24/11/2019

Sen z magią

Obudziłam się nad ranem. Była godzina 5:26. Ciemno. Napiłam się wody i zasnęłam. Jest niedziela, o co wstawać w środku nocy.

Siedziałam przy stole. Przeszedł mój syn z jakąś dziewczyną. Rozmawialiśmy. W pewnej chwili zauważyłam, że ta dziewczyna mizia prawą rękę mojego syna. Wydało mi się to dziwne. Przyszła w gości i nie może się powstrzymać. Mój syn zdawał się nic nie widzieć. Uśmiechał się. Zobaczyłam jak ta dziewczyna rysuje na jego ręce okrąg, wypełnia go jakimś kolorem, potem rysuje strzałkę i mówi „na złą dolę”. Syn nic nie słyszał. Ja odruchowo skoczyłam do niej i zmazałam z ręki syna to co ona narysowała. Dziewczyna zniknęła. Syn jakby się przebudził i zapytał gdzie poszła … tu powiedział jej imię, ale nie dosłyszałam. Powiedziałam, że zniknęła. A on wcale się nie zdziwił i poszedł. Pomyślałam, że potrzebna jest mu ochrona i kupię mu nowy kryształ.



Obudziłam się o 6:52. Szybko zapisałam sen, choć dobrze go pamiętałam. I dobrze, bo znowu zasnęłam, obudziłam się przed 9 i słabo pamiętałam sen. Gdyby nie zapiski nie przypomniałabym sobie o nim. Gdy zapisałam godziny, trochę się zdziwiłam, że w tak krótkim czasie może się wydarzyć sen.

Nie zdziwiło mnie, że syn był zamulony. Na co dzień obserwuję jak ludzie mówią, chodzą, robią coś automatycznie, jakby spali. Czasem mam ochotę nimi potrząsnąć, żeby się obudzili. Ciężko jest rozmawiać z kimś kto słabo coś czuje, jest nieobecny duchem.
Mam dużo kryształów. W sypialni mam ametyst (szczotkę), a w oknie wisi kwarc biały w kuli. Przy komputerze mam kwarc dymny, ametyst, kwarc różowy, kwarc biały i drzewko szczęścia z różowego kwarcu. Przy tv mam kwarc biały. I inne w pudełku. Lubię kryształy, często biorę je do ręki, a co jakiś czas myję w bieżącej wodzie. Potem opalają się na parapecie w słońcu. Pełnia raczej funkcje dekoracyjne, a nie ochronne. Nie wiem dlaczego pomyślałam o kryształach. Może dlatego, że są czyste, nie kłamią, nie szkodzą.
Dziwny sen. Ani dobry, ani zły.


22/11/2019

Łapacz frajerów

Wracaliśmy z zakupów przez duży parking. W jednym z samochodów zauważyłam łapacz snów. Powieszono go na lusterku wstecznym jako ozdobę. Dziwne.


Co za pomysł, żeby wieszać taki symbol w samochodzie. Przecież to łapacz snów. Czy w samochodzie się śpi? Łapacz snów został wymyślony przez Indian do łapania złych snów. W środku powinna być mała dziurka, a wewnątrz koła powinna być gęsta siatka. Wieszano też pióra zwierząt i pazury. Co to za ochrona ze zmarłych zwierząt, może zamęczonych na śmierć. Gdy taki łapacz spełni swoje zadanie, czyli złapie zły sen, to powinien być spalony. W samochodzie kierowca raczej nie zdąży się o tym przekonać, bo jak zaśnie w trakcie jazdy to się nigdy nie obudzi. Sny są zwykle odbiciem rzeczywistości. Zły sen straszy i nie pozwala zasnąć do rana. Potem człowiek jest jeszcze bardziej zestresowany.
Łapacz snów, jak sama nazwa wskazuje, łapie sny. Żeby coś złapać trzeba je przyciągnąć. Kto chce mieć złe sny?
Ludzie stracili możliwość racjonalnego myślenia. Po co kupować coś co może zakłócić dobry sen. To nie nasza kultura. Łapacz jako ozdoba jest wątpliwie ładna. Nie spalona w odpowiednim czasie będzie brudna i zakurzona.
Nie warto wierzyć straszeniu, że to pogański symbol. Trzeba wiedzieć co znaczy wszystko co wieszamy w domu, w samochodzie i, nie daj Boże, w pokojach dzieci. Wiedza nie boli, a uchroni przed pechem i nieszczęściem.

Z 20 lat temu modne były pierścienie Atlantów. Kto tam wie, czy byli jacyś Atlanci i czy nosili pierścionki czy obrączki.


Mnie akurat ten pierścień odpychał i wzdragałam się gdy ktoś w moim pobliżu miał coś takiego na palcu. Tutaj działa energia kształtu, a nie każdy zdaje sobie sprawę o co w tym chodzi. Posiadacz takiego pierścienia na pewno jest pod ochroną, nawet w to nie wierząc. Ludzie bezrobotni nagminnie go nosili, jak również niektórzy celebryci. Ale żaden z nich nie miał szczęśliwego życia. Ochrona jest totalna. Bezrobotnego chroni przed pracą, samotnego przed kontaktami, które przecież mogą ranić.
Czasem ludzie nie wiedzą co ich ciągnie w dół, dlaczego źle się czują, ale bezkrytycznie używają czegoś czego nie rozumieją. Czasem zapomnieli co mają, bo z przyzwyczajenia tego nie widzą.

To samo było z misami tybetańskimi. Po takiej sesji czułam się jakby ktoś zrobił mi dziurę w brzuchu. Zupełnie jak u Goldie Hawn w filmie ze śmiercią jej do twarzy. Dawno go nie widziałam, a rozbawiał mnie.



Chyba kiedyś już o tym wspomniałam. Wracałam potem do domu i trzymałam się za brzuch, jakby mi czegoś brakowało, coś mi zabrano, bez mojej zgody.
Niech te misy brzmią w Tybecie wśród mnichów, a nie u nas w zachodnim świecie.
Jeśli usuniemy ze swojego otoczenia symbole, których nie rozumiemy, nasze życie będzie ciekawsze, spokojne i pełne radości. Nie słuchajmy straszenia ezoteryką czy pogaństwem. Na chłodno oceńmy co nam może zaszkodzić, bo wiara nie ma z tym nic wspólnego. Moje karty Tarota leżą sobie spokojnie w pudełku, które nie mają morderczych zapędów. Nie używam, bo po co. Mam intuicję, więc wspomagacze nie są mi potrzebne.

Poszłam dzisiaj też do apteki. Kupowałam strzykawki 5 ml. Pani źle usłyszała i dała mi 2 ml. Musiała pójść wymienić, a ja się odwróciłam, bo coś poczułam. Za mną stał facet, nachylił się i wąchał moje włosy. Prawie wsadził mi nos we włosy. Gdy na niego spojrzałam to udawał, że robi coś innego i się odsunął. Dziwna sytuacja. Czy to już było molestowanie? Nie zrobiłam awantury, bo nie zrobił mi krzywdy. Ale nie radzę podchodzić do mnie z tyłu. Zauważyłam, że moje pole największe jest z przodu, a z tyłu jestem bezbronna. Muszę się tym zająć i zbudować swoje pole jednakowe ze wszystkich stron. A strzykawki są mi potrzebne do wcierek w skórę głowy 😍👥 Idealnie się nimi dawkuje wcierki DIY. Synchroniczność. ⌛
Wszystko jest po coś. 
Uczymy się całe życie. 💻


16/11/2019

Jesiennie

Ciągle mamy najbarwniejszą porę roku. Bogactwo kolorów jest niebywałe.


Wielu malarzy zajmuje się uwiecznianiem tej pory roku i robi to znakomicie. Dzisiaj już nikt się tym nie zachwyca. To tak jakby ludzie nie wierzyli w ich talent. Tak samo jest z urodą. Mało kto jest naturalnie piękny, wszędzie photo shop, botoks i skalpel. Tylko puste oczy zdradzają pustkę w środku.
W mieście nikt już nie zbiera jabłek.


Usychają na drzewach. Nawet ptaki ich nie ruszają. Może nie ma odpowiednich ptaków. Albo nie są tak głodne, żeby zjadać wyschnięte owoce. Kiedyś straszono, że uprawy przy drogach są zatrute. Tylko, że wtedy wszystkie pojazdy były napędzane paliwem z ołowiem. Jedliśmy mirabelki i nic nam nie było.
Teraz wszyscy jeżdżą eko i mamy smog w każdym mieście.


Jeszcze kilka lat temu w śródmieściu wszyscy palili w piecach i nie było tak strasznie. Teraz pojedynczy dym jest wyczuwalny, ale nie drażni.

Mamy teraz w mieście dwa diabelskie młyny. I to stojące blisko siebie. Na sam ich widok robi mi się niedobrze. Mam coś z błędnikiem więc taka rozrywka odpada dla mnie.


Nie zauważyłam szału. Ordynarna konkurencja. Miasto jest duże.
Czyżby ludzie nie chcieli oglądać tego brudnego i zaniedbanego miasta z wysoka?
Żyjemy w odwróconym świecie.
Papież wyznaje każdą religię tylko nie chrześcijańską. Przywódcy działają przeciw własnym narodom. Zniknęli mężowie stanu, a zostały pajacyki. W miastach rządzą upośledzeni ludzie, którzy wydają wspólne pieniądze na bzdety. A zwykli ludzie mają już chyba ich dosyć, bo na całym świecie wybuchają codziennie nowe protesty.
Czyżby skorumpowanych urzędników koniec był bliski?
Raczej nie. To jak w Matrixie. Przyjdą nowi, bo jest zgoda na systemy. Wygrywa Architekt i Wyrocznia, Neo umiera. Do kolejnego resetu.
Dzisiaj przeczytałam gdzieś, że ktoś jest szczęśliwy, bo ma rodzinę. To proszę sobie wyobrazić, że rodzina znika. I co wtedy czuje taka osoba?
Szczęście to jest stan, z wyboru. Nikt ci go nie da i nie zapewni.
Gdy masz poczucie szczęścia to jesteś szczęśliwy bez względu na to co się w twoim życiu wydarza. Szczęście to nie euforia, a stan constans. Nic nie potrzebujesz, że poczuć się szczęśliwym do końca życia. Musisz tylko zdecydować, że tak chcesz. I już.
Możesz też użalać się nad sobą i szukać szczęścia na zewnątrz. Tylko, że zawsze znajdzie się ktoś kto może ci to zewnętrzne szczęście zburzyć.

Bądź szczęśliwym, z wyboru.

W mojej rodzinie pojawił się nowy człowiek. 
 
To był dobry dzień.


09/11/2019

Sen z księgą

Szłam ulicą z małą dziewczynką. W pewnej chwili ona poprosiła o coś. Więc ja wyjęłam z torby księgę i powtórzyłam jej życzenie. I ta dziewczynka to dostała, znikąd.
Kolejnego dnia ktoś do mnie podszedł gdy szłam przez parki i poprosił o coś. Więc znowu wyjęłam księgę i ten ktoś dostał co chciał. Księga była duża i gruba, a więc ciężka. Była oprawiona w grubą skórę. Wyglądała na starą choć nie była zniszczona.
Takich zdarzeń było jeszcze kilka. Zorientowałam się, że posiadam księgę, która spełnia życzenia. Nieźle ;) Ciekawe, że nikt się temu nie dziwił. To wyglądało jak zwykłe świadczenie usług. Tylko, że te usługi nie były z tego świata.
Pewnego razu ktoś mnie znowu o coś poprosił, a ja nie miałam przy sobie księgi, więc niczego nie „ściągnęłam” dla niego. Przecież nie muszę wszędzie nosić ze sobą ciężkiej księgi. Dziwny zawód miałam.


Obudziłam się.
Ten sen mnie ubawił. To świadectwo na to, że światy realny i ze snu się przenikają.
Wczoraj umówiłam się z przyjaciółką na spotkanie. Gdy skończyłyśmy rozmawiać, to przypomniało mi się, że chciałam, żeby oddała mi książkę. Przez 5 lat nie była mi potrzebna, ale teraz wracam do czytania mojej biblioteczki. Dużo książek rozdałam i nikt mi ich nie odda, bo utraciłam z nimi kontakt.
Zadzwonię do niej przed spotkaniem, żeby wzięła ze sobą moją książkę.

To taki sen przypominający 😎