21/12/2013

Życzenia :)

Nastał czas życzeń. Wszyscy wszystkim składają życzenia. Szkoda, że tylko z okazji świąt są mili dla drugiego człowieka, a nie codziennie. Wczoraj klientka składała mi życzenia i powiedziała, że życzy mi żebym się nie zmieniała. A potem zaczęła wymieniać moje cechy. Dziwne, bo ja tak o sobie nie myślę. Zresztą rodzina mi na to nie pozwala obwiniając mnie za wszystko co ich spotyka. Nie spoufalam się z klientami, ale czasem nie da się uniknąć rozmowy na niebiznesowe sprawy.


Owszem mam umiejętność rozmawiania z ludźmi, zadawania właściwych pytań i naprowadzania ich na właściwą drogę. Ludzie wiedzą jak mają postąpić, ale zwykle chcą to usłyszeć od kogoś innego. Przestałam się temu dziwić. W poniedziałek na przystanku podeszła do mnie obca kobieta i zaczęła mi mówić różne rzeczy, na które musiałam jakoś odpowiadać. Odchodziłam, a ona szła za mną, aż nie przyjechał tramwaj i wsiadłam do innego wagonu. Akurat wybrała mnie, a nie kogoś innego. Nigdy nie lekceważę i nie wyśmiewam ludzi i słucham ich uważnie. Nie mówię, że jakoś to będzie, tylko myślę zadaniowo i rozwiązuję problemy. Mnie to autentycznie interesuje. Mogę przez 2 godziny rozmawiać w środku nocy przez telefon, bo ktoś liczy na moją pomoc. Pisałam już kiedyś jak to w pustym parku gdzie jest pełno ławek, akurat do mnie przysiadają się ludzie.


Zastanawiam się czy to ja tworzę moją rzeczywistość, czy to nie świat mnie tworzy. To nie ja szukam ludzi, tylko ludzie do mnie przychodzą i opowiadają mi o swoich bardzo prywatnych sprawach. Jakby wiedzieli do kogo mają iść. Nie jestem jasnowidzem, ja po prostu wyciągam wnioski z logicznego ułożenia zdarzeń. Akcja i reakcja – 3 zasada Newtona.


Klientka powiedziała, że po rozmowie ze mną zawsze ma więcej energii i umysł jej się rozjaśnia, a potem dostrzega światełko w tunelu i już wie co ma robić. Od zawsze miałam dużo energii. Mogłam robić kilka rzeczy naraz, rzadko odczuwam zmęczenie. A jak już, to wystarczy zrobić kilka świadomych oddechów i mogę znowu góry przenosić.


Każdy potrzebuje dowartościowania. Dlatego życzę Czytelnikom, żeby byli sobą i się nie zmieniali.



Człowiek Człowiekowi Człowiekiem.

19/12/2013

Księżyc w zimowej pełni

Wczoraj po raz kolejny nie udało mi się kupić sukienki na wesele. Po 3 godzinach spędzonych u fryzjerki nic mi się nie podobało. Sprzedawcy gdy chcą ci pomóc proponują małe czarne ?!!! Przecież ja idę na wesele, a nie na pogrzeb. Równie dobrze mogłabym napisać na czole: jestem suką i źle życzę nowożeńcom. Nie można też przesadzać w drugą stronę i wystąpić w odlotowej kreacji. To młodzi mają błyszczeć, a nie goście. Jutro umówiłam się z przyjaciółką, jedyna szczera osoba, która nie powie mi, że ładnie wyglądam w sukience nie na mój wiek i figurę. Po to są właśnie przyjaciele :) Albo kupię coś w ostatniej chwili.


Gdy wracałam wieczorem do domu obserwowałam Księżyc. Niebywałe, ale miał żółte promienie i otoczkę. Może rzeczywiście coś chińskiego jest na tym obiekcie. ;) Niebo bezchmurne sprzyja obserwacjom. Chyba pożyczę od siostrzenicy lunetę. Fascynacja kosmosem już jej przeszła, chyba na mnie.


Dzisiaj zamiast podłączyć skaner i skopiować ważny dokument dla kogoś ważnego, po prostu wyjęłam telefon i zrobiłam fotkę. I wtedy zauważyłam, nowe zdjęcie zrobione 19.12.2013 o godzinie 4.26. Przypomniało mi się, że w nocy zrobiłam fotkę Księżycowi. Obudziło mnie jego światło, sprawdziłam godzinę i postanowiłam zrobić fotkę. Prosto z łóżka, bez otwierania okna. Mogłam je otworzyć, ale musiałabym się tłumaczyć dlaczego wietrzę sypialnię w środku nocy;) A ja zupełnie zapomniałam, że w nocy robiłam coś takiego. Zwykle zdjęcia nocne nie wychodzą, a to akurat wyszło ciekawie.



W nocy w mieście jest bardzo cicho. Kiedyś myślałam, że w kosmosie też jest cisza, a tu niespodzianka. Planety "śpiewają".


18/12/2013

Saturn

W poniedziałek miałam dziwne sny. Było jakieś świętowanie, ale raczej byłam obserwatorem niż uczestnikiem. Zupełnie inna epoka, a raczej starożytność. Nie umiałam tego zlokalizować w czasie. Chciałam sobie przypomnieć sen i wtedy powiedziałam Saturn. Może dlatego, że ostatnio dostaję pełno wiadomości o Saturnie. Interesuje się Kosmosem, ale bez przesady. Nic nie napisałam, bo uznałam to za głupie. We wtorek miałam podobne sny. Obudziłam się o 5 rano i znowu pomyślałam o Saturnie. Chyba nie wariuję ;) Cały dzień miałam jakiś przymus, żeby o tym napisać.



źródło: uklad-sloneczy.info


Fakt, że Saturn bardzo się wyróżnia. Tylko dlaczego akurat teraz pojawia się w moich snach? Poczytałam trochę tu http://www.wiw.pl/astronomia/0608-us.asp Dowiedziałam się również, że Saturn przebywa obecnie w gwiazdozbiorze Wagi (mojej patronki) i wschodzi o 4.30. To ciekawa planeta, ale dlaczego akurat teraz zajmuje mi noce? Kosmos jest fascynujący. Naukowcy ciągle się czemuś dziwią, coś ich zaskakuje, ciała niebieskie zachowują się nie tak jak powinny itd. To ciekawsze niż film sensacyjny.


Zbliżają się święta, a ja mam dylemat czy je obchodzić. Im więcej się dowiaduję różnych rzeczy z przeszłości tym mniej mi się chce uczestniczyć w wymyślonych rytuałach. Przestałam już wierzyć w Jezusa, bo wcześniej już były opisywane podobne historie (np. Ozyrysa). Bardzo ciekawa wypowiedź z 2010 r. archeologa prof. Andrzeja Niwińskiego http://nauka.wiara.pl/doc/698734.Chrzescijanskie-swieta-a-rzymskie-saturnalia



To właściwie wszystko wyjaśnia. Saturnalia świętowano od 17 grudnia do stycznia. Stąd śniły mi się tańce i śpiewy ;) Saturn dostał też swój dzień - saturday. Można powiedzieć, że nastały teraz czasy mrocznego Saturna: przestępstwa, gwałty, dewiacje... Odchodzi kościół słońca, a rządzi kościół Saturna. Historia się powtarza.


Skoro o tym napisałam, to mogę iść spać. Nie będą mi się już śniły Saturnalia.


 

15/12/2013

Linie życia z pętelką

Dzisiaj były kolejne zmiany. Gdy przestała mnie smyrać lewa dłoń to pojawił się kolejny znak. Ze strzałki zrobiła się pętelka, która zahaczyła o łańcuszkową linię szczęścia. Na pewno wczoraj nie było tej pętelki.



I zbliżenie pod innym kątem.



A tu poprawiłam piórem.



Zupełnie nie mam pomysłu jak coś takiego interpretować. Zwłaszcza na lewej dłoni. Te znaki pojawiły się prawie na nadgarstku już po zakończeniu linii życia. A jakie ma znaczenie co mnie spotka po śmierci. Zupełnie mi to obojętne. Znaki są łagodne więc nie są to kanciate runy, które zwykle "wychodzą" z dłoni.


Ponieważ to ja kształtuję swoje życie (jak mi przypomniał dzisiaj znajomy z forum;)) wymyślę jakieś prawdopodobne znaczenie tych znaków, mówiące o szczęściu i dobrostanie. Tylko po co się to dzieje? Gdyby nie smyranie to nie zwróciłabym na to uwagi. Może kiedyś bym to zauważyła. A tak to prawie na moich oczach pojawiły się te pomyślne znaki ;)


Człowiek to zagadka. Czy jakiś naukowiec znalazł odpowiedź na pytanie: w jaki sposób powstają linie i znaki na dłoniach? Dlaczego każdy ma inne linie papilarne? A może nikt nie zadał tego pytania, więc nie ma jeszcze odpowiedzi.


Świat jest fantastyczny. W Kairze spadł śnieg, a Chińczycy mówią, że ich pojazdy wylądowały na Księżycu http://pclab.pl/news55823.html


Może w końcu powiedzą co znajduje się po ciemnej stronie.

14/12/2013

Linia życia plus ...

Dziwne sny miałam dzisiaj. A właściwie nie sny tylko jakiś niepokój z różnych powodów. Nie umiem niczego sobie przypomnieć. Obudziłam się kaszląc, jakbym się czymś dławiła. A potem cały dzień swędziała mnie lewa dłoń. Akurat miałam dzisiaj kilku klientów, więc i kasy trochę wpłynęło :) Nawet dostałam zaległy przelew. Trochę nie dawało mi to spokoju więc przyjrzałam się dłoni. Wszystkie linie znam doskonale, bo kiedyś uczyłam się ich znaczenia i obserwowałam jak niektóre się zmieniają pod wpływem zmiany przekonań. Dostrzegłam zaczerwienienie na końcu linii życia i znak V, który byłby grotem strzałki gdyby był trochę wyżej i dotykał linii. Ja wiem, że linie się zmieniają, ale na lewej dłoni rzadko, bo to jest plan na życie. Być może zmieniłam ten plan. Dłoń i to rozwidlenie ciągle mnie swędzi, tak jakby ktoś-coś w nocy mi ten znak wyrył na dłoni. Dziwne uczucie i zupełnie niespodziewane. Prawa dłoń to realizacja i trochę (bardzo) się różni od lewej. Dużo zapomniałam z chirologii, więc pora sobie to przypomnieć. Jednak nie pamiętam, żeby taki znak był omawiany.


A teraz fotki. Trudno zrobić dobre zbliżenie. Na ostatniej pomalowałam tuszem rozwidlony koniec linii życia i ten nowy znak.





Fajny ten trzynasty i piątek. W mojej rodzinie zawsze takiego dnia zdarzały się szczęśliwe rzeczy.




11/12/2013

Słowa, słowa, słowa

Wszyscy powtarzają, że na początku było słowo. Zupełnie się z tym nie zgadzam. Początkiem czegokolwiek jest myśl, idea. Od tego wszystko się zaczyna. Od słów ważniejsze są czyny. Czy ojciec, który gwałci 5 letnią córeczkę, powtarza jej, że robi to z miłości, naprawdę kocha swoje dziecko? Ksiądz molestując chłopców wmawia im, że to Bóg tak chce, ma rację? Ich słowa nic nie znaczą. Słowa są puste. To człowiek obdarza je znaczeniem. Słowo "dom" lub "miłość" dla Chińczyka nie znaczy nic.


Słowa można czytać od prawej lub lewej. Co znaczą słowa God lub dog, albo live czy evil? Literki można poprzestawiać, a i tak wiadomo co jest napisane.



Słowa w reklamach też nic nie znaczą. Wyraźne ubytki komórek mózgowych ma osoba, która wierzy, że oszczędzanie to wpłacanie pieniędzy do banku.


Ponieważ uważnie oglądam wszystkie reklamy, żeby wiedzieć czego nie kupować, właśnie dzisiaj zauważyłam taką.



Każdy wie co to jest ekspres. Ale dzisiaj zobaczyłam nowe słowo na określenie urządzenia do parzenia kawy – ekpers.


W moim mieście pojawiła się też nowa ulica.



Ja naprawdę nie śpię.


Moja świadomość pracuje cały dzień. Mam wrażenie, że inni śpią i nic nie widzą, a jak widzą to im nic nie przeszkadza. Przykłady powyżej to nie fuszerka jednej osoby. Nikt naprawdę tego nie zauważył zanim te kwiatki ujrzały światło dzienne? A może nie warto się starać?

09/12/2013

Minął listopad

Ostatnie tygodnie byłam jak w letargu. Gdy niespodziewanie odchodzi ktoś znajomy to zaczynam się po raz kolejny zastanawiać nad sensem życia. Codziennie wstajesz i robisz to co ci każą, albo co musisz zrobić, rzadko robisz to co naprawdę chcesz. A życie jest krótkie. Szkoda czasu na głupoty.


Rodzisz się i umierasz. To na pewno się przydarzy każdemu. Ale to co pomiędzy, możesz wypełnić czymś niepowtarzalnym i właśnie to jest ciekawe. Warto się obudzić i być świadomym każdej chwili. Ile energii pochłania skonstruowanie iluzji prawdziwego życia. Żyjemy w matriksie. Kometa ISON nie pozwoliła mi na marazm. Bardzo ciekawe zjawisko. Lodowe ciało niebieskie w gorącym słońcu powinno się roztopić i zniknąć. A kometa nic sobie nie robi z tych prognoz. Więc albo nie jest lodowa, albo słońce nie jest gorące. Kometa leci dalej, choć mniejsza. A najbardziej rozbawiła mnie informacja, że to nie kometa, a statek baza. Nie wiadomo czyja, może tych wybranych, którzy wyparują do światła. Ciekawe dlaczego co chwila pojawia się jakaś teoria o rozpadzie naszego świata, katastrofach itp.


Przez te doświadczenia zapomniałam o pogodzie. Eksperyment zupełnie nieudany. Nie miałam przekonania, że mgliste dni to coś dobrego. Rodzice jechali na działkę, więc chcieli słonecznej pogody w jeden z weekendów. Pewnego dnia poczułam zapach stęchlizny, bo całe niebo było zasnute chmurami. Mgły o jaką mi chodziło było tylko kilka dni. Więc po 20 zaczęłam prosić o wiatr. Lubię wiatr, bo niebo jest wtedy takie niebieskie


Ustalanie pogody na odległość też mi nie wyszło. Co prawda było więcej dni bezchmurnych, ale w Anglii pogoda zmienia się kilka razy w ciągu dnia. Ciągle w umyśle trzeba utrzymywać obraz bezchmurnego nieba. Jest to możliwe na odległość, ale trzeba nic innego nie robić. I po co?


Bradford 25.11.2013


Warto się skupić na przyjemnych rzeczach, np. na muzyce. I brać przykład od najlepszych. Oto występ 64 latka i 71 latka – szczęśliwych i pełnych energii. :)


28/11/2013

Sen o pająkach

Byłam sama w mieszkaniu, w którym mieszkałam zaraz po wyprowadzce z domu rodzinnego. Teraz mieszkam w 4 mieszkaniu, więc tamto słabo pamiętam. Stałam w części kuchennej i zobaczyłam robaki na podłodze. Wzięłam odkurzacz i zaczęłam wciągać te robaki. Gdy przyjrzałam się bliżej zobaczyłam, że to były pająki.



Jak poczuły, że je wciągam do rury, to zapadały się pod podłogę. Na ścianie pomalowanej na biało zobaczyłam kolejny otwór, z którego wychodziły pająki. Gdy jedne pająki wciągałam do odkurzacza, to inne uciekały. Taka zabawa. Kiedyś bardzo się bałam pająków. Teraz są mi obojętne. We śnie zupełnie się ich nie bałam. Chciałam tylko, żeby sobie poszły. Odkurzacz miał je tylko wystraszyć, bo przecież one nadal żyły w worku na kurz.


W południe dostałam informację, że moja znajoma umarła. W piątek wieczorem 22.11. dostała udaru mózgu i była nieprzytomna. A wczoraj wieczorem odeszła. Mieszkaliśmy kiedyś w jednej kamienicy i właśnie tamto mieszkanie mi się przyśniło. Znałyśmy się wiele lat. Smutno mi. Od teraz pająki będą mi się kojarzyły ze śmiercią.



24/11/2013

Wybaczanie

Dzisiaj byłam na spotkaniu i jeden z klientów mówił, że od 20 lat kłóci się i walczy z byłym wspólnikiem.  Gdy mu powiedziałam, czy nie szkoda czasu na to, to on powiedział, że żeby coś zbudować trzeba coś zniszczyć. Może i tak. Żeby zbudować dom to nieraz trzeba wyciąć las. Tylko zamiast walczyć mógłby robić coś innego. Ale on wygląda świetnie i bardzo dobrze mu się powodzi. Widocznie wybaczanie nie jest dla wszystkich.


Najmądrzejszy Hindus powiedział:


The weak can never forgive. Forgiveness is the attribute of the strong.


czyli:


Słabi nigdy nie potrafią przebaczać. Przebaczenie jest cnotą (atrybutem) silnych.


To Mahatma Gandhi. Właściwie wszystko co mówił było ważne. Na całym świecie cytuje się jego myśli.


Czyli ten mój klient należy do słabych. Nie chce wybaczyć, bo to jakby stracił siebie i swoje przekonania. Jeszcze dopiszę, że klient nie uważa tej "gry" za ważną, czyli nie ma tu nadmiernych potencjałów i nic mu nie grozi, bo nie włączą się siły równoważące. On po prostu został oszukany i dąży do wymierzenia kary. Ta sprawa nie pochłania go całkowicie, bo wiadomo jak sądy pracują. Ale on doprowadzi sprawę do końca.


Gdy dziewczynę rzuca chłopak z dnia na dzień, bez żadnych wcześniejszych oznak to dziewczyna wpada w dół i sama się czuje winna, że coś źle zrobiła. Dla niej jedynym ratunkiem jest właśnie wybaczenie kolesiowi. Wtedy dojdzie szybko do równowagi. Znam taką i jest teraz dobrze.


Wniosek taki, że nie wybaczajmy każdemu co nas skrzywdzi na prawo i lewo. Najpierw trzeba się zastanowić co można zrobić i zrobić to. Bo następnym razem może być powtórka.





22/11/2013

Bolero

Dokładnie 85 lat temu w Paryżu został wygwizdany najczęściej odtwarzany obecnie utwór na świecie, czyli Bolero francuskiego kompozytora Josepha-Maurice Ravela. To była porażka, bo utwór był prosty i monotonny. Ravel miał wyjątkowy talent, a zaczął komponować w wieku 12 lat. Startował w konkursach, ale nie wygrywał. Te skandale spowodowały, że stał się sławny. Porażka zamieniona w sukces ;)

Bolero też było porażką, a teraz utwór ten jest wykonywany gdzieś na świecie co 15 minut. Ravel zmarł gdy miał 62 lata, ale nie wiadomo na co.

W listopadzie jest to najczęściej słuchany u mnie w domu utwór i nikt nie protestuje :)

Konstrukcja tego dzieła jest fascynująca. Początek spokojny, rytmiczny werbel, a potem akcja się rozwija i dołączają kolejne instrumenty, które wykonują solówki, a potem dołączają do akompaniamentu. W sumie to 26 instrumentów: flety, piccolo, klarnet E-flat, klarnety B-flat, klarnet basowy, fagoty, kontrafagot, rogi, trąbka piccolo in D, oboje, rożek angielski, trąbki, puzony, tuba, saksofony (1 sopranino, 1 sopranowy, 1 tenorowy), kotły, bębny małe, cymbały, gong tam-tam, celesta, harfa i kwintet smyczkowy: (skrzypce, altówki, wiolonczele, kontrabasy).

Gdy słucham Bolera to za każdym razem wyobrażam sobie inną scenę, np.:

  • jestem dziewczyną, która idzie przez las i zbiera szyszki, żołędzie, liście, jagody i co tylko tam znajdzie. W kulminacyjnym momencie dziewczyna ma tak ciężki koszyk, że wszystko się wysypuje i nie ma nic.

  • idę ulicą i zaglądam do sklepów z jedzeniem i zjadam coś za każdym razem gdy dochodzi nowy instrument. Po 26 posiłkach w kulminacji pękam i znowu jestem normalna. Czasem wymiotuję ;)

  • jestem przywódcą rebeliantów i zbieram popleczników. A potem jest rewolucja i wszyscy giną.

  • znowu idę ulicą i dostaję co chwila ulotki, które na koniec wyrzucam w powietrze ;)
  • albo idę po plaży i co chwila dołączają do mnie różni ludzie, jak w Mamma mia. I gdy jest już nas dużo to na koniec wszyscy się rozbiegają i zostaję sama...

Za każdym razem jest inna fabuła. Spróbuj i Ty się pobawić.

 

https://www.youtube.com/watch?v=E9PiL5icwic

Na YT są różne wykonania Bolera, ale to jest moim zdaniem najlepsze ze względu na osobę dyrygenta. Kiedyś myślałam, że nie sztuka być dyrygentem i pomachać batutą., że ważny jest utwór. Ale jak zobaczyłam w akcji Gustavo Dudamela, wenezuelskiego skrzypka i dyrygenta, to mi szczęka opadła. To mag. Niezwykle utalentowany Artysta, dostrzeżony i nagradzany. Sprawia, że każdy utwór muzyczny dociera nawet do największego sceptyka. Realizuje program rządowy umuzykalniania dzieci i młodzieży (można poczytać na jego stronie i w necie).

Bolero to utwór magiczny, hipnotyczny. Wszystkim się podoba i wszyscy go znają.

Polecam na listopadowe (i nie tylko) wieczory :)

18/11/2013

Pluszaki

Dzisiaj w nocy byłam w jakiejś starej pustej fabryce, a wszędzie leżały pluszowe zabawki. Nie było gdzie postawić stopy. Wchodziłam na schody, takie metalowe ażurowe, a tam też pluszaki. Wszędzie w zasięgu wzroku leżały pluszaki. Jakby specjalnie, żeby nie można było przejść. Starałam się tak stawiać stopy, żeby nie nadepnąć na jakiegoś małego stworka. A przecież to tylko zabawki ;) Ktoś stał w cieniu i patrzył jak sobie radzę, ale nie widziałam go. We śnie to jest zabawne, że nagle jesteś w środku czegoś i nawet nie wiesz jak się tam znalazłeś. Nie ma tego co było przedtem i jak się to zakończyło. Nastrój mam zabawowy ;) Dobrze jest zacząć tydzień w dobrym nastroju. Sny dają mi jakiś rodzaj energii, bo czuję się wyspana i silna.





Jutro wrzucę moje pluszaki do pralki, bo może są brudne i nie chcą się pokazywać w takim stanie ;)))



16/11/2013

Sen o butach - kolejny

Ktoś mnie oprowadzał po prywatnej wystawie, na której pokazywano buty. Były one odjazdowe, zupełnie inne niż można spotkać w sklepach. Były tam różne fasony butów na każdą pogodę i okazję i niesamowicie kolorowe. Były tam zebrane wszystkie pomysły jakie mogą przyjść ludziom do głowy. Odebrałam to jako „przedpokój” tego co będzie, jest albo było. Ktoś o tym decyduje, ale nie wiem kto. Czułam się zaszczycona, że mi to pokazano. To jakby przestrzeń wariantów butów. Wszystkie możliwe buty zgromadzone w jednym miejscu. Gdybym była szewcem lub projektantem to chciałabym tam przebywać każdej nocy, a na jawie produkować „wyśnione” buty. Fasony butów „przychodzą” do projektantów, ale one już gdzieś są. Oni tylko je „biorą” z tej przestrzeni, jak ze sklepu.


Obudziłam się w doskonałym nastroju :)


Nie jestem maniaczką butów i w żaden sposób nie jestem związana z tym biznesem. Ciekawe dlaczego mam takie sny?


Oczywiście nie ma na świecie fotki sklepu, który zwiedzałam we śnie. To tylko ładna namiastka.


źródło: http://www.feeltheyarn.it/blog/level-shoe-district



13/11/2013

STS czy STO

Po raz pierwszy z tym określeniem spotkałam się na stronie http://quantumfuture.net/pl/


STS skrót Service to Self czyli służba sobie, a


STO skrót Service to Others czyli służba innym.


Na tej stronie czytałam relacje z kontaktów z Kasjopeanami za pomocą tabliczki. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że owszem kontakty są, ale ludzie są manipulowani. Zresztą sami "goście" mówią o tym, ale odbiorcy są urzeczeni tymi kontaktami i nie widzą manipulacji. Przykład na lustro – proście, a będzie wam dane – prosili o kontakty i je mieli, lustro działa niezawodnie.


Kasjopeańskie informacje sugerują, że podążanie drogą STS jest podobne do stawania się swego rodzaju "czarną dziurą" i że istoty, które osiągnęły bardzo wysoki stan STS, wybrawszy urzeczywistnienie "myśli o nieistnieniu", mogą dosłownie "implodować" w siebie samych, powracając do pierwotnej materii, która jest połową Wszystkiego, co istnieje, w stanie uśpienia”. „Istota, która służy innym, robi to tylko wtedy, kiedy jest o to poproszona, a nie manipulowana.” „Służba Innym jest równowagą. Służba Sobie jest brakiem równowagi.”


Często słyszę jak ludzie chcą, żeby na świecie ludzie byli szczęśliwi. Tylko zapominają, że każdy pojmuje szczęście zupełnie inaczej. Prawda jest taka, że w twoim życiu najważniejszy jesteś Ty. Jeśli Ty jesteś szczęśliwy to wokół ciebie robi się jaśniej i ludzie zlatują się do ciebie jak pszczoły do miodu, żeby ogrzać się w tym szczęściu. Szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci.


Na ulicy raz mnie proszono o datki, stara kobieta trzymała mnie za rękę i żądała drobnych. Dałam, ale przez dwa dni źle się czułam, jakby zabrała mi nie tylko pieniądze. Potem kilka razy usiłowałam kogoś uszczęśliwić na siłę, bo mnie się wydawało, że ktoś potrzebuje pomocy (pisałam o tym). Okazało się, że się myliłam i moja pomoc była niepotrzebna. Często ludzie wcale nie potrzebują pomocy tylko uwagi.


20 lat temu miły pan wpadł na pomysł, że będzie uszczęśliwiać ludzi zbierając pieniądze i kupując różne urządzenia medyczne. Przez 6 lat byłam zahipnotyzowana i dawałam co miałam. Az w podziemiach pewnego szpitala zobaczyłam ślicznie opakowany sprzęt, zupełnie nieużywany. I zrozumiałam, że nie będę brała udziału w uszczęśliwianiu producentów drogich urządzeń. Zupełnie mnie rusza brak etykietki, którą ludzie sami sobie przyklejają, dobrze, że nie na czole. Bardzo miły pan rozdaje szczęście, ale nieraz nie jest zadowolony, zabiera i daje komu innemu to szczęście. Dobrze, że ja już w redystrybucji szczęścia nie biorę udziału. Nie widzę też celowości wszystkich akcji charytatywnych, bali i imprez ku czci. Śmieszne jest rozbieranie się i tłumaczenie tego wyższym celem. Komu to służy i kto o to prosi?


W każdej książce o samorealizacji podkreśla się, że początkiem sukcesu jest akceptacja siebie, pokochaj siebie to inni też cię pokochają. Politycy chcą nas uszczęśliwiać, ale nie pytają nas o zdanie. A jak spytają to nie respektują, za to świetnie zagarniają do siebie ile się da i są bardzo szczęśliwi. To pokazuje co tak naprawdę powinniśmy robić, żeby być szczęśliwymi ludźmi. Powinniśmy dbać o siebie nie krzywdząc innych. Od 2000 roku nastawiłam się na słuchanie ludzi i o dziwo kogo nie spotkam to opowiada mi o swoich problemach i chorobach. Bardzo mnie to interesuje. Wysłuchuję ich, czasem coś doradzę i zawsze staram się uruchomić ich własne myślenie. Ja ludziom daję takie właśnie prezenty. Daję im swój czas i wiedzę i jest mi z tym dobrze, a robię to dla siebie. Mało mnie obchodzi co oni zrobią, czy skorzystają czy nie, dla niektórych samo pogadanie jest terapią.


Jestem STS i jest mi z tym dobrze.



Jestem Królową mojego świata.

03/11/2013

O śmierci i myśleniu

Ostatnio czytałam bardzo ciekawy artykuł Korotkov o eksperymentach na temat zmian zachodzących po śmierci człowieka. Korotkov uważa, że energia życiowa człowieka wygasa ok. 6 dni po śmierci. Ustalił też, że rodzaj śmierci ma wpływ na zjawiska biochemiczne zachodzące w ciele człowieka zmarłego. To co chciał to udowodnił. Znając te badania łatwo zrozumieć prof. Talara, który ujawnił, że lekarze transplantolodzy pobierają organy od żywych ludzi i nie starają się ratować ludzi do końca. Wątpliwa jest też śmierć pnia mózgu, bo taka nie istnieje wg niego, lekarza. To w końcu kiedy świadomość człowieka opuszcza ciało na zawsze?


Korotkovo pracował technikę GDV (Wizualizacja Wydzielania Gazu) i skonstruował urządzenie, które umożliwia wizualizację ludzkich pól energetycznych. Jego badania potwierdzają, że stan każdego organu ludzkiego ciała ma swe precyzyjne odzwierciedlenie w aurze. Odczytując aurę mieszczącą się wokół palców dłoni można określić zakłócenia występujące w funkcjonowaniu wszystkich narządów na długo przed tym, zanim zaczną pojawiać się symptomy choroby. Ponieważ to urządzenie jest oficjalnie stosowane w szpitalach w wielu krajach, badacze idą dalej w wyjaśnieniu układu ciało-umysł.


I tu najciekawsze. Udowodniono, że myśli i uczucia wywierają konkretny wpływ na aurę, a być może też na zdrowie. Prościej: jeśli myślisz, że masz raka to go będziesz miał, a jeśli rzeczywiście masz raka, a zmienisz swoje myślenie i uwierzysz, że rak znikł, to tak będzie.


Możliwa jest kontrola zdrowia za pomocą własnych myśli. On udowodnił to, co ja testuję od kilku lat na sobie, rodzinie i znajomych. Czasem wystarczy jedna rozmowa, by zasiać ziarenko wątpliwości, czy rzeczywiście ktoś ma nieuleczalną chorobę. Dalej to już z górki, chory sam się leczy i zdrowieje, a potem lekarze ogłaszają cud. Jakie to piękne: nasze zdrowie w naszych myślach. I prawdziwe.


A tu zdjęcie aury sprzed roku. Myślenie o ogniu spowodowało taki kolor aury. Natomiast urządzenie Korotkova nie daje możliwości takiej manipulacji.



Robię czasami eksperymenty z przyrządem do mierzenia ciśnienia krwi. Siadam i chwilę ustalam jakie ma być ciśnienie i takie jest. Najłatwiej jest ustalać np. niższe od poprzedniego, lub wyższe od poprzedniego. Zawsze wychodzi, tylko trzeba się skupić. Polecam sprawdzić.


Już mi lekarz nie wmówi, że mam nadciśnienie i konieczne są leki do końca życia. Wiadomo, że ludzie umierają od leków, a nie od chorób.


Naukowcy usilnie chcą udowodnić to co niektóre kultury wiedzą od tysięcy lat.

01/11/2013

Podsumowanie eksperymentu

Ostatni dzień mojego eksperymentu pt. Ja sama ustalam pogodę w warstwie mojego świata.


Mogę powiedzieć, że wbrew prognozom z końca września (deszcze i przymrozki) w moim świecie codziennie świeciło słońce.


Wyjątki (plan B):


16 października była mgła, chodniki były mokre, ale nie padało


18 października padało do 9.30, gdy wychodziłam z domu było sucho, a potem było słońce


25 października deszcz padał do 10.00, potem słoneczko.


Myślę, że wiele osób się dołączyło do eksperymentu, bo słoneczna pogoda była w całym kraju, a nie tylko w moim mieście. Wysoka temperatura to raczej efekt uboczny i nie było to moim zamiarem. Ale nie chorowałam i to się liczy dla mnie najbardziej. Ludzie byli weseli, bez depresji jesiennej.


Jestem wdzięczna wojsku za chemtrals. Gdyby nie oni nie patrzyłabym tak często w niebo. Zobaczyłam, że słońce świeci dla wszystkich jednakowo, złych i dobrych, białych i czarnych, młodych i starych. Kocham słońce i widzę, że ono kocha też mnie. Często zachowuje się jak istota rozumna i chroni ziemię od złego. Zupełnie mnie nie martwią doniesienia o rozbłyskach czy burzach magnetycznych. W końcu żyjemy w układzie słonecznym, więc mamy układ ze Słońcem ;)


Na listopad wybieram większość dni mglistych, a deszcze raczej nocami. Nie zależy mi tak bardzo w listopadzie na pogodzie, ale jak są mgły to kierowcy jeżdżą ostrożniej i będzie mniej wypadków. Oczywiście wybieram taką pogodę tylko dla mojego miasta. Coś jak ta w Dubaju.



źródło: http://all-that-is-interesting.com/dubai-skyline-fog-photograph


Spróbuję wybrać również pogodę dla innego rejonu – czyli działam na odległość. W hrabstwie West Yorkshire w północnej Anglii większość dni będzie słonecznych, powtórka z października u nas. Są kamery internetowe, więc łatwo będę mogła kontrolować realizację mojego wyboru. Będzie trudno, bo mnie tam nie ma, ale są tam bliskie mi osoby.


I bardziej mi zależy na pogodzie w Anglii niż w moim mieście. Ciekawe czy mój wybór może dotyczyć odległego ode mnie miejsca. Sprawdzę :)

30/10/2013

The Rumble In The Jungle

Gdy jesteś z kimś, to patrzycie w tę samą stronę. Dlatego też kiedyś oglądałam walki bokserskie i bardzo mi się to podobało. Mężczyźni mają w sobie trochę agresji i dobrze, że wyładowują ją na ringu, a nie w domu na żonie i dzieciach.


Dziś mija 39 lat od pojedynku Muhammada Ali z George'm Foremanem.


W 1974 r. 30 października w Kinszasie pod gołym niebem Muhammad Ali zdobył tytuł mistrza świata wagi ciężkiej w boksie. Ten ważny pojedynek nazwano dudnienie w dżungli. Ali nie był faworytem, ale rozegrał tę walkę taktycznie i wygrał w 8 rundzie przez nokaut. Miał ciekawy styl, tańczył na ringu a o swoim stylu mówił, że: "Lata jak motyl, żądli jak osa”. Przyjemnie się to ogląda jeszcze dziś. Po walce zostali przyjaciółmi.


 


Pisałam już o prezentach, które zmieniają życie. A w jego przypadku pewne zdarzenie wpłynęło na wybór ścieżki losu. W wieku 12 lat dostał rower wyścigowy, ale ktoś mu go ukradł. Z wściekłości i z chęci sprania złodzieja roweru, zaczął trenować boks. I był w tym dobry. Mówił jak transerfer: Aby być wielkim mistrzem, musisz uwierzyć, że jesteś najlepszy. Jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś.


W jego lustrze on był mistrzem i to się stało w rzeczywistości. Czy może być lepszy przykład na skuteczność transerfingu?


Ali powtarzał, że jest za ładny, żeby mu ktoś zrobił krzywdę. Był wzorem dla czarnych. To pierwsza znana osoba, która sprzeciwiła się wojnie w Wietnamie. Dostał wyrok w zawieszeniu, zabrano mu paszport i zakazano walk. Wtedy powiedział, że Macie zamiar wysłać mnie do więzienia? Dobrze. Śmiało. Ale nie przejadę 10,000 mil...żeby pomóc w mordowaniu i zabijaniu biednych ludzi. Jeśli będę chciał umrzeć, umrę właśnie tutaj teraz, walcząc. Wy jesteście moimi wrogami. Nie Chińczyk, Wietnamczyk, czy Japończyk. Wy jesteście moimi oponentami, kiedy chcę wolności, wy jesteście moimi przeciwnikami, kiedy chcę sprawiedliwości, wy jesteście moją przeszkodą, kiedy chcę równości. Chcecie żebym pojechał gdzieś walczyć za was?. Wy nie wspieracie mnie nawet tutaj w Ameryce...w walce o moje prawa i moje wierzenia, wy nie wspieracie mnie nawet tutaj w domu". Było mu ciężko przez 3 lata, ale nie pojechał zabijać.


W necie można znaleźć dużo jego wypowiedzi. Bo to niezwykły człowiek, a boksował prawie do 40 tki. Miał 4 żony i 11 dzieci.


Gdy dowiedział się, że ma Parkinsona, powiedział: Bóg dał mi chorobę, by przypomnieć mi, że nie jestem numerem jeden. On jest.


Dostał też wiele nagród, m.in. za działalność charytatywną. W 2001 roku powstał film o nim z Willem Smithem.


To naprawdę bokser wszechczasów i wielki człowiek. Już jest historią.



Sojusznicy – lekcja 77

Bardzo ciekawa lekcja z IX tomu Transerfingu.


Każdy przedmiot może być twoim sojusznikiem i ci pomagać. Absolutnie wszystko może stać się twoim talizmanem, czyli przedmiotem, który będzie ci przynosił szczęście. (Od ochrony są amulety). A to dlatego, że Ty tak postanowisz. Wystarczy od czasu do czasu się upewnić, że przedmioty troszczą się o ciebie. Każdy tego doświadcza, tylko nie każdy się do tego przyznaje. Jeśli miło myślisz o swoim samochodzie, to ominą cię wypadki. Jak auto nie chce odpalić to poproś je. Pomoże.


Też mam kilka takich przedmiotów.



Mam różne bransoletki i zakładam je na różne okazje. Jak czuję się gorzej to zakładam chińską niebieską (przeciw chorobom) i do tego brązową na szczęście. Mam też specjalne kolczyki, które zakładam na ważne rozmowy. Zawsze pomagają. A właściwie dodają mi pewności siebie.


W torebce mam też żelazny zestaw: latarkę, scyzoryk, zapalniczkę i generator szczęścia.


 


WD-40 jest bardzo przydatny. Gdy w toalecie w restauracji drzwi skrzypią to popsikam i już jest dobrze. Wszystkie drzwi, przez które przechodzę nie mogą piskać. Każdy wie, że drzwi nie mogą skrzypieć. Bo to oznacza, że ludziom w tym pomieszczeniu jest źle, nic się nie chce, wszyscy warczą na siebie, skrzeczą. A wystarczy taki generator i wszyscy są zadowoleni.


O takie przedmioty – sojuszników trzeba dbać. A zanim się je wyrzuci to trzeba im podziękować i zapomnieć.


Dzięki tej lekcji wiem dlaczego to działa - bo ja tak zdecydowałam. I życie jest ciekawe :)

28/10/2013

Tortowo

Pyszny tort jadłam wczoraj. Marzyłam o torcie z ciemnym ciastem i taki był. Dodatkowo bita śmietana i wiśnie. Pycha. Mówisz i masz.



Nikt nie próbował gasić świeczek ;)



Czas na rowerek ;)

26/10/2013

Nina Simone - Mam życie

Zalew tandety i wulgarności działa na mnie przygnębiająco. Dlatego też szukam ludzi, którym nie jest obojętna prawdziwa wolność.



Taką osobą jest Nina Simone. To nie piosenkarka, to pieśniarka. Ona w każdy śpiewany utwór wkładała swoją duszę. Jako Murzynka przeciwstawiała się rasizmowi. Ona miała wewnętrzną wolność i o tym śpiewała. Piękna osobowość :)



Ten utwór Niny Simone był pierwszym, którego słuchałam. Z powodu filmu HAIR Milosa Formana. Płakałam jak Berger zamiast Bukowskiego wsiadał do samolotu. I ta finałowa pieśń: "wpuśćcie słońce, pozwólcie świecić słońcu". Warto obejrzeć ten film co jakiś czas. Od tego czasu nie zadaję się z żołnierzami, bo wokół nich jest zapach śmierci. 


Nina zmarła 10 lat temu. Ciekawe co by powiedziała, na obecnego prezydenta, który jest człowiekiem wszczynającym wojny. Dostał nawet za to nagrodę. Ręka rękę myje.


Tekst tego utworu wyraźnie wskazuje na aspekt wolności, która powinna być ważna dla każdej żywej istoty.


Tylko jednostki doświadczają wewnętrzną wolność. "Dzieje się tak, kiedy człowiek dysponuje pełnią wewnętrzną, samowystarczalnością i żyje w zgodzie ze swoim credo. Jeśli ludzie nie znajdują oparcia w sobie, starają się znaleźć je w otoczeniu" cytat s. 180 IV tomu TR.


Naszą wolność oddajemy dobrowolnie, po kawałeczku. Nie ma już żarówek (mam zapas na 20 lat), a za rok nie będzie odkurzaczy 2000W. Zabierają nam wolność dla naszego dobra. Nie możesz decydować nawet o własnych dzieciach, bo one niedługo zaraz po urodzeniu trafią do systemu.


Pracujesz dla kogoś, a jak zachorujesz to pracujesz dalej. Nie szanujesz siebie, więc jak ma cię szanować szef.


A można dokonać wyboru i z wyboru być wolnym człowiekiem. Nie słuchać co ci inni mówią, a słuchać siebie.


Będzie dobrze.😎 Tylko wybierz.


 

25/10/2013

Modlitwy na świecie

Obudziły mnie modlitwy. Już nie spałam, ale jeszcze się nie obudziłam. I wtedy usłyszałam jak ludzie na całym świecie się modlą, chyba o pokój, ale nie zrozumiałam słów. To były raczej dobre intencje. Dosłownie usłyszałam i poczułam jak ludzie się modlą na każdym kontynencie.



Najpierw zrobiło mi się głupio, ze podsłuchuję cudze modlitwy, bo ja nie chciałabym, żeby mnie ktoś podsłuchiwał. Potem poczułam ich intencje i przepełniła mnie błogość. Trudno to wyrazić słowami, ale wrażenie było niesamowite. Nie liczyłam się ja jako kobieta w Polsce, tylko jako byt i energia, podobna do innych. Uczucie zjednoczenia, a równocześnie odłączenia. Jestem częścią całości nie tracąc przy tym własnej odrębności. Nie umiem lepiej tego wytłumaczyć. Było to bardzo realne. Obudziłam się pewna, że wszystko będzie dobrze, nie będzie wojny, katastrof ani końca świata. Bardzo budujące, ze są ludzie, którzy modlą się za cały nasz świat. I ja o tym wiem, bo ich usłyszałam.



Czy to są jakieś testy, albo eksperymenty?


24/10/2013

Świat to lustro

Świat to zwierciadło, w którym odbijają się myśli i zamiary ludzi. To zdanie z Transerfingu Rzeczywistości. I to jest prawda.



Jeśli myślisz o sobie, że jesteś gruba, brzydka, niezdara, nie masz pracy, nie masz przyjaciół, jesteś chora – to tak będzie. Bo świat jak lustro odbija twoje życzenia i zawsze się z tobą zgadza. Dlatego zawsze myśl o sobie dobrze i nie obwiniaj się. W każdej sytuacji znajduj jakieś plusy, żeby nie wiem co się działo. Zwierciadło odbija to co chcesz, ale z opóźnieniem. Więc teraz mówisz o sobie: jestem szczęściarą i mam szczęście, a świat ci po jakimś czasie odpowie, że faktycznie tak jest. Jeśli nie zniechęcisz się i konsekwentnie będziesz myślał dobrze, to doczekasz się nagrody. Jak Doda. Od dziecka rodzice jej powtarzali, że jest wspaniała, ona w to uwierzyła i sama o sobie zaczęła tak myśleć. I osiągnęła sukces, każdy ją zna, choć nie umie zaśpiewać żadnej jej piosenki. Gdy zwątpi to los się odwróci, a świat odda jej to co o sobie pomyśli. Każdy tak może, jak tylko zechce.


Świat to taki duży sklep, możesz wybrać co chcesz i to wziąć. Gdy jechałam do pracy, to pomyślałam, żeby dziś przyszło dużo ludzi. Nieraz siedzę i przyjdzie jedna osoba. Nudzi mi się i czasem szkoda mi czasu. Lepiej mieć w pracy zajęcie, bo czas wtedy szybciej mija. No i ludzie zaczęli przychodzić, a nawet była kolejka. Zarobiłam tyle, co w całym miesiącu (prawie ;). Oczywiście kasę dostał szef nie ja. Ale byłam zadowolona. Dostałam to co chciałam, bo TR działa, tylko trzeba precyzyjnie składać zamówienie. Co to znaczy - dużo? Przecież tak nie powiem w sklepie, bo dadzą mi tyle aż powiem: dość, już mam dużo.


Po okresie awarii, wygładził się mój świat. Wszystko się psuło, a ja niezmiennie powtarzałam, że wszystko układa się doskonale. I wszystko zaczęło się szybciej zdarzać. Zamówiłam w internecie prezent na rocznicę ślubu, miał dotrzeć na czwartek, a dostałam go we wtorek i to z Nowego Targu. Wszystko uzgodniłam mejlowo (17 mejli) i bezproblemowo. W rzeczywistości prezent jest lepszy niż na fotce. Jestem bardzo zadowolona. Mój świat też jest zadowolony :)


Nie ma rzeczy niemożliwych.


Wszystko jest tak jak ma być.

19/10/2013

Sen o uratowanym dziecku

Minionej nocy miałam optymistyczny sen.


Byłam zdrowa, ale trafiłam do szpitala. Tam mi coś podali i umarłam. Ale moja dusza była jeszcze blisko i widziałam jak dwie osoby mnie ożywiły. Dla mnie było to normalne, ale nie wiedziałam po co zmartwychwstałam. Potem zaprowadzili mnie do innej sali i ja ożywiłam małe dziecko. Oni mnie uratowali, żebym ja uratowała to maleńkie dziecko. Nawet nie wiem czy to był chłopiec czy dziewczynka, bo to nie było dla mnie istotne. Młodsze niż na tej fotce.



Wzięłam to dziecko na ręce i wyszłam przed szpital na coś co przypominało boisko, albo dziedziniec z płyt betonowych, a wokoło były 4 piętrowe budynki. Stałam tam, a przede mną było ok. 20-30 policjantów. Mieli czarne mundury i starali się mnie otoczyć, a ja przechadzałam się do przodu, do tyłu, w bok, robiłam obroty, żeby nie mogli namierzyć i skrzywdzić tego dziecka. Wiedziałam, że to nie ja jestem celem i mi nic nie zrobią. Zobaczyłam jakąś kobietę z karabinem na dachu jak w nas celowała, ale wyśmiałam ją. Schowała się, a z drugiej strony dachu inna kobieta też próbowała nas zabić. Też się jej nie udało. Nie wiedziałam co będzie dalej. Ale kobieta i mężczyzna, którzy mnie uratowali dawali mi do zrozumienia, że ze mną to dziecko jest bezpieczne i nikt mu nic nie zrobi. I tak chodziłam w różne strony z maleństwem wtulonym w moje objęcia. Dziwne, ale nie widziałam twarzy moich wybawicieli, światło docierało tylko do ich szyi.


A potem obudził mnie deszcz pukający w parapet. Byłam zadowolona, bo uratowałam maleńkie dziecko. Nie mam pojęcia gdzie to mogło być, bo nikt się nie odzywał, porozumiewaliśmy się telepatycznie.


Deszcz przestał padać o 9.30 a o 14.00 wyszło słoneczko. Był piękny dzień :) A teraz widno jak w dzień, bo księżyc prawie w pełni. A na niebie żadnej chmurki.


A niestrudzeni w objaśnianiu świata naukowcy uważają, że sen oczyszcza mózg z toksyn. Nic więcej. Takie malutkie pranie mózgu ;)  sen


17/10/2013

Prezenty

Dwie godziny spędziłam w galerii szukając odpowiednich prezentów. W każdym sklepie witana byłam biznesowym "dzień dobry". Co to się porobiło. Uczono mnie, że to osoba wchodząca mówi dzień dobry, a nie np. kasjerka do kolejnej osoby w kolejce. Zrobiło mi się niedobrze od tej sztuczności. Gdzie tu zainteresowanie i kultura. To takie denerwujące. Prawie tak samo jak życzenie miłego dnia. Puste i nieszczere.



Rano przeczytałam rozdz. VIII tomu VI TR o prezentach i komplementach. Pasuje do dzisiejszego dnia. :)


Autor ma rację co do komplementów. Mówimy je od niechcenia, automatycznie, wcale naprawdę tak nie myśląc. Same banały. Życie będzie lepsze jeśli komplementy zastąpimy prezentami. Komplement oprawiony we wdzięczny dowcip staje się podarunkiem.


Prezent to szczere zainteresowanie drugim człowiekiem. Wystarczy podkreślić jego ważność i wartość, powiedzieć coś niesztampowego, prawdziwego, a otrzymamy w zamian wdzięczność i przychylność. Bezwzględnie unikać należy szablonowych zdań, bo one nie zostają w pamięci. Jeśli powiesz komuś, że dobrze wygląda, to nie wzbudzi zainteresowania. Ale jak powiesz: Faktycznie jesteś tak piękna, czy mi się tylko wydaje. Prawda, że jest różnica :)


Ludzie bardzo potrzebują prezentów. Mają poczucie niższości, beznadziei, kompleksy. Wystarczy powiedzieć coś miłego specjalnie dla nich, własnymi słowami podkreślić ich wyjątkowość, a będą szczęśliwi, że ktoś ich zauważył.


Każdy człowiek potrzebuje szczerej uwagi, zainteresowania, wsparcia, bezinteresownego prezentu. Artyści często na początku swej drogi dostali taki prezent - mało znaczącą uwagę, a ona ich ukierunkowała i zmieniła. Takie prezenty posiadają siłę mogącą zmienić los człowieka.


Trzeba nauczyć się dawać takie prezenty ludziom. Podkreślać ich zalety, podnosić na duchu, zauważać jacy są wyjątkowi. Można w ten sposób wskazać komuś jego drogę życiową. Będę trenować w rozdawaniu takich prezentów.


W sobotę oprócz materialnego prezentu dam też inny, wyjątkowy i specjalny, tylko dla tej osoby.

14/10/2013

Sen o zabawie

Tym razem byłam w USA, w jakiejś wsi lub miasteczku. Królowała tam muzyka country i kapelusze ;)



Byłam w jakiejś stodole, w której organizowałam zabawę – potańcówkę sobotnią. Wymyślałam różne konkursy, układy taneczne, żeby wszyscy mogli brać udział w zabawie. Były jakby dwie drużyny i ja miałam się opowiedzieć po którejś stronie, czyli wybrać któregoś przywódcę. Dziwny układ, bo nie lubię za bardzo tej muzyki, ale nie chciałam nikogo urazić. Wszyscy za moimi plecami mówili, że ja się tam pojawiłam, bo to było przeznaczenie i oni na mnie czekali. Słyszałam szepty i ukradkowe rozmowy na mój temat. Zabawne, bo ja raczej nie wierzę w przeznaczenie. Wiem, że pewne rzeczy muszą się wydarzyć, ale bez przesady, mamy wpływ na to co robimy i co wybieramy w życiu. Skoro cała społeczność była przekonana, że przybędzie jakaś kobieta i ich poprowadzi (do czego?), i że to jestem ja, to niech tak myślą. Nie ma to wpływu na moje życie (bo ja śnię). Ja po prostu się ubawiłam. Tylko ten wybór, który miałam dokonać, był trudny. Ale tego nie zdążyłam zrobić, bo się obudziłam.


Bardzo ciekawe było to, że zdawałam sobie sprawę, że to sen, ale nie chciałam ingerować i samej decydować jak ten sen poprowadzić. Postanowiłam poddać się wydarzeniom i zobaczyć co będzie. Czułam, że ja też się mogę w tym śnie czegoś dowiedzieć o sobie. Pamiętam każdy szczegół, każdą osobę, wszystko bardzo dokładnie, kolory i zapachy. Nie znam nazwy tej miejscowości, ale gdybym się tam pojawiła w realu, to na pewno poznałabym ją. Ale nawet teraz nie wiem, kogo miałabym wybrać jako zwycięzcę.


Fajnie tak podróżować, bez paszportu, bez samolotów. Nie będę szukała znaczenia tego snu, bo nie sądzę, że coś znaczy. Raczej wydaje mi się, że ja tam naprawdę byłam. Nie wiem jak to wytłumaczyć.



To miła nocna przygoda.

10/10/2013

NIE powinnam

Jechałam ok. 12 do klienta. Zobaczyłam tramwaj, który jechał w przeciwnym kierunku. Był przepełniony, a przecież jest środek dnia. To nienormalne. Było tam pełno staruszków. Uświadomiłam sobie, że jest tak ładnie i oni jadą na cmentarz, który jest w tamtym kierunku. Pomyślałam, że ja też powinnam tam zajrzeć, bo mam tam babcię męża.


Wtedy odezwał się Nadzorca: przestań się obwiniać, nic złego nie zrobiłaś. (Czy on kiedyś śpi?) Rzeczywiście pomyślałam: po winna m.


Tak bardzo nam wpajano różne powinności, że w niektórych sytuacjach myślimy o sobie źle, czujemy się winni i czekamy na karę. I kara będzie, bo jak jest wina to jest kara. Ja nic nie muszę. Jak będę chciała to znajdzie się czas na różne rzeczy, które będę chciała zrobić, a nie powinnam zrobić.


Ludzie chodzą się modlić i powtarzają: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. A co takiego zrobili? Nic. Jeśli naprawdę zaszkodziłeś komuś, kogoś skrzywdziłeś to nie obwiniaj się tylko napraw zło, które wyrządziłeś. Możesz przeprosić, albo wynagrodzić, a potem zapomnieć i iść dalej bez poczucia winy. To kary już nie będzie.


Kiedyś zaskoczyły mnie wypadki, którym ulegają ludzie idący w pielgrzymkach. Dlaczego ?, przecież się modlą. To nie Bóg ich krzywdzi, to oni sami sobie robią krzywdę. Teraz to wiem i już się nie dziwię.


Skreślam to słowo z mojego języka.


Żeby nie zrobić sobie krzywdy trzeba uważać na to co się myśli. Zmień myślenie o sobie i o innych, a znikną problemy i choroby. Nie musisz w to wierzyć. Spróbuj. Wybór należy do ciebie jakie życie wybierzesz.


A październikowa maciejka ciągle pachnie i będę miała nasionka na przyszły rok. Nocna fotka, bo właśnie wróciłam do domu ;)



 

09/10/2013

Synchroniczność w praktyce

Rano obejrzałam ten film i przypomniałam sobie o synchroniczności. Lubię wykłady Nassima, bo wydaje mi się, że zawsze się uśmiecha.

Film przypomniał mi, że to co Zeland opisuje w Transerfingu inni opisują to samo używając innych słów.

Wieczorem miałam iść na spotkanie biznesowe. Musiałam kupić czarne spodnie, bo stare wyrzuciłam i nie miałam w czym pójść. Wzięłam odpowiednią ilość gotówki i wsiadłam w tramwaj. Widziałam wcześniej sklep z polskimi ciuchami i chciałam tam dojechać. Oczywiście miałam przy sobie kartę i mogłam w razie czego jechać do galerii i kupić coś droższego, czyli plan B. Jak zwykle w podróży czytałam książkę. Po jakimś czasie przypomniałam sobie, po co jadę i wysiadłam. Przystanek za wcześnie. Ale nic to, nie ma przypadków. Ważny jest cel – zadanie. Gdy bocznymi uliczkami starałam się dojść tam gdzie planowałam zobaczyłam zupełnie inny sklep. Weszłam, kupiłam spodnie jakie chciałam. Cena była przystępna i starczyło jeszcze na krótki żakiet. Plan został wykonany. Spotkanie się udało, bo byłam zadowolona z zakupu.

Wysłałam zamówienie, a świat zadbał o mnie. Dostałam to czego potrzebowałam. Myślałam o celu i to się stało.

W tej sytuacji ważne było zdecydowanie by mieć. Nie było tu wiary ani nadziei tylko pewność, że mi się uda zrealizować zadanie. Tu nie było ważności tylko pewność. Muszę nauczyć się to rozróżniać i potrenuję najpierw na małych rzeczach. Wtedy życie będzie łatwiejsze.

08/10/2013

Tak działa świat

To suplement do wczorajszego wpisu.


Sytuacja z tortem to świetny przykład jak działa świat i jak to tłumaczy Transerfing.


Można powiedzieć, że dostałam to co chciałam:




  • bardzo mi zależało, żeby tort był dobry – ważność – za bardzo chciałam. Powinnam nie nadawać temu tek wysokiej rangi. Ale ciężko nad tym zapanować. Siły równoważące zaczęły działać. Dostałam to czego nie chciałam.




  • miał być inny niż pierwszy tort – i był inny – gorszy, ale też czekoladowy – warunek spełniony, choć nie po mojej myśli. Część gości jadła poprzedni tort więc nie chciałam, żeby jedli to samo.




  • byłam tak pewna, że wszystko będzie dobrze, że nie założyłam planu awaryjnego. A więc znowu ważność, miał być tort i nic innego.




Zawsze znajdzie się ktoś kto wykona zamówienie, a ta cukiernia akurat to zrealizowała.


Nauczka, żeby być zawsze w każdej nawet błahej sytuacji, czujnym i uważnym. Żeby wszystko się udawało trzeba roztoczyć kontrolę nad biegiem myśli i zawsze kierować je na cel jaki chce się osiągnąć.


Tak działa świat. Dotyczy to rzeczy małych i dużych, bez różnicy. Gdy czegoś bardzo chcesz to odpuść, udawaj, że ci na tym nie zależy. Jednocześnie myśl o celu jakby już był urzeczywistniony. Tylko tyle.


A następnym razem (za 5 lat) może zrobię albo zamówię taki tort. ;) Długa droga przede mną.



źródło: tortyartystyczne.pl z Poznania

07/10/2013

Nie polecam

We wrześniu zamawiałam 2 torty. Dwie imprezy urodzinowe nie mogły sie odbyć bez tortów. Bo w co wetknąć świeczki ;) Jeden był z bitą śmietaną i ważył 1,40 kg. Był dobry. Potem w tej samej cukierni zamówiłam tort mniejszy 1,20, też z bitą śmietaną i z polewą czekoladową. Gdy poszłam po odbiór, czekał na mnie inny tort. Gdyby nie napis i gdyby nie zaliczka i goście, to bym go nie wzięła. Tort był taki sam jak pierwszy i miał 1,40. Gdy zwróciłam na to uwagę to pani wyjęła kopie zamówienia i pokazywała mi, że jest 1,40. A to napisał cukiernik na zamówieniu 1,20. Potem się tłumaczyła, że to czekolada może więcej ważyć. Przecież cukiernik doskonale wie co ile waży, bo robi torty codziennie. Ręce mi opadły, bo okazało się, że to moja wina. Tak na mnie naskoczyła, że zaczęłam się śmiać z tej absurdalnej sytuacji. Może powinnam odstawić słodycze na zawsze?


Gościom trochę smakowało, ale tort był rozlazły, miękki i wiotki. Nawet w lodówce reszta tortu na drugi dzień nie stężała. Nie wiem co tam dodano, ale na szczęście nikomu nie zaszkodził.


Wysłałam mejla do cukierni jaś i małgosia i opisałam całą sytuację. Nie dostałam odpowiedzi od tygodnia. Widać mają to gdzieś głęboko. Nie będę robiła zadymy, bo szkoda mojej energii. Ważne, że nikt z moich znajomych w tej cukierni niczego już nie kupi. A mają oddziały w całym mieście. Bye bye bye.


Będę musiała poszukać innej cukierni gdy będę potrzebowała tortu. Bo sama raczej nie upiekę. Może kupię taki w tesco ;)))



źródło: http://www.tesco.pl/kulinarni-lowcy-smakow/t/torty

03/10/2013

Sen kostiumowy

Absurdalny sen miałam dzisiaj. Byłam dziewczynką ok. 14 lat. Ubrana byłam w taką oto suknię.


Nie mogłam znaleźć takiej jaką miałam, ale ta jest podobna. Coś w stylu rokoko, jak u Pompadour. Była kolorowa.

 

Nie wiem czy dziewczynki też się tak kiedyś ubierały, w gorsety. Było mi ciężko w tej sukni. Zostałam tak ubrana, ale to nie było moje zwykłe ubranie. Czułam się jak przebrana. Siedziałam na ławce z innymi dziewczynkami, w tego typu sukniach. Małe dziewczynki w dorosłych sukniach. To była jakaś komnata, chyba w zamku. Było ciemno, trochę światła dawały świece. Dziwne było to, że dziewczynki z reguły są rozgadane, śmieją się, a te na ławce były jakieś nieobecne, jakby naćpane. Wydawało mi się, że to nie ja. Jestem tylko gościem w tym ciele, zupełnie się z nią nie utożsamiałam. Pomyślałam, że to Francja, albo Anglia, na pewno nie Polska. Nikt się nie odzywał, więc nie wiem. Potem pojawił się koń, kasztanowaty z czarną grzywą i spacerował po tej komnacie, a potem chyba jeszcze jeden, ale go nie widziałam tylko poczułam. Taki zwykły koń. Podobny do tego, ale nie miał nic białego. Tylko brąz i czerń.

Miało się coś wydarzyć niemiłego dla tych dziewczynek i mnie, ale się tego nie dowiedziałam, bo się obudziłam.

Z niczym mi się nie kojarzy ten sen. Może nic nie znaczy. To się okaże.

02/10/2013

Air Magic

 


Od moich urodzin postanowiłam zająć się nowym zadaniem.


Ustaliłam nowy cel: październik będzie miesiącem bez deszczu w moim mieście. Przeziębiam się od przemoczonych nóg więc pogoda jest dla mnie ważna. Łatwo mi przychodzi zmiana pogody w ciągu dnia, ale z całym miesiącem jeszcze nie próbowałam. Był cały rok ze słońcem, ale czasem słońce wychodziło tylko na chwilę. Geoinżynieria jest faktem. Żyrinowski ostatnio oskarżał USA o powódź w Rosji http://tiny.pl/qhb1t. Wystarczy trochę poszukać w necie o HAARP i pogodzie. Wojsko to robi przy użyciu drogiego sprzętu, a ja tylko myślę pozytywnie.



Slajd wygląda tak: jest piękna słoneczna pogoda, niebieskie niebo, małe chmurki, jak są większe to zaraz odchodzą na południe, jest miło i pogodnie, ludzie są zadowoleni i szczęśliwi, ich depresja odchodzi. Deszcz może pojawić się tylko nocą. Dopuszczam 3 dni z deszczykiem, ale przelotnym.


Wzmocnienie slajdu: do zwykłego oddychania przeponowego dodałam falę uderzeniową. Czyli obraz rozchodzi się ode mnie we wszystkie strony, wypromieniowuję go. Nie próbowałam tego wcześniej, ale efekty są szybkie.


Dzisiaj o 12.57 przeleciało nade mną 5 myśliwców w stronę Łasku. I potem niebo się zachmurzyło. Więc przywołałam w myślach slajd z cudowną pogodą i chmury po 2 godzinach zniknęły. Dziwne jest to, że moje życzenie wypowiedziałam tydzień temu i miało dotyczyć października, a ono zaczęło się już wypełniać. Mam jeszcze wsparcie działa orgonowego, które jest gdzieś niedaleko umiejscowione.


Nastawienie: nie napinam się. Wszystko załatwi się samo przez się, bez moje wiedzy. Tzn. że nie mam pojęcia jak to działa. Ma być pogodnie i już. Wystarczy moje stanowcze nastawienie. Oczywiście dopuszczam porażkę, bo to w końcu tylko zabawa. Nie jestem pewna, czy mówienie o zadaniu nie zaszkodzi ;)


Plan B: w razie czego mam parasolkę.


Utrwalanie zamiaru: pomaga mi moje alter ego Twiligt Sparkle. Śmieszna sytuacja. Jak się ogląda z 5-latką bajki to trzeba się określić kim się jest. Podobał mi się fioletowy kucyk, więc zostałam Twilight Sparkle. Gdy bardziej się zainteresowałam tą bajką (My Little Pony. Friendship is Magic) to okazało się, że ten jednorożec niby przypadkiem przeze mnie wybrany, ma dużo moich cech, albo ja mam jego cechy. Może kiedyś więcej o tym napiszę, bo to niesamowita historia. Jak dorosły człowiek może się bawić bajką ;)



W celu utrwalenia zamiaru po prostu wysyłam mojego kucyka, żeby "naprawił" pogodę. I to się dzieje. Zobaczymy jak długo.

27/09/2013

Cinderella Ballet West

Obejrzałam właśnie Breaking Pointe w tv BBC. To balet od kuchni. Opowieść o artystach.


Pokazane fragmenty ich Kopciuszka były na wysokim poziomie. Rasowy balet, aż przyjemnie było popatrzeć.


A to ich Książę. ;)



http://www.balletwest.org/

26/09/2013

Cinderella

Żeby nakarmić swoją Duszę byłam dziś w Teatrze Wielkim. W środku tygodnia. To był balet Cinderella do muzyki Rossiniego.



Nazwanie tego przedstawienia baletem to za dużo powiedziane. To raczej tylko taniec. Dlatego czuję się trochę rozczarowana. Gdyby nie dwie dziewczynki, które siedziały za nami, to byłby raczej nieudany wieczór. To one właśnie powiedziały, że to nie balet tylko taniec. Zdziwiły się, że Kopciuszek tańczył na boso, a potem rzucił baletkę na scenę ;) Postać wróżki zbyt wyuzdana, bo dziewczynki widziały jej majtki. Dziwiły się też, że siostry kopciuszka i macocha to mężczyźni i skąd mają biust. Ale peruki im się podobały. Mężczyźni udający kobiety są zawsze zabawni. Macocha (Caban) była dobra ;)



Spektakl jest zabawny, bo to przecież Rossini.



Moim zdaniem najgorzej wypadli służący, którzy tańczyli nierówno i niezbyt się przykładali. Kopciuszek miał kilka solówek, ale niezbyt trudnych. Książę też się nie wyróżniał, niepozorny, niski. Były może ze 4 słabe podnoszenia. Było bardzo mało typowych dla baletu figur. Natomiast sceny zbiorowe były świetne i zabawne. Taki spektakl dla dzieci, ale z inną wróżką.



Cinderella do muzyki Prokofieva będzie wystawiana za miesiąc w Sydney w Operze,  The Australian Ballet. Ale się tam nie wybieram, bo bilety już wyprzedane. cinderella prokofiev


Muszę iść na prawdziwy balet z baletkami i rajtuzami :)