28/08/2016

Sen o pudełku

Wczoraj coś mi się śniło, ale nie mogłam tego poskładać, tylko urwane scenki. Więc zaprogramowałam się na to, żeby pamiętać ze szczegółami jak mi się coś przyśni. Mówisz-masz.


Dzisiejszy sen zapamiętałam. To był wczorajszy sen, jeszcze raz to samo, ale jakby wolniej wszystko się rozgrywało. Tak, żebym zapamiętała.


Poszłam z kimś do sklepu ze starymi rzeczami. Może to antyki, ale się na tym nie znam. Oglądałam różne rzeczy. Nie byłam pewna czy wolno było dotykać eksponatów. Ale zainteresowało mnie pudełko. Taki sześcian z ciemno brązowego drewna. Nic ciekawego, a jednak mnie przyciągnął. Wzięłam go w dłonie, poprzekręcałam, coś tam stuknęłam, nacisnęłam, obróciłam parę razy. I to pudełko otworzyło się, wyszły jakieś szufladki, zapaliły się światełka. Wnętrze pudełka było większe niż samo pudełko. Zupełnie nie wiem jak je otworzyłam. Po prostu moje ręce wiedziały co robić. Chyba znałam to pudełko, a teraz sobie tylko o nim przypomniałam.


Pojawił się sprzedawca i zabrał mi to otwarte pudełko. Powiedział, że długo czekał, aż ktoś zdoła je otworzyć. Dlatego pozwalał klientom wszystko dotykać.


Osoba, z która byłam, okazała się naganiaczem. Wyszukiwała różne osoby, które mogły otworzyć to pudełko. Nie wiem co było dalej, bo wyprowadził mnie ze sklepu. Stałam na ulicy. Rozejrzałam się i wiedziałam, że jestem w innym kraju. Musiałam chyba specjalnie tam pojechać. Nie wiedziałam jak wrócić do domu.


Poczułam się wykorzystana.


Obudziłam się.


Kolejny sen bez znaczenia, ale chociaż go zapamiętałam ze szczegółami. Pamiętam zapach sklepu, kolory, kurz i wszystko. Tylko po co.




Kilka dni temu obejrzałam po raz kolejny film z Cameron Diaz The box. Pułapka. Młode małżeństwo dostaje paczkę. Potem przychodzi facet i oferuje im milion dolarów za naciśnięcie przycisku. Gdy to zrobią ktoś na świecie umrze. I ona naciska przycisk. Okazuje się, że większość kobiet nacisnęło przycisk, choć potem żałuje. Facet z walizką ciekawie wygląda. Trafił w niego piorun i nie miał połowy twarzy. Wyglądał jak częściowo spalony prokurator z filmu Mroczny rycerz. Też niedawno powtarzali w tv. Interesująca była w nim postać Jokera, którą grał Heath Ledger. Miałam o nim napisać.


W tym filmie też jest pudełko z przyciskiem. Były dwa statki, na jednym byli więźniowie, na drugim zwykli ludzie. Na każdym statku było pudełko z przyciskiem. Do określonej godziny mieli nacisnąć przycisk, a wtedy drugi statek wyleciałby w powietrze. Ciekawe, że w tamtym filmie nikt nie wyleciał w powietrze. Ale to był komiks. Te dwa filmy łączyły pudełka i facet z połową twarzy. Ciekawe.


Mój sen to reakcja po obejrzeniu tych dwóch filmów. Nic więcej.


Ciekawe jak ja bym postąpiła. Przecież wiem. :)




26/08/2016

Sztuka walki

Świat szykuje się do wojny.



Widać, że różne kraje się zbroją, a jest to zapowiedź wojny.


Po przeczytaniu Sztuki wojny, czyli trzynaście rozdziałów Sun Tzu, mam nieodparte wrażenie, że wojna już trwa. Nie mam na myśli wojen wywoływanych przez USA i sojuszników, ale walkę systemu z ludźmi.


Podobno teoria wojny powstała w czasie, gdy jeszcze nie było Europy. Ludzie od dawien dawna ze sobą walczyli. Dlaczego teraz miałoby się coś zmienić?


Zawsze obecne są siły, które dbają o to, żeby ludzie nie zapomnieli ze sobą walczyć. Jak nie mają o co to tworzy się powody do wojny. Ludzie mają zajęcie.


Niestety spisana przed wiekami Sztuka wojny jest nadal aktualna w wielu aspektach, choć logistyka jest inna.


Najwyższym osiągnięciem jest pokonać wroga bez walki. Jeśli ta sztuka się nie powiedzie, zostajemy wciągnięci w wojnę.”


Wszystko jest lepsze od wojny. Jednak państwa robią wszystko, żeby doprowadzić do zabijania niewinnych. Wprowadzają chaos, brak harmonii. Ponad połowa pieniędzy z podatków Amerykanów idzie na zbrojenia. Więc wojny muszą się opłacać. A że giną ludzie? Giną głupi, biedni i niewinni. Taka ich rola.


W czasach Sun Tzu rzeczywista wojna często nie była potrzebna, bo sprawy rozgrywano na innym poziomie.


Wojna to ciągłe wprowadzanie w błąd. Mydlenie oczu następuje w fazie pozornego spokoju.


Kiedy ludzie są szczęśliwi i beztroscy, zapominają o śmiertelnym niebezpieczeństwie.”


Funduje się ludziom igrzyska. Zamiast obserwować co się dzieje, gapią się w tv i śledzą poczynania sportowców. Do specyficznej grupy sportowców należą piłkarze. To współcześni gladiatorzy, którzy cieszą się, że są niewolnikami. Czekają aż ich ktoś kupi, a potem wykonują polecenia. A ludzie dziwią się, że ktoś nie strzelił gola w sytuacjach oczywistych. Nie wiedzą, że wszystko jest ustawione i wygrywa ten kto ma wygrać. Oni tylko wykonują polecenia właściciela. I powinni dostawać za to dużo kasy.


Do prowadzenia wojny potrzebni są żołnierze. W czasach pokoju ich rolę pełnią „gwiazdy” i „celebryci”. Są to żołnierze, którzy wykonują polecenia systemu i są przy tym dobrze wynagradzani. Im mniej mają w głowie tym lepiej, bo nie mają rozterek moralnych.


Strategia wojny polega na przebiegłości i stwarzaniu złudzeń.”


Udawaj głupiego i niezaradnego, to ty wprowadzaj w błąd system. Zmuś wroga do wściekłości, żeby działał lekkomyślnie. Bądź pozornie uległy. Ale nie daj sobie zamącić w głowie.


Ostatnio mój znajomy opowiadał, że zainstalował sobie na komputerze program, który powodował, że jego komp był dla sieci niewidzialny. A potem sprawdził, że ilość prób wejścia do niego była ogromna. System dobijał się i chciał sprawdzić, dlaczego nie widzi jego kompa. Odinstalował ten program. System musi cię mieć na oku i mieć możliwość wrzucenia ci kompromitujących rzeczy. Bądź czujny.


Gdy system chce się kogoś pozbyć, a pionek nie chce odejść, to posyła mu się młode kobiety i chłopców, żeby go zwieść”. Windują go na szczyt po to, żeby zepchnąć w przepaść. Czyż nie tak wyglądało aresztowanie 5 lat temu DSK (D.Strauss-Kahn), czy ośmieszenie senatora w Polsce.


Walka z systemem jest walką samotną. Gdy wróg jest zjednoczony, spróbuj go rozdzielić”. System ma agentów w każdej grupie. A często sam tworzy grupy, które kontroluje. Kto chodzi w manifestacjach wie o tym doskonale.


Nigdy nie lekceważ wroga i nie umniejszaj jego roli. Kpina z NWO i Illuminatów jest niemądra. Działaj, kiedy wróg się tego nie spodziewa.


Najważniejszym celem wojny jest zwycięstwo.”


System tworzy takie prawa, że człowiek jest bezradny. Prawo jest dla najsłabszych. Bogaci nie płacą podatków i wpływają na tworzenie praw dla nich korzystnych. Gdy upodli się zwykłego człowieka, jego morale upada. Można mu podpowiedzieć wszystko, a on to wykona.


Wg sztuki wojny „nie należy wynagradzać zabijania.” W obecnych czasach jest to niemożliwe. Nit się nie przejmuje morale wojska.


Problemy powinno się rozwiązywać zanim się pojawią. Dlatego dobry jest wywiad. Dobrze jest też skłócić sprzymierzeńców wroga. Wróg zjednoczony jest trudny do podbicia. Czekaj na chwilę słabości i wtedy uderz. Wygraną masz w kieszeni. Udawana walka partii politycznych świetnie się w to wpisuje.


Gdy nie ma wroga to należy go stworzyć. Wtedy można wojny prowadzić nieustannie. Wrogiem może być każdy.


Do wygranej potrzebna jest też nadnaturalna siła, zw. chi. Jest ona nieskończona i niewyczerpana. Warto o nią zadbać, żeby wygrać. Ciekawe, że o niej pisze Sun Tzu. Gromadzenie chi jest konieczne dla zdrowia i długiego życia. Warto zadbać o jej gromadzenie.


Chiński system awansowania za przyniesienie głowy wroga nigdy nie był stosowany na zachodzie. I dobrze.


Wojenna Doktryna radzi nie prowokować wroga, kiedy ten nie atakuje, ale polegać raczej na swojej gotowości obrony, nie skupiać się na przewidywaniu jego ataku, tylko uczynić siebie niezwyciężonym.”


To bardzo ważne, skup się na wzmacnianiu siebie. Nie oczekuj wojny, myśl o sobie.


Czy celem współczesnych wojen jest zwycięstwo? Raczej nie. Chodzi w nich o zabicie jak największej liczby ludzi wszelkimi sposobami i zawładnięcie ich ziemią i bogactwami.


System to rządy, korporacje i urzędy. Mają one za zadanie tak organizować życie zwykłych ludzi, żeby ci myśleli tylko o zaspokajaniu potrzeb bytowych. Niech zajmują się gotowaniem, fitnesem i ciuszkami. Na nic więcej ma im nie wystarczać czasu. Chcesz czy nie bierzesz udział w tej walce. Dbaj o siebie.


Gdy zostanie zachwiana równowaga to system padnie. Przewaga liczebna nie gwarantuje zwycięstwa systemu. I do tego się zbliżamy. Taka jest kolej rzeczy. Zwykły człowiek nie jest w stanie tego zmienić, możemy się tylko do tego przygotować.


To jest walka o umysły.


 


Agenci mówią, że to walka o dusze. Ale to umysł ma moc stwórczą, a nie dusza. Ludzie o tym nie wiedzą i kreują swój los zgodny z poleceniami systemu. Zwykli ludzie są wciągani do wojny, choć jej nie chcą.


System nie potrafi się dostać do umysłu człowieka, poznać jego myśli. A próbuje nieustannie tworząc różne techniki.


Dopóki człowiek zachowuje swoje myśli dla siebie jest wolny.


Mogą ci kazać czcić kawałek kolorowego materiału, ale nie mogą kazać ci myśleć. (Nie myśl o niebieskim ;))


Podczas wojny kluczowa jest rola agentów. Wśród urzędników systemu zawsze znajdzie się ktoś kogo łatwo skorumpować. Działają wtedy na korzyść wroga. Nigdy nie podam ręki panu L.B., M.B czy W.M. Zniszczyli i nadal niszczą kraj i ludzi.


Walka trwa.


Poznaj siebie i poznaj wroga,


dopiero wtedy twoje zwycięstwo nie będzie zagrożone.”



24/08/2016

Sen o lataniu

Byłam w jakimś mieście, w którym są same wysokie biurowce. Właściwie to były drapacze chmur, ale nie był to NY. Ludzie tam nie mieszkali tylko pracowali. Biurowce były całe z niebieskiego szkła. Jak się przyjrzeć to widać było biurka, krzesła i siedzących ludzi. Nie ma pojęcia czy ja też miałam wejść do takiej klateczki i pracować, ale poczułam się przytłoczona. Stałam tak na dole i zaczęłam tracić oddech, brakowało mi powietrza do oddychania. Te biurowce wszystko zabierały – przestrzeń, widok nieba, słońce i powietrze do oddychania. Czułam, że robi mi się słabo i jedynym wyjściem było opuścić to miejsce. Wyciągnęłam ręce i wzniosłam się w górę.


Zaczęłam latać. Wzniosłam się ponad chmury, a potem w kosmos. Leciałam szybko, przemierzałam ogromne przestrzenie. Mogłam lecieć gdzie chcę, a ja chciałam przelecieć przez wszechświat. Do latania nic mi nie było potrzebne. Nawet nie wiem czy oddychałam. To było nieistotne. Ale powietrze nie było rześkie, raczej stęchłe. Leciałam wyprostowana jak Neo w Matriksie.

Latałam dość długo, widziałam wszystko. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, że wszechświat jest skończony i ja go właśnie obleciałam. Wróciłam do punktu wyjścia. Czułam się zrelaksowana. Fantastycznie było się przelecieć. Nie było to coś wyjątkowego, a raczej coś zwykłego. Choć nikogo nie spotkałam po drodze. Chyba wszyscy byli w pracy. A ja na wagarach ;)

Pojawiło się też rozczarowanie, że wszechświat jest zamknięty. Wszystko jest w nim na ustalonych pozycjach, niezmienne, przez wieku takie samo. Sprawdziłam to oblatując kosmos.

Obudziłam się.

Kolejny nic nie znaczący sen. Po ostatnich wykładach z kosmologii przekonałam się, że to nie jest nauka odkrywająca coś. To raczej nauka zajmująca się dopasowywaniem rzeczywistości do wymyślonych teorii. Ludzie, którzy się zajmują kosmologią są bardzo mądrzy. Ale nie przekonałam się do Big Bangu i nieustannego rozszerzania wszechświata. Dlatego we śnie obleciałam układ zamknięty i ten zapach stęchlizny.

Ostatnio po raz kolejny obejrzałam uważnie wszystkie części Matrixa, stąd ta tęsknota za nieskrępowanym lataniem. A może to ucieczka przed pająkiem. Bo poprzedniej nocy coś mnie ugryzło w twarz i rękę. Mam swędzące kropki.

No i te biurowce. W moim mieście buduje się kolejne biurowce. Te, które już stoją są puste, a stawiają kolejne. Kto tam będzie pracował? Ukraińcy. Jest ich mnóstwo.

Nie ma znaczenia czy śniłam czy nie. Gdy się budzę to nieustannie mam dobry nastrój, dlatego zawsze wyrażam wdzięczność za życie. Wszystko wprawia mnie w dobry humor. Mam więcej energii i pieniędzy. Taki dobrostan :)


19/08/2016

Koniczynka

Kilka dni temu kupiłam od kobiety siedzącej na chodniku kwiatek. Reklamowała go jako koniczynkę szczęścia. Staram się zawsze coś kupić od ludzi sprzedających swoje wyroby lub hodujących kwiatki.



Kwiatek to szczawik trójkątny, a koniczynką szczęścia jest szczawik Deppego, czyli czterolistny. Roślinka jest bardzo krucha, ale ciekawa do obserwacji. Gdy robi się ciemno to listki składają się jakby opadły, a kwiatki zamykają się. Tak roślinka reaguje na brak światła. Rano znowu wygląda pięknie. Nie pachnie. Podlać trzeba codziennie, bo inaczej roślina zaczyna się kłaść.


Do przynoszenia szczęścia mam różne rośliny i różne przedmioty.


Kurier przywiózł mi rano pilną paczkę i prawie musiałam go gonić, żeby mu dać napiwek. Jacy oni zabiegani. A potem dwóch klientów przyniosło mi prezenty. Tak bez okazji. Z uprzejmości. Karma wraca ;) (nie wierzę w karmę)


Ja to mam szczęście :) To chyba przez tę nową koniczynkę ;)


A ja tylko lubię czynić dobro.


 


Nieustająco mam dobry nastrój, choć życie toczy się jak zwykle. Chyba już mi tak zostanie na zawsze.


Gdy tak się zastanawiałam co mi jest sięgnęłam po raz kolejny do VI tomu Transerfingu. I znalazłam odpowiedź.


Świat troszczy się o mnie, podsuwa mi różne wspaniałe rzeczy, żeby życie było milsze. Mój umysł przyjął fakt, że swoimi myślami jestem w stanie tworzyć warstwę własnego świata. Oczywiście nie wszystko idzie gładko, czasem coś nie wypali. Zdarzają się porażki, ale akceptuję je. Gdy coś mi się uda to nie wpadam w euforię, choć zawsze się uśmiecham. Nie uważam, że dobry nastrój jest moim obowiązkiem i nie zmuszam się do tego. Przestałam się wzdrygać gdy ludzie układają palce rąk w kształt nerki. To ich sprawa, ich nadmierny potencjał. Mają taką potrzebę manifestowania. Znam taką osobę, która jest sztucznie wesoła, a nocami płacze w poduszkę. Zaklinanie rzeczywistości nic nie daje. Gdy czuję się źle to tak się czuję. Nie ma powodu, żeby udawać szczęście. Ja nie zaklinam rzeczywistości, tylko ją akceptuję.


"Pozytywne nastawienie powinno być skutkiem Twojej pewności co do tego, że jest to dla Ciebie korzystne... Lecz nie należy tego uważać za swój obowiązek." (s.44)


A ja jestem bardzo praktyczna. Nauczyłam się co mi służy, a co nie. I po prostu to robię.


Czuję się jak naczynie w całości wypełnione pozytywną energią. W naczyniu tym nie ma już miejsca na euforię, nadmiar ważności czy pesymizm i użalanie się nad sobą. Moje lustro zaczęło w końcu pokazywać mój stosunek do świata.


Jestem zadowolona tą grą w zwierciadła świata.


W moim przypadku to był proces. Pewne rzeczy przestałam robić, a robienie innych rzeczy przychodzi mi z łatwością.


Przestałam oglądać horrory, nie czytam kryminałów, gdy ktoś narzeka to zdecydowanie mu przerywam i wskazuję coś dobrego w jego życiu. Nieustannie zadziwia mnie reakcja takiego człowieka, bo zwykle traci głos i rozpęd i musi pomyśleć jak w czymś dobrym znaleźć jakiś cierń. Wahadło już się bujało, a tu dysonans.


Przestałam pić alkohol, piwo, wino, bo przestało mi smakować. Nie jest mi to do niczego potrzebne. Nie zmieniło się moje odżywianie, nie ćwiczę, bo szkoda mi na to czasu. Dużo chodzę, to wystarczy. Nie skupiam się na tym czego nie mam. Jestem zadowolona z tego co mam. A nie mam żadnych tabletek, nie zatruwam się.


Właściwie wszystko jest takie samo, tylko ja w środku jestem inna. Myślenie zmienia świat.


Lubię utalentowanych ludzi.



Jak tu się nie uśmiechnąć :)


Bądźmy dla siebie mili.


 


 



16/08/2016

4 1/2 chakra

Zadziwiające jest, że tak często w tv wyświetlają Matrixa. Tak jakby sprawdzano stan obudzenia ludzi. Lubię ten film, bo jest tam mnóstwo pokładów informacji.


Każdy kto oglądał pamięta, że ludzie byli podłączani do Matrixa specjalnymi wejściami na ciele. Są one umieszczone głównie wzdłuż kręgosłupa. Ważnym miejscem wejścia jest kark.



To miejsce jest określane jak 4 1/2 czakra. Oczywiście niczego nie widzimy i nie zdajemy sobie sprawy, jak ważne jest to miejsce dla naszego funkcjonowania. Miejsce to określa nasze miejsce w społeczeństwie. Miejsce to jest odpowiedzialne za naszą wolę. Jest to też miejsce ataków psychicznych, tzw. wejść.



Na zdjęciu powyżej jasno widać kto jest poddanym, a kto rządzi. Zginanie karku oznacza zgodę na podporządkowanie. Zginając nagi kark człowiek prosi się o ścięcie, nie widzi co się dzieje za plecami, jest bezbronny. Człowiek robi to nieświadomie. Do zwykłego ukłonu wystarczy skinienie głowy, a nie tak duże pochylenie.


W historii ubioru jasno widać, że kobiety pełnią rolę służebną.



Włosy upięte i naga szyja oznacza uległość, „zrobię wszystko co zechcesz”.


Ciekawe, że kobiety ludów prymitywnych intuicyjnie chroniły odkryte szyje przez zakładanie różnych koralików, naszyjników z kamieni szlachetnych, motały wokół szyi szale.


4 i 1/2 roku temu ;) pisałam o włosach w notce Nos-dlugie-wlosy Może głównym ich celem jest właśnie ochrona tej ważnej czakry.


Moja siostra od zawsze nosi krótkie włosy, a ja zawsze mam włosy długie i rozpuszczone. Ona zawsze wykonywała wszystkie polecenia rodziców, nauczycieli, szefów w pracy, męża. Ja zawsze byłam krnąbrna, kwestionowałam każdy autorytet, polecenia wykonywałam jeśli sama uznałam je za dobre. Intuicyjnie chroniłam swoją wolę, przez włosy chroniłam się przed wejściami obcych „panów”. Rozejrzyj się wokół i sprawdź czy tak nie jest.



Mężczyźni natomiast umieli o siebie zadbać. W starym wpisie pisałam o Wikingach, czy innych wojownikach, którzy siali strach. Nie zginali karku przed nikim i nosili gęste długie włosy. W późniejszych wiekach było podobnie. Rzadko można spotkać facetów z krótkimi włosami. A jeśli już, to chronili kark wysokimi kołnierzami.


To nie tylko taka moda.


Niektórzy faceci ze strachu przed wejściami wymyślali bardziej uciążliwą ochronę ;)



Wiedza o czakrach jest dość powszechna. Ludzie robią różne rzeczy, bo wydaje im się, że muszą je harmonizować, oczyszczać, otwierać, kolorować. A później chorują na dziwne choroby i odchodzą z tego świata w szybki sposób.


Wiedza ta powinna zostać ukryta, bo ujawniona czyni więcej szkody niż pożytku. A może właśnie o to chodzi.


Wszystkie czakry powinniśmy chronić. One są jak drzwi do naszego zdrowia. Pisałam dawno temu o kąpieli w gongach, na której byłam. Niby nic takiego. Przecież ich dźwięki były miłe dla ucha. A jednak po tym seansie czułam się jak Goldie Hawn w filmie Ze śmiercią jej do twarzy. Chodzi mi o scenę z pustym brzuchem. Ja dokładnie tak samo się czułam. Pusta. I nie byłam w stanie zakryć się niczym. Wydawało mi się, że wszyscy to widzą.


Są różne metody ochrony.


Gdy nie masz długich włosów (jak wpływowe celebrytki) to noś szale albo kamienie.


Najlepsze kamienie to turmalin, zwłaszcza czarny. Ja mam naszyjnik z kawałków kwarcu turmalinu – przezroczysty kwarc z czarnym turmalinem w środku. Turmalin rozjaśnia umysł i uspokaja. Ja akurat noszę ten sznur zamotany 4 razy na ręku jako bransoletkę, bo lubię bransoletki. A tu moja ochrona.




Turmalin przyciąga kurz i łatwo się elektryzuje, stosuje się go w przemyśle optycznym i radiotechnicznym.


Więcej o właściwościach zdrowotnych turmalinu można przeczytać tu a magicznych TU


Nowy kamień należy opłukać w zimnej wodzie, zostawić w naczyniu z wodą i często zmieniać, a potem wystawić na słońce. Ja muszę często moczyć wszelkie kamienie, bo robią się ciepłe od ciała.


Bardzo dobre są też naszyjniki modlitewne mala z drzewa sandałowego. Mam taki ze 108 kulkami, ale nie noszę. Noszą je mnisi buddyjscy, a mają ogolone głowy. Noszę za to małą mala z 21 koralami. Jest lekka i fajna. Czasem używam jej, żeby 21 razy powiedzieć komuś przepraszam. Można też powtarzać mantry, ale nie wiem jakie.


Twórcy i aktorzy Matrixa śpiewali mantry, palili dziękczynne ognie, odprawiali rytuały. Dla dobra filmu. I zrealizowali swoje wizje, bez nacisków.



Jeśli ktoś czuje się niepewnie to może użyć olejku wetiwerowego. Miłośnicy wyrafinowanych perfum męskich znają ten zapach, uważany za afrodyzjak, a pachnący jak trawa. Bierzemy kroplę tego olejku i smarujemy punkt na karku zataczając coraz większe kręgi.Albo pryskajmy tam perfumy z tą nutą.


Można też użyć kominka lub dodać do kąpieli (jak ktoś ma wannę). Ma działanie relaksujące, leczy bezsenność, stres i depresję. Stosowany od wieków. Oczywiście można do masażu karku użyć też olejku sandałowego. Taki masaż powinno się wykonywać przed snem.


A na koniec trochę praktyki. Cały kręgosłup informuje o chorobach i emocjach. Kręgi szyjne również.


Na zdjęciu poniżej przedstawiono, który kręg szyjny odpowiada za jaką chorobę. Jeśli masz w rodzinie lub wśród znajomych kogoś kto ma pochyloną głowę to sprawdź co mu dolega.




Na poniższym zdjęciu opisano emocje i przekonania, które rujnują nasz kręgosłup. W 100% sprawdzone przeze mnie na moich znajomych. Najczęściej spotykam osoby, które maja niską samoocenę, biorą na siebie za dużo obowiązków (bo wszystko zrobią najlepiej). Jeśli przeczytasz spokojnie te zdania, to pomyśl czy mogą ciebie dotyczyć. I spróbuj zacząć postępować inaczej, małymi krokami, staraj się być bardziej elastycznym, wyluzuj. Po co ci taka kontrola całego świata, nie lepiej być zdrowym.




Mam przyjaciółkę, która ma zdiagnozowaną ZZSK. Ma pochylona głowę, która nie może wyprostować. Lata na to pracowała. Praktycznie wszystko do niej pasuje, ale nie umie się zmienić. Bierze teraz zastrzyki biologiczne, jest trochę lepiej.


Jeśli masz dziecko, które jest ofiarą losu, w szkole jest „chłopcem do bicia” to koniecznie mu pomóż. Stosuj olejek i koraliki. Teraz każdy może je nosić bez wzbudzania sensacji. Dziecko nie stanie się od razu pewne siebie, ale nie zachoruje. Można też czarny turmalin włożyć pod poduszkę. Podczas snu oczyści emocje. A potem moczyć w zimnej wodzie.


Latem dobrze jest kark wystawiać na promienie słoneczne. Dla ochrony i zdrowia.


Czy golenie włosów na karku jest korzystne dla człowieka?


Czy tatuowanie karku jest korzystne?




 

14/08/2016

Sen o nowym mieszkaniu

Zasypiałam na wznak, ale tuż przed zaśnięciem przewróciłam się na lewy bok.


Chyba się fiksuję. ;)


Stałam na progu nowego mieszkania. Było popołudnie. Od razu miałam informację, że wcześniej mieszkałam w domu z ogrodem. W wyniku jakiegoś zdarzenia przeprowadziłam się do mieszkania w bloku, w wieżowcu.



Wyszłam z mieszkania. Nie zamykałam go, bo chyba zamknęłam je przed rozpoczęciem snu ;) Westchnęłam. Jakby już nic gorszego nie mogło mnie spotkać.


Zaczęłam schodzić schodami w dół. Zeszłam bez problemu kilka pięter. Aż natrafiłam na jakieś meble leżące na schodach. Ktoś się chyba wprowadzał, albo wyprowadzał. Chyba to drugie, bo meble były ustawione jedne na drugim. Były to stare meble, jak z czasów komuny. Teraz takie meble niektórzy promują jako fajne. A to była tandeta.Kanapy o krzesła miały obicie w drobną kratkę w kolorze buro-beżowo-szaro-brudnym. Niektóre stoły były połamane, nogami do góry.Dość dużo tego było, kilka pięter. Udawało mi się omijać przeszkody. Prawie na samym dole meble były tak ustawione, że musiałam je nadepnąć. Zrobiłam to bardzo uważnie, bo przecież to była czyjaś własność. W końcu zeszłam na parter i wyszłam z klatki. Był letni wieczór. Wokoło było dużo zieleni, trawników, krzewów i drzewek. Było też pełno ławek, na których siedzieli ludzie i ze sobą rozmawiali. Gdy mijałam kolejne ławki to niektórzy do mnie zagadywali. Byli serdeczni i mili. Pomyślałam, że jednak nie trafiłam źle i będzie dobrze.


 


Gdy się obudziłam to pomyślałam, że to nie ja śniłam swój sen, ale weszłam w buty kogoś innego. Nigdy nie mieszkałam w domu z ogrodem.  3 razy były to bloki, a 2 razy stare domy.


Czas snu to wydarzenia z przeszłości. Nie jest zielono. Teraz w mieście ulice i parki są betonowane, a drzewa ustawia się w donicach. Ponieważ nie mają korzeni więc szybko usychają. I ciągle kupuje się nowe. Wszędzie beton.


Atmosfera we śnie była zupełnie inna. Ludzie byli życzliwi do siebie, pomocni, choć biedni. Teraz tak nie ma.


Ciekawe, ale dzisiaj w ciągu dnia spotkałam kilkunastu sąsiadów. Zwykle 1-2. To chyba dlatego, że poniedziałek będzie wolny i wszyscy ruszyli na zakupy.


Było miło :)


 


 



12/08/2016

11.11

Dzisiaj jest 11 dzień miesiąca. Z tej okazji zobaczmy jacy są ludzie urodzeni 11 listopada, czyli w imieniny miesiąca.

Takie osoby mają Słońce w Skorpionie, a więc są silne i nieustępliwe. Mają intuicję i wyczuwają zagrożenia. Są skryte i tajemnicze.

Bardzo ważny jest dla nich seks i mają niespożytą energię. Gdy doznają od kogoś krzywdy, czy pomówienia nigdy nie wybaczają, pamiętają zniewagę do końca życia. Dlatego lepiej mieć w nich przyjaciela niż wroga.

Skorpion często przeżywa sytuacje ekstremalne i wychodzi z nich cało. Zwykle. Mój znajomy Skorpion i Siódemka powiedział mi kiedyś, że czuje jakby Bóg szedł, naznaczył go i powiedział Ty. Czuje przez całe życie boską opiekę.

Osoby urodzone 11.11 mają ojca agresywnego lub nieobecnego w życiu dziecka, a dziecko tworzy wyidealizowany obraz ojca. Matka musi być silna i ambitna, oczekuje od dziecka, że spełni jej ambicje.

Sprawdźmy co na to życie.

Leonardo Wilhelm DiCaprio ur. 11.11.1974=25=7


Ojciec był autorem i wydawcą niszowych komiksów, a matka sekretarką. Gdy Leo miał roczek rodzice się rozwiedli. Nie radził sobie w szkole, ale przed publicznością rozkwitał. Marzył o pieniądzach. W wieku 16 lat rzucił szkołę, a rodzice się na to zgodzili. Wspierali go, bo co innego mogli zrobić.

Leo cały czas chce udowadniać całemu światu, w tym rodzicom, że jest kimś, że zasługuje na nagrody. Bardzo mu na tym zależało, ale Oscara nie dostawał, aż do 2016 roku.

Idealizuje i wychwala ojca. Dorosły człowiek myśli już inaczej o dzieciństwie. Cieszy się, że ojciec jest obecny w jego życiu i często razem podróżują. Zafascynował go Martin Scorsese (jak drugi ojciec), zagrał w 4 jego filmach.

Spełnił marzenie matki, która ciągle powtarza, że imię ma po Leonardzie Da Vinci. Jednak związki z kobietami są przelotne. Pudelek informuje o każdej jego nowej dziewczynie. Gustuje w modelkach Victoria's Secret i aktorkach. Kobieta, z którą się ożeni musi go słuchać, bo on na pewno nie jest uległy. Lubi rządzić i manipuluje w ukryty sposób. Ale on nie umie inaczej, taki jest od urodzenia.

Jest najbardziej kasowym aktorem na świecie. Zrealizował swoje marzenie o byciu bardzo bogatym.

Leo ma 3 Jedenastki, bo rok urodzenia 7+4=11. To karma żydowska – pragnie pieniędzy i własnego domu. Kasę już ma.

Leo jest Siódemką (Neptun). Nic dziwnego, że lubi wodę. Ma jacht, na który ciągle kogoś zaprasza.

W 1997 miał romans z Demi Moore. On miał wtedy 23 lata, a ona 35. Była dla niego zbyt dojrzała.

Demi Moore, czyli Demetria Gene Guynes ur. 11.11.1962=22


Miała trudne i smutne dzieciństwo. Jej biologiczny ojciec był lotnikiem i porzucił ciężarną żonę. Ojczym był alkoholikiem i popełnił samobójstwo. Matka również nie radziła sobie z alkoholem. Im więcej trudności tym bardziej musi się starać, żeby mieć to co chce. Pracuje od 16 roku życia. Gdy brała kokainę wyrzucono ja z pracy w serialu General Hospital.

Umie kreować swój wizerunek. Miała 3 mężów.

Jest zaradna i umie zarobić na chleb. Ma smykałkę do biznesu. Po filmie Striptease została najlepiej zarabiającą aktorką w Hollywood. Ceni sobie stabilizację i zawsze dąży do bezpieczeństwa zarówno finansowego jaki i prywatnego, lubi szokować (pierwsza miała fotki z ciążowym brzuchem).

Karma 6+2=8 – lubi mieć władzę, ma cechy przywódcze.

Leo ma trzy Jedenastki, a Demi ma ich 4. Więc jest bardziej doświadczana przez Los. Jako 22 jest niepoprawną idealistką, jest ambitna, uparta i wytrwała w dążeniu do celu. Teraz jest sama, stabilizacja uleciała, więc może mieć problem z emocjami (2 to w końcu Księżyc). W lipcu pojawiły się plotki, że jest w szpitalu psychiatrycznym, bo nie pogodziła się z odejściem Ashtona i ma depresję, a kolejne plotki informują, że spotyka się z księciem Andrzejem. Umie siebie kreować, jest w końcu aktorką.

Kolejna znana osoba to Calista Kay Flockhart ur. 11.11.1964=24=6


Rok urodzenia jest podobno niepewny.

Aktorka znana głownie z roli Ally McBeal, zwariowanej prawniczki i serialu Bracia i Siostry. Powoli, ale zdecydowanie pięła się w górę.

Matka była nauczycielką, a ojciec pracownikiem Kraft Food, obecnie są na emeryturze. Zupełnie nic nie znalazłam na ich temat.

Od 2010 roku jest żoną Harrisona Forda. Miała ogromną potrzebę posiadania dziecka i w 2001 roku adoptowała synka.

Szóstki – kobiety są ciepłe, serdeczne, kochają ludzi. Są ładne, ale też próżne. Mogą być zakompleksione i wycofane.

Oskarżano ją o anoreksję, bo jest bardzo chuda. A Szóstki są zwykle pulchne. Jest wrażliwa na krytykę i być może nie była w dzieciństwie chwalona. Wenus, patronka Szóstek obdarza miłością do dóbr materialnych.

A na koniec osoba wybitna, rosyjski pisarz i myśliciel

Fiodor Dostojewski ur. 11.11.1821=16=7 i 30.10.1821=16=7

(daty nowego i starego porządku, pisałam już o tym).

 

Jest Siódemką, podobnie jak Leonardo DiCaprio. Był równie kochliwy, ale nie manipulował kobietami.

Miał 6 rodzeństwa. Ojciec był lekarzem wojskowym, "pijakiem rozpustnikiem i tyranem". Dręczył całą rodzinę. Na jego rozkaz wstąpił do szkoły wojskowej, uczył się matematyki, której nie znosił.

Gdy Fiodor miał 16 lat zmarła matka, na płuca. Nie wiadomo czy była ambitna. A dwa lata po niej chłopi zamordowali ojca.

Miał 2 żony. Chorował na depresję po śmierci pierwszej żony. Tonął w długach, bo był hazardzistą. Udzielał się politycznie. Gdy miał 28 lat zamieniono mu karę śmierci na 4 lata katorgi.

W twórczości poruszał sprawy walki dobra ze złem, nie oceniając. Uważał, że Rosja jest wybrana.

Ja lubię dwa cytaty z jego twórczości:

Albowiem trzeba, żeby każdy człowiek miał jakiekolwiek miejsce, dokąd by mógł pójść.” Zbrodnia i Kara.

"Ja jestem jeden, a oni wszyscy." Notatki z podziemia.

Karma – 2+1=3 – praca dla ludzi i umiejętność przekazywania wiedzy. Robił to w swoich książkach. Żył 60 lat.



Osoby, które mają Jedenastki w swojej dacie urodzenia mają w sobie coś magicznego, są zauważalne. Podobnie jak Jedenastki z drogi życia. Niektóre są bardziej doświadczane przez życie inne mniej.

Każda liczba w dacie urodzenia ma znaczenie, ale są to tylko wskazówki. Od nas zależy jak wykorzystamy dany nam potencjał.






11/08/2016

Sen z chodnikiem

Wczoraj zasnęłam na lewym boku. Tak dla sprawdzenia, czy rzeczywiście pozycja zasypiania ma znaczenie. U mnie tak to działa. Śniłam i zapamiętałam.


Byłam w jakiejś wsi. A właściwie na łonie natury. Miałam sprawdzić, jaka jest przyczyna, że wszystko słabo rośnie. Nie jestem pewna czy byłam sobą, ale chyba byłam mężczyzną. Byłam szefem. Rozkazywałem ludziom, a oni robili wszystko co kazałem. Musiało coś być z ziemią nie w porządku skoro drzewa słabo się ukorzeniały, a uprawy były słabe. Nie była to wina ziemi, bo ona była doskonała. Kazałem ludziom kopać. I oni kopali. Zrobili coś podobnego do odkrywki w wykopaliskach archeologicznych. Nie musieli długo kopać. Po odkryciu ok. 2 metrów pojawił się chodnik. Naprawdę wyglądał jak chodnik, bo był zbudowany z kostek. Ale był piękny. Kafelki były równiutko położone, czyściutkie i ten kolor! Kostki były koloru czerwonego, błyszczące. Kolor podobny do domów w Chorzowie, moim rodzinnym mieście. Tam cegły miały inny, bordowy kolor.




Ten chodnik był bardzo porządnie wykonany i z doskonałego materiału. Zdziwiło mnie to, że przetrwał w stanie nienaruszonym tyle lat. Nie mam pojęcia w ciągu ilu lat przybyło 2 metry ziemi.


Wszystko było jasne. Plony były słabe, bo korzenie nie mogły się przebić przez ten wspaniały chodnik, który działał jak zapora. Pomyślałam, że to był chodnik, ale to wyglądało jakby ktoś wcześniej zabetonował całą ziemię, a potem przysypał czarną ziemią. Oczywiście dostałem pochwały, że rozwiązałem problem. A ja po prostu czułam, że tak trzeba było zrobić.


Ewidentnie moja dusza marzy o pięknych rzeczach. W realu wszystkie chodniki w mieście są brudne. Co 5 lat są wymieniane na jeszcze gorsze. Nie mają żadnej ochronnej powłoki i wystarczy splunąć, żeby ślad został na wieki wieków. Taki produkt zawsze wygrywa przetargi. Za każdym razem. Nie mam na to żadnego wpływu.


To też tęsknota za dzieciństwem, a może za dziadkami Ślązakami. Wszystko jest możliwe.


Gdy zasypiam na wznak to nic mi się nie śni.


Wykorzystałam zdjęcia ze strony http://www.sktj.pl/epimenides/globtrot/rumunia08_p.html 


Jak tylko je zobaczyłam to pomyślałam, że właśnie tam byłam.


 


 



10/08/2016

Pachnący sen

Zasnęłam na prawym boku, więc coś mi się przyśniło. ;)


Spotkałam się ze znajomym. Spotkanie było dzisiaj, bo ja wyglądałam jak teraz. Znajomy wyglądał jak kiedyś, naście lat temu. Zupełnie mi to nie przeszkadzało ani nie dziwiło. Rozmawialiśmy, mieliśmy gdzieś pójść. Ale ja nie mogłam się skupić, bo czułam dziwny zapach. Był bardzo intensywny i niepokojący. Były to jakieś perfumy, nawet ładne, ale nie dla mnie. Nie mogłam się zorientować kto tak pachniał, ja czy znajomy. A może ktoś inny?




Obudziłam się i dalej czułam ten zapach. Spojrzałam w otwarte okno, może to stamtąd tak pachnie? Poszłam do łazienki, a gdy wróciłam po zapachu nie było śladu.


Pierwszy raz czułam we śnie jakiś zapach. Dziwne uczucie.


Ten sen nic nie znaczy, bo w ostatnim tygodniu odwiedziłam 2 perfumerie i kupowałam perfumy na prezenty. W krótkim czasie obwąchałam kilkanaście papierków. Nic dziwnego, że musiałam to odreagować.


A perfumy kupiłam oczywiście oryginalne, drogie, intensywnie i długo pachnące. Mogłam kupić tańsze o 200 zł, ale papierek po minucie już nie pachniał. Kupiłam te, które znałam i zamierzałam.


Ciekawe w tym śnie było to, że po obudzeniu ciągle czułam ten zapach w domu. Nie mogę tego rozgryźć.


 


 



09/08/2016

Trampolina

Temat chorób uważam za zamknięty. Nie będę się tym zajmować. Po co mam się nurzać w błocie. Dopóki mówi się o chorobach, boi się ich, walczy się z nimi, to one są obecne, a nawet przyciąga się nowe. Pisano kiedyś o pani, która była u 19 lekarzy , którzy nic nie wykryli. Ale pani dopięła swego. Znalazła 20 lekarza, który stwierdził, że ma raka. Nareszcie była szczęśliwa. Mówisz – masz. Dopóki myślisz o chorobie, nie ma mowy o wyzdrowieniu. Osoby, którym coś dolega chcą być chore, ale nie chcą umierać. Tracą czas. Znam większość przyczyn chorób, ale ludzie niby chcą wyzdrowieć, ale nie chcą zmienić swego myślenia. Nie żal mi tych, którzy odchodzą na własne życzenie. Wiedzą, a nic nie robią.


Strata czasu na zajmowanie się tym. Życie jest za krótkie na bzdety.


Mój świat się ze mną zgadza. Ludzie przestali opowiadać o swoich chorobach. Teraz mam etap naprowadzania ludzi na korzystne dla nich rozwiązania.


Zdobyłam umiejętność zadawania właściwych pytań, wpadania na korzystne ścieżki i zmuszania (delikatnie ale uporczywie) do konkretnych działań. Wysypał się worek takich ludzi. Codziennie widuję osoby, które nie wiedzą co robić, dokąd pójść, żyją w stresie. Umawiam się na rozmowę, słucham i wiem. To wygląda tak, jakby ktoś mi podpowiadał co robić. Do każdego jest inna droga, bo każdy jest inny. Wystarczy otworzyć usta i mówić. Wtedy tworzy się pomost Merkurego, jak mówiła Klara Olszewska. Tworzy się nić porozumienia i wiem co do człowieka przemówi.


Czasem wystarczy podstawić małą trampolinę, taką pokojową, 1 metrową.


 


Gdy człowiek czuje, że jest na dnie to musi się od niego odbić. Czasem dosłownie trzeba sobie poskakać. Wtedy krew szybciej krąży, człowiek wraca do życia i sam wpada na dobre pomysły.


Szkoda, że nie mam specjalnego aparatu, bo osoba ze smutnej, szarej nagle staje się rozjaśniona, z błyskiem w oku, napłynęła energia z kosmosu. Problemy stały się mniej dołujące, z nadzieją patrzy na świat i swoje życie.


Wystarczy zmusić kogoś, żeby poszedł tu albo tam, a potem dzieją się nieprawdopodobne zbiegi okoliczności.


Dzisiaj już wychodziłam z pracy, ale się wróciłam, bo ktoś przyszedł. Powiedziałam tej osobie, żeby nie wpadała w panikę, bo może iść do X i naciskać go, że by zrobił to i to. Otrzymała wypowiedzenie, ale czas jej się wydłużył, bo pismo odebrała teraz. Od razu się rozjaśniła i zaczęła dziękować. A ja nic nie zrobiłam. Uzmysłowiłam jej tylko fakty, o których przecież wiedziała, ale nie umiała poskładać.


Problem złodziejki też się szybko rozwiązał. Gdy minął szok i kazałam robić pewne rzeczy, to osoba pogodziła się ze stratą i wie już co robić. Oczywiście nie będzie robiła tak jak ja chciałam, cos na pewno zmieni. Ale ode mnie dostała impuls.


Każdy ma wokół siebie pomocne osoby, tylko trzeba się rozejrzeć. Gdy ktoś jest zdołowany to trzeba przekierować jego uwagę na coś innego, miłego, banalnego. To zawsze pomaga. A co można powiedzieć osobie, której najbliżsi wylewają wiadra pomyj na głowę. Można pójść razem na śniadanie i utworzyć pomost Merkurego.


Czasem wystarczy wyjść na słońce, żeby się poczuć lepiej.


Są też takie sytuacje, gdy potrzebna jest duża trampolina z wysoką siatką ochronną.


 


Gdy trzeba zmienić całe swoje życie, to pojawia się strach. Trzeba się upewnić, że wszystko będzie dobrze. Jutro jestem umówiona z osoba, która leci do Stanów. Nic ją tu nie trzyma, dostała wypowiedzenie z pracy i jest na urlopie.


Może jest mi łatwiej rozmawiać, bo znam jej datę urodzenia. Nie będę mówiła, żeby wzięła się w garść, bo do niej to nie trafi. A może zapytam kart i sprawdzę numerologie? Jeszcze nie wiem, zdaję się na mój instynkt.


Ludzie są strasznie zdołowani i nie rozumieją podstawowych praw natury.


Myślą, że świat zmierza w złym kierunku. Jeśli ty też tak myślisz to połóż się i nic nie rób. Bo przecież nie warto. To nie jest mój świat.Takie osoby do mnie nie pasują. Mijam je ozięble.


Mój świat zmierza w odpowiednim kierunku,


wszystko jest takie jakie ma być.


Ludzie wcale nie muszą się zmieniać. Wystarczy, że pomyślą logicznie o swoich sprawach, a sami znajdą rozwiązanie.


Od urodzenia mam taką umiejętność, że wiem jak dopiec każdemu, jak zdołować kogoś jednym określeniem, jak doprowadzić kogoś do płaczu. Kiedyś to wykorzystywałam i czułam, że mam władzę. Ciągle mam taką umiejętność, ale milczę. Teraz satysfakcję sprawia mi takie pokierowanie drugim człowiekiem, żeby sam znalazł rozwiązanie i wykorzystał trampolinę, która mu podsunę. To jest dopiero fascynujące. Ja się nie zmieniłam. Ciągle jestem taka sama, ale wybieram inne zachowanie. Z nikim nie walczę, niczego nie robię na siłę. To się samo dzieje.


 


Ja chyba jestem służącą Zewnętrznego Zamiaru. Nie ma zapłaty, ale nagrody płyną z innych stron.


 


Kiedyś myślałam, że życie polega na doświadczaniu. Teraz już tak nie uważam. Przecież można doświadczać złych rzeczy. A to nie jest budujące i nie pozwala wzrastać. To by była strata czasu.


Nowy pomysł to: życie polega na naprawianiu błędów. Życie to nie iluzja. Rzeczywistość tworzą sami ludzie. W moim interesie jest, że wokół mnie byli sami zadowoleni, szczęśliwi i pogodni ludzie. Wtedy mój i ich świat taki będzie.


I o to chodzi. Życie to gra.


 


 



05/08/2016

Ludzie ćmy

W kuchni chciałam wziąć deskę do krojenia, bo moje deski stoją pionowo z boku bufetu. A tu ćma. Musiałam wziąć inną, żeby nie przeszkadzać ćmie spać.



 


Ale ona nie spała. Obserwowałam ją w trakcie gotowania zupy. Chyba było jej za widno, bo schowała się pod serwetką.


Już noc, a ona ciągle tam siedzi. Czyżby popsuł jej się instynkt?


W ostatnich dniach nie robię nic innego tylko rozwiązuję problemy innych. Praca może poczekać. Ludzie są jak ćmy – lecą tam gdzie są kłopoty, miotają się, tłuką o szybę, nie widzą wyjścia. A ja widzę. Bo jestem z boku. Gdy znam trochę sytuację ludzi, to łatwiej mi naprowadzić na rozwiązanie. Wystarczą mi dwa zdania, by trafić na problem. Jakoś umiem zadać właściwe pytania. I ludzie się otwierają. Wystarczy ich potem pokierować, żeby zobaczyli to co ja. I to wystarczy. Pojawia się światełko w ciemnej studni.


A potem dostaję smsy i mejle: dziękuję za wszystko. A dzisiaj dostałam mejla, że jestem aniołem. ;) Ale ja nic nie robię. Niczego nie stwarzam, niczego nie zmieniam. Robię tylko to o co mnie ktoś prosi. Rozmawiam. Mówię to co dana osoba wie doskonale. I ludzie jakoś lepiej się czują. Już nie są jak te ćmy. Wiedzą co mają robić. I świat staje się lepszy.


 


 



02/08/2016

Niespodzianek

Zwykle droga do pracy jest nudna. Co najwyżej mogę wybrać środek lokomocji.


Dzisiaj wsiadłam do tramwaju. Przemknęła mi myśl: życie jest pełne niespodzianek.


Na kolejnym przystanku wsiadł nastolatek z balonami. Mówisz – masz ;)



Fotki z ukrycia, stąd ta poręcz ;) Baloników było 23. Wszystkie nadmuchane wbite w jakiś stojak. Baloniki zajęły cały tył tramwaju, nikt nie mógł już wejść. Uśmiechnęłam się, nie tylko ja. Wszystkim pasażerom zrobiło się jakoś weselej. Bo nikt się tego nie spodziewał.


Zawsze spodziewam się czegoś niespodziewanego. Ale akurat tego?


Świat ma dobry humor, a Zewnętrzny Zamiar mnie lubi.


Jak tu się nie uśmiechać.


Nieustająco mam dobry nastrój. Wiem, to nudne, ale to tylko obserwacja, nie oczekuje pomocy ani wsparcia. Wysypiam się, bez problemu zasypiam. I zawsze po obudzeniu się odczuwam wdzięczność. Dbam o moje mózgi, zwłaszcza ten w brzuchu. Może to dlatego.


Dobry początek miesiąca i tygodnia :)