14/10/2013

Sen o zabawie

Tym razem byłam w USA, w jakiejś wsi lub miasteczku. Królowała tam muzyka country i kapelusze ;)



Byłam w jakiejś stodole, w której organizowałam zabawę – potańcówkę sobotnią. Wymyślałam różne konkursy, układy taneczne, żeby wszyscy mogli brać udział w zabawie. Były jakby dwie drużyny i ja miałam się opowiedzieć po którejś stronie, czyli wybrać któregoś przywódcę. Dziwny układ, bo nie lubię za bardzo tej muzyki, ale nie chciałam nikogo urazić. Wszyscy za moimi plecami mówili, że ja się tam pojawiłam, bo to było przeznaczenie i oni na mnie czekali. Słyszałam szepty i ukradkowe rozmowy na mój temat. Zabawne, bo ja raczej nie wierzę w przeznaczenie. Wiem, że pewne rzeczy muszą się wydarzyć, ale bez przesady, mamy wpływ na to co robimy i co wybieramy w życiu. Skoro cała społeczność była przekonana, że przybędzie jakaś kobieta i ich poprowadzi (do czego?), i że to jestem ja, to niech tak myślą. Nie ma to wpływu na moje życie (bo ja śnię). Ja po prostu się ubawiłam. Tylko ten wybór, który miałam dokonać, był trudny. Ale tego nie zdążyłam zrobić, bo się obudziłam.


Bardzo ciekawe było to, że zdawałam sobie sprawę, że to sen, ale nie chciałam ingerować i samej decydować jak ten sen poprowadzić. Postanowiłam poddać się wydarzeniom i zobaczyć co będzie. Czułam, że ja też się mogę w tym śnie czegoś dowiedzieć o sobie. Pamiętam każdy szczegół, każdą osobę, wszystko bardzo dokładnie, kolory i zapachy. Nie znam nazwy tej miejscowości, ale gdybym się tam pojawiła w realu, to na pewno poznałabym ją. Ale nawet teraz nie wiem, kogo miałabym wybrać jako zwycięzcę.


Fajnie tak podróżować, bez paszportu, bez samolotów. Nie będę szukała znaczenia tego snu, bo nie sądzę, że coś znaczy. Raczej wydaje mi się, że ja tam naprawdę byłam. Nie wiem jak to wytłumaczyć.



To miła nocna przygoda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz