30/10/2013

The Rumble In The Jungle

Gdy jesteś z kimś, to patrzycie w tę samą stronę. Dlatego też kiedyś oglądałam walki bokserskie i bardzo mi się to podobało. Mężczyźni mają w sobie trochę agresji i dobrze, że wyładowują ją na ringu, a nie w domu na żonie i dzieciach.


Dziś mija 39 lat od pojedynku Muhammada Ali z George'm Foremanem.


W 1974 r. 30 października w Kinszasie pod gołym niebem Muhammad Ali zdobył tytuł mistrza świata wagi ciężkiej w boksie. Ten ważny pojedynek nazwano dudnienie w dżungli. Ali nie był faworytem, ale rozegrał tę walkę taktycznie i wygrał w 8 rundzie przez nokaut. Miał ciekawy styl, tańczył na ringu a o swoim stylu mówił, że: "Lata jak motyl, żądli jak osa”. Przyjemnie się to ogląda jeszcze dziś. Po walce zostali przyjaciółmi.


 


Pisałam już o prezentach, które zmieniają życie. A w jego przypadku pewne zdarzenie wpłynęło na wybór ścieżki losu. W wieku 12 lat dostał rower wyścigowy, ale ktoś mu go ukradł. Z wściekłości i z chęci sprania złodzieja roweru, zaczął trenować boks. I był w tym dobry. Mówił jak transerfer: Aby być wielkim mistrzem, musisz uwierzyć, że jesteś najlepszy. Jeżeli nie jesteś, udawaj, że jesteś.


W jego lustrze on był mistrzem i to się stało w rzeczywistości. Czy może być lepszy przykład na skuteczność transerfingu?


Ali powtarzał, że jest za ładny, żeby mu ktoś zrobił krzywdę. Był wzorem dla czarnych. To pierwsza znana osoba, która sprzeciwiła się wojnie w Wietnamie. Dostał wyrok w zawieszeniu, zabrano mu paszport i zakazano walk. Wtedy powiedział, że Macie zamiar wysłać mnie do więzienia? Dobrze. Śmiało. Ale nie przejadę 10,000 mil...żeby pomóc w mordowaniu i zabijaniu biednych ludzi. Jeśli będę chciał umrzeć, umrę właśnie tutaj teraz, walcząc. Wy jesteście moimi wrogami. Nie Chińczyk, Wietnamczyk, czy Japończyk. Wy jesteście moimi oponentami, kiedy chcę wolności, wy jesteście moimi przeciwnikami, kiedy chcę sprawiedliwości, wy jesteście moją przeszkodą, kiedy chcę równości. Chcecie żebym pojechał gdzieś walczyć za was?. Wy nie wspieracie mnie nawet tutaj w Ameryce...w walce o moje prawa i moje wierzenia, wy nie wspieracie mnie nawet tutaj w domu". Było mu ciężko przez 3 lata, ale nie pojechał zabijać.


W necie można znaleźć dużo jego wypowiedzi. Bo to niezwykły człowiek, a boksował prawie do 40 tki. Miał 4 żony i 11 dzieci.


Gdy dowiedział się, że ma Parkinsona, powiedział: Bóg dał mi chorobę, by przypomnieć mi, że nie jestem numerem jeden. On jest.


Dostał też wiele nagród, m.in. za działalność charytatywną. W 2001 roku powstał film o nim z Willem Smithem.


To naprawdę bokser wszechczasów i wielki człowiek. Już jest historią.



Sojusznicy – lekcja 77

Bardzo ciekawa lekcja z IX tomu Transerfingu.


Każdy przedmiot może być twoim sojusznikiem i ci pomagać. Absolutnie wszystko może stać się twoim talizmanem, czyli przedmiotem, który będzie ci przynosił szczęście. (Od ochrony są amulety). A to dlatego, że Ty tak postanowisz. Wystarczy od czasu do czasu się upewnić, że przedmioty troszczą się o ciebie. Każdy tego doświadcza, tylko nie każdy się do tego przyznaje. Jeśli miło myślisz o swoim samochodzie, to ominą cię wypadki. Jak auto nie chce odpalić to poproś je. Pomoże.


Też mam kilka takich przedmiotów.



Mam różne bransoletki i zakładam je na różne okazje. Jak czuję się gorzej to zakładam chińską niebieską (przeciw chorobom) i do tego brązową na szczęście. Mam też specjalne kolczyki, które zakładam na ważne rozmowy. Zawsze pomagają. A właściwie dodają mi pewności siebie.


W torebce mam też żelazny zestaw: latarkę, scyzoryk, zapalniczkę i generator szczęścia.


 


WD-40 jest bardzo przydatny. Gdy w toalecie w restauracji drzwi skrzypią to popsikam i już jest dobrze. Wszystkie drzwi, przez które przechodzę nie mogą piskać. Każdy wie, że drzwi nie mogą skrzypieć. Bo to oznacza, że ludziom w tym pomieszczeniu jest źle, nic się nie chce, wszyscy warczą na siebie, skrzeczą. A wystarczy taki generator i wszyscy są zadowoleni.


O takie przedmioty – sojuszników trzeba dbać. A zanim się je wyrzuci to trzeba im podziękować i zapomnieć.


Dzięki tej lekcji wiem dlaczego to działa - bo ja tak zdecydowałam. I życie jest ciekawe :)

28/10/2013

Tortowo

Pyszny tort jadłam wczoraj. Marzyłam o torcie z ciemnym ciastem i taki był. Dodatkowo bita śmietana i wiśnie. Pycha. Mówisz i masz.



Nikt nie próbował gasić świeczek ;)



Czas na rowerek ;)

26/10/2013

Nina Simone - Mam życie

Zalew tandety i wulgarności działa na mnie przygnębiająco. Dlatego też szukam ludzi, którym nie jest obojętna prawdziwa wolność.



Taką osobą jest Nina Simone. To nie piosenkarka, to pieśniarka. Ona w każdy śpiewany utwór wkładała swoją duszę. Jako Murzynka przeciwstawiała się rasizmowi. Ona miała wewnętrzną wolność i o tym śpiewała. Piękna osobowość :)



Ten utwór Niny Simone był pierwszym, którego słuchałam. Z powodu filmu HAIR Milosa Formana. Płakałam jak Berger zamiast Bukowskiego wsiadał do samolotu. I ta finałowa pieśń: "wpuśćcie słońce, pozwólcie świecić słońcu". Warto obejrzeć ten film co jakiś czas. Od tego czasu nie zadaję się z żołnierzami, bo wokół nich jest zapach śmierci. 


Nina zmarła 10 lat temu. Ciekawe co by powiedziała, na obecnego prezydenta, który jest człowiekiem wszczynającym wojny. Dostał nawet za to nagrodę. Ręka rękę myje.


Tekst tego utworu wyraźnie wskazuje na aspekt wolności, która powinna być ważna dla każdej żywej istoty.


Tylko jednostki doświadczają wewnętrzną wolność. "Dzieje się tak, kiedy człowiek dysponuje pełnią wewnętrzną, samowystarczalnością i żyje w zgodzie ze swoim credo. Jeśli ludzie nie znajdują oparcia w sobie, starają się znaleźć je w otoczeniu" cytat s. 180 IV tomu TR.


Naszą wolność oddajemy dobrowolnie, po kawałeczku. Nie ma już żarówek (mam zapas na 20 lat), a za rok nie będzie odkurzaczy 2000W. Zabierają nam wolność dla naszego dobra. Nie możesz decydować nawet o własnych dzieciach, bo one niedługo zaraz po urodzeniu trafią do systemu.


Pracujesz dla kogoś, a jak zachorujesz to pracujesz dalej. Nie szanujesz siebie, więc jak ma cię szanować szef.


A można dokonać wyboru i z wyboru być wolnym człowiekiem. Nie słuchać co ci inni mówią, a słuchać siebie.


Będzie dobrze.😎 Tylko wybierz.


 

25/10/2013

Modlitwy na świecie

Obudziły mnie modlitwy. Już nie spałam, ale jeszcze się nie obudziłam. I wtedy usłyszałam jak ludzie na całym świecie się modlą, chyba o pokój, ale nie zrozumiałam słów. To były raczej dobre intencje. Dosłownie usłyszałam i poczułam jak ludzie się modlą na każdym kontynencie.



Najpierw zrobiło mi się głupio, ze podsłuchuję cudze modlitwy, bo ja nie chciałabym, żeby mnie ktoś podsłuchiwał. Potem poczułam ich intencje i przepełniła mnie błogość. Trudno to wyrazić słowami, ale wrażenie było niesamowite. Nie liczyłam się ja jako kobieta w Polsce, tylko jako byt i energia, podobna do innych. Uczucie zjednoczenia, a równocześnie odłączenia. Jestem częścią całości nie tracąc przy tym własnej odrębności. Nie umiem lepiej tego wytłumaczyć. Było to bardzo realne. Obudziłam się pewna, że wszystko będzie dobrze, nie będzie wojny, katastrof ani końca świata. Bardzo budujące, ze są ludzie, którzy modlą się za cały nasz świat. I ja o tym wiem, bo ich usłyszałam.



Czy to są jakieś testy, albo eksperymenty?


24/10/2013

Świat to lustro

Świat to zwierciadło, w którym odbijają się myśli i zamiary ludzi. To zdanie z Transerfingu Rzeczywistości. I to jest prawda.



Jeśli myślisz o sobie, że jesteś gruba, brzydka, niezdara, nie masz pracy, nie masz przyjaciół, jesteś chora – to tak będzie. Bo świat jak lustro odbija twoje życzenia i zawsze się z tobą zgadza. Dlatego zawsze myśl o sobie dobrze i nie obwiniaj się. W każdej sytuacji znajduj jakieś plusy, żeby nie wiem co się działo. Zwierciadło odbija to co chcesz, ale z opóźnieniem. Więc teraz mówisz o sobie: jestem szczęściarą i mam szczęście, a świat ci po jakimś czasie odpowie, że faktycznie tak jest. Jeśli nie zniechęcisz się i konsekwentnie będziesz myślał dobrze, to doczekasz się nagrody. Jak Doda. Od dziecka rodzice jej powtarzali, że jest wspaniała, ona w to uwierzyła i sama o sobie zaczęła tak myśleć. I osiągnęła sukces, każdy ją zna, choć nie umie zaśpiewać żadnej jej piosenki. Gdy zwątpi to los się odwróci, a świat odda jej to co o sobie pomyśli. Każdy tak może, jak tylko zechce.


Świat to taki duży sklep, możesz wybrać co chcesz i to wziąć. Gdy jechałam do pracy, to pomyślałam, żeby dziś przyszło dużo ludzi. Nieraz siedzę i przyjdzie jedna osoba. Nudzi mi się i czasem szkoda mi czasu. Lepiej mieć w pracy zajęcie, bo czas wtedy szybciej mija. No i ludzie zaczęli przychodzić, a nawet była kolejka. Zarobiłam tyle, co w całym miesiącu (prawie ;). Oczywiście kasę dostał szef nie ja. Ale byłam zadowolona. Dostałam to co chciałam, bo TR działa, tylko trzeba precyzyjnie składać zamówienie. Co to znaczy - dużo? Przecież tak nie powiem w sklepie, bo dadzą mi tyle aż powiem: dość, już mam dużo.


Po okresie awarii, wygładził się mój świat. Wszystko się psuło, a ja niezmiennie powtarzałam, że wszystko układa się doskonale. I wszystko zaczęło się szybciej zdarzać. Zamówiłam w internecie prezent na rocznicę ślubu, miał dotrzeć na czwartek, a dostałam go we wtorek i to z Nowego Targu. Wszystko uzgodniłam mejlowo (17 mejli) i bezproblemowo. W rzeczywistości prezent jest lepszy niż na fotce. Jestem bardzo zadowolona. Mój świat też jest zadowolony :)


Nie ma rzeczy niemożliwych.


Wszystko jest tak jak ma być.

19/10/2013

Sen o uratowanym dziecku

Minionej nocy miałam optymistyczny sen.


Byłam zdrowa, ale trafiłam do szpitala. Tam mi coś podali i umarłam. Ale moja dusza była jeszcze blisko i widziałam jak dwie osoby mnie ożywiły. Dla mnie było to normalne, ale nie wiedziałam po co zmartwychwstałam. Potem zaprowadzili mnie do innej sali i ja ożywiłam małe dziecko. Oni mnie uratowali, żebym ja uratowała to maleńkie dziecko. Nawet nie wiem czy to był chłopiec czy dziewczynka, bo to nie było dla mnie istotne. Młodsze niż na tej fotce.



Wzięłam to dziecko na ręce i wyszłam przed szpital na coś co przypominało boisko, albo dziedziniec z płyt betonowych, a wokoło były 4 piętrowe budynki. Stałam tam, a przede mną było ok. 20-30 policjantów. Mieli czarne mundury i starali się mnie otoczyć, a ja przechadzałam się do przodu, do tyłu, w bok, robiłam obroty, żeby nie mogli namierzyć i skrzywdzić tego dziecka. Wiedziałam, że to nie ja jestem celem i mi nic nie zrobią. Zobaczyłam jakąś kobietę z karabinem na dachu jak w nas celowała, ale wyśmiałam ją. Schowała się, a z drugiej strony dachu inna kobieta też próbowała nas zabić. Też się jej nie udało. Nie wiedziałam co będzie dalej. Ale kobieta i mężczyzna, którzy mnie uratowali dawali mi do zrozumienia, że ze mną to dziecko jest bezpieczne i nikt mu nic nie zrobi. I tak chodziłam w różne strony z maleństwem wtulonym w moje objęcia. Dziwne, ale nie widziałam twarzy moich wybawicieli, światło docierało tylko do ich szyi.


A potem obudził mnie deszcz pukający w parapet. Byłam zadowolona, bo uratowałam maleńkie dziecko. Nie mam pojęcia gdzie to mogło być, bo nikt się nie odzywał, porozumiewaliśmy się telepatycznie.


Deszcz przestał padać o 9.30 a o 14.00 wyszło słoneczko. Był piękny dzień :) A teraz widno jak w dzień, bo księżyc prawie w pełni. A na niebie żadnej chmurki.


A niestrudzeni w objaśnianiu świata naukowcy uważają, że sen oczyszcza mózg z toksyn. Nic więcej. Takie malutkie pranie mózgu ;)  sen


17/10/2013

Prezenty

Dwie godziny spędziłam w galerii szukając odpowiednich prezentów. W każdym sklepie witana byłam biznesowym "dzień dobry". Co to się porobiło. Uczono mnie, że to osoba wchodząca mówi dzień dobry, a nie np. kasjerka do kolejnej osoby w kolejce. Zrobiło mi się niedobrze od tej sztuczności. Gdzie tu zainteresowanie i kultura. To takie denerwujące. Prawie tak samo jak życzenie miłego dnia. Puste i nieszczere.



Rano przeczytałam rozdz. VIII tomu VI TR o prezentach i komplementach. Pasuje do dzisiejszego dnia. :)


Autor ma rację co do komplementów. Mówimy je od niechcenia, automatycznie, wcale naprawdę tak nie myśląc. Same banały. Życie będzie lepsze jeśli komplementy zastąpimy prezentami. Komplement oprawiony we wdzięczny dowcip staje się podarunkiem.


Prezent to szczere zainteresowanie drugim człowiekiem. Wystarczy podkreślić jego ważność i wartość, powiedzieć coś niesztampowego, prawdziwego, a otrzymamy w zamian wdzięczność i przychylność. Bezwzględnie unikać należy szablonowych zdań, bo one nie zostają w pamięci. Jeśli powiesz komuś, że dobrze wygląda, to nie wzbudzi zainteresowania. Ale jak powiesz: Faktycznie jesteś tak piękna, czy mi się tylko wydaje. Prawda, że jest różnica :)


Ludzie bardzo potrzebują prezentów. Mają poczucie niższości, beznadziei, kompleksy. Wystarczy powiedzieć coś miłego specjalnie dla nich, własnymi słowami podkreślić ich wyjątkowość, a będą szczęśliwi, że ktoś ich zauważył.


Każdy człowiek potrzebuje szczerej uwagi, zainteresowania, wsparcia, bezinteresownego prezentu. Artyści często na początku swej drogi dostali taki prezent - mało znaczącą uwagę, a ona ich ukierunkowała i zmieniła. Takie prezenty posiadają siłę mogącą zmienić los człowieka.


Trzeba nauczyć się dawać takie prezenty ludziom. Podkreślać ich zalety, podnosić na duchu, zauważać jacy są wyjątkowi. Można w ten sposób wskazać komuś jego drogę życiową. Będę trenować w rozdawaniu takich prezentów.


W sobotę oprócz materialnego prezentu dam też inny, wyjątkowy i specjalny, tylko dla tej osoby.

14/10/2013

Sen o zabawie

Tym razem byłam w USA, w jakiejś wsi lub miasteczku. Królowała tam muzyka country i kapelusze ;)



Byłam w jakiejś stodole, w której organizowałam zabawę – potańcówkę sobotnią. Wymyślałam różne konkursy, układy taneczne, żeby wszyscy mogli brać udział w zabawie. Były jakby dwie drużyny i ja miałam się opowiedzieć po którejś stronie, czyli wybrać któregoś przywódcę. Dziwny układ, bo nie lubię za bardzo tej muzyki, ale nie chciałam nikogo urazić. Wszyscy za moimi plecami mówili, że ja się tam pojawiłam, bo to było przeznaczenie i oni na mnie czekali. Słyszałam szepty i ukradkowe rozmowy na mój temat. Zabawne, bo ja raczej nie wierzę w przeznaczenie. Wiem, że pewne rzeczy muszą się wydarzyć, ale bez przesady, mamy wpływ na to co robimy i co wybieramy w życiu. Skoro cała społeczność była przekonana, że przybędzie jakaś kobieta i ich poprowadzi (do czego?), i że to jestem ja, to niech tak myślą. Nie ma to wpływu na moje życie (bo ja śnię). Ja po prostu się ubawiłam. Tylko ten wybór, który miałam dokonać, był trudny. Ale tego nie zdążyłam zrobić, bo się obudziłam.


Bardzo ciekawe było to, że zdawałam sobie sprawę, że to sen, ale nie chciałam ingerować i samej decydować jak ten sen poprowadzić. Postanowiłam poddać się wydarzeniom i zobaczyć co będzie. Czułam, że ja też się mogę w tym śnie czegoś dowiedzieć o sobie. Pamiętam każdy szczegół, każdą osobę, wszystko bardzo dokładnie, kolory i zapachy. Nie znam nazwy tej miejscowości, ale gdybym się tam pojawiła w realu, to na pewno poznałabym ją. Ale nawet teraz nie wiem, kogo miałabym wybrać jako zwycięzcę.


Fajnie tak podróżować, bez paszportu, bez samolotów. Nie będę szukała znaczenia tego snu, bo nie sądzę, że coś znaczy. Raczej wydaje mi się, że ja tam naprawdę byłam. Nie wiem jak to wytłumaczyć.



To miła nocna przygoda.

10/10/2013

NIE powinnam

Jechałam ok. 12 do klienta. Zobaczyłam tramwaj, który jechał w przeciwnym kierunku. Był przepełniony, a przecież jest środek dnia. To nienormalne. Było tam pełno staruszków. Uświadomiłam sobie, że jest tak ładnie i oni jadą na cmentarz, który jest w tamtym kierunku. Pomyślałam, że ja też powinnam tam zajrzeć, bo mam tam babcię męża.


Wtedy odezwał się Nadzorca: przestań się obwiniać, nic złego nie zrobiłaś. (Czy on kiedyś śpi?) Rzeczywiście pomyślałam: po winna m.


Tak bardzo nam wpajano różne powinności, że w niektórych sytuacjach myślimy o sobie źle, czujemy się winni i czekamy na karę. I kara będzie, bo jak jest wina to jest kara. Ja nic nie muszę. Jak będę chciała to znajdzie się czas na różne rzeczy, które będę chciała zrobić, a nie powinnam zrobić.


Ludzie chodzą się modlić i powtarzają: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. A co takiego zrobili? Nic. Jeśli naprawdę zaszkodziłeś komuś, kogoś skrzywdziłeś to nie obwiniaj się tylko napraw zło, które wyrządziłeś. Możesz przeprosić, albo wynagrodzić, a potem zapomnieć i iść dalej bez poczucia winy. To kary już nie będzie.


Kiedyś zaskoczyły mnie wypadki, którym ulegają ludzie idący w pielgrzymkach. Dlaczego ?, przecież się modlą. To nie Bóg ich krzywdzi, to oni sami sobie robią krzywdę. Teraz to wiem i już się nie dziwię.


Skreślam to słowo z mojego języka.


Żeby nie zrobić sobie krzywdy trzeba uważać na to co się myśli. Zmień myślenie o sobie i o innych, a znikną problemy i choroby. Nie musisz w to wierzyć. Spróbuj. Wybór należy do ciebie jakie życie wybierzesz.


A październikowa maciejka ciągle pachnie i będę miała nasionka na przyszły rok. Nocna fotka, bo właśnie wróciłam do domu ;)



 

09/10/2013

Synchroniczność w praktyce

Rano obejrzałam ten film i przypomniałam sobie o synchroniczności. Lubię wykłady Nassima, bo wydaje mi się, że zawsze się uśmiecha.

Film przypomniał mi, że to co Zeland opisuje w Transerfingu inni opisują to samo używając innych słów.

Wieczorem miałam iść na spotkanie biznesowe. Musiałam kupić czarne spodnie, bo stare wyrzuciłam i nie miałam w czym pójść. Wzięłam odpowiednią ilość gotówki i wsiadłam w tramwaj. Widziałam wcześniej sklep z polskimi ciuchami i chciałam tam dojechać. Oczywiście miałam przy sobie kartę i mogłam w razie czego jechać do galerii i kupić coś droższego, czyli plan B. Jak zwykle w podróży czytałam książkę. Po jakimś czasie przypomniałam sobie, po co jadę i wysiadłam. Przystanek za wcześnie. Ale nic to, nie ma przypadków. Ważny jest cel – zadanie. Gdy bocznymi uliczkami starałam się dojść tam gdzie planowałam zobaczyłam zupełnie inny sklep. Weszłam, kupiłam spodnie jakie chciałam. Cena była przystępna i starczyło jeszcze na krótki żakiet. Plan został wykonany. Spotkanie się udało, bo byłam zadowolona z zakupu.

Wysłałam zamówienie, a świat zadbał o mnie. Dostałam to czego potrzebowałam. Myślałam o celu i to się stało.

W tej sytuacji ważne było zdecydowanie by mieć. Nie było tu wiary ani nadziei tylko pewność, że mi się uda zrealizować zadanie. Tu nie było ważności tylko pewność. Muszę nauczyć się to rozróżniać i potrenuję najpierw na małych rzeczach. Wtedy życie będzie łatwiejsze.

08/10/2013

Tak działa świat

To suplement do wczorajszego wpisu.


Sytuacja z tortem to świetny przykład jak działa świat i jak to tłumaczy Transerfing.


Można powiedzieć, że dostałam to co chciałam:




  • bardzo mi zależało, żeby tort był dobry – ważność – za bardzo chciałam. Powinnam nie nadawać temu tek wysokiej rangi. Ale ciężko nad tym zapanować. Siły równoważące zaczęły działać. Dostałam to czego nie chciałam.




  • miał być inny niż pierwszy tort – i był inny – gorszy, ale też czekoladowy – warunek spełniony, choć nie po mojej myśli. Część gości jadła poprzedni tort więc nie chciałam, żeby jedli to samo.




  • byłam tak pewna, że wszystko będzie dobrze, że nie założyłam planu awaryjnego. A więc znowu ważność, miał być tort i nic innego.




Zawsze znajdzie się ktoś kto wykona zamówienie, a ta cukiernia akurat to zrealizowała.


Nauczka, żeby być zawsze w każdej nawet błahej sytuacji, czujnym i uważnym. Żeby wszystko się udawało trzeba roztoczyć kontrolę nad biegiem myśli i zawsze kierować je na cel jaki chce się osiągnąć.


Tak działa świat. Dotyczy to rzeczy małych i dużych, bez różnicy. Gdy czegoś bardzo chcesz to odpuść, udawaj, że ci na tym nie zależy. Jednocześnie myśl o celu jakby już był urzeczywistniony. Tylko tyle.


A następnym razem (za 5 lat) może zrobię albo zamówię taki tort. ;) Długa droga przede mną.



źródło: tortyartystyczne.pl z Poznania

07/10/2013

Nie polecam

We wrześniu zamawiałam 2 torty. Dwie imprezy urodzinowe nie mogły sie odbyć bez tortów. Bo w co wetknąć świeczki ;) Jeden był z bitą śmietaną i ważył 1,40 kg. Był dobry. Potem w tej samej cukierni zamówiłam tort mniejszy 1,20, też z bitą śmietaną i z polewą czekoladową. Gdy poszłam po odbiór, czekał na mnie inny tort. Gdyby nie napis i gdyby nie zaliczka i goście, to bym go nie wzięła. Tort był taki sam jak pierwszy i miał 1,40. Gdy zwróciłam na to uwagę to pani wyjęła kopie zamówienia i pokazywała mi, że jest 1,40. A to napisał cukiernik na zamówieniu 1,20. Potem się tłumaczyła, że to czekolada może więcej ważyć. Przecież cukiernik doskonale wie co ile waży, bo robi torty codziennie. Ręce mi opadły, bo okazało się, że to moja wina. Tak na mnie naskoczyła, że zaczęłam się śmiać z tej absurdalnej sytuacji. Może powinnam odstawić słodycze na zawsze?


Gościom trochę smakowało, ale tort był rozlazły, miękki i wiotki. Nawet w lodówce reszta tortu na drugi dzień nie stężała. Nie wiem co tam dodano, ale na szczęście nikomu nie zaszkodził.


Wysłałam mejla do cukierni jaś i małgosia i opisałam całą sytuację. Nie dostałam odpowiedzi od tygodnia. Widać mają to gdzieś głęboko. Nie będę robiła zadymy, bo szkoda mojej energii. Ważne, że nikt z moich znajomych w tej cukierni niczego już nie kupi. A mają oddziały w całym mieście. Bye bye bye.


Będę musiała poszukać innej cukierni gdy będę potrzebowała tortu. Bo sama raczej nie upiekę. Może kupię taki w tesco ;)))



źródło: http://www.tesco.pl/kulinarni-lowcy-smakow/t/torty

03/10/2013

Sen kostiumowy

Absurdalny sen miałam dzisiaj. Byłam dziewczynką ok. 14 lat. Ubrana byłam w taką oto suknię.


Nie mogłam znaleźć takiej jaką miałam, ale ta jest podobna. Coś w stylu rokoko, jak u Pompadour. Była kolorowa.

 

Nie wiem czy dziewczynki też się tak kiedyś ubierały, w gorsety. Było mi ciężko w tej sukni. Zostałam tak ubrana, ale to nie było moje zwykłe ubranie. Czułam się jak przebrana. Siedziałam na ławce z innymi dziewczynkami, w tego typu sukniach. Małe dziewczynki w dorosłych sukniach. To była jakaś komnata, chyba w zamku. Było ciemno, trochę światła dawały świece. Dziwne było to, że dziewczynki z reguły są rozgadane, śmieją się, a te na ławce były jakieś nieobecne, jakby naćpane. Wydawało mi się, że to nie ja. Jestem tylko gościem w tym ciele, zupełnie się z nią nie utożsamiałam. Pomyślałam, że to Francja, albo Anglia, na pewno nie Polska. Nikt się nie odzywał, więc nie wiem. Potem pojawił się koń, kasztanowaty z czarną grzywą i spacerował po tej komnacie, a potem chyba jeszcze jeden, ale go nie widziałam tylko poczułam. Taki zwykły koń. Podobny do tego, ale nie miał nic białego. Tylko brąz i czerń.

Miało się coś wydarzyć niemiłego dla tych dziewczynek i mnie, ale się tego nie dowiedziałam, bo się obudziłam.

Z niczym mi się nie kojarzy ten sen. Może nic nie znaczy. To się okaże.

02/10/2013

Air Magic

 


Od moich urodzin postanowiłam zająć się nowym zadaniem.


Ustaliłam nowy cel: październik będzie miesiącem bez deszczu w moim mieście. Przeziębiam się od przemoczonych nóg więc pogoda jest dla mnie ważna. Łatwo mi przychodzi zmiana pogody w ciągu dnia, ale z całym miesiącem jeszcze nie próbowałam. Był cały rok ze słońcem, ale czasem słońce wychodziło tylko na chwilę. Geoinżynieria jest faktem. Żyrinowski ostatnio oskarżał USA o powódź w Rosji http://tiny.pl/qhb1t. Wystarczy trochę poszukać w necie o HAARP i pogodzie. Wojsko to robi przy użyciu drogiego sprzętu, a ja tylko myślę pozytywnie.



Slajd wygląda tak: jest piękna słoneczna pogoda, niebieskie niebo, małe chmurki, jak są większe to zaraz odchodzą na południe, jest miło i pogodnie, ludzie są zadowoleni i szczęśliwi, ich depresja odchodzi. Deszcz może pojawić się tylko nocą. Dopuszczam 3 dni z deszczykiem, ale przelotnym.


Wzmocnienie slajdu: do zwykłego oddychania przeponowego dodałam falę uderzeniową. Czyli obraz rozchodzi się ode mnie we wszystkie strony, wypromieniowuję go. Nie próbowałam tego wcześniej, ale efekty są szybkie.


Dzisiaj o 12.57 przeleciało nade mną 5 myśliwców w stronę Łasku. I potem niebo się zachmurzyło. Więc przywołałam w myślach slajd z cudowną pogodą i chmury po 2 godzinach zniknęły. Dziwne jest to, że moje życzenie wypowiedziałam tydzień temu i miało dotyczyć października, a ono zaczęło się już wypełniać. Mam jeszcze wsparcie działa orgonowego, które jest gdzieś niedaleko umiejscowione.


Nastawienie: nie napinam się. Wszystko załatwi się samo przez się, bez moje wiedzy. Tzn. że nie mam pojęcia jak to działa. Ma być pogodnie i już. Wystarczy moje stanowcze nastawienie. Oczywiście dopuszczam porażkę, bo to w końcu tylko zabawa. Nie jestem pewna, czy mówienie o zadaniu nie zaszkodzi ;)


Plan B: w razie czego mam parasolkę.


Utrwalanie zamiaru: pomaga mi moje alter ego Twiligt Sparkle. Śmieszna sytuacja. Jak się ogląda z 5-latką bajki to trzeba się określić kim się jest. Podobał mi się fioletowy kucyk, więc zostałam Twilight Sparkle. Gdy bardziej się zainteresowałam tą bajką (My Little Pony. Friendship is Magic) to okazało się, że ten jednorożec niby przypadkiem przeze mnie wybrany, ma dużo moich cech, albo ja mam jego cechy. Może kiedyś więcej o tym napiszę, bo to niesamowita historia. Jak dorosły człowiek może się bawić bajką ;)



W celu utrwalenia zamiaru po prostu wysyłam mojego kucyka, żeby "naprawił" pogodę. I to się dzieje. Zobaczymy jak długo.