczony życiem. Można konia przyprowadzić do wodopoju, ale nie można zmusić go by pił. Zresztą przypomniałam sobie, że on miłą ten przywilej, że może wybrać sobie czas śmierci. Dzień przed śmiercią powiedział: na mnie już czas. Cierpiał bardzo, bo nie widział ratunku. Nie mógł jeść, więc chudł i nie miał siły. Łykał tylko tabletki, a od tego się nie zdrowieje. Wiedzieliśmy co się dzieje, niby byliśmy przygotowani. Ale to szok, bo nikt nie zna dnia ani godziny. Ważne, że zmarł w domu. W płucach pojawiła się woda, a nie chciał iść do szpitala. Do końca kłócił się i pomiatał wszystkimi. A teraz nam tego brakuje. Jest pustka, dziura.

Był najdłużej żyjącym członkiem naszej rodziny. Przeżył 88 lat i 364 dni, czyli 32506 dni. Jego mama była najdłużej żyjącą kobietą w naszej rodzinie i przeżyła 32209 dni, czyli miała 88 lat i 67 dni. Też w dacie urodzenia miała przywilej wybrania sobie chwili śmierci.

Tata zmarł 4.04.2023 o godzinie 21:15, a w karcie zgonu była data 21:38, bo wtedy przyjechał lekarz. To był ostatni dzień miesiąca Królika, dzień Smoka woda yang i dzień 2 oficera, dzień pozbywania się czegoś, porządków i oczyszczania. Pogrzeb odbył się 12 kwietnia, czyli w dzień 9 oficera – sukces- korzystny dzień na pochówek (jest jeszcze jeden dzień korzystne na pochowek 12 oficer – zamykający), dzień Szczura metal Yang (męska energia), w miesiącu ognistego Smoka (kremacja korzystna). W międzyczasie były 88 urodziny mamy, tylko z szampanem.

Choć ojca już to nie interesuje, bo kopnął w kalendarz. Czyż te określenia nie są adekwatne do sytuacji? Zmarłego już nic nie interesuje, nie ma nic do zrobienia w materialnym życiu. Znalazł się w innym świecie i przerabia wszystkie sytuacje ze swego życia. Modlimy się za niego, wybaczamy i palimy świece. Daje nam spokój i jemu, bo mama ma dobre sny.

Człowiek w chwili śmierci nie ma nic co mógłby zabrać ze sobą. Dobra materialne, umiejętności, tytuły naukowe nie są ważne. Nie posiadamy niczego, śmierć jest nieunikniona. Jedyne co zabieramy ze sobą to rezultaty naszych czynów – kamma. Z duszą podążają dobre i złe uczynki, im mniej pragnień tym lepiej. Krócej trwa oczyszczanie i retrospekcja.

Zaczęłam mu czytać Tybetańską Księgę Umarłych, ale dla naszej kultury wystarczy powiedzieć, że wszystko co doświadcza dusza po śmierci jest wytworem jej umysłu. Czas nie istnieje.

Gdy człowiek umiera jest dużo spraw do załatwienia. Wyrzuciłam 3 reklamówki nikomu niepotrzebnych tabletek. Trzeba było powiadomić rodzinę i znajomych. Dzwoniłyśmy do wielu z prośbą by powiadomili innych. Oczywiście znalazł się jeden człowiek, który nawrzucał mi przez telefon, że nie zawiadomiłam go osobiście. Od 25 lat nie było z nim kontaktu, nie znałam numeru. Dobrze, że przeczytałam książkę „Jeszcze w tym życiu” i zastosowałam jedną z porad, by unikać leniwych, złych, toksycznych ludzi. Ktoś kto zachowuje się po chamsku w trudnych chwilach, nie zasługuje na rozmowę. Zablokowałam swój numer telefonu. Nie cierpię z tego powodu. Powiedziano mi, że postąpiłam tak jakbym dala mu w twarz. Naprawdę?

Nosimy czarne ubrania, choć jest to niekorzystne. Czarny pochłania wszystko, cierpienie innych też. Ale co ludzie powiedzą. Jesteśmy niewolnikami konwenansów.

Płakałam tylko dwa razy. Pierwszy raz gdy pracownicy pogrzebowi zabierali worek z ciałem, a drugi raz 5 dnia w Wielką Sobotę na okazaniu. Stanęłam zbyt blisko i jakbym poczuła, że tata nie jest do końca martwy, ogarnął mnie wielki smutek. Staram się nikomu nic nie mówić, żeby nie słuchać wyrazów współczucia. Bo to jest bolesne. Jesteśmy w fazie reorganizacji życia. Najgorzej ma mama, bo razem przeżyli 67 lat.

Przypowieść.

Ikkyu, mistrz Zen, był bardzo mądry już jako chłopiec. Jego nauczyciel miał cenną filiżankę, rzadki antyk. Ikkyu przypadkiem stłukł ten kielich i był bardzo zakłopotany. Słysząc kroki swojego nauczyciela, trzymał za sobą kawałki kielicha. Kiedy pojawił się mistrz, Ikkyu zapytał: „Dlaczego ludzie muszą umierać?”

– To naturalne – wyjaśnił starszy mężczyzna. „Wszystko musi umrzeć i ma tyle czasu, by żyć”.

Ikkyu, wyciągając rozbity kielich, dodał: „Nadszedł czas, by twój kielich umarł”.

Rodzimy się sami, umieramy sami – Orson Welles