26/03/2009

Co się dzieje ?!?

W ciągu ostatnich dni parę razy zakwestionowano moją wiedzę. Pierwszy przypadek: klient zadzwonił, że mam uzgodnić płacenie jego składek zdrowotnych z księgową, która prowadzi część jego spółek. Zdziwiłam się, bo nowy przepis dotyczy nowych spółek rejestrowanych po 1 stycznia 2009 roku, a on w tym roku nic nie zaczynał nowego. Nie oddzwonił.

Druga sprawa: Klient chciał, żeby rozliczyć go z żoną, która ma zero dochodów. Coś mnie tknęło i pytam czy na pewno nie pracowała, nie chorowała lub czy nie miała działalności. Okazało się, że przez kilka miesięcy miała działalność gospodarczą i w styczniu rozliczyła się na picie 28. Tłumaczę jej, że jeśli była na ryczałcie to nie może się rozliczyć z mężem, bo ona już jest rozliczona. Powiedziała, że zadzwoni do swojej koleżanki w urzędzie skarbowym. Potem zadzwonił mąż i chciał, żeby go samego rozliczyć. Bez komentarza.

Trzecia sprawa: Koleżanka zadała mi pytanie: czy w tym roku może sobie odliczyć ulgę na dziecko skoro nie jest w Vacie? Nie do wiary. Co to ma ze sobą wspólnego? W zeszłym roku nie odliczyła, bo jej znajoma (chyba bezdzietna) powiedziała, że nie można odliczać. Oczywiście straciła na tym, bo zapłaciła podatek, zamiast dostać zwrot.

Zastanawia mnie o co chodzi w tych „atakach" na mnie. Przecież nie każdy jest alfą i omegą. Jak czegoś nie wiem, to sprawdzam w przepisach i udzielam informacji. A jaki cel mają osoby wprowadzające świadomie w błąd? W pierwszym przypadku wiadomo o co chodzi. Lepiej prowadzić wszystkie interesy danego klienta i czerpać duże dochody z tego, a także mieć informacje. Nigdy nie miałam zaufania do dużych biur rachunkowych, za dużo osób ma dostęp do poufnych informacji i ciągle zmieniający się pracownicy. A ulga na dzieci jest dla ludzi z dziećmi.

Podczas medytacji wybaczyłam im ich postępowanie, nie mam urazy. W końcu trenuję bezwarunkową miłość ;)

25/03/2009

Ostatnie "podrygi" zimy

Wiosna na chwilę się wycofała. Jest cudnie biało. Od razu świat wygląda czyściej. Widok z mojego okna sugeruje grudzień lub styczeń, a to koniec marca. A w kwietniu ma być ciepło, chyba, że meteorolodzy znów się pomylą.

Bociany już przyleciały do prawie wszystkich gniazd w Niemczech, a w Polsce jeszcze pusto. Nie można obserwować je przez internet. Świetny pomysł. Nie wychodząc z domu wiem jaka pogoda jest w Mielnie, Ustce, Krakowie, na Hawajach i w Nowym Jorku. Kamery nie służą tylko do śledzenia ludzi, ale też informują jak jest na świecie. Fajnie jest poobserwować ludzi na dalekich plażach. Internet może wszystko :)

21/03/2009

Wiosna już jest!

 

Od wczoraj mamy wiosnę. Słońce weszło do znaku Barana, więc wszystkie nasze sprawy pójdą do przodu. Skończył się marazm.

Praca szła mi opornie i na nic poza nią nie miałam czasu. Jeszcze przez parę dni nadrobię zaległości i będę mogła zająć się przyjemnościami. Przeczytam też kilka książek, które podrzuciła mi przyjaciółka.

Byłam na dłuuugim spacerze, bo choć zimno to słonko cudownie świeciło. Naładowałam akumulatory na ten nowy astrologiczny rok. Dzisiejsze marzenia na pewno się spełnią. ;)

15/03/2009

Magia kart

Dziewięć lat temu nauczyłam się czytania kart. W szkole wróżek. Dziwnie to brzmi, ale to prawda. Problemy mnie przerosły i musiałam sobie jakoś pomóc. Ponieważ wróżka z ogłoszenia nie umiała czytać przyszłości postanowiłam sama się tej sztuki nauczyć, w specjalnej szkole. I udało się. Pomogłam sobie, a także zaczęłam stawiać karty innym. Gdy rozwiązałam swoje problemy, przestałam wróżyć też innym. Prawie wszystkie osoby przychodzące do mnie chciały, żeby ich życie samo sie zmieniło, lub żeby pojawił się ktoś, kto to za nie zrobi. A to jest mało prawdopodobne. Trzeba samemu pracować nad swoim charakterem, zachowaniami, wybaczyć wszystkim, bez wyjątku, uporządkować swoje sprawy itp. Przecież samo się nie zrobi. Najgorzej jest poddać się losowi i żyć z dnia na dzień. Owszem można powiedzieć, że Bóg tak chce dla nas, ale przecież jest wolna wola i na wszystko nie musimy się godzić i wszystkiego akceptować.

Był jeszcze inny powód, że przestałam rozkładać karty. Otóż można nauczyć się znaczenia poszczególnych kart, ale do połączenia rozkładu w całość i udzielania rad potrzebna jest intuicja i empatia. Czasami zamykałam oczy i mówiłam coś czego w kartach nie było, a co okazywało się prawdą. I tu powstała wątpliwość: KTO mi podpowiada, czy jego intencje są czyste jak moje, czy ja nie jestem wykorzystywana do czegoś. Przecież najbliżej naszego świata jest świat astralny, a tam przebywają przeważnie dziwne typy, które podają się za święte istoty lub naszych zmarłych. Nie czułam się zniewolona, one nic ode mnie nie chciały, ale dla pewności rzadko dotykam kart. Do czasu gdy naprawdę są potrzebne. Np. gdy zadzwoniła przyjaciółka i nie wiedziała, które mieszkanie kupić. Karty dają jednoznaczną odpowiedź i nie ma potrzeby marnować czas na chybioną inwestycję. Potrzeba zajrzenia w karty pojawiła się również gdy znajoma znajomej szła do szpitala, zawsze lepiej się przygotować (tym razem jest spoko). Jeśli intencje są czyste i nie ma mowy o zarabianiu na pomaganiu ludziom to stawianie kart jest ok. O telewizyjnych wróżkach mam wyrobione zdanie i one nie są ok.;)

Może się mylę, ale czasami czuję, że muszę wykorzystać moje umiejętności. Wiele razy radzę klientom, mimochodem, nie pakować się w jakieś biznesy, albo żeby nie podpisywali trefnych umów i to bez rozkładania kart, tak z przeczucia, ale bardzo silnego. Nigdy nie narzucam swego zdania, tylko rzucam od niechcenia swoje uwagi. A klient albo skorzysta, albo nie. Wielu przestało już mówić, że miałam rację, tylko po prostu korzysta z sugestii. Czy to jest złe? Trzeba szczęściu pomagać i wykorzystywać każdą szansę, bez krzywdzenia innych (podstawowa zasada Huny).

A na szczęście dedykuję czytającym te słowa kartę tarota Gwiazda z mojej pierwszej talii.

Pamiętaj, że obok ciebie zawsze stoi ktoś kto ci pomoże, tylko poproś, a po nocy nastaje dzień i możesz mieć gwiazdkę z nieba lub co sobie zamarzysz. :-)

08/03/2009

Kobietki świętują

Niezbyt lubię ten dzień. Ale trzeba robić dobrą minę. W końcu przyjemnie dostawać kwiaty. I nie tylko.

Dla tych kobietek, które nie mogły się doczekać prezentu przesyłam "ciacho" jakie każda lubi. ;)

Buziaki lub całuski :))) i dobrej zabawy :)

07/03/2009

Nikola

Zamieszanie i mało czasu spowodowało pojawienie się w moim domu ślicznej dziewczynki. Nikola. Ma 15 miesięcy. Jest dzieckiem, jak każde, bardzo mądrym. Wystarczy jej pokazać raz jakąś rzecz, a ona już wie. Szybko się uczy.

Jej imię to numerologiczna ÓSEMKA. A więc osóbka wyjątkowo wytrwała i uparta. Jest w stanie osiągnąć każdy cel, który sobie założy. "Trójki to osoby energiczne, ambitne, bojowe i bardzo pewne siebie, co bywa odbierane jako arogancja. Potrafią przekonywać innych. Bywają nieugięte w swych dążeniach, zawsze gotowe do walki, ale tylko wtedy, gdy są przekonane o swoim zwycięstwie." Urodziła się w dniu ósemki i nazwisko też ma 8. Dlatego na drugie imię dostała Sara, imię szczęściary TRÓJKI. A Trójki lubią błyszczeć i olśniewać otoczenie. To osoby żywe, pomysłowe i niezwykle ruchliwe. Mają chłonny i błyskotliwy umysł, niemniej jednak powinny uważać na swoją porywczość. Ich poczucie odpowiedzialności dostosowywane jest do tego, co jest dla nich wygodne. Wiele ze swoich uczuć ukrywają, a lepiej by było, żeby je ujawniały. Ta liczba ma przynieść jej szczęście w życiu. Ma je zresztą wypisane  na dłoni, ale o tym innym razem. Warto zawsze dodawać drugie imię, bo w ten sposób można zaprogramować życie dziecka.

Ostatnio dużo się pisze o szkodliwości szczepień. Nawet są opinie, że jest to największa porażka medycyny i ludzkości. Choroby takie jak: autyzm, SM, śmierć łóżeczkowa i inne nieznane 100 lat temu, zostały wywołane szczepieniami maleńkich dzieci, które w momencie iniekcji mogły być nawet lekko niedysponowane. Na forach dużo jest tekstów matek, które przeżywają gehennę zmagając się z chorobami wywołanymi przez szczepienia.

A Nikola, gdy nadszedł termin szczepienia po prostu dostała katar. Odwołano jedna wizytę. Później drugą, bo miała kaszel. Dziecko ma intuicję i wie co jest dobre a co złe. Lekarz wezwał na badanie, bo przecież kasa mu ucieka. Przebadał dziecko I stwierdził, że jest zdrowa. Ale przepisał: biostyminę, mucosolvan, eurespal. !!! Po co skoro jest zdrowa. Drugi i trzeci lek NIGDY nie nalezy podawać łącznie, a dawkę biostyminy to dla konia chyba. Na ulotce wyraźnie jest napisane, że podaje się dzieciom powyżej 5 lat, pół ampułki dziennie do drugi dzień przez 10 dni. A roczna dziewczynka ma brać codziennie całą ampułkę!!! I po co skoro jest zdrowa. Zrobiłam jej syrop z cebuli I oklepywałam klatkę piersiowa z przodu I z tyłu. Kaszel zniknął tak jak i recepty.

Ciekawe, że tylko w Polsce są obowiązkowe szczepienia dzieci. W Japonii gdy szczepi się dzieci powyżej 2 roku życia spadła o 80% śmiertelność dzieci.