13/11/2013

STS czy STO

Po raz pierwszy z tym określeniem spotkałam się na stronie http://quantumfuture.net/pl/


STS skrót Service to Self czyli służba sobie, a


STO skrót Service to Others czyli służba innym.


Na tej stronie czytałam relacje z kontaktów z Kasjopeanami za pomocą tabliczki. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że owszem kontakty są, ale ludzie są manipulowani. Zresztą sami "goście" mówią o tym, ale odbiorcy są urzeczeni tymi kontaktami i nie widzą manipulacji. Przykład na lustro – proście, a będzie wam dane – prosili o kontakty i je mieli, lustro działa niezawodnie.


Kasjopeańskie informacje sugerują, że podążanie drogą STS jest podobne do stawania się swego rodzaju "czarną dziurą" i że istoty, które osiągnęły bardzo wysoki stan STS, wybrawszy urzeczywistnienie "myśli o nieistnieniu", mogą dosłownie "implodować" w siebie samych, powracając do pierwotnej materii, która jest połową Wszystkiego, co istnieje, w stanie uśpienia”. „Istota, która służy innym, robi to tylko wtedy, kiedy jest o to poproszona, a nie manipulowana.” „Służba Innym jest równowagą. Służba Sobie jest brakiem równowagi.”


Często słyszę jak ludzie chcą, żeby na świecie ludzie byli szczęśliwi. Tylko zapominają, że każdy pojmuje szczęście zupełnie inaczej. Prawda jest taka, że w twoim życiu najważniejszy jesteś Ty. Jeśli Ty jesteś szczęśliwy to wokół ciebie robi się jaśniej i ludzie zlatują się do ciebie jak pszczoły do miodu, żeby ogrzać się w tym szczęściu. Szczęśliwa matka to szczęśliwe dzieci.


Na ulicy raz mnie proszono o datki, stara kobieta trzymała mnie za rękę i żądała drobnych. Dałam, ale przez dwa dni źle się czułam, jakby zabrała mi nie tylko pieniądze. Potem kilka razy usiłowałam kogoś uszczęśliwić na siłę, bo mnie się wydawało, że ktoś potrzebuje pomocy (pisałam o tym). Okazało się, że się myliłam i moja pomoc była niepotrzebna. Często ludzie wcale nie potrzebują pomocy tylko uwagi.


20 lat temu miły pan wpadł na pomysł, że będzie uszczęśliwiać ludzi zbierając pieniądze i kupując różne urządzenia medyczne. Przez 6 lat byłam zahipnotyzowana i dawałam co miałam. Az w podziemiach pewnego szpitala zobaczyłam ślicznie opakowany sprzęt, zupełnie nieużywany. I zrozumiałam, że nie będę brała udziału w uszczęśliwianiu producentów drogich urządzeń. Zupełnie mnie rusza brak etykietki, którą ludzie sami sobie przyklejają, dobrze, że nie na czole. Bardzo miły pan rozdaje szczęście, ale nieraz nie jest zadowolony, zabiera i daje komu innemu to szczęście. Dobrze, że ja już w redystrybucji szczęścia nie biorę udziału. Nie widzę też celowości wszystkich akcji charytatywnych, bali i imprez ku czci. Śmieszne jest rozbieranie się i tłumaczenie tego wyższym celem. Komu to służy i kto o to prosi?


W każdej książce o samorealizacji podkreśla się, że początkiem sukcesu jest akceptacja siebie, pokochaj siebie to inni też cię pokochają. Politycy chcą nas uszczęśliwiać, ale nie pytają nas o zdanie. A jak spytają to nie respektują, za to świetnie zagarniają do siebie ile się da i są bardzo szczęśliwi. To pokazuje co tak naprawdę powinniśmy robić, żeby być szczęśliwymi ludźmi. Powinniśmy dbać o siebie nie krzywdząc innych. Od 2000 roku nastawiłam się na słuchanie ludzi i o dziwo kogo nie spotkam to opowiada mi o swoich problemach i chorobach. Bardzo mnie to interesuje. Wysłuchuję ich, czasem coś doradzę i zawsze staram się uruchomić ich własne myślenie. Ja ludziom daję takie właśnie prezenty. Daję im swój czas i wiedzę i jest mi z tym dobrze, a robię to dla siebie. Mało mnie obchodzi co oni zrobią, czy skorzystają czy nie, dla niektórych samo pogadanie jest terapią.


Jestem STS i jest mi z tym dobrze.



Jestem Królową mojego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz