11/11/2008

Moja rocznica

W listopadzie 1999 roku runęło moje życie. Obudziłam się. Zostałam sama. Moja rodzina się rozpadła. Potem straciłam jedną pracę. Bardzo to przeżywałam, chciałam nawet skończyć ze sobą, ale mój Anioł Stróż czuwał. To co wtedy wyprawiałam nie nadaje się do opisania. Teraz chce mi się z tego śmiać I uważam, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać. Wydawało mi się, że życie do tamtego momentu to był sen. Spałam, a nie żyłam naprawdę, coś mi umknęło. Wtedy ponownie skierowałam się do filozofii Huny. Sama się uleczyłam bez leków. A może nie sama, bo przecież wtedy musiałam się dowiedzieć za co mnie to spotkało. Poszłam do wróżki, która była tępa i opowiadała głupoty, slogany. Dlatego sama poszłam nauczyć się wróżenia do szkoły "wróżek". Nauczyłam się wróżenia z kart klasycznych, cygańskich, anielskich run, tarota, liznęłam trochę numerologii i ciągle dowiaduję się czegoś nowego (duży szacunek mam do tej wiedzy). Umiem posługiwać się wahadełkiem i innymi podobnymi sprawami. Oczywiście, że się dowiedziałam dlaczego musiałam doświadczyć takiej traumy, na hipnozie. Moja "podświadomość" przypomniała mi historię sprzed 15 lat. Nic złego wtedy nie zrobiłam, ale moje "wewn. dziecko" miało inne zdanie. I wtedy zrozumiałam, że to co dajemy to wraca, wcześniej lub później, ale wraca. Zaczęła się praca nad sobą. A właściwie nad swoją podświadomości (niższym Ja). Praca trwa nadal, bo codziennie są sytuacje, które mogą wpłynąć negatywnie na moją podświadomość.

Najłatwiejsza była chyba praca z wybaczaniem sobie, mężowi, rodzicom, siostrze, i wszystkim, którzy mnie kiedykolwiek skrzywdzili. Wystarczy tylko uwierzyć, że to pomaga i permanentnie wybaczać na każdym kroku.

Moje życie się zmieniło. Dzięki Hunie zmieniłam mieszkanie, rozwiodłam się, nowa praca mnie znalazła, zdrowie wróciło. Moje umiejętności zaczęłam wykorzystywać i pomagać innym ludziom, za złotówkę. Karty mnie lubią i dawały precyzyjne odpowiedzi na pytania. Jednak ludzie wcale nie chcą pomocy, chcą, żeby problemy same się rozwiązywały, podejmują niedobre decyzje, wiedząc jakie będą skutki. Myślą, że jakoś to będzie. I znowu się obudziłam. Zamknęłam karty w pudełku i bardzo rzadko tam zaglądam. Za to poczułam, że łączy mnie ze Źródłem (Bogiem) cieniutka nić. Wiem skąd moja dusza przyszła i obudziła się we mnie tęsknota za Domem. Tyle czasu marnujemy na organizację życia materialnego, choć wielu poczuło trwogę i nie neguje już zjawisk niematerialnych. Super państwo chyli się ku upadkowi, choć mówią, że jest OK. Wielu już w to nie wierzy i ma rację, ale przekona się o tym za kilka lat.Oby nie było za późno.

O tej porze roku zawsze świętuję moje nowe urodziny i dziękuję za to, że żyję w tak ciekawych czasach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz