30/12/2012

Piramidy są wszędzie

Obejrzałam wczoraj rano w tv film Gwiezdne wrota – continuum. A tam bohaterowie powiedzieli, że piramidy to lądowiska statków kosmicznych. I coś w tym jest :) Lubię takie filmy, gdzie garstka wtajemniczonych ratuje miliardy nieświadomych i bezbronnych ludzi przed kataklizmem z kosmosu:) Ktoś ratuje świat, a ja o tym nic nie wiem ;)


Wiadomo, że piramidy są na każdym kontynencie. Nie wiadomo kto je zbudował, bo na pewno nie ludzie. Nawet w XXI wieku ludzie nie są w stanie zbudować repliki jakiejś piramidy, nie mówiąc już o prostszych budowlach. Nie wiadomo też kiedy pojawiły się na ziemi. Wiadomo, że wszystkie są ustawione w specyficzny sposób, związany z astronomią.


O piramidach na Teneryfie można przeczytać na stronie autopodroze.pl, a o pochodzeniu piramid tu Nieznana epoka  Piramidy są też na Marsie o czym można przeczytać tu na Marsie 


Wskazówką o kosmicznym pochodzeniu piramid mogą być naszywki wojskowych, jak np. te.



Życie ludzi ujęto też w piramidzie.



albo w taki sposób:



Są piramidy finansowe i inwestycyjne.



Jest też piramida potrzeb ludzkich Masłowa.


 


 Są także piramidy żywieniowe, różne ;)



 


 Człowiek buduje też małe piramidy, jak ta przed Luwrem.



Każdy Amerykanin patrzy też na piramidę na banknocie dolarowym



A ja sobie kupię taką miniaturkę, żeby przypominała mi, gdzie jest moje miejsce.



Ciekawe dlaczego są takie popularne, a tak mało o nich wiemy.


Swoją piramidę postawiłabym na czubku, bo najważniejsi są ci, których jest więcej. Bez nich ten na górze nie istnieje, a łatwo zastąpić jednego niż miliardy. Braki w podstawie mogą zachwiać całą konstrukcją. ;)))


 

27/12/2012

Po świętach i przed świętami

I kończy się świętowanie. Choinki jeszcze postoją przez tydzień.



Właściwie święta w naszej rodzinie nie różnią się od innych spotkań rodzinnych. Dla nas święta są każdego dnia, tylko menu jest trochę inne. Spotykamy się często jak jest jakaś okazja, nawet mała.


Życie jest za krótkie, żeby się kłócić i poświęcać cały czas na pracę. Ważne też jest nieokłamywanie się lub udawanie. Zaczęliśmy od wyjaśnienia najmłodszym dzieciom, że nie ma żadnego Mikołaja, a prezenty dają rodzice, ciocie i dziadkowie. Takie kłamstwa są nikomu niepotrzebne, nie będziemy udawać. Ma być normalnie. To co było kiedyś złe uległo przedawnieniu i nie ma już znaczenia. To kształtowało nasz charakter i już nie boli. Pielęgnowanie w sobie nienawiści tylko szkodzi zdrowiu. A my chcemy żyć długo i doświadczać jeszcze wielu rzeczy. To co było nie możemy zmienić.


Czytałam też w internecie wpisy, jakie te święta są dla niektórych koszmarne, bo dostali brzydkie prezenty, bo rodzice na co dzień są inni a w święta udają miłość. W takich rodzinach chyba się nie rozmawia. Łatwo oceniać innych, a samemu czeka się aż inni się zmienią. To jest niemożliwe. My sami mamy wpływ tylko na własne zachowanie. Więc zacznijmy się sami zmieniać a nie czekać aż zrobią to inni. Wtedy będzie lepiej się żyło wszystkim. Niedługo będą kolejne święta, więc spędzajmy je z naszymi rodzinami, bo kiedyś ich zabraknie. I wybaczajmy, bo to uzdrawia.


Święta mogą być każdego dnia.




24/12/2012

Cukierki

Znowu miałam sen. Śniło mi się, że układam cukierki na ozdobnym talerzyku, chyba dla gości. I to cały sen. Dziwne, bo ja nie jadam cukierków i nawet ich nie kupuję od dawna. Jem tylko malagi i to sporadycznie ;)

Wg senników w internecie taki sen zapowiada szczęście w miłości i że zostanę zaproszona na uroczystość. To prawda, bo święta spędzam w domach rodziny.

Wg sennika, który mam w domu i dostałam go kiedyś w prezencie:

"cukierki symbolizują przyjemność, radość, pozytywne emocje i nagrodę, a także zadowolenie z życia i miłe chwile."


Jaki miły sen. Wypisz, wymaluj takie będą najbliższe dni.

Wg Wyroczni snów opis jest ciekawszy. Cukierki to liczba 16 – wieża i znak Koziorożca – zapowiada, że wiatr sukcesu powieje w moim kierunku ;) Z łatwością zwalczam poglądy różniące się od moich. Mam własne i bronię je. Boję się ośmieszenia. Gdy spotka mnie afront, mam zachować spokój. Mam zastanowić się nad nową drogą kariery i czuwać nad drogą mego przeznaczenia. Nietrudno o wypadek (Uran). Mam zmienić sposób mówienia, żeby ludzie wokół mnie rozumieli co do nich mówię. Ja mam się dopasować. Chwytaj szansę, którą ofiaruje los. Uran to zmiany, wywraca wszystko do góry nogami, jeśli nie zachowa się rozsądku. Moja rodzina wkroczy w czas materialnego dostatku.

Jeśli chodzi o godzinę, o której się obudziłam to informuje ona o żołądku i śledzionie.

Żołądek mogę mieć przeciążony, bo przecież idą święta :) Jedzenia się nie odmawia. Zwłaszcza ciasta z makiem. Uwielbiam.

I o tym wszystkim mówi błahy sen o cukierkach :) Mało się dzieje, a tyle znaczeń.

 

23/12/2012

Życzenia

Kończy się czas przesilenia zimowego, najlepszego na wypowiadanie życzeń, które mają się spełnić. Dobrze jest się zastanowić co życzyć sobie i innym. Potem będzie za późno i się nie spełnią.


W tym roku szczerze życzę wszystkim:


dużo znajomych :)


 źródło: httpwww.buscarportal.comzlk3


Jeśli masz dużo znajomych to nie zginiesz. Gdy nie masz pracy, to zawsze możesz spytać znajomych, a oni swoich znajomych. Gdy jesteś chory zawsze znajdzie się ktoś kto zna kogoś kto cię wyleczy. Jeśli jesteś samotny to znajomi nie pozwolą ci wpaść w depresję. Gdy jesteś złym człowiekiem, to znajomi ci o tym powiedzą ;) Same korzyści.


Im więcej znasz ludzi, tym łatwiej ci w życiu.


Dlatego też zagaduj do spotykanych ludzi. Bądź ciekaw co u nich, opowiadaj im o sobie. Pytaj obcych ludzi czy nie potrzebują twojej pomocy. Nawiązuj nowe znajomości. Nigdy nie wiesz czy ci się ktoś nie przyda trudnych chwilach.


Sobie na przyszły rok życzyłam bezchmurnych nocy, tak, żebym mogła zobaczyć księżyc i gwiazdy. Choć przez kilka minut, ale każdej nocy. I od dwóch nocy to się sprawdza :) Już 3 rok mam marzenia związane z pogodą. Ciekawe, dlaczego mi na tym tak zależy ;)))


Takie życzenie przyszło mi na myśl, bo właśnie w nocy jest duży ruch na niebie, a niczego nie było widać. Ciągle chmury i mgła.


Drugim życzeniem jest: chcę być w 2013 roku na ślubie i bawić się na weselu. Dawno nie byłam więc byłoby miło. Jest to bardzo prawdopodobne, bo na początku grudnia 2 osoby w mojej rodzinie się zaręczyły. Ja wiem, że od zaręczyn do ślubu droga daleka, ale przynajmniej jeden mi się przydarzy. To pewne.


A więc proszę pomyśleć co cię uszczęśliwi i zrób to w tym roku.



Bądźmy dla siebie i innych mili.


Życie jest za krótkie, żeby marnować czas.

21/12/2012

Śnił mi się pociąg

Odkąd położyłam obok łóżka notes i długopis, co noc mi się coś śni. Fajne te sny. Układałam już gożdziki w wazonie, a nie lubię ciętych kwiatów, układałam jakiś grafik w pracy,, o rowerze już pisałam. Zapisuję je z zamkniętymi oczami i tylko hasłowo. Gdy potem czytam te bazgroły to przypomina mi się sen z najdrobniejszymi szczegółami i z moimi odczuciami.


A dziś śnił mi się pociąg. To ważny symbol - droga życiowa.



Był to pociąg starego typu. W każdym wagonie nie było przedziałów tylko siedzenia. Pociąg stał a ja szłam przez te wagony i nigdzie nie było miejsca siedzącego. Nie było tłoku, ale nie miałam gdzie usiąść. Gdy w końcu znalazłam miejsce siedzące, to odwróciłam się do wagonu, który minęłam i zobaczyłam, że zostaliśmy odpięci. Tamte wagony pojechały, a ja zostałam w tym ostatnim. Zrobiło mi się smutno, bo zależało mi, żeby szybko gdzieś dojechać, a tak musiałam jeszcze czekać. pomyślałam, że przecież mogłam stać w przejściu, ale było już za późno.


Na długich trasach są wagony, które jadą gdzie indziej i trzeba uważać, do którego wagonu się wsiada. Ja tego nie sprawdziłam.


Obudziłam się smutna. Czyżby coś w życiu mnie ominęło? Byłam zbyt wybredna? Życie nie stoi w miejscu.


Pociąg wg sennika internetowego to spełnienie marzeń, ale chyba nie w moim przypadku.


Nie zaszkodzi być uważnym i czujnym, tak na wszelki wypadek ;)

12/12/2012

Zbanowana :)

Chciałam wejść na forum Icka, a tu niespodzianka. Nie mam wstępu, bo zostałam zbanowana. Zdziwiło mnie to, bo mało było tam moich wypowiedzi, a ostatni mój wpis na tamtym forum dotyczył skopiowania wpisu z mojego blogu o domu Naomi Campbell z 4.11.2011 r. Plagiat zauważyłam "przypadkiem", bo rzadko tam wchodzę. Jakiś utytułowany użytkownik ordynarnie skopiował i wkleił mój wpis, pomijając ostatnie zdjęcie kobiety znanej z tvn. Oczywiście nie podał źródła. Nie przeszkadza mi kopiowanie, ale źródło powinien podać. I dlaczego pominął końcówkę, która wydaje mi się najważniejsza i skłaniająca do myślenia. Mogłabym napisać do administratora, ale po co, z klonami się nie dyskutuje. Jak ja śmiałam wytknąć im kradzież.



Weszłam jeszcze na stronę główną i na wszystkich polecanych stronach skasowałam swoje subskrypcje i usunęłam z zakładek.


Nie wejdę tam już nigdy. Nie pasuję tam, bo nie zionę nienawiścią i nie sieję zamętu i strachu.


Można powiedzieć, że to znak. Ostrzeżenie mojej podświadomości przed wrogami.


To jakaś epidemia. Różne fora zmieniają szatę graficzną, albo serwer, a potem pojawiają się tam wpisy wyzwalające agresję, nie na temat, judzące, głupie. Zupełnie jakby prowadzili je klony prawdziwych założycieli. Znikają komentarze, ktoś podszywa się pod prawdziwe nicki. Jakaś paranoja. To nie mój świat. Szkoda mi na to czasu. Nie wpływa to na mój rozwój i nijak nie poszerza moją świadomość.


Szata graficzna mojego bloga się nie zmieni, nie będzie mnie też na FB. Uważnie słuchałam Zukera o naiwności ludzi rejestrujących się tam. Nie chcę do nich należeć. Chyba, że pojawi się mój klon ;)


Dzięki temu przez cały dzień miałam świetny humor.



 Bawiliśmy się doskonale :)))


 Jeszcze wypiliśmy z tej okazji szampana :)


 


Dziękuję.


 

Przypadek

"Przypadek – to Bóg spacerujący incognito"


Albert Einstein


Na ostatniej imprezie towarzyskiej dyskutowaliśmy o snach. Wszyscy śnimy, ale nie wszyscy pamiętamy co nam się śniło. Nie przywiązujemy do tego wagi. Gdy szłam spać położyłam notes i długopis koło łóżka. I oczywiście miałam sen ;) Wydawał mi się tak prosty i łatwy do zapamiętania, ale na wszelki wypadek zapisałam parę słów po ciemku. Była 6.18. Gdy ok. 9 się obudziłam, to oczywiście niczego nie pamiętałam. Wystarczyło, że spojrzałam na koślawe zapiski i już mi się wszystko rozjaśniło. Sprawdziłam znaczenie symboli w senniku internetowym. Nic nie pasowało do mojego życia. Potem sięgnęłam do książek, które mam w domu. Nie pamiętałam, że mam taką:



Autorka należy do awangardy astrologów. W zupełnie nowy sposób podaje sposoby interpretacji snów, jak np. opisuje żywioły, siły natury, alfabet magiczny i zegar wewnętrzny. Ważne jest, o której godzinie budzimy się przerywając sen. Między 5-7 to powinnam zwrócić uwagę na jelito grube i żywioł metal. (we śnie były brylanty;)


Zamiast szukać znaczenia mojego snu, moją uwagę zwróciły cytaty, które autorka umieściła na początku każdego rozdziału. Kolejna myśl o przypadkowych zdarzeniach.



 


A.Einstein


"Każdy sen, nawet jeśli nie jest ostrzegawczy, ma nam coś do przekazania; w tym sensie jest proroczy. Nic nie jest dziełem przypadku, wszystko ma jakiś sens." (cytat s.70).


Ta książka to nie sennik, gdzie jest słowo i jego znaczenie. A właśnie w niej znalazłam wyjaśnienie mego snu. Wg nowego sposobu znalazłam we śnie słowo – klucz, które zapisałam numerologicznie, otrzymałam liczbę, a do niej przypisaną interpretację. Bardzo pasuje. Nie będe tu opowiadała swego snu, bo:



Nie ma przypadków.


Nawet nie znam tych ludzi, a myślę tak jak oni.


 

02/12/2012

Wewnętrzna woda

Skoro ciało człowieka składa się w 80% z wody to musi ona być ważna.



Odkąd poznałam książki i filmy Emoto Masaru dbam o czystość wody w moim domu. Do picia i potraw używam wody odstałej w szklanej butelce. Mam 3 butelki 2 litrowe przykryte korkami od szampana, żeby nie były szczelne, ale też żeby się nie kurzyło i żeby nie weszły tam pająki lub inne istotki. W ten sposób odparowuje chlor. Wrzucam często też do nich po jednej kostce lodu, żeby zmienić strukturę wody. Mam też naklejone zdania napisane przeze mnie: Kocham cię, jesteś świetna, jestem ci wdzięczna.Trwa to już prawie 4 lata. Wszyscy w domu przyzwyczaili się do tego i pijemy tylko taką. Nie kupujemy wody butelkowej, pustej i martwej.


W ostatnio przeczytanej książce zainteresowała mnie klasyfikacja wewnętrznej wody (WW) w człowieku powiązana z 4 okresami wieku życia człowieka. Autor książki to świetny obserwator. Zgadzam się z nim, że powinniśmy oddziaływać na korzenie chorób, żeby się wyleczyć i być zdrowym.



Oto ta klasyfikacja:




  1. "Niespokojne źródło" – woda bardzo aktywna, znajduje się w ciągłym ruchu, dziecko aktywnie poznaje świat.




  2. "Wielka rzeka" – płynie równo i spokojnie, nie ma przeszkód. Niepohamowany ruch zapewnia wysoki poziom energetyczny, człowiek dąży do zrozumienia świata i cdąży do osiągnięcia szczytów. To czas dojrzałości. Prąd wielkiej rzeki zmywa choroby. Często ta energia kierowana jest na osiągnięcie kariery.




  3. "Cicha zatoka" lub "stojąca woda" (głębia) – to początek wieku podeszłego. Cisza i spokój nie zakłócają cichej zatoki. Wewnetrzna woda jest jeszcze świeża, ale wraz z upływem lat staje się coraz bardziej powolna i spokojna. Na jej powierzchnię spadają żółte, zwiędnięte liście, a sama woda staje się chłodna i delikatna. Osoba dąży do spokoju. I zaczynają się choroby, które wynikaja z zastoju wewnętrznej wody.




  4. "Gnijące błoto" – starość. Woda tęchnie. Gaśnie zainteresowanie aktywnym życiem, coraz więcej chorób, człowiek zamyka się w sobie i dożywa swoich dni.




Odrodzenie ruchu ww prowadzi do szybkiej poprawy stanu zdrowia. Dawno, dawno temu normą było dożywanie do "cichej zatoki", a potem zmiana na "wielką rzekę" Przedłużeniu ulegał aktywny okres życia, starość odsuwano na wiele lat. Starość była wiekiem mądrości, wychowywania młodzieży, mentorstwa. Teraz stare kobiety wstrzykują sobie w twarze różne preparaty i faktycznie na zewnątrz są ładne. Jednak ich szyje zdradzają "gnijące błoto". Natomiast starzy mężczyźni zmieniają swoje długoletnie partnerki na "niespopkojne źródła" myśląc, że to rozrzedzi "gnijące błoto". To się nie udaje.


Lekarstwo jest bardzo proste, co nie znaczy, że nieskuteczne. Autor przytacza powiedzenie:


 


"Siły życia szukaj w prostocie, nie kombinuj z kłamliwymi układami".


 


Autor podaje receptę, jak kierować ww. Są 2 zasady: 1 – otworzyć wrota, 2 – roztopić lód. Żeby zmusić ww do aktywnego ruchu, trzeba oddziaływac na punkty na ciele.


Na bóle głowy i szyi, podwyższone ciśnienie trzeba rozluźnić punkty w kręgach: górnym, środkowym i dolnym.


Krąg górny to punkty na ramionach i szyi. Do wgłębień na ramionach przykładamy opuszki środkowych palców i wyobrażamy sobie, że pod palcami taje lód węzła napięcia. Spróbuj zrobić to teraz. Efekt murowany, sprawdziłam, to działa. Będzie to teraz mój zestaw ćwiczeń. Nie będę podawała wszystkich punktów, w których taje lód, pokażę tylko rysunki z książki.



Kto jest zainteresowany niech doczyta, chyba, że należy do "niespokojnego źródła" to nie musi dbać o ww. ;)))


Książka fajna dla ludzi, którzy chcą być zdrowi i wiedzą, że tylko oni sami są w stanie sobie pomóc. Jest tam wiele praktycznych ćwiczeń, prostych i krótkich i skutecznych. Dział o kręgosłupie jest bajeczny. Robiłam ćwiczenie otwierania "ślepego kanału". Przydałoby się to ćwiczenie Putinowi, bo ma podobno problemy zdrowotne. Wyobrażasz sobie, że otwierasz jakby zamek błyskawiczny na kręgosłupie. Możesz poczuć "zapach astralny" od brudów w nim. Potem wlej do tego kanału światło słońca, wydmuchaj nieczystości, a potem zamknij zamek na kręgosłupie.


Ale ta notka miała być o wodzie.


Na koniec polecam kolejny dobry film o pamięci wody.




01/12/2012

Ach śpij kochanie

Wszyscy wołają: obudźcie się, a ja namawiam do snu. Zadbajmy o swe dusze.

Skoro 1/3 dnia śpimy, to sen musi być ważny.

Homer podobno mówił, że "Sen i śmierć to bracia bliźniacy". A Jonathan Caroll napisał w książce Białe jabłka "Śpiączka to miły stan. Dobrze w niego zapaść, kiedy nie można się zdecydować: żyć czy umierać".

Problemy ze snem nie dotyczą małych dzieci i starców. Oni mogą się zdrzemnąć gdziekolwiek. uczmy się od nich.


W czasie snu zmienia się częstotliwość fal mózgowych. Zanikają szybkie rytmy beta i alfa, pojawiają się wolniejsze rytmy theta i delta. Niektóre rejony mózgu są lepiej wykorzystywane właśnie podczas snu. Dlatego też łatwiej o konsolidację pamięci, ciało potrzebuje też mniej energii. Podczas snu ciało samo się regeneruje. Nie ma nadzoru świadomości. Dusza w tym czasie opuszcza ciało i łączy się z własnym źródłem, by się dopełniać. Podczas snu jej nie ma, ale jest w stanie natychmiast do niego wrócić. Jasnowidząca Debra Lynn Katz opisuje, że niektóre osoby z zaburzeniami snu, które nie mogły spać przez kilka miesięcy, umarły z tego powodu. W tych rzadkich przypadkach ciało było więzieniem, z którego duch nie mógł uciec i w pewnym sensie duch zagłodził się na śmierć, ponieważ nie mógł się pokrzepić. Ta sytuację wykorzystywano podczas wojen w czasie tortur.

Brak snu przez kilka dni może powodować halucynacje i zachowania psychotyczne, spada produkcja glukozy. Najpoważniejsze są uszkodzenia układu immunologicznego, bo brak snu powoduje zaburzenia w liczbie białych krwinek, upośledzenie aktywności limfocytów w tym cytotoksycznych typu natural killer, które normalnie zwalczają nieprawidłowe komórki: zarażone wirusem lub zmienione nowotworowo.

Co się dzieje z człowiekiem można przeczytać w: Eksperyment medyczny: Bezsenność. „Świat Wiedzy”, s. 102-107, wrzesień 2011.

Duch może opuszczać ciało nie tylko podczas snu, ale w dowolnym momencie (OOBE). Jednak radziłabym ostrożność i pełną świadomość podczas tych wyjść.

Nawet lekarze cenią sen. Wszyscy wiedzą co to śpiączka farmakologiczna. Świadomość przebywa w zaświatach po to, żeby ciało się zregenerowało i żeby nie odczuwała bólu. Wtedy dzieją się cuda, zwłaszcza po wypadkach, gdzie wszystkie kości są połamane, a narządy wewnętrzne na wierzchu. (widziałam to).

Natomiast zupełnie nie rozumiem eksperymenty ze snem polifazowym, czyli spaniu więcej niż dwukrotnie w ciągu doby, w regularnych odstępach czasu. Budzenie i spanie na budzik. Ma to niby poprawiać koncentrację i człowiek ma więcej czasu na coś. Moim zdaniem przynosi on więcej szkód niż pożytku. Dobre zarządzanie czasem nie na tym polega, żeby mieć go więcej do zmarnowania, ale żeby go dobrze wykorzystać i być skoncentrowanym. Stosuj potęgę teraźniejszości Eckharta Tolle i wykorzystuj każdą minutę życia.


29/11/2012

Przyjaciele

Jechałam dziś tramwajem i w tv tramwajowej (żeby się nie nudziło pasażerom ;)pojawiła się taka myśl dnia.


"Przyjacielem jest ten, kto wie wszystko o tobie i nie przestaje cię kochać." Elbert Green Hubbard



Autorem tej wypowiedzi jest amerykański pisarz, nieżyjący od 1915 roku. Nie mógł tego powiedzieć nikt z obecnie żyjących młodych myślicieli czy pisarzy.


Co oni wiedzą o przyjaźni? W czasach fb lajkuje się kogokolwiek, kto okaże ci zainteresowanie, albo doda cię do znajomych. Nie ma czasu na bliższe więzi. Obawiamy się zranienia. Zawsze może się zdarzyć, że ten "przyjaciel" może sprzedać twoje sekrety, zrobić ci nieciekawe zdjęcie itp.


Przyjacielem nazywamy kogoś kto nas dobrze zna i może nam powiedzieć prawdę, bez owijania w bawełnę. Miałam kilka przyjaciółek, ale została mi tylko jedna. Nie przyjaźnię się z mężczyznami, bo nie umiem.


Mam wielu znajomych w różnych sferach życia, ale wiedzą o mnie tyle ile powinni. I niech tak zostanie :)

28/11/2012

Żylaki

Każda choroba ma swój początek. Zwykle zaczyna się od błahej rzeczy. Na moich nogach w okolicy kostek, pojawiły się małe fioletowe żyłki, coś jak pajączki. Nie są to typowe wypukłe żylaki, ale sądzę, że tak zaczyna się ta choroba. Moja siostra miała coś takiego na udach i była u lekarza. Nie wolno jej było się opalać i miała mniej stać. Ale pracuje jako nauczycielka, więc miała coraz więcej tych żyłek. Wzięła urlop i poszła na laserowe zamykanie. Pomogło na 2 tygodnie. Okazało się, że obok tych pozamykanych naczynek pojawiły się nowe, więc pieniądze (niemałe) zostały wyrzucone w błoto.


Nie będę powtarzała jej błędów. Postanowiłam znaleźć powód takiego schorzenia. Ja traktuję to jako sygnał, że coś ze mną jest nie tak. Nie szukam rozwiązania na zewnątrz u kogoś, bo nikt mi nie pomoże. Trzeba samemu o siebie zadbać. Lekarze na mnie nie zarobią.


Wg L.Hay żylaki to:




  • trwanie w znienawidzonej sytuacji






  • zniechęcenie






  • poczucie przepracowania i nadmiernego obciążenia.




Zapalenie żył – złość, frustracja, oskarżanie innych za ograniczenia i brak radości w życiu.


Natomiast wg K.Tepperweina żylaki są konsekwencją zesztywniałej i skurczonej postawy duchowej, brak elastyczności. Osobie z żylakami brak wewnętrznej radości, bo nie przyjęła jakiegoś zadania lub odrzuciła jakąś sytuację w życiu. Wynikiem tego jest zwiotczenie zastawek żylnych i zatory. Chory jest przeciążony nielubianymi przez siebie czynnościami lub rozczarowany życiem. Żylaki mają na celu uświadomienie człowiekowi tej błędnej postawy.



Wiedziałam już jaka może być tego przyczyna. Teraz pozostało mi tylko znaleźć coś takiego w swoim życiu. Moja sytuacja życiowa jest w pełni przeze mnie akceptowana więc szukam dalej. Zniechęcenie ogarnia mnie czasami gdy widzę głupotę ludzką i nie mogę nic z tym zrobić. Postanowiłam być czujna i gdy pojawi się takie uczucie, przestać się zniechęcać do ludzi, do siebie i do sytuacji. Nie jestem zła i sfrustrowana i naprawdę życie przynosi mi radość.


W moim przypadku poczucie przepracowania może być przyczyną pękających żył. Coraz więcej pracy, a coraz mniej czau na inne rzeczy. Odmawiam sobie wyjścia gdzieś, bo trzeba zrobić to czy tamto. Wydaje mi się, że wszystko jest na mojej głowie i stąd poczucie obciążenia. Różne rzeczy muszą być zrobione, a najlepiej zrobię je sama. To idiotyczne, teraz to widzę. Można przecież zorganizować to inaczej. Postanowiłam przestać się przejmować wszystkim, jedne rzeczy robię sama, inne osoby wyznaczone, a niektóre rzeczy w ogóle nie będą zrobione. Świat się nie zawali. Wszystko jest jakby po staremu, a jednak moje nastawienie się zmieniło. Nie wściekam się na siebie, na rodzinę, bo coś nie zostało zrobione. Mówię na głos: teraz tego nie zrobię. Jedne rzeczy można zrobić teraz, inne kiedyś, później. Elastyczność to moje czwarte imię ;) Czuję się bardziej wolna, jakby uszło powietrze z balonu. Jest lepiej. Po 2 dniach zmniejszyło się zasinienie i zaczerwienienie. Cały czas pilnuję się, żeby obowiązki nie stały się za bardzo obciążające. Trochę to potrwa, bo na zmianę swoich nawyków potrzeba czasu. Widać zmianę na nogach, więc idę w dobrym kierunku. Nie chodzi o unikanie różnych sytuacji, ale o zmianę nastawienia.


Każdy może być zdrowy. Zdrowie wymaga pracy. Jeśli masz podobne schorzenie, spróbuj sobie pomóc. Sprawdź czy to działa też na ciebie.




23/11/2012

Świat jest taki jaki być powinien

Na taką wypowiedź natknęłam się w Rozmowach z mędrcem hinduskiego filozofa Nisargadatta Maharaja. Zmarł w 1981 roku na raka gardła.



Może mieć rację. W końcu był mędrcem. Zasada Huny - IKE - świat jest taki jaki myślisz, że jest,  ma zastosowanie do najbliższego otoczenia. Bo tylko na to mam wpływ, lub tak mi się wydaje. Mogę wpłynąć na pogodę, sprawić, że zza chmur wyjdzie słońce. Ostatnio rozgoniłam chmury, bo mgła była przytłaczająca. Niestety to działa na kilka godzin. Gdyby więcej osób sobie tego życzyło, efekt utrzymałby się dłużej. Niestety nie mam wpływu na politykę, której unikam jak ognia. Wiadomo, że obojętność zabija (doświadczenia Masaru Emoto i internautów), więc staram się nie dawać temu swojej energii. Człowiek zupełnie nie panuje nad Naturą. Jest zaskakiwany trzęsieniami ziemi, huraganami i pożarami. I jest bezradny jak małe dziecko we mgle. Im więcej człowiek sknoci, tym szybciej Natura to naprawi. . 

"Nie ma nic złego w naprawianiu świata. Świat jednak jest taki jaki być powinien. Naprawiać trzeba siebie. Jedynym jednak sposobem naprawiania siebie jest pomaganie światu. Gdy nadejdzie właściwy czas pojawią się ludzie obdarzeni wiedzą i mocą, którzy świat naprawią."

Człowiek ma wpływ tylko na siebie i może się zmienić, jeśli zechce. I o to właśnie chodzi. Mamy żyć i doświadczać, nie oglądać się na innych.

Jeszcze dwa cytaty, które do mnie dotarły głęboko ;)

"Prawda jest prosta i dostępna dla wszystkich. Po co ją komplikować? Prawda jest miłością i umiłowanym. Zawiera w sobie wszystko, przyjmuje wszystko i oczyszcza wszystko."

  
"Wszystkie pragnienia są złe, zaś niektóre bywają gorsze od innych. Kierowanie się pragnieniami zawsze prowadzi do zmartwień."

Mogę powiedzieć, że nie ma nic od czego jestem uzależniona i czego brak mi doskwiera. Opisywałam niektóre moje doświadczenia wcześniej. Nawet na bloga mogę nie zaglądać jak nie mam nic do powiedzenia ;) Są rzeczy, które mogłabym chcieć, ale nie domagam się ich za wszelką cenę. Jak będą to dobrze, a jak nie, to też dobrze, będą inne, lepsze. Od jakiegoś czasu testuję siebie i wiem, że pragnienia tylko spychają z właściwej drogi. Najlepiej wszystko się toczy, gdy pozwolimy życiu płynąć z wolą Stwórcy. Nie ma to jednak nic wspólnego z biernością. Raczej chodzi tu o czujność i permanentną obecność w tu i teraz. Bądź uważny.


Uwaga: Nie jestem wyznawcą żadnej religii, żadnego guru, żadnego mistrza, żadnego filozofa. Musiałabym wtedy zgadzać się ze wszystkim co ktoś naucza, a to jest po prostu niemożliwe, bo ludzie są różni, choć ze sobą połączeni. Ja po prostu zauważam różne ciekawe wypowiedzi, które mogą być też moimi, gdybym wcześniej na to wpadła ;)



02/11/2012

Śmierć

Możesz mieć pewność, że umrzesz. Każdy umrze. Jedyna pewna rzecz na tym materialnym świecie. To kres życia. Już nic nie możemy zrobić, naprawdę nie mamy czasu na nic. I o tym zdecyduje ten kto nas stworzył. Nie ty.


Każda rodzina przeżyła śmierć bliskiej osoby. Zawsze jest za wcześnie, nikt nie jest gotowy na śmierć.


Najbardziej przeżyłam śmierć babci mojego męża w 2000 roku. Nic nie wskazywało, że odejdzie, bo czuła się dobrze. Pewnego dnia zabolał ją brzuch, pomyślała, ze się czymś zatruła. Bolało ja bardzo i poszła do szpitala. Lekarze otworzyli ją i zaraz zaszyli. Nam powiedzieli,że nic nie mogą zrobić. Wypisali ją do domu i kazali dać pyralgin, jak będzie ją bolało. Mąż pojechał do hospicjum, bo ktoś tak nam doradził. Dostaliśmy receptę na morfinę. Tam pracują prawdziwi lekarze. Na drugi dzień babcia zmarła, we śnie, w ogromnym bólu, niczego już chyba nie czuła. I nie tego się spodziewała. Przez dwa lata nie mogłam się pozbierać. Miałam poczucie, ze nie dość dobrze ją traktowałam. A najgorsze, że nie mogłam tego naprawić.


Postanowiłam nie czuć się już tak nigdy.


Zaczęłam sobie wyobrażać, że ktoś z mojej rodziny odszedł. Najpierw było uczucie żalu, tęsknoty, że już nie będę mogła coś mu powiedzieć, coś zrobić, poświęcić mu więcej czasu. Żal, że nie zdążyłam z czymś. Naprawdę płakałam. Potem wracałam do rzeczywistości i po prostu robiłam to czego teoretycznie nie zrobiłam dla tej osoby. Tak postępowałam z każdą osobą w mojej rodzinie. Najtrudniej było z dziećmi. Na to nie da się przygotować. Gdy umiera dziecko to tak jakby część matki umarło. Smutek będzie zawsze. Wykorzystuję czas jaki mi pozostał na kontakty z bliskimi. Żeby potem niczego nie żałować. Śmierć może przyjść znienacka. Wydaje mi się, że lepiej teraz zniosę czyjeś odejście, choć wolę tego nie sprawdzać.



Dziwne, że obraz śmierci dla mnie to nie kostucha w czarnej pelerynie z kosą. To nie jest moje wyobrażenie śmierci. Dla mnie śmierć kojarzy się z zapadaniem w sen, czyli zimą. Natura zamiera zimą. Rośliny umierają, składają nasiona w ziemi, czekają żeby wiosną ożyć. Nie wszystkie.

01/11/2012

Masłowska jest u mnie

Najpierw trafiłam na wywiad. Zdziwiłam się, że są jeszcze takie osoby. Przecież ona myśli tak jak ja. Czasami wydaje mi się, że wszyscy ludzie to jakieś wytwory mojej wyobraźni i tylko ja jestem prawdziwa. Niespodzianka, jest więcej takich ludzi. Masłowska jest taka młoda, a taka mądra ;)


Postanowiłam, że przeczytam jej nową książkę.


Miałam dużo pracy i między księgowaniem kolejnych faktur słuchałam radia. A tam polecano właśnie tę książkę. Wysłałam mejla i przysłali mi ją. Nie musiałam kupować. Książka sama do mnie przyszła ;) To już nawet nie synchronizacja, to kreowanie rzeczywistości ;)



 


Powieść czyta się szybko. Połowę przeczytałam siedząc u fryzjera i czekając, aż farba wsiąknie w odrosty. Okładka bardzo mi się podoba. To ja lub ty, jeszcze oddychasz, jesteś ponad, ale niedługo zaleje cię zielony ocean absurdu, i znikniesz. Będziesz taka jak wszyscy. Musisz się uratować.


Masłowska jest utalentowaną pisarką i normalnie patrzy na świat, który dzieje się obecnie. Umie go barwnie opisać, bo czy można odżywiać się zapachem czekolady?


Ludzie akceptują wszelkie głupoty i zło. Po ulicach chodzą mordercy i pedofile. Nikogo to nie obchodzi. Na zakupy nie chodzi się z koleżanką tylko z osobistym shoperem. Co masz jeść powie ci dietetyk, też osobisty. Już się normalnie nie ubierasz tylko wykonujesz stylizację. Ludzie oddali swoją wolność i nawet nie zdają sobie z tego sprawy.


Faktycznie świat się kończy na naszych oczach.

29/10/2012

Karmienie raka

Człowiek chory na raka inaczej się odżywia niż zdrowy. Jedzenie może wzmocnić organizm albo osłabić. Wiadomo, że mięso trawi się długo i jego resztki zalegają jelita, ale mój ojciec jest szczupły i je mięso, a nawet robi sam pyszną kiełbasę. Według niektórych badaczy słodycze i cukier "karmi" raka. Wiec nie powinno się go jeść będąc chorym. Bez przesady. Wszystko z umiarem jest dozwolone. Kiedyś ludzie nie chorowali na raki, a odżywiali się gorzej, wg obecnych dietetyków, niż kiedyś.

Mój ojciec przy pierwszym raku nerki nie zmienił nic w swoim jadłospisie. Przestał tylko jeść pasztetową, bo go mocno postraszyłam. Wtedy zaczął ćwiczyć specjalne ćwiczenia z książki Tombaka. Ćwiczy do dziś, bo weszło mu to w nawyk. Gdy miał raka prostaty, to zaczął wyciskać sok z granatów i pić. Teraz granaty są najtańsze, bo kosztują 99 groszy za mały owoc. Ponieważ na ocalałej nerce pojawiły się małe torbiele (szybko), to znowu pije ten sok.

 


Oprócz tego zaczął jeść pestki moreli, 2 jądra dziennie. Mnie też bardzo smakują. Jako dziecko jadłam wszystkie owoce z pestkami. Gdy mnie mama postraszyła, że wyrośnie mi drzewo w żołądku, to przestałam.


Jeszcze zainteresował się papryczkami chili, bo zawierają kapsaicynę. Jest to substancja, która "szuka" w organizmie komórki rakowe i znalazłszy je, zabija mitochondria, które są odpowiedzialne za podział i rozrost komórek. Kapsaicyna niszczy każdy rodzaj nowotworu, bez względu na to, jaką część ciała zaatakował.



Jedzenie tych cudownych rzeczy moim zdaniem, nie wyleczy nikogo z raka. Sok z granatów wzmacia system odpornościowy i człowiek szybko dochodzi do siebie po interwencji chirurgicznej. To mogę zagwarantować. Czy sławni ludzie nie wiedzieli o tych cudownych preparatach? Oczywiście, że wiedzieli, bo teraz każdy chory na jakąkolwiek chorobę, zanim pójdzie do lekarza, zagląda do internetu. Nikt nie robi z tego żadnej tajemnicy. A jednak były minister zdrowia umarł, zmarł też odżywiający się hiper zdrowo S.Jobs.

Rak odejdzie na zawsze, gdy chory zmieni swoje postępowanie, myśli, traktowanie siebie i innych. Pycha i pogarda zabija, i żadna B17 nie pomoże. Aroganci gryzą ziemię.

Leku na raka nigdy nie będzie. Nie będzie cudownej tabletki, po zażyciu której rak zniknie. I dalej będziemy złymi ludźmi. I znowu zachorujemy i znowu weźmiemy cudowną tabletkę. I tak w kółko. Nic z tego. Chcesz być zdrowy to musisz się wysilić i najpierw zrozumieć, dlaczego zachorowałeś. A potem codziennie się zmieniać, pilnować swe myśli i słowa, nie ranić siebie i innych. Wtedy będą efekty. Nie ma mowy o żadnej walce. Coś o tym wiem, bo obserwuję to na co dzień. Trudno jest pouczać bliskich, łatwiej jest z obcymi. Do mojego ojca też zaczyna docierać, że tylko sam może sobie pomóc,  bo naprawdę zmienia swój stosunek do mamy. Myślę, że jeszcze długo pożyje. Bez raka.

27/10/2012

Cudowność

Gdy mam wszystkiego za dużo (pracy, telefonów, bałaganu, chorób, miernoty wokół itd.) to muszę się zresetować. Najlepiej wyjechać na parę godzin gdzieś niedaleko. Pojechałam do koleżanki, pół godziny drogi od miasta. Telefon traci zasięg (to play) i nikt nie zadzwoni ;) Można odpocząć.


Zapowiadali śnieg, a tu niespodzianka. Było piękne słoneczko choć zimno.


To zupełnie inny świat. Na spacerze zachwyca wszytko, nawet jabłonka bez liści.



Natura powoli zasypia, szykuje się do zimy. A człowieka przestaje boleć głowa i nic nie jest ważne.



Przeniosłyśmy się w przeszłość, znalazłyśmy stare zdjęcia, gdy byłyśmy piękne i młode ;) Jak szybko człowiek zapomina co robił i jaki był. Odświeżyłyśmy nieco pamięć. Dobrze, że nasze dzieci tego nie zobaczą ;) Oto próbka.



Na obozie w Mostkach nad jeziorem Orzysz. Ćwiczyliśmy jogę. Fotograf robił dziwne zdjęcia ;)



A tu Rowy na wydmach. Trzeba było chłonąć energię morza. Cudownie było.


Potem były fotografie z naszych i znajomych ślubów. Niektórzy się rozwiedli, inni umarli, a dzieci się "pożeniły". Samo życie.


Nie mogłam przejść obojętnie obok winogron. Jak to cudownie wyjść na taras i jeść je prosto z winorośli.



Z części winogron wycisnęłam sok (co za smak), a reszta zostanie zużyta na nalewkę. Cudownie.



W takich dniach człowiek docenia życie i piękno przyrody. Wszystko przestaje być ważne, codzienność wydaje się taka błaha.


Dobrze wiedzieć, że są takie miejsca, gdzie czas płynie inaczej. I są w zasięgu ręki. Wystarczy tylko kilka godzin, a człowiek inaczej patrzy na świat.


Życie jest cudowne:)


 




24/10/2012

Starzy rodzice

Moją sąsiadkę z piętra zabrano dzisiaj do szpitala. Ambulans wezwał przyjaciel, a prowadziła ją pod rękę sąsiadka. Dzieci i wnuki nie miały czasu. Czasu nie mają zmarli, a oni przecież żyją.


Dożyć 80 lat i być zdanym na obcych. Ta pani już nie ma siły, całe życie pomagała dzieciom. Ostatnio nawet wnuki z prawnukami przyszły na obiad. Czy ona ma siłę gotować? To obchodzi tylko sąsiadkę, mnie i przyjaciela, który za własne pieniądze wynajął ambulans, żeby jakoś dojechać do szpitala.


Jeszcze niedawno ta starsza pani handlowała ciuchami szytymi przez jej dzieci. Sama wnosiła ciężkie torby do mieszkania, a potem codziennie chodziła na rynek i to sprzedawała. Bo dzieciom jest ciężko. Dzieciom w  biznesie się nie wiedzie, to trzeba pomagać. Kosztem własnego zdrowia.


Tak jest, jak niczego się nie domaga od dzieci tylko się daje, daje, daje. Nie umiała wychować dzieci, które też będą stare, a może nie dożyją starości.


Brak szacunku do rodziców mści się w życiu. Interesy nie idą dobrze, dzieci chorują, mają wypadki. Rodzice to ludzie, dzięki którym jesteśmy na tym świecie. Odrobina szacunku się należy, jeśli już nie znamy przykazania, żeby czcić ojca i matkę. W Stanach wiedzą to doskonale i aż do przesady hołubią rodziców i dziadków. Taki dziwny kraj.



Ta mała dziewczynka to moja mama, teraz lat 77. Zdjęcie zrobione tuż przed początkiem wojny w Chorzowie.


W mojej rodzinie jak ktoś choruje to wszyscy się mobilizują. Ustalamy kto kiedy może przyjść, co kupić, co ugotować. Chory w szpitalu prawie nie jest sam. To jest u nas normalne. Mój ojciec gdy był w szpitalu mówił, żeby nie przychodzić z dzieckiem, bo to nieciekawy widok. Oczywiście zawsze chodziłam z synem, a ojciec bardzo się cieszył. Nie uważam, żeby dzieci chronić przed śmiercią i chorobą, bo to przecież część życia. One wiele rozumieją. Niektóre dzieci nie chcą rozumieć i na starość będą same. Zawsze jest czas na zmianę, tylko trzeba chcieć.


Kochani czytelnicy, czy macie fotki swoich rodziców i dziadków?

08/10/2012

Dobre życie

Niedawno obejrzałam film o Mary Kay Ash z brawurową rolą Shirley McLane. Mary Kay to milionerka, która zajmowała się upiększaniem kobiet i stworzyła firmę kosmetyczną. Niewątpliwie osiągnęła sukces. Wyznawała taką hierarchię wartości:


BÓG


RODZINA


KARIERA


Właśnie w takiej kolejności. Takie wartości zapewniają ludziom zdrowie, sukces i szczęście.


Bóg jest najważniejszy. To siła wyższa, która ma wpływ na nasze życie. Widziałam tyle nieprawdopodobnych zdarzeń, że tylko Stwórca mógł tego dokonać.


Amerykanie mówią "God Bless America" i ciągle są najlepsi na świecie. W Stanach jest chyba najwięcej kościołów na świecie. Tam kościół może założyć każdy. Nikt nikogo nie szykanuje za jego wyznanie. Oni wszyscy modlą się do siły wyższej, tylko inaczej ją nazywają.


Otrzymanie Oscara jest to dla niektórych wielkie osiągnięcie. Chyba każdy choć raz widział ich rozdanie. Co zawsze rzuca się w oczy to podziękowania. Wielu zawsze na 1 miejscu dziękuje Bogu, potem rodzicom, a potem reżyserom itd. Niektórzy się śmieją z tego, ale ci zawsze będą siedzieć na widowni ;) Scena i zaszczyty są dla tych, którzy mają Boga w sercu. W ubiegłą niedzielę widziałam program na MTV – Najlepsi Tancerze Ameryki. Zwyciężył zespół Electrolytes, a jeden z nich powiedział: Bóg jest dobry.


http://www.mtv.pl/shows/najlepsi-tancerze-ameryki-7/episodes/najlepsi-tancerze-ameryki-sezon-7-odcinek-10/video/najlepsi-tancerze-ameryki-7-odc-10-4-4-833504/


Kto ma Boga w sercu ten zwycięża.


Na drugim miejscu jest rodzina. Nie znam nikogo, kto miałby szczęśliwe dzieciństwo. Ale rodzice na swój sposób kochają swoje dzieci. Bez rodziców nie byłoby nas na tym świecie. Więc codziennie powinniśmy im dziękować za to że są. Gdy 12 lat temu zaczęłam wybaczać mojemu tacie, że robił wszystko, żeby złamać mój charakter, nie wiedziałam ile bólu doświadczyłam. Rodzice myślą, że wiedzą lepiej co jest dobre dla dzieci. Gdy napotykają opór to biją i wyzywają. Taka ich rola. Gdybym nie była bita, to może byłabym innym człowiekiem. Dzięki temu ja nie biłam. Są inne metody wychowawcze. Po co zadawać kochanej osobie cierpienie. Wybaczanie jest dobre. Teraz nic mnie nie boli, siniaki się zagoiły, a po co pielęgnować w sobie urazy. Z tego tylko choroby. Człowiek skłócony z rodzicami jest jak ten balonik i fruwa po świecie, nigdzie nie może zagrzać miejsca. Ciągle ucieka. Roślina bez korzeni długo nie pożyje. Czy warto tak żyć?


Dopiero na 3 miejscu powinna być kariera. Nie rozumiem kobiet, które nie poświęcają swoim dzieciom najważniejszych miesięcy życia i idą do pracy. Ich relacje są patologiczne, a ich dzieci po latach im o tym powiedzą i będą miały szczęście jak zostanie im to wybaczone. Kariera stawiana na 1 miejscu nie trwa długo. Nic bez miłości nie trwa długo. A w ich domach i rodzinach tej miłości nie ma.


Większość najbogatszych ludzi na świecie wyznaje taką właśnie hierarchię wartości. Nie każdy się tym chwali, ale każdy może ją stosować, a życie się odmieni na lepsze. :)


 




04/10/2012

Myśl prawdziwa

Płynie się zawsze do źródeł pod prąd, z prądem płyną śmiecie.


 


Źródło: Zbigniew Herbert „Krytyka” 1981, nr 8, s. 39.



Ciężko jest tak żyć, ale innej drogi nie ma.


Gdy robisz to co chcą inni - cofasz się i oddalasz od Źródła.


Nie chcę być śmieciem.


Nie lajkuję ;)




30/09/2012

Archanioł Michael

Imię Michael (Michał) oznacza w języku hebrajskim "Podobnego Bogu", "Któż jak Bóg".

Michael w najstarszych księgach apokryficznych występuje jako druga osoba po Bogu, nazywany księciem aniołów, jednym z najpotężniejszych duchów, obdarzony zaufaniem i kluczami do Raju, anioł sprawiedliwości, ładu, łaski, miłosierdzia, zmiłowania Bożego. Stary Testament nazywa Michaela Archanioła jednym z najpotężniejszych duchów niebieskich, Wodzem Izraela, który towarzyszy i wspiera owy lud. W Nowym Testamencie w liście św. Judy Tadeusza o Michaelu Archaniele mówi się jako walczącym z Szatanem o ciało Mojżesza, św. Jan w swojej Apokalipsie opisał go jako pogromcę Smoka. Jest anielskim księciem, wymienianym z imienia zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie i znanym również w tradycjach pozachrześcijańskich w trzech wielkich religiach świata - judaizmie, chrześcijaństwie i islamie - zajmuje miejsce opiekuna wiernych. Chaldejczycy przyznawali mu moc niemal boską, Egipcjanie uczynili go patronem Nilu, Celtowie czcili go na długo przed chrystianizacją. Św. Michał Archanioł jest patronem Cesarstwa Rzymskiego, Anglii, Austrii, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Węgier. To w Anglii jest chyba najwięcej posążków smoków na wielu budynkach.


Nie wiem dlaczego w tekstach religijnych Smoka utożsamia się z Szatanem. Przez to zaciemnia się to przesłanie. Smok to smok, postać zwierzęcopodobna, ale inna od wszystkich zwierząt, żyje w świecie widzialnym, ale sam jest niewidzialny. To właśnie Archanioł Michael przeniósł w świat natury Smoka, ponieważ uważał, że nie jest on godzien pozostawania w świecie duchowym. Kiedy Smok został strącony w dół, z nieba na Ziemię, to nie miał dla siebie miejsca. Potem jednak urządził sobie miejsce w człowieku, bo człowiek ma zwierzęcą naturę. Obecnie walka Archanioła Michaela polega na walce wyższej natury człowieka z jego niższą naturą.

Archanioł Michael jest człowiekowi bardzo potrzebny, właśnie w tych czasach. Smok w człowieku działa w instynktach, pożądaniu, zachciankach, pragnieniach. Siła Smoka ściąga człowieka w dół, zanika człowieczeństwo. Człowiek już nie "rządzi" sobą. Tylko ten, który pokona Smoka z pomocą Archanioła Michaela, może wznieść się na wyższy poziom duchowości, poczuć swoją wewnętrzną siłę. A tu niespodzianka. Człowiek sam budzi tę siłę śpiącą u podstawy kręgosłupa. Nie walczy, tylko sam się oddaje i jeszcze się z tego cieszy, ślepy czy co. W zamian dostaje różne "moce", zupełnie niepotrzebne w fizycznym świecie. Te moce w końcu zabiją tych ludzi, gdy nie ma w nich pokory i miłości do drugiego człowieka. Są tylko słowa, słowa, a ich czyny mówią co innego. Udają nauczycieli, bo dostali wiedzę, ale wykorzystują ją dla własnego dobra. Po co nam 7 miliardów jasnowidzów? Zero pracy nad sobą, tylko wór nagród?! Chaos.

Po to właśnie ustanowiono to święto w dniu 29 września, na początku jesieni. Według wierzeń w tym dniu przebywa on szczególnie blisko Ziemi. Natura w tym czasie przygotowuje się do zimy, jej duchowość chroni się w ziemi, żeby na wiosnę wejść w nowe rośliny. Człowiek powinien teraz skupić się na swojej duchowości, tym co jest wewnątrz worka kości ze skóry ;)  Bez sensu dodano do tego święta jeszcze Archanioła Gabriela i Rafała, choć wcześniej ich święto było obchodzone w marcu i październiku. Znowu zaciemnienie ;)

Archanioł Michael pojawia się w życiu człowieka, aby przypomnieć mu o jego wewnętrznym świetle, odwadze i ogromnych możliwościach działania. Wierzyć, nie wierzyć. W trudnych chwilach warto wezwać Archanioła Michaela jego imieniem. Na pewno rozjaśni się wokół i będzie wiadomo co robić.

To jest ten czas.