Zmarł
mąż mojej najlepszej przyjaciółki. Upadł i stracił przytomność,
a po chwili przestał oddychać. Zdarzyło się to znienacka, bez
żadnych znaków, bez uprzedzenia. Ponieważ zdarzyło się to w
sobotę, to kilka godzin leżał w domu aż pojawiły się służby,
lekarz i firma. Moja przyjaciółka była świadkiem śmierci kilku osób. Śmierć to przecież część życia.
"Zjawiska
życia można porównać do snu, fantomu, do widma, cienia, do
błysków kropli rosy, kub świetlistej błyskawicy i dlatego
wszystkie one winny być kontemplowane" – Budda, w Niezmiennej
Sutrze.
Tak
zaczyna się mój egzemplarz Tybetańskiej Księgi Śmierci – Bardo
Thedol – "Wyzwolenie przez słuchanie na Planie Pośmiertnym".
Czytałyśmy dawno, a teraz są inne wydania. Wiemy, że należy
zachować spokój.
Mało
kto zna tę księgę, a to tylko 43 strony maszynopisu. Moja księga
poprzedzona jest komentarzem, który wszystko wyjaśnia.
Zmarły
od momentu śmierci przez 3 i pół lub czasami 4 dni uważany jest
za śpiącego, nieprzytomnego, w stanie transu. Świadomość jest
oddzielana od planu ciała fizycznego. Ten okres jest Pierwszym Bardo
– Przejściowym Stanem Momentu Śmierci. Są to bardzo ważne
dni. Zmarły nie wie co się z nim dzieje. Mówi, a nikt go nie
słyszy, denerwuje się, nie zdaje sobie sprawy, że nie żyje.
Mąż
koleżanki przez pierwsze kilka godzin wyglądał ładnie. Twarz była
spokojna, wyluzowana, prawie uśmiechnięta. Taki widok raduje i
uspokaja.
Na
pewno szybko mu minie 49 dni wędrówki przez zaświaty do następnego
odrodzenia i wcielenia się w nowe ciało. Tak przynajmniej mówi
Księga.
Zupełnie
inaczej wyglądała śmierć Kobe Bryanta. Znanego koszykarza, który
zginął w katastrofie śmigłowca.
Nagle
jego świadomość oddzieliła się od ciała, na pewno nie zdawał
sobie z tego sprawy, choć musiał widzieć moment kraksy. Płacz,
lamentowanie oddawanie hołdu, czci, składanie ofiar – kwiatów i
świeczek, nie pomaga zmarłemu, a przeszkadza i opóźnia wędrówkę
w Bardo. Nie bierz udziału w histerii.
Kobe
Bean Bryant ur. 23.08.1978 = 38 = 11
i
w innych miejscach np. Tu 1111
i dużo więcej w zakładce numerologia.
Jakim
był człowiekiem? 11/9/9/9
Króciutko.
11 jest zawsze wyjątkowa, uzdolniona. Trzy Dziewiątki wskazują na
ukrytą mądrość. Nie wystarczy mieć talent, trzeba go dobrze
wykorzystać, ciężko pracować i dobrze sprzedać. On tylko
wiedział co jest dla niego dobre, dążył do perfekcji. Dziewiątka
zjadła wszystkie rozumy, a ludzie takich nie lubią. Trzeba być
mądrym, żeby sobie poradzić w świecie. Czarny w świecie białych
musi się wykazać, bo inaczej zostanie zniszczony. Paradoksalnie
imię mu w tym pomogło. Przecież z Kobe pochodzi najlepsze mięso,
więc on postanowił być najlepszy na świecie. Nikt nie rodzi się
mądry, trzeba wiedzę zdobywać. Jako Jedenastka miał intuicję,
dlatego zainteresował się raczkującą psychologią sportu. I
ćwiczył godzinami kosztem życia rodzinnego.
Rodzice
nie zdają sobie sprawę jak można imieniem skrzywdzić dziecko.
Ojciec nazwał syna Kobe, bo uwielbiał wołowinę, a wiadomo, że
najlepsza na świecie jest z Kobe. Drugie imię też dziwne –
fasola.
Był
już Jaś Fasola i Sean Bean – który dał radę jako 9, choć to
tylko nazwisko, po męskiej linii rodu. 17-cd
To imię nadaje indywidualność. Żaden jr czy inny klon.
Nie
chcę tego komentować, ale w naszej kulturze nie do pomyślenia jest
nazwać dziecko Kaszanka albo Jabłko. Oznacza to, że dziecko
traktuje się jak rzecz, jak nic wyjątkowego.
Ostatnio
czytałam, że Kobe miał talent do języków. A jak ma sobie radzić
6 letni czarny chłopczyk w Europie, we Włoszech?
Musiał
być najlepszy i trenował bez przerwy. Wtedy nikt mu nie podskoczył.
Gdy
wrócili do Stanów, był innym człowiekiem. Wtedy postanowił, że
będzie grał w NBA, i dopiął swego. Taki miał cel. Potem stawiał
sobie kolejne.
O
jego życiu powstanie na pewno film, bo miał ciekawe życie. Wszystkie szczegóły z jego życia są wszystkim znane.
W
2003 r. oskarżono go o gwałt. Miał wtedy 25 lat i był sławny.
Wszyscy się od niego odwrócili. Pieniądze pozwoliły mu na
wydostanie się z bagna, ale też nauczyły go, że sława może
zniknąć w oka mgnieniu. Ta lekcja go wiele nauczyła. Ale w 2011
roku żona złożyła pozew o rozwód. Ciężko żyć z człowiekiem,
który godzinami ćwiczy, śpi 4 godziny na dobę i ciągle chce
więcej. Do rozwodu nie doszło.
Pisałam
kiedyś, że każdy człowiek powinien docenić to co ma. A Kobe był
nienasycony, ciągle mu było mało. Ciężko się zmienić gdy cale
życie gnało się do przodu jak Koń. Koń zawsze osiągnie co chce.
Tylko nie wie kiedy zwolnić. Może być ciężko w Bardo.
Mógł
przeczytać mój wpis ;)
Człowiek,
ktory nieustannie pędzi do przodu nie ma czasu, żeby się cieszyć
swoimi zdobyczami. Brak równowagi w życiu prowadzi do katastrofy.
Sławni
i bogaci myślą, że wszystko im wolno, a reszta maluczkich powinna
być szczęśliwa mogą obcować z gwiazdami. Jak słynna tenisistka,
która zabiła 80latka, a zamiast iść do więzienia zapłaciła
rodzinie za swoją wolność. Nie doświadczyła ostracyzmu, niczego
ją to nie nauczyło.
Ciekawa
jest mentalność ludzi. Gdy ktoś kogoś zastrzeli lub zadźga to
jest mordercą, a jak ktoś kogoś zabija na drodze trzymając w ręku
kierownicę to jest wypadek.
Zginął
26 stycznia 2020 r. w 41 roku życia.
Akurat
ten dzień był chyba najdłuższym dniem z pustym biegiem
księżyca.
Trwał
on od 25.01.2020 godz. 20:06 do 27.01.2020 godz. 0:44. Bardzo długie
okno. Wiadomo, że w takim czasie trzeba odpoczywać, a nie pracować
czy zaczynać coś nowego. Mądry człowiek położyłby się na
kanapie i oglądał tv lub czytał książkę. Odpoczynek. Była to
niedziela, więc nikt nie powinien pracować.
Wg
astrologii chińskiej Kobe był Koniem w żywiole ziemi. Jak
już pisałam w obecnym roku Szczura, te zwierzęta się nienawidzą,
w zodiaku są naprzeciwko siebie, brak porozumienia. Nie znaczy to,
że każdy Koń umrze.
Ziemia
wspiera, tworzy Metal, ale to Metal niszczy Ziemię.
2020 r. dla Kobe był wyjątkowy, zamykał cykl.
Kobe
był w 6 roku uniwersalnym
11+2020=2-4=6
Kobe
był w 8 roku osobistym
23+8+2020 = 8
W
języku chińskim podobno słowo Cztery wymawia się jak śmierć.
Ani po polsku ani po angielsku tak nie jest, nas to nie dotyczy.
W
dniu 26 stycznia wg Tzolkien był dzień 9 E.
E
to człowiek, droga, a 9 to liczba kończąca cykl. Tak jak niedziela
kończy tydzień. Akurat w tym dniu był koniec drogi życia
na ziemi i narodziny w zaświatach. Wyruszył w swoje Bardo.
Minęło
dopiero 9 dni, a nie został jeszcze pochowany. Dzień pogrzebu też
będzie zaplanowany. Ale jego to nie obchodzi. Nie trzeba zatrzymywać
tych co odeszli, bo 49 dni zamieni się w 490 lub więcej dni
wędrówki do odrodzenia.
O
pragnieniach, a zwłaszcza o pragnieniu śmierci pisałam tu
pragnienie
Czy
Kobe zatracił się w życiu? Czy zaprogramował swoją śmierć?
Czarna
Mamba była jego alter ego. Nie lubił siebie. Maskotka - śmigłowiec Lakersów (na plakacie po lewej stronie) przyniosła mu śmierć.
To
był wpis o śmierci, a nie o życiu. A może o życiu po śmierci.
Muszę
przeczytać jeszcze raz moją księgę sprzed 30 lat i tę na stronie mahajany. Tłumaczenie jest zdecydowanie inne.
Jeszcze
o tym napiszę, bo warto wiedzieć co robić dla dobra nas
wszystkich.
28
stycznia zmarł na glejaka kolejny sportowiec 58-letni Chris Doleman,
futbolista amerykański NFL, ale przeszło to bez echa. W polskiej
prasie nie było żadnej wzmianki.
Ludzie umierają, ale też rodzą się nowi. Jak mojej rodzinie. Mamy 4 nowych dzieci.