31/05/2022

Bhavani i Ra

Jak to dziwnie życie się toczy. Przed snem postanowiłam poczytać sobie jakąś książkę. Lubię książki papierowe. Nie zdążyłam jej nawet otworzyć, gdy wypadła z niej mała karteczka.

rozmiar 6,50 X 5,50

Ta karteczka ma ok. 35 lat. To niewiarygodne, ale prawdziwe. Jest to pamiątka z nadania mi nowego imienia w tym nowym życiu. Pisałam kiedyś o tym na blogu, ale nie będę szukała. Byłyśmy z przyjaciółką na jakimś wyjeździe z grupą, a raczej z sektą. Ja mało z tego pamiętam, ale tak ich określiła moja przyjaciółka, a ja jej ufam.

To był wyjazd, jakich było wiele w tamtych czasach. Były medytacje, nauki i inne bzdety. Zwieńczeniem było nadanie imion, w tym kulcie, cokolwiek to było.

No i dostałam tą karteczkę z pojaśnieniem, bo nie rozumiałam dlaczego dostałam takie, a nie inne imię. Mistrzem ceremonii była osoba anglojęzyczna. Przykazano nam, żeby nikomu nie zdradzać tego imienia. Ale gdy przeczytałam moje imię, to zaczęłam się śmiać. I oczywiście z przyjaciółką wymieniłyśmy się tą informacją.

Nadal mnie to śmieszy. Zastanawiam się dlaczego ktoś może nosić imię po jakiejś świętej osobie – bogu. To raczej brzemię niż impuls do dobrego życia.

Bhavani to źródło twórczej energii, a moja droga życia sumuje się do 55. Nie podawałam im mojej daty urodzenia.

Nigdy nie używałam tego imienia, bo nasze drogi z tą sektą się rozeszły.

Każda potrzebna (i nie) wiedza jest w zasięgu internetu 😎

Imię, które dostaje człowiek od rodziców jest ważne. Powinno uskrzydlać, dodawać skrzydeł, pomagać w życiu.

Cieszę się, że nie dostałam imienia z literami Q (niewolnik), V (nierówność: lepszy- gorszy) czy X (zamyka energię, tortury).

W moim imieniu są tylko 3 litery: B – powstawanie, utajone życie, matka z dzieckiem; A – zmieniać; R – częstotliwość, manifestacja życia. Wszystkie związane z ruchem. Mogę powiedzieć, że zmiana to moje kolejne podsumowujące imię.

Są też rodzice, którym nie zależy na dobru dziecka i dają dziecku numer zamiast imienia. Numery dostajemy od urzędów systemu przez całe życie, a imię ma być wyjątkowe i nieść nas przez życie.

Zecharia Sitchin w 12 Planecie (słuchałam dzisiaj 1,5 godziny podczas zakupów audiobooka 12_Planeta ) opowiada  o Szumerach. Na starożytnym Bliskim Wschodzie nazwy osób i miejsc miały znaczenie. Ale dla współczesnych nie mają sensu. Chyba dlatego, że ich nie rozumiemy. Sumerowie używali sylab dla określenia Boga, miasta czy krajów. Cała ich historia, osiągnięcia, tabele matematyczne i astronomiczne, przepowiednie astrologiczne kosmologia, są zapisana na tabliczkach, których teraz jest ok. 25 tys. Czy z powodu tych artefaktów usa zabijają ludzi na Bliskim Wschodzie?

Stąd chyba imię Boga Słońce Ra. Im krócej, tym lepiej. 🌞🌞

W moim imieniu mam RA i AR. I chyba dlatego moim ulubionym ciałem niebieskim jest Słońce, bo w końcu jestem Jedynką z drogi życia. Właściwie to Słońcu codziennie oddaję cześć, codziennie wita się ze mną.

Chyba Słońce jest dla mnie najważniejsze. W końcu każdy człowiek ma splot słoneczny, a nie księżycowy czy marsowy. Na Słońcu nie ma nic do rozpuszczenia, świeci własnym blaskiem.

Imiona czytamy jak chcemy, od lewa do prawa, od prawej do lewej, po skosie, zmieniamy kolejność. Jak np. Atena i Aneta, Leon i Elon czy Noel. Wszystko jest to samo, tylko kolejność wibracji ma znaczenie.

27 lat temu, moi klienci z Bliskiego Wschodu musieli rejestrować firmy. Mężczyźni mają 3 imiona. Po naszemu ich trzecie imię to u nas nazwisko. Tak mi powiedzieli, że u nich każdy dostaje swoje imię, do którego dodaje się imię ojca i imię dziadka. Każdy przedstawia się pełnymi, bez skrótów, trzema imionami.

 

Nie wiem jak to jest z kobietami, ale oni kobiety uważają za coś gorszego. Niestety, doświadczyłam tego od niektórych.

Rudolf Steiner w IX wykładzie GA 102 (wybiórczo wczoraj przeczytałam 😎) „Wpływ istot duchowych na człowieka” pisał, że w czasach starożytnych to, co przeżył ojciec, dziadek, pradziadek, było w takim samym stopniu przedmiotem pamięci, jak własne przeżycia człowieka. Zewnętrznym znakiem istnienia takiej pamięci są właśnie takie imiona jak Noe, Adam i tak dalej. Te imiona nie oznaczają pojedynczych osób między narodzinami a śmiercią. Dawniej nadawanie imienia szło tak daleko, jak pamięć sięgała do pokoleń, tak daleko, jak krew płynęła przez pokolenia.

Adam” to tylko imię, które trwa tak długo, jak trwa pamięć. „Ja i Ojciec Abraham jesteśmy jednym”. Każda jednostka czuła się ukryta w świadomości duszy grupowej, w „Ojcu Abrahamie”.

Ta tradycja nadal obowiązuje na wschodzie.

Oglądałam wcześniej serial dokumentalny o odkrywaniu grobowców w Egipcie. W jednym odcinku, stażystka oddała mocz w jednym z grobowców. Bo miała ochotę. W moim świecie nazywa się to bezczeszczeniem miejsca pochówku, czy miejsca uświęconego. I tam opisano, że nowi faraonowie wymazywali imiona poprzednich władców, żeby pamięć o nich znikła. Niszczyli wszystko co zbudowali. Wtedy przestawali istnieć, bo nie było po nich śladu. Czy ta wiara miała sens.

W magii wszystko co istnieje ma swoje imię. Czyli, jeśli coś nie ma imienia to nie funkcjonuje. Jeśli wymyśla się jakieś byty, to trzeba nadać im wyjątkowe imię.

Jestem ciekawa jakie jest moje duchowe imię, czyli między śmiercią, a narodzinami. Każdy ma swoje indywidualne, niepowtarzalne imię ducha. I tym imieniem będziemy się poznawać ze znajomymi w duchowej przestrzeni.

Jeśli ktoś mówi, że imię nic nie znaczy, to niech to sprawdzi. Okaże się, że jesteśmy tacy, a nie inni. Nie tylko data, miejsce i godzina urodzenia ma znaczenie, ale też wszystkie imiona i nazwiska, a także pseudonimy i przezwiska. Sprawdź to sam, a dowiesz się o sobie więcej. Wykorzystaj ten czas do poznania siebie.

A najważniejsze są imiona narodów. Nie ma już sumeryjczyków, akadyjczyków, ariów, atlantydów i wielu innych. Ale pamięć i dokonania przetrwały.

Wracają książki, które kiedyś przeczytałam, ale ich nie pamiętałam. Teraz jest ich czas. Nigdy się nie nudzę.

Zadaję pytanie, a odpowiedzi napływają natychmiast z różnych źródeł.

Świat mi się kłania. 🌞


20/05/2022

Zimna Zośka

W połowie maja jest czas na odwiedziny mojej babci Zofii. W tym roku pojechałam na cmentarz z mamą. Najpierw są zimni ogrodnicy, a potem zimna Zośka. Chyba coś się nie udało, bo nie było zimno.

Maj to szczególny miesiąc. Babcia zmarła 13 maja, a imieniny obchodziła 15 maja. Zawsze wyprawiała, do końca. Nasza wizyta była w 30 rocznicę śmierci (1992 r.). Ja byłam kilka razy, a mama 30.

Szłyśmy przez cmentarz. Minęłyśmy ok. 200 grobów (groby były widoczne w 3 rzędach po każdej stronie) i nie było nikogo, kto by umarł w 2020 i 2021 roku. To już kolejny cmentarz z taką anomalią.

Rzadko chodzę na cmentarze, bo tam nic nie ma. W grobach są tylko kości lub popiół. Dusze dawno odleciały. Ale tradycja, taki rodzinny rytuał, żeby chodzić na imieniny. Kości – kości-ół.


Jak widać na zdjęciu tuż za murem są domki, w których mieszkają ludzie. Nie jest to dobry pomysł. Cmentarze były kiedyś na uboczu. Bo to niehigieniczne. Rozkładające się ciała zanieczyszczają glebę, dostają się do wód gruntowych. Nic co rośnie w ogródkach tych domów, raczej nie nadaje się do jedzenia. Steiner pisał, że takie obiekty należy odgrodzić od siebie sadząc drzewa. Nie mogę znaleźć tego wykładu, ale mówił o orzechu i jeszcze innych drzewach. Takie drzewa mają chronić żyjących. Chyba ci ludzie o tym wiedzą, bo sprzątając ścieżki wokół nagrobka znalazłam łupinki po orzechach włoskich. To było nieprawdopodobne znalezisko. 👀

Oczywiście trzeba było się pomodlić. Na pomniku napisane, że zmarli proszą o Zdrowaś Maria. Prosisz – masz. Tylko, że ja nie mówię tej modlitwy (jest dziwna), słabo ją pamiętam. Więc mama mówiła na głoś, a ja razem z nią. W dwóch miejscach zapomniałam tekstu. Nikogo wokół, a my możemy na głos się modlić. Ciekawe doświadczenie.

Gdy wróciłam do domu to zauważyłam, że jakiś ptaszek narobił mi na piękną białą bluzkę. Co prawda plama była wielkości biedronki, ale nie chciała się sprać. Co te ptaki jedzą? 😎 A tak mało drzew tam było. Ptaki do mnie lgną, gdziekolwiek jestem.

Maj to też miesiąc kwitnącego bzu i konwalii. Pięknie pachną.


14/05/2022

Dobra 13

Wczoraj był dobry dzień, jak zwykle w piątek trzynastego. Tak jest w moim otoczeniu. Wcześniej tego dnia broniłam pracę magisterską, wiele było wyzdrowień z chorób, udanych operacji w mojej rodzinie. A wczoraj mamie zrobiło się lepiej. Miała biegunkę. Trzeba było sobie przypomnieć o jagodach, które w takiej sytuacji są pomocne. Mam jeszcze 3 słoiczki z 2018 r. Przez prawie 4 lata nie były potrzebne. Wszystko ma swój czas.

Zmienił się jej głos. Trochę mnie to niepokoi, bo z tym objawem mam złe skojarzenia.

Wczoraj była też piękna podwójna tęcza. Po krótkim deszczu.

 

Zdałam sobie sprawę, że dawno nie widziałam pojedynczej tęczy.

Na balkonie truskawki rosną i niedługo będzie zbiór 😎

Rosną też bratki. W tym roku mam wyłącznie fioletowe.

Dzisiaj wysłuchałam wykładu, w którym opisano, że dusze Sprawiedliwych mogą przyjść do człowieka i mu pomagać. Oczywiście do takiego, który ma pragnienie naprawy. Bo tak się zastanawiam kim są ludzie z mojego snu i jawy sen-z-blaskiem

Właśnie z powodu ich blasku, nieziemskiego wyglądu mogą to być takie właśnie dusze. Czuję, że czegoś ode mnie chcą. Może porozmawiać?

Postanowiłam nie marnować swego życia na bzdety i wejść choć jeden stopień na drabinie rozwoju. Pomoc jest, bo o czymkolwiek pomyślę to znajduję prawie natychmiast pojaśnienia i rozwiązanie. Ciekawie się zapowiada współpraca, a właściwie moja naprawa.

Czas płynie, tik tak.

 

02/05/2022

Zmarli

W czwartek rano dostałam powiadomienie z apki (jak zwykle) i przy okazji przeglądałam różne obrazy. Nie jestem religijna, a trafiłam na obrazy Rafaela. Zwłaszcza jeden przyciągnął moją uwagę. To Madonna Sykstyńska.


Nie znam się na sztuce, ale zdziwiły mnie zielone zasłony, a poniżej aniołki. Czy w niebiosach są zielone zasłony? Co zasłaniają? Te aniołki są bardziej znane niż cały obraz. Wycięto je z obrazu i wykorzystuje na kartkach z życzeniami i w innych celach marketingowych.

Aniołki patrzą poza obraz, w prawo (ich lewo), w świat niematerialny.


Potem przeczytałam wykład Rudolfa Steinera wygłoszony w Essen, 23 kwietnia 1913 roku pt. O związku ze zmarłymi. Od 2 lat czytam sporo o zmarłych, zaświatach, śmierci itp. Nic wielkiego, jestem obeznana.

A potem nie mogłam zasnąć w nocy. To dziwne, bo akurat zbliżał się nów, a nie pełnia.

Rano zadzwoniła mama, że nasza kuzynka zmarła poprzedniego dnia. Poszła do szpitala na operację serca, wymiana zastawki, czy coś podobnego. Było jej lepiej, zdrowiał, a na drugi dzień rano, w czasie obchodu, dostała udaru i zmarła natychmiast. Pomoc była natychmiastowa, a jednak jej już nie ma. Dziwne to uczucie gdy na telefonie widzisz numer kobiety, a odzywa się mężczyzna. Mama była w szoku, bo tydzień wcześniej rozmawiały przez telefon i składały sobie i rodzinom życzenia świąteczne.

Mama też nie spała w nocy, ale ona zwykle czuje wiadomości z zaświatów, bo jest Jedenastką. Tata się zdenerwował, bo on czeka na śmierć, a umiera jego chrześnica, 19 lat młodsza. To tak nie działa, że odchodzi ten co chce. Musi widocznie się naprawić.

Zapamiętamy kuzynkę, bo miała ładny głos. Byliśmy w stałym kontakcie, jak to w rodzinie. W świecie duchowym odnajdziemy się.

Zapaliliśmy świece w domu.


Wracając do wykładu Rudolfa Steinera.

Gdy czytałam Tybetańską Księgę Umarłych to zastanawiałam się po co czytać zmarłemu drogę duszy po zaświatach. On jest w innym świecie, a my tutaj. On chyba lepiej wie, jak tam jest. Otrzymałam odpowiedź teraz.

Wiele dusz śpi w życiu na ziemi, nawet się nie modli. Żyje, a jakby nie żyje.

Niczego się nie uczą o świecie duchowym. Nie wiedzą co ich tam czeka, są zagubieni. Nam się wydaje, że jak trafiamy w zaświaty to wszystko wiadomo, gdzie iść, co robić, z kim się spotykać itp.

A tak nie jest. Im bardziej materialistyczny człowiek tym trudniej jest mu zostawić materialny świat. Tak kocha pieniążki. Prawie umierają z głodu.

Steiner uważa, że „Życie nigdy nie może być zrozumiane za pomocą praw fizycznych, ponieważ płynie do świata fizycznego z wyższych światów.”

Zresztą tak samo uważał Einstein, który często medytował siedząc w fotelu.

Ludzie myśleli, że drzemał, a on czerpał ze świata duchowego inspirację. Podobnie jak wielu innych twórców, naukowców, czy artystów.

A co żywa osoba może zrobić dla kogoś, kto umarł przed nim? Najprostszą rzeczą, jaką może zrobić, to czytać idee, koncepcje, pojęcia związane ze światem nadzmysłowym. Wtedy taka istota, między śmiercią a nowym życiem nie jest zagubiona. To odpowiedź na moje wątpliwości dotyczące czytania zmarłemu Tybetańskiej Księgi Umarłych. Oczywiście mistrzowi zen nie trzeba czytać, ale zwykłym ludziom tak.

Umarli również pracują dla żywych, zwłaszcza rodzice dla swoich dzieci, jeśli zmarli bardzo wcześnie. I tutaj Rudolf Steiner tłumaczy to na przykładzie Rafaela. Ojciec Rafaela, Giovanni Santi, zmarł, gdy Rafael miał jedenaście lat. Był malarzem i poetą. Pracował z zaświatów przez ręce syna, który był wybitnie zdolny i miał więcej talentu. Czuwał nad nim nie tylko artystycznie.

Jak to życie jest splątane 😎

Każdy przynajmniej raz w życiu doświadczył opieki ze świata nadzmysłowego. Zwykle są to zbiegi okoliczności, nie zdążyliśmy na autobus, który miał potem wypadek i inne tego typu sytuacje. Zawsze ktoś się o nas troszczy. Najlepiej o tym wiedza dzieci zmarłych rodziców.

Aby otrzymać bezpośrednią komunikację ze świata duchowego, potrzebujemy pewnego treningu duszy, trzeba też zbudować most pomiędzy światami. Opisywałam kilka lat temu zdarzenia, które doprowadziły do spotkania po latach z moją przyjaciółką. To był przedziwny splot przypadków.

W życiu powinniśmy „zbierać” jak najwięcej dusz w realnym świecie, żeby w innym wymiarze łatwo się rozpoznać. Samotność nam nie grozi. Trzeba budować wiele takich połączeń.

My mamy wpływ na zmarłych, a oni mają wpływ na nas. Wszystkiego trzeba się nauczyć i wiedzieć, że tak można. Ile wcieleń można zaoszczędzić.

Zmarli rozumieją naszą mowę przez 4 lub 5 lat po śmierci. Nasze myśli przez dłuższy czas.

Jeśli nie masz życia duchowego to zacznij od czegoś prostego – od modlitwy. Poczujesz opiekę. Na początek to wystarczy.

Co czeka ludzi bez sumienia? Proszę przeczytać wykład.

https://rsarchive.org/Lectures/19130423p01.html

Końcówka dziwna, bo wyjaśnia jak najlepiej odnajdywać zmarłych.


Nie ma sensu płakać po śmierci bliskiej osoby. Umarli i żywi należą do jednego świata, następuje tylko zmiana formy. Jednak przykro jest gdy ludzie młodsi od nas odchodzą przed nami.

Plan świata polega na ciągłym stawaniu się i przemijaniu, dopóki niebo nie zostanie ustanowione na ziemi.

Jak mówią, to Rudolf Steiner otwiera zieloną kurtynę i umożliwia zajrzenie w świat duchowy. Jak na obrazie Rafaela.

Nic nie dzieje się przypadkiem.