30/06/2020

Przypowieść o 2 jabłkach

Dziewczynka trzymała w rękach dwa jabłka. Jej matka delikatnie i z uśmiechem zapytała swoją małą księżniczkę: „Kochanie, czy możesz dać mamie jedno z dwóch jabłek?”

 


Dziewczynka popatrzyła na matkę przez kilka sekund, a potem nagle ugryzła jedno jabłko, a potem szybko drugie.


Kobieta uśmiechnęła się i bardzo starała się nie okazywać rozczarowania. Była zdenerwowana, że jej ukochana córka nie chce się z nią podzielić.


I nagle dziewczynka wyciągnęła jedno z ugryzionych jabłek i powiedziała: „Mamo, weź to, jest słodsze!”



Bez względu na to kim jesteś, dojrzały czy doświadczony, nigdy nie spiesz się z osądzaniem innych. Daj im szansę wyjaśnienia. To, co widzisz, może być bardzo mylące. Często widząc jedynie ogólny obraz, mylimy się w prawdziwych motywach działań innej osoby. Ludzie potępiają to, czego nie rozumieją.

 

źródło:https://alfavit.forum2x2.ru/t1131-topic

 

Jak to ludzie umieją w kilku zdaniach opowiadając krótką historię przekazać myśl, nad którą trzeba się zastanowić.


 

29/06/2020

Plakaty wyborcze

Ten wpis miał się ukazać wczoraj, ale napisałam coś ważniejszego dla mnie. Zmieniłam tylko kolejność kandydatów i zacznę od najmłodszego.

Mało obchodzi mnie polityka, nie śledzę wystąpień i nie znam programów. Jestem totalnym laikiem. Z mojej perspektywy obojętnie kto pełni stanowiska, to coraz więcej obowiązków i brak szacunku dla ludzi.
W mojej okolicy kandydaci rozwiesili plakaty wyborcze, żeby na nich zagłosować. Ogólnie mówiąc były mierne i nijakie.
Gdybym mieszkała na Hawajach i nie miała żadnych innych źródeł wiedzy o tych ludziach, to czy na podstawie plakatów wyborczych wiedziałabym na kogo głosować, gdybym musiała iść na wybory?


Krzysztof Bosak – wzrost 1,74 najmłodszy z kandydatów.


ur. 13.06.1982 = 3/7/3/4
W dniu wyborów miał 38 lat i 15 dni, czyli przeżył 456 miesięcy. Trójka to dziecko szczęścia. Energia ognia, łatwość komunikacji, szczery, ale też zazdrosny czy złośliwy. Ur. w znaku Bliźniąt.
Jego hasło wyborcze to Naprzód Polsko! Krzyczy do nas czy na nas? Jeśli stoimy nad przepaścią, to nie byłby dobry ruch. On nas wzywa do działania, żebyśmy coś wykonali. Jest napisane pismem odręcznym pochylonym we właściwym kierunku :) Litera „ó” wygląda jak 3, na szczęście.
Kandydat jest ubrany poprawnie, biała koszula, grafitowy garnitur i krawat w podobnym kolorze. Nie podaje swojego imienia. Daje nam znak, że powinni go wszyscy znać. Kwadrat w nazwisku symbolizuje liczbę 4 (w duszy mu ona gra), czyli budowa struktur. Nie wygra, ale buduje na przyszłość, bo bez zaplecza nic nie znaczy i można go będzie wymienić, lub zmieść z drogi.
Oczywiście na tle biało-czerwonym. To chyba początek jego drogi do wysokich stanowisk.

Władysław Marcin Kosiniak Kamysz – wzrost 1,90


ur. 10.08.1981 = 1/11/9/11
W dniu wyborów miał 38 lat 10 miesięcy i 18 dni, czyli przeżył 466 miesięcy.
Energia ognia z Jedynki i ze znaku Lwa. Dr n.med. Dużo jedynek i Jedenastki

Hasło: Polska wspólna sprawa. Czyli wszyscy powinniśmy zająć się sprawami państwowymi, więc po co prezydent?
Kolory te same: biały, czerwony, granatowy. Dziwnie napisane jest jego nazwisko: imię najmniejsze, pierwsze nazwisko największe, a ostatnie nazwisko - średnie. Nie mam pojęcia jaki był zamysł PR-owców.

Szymon Franciszek Hołownia – wzrost 1,88


ur. 3.09.1976 = 8/6/8/7
W dniu wyborów miał 43 lata 9 miesięcy i 25 dni, czyli 525 miesięcy.
Spod znaku pracowitej Panny. Ósemka to władza i pieniądze. Jako dziennikarz poczuł już smak władzy.
Przedziwny plakat. Kolor żółty namawia do rozmowy, jest wygadany. To kolor kościelny, też.
Nie ma hasła. Mówi o sobie w 3 osobie. Szymon ma głos, Szymon na prezydenta. Dziwny. Nieprofesjonalny.

Robert Biedroń – nie podał wzrostu, dlaczego? Nie miał czasu zmierzyć?


ur. 13.04.1976 = 4/1/6/4
W dniu wyborów miał 44 lata i 77 dni, przeżył 530 miesięcy.
Jest spod znaku Barana, energia ognista. Czwórka to Saturn - porządek i dyscyplina – ma albo wręcz przeciwnie. Osoba praktyczna, może mieć wygórowane ambicje, nie lubi zmian.
Nie ma hasła, ani imienia. Zdjęcie niekorzystne, wygląda na starszego. Biała belka na wysokości serca, jest niepokojąca. Może to być daszek ochraniający, ale też: „wyżej nie podskoczysz”. Na dole fale, po których kandydat płynie – gdziekolwiek, bo nie ma steru. Plakat nie zachęca mnie. Wskazuje tylko na rok, który sumuje się do jego drogi życia 4. Tło granatowe – niekorzystne – smutne. Jakby przeczuwał porażkę.

Andrzej Sebastian Duda – wzrost 1,82


ur. 16.05.1972 = 4/9/1/8
W dniu wyborów miał 48 lat i 43 dni, przeżył 577 miesięcy.
Spod znaku upartego Byka, który lubi przyjemności. Czwórka lubi porządek, jest konserwatystą i nie lubi zmian.
Brak hasła. Plakat informuje, że to prezydent, więc po co ma się wysilać i wymyślać hasła. Wszyscy wiedzą co potrafi zrobić, bo już pełnił ten urząd. Kolory ubioru i plakatu idealne. Nazwisko ogromna czcionka (Ego) napisane czerwonym kolorem. Ogień lubi palić.


Rafał Kazimierz Trzaskowski – brak wzrostu, czy tylko to ukrywa?


ur. 17.01.1972 = 1/4/7/6
W dniu wyborów miał 48 lat 5 miesięcy i 11 dni, przeżył 581 miesięcy. Jest najstarszym z kandydatów.
Dziecko Słońca (1), niezależny indywidualista. Może być też leniwy, cyniczny i zarozumiały. Żywioł ziemi, bo jest spod znaku Koziorożca. Człowiek raczej spokojny, ale gdy go ktoś wkurzy to będzie surowy. Jedynkę wszyscy lubią.
To będzie ciekawy spektakl, jak będzie wykonywał polecenia. Jedynka tego nie lubi, bo jest najmądrzejsza, w swojej opinii.
Hasło: Silny Prezydent, Wspólna Polska. Jako prezydent stolicy pokazał się jako bez-silny, więc to zaklinanie rzeczywistości. Woda mu nie służy, ciągle coś się tam wylewa. A Polska jest wspólna dla Polaków. Tło błękitne, b. dobre. Imię jest ledwo widoczne. Nazwisko jest napisane największą czcionką. Bez krawata, styl nieformalny – jestem fajny.
Na plakacie zaznaczono 2 razy żywioł ziemi, w prawym górnym rogu – róg związków – mamy tam flagę w kształcie strzałki. W lewym dolnym – róg wiedzy, umiejętności i mądrości – przekręcona flaga, kolory ułożone pionowo, pochylone. A więc wszystko rozegra mądrze, ma jakąś wiedzę (od kogo?) i będzie wchodził w rożne układy, zawierał znajomości i związki.
Z tłumacza na prezydenta to ogromny życiowy awans. Jak nie teraz to kiedyś.

Plakatów innych kandydatów nie było.

28 czerwca 2020 to był szczególny dzień. Dzień wyborów, czy innych ważnych zdarzeń, jest ustalany zawsze z dużym wyprzedzeniem i ma znaczenie.

28.06.2020 = 28+6+20+20 = 74

Ta liczba jest w tym roku bardzo ważna. 14 czerwca 2020 Donald Trump skończył 74 lata.
We wtorek 23 czerwca 2020 r. było trzęsienie ziemi w Meksyku (kraju Majów) w stanie Oaxaca o magnitudzie 7,4. Było to 2 dni po obrączkowym zaćmieniu Słońca. Zginęło co najmniej 10 osób i 2000 budynków zostało uszkodzonych.
Do wyborów 46 prezydenta zostało 133 dni. Czyżby w Stanach zapowiadało to wstrząs? Bo chodzą słuchy, że Trumpowi grozi atak serca.
Liczba 74 (oraz 47) zawsze związana jest z rządem. Obserwujmy wydarzenia.

Niedziela to był 7 (do 12:48) i 8 dzień księżycowy, którego symbolem jest feniks.


Udało się mediom i celebrytom wywołać specyficzny stan umysłowy ludzi, że ci poczuli, że mogą coś zmienić. Oczywiście to ściema, jak zawsze, ale dzień do tej manipulacji był idealny. Ludzie przyjeżdżali nawet z zagranicy (znam). Po każdych wyborach zmieniają się wyłącznie marionetki przy korycie, a miejsca jest mało. Ludzie dali się wciągnąć w personalne rozgrywki.
To właśnie odmowa głosowania mogłaby coś zmienić. Nie można by fałszować i władza miałaby problem. A ona tego nie lubi.
Widziałam w knajpach imprezy gdzie bawili się niby-wrogowie. Oni się śmieją ze zwykłych ludzi, z ich głupoty. Jest wiele niepotrzebnych instytucji, nie wspomnę o senacie, urzędach pracy, zbędnych rejestrach, które powielają w kółko te same informacje. Biurokracja jest rozdmuchana, a powstają kolejne zbędne instytucje, które kradną nam czas.
Ludzie niby głosują na innych kandydatów, a nic się dobrego dla nas nie wydarza.
Jak długo uda się utrzymać ta fikcję? Nikt nami nie rządzi, dlatego wymyśla się coraz to nowe obowiązki i kary. To ma nas zatrzymać w rozwoju własnym i skupić naszą energię na bzdetach, nikomu niepotrzebnych.
Dla mnie nie ma znaczenia kto będzie podpisywał papiery czy pilnował żyrandola. Wszystkie rządy na świecie robią to samo, czyli centrum zarządzania światem jest gdzie indziej, na pewno nie w Warszawie.

Kolejne wybory będą 12 lipca 2020 = 59 = 5 na ubywającym Księżycu, który będzie w III kwadrze.
Będą zmiany, cokolwiek to znaczy.

Duda jest w 7 roku osobistym i 8 uniwersalnym (jak każda Czwórka). To dla niego rok analizy swoich działań w życiu i rozwoju duchowym (7) oraz czas żniw i największych sukcesów (8).
Trzaskowski jest w 4 roku osobistym i 5 uniwersalnym (jak każda Jedynka). 2020 to dla niego rok pracy (4) i rok zmian i niespodzianek (5).
Obaj mają szansę wygrać. Trzaskowski nie po to pojechał na grupę B, żeby niczego nie osiągnąć. Czy tą zmianą będzie nowa praca?

A więc obserwujmy to przedstawienie. Karty zostały rozdane, wszystko ustalone, więc kurtyna w górę.


28/06/2020

Przeszłość

Wzięłam się za porządki w dokumentach. Mam kilka teczek i na pewno trzeba niektóre rzeczy wyrzucić. Zaczęłam od teczki mojego eks. Nie wiem dlaczego jest ciągle u mnie. Nigdy tam nie zaglądałam, bo nie byłam ciekawa. Każdy ma swoje sprawy i tajemnice. Szanuje to i od innych oczekuję tego samego.
I znalazłam ciekawy dokument.


Wiedziałam, że miał trudne dzieciństwo, ale tu mam na papierze co właściwie zrobił jak miał 15 lat. Miał nadzór kuratora. Potem odszedł z domu i wychowywała go babcia. Koniec przeszłości.
Przyszło mi na myśl, że to może być karma. Te przestępstwa nie zostały zadośćuczynione.
W pierwszym mieszkaniu po ślubie zostaliśmy okradzeni. W święta wielkanocne w biały dzień sąsiad z piętra niżej wyrąbał siekiera dolną część solidnych drzwi. Zabrał gramofon, tv, koce, ciuchy i błyskotki. Pieniędzy nie zauważył, a były one za szybą regału na wysokości oczu.
Takie dziecinne fanty. Po co okradać kogoś kto niewiele ma.
Potem w kolejnym mieszkaniu również w dzień ktoś włamał się i zabrał odtwarzacz dvd. Nie zdążył wziąć pilota. Chyba został na pamiątkę. Też musiał to być ktoś z sąsiadów. Ja byłam w pracy, ale mój mąż wpadał w ciągu dnia do domu, żeby coś zjeść. Musiał spłoszyć włamywacza, bo nic więcej nie ukradziono.
W kolejnym mieszkaniu ukradziono rower mojemu synowi. Dostał go na komunie. Stał na korytarzu przypięty do rury ec solidnym łańcuchem. Blok był zamknięty w godz. 21-6. I wtedy była kradzież. Oczywiście był to ktoś z sąsiadów.
W kolejnym mieszkaniu mój mąż stał się eks i chyba karma się wypełniła.
Z pierwszej kradzieży odzyskałam tv zawinięty w koc, z kolejnych nic.
Nigdy nie byłam materialistką, ale miałam dziwne uczucie, że ktoś obcy był w moim domu i grzebał w moich rzeczach.
I tak sobie pomyślałam, że to może był przykład karmy. Nie zastanawiałam się dlaczego byliśmy okradzeni. Widocznie byliśmy nieostrożni i ktoś ze znajomych to wykorzystał. Teraz myślę, że musiało nastąpić wyrównanie ubytków. Świat dąży do równowagi. Dawno temu mąż komuś coś zabrał, więc potem nam coś zabrano, jako rodzinie.
Dawno wybaczyłam złodziejom.
Czy to nie ciekawe?
Każdy skutek ma swoją przyczynę.
Dzisiaj jest 8 dzień księżycowy, przesłanie w tym dniu:

Czas zneutralizować karmę”

Nigdy nie widziałam związku przyczynowego z tymi kradzieżami aż do dzisiaj. Po tylu latach. Gdybym miała innego męża może nie byłoby tych strat. A może byłoby gorzej ;)
Może w końcu uwierzę w prawo karmy. 


21/06/2020

Chleb tostowy i omamy

Chory, który nie ma na nic ochoty i mało je to problem. Więc kiedy usłyszałam, że tata zjadłby chleb tostowy to postanowiłam go upiec. Nie dam choremu chleba ze sklepu. Dawno temu źródłem przepisów były zeszyty babci i mamy oraz kuchnia polska i niewiele książek. Teraz żyjemy w świetnych czasach, że wszystko czego szukamy znajdziemy w internecie. Przepis na chleb tostowy wzięłam ze Smakera. Jest prosty i podany był numer mąki. Chleb jest z mąki 480 (mam Szymanowską), 20 g drożdży, sól, miód i woda. Ciekawe co jest w sklepowych chlebach tostowych, że mogą miesiąc leżeć w torebce foliowej na półkach.


Cały proces trwał 155 minut. Wyszedł pyszny. Idealny do tostera. Seniorzy powinni jeść pieczywo z opiekacza lub z patelki. Takie jest lepiej przyswajalne. Oczywiście musi być lekko chrupiące, a nie spalone i trudne do pogryzienia. Następnym razem upiekę w foremce 33 cm i będzie niższy. Teraz piekłam w keksówce o długości 25 cm i wyszedł wysoki. Kromki nie można było upiec w całości. A może chlebek nie powinien tak urosnąć? Zaletą chleba na drożdżach jest to, że szybko stygnie. Zwykle piekę chleby na zakwasie, a one mają w sobie tyle gorąca i energii, że potrzebują minimum 3 godzin do krojenia.

Ja to mam szczęście. Mieszkam niedaleko rodziców. Chodzę pieszo, zwykle przez park.


Dzisiaj szłam wolno, bo wstąpiłam do kolektury po kupon gry. Skoro choroby serca to brak radości życia, to trzeba tę radość jakoś wywołać. A tata lubi zapisywać wyniki w zeszytach, liczyć ilość losowań itd. Sama wygrana jest na ostatnim miejscu.
Gdy dostał kupon musiał wstać z łóżka i go sprawdzić. Od razu mu się poprawił humor. Wygrał 2 zł.
Małymi kroczkami trzeba odgonić smutki i czarne myśli.

Przeczytałam mu poniższy tekst, który kiedyś zapisałam w notatkach. Nie znam autora, bo sądziłam, że w internecie nic nie ginie. A jednak.

Po co się martwić?

Są tylko dwa powody do zmartwień: albo jesteś zdrów albo chory.
Jeśli jesteś zdrów, to nie ma się o co martwić.
Jeśli jesteś chory, są dwa powody do zmartwień: albo wyzdrowiejesz albo umrzesz.
Jeśli wyzdrowiejesz, to nie ma się o co martwić.
Jeśli umrzesz, to są tylko dwa powody do zmartwień: albo pójdziesz do piekła, albo pójdziesz do nieba.
Jeśli trafisz do nieba, nie ma się o co martwić.
Jeśli trafisz do piekła, to będziesz tak zajęty witaniem się z kumplami, że nie będziesz miał czasu żeby się martwić.
Więc po cholerę się martwić???
Gdy człowiek się nad tym zastanowi to ciśnienie się obniża. Po co się zamartwiać czymś co nadejdzie prędzej czy później. Lepiej się zająć życiem, które jeszcze zostało do przeżycia.
Martwienie i użalanie się na swój los skraca życie. Trzeba na bieżąco rozwiązywać problemy, a nie patrzeć ciągle wstecz.
Okazało się, że po połknięciu 300 tabletek (30 dni po 10 tabletek) ojciec zaczął mieć omamy. Widzi 3 szklanki na stole, a tam stoi tylko jedna. W nocy obudził się i widział na suficie pełzające robaki. Zniknęły gdy mama powiedziała, że nic tam nie ma. Ale może być gorzej. Zaczęłam sprawdzać ulotki leków, które przyjmuje. Nie jestem kardiologiem, ale lek halucynogenny to prawdopodobnie Beto ZK. Ciekawe co powie lekarz. Tylko on może zmniejszyć dawkę, bo odstawienie musi być powolne, żeby sobie nie zaszkodzić.
Nie jestem kardiologiem, ale po lekturze ulotek zostawiłabym tylko 4 leki dziennie i IPP na czczo. Tabletki powielają swoje działanie i większość obniża ciśnienie krwi. Ojciec ma teraz ciśnienie ok. 99/66 i nic mu się nie chce. Kolejnego dnia łyka te tabletki, a ciśnienie spada i spada. Przez leki moczopędne znikają mu mięśnie. Mało pije, bo ciągle leży i nie ma kiedy jeść i pić. A tabletka wyciąga mu wodę z mięśni i chudnie. Tata jest szczupły, zawsze taki był. Nie ma chorób towarzyszących, ale przeżył dwa raki. Są leki na serce, których nie wolno brać gdy puls jest poniżej 60. Ojciec ma 61. Wszystko to jest w ulotkach i w internecie. Ilość leków nie przekłada się na ważność choroby.  
Brak jednej nerki też jest przeciwwskazaniem do niektórych leków, ponieważ jedna nerka ma filtrować pokarm, a nie dodatkowo obciążać ją utylizacją konserwanów z leków.
Ciekawe, że psychozę odlekową odkryto już w XIX wieku. Opisał ją w 1845 roku francuski psychiatra Jacques Joseph Moreau, który badał skutki palenia haszyszu u swoich pacjentów. Źródło: leki-niepsychotyczne-przyczyna-psychoz Lista leków nieopioidowych jest bardzo długa. Wszystko można znaleźć w internecie. W świetnych czasach żyjemy.
Halucynacje po lekach są normą. Dotyczy to leków na Parkinsona, depresję i choroby serca. To jest znane lekarzom praktykom. Ale nie wiedzą, który lek, czy kombinacja leków wpłynie na pacjenta. Jeden chory się może nie przyznać do omamów, na innego nie zadziała. Dlatego zawsze konieczna jest konsultacja z kardiologiem, a nie farmaceutą czy internetem, moim zdaniem. W ulotkach jest wiedza, ale jej zastosowanie należy do lekarza.
Tata dostał już prezenty na imieniny i na dzień ojca i to też poprawiło mu humor. Przyda się na rehabilitację. Prezenty są praktyczne :)
Ostatnia wizyta mojej mamy w aptece nikomu nie podniosła ciśnienia, tylko mnie. Mama miała recepty na produkty medyczne dla ojca. 1 recepta na 2,5 paczki na miesiąc. Dala 2 recepty i czekała na 5 paczek. Odpłatność wynosiła ZERO. Przez 60 lat płacenia składek uzbierało się wystarczająco dużo kasy, żeby być obsłużonym właściwie. Niby prosta czynność, a zaczęło się oszukiwanie. Kobieta z okienka najpierw usiłowała mamie wmówić, że ma dopłacić 25 zł. Potem mówiła, że „system nie działa”. A mama, że co ją to obchodzi, ma być tak jak napisano na receptach. Potem ta kobieta zniknęła na zapleczu, może napić się kawy? A mama czeka. Trwało to ponad 40 minut. W końcu kobieta pracująca niby w aptece wyszła, upewniła się, że mama nie chce 6 paczek i wydała jej 5 paczek na bezpłatną receptę. Zakazałam jej chodzić do tej apteki po cokolwiek. Obok są jeszcze trzy, więc nie można się godzić na oszustwo. A tata na to, że nie jest w stanie na wszystko uważać. Po czasie dojdzie do tego, że go oszukano. Czy można się na to godzić. Ja nie będę tego tolerować. Takie sytuacje podnoszą mi ciśnienie. Staram się nie gardzić złymi ludźmi, ale nijak nie mogę ich zrozumieć.
Wraca taka kobieta do domu, a tam dziecko/mąż pyta: jak było w pracy? Więc ta kobieta mówi, że nie udało się jej oszukać seniorki, ale za to ukradła jej 40 minut z życia. Oh mamo, mówi dziecko/mąż, jaka ty jesteś świetna. Dlatego nie wierzę w karmę.
Jedyne wyjście w tej sytuacji to wyręczać w takich sytuacjach seniorów. Póki co myślę i nie dam oszukiwać dzieci i starszych.

18/06/2020

Natura

Byłam dzisiaj umówiona na 14. Ale wcześniej musiałam zajrzeć do rodziców. Wypiliśmy po butelce Portera, oczywiście za zdrowie. Potem prawie frunęłam do domu i byłam pół godziny przed czasem. Gdy minęła umówiona godzina to zaczęłam się denerwować i chodzić. Zbierały się ciemne chmury. Nic nowego, wczoraj też były chmury, potem wiatr, a na końcu ulewny deszcz.
Od kilku dni gołębie rozbijają się o moje szyby. Przecież błyszczą się w słońcu, więc wiadomo, że tam się nie leci. Gołębie zostawiają brudny ślad na szybach, ale nie było spektakularnych kształtów, jak kiedyś.
Dzisiaj zauważyłam na szybie wewnętrznej niby motyla, czyli ćmę. Nie zapraszałam jej.



Wpadła i sobie siedzi w słońcu. Wczorajszy deszcz zostawił na szybie krople kurzu.
Poszłam do kuchni. Czarne chmury sobie poszły, wiatru nie było, ani grzmotów i błysków. Zaczął padać deszcz, intensywny. Ciągle zerkałam czy przyjechał samochód. Stałam i się zapatrzyłam na drzewo. Na wiosnę było tam gniazdo, ale potem w jakiś sposób wylądowało na ziemi. Gdy tak patrzyłam usłyszałam trzask i zobaczyłam jak gałąź oderwała się i upadła na chodnik tarasując wejście do klatki. Na moich oczach, jak w przedstawieniu.
Była godzina 14:50.


Dziwne, bo nie było żadnego podmuchu, ani uderzenia piorunem. Widocznie było spróchniałe i nasiąknęło wczorajszym deszczem. Dobrze, że nikogo nie było na chodniku. Marne szanse na ucieczkę.
O godzinie 15:03 już byli strażacy. Przyjechali na sygnale. Dwóch piłowało gałęzie, a 3 przenosiło je na trawnik.


O 15:08 skończyli pracę, wcale się nie śpiesząc, a o 15:10 pojechali dalej.


Lubię patrzeć jak ludzie dobrze wykonują swoją pracę. Robią to pewnie setki razy, ale to czysta przyjemność zobaczyć to na własne oczy.


Jaki człowiek jest mały i bezradny wobec natury. Nie potrafi ujarzmić sił przyrody, może tylko usuwać skutki bałaganu. Nie potrafi zatrzymać deszczu, nie panuje nad piorunami, osuwiskami, czy huraganami. Żyjemy tysiące lat, a o działaniu natury nic nie wiemy.


Co roku przycinane są gałęzie, ale ci ludzie bawią się w konstruktorów bonzai. Nadają taki kształt drzewom, że gałęzie rosną w poziomie, a potem upadają na samochody lub na ludzi. Nikt nie sprawdza jakości ich pracy. Duża różnica w wykonywaniu swoich obowiązków.
Gość w końcu przyjechał 1,5 godziny po czasie. To przez trudne warunki drogowe, więc nic nie mówiłam. Życie jest najważniejsze.


15/06/2020

Myślenie - Louise L. Hay

Każdy człowiek rodzi się jako skończona całość. Urodził się konkretnego dnia, o określonej porze, w określonym miejscu, w szczególnej rodzinie, która nadaje mu imię i nazwisko. I już. Jesteśmy ludźmi z konkretnym zasobem. A co z tym zrobimy to już nasza sprawa. Potem są jeszcze różne okoliczności i zdarzenia, a także nasze wybory lub brak działania. Są ludzie, którzy myślą, że to co ich spotyka już takie musi być. Nie zadają żadnych pytań. Żyją użalając się nad sobą, a potem umierają.
Niektórym to nie wystarcza. Zadają pytania i dociekają czy nie można czegoś zrobić inaczej. Po tragediach zastanawiają się dlaczego ich to spotkało.
Gdy pytasz to zawsze pojawi się ktoś kto odpowie.


I tak było ze mną. Gdy moje życie się zawaliło, to szukałam z jakiej to było przyczyny. I trafiłam na książkę Louise Lynn Hay – Możesz uzdrowić swoje życie (1984). Louise była kobietą po przejściach i wyszła z bałaganu za pomocą zmiany własnego myślenia. Moje życie w porównaniu z jej to bajka, przecież nie zostałam zgwałcona w wieku 5 lat. Jej poglądy i porady są inspirujące.

Praca nad swoimi myślami jest jednym ze sposobów dokonywania zmian w życiu.

W skrajnych przypadkach negatywne myślenie zatyka mózg i nie pozwala na przepływ miłości i radości w wolny i otwarty sposób. Stąd wielka liczba wylewów krwi do mózgu. Jesteśmy poddawani praniu mózgu. Karmi się nas negatywnymi wzorcami, które przejmujemy i rujnujemy własne życie. Myślimy o sobie jak najgorzej.
Jeśli chorujesz i nie bawi cię słuchanie złych tekstów, to zacznij pracować nad swoimi myślami. To jest najważniejsze.
Nie bojkotuj dobrego życia negatywnymi myślami. Niezadowolony człowiek jest jak tykająca bomba, zdolna do wszystkiego. Może zrobić wiele zła. A przecież życie nie na tym polega.

Jest kilka zasad, od których można zacząć:
  1. Nie krytykuj. Od krytykowania nikt się jeszcze nie zmienił. Krytyka jest dołująca, nie zmusza do zmian, bo przecież „takie zero nie zasługuje na nic dobrego”. Zacznij od siebie. Gdy krytykujesz siebie, to zmiany będą negatywne. Kiedy akceptujesz siebie, zmieniasz się pozytywnie. Zaakceptuj swoje wady.
  2. Zatrzymaj negatywne myśli. Czarnowidztwo ma moc sprawczą. Znajdź sobie jakiś symbol, czy obraz przyjemnego miejsca, który cię podbuduje. To łatwe. Gdy robi się ciężko to przywołaj go w myślach, a chmury znikną.
  3. Bądź dla siebie miły, hojny i cierpliwy. Traktuj siebie jak najukochańszą osobę. Nic nie przychodzi od razu, bądź cierpliwy w zmienianiu swego życia.
  4. Chwal siebie, bo pochwała wzmacnia. Zacznij od zwykłych rzeczy, jak np. dobre odkurzenie mieszkania, czy zrobienie pysznej kawy (sobie :)). Każda okazja jest dobra.
  5. Proś o pomoc. Jeśli sobie z czymś nie radzisz to proś. Ludzie rzadko w takim przypadku odmawiają. Chyba, że ciągle jesteś roszczeniowy i przerzucasz na znajomych swoje kłopoty.
  6. Kochaj swoje wady. Przecież taki się urodziłeś, do czegoś ci są one potrzebne. Gdy zmieniasz swoje wzorce myślenia, z czasem pozbędziesz się negatywnych zachowań.
  7. Dbaj o swoje ciało. To przecież pojazd na ziemskie życie. Nie musisz robić rewolucji. Zacznij od eliminacji trucizn, wszystkiego co ci szkodzi. Z umiarem i powoli. Obserwuj siebie i szanuj swoje ciało. Masz je jedno.
  8. Wybaczaj, sobie i innym. Najlepiej patrząc w lustro. Spójrz sobie w oczy i zobacz miłość. Powiedz „Kocham cię”. Z doświadczenia wiem, że innym można łatwo wybaczyć, wystarczy trochę pracy. Najtrudniej wybaczyć sobie, bezwarunkowo. Ale jest to możliwe.
  9. Zmień się od teraz. Nie czekaj na odpowiedni moment. Działaj. Zrób pierwszy krok, a potem już pójdzie.
  10. Życie jest proste. Otrzymujemy to co dajemy. Więc się nie użalaj nad sobą. Nie umniejszaj siebie, ani nikogo innego. Każdego dnia zrób mały krok do zmiany swego życia na lepsze. Zasługujesz na najlepsze.

Louise Hay była moją pierwszą nauczycielką nowego sposobu myślenia. Przeżyła w końcu 33.138 dni, zmarła w wieku ponad 90 lat (2017). Zostawiła po sobie wiele książek i projektów. Jest najlepszym świadectwem swoich poglądów. A mnie wystarczyła tylko jedna jej książka i wszystko zrozumiałam i zmieniłam. Ha, trochę to trwało ;). Ciągle zaglądam do tej książki, a minęło już tyle lat.

Człowiek szczęśliwy musi najpierw być nieszczęśliwy, żeby zobaczyć zmianę. Tylko głodny doceni zwykłe jedzenie. Zawsze najpierw idzie ciemność, a potem rozjaśnia ją światłość. Nic nie jest dobre ani złe.

Myślenie ma moc uzdrawiania siebie. W niedzielę w porze obiadowej oglądałam film z 1957 roku „The Wings of Eagles” - „Na skrzydłach orłów” - biografia pilota Franka Weada (John Wayne). Jest tam taki wątek, gdy bohater spada ze schodów i łamie kręgosłup. Lekarze mówią, że nigdy nie będzie chodził, że to nieodwracalne uszkodzenie. Wtedy przyjaciel go wspiera i mobilizuje do zmiany myślenia. Każe mu powtarzać w kółko „Poruszę tym palcem” i patrzy na paluch u lewej nogi. Nie miał nic innego do roboty. I tak się stało, bo przecież mózg to generator. To historia prawdziwa. Fajnie się oglądało tak stary film. Wszystko jest po coś.

Wiele osób czyta „mądre” myśli i nic z tym nie robi. Od czytania nic się nie zmieni. Działaj. Inni już przeszli tą drogę. I długo żyli w zdrowiu i szczęściu.
Po usunięciu bałaganu z mieszkania pora na usunięcie negatywnych, dołujących myśli z głowy. MOŻESZ, a nie musisz. Jeśli CHCESZ.


    PS. Ojciec dochodzi do siebie. Powoli. Gdy wchodzę widzę szmacianą lalkę, która leży prawie bez życia. Potem następuje zmiana, człowiek się ożywia, dostaje energii. Gdy wychodzę tata chodzi, siedzi, rozmawia, jest innym człowiekiem. Mnie niczego nie ubywa, a tacie przybywa. To magia, czyli jeszcze niezbadane naukowo zdarzenia.

06/06/2020

Sen z roślinami

Zasnęłam natychmiast po położeniu się. Choć to pełnia.

Byłam w jakimś pomieszczeniu. Nie było okien więc nie było światła słonecznego. Siedziałam przy dużym stole. Ktoś położył przede mną kartki z narysowanymi dziwnymi roślinami. Były to 3 kartki, które sobie rozłożyłam. 
 

Rozejrzałam się wokół, bo nie wiedziałam co jest grane i co ja tam robię. Dlaczego w snach jesteśmy zawsze w środku czegoś, bez żadnego wprowadzenia w akcję ;)
Ten facet powiedział, że mam napisać na każdej kartce nazwę każdej rośliny. Popatrzyłam na te obrazki, wyglądały jak narysowane przez dziecko, takie naiwne. Kolory były wyblakłe, jakby to były kiepskie kredki. Potem spojrzałam wokół i zauważyłam jeszcze jednego faceta, który siedział w rogu pomieszczenia, w cieniu i przyglądał mi się.
Wpadłam w panikę. Nie lubię jak się mnie do czegoś zmusza. Nie wiedziałam co mam robić, chciałam uciec, ale dokąd? Wiec się obudziłam.
Nie wierzyłam, że się obudziłam, bo nie widziałam zegarka i byłam sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Wróciłam do snu.
Znowu byłam w pomieszczeniu „przesłuchań”. Tym razem facet, który ze mną rozmawiał położył przede mną 5 kartek z dziwnymi roślinami.


Pomyślałam, że to przebudzenie to ściema i nie ma żartów. Nie jest możliwy powrót do tego samego snu. Skoro potrafią zrobić coś takiego to nie ma żartów. Spojrzałam na te kartki i na każdej napisałam nazwę rośliny, która była namalowana. Może to był test, bo myślałam, że wszyscy wiedzą co to za rośliny. Więc po co ta cała maskarada i straszenie. Chciałam już to mieć za sobą i szybko wykonałam to czego ode mnie żądano. Choć facet nie powiedział magicznego PROSZĘ ;) Panowie byli zadowoleni. Pomyślałam jeszcze, że może oni są z innego świata i naprawdę nie znają tych roślin. Wolałam więcej nie myśleć na ten temat.

Całe szczęście, że się obudziłam. ;)
Mogłam się ruszać i sprawdzić godzinę. Była 6:40.

Dziwny ten sen. Gdy szukałam w internecie rysunków podobnych do tych ze snu to natrafiłam na manuskrypt Voynicha.


To bardzo zagadkowa księga, zawierająca ciekawe rysunki i tekst w nieznanym języku.

Dzisiaj imieniny miesiąca. 6.06.
59 lat temu zmarł Carl Gustav Jung.
26 lipca 2020 roku będzie 145 rocznica urodzin psychiatry, który przeżył 31.361 dni. O 112 dni mniej niż mój tata, na razie.
Dzisiaj mijają też 52 lata od śmierci prokuratora Roberta F.Kennedy'ego, ojca 11 dzieci. W kwietniu tego roku zginęła jego wnuczka i prawnuk, a w zeszłym roku w sierpniu inna wnuczka. Taka rodzina.
Taki dzień.


05/06/2020

Pełnia

To już 25 dzień od zawału. Wróciła normalność. Ale inna. Wszystko się zmieniło i kręci się wokół zdrowia.

 to wczorajsza fotka z 4 czerwca 21:48 98,9%

Leki jak nie zabiją to nie wiadomo co. Ciśnienie ojciec ma poniżej 100 a każdy z 10 leków obniża je jeszcze bardziej. Lekarze nie wydali żadnych zaleceń, bo ojciec całe życie był szczupły i sprawny fizycznie. Miał zawał niezgodnie z wytycznymi who, nie ma nadwagi i nie jest obłożnie chory. Powinien mieć raka płuc, bo palił ponad 40 lat, a spirometria jest idealna. Pojawił się niepokojący objaw – tata często mówi o śmierci i zaczyna po raz kolejny (4) porządkować swoje rzeczy. Sprawy prawne są dawno uregulowane, każdy wie co ma robić.

 to pełnia 100% z dzisiaj 5/6/2020
w godzinie pełni 21:13 nie był widoczny z mojego balkonu,
jest dużo niżej




Po wizycie fryzjerki humor mu się poprawił, czarne myśli odeszły.
To szczęście w nieszczęściu, że nie ma ochoty na oglądanie tv i teatrzyku iluzji.


Ciekawe zdarzenie. Zegar na baterie chodzi wstecz. Czy to dobry omen czy niekoniecznie?
Przyszłam po godzinie 12, a po jakimś czasie zauważyłam, że godzina jest niewłaściwa. A sekundnik idzie do tylu. Nagrałam to, bo nikt nie uwierzy. Plik mp4 ma 71,09 MB i nie umiem go wysłać, na razie ;) Nikt nie zauważył tego, bo przecież są ważniejsze rzeczy. Nie słyszałam, żeby zegar postanowił odmierzać czas do urodzin. O tym, że zegar staje w ważnych chwilach to słyszałam, a ten cofa czas.

Szczawik umiera. Wziął na siebie chorobę taty. Udało mi się uratować kilka pędów i zobaczymy czy odrośnie.
Mam kupiła też nową paprotkę do sypialni, bo one najlepiej wyciągają choroby. Jest też nowy skrzydłokwiat.
Trzeba umilić pobyt w domu podczas choroby.
U siebie też poprzestawiałam kwiaty, żeby wspierały rejon zdrowia i przodków. Jeden dzień pościłam w intencji wyzdrowienia. A truskawki w tym roku są pyszne. Tylko rekonwalescent nie ma na nic ochoty.
Jeśli można coś zrobić to trzeba to robić.