Dzisiaj byłam w pracy, jak nieliczni. Przejechać przez miasto to drobnostka w takim dniu. I nawet dużo ludzi przyszło. Chyba wykorzystali wolny dzień w swojej pracy, żeby przyjść do mnie i zostawić mi pieniądze. Wyszłam ciut wcześniej, żeby zdążyć na tramwaj. Gdy nie przyjeżdżał kilka chwil, to wykorzystałam je na oddychanie światłem.
Wdech: Światło jest we mnie
Wydech: I ja jestem w świetle
Wdech: Światło promienieje we mnie
Wydech: Ja promienieje światłem
Wdech Wdycham światło
Wydech: Światło wydycha mnie.
Ponieważ było już ciemno musiałam zamknąć oczy, żeby się skoncentrować i wyobrazić sobie to Światło.
I zniknęłam. Przestałam czuć cokolwiek.
Byłam tylko światłem, wszystko było połączone. Znikają ludzie, materia, nic nie jest ważne tylko ty promieniejąca Światłem. Dotknęłam swojej Duszy. Zniknęły problemy, rodzina, znajomi, praca, nic nie było ważne. Nie dowiedziałam się co jest ważne dla mojej Duszy, bo nagle otworzyłam oczy, poczułam materię i przyjechał tramwaj.
Doskonałe przeżycie. Wcześniej doświadczałam już takiego stanu, ale w dzień i na łonie przyrody. A teraz w środku ruchliwego miasta, wieczorem, w tłumie ludzi. Coś niebywałego. Człowiek dowiaduje się, że inni nie są ważni, tylko TY. Nie zmarnuję tej wiedzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz