16/11/2008

Moje serce

W weekend miałam być na kursie numerologii. Ten czas przeznaczyłam na poszerzenie swej wiedzy, a tu dostałam maila, że kurs się nie odbędzie. Przestałam sie dziwić, że coś mnie spotyka lub nie. Ten kto czuwa nade mną wie co jest dla mnie dobre, bo codziennie go o to proszę.

I oto rano w sobotę wstaję, a moje serce boli mnie jak diabli.

 serce

Czułam się tak, jakby ktoś chwycił je w dłonie i ściskał. Momentami nie mogłam oddychać, ani np. odwracać się. Założyłam na szyję wisiorek z kryształem górskim, bo nic innego nie przyszło mi do głowy. Próbowałam też głęboko oddychać, ale pomagało tylko na chwilę. Postanowiłam przyjrzeć się temu bólowi. Stanęłam z boku siebie i obserwowałam. Znowu poczułam moją duszę i zaczęłam się zastanawiać nad swoimi relacjami z bliskimi. Oczywiście, że ich kocham, ale co to właściwie znaczy? Kochać kogoś to nie ograniczać jego wolności. A co robimy? Kochamy kogoś za coś, za to, że jest, że jest dla nas miły, że spełnia nasze oczekiwania. A jak odchodzi (bo jest wolny) to się wściekamy i cierpimy. To jest bez sensu. Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa, nie mówię tu o tej z TV.

I znowu poczułam Boga. Nazywam Go tak, bo nie mam innnego słowa na określenie tej obecności. Czuję wtedy tak bezwarunkową miłość, że nie umiem tego opisać słowami. Trzeba to przeżyć. Ten Bóg nic ode mnie nie chce, nie żąda modlitw, nie chce kościoła, ani żebym głosiła "słowo Boże". On tylko mi przypomina, że tli się we mnie boska iskra i żebym o tym nigdy nie zapomniała. Przecież w każdym człowieku tli się boska iskierka, to w czym rzecz. Dziwne. Przecież z przekazów uduchowionych ludzi wynika coś innego, trzeba czcić i modlić się nieustannie. Mam zaufanie do tego "mojego" Boga, więc nie będę nic robić, tylko żyć świadomie, obserwować siebie.

Kiedyś dziwiłam się, że najpiękniej o miłości mówią księża, a zwłaszcza jezuici. Teraz to rozumiem.

Poczułam też w sobie pustkę i świadomość, że mam wyprany mózg. Nic nie wiem, nic nie muszę. Nie było to niemiłe, tylko trochę dziwne.

I tak spędziłam ten weekend. Naprawdę wiele się o sobie dowiedziałam, i bez kursu.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz