Jak to dziwnie życie się toczy. Przed snem postanowiłam poczytać sobie jakąś książkę. Lubię książki papierowe. Nie zdążyłam jej nawet otworzyć, gdy wypadła z niej mała karteczka.
Ta karteczka ma ok. 35 lat. To niewiarygodne, ale prawdziwe. Jest to pamiątka z nadania mi nowego imienia w tym nowym życiu. Pisałam kiedyś o tym na blogu, ale nie będę szukała. Byłyśmy z przyjaciółką na jakimś wyjeździe z grupą, a raczej z sektą. Ja mało z tego pamiętam, ale tak ich określiła moja przyjaciółka, a ja jej ufam.
To był wyjazd, jakich było wiele w tamtych czasach. Były medytacje, nauki i inne bzdety. Zwieńczeniem było nadanie imion, w tym kulcie, cokolwiek to było.
No i dostałam tą karteczkę z pojaśnieniem, bo nie rozumiałam dlaczego dostałam takie, a nie inne imię. Mistrzem ceremonii była osoba anglojęzyczna. Przykazano nam, żeby nikomu nie zdradzać tego imienia. Ale gdy przeczytałam moje imię, to zaczęłam się śmiać. I oczywiście z przyjaciółką wymieniłyśmy się tą informacją.
Nadal mnie to śmieszy. Zastanawiam się dlaczego ktoś może nosić imię po jakiejś świętej osobie – bogu. To raczej brzemię niż impuls do dobrego życia.
Bhavani to źródło twórczej energii, a moja droga życia sumuje się do 55. Nie podawałam im mojej daty urodzenia.
Nigdy nie używałam tego imienia, bo nasze drogi z tą sektą się rozeszły.
Każda potrzebna (i nie) wiedza jest w zasięgu internetu 😎
Imię, które dostaje człowiek od rodziców jest ważne. Powinno uskrzydlać, dodawać skrzydeł, pomagać w życiu.
Cieszę się, że nie dostałam imienia z literami Q (niewolnik), V (nierówność: lepszy- gorszy) czy X (zamyka energię, tortury).
W
moim imieniu są tylko 3 litery: B – powstawanie, utajone życie,
matka z dzieckiem; A – zmieniać; R – częstotliwość, manifestacja
życia. Wszystkie związane z ruchem. Mogę powiedzieć, że zmiana to moje kolejne podsumowujące imię.
Są też rodzice, którym nie zależy na dobru dziecka i dają dziecku numer zamiast imienia. Numery dostajemy od urzędów systemu przez całe życie, a imię ma być wyjątkowe i nieść nas przez życie.
Zecharia Sitchin w 12 Planecie (słuchałam dzisiaj 1,5 godziny podczas zakupów audiobooka 12_Planeta ) opowiada o Szumerach. Na starożytnym Bliskim Wschodzie nazwy osób i miejsc miały znaczenie. Ale dla współczesnych nie mają sensu. Chyba dlatego, że ich nie rozumiemy. Sumerowie używali sylab dla określenia Boga, miasta czy krajów. Cała ich historia, osiągnięcia, tabele matematyczne i astronomiczne, przepowiednie astrologiczne kosmologia, są zapisana na tabliczkach, których teraz jest ok. 25 tys. Czy z powodu tych artefaktów usa zabijają ludzi na Bliskim Wschodzie?
Stąd
chyba imię Boga Słońce Ra. Im krócej, tym lepiej. 🌞🌞
W moim imieniu mam RA i AR. I chyba dlatego moim ulubionym ciałem niebieskim jest Słońce, bo w końcu jestem Jedynką z drogi życia. Właściwie to Słońcu codziennie oddaję cześć, codziennie wita się ze mną.
Chyba Słońce jest dla mnie najważniejsze. W końcu każdy człowiek ma splot słoneczny, a nie księżycowy czy marsowy. Na Słońcu nie ma nic do rozpuszczenia, świeci własnym blaskiem.
Imiona czytamy jak chcemy, od lewa do prawa, od prawej do lewej, po skosie, zmieniamy kolejność. Jak np. Atena i Aneta, Leon i Elon czy Noel. Wszystko jest to samo, tylko kolejność wibracji ma znaczenie.
27 lat temu, moi klienci z Bliskiego Wschodu musieli rejestrować firmy. Mężczyźni mają 3 imiona. Po naszemu ich trzecie imię to u nas nazwisko. Tak mi powiedzieli, że u nich każdy dostaje swoje imię, do którego dodaje się imię ojca i imię dziadka. Każdy przedstawia się pełnymi, bez skrótów, trzema imionami.
Nie wiem jak to jest z kobietami, ale oni kobiety uważają za coś gorszego. Niestety, doświadczyłam tego od niektórych.
Rudolf Steiner w IX wykładzie GA 102 (wybiórczo wczoraj przeczytałam 😎) „Wpływ istot duchowych na człowieka” pisał, że w czasach starożytnych to, co przeżył ojciec, dziadek, pradziadek, było w takim samym stopniu przedmiotem pamięci, jak własne przeżycia człowieka. Zewnętrznym znakiem istnienia takiej pamięci są właśnie takie imiona jak Noe, Adam i tak dalej. Te imiona nie oznaczają pojedynczych osób między narodzinami a śmiercią. Dawniej nadawanie imienia szło tak daleko, jak pamięć sięgała do pokoleń, tak daleko, jak krew płynęła przez pokolenia.
„Adam” to tylko imię, które trwa tak długo, jak trwa pamięć. „Ja i Ojciec Abraham jesteśmy jednym”. Każda jednostka czuła się ukryta w świadomości duszy grupowej, w „Ojcu Abrahamie”.
Ta tradycja nadal obowiązuje na wschodzie.
Oglądałam wcześniej serial dokumentalny o odkrywaniu grobowców w Egipcie. W jednym odcinku, stażystka oddała mocz w jednym z grobowców. Bo miała ochotę. W moim świecie nazywa się to bezczeszczeniem miejsca pochówku, czy miejsca uświęconego. I tam opisano, że nowi faraonowie wymazywali imiona poprzednich władców, żeby pamięć o nich znikła. Niszczyli wszystko co zbudowali. Wtedy przestawali istnieć, bo nie było po nich śladu. Czy ta wiara miała sens.
W magii wszystko co istnieje ma swoje imię. Czyli, jeśli coś nie ma imienia to nie funkcjonuje. Jeśli wymyśla się jakieś byty, to trzeba nadać im wyjątkowe imię.
Jestem ciekawa jakie jest moje duchowe imię, czyli między śmiercią, a narodzinami. Każdy ma swoje indywidualne, niepowtarzalne imię ducha. I tym imieniem będziemy się poznawać ze znajomymi w duchowej przestrzeni.
Jeśli ktoś mówi, że imię nic nie znaczy, to niech to sprawdzi. Okaże się, że jesteśmy tacy, a nie inni. Nie tylko data, miejsce i godzina urodzenia ma znaczenie, ale też wszystkie imiona i nazwiska, a także pseudonimy i przezwiska. Sprawdź to sam, a dowiesz się o sobie więcej. Wykorzystaj ten czas do poznania siebie.
A najważniejsze są imiona narodów. Nie ma już sumeryjczyków, akadyjczyków, ariów, atlantydów i wielu innych. Ale pamięć i dokonania przetrwały.
Wracają książki, które kiedyś przeczytałam, ale ich nie pamiętałam. Teraz jest ich czas. Nigdy się nie nudzę.
Zadaję pytanie, a odpowiedzi napływają natychmiast z różnych źródeł.
Świat
mi
się
kłania. 🌞