06/11/2008

40 milionów do szczęścia?

 

skrzynka

 

Żyjemy w takich czasach, że swoje szczęście utożsamiamy z posiadaniem. Z każdej reklamy miłe osoby mówią ci, że stać cię na to i tamto, że musisz to mieć. Rozbudzają wyobraźnię i tworzą nowe potrzeby. Najlepiej nie pracować, a wygrywać. Choć nie zawsze wielka wygrana odmienia życie na lepsze. Mój dziadek wygrał kiedyś główną wygraną w Karolinkę, taką regionalną grę na Śląsku. Musiał podzielić się z całą rodziną, każdemu dał jakąś kwotę, nie pamiętam ile, bo byłam małą dziewczynką. W sumie jego życie nie zmieniło się, nadal chodził do pracy, bo pieniądze szybko się „rozeszły".

Często taka wygrana to lekcja od Losu. Nie każdy jest w stanie sensownie wydać dużą ilość pieniędzy. Ale każdemu wydaje się, że to on zasługuje na dużo kasy i najlepiej wie co z nią zrobić.

Oczywiście wydałam dzisiaj 4 zł na kupon, ale liczby są dziwne. Może nie zagrałabym, ale pod kolekturą znalazłam 10 gr i pomyślałam, że to dobry początek.

Uważam się za szczęśliwą, choć nie mam dużo kasy. Moi rodzice żyją i są zdrowi. Siostra i jej rodzina też ma się świetnie. Mam pracę, mieszkanie i żyje mi się wygodnie.

Tak duża wygrana to wyzwanie, a nie spełnienie marzeń. Jak zagospodarować taką wygraną, żeby dalej być sobą, żeby nie wzbudzać wśród innych zawiści.

A może będzie kolejna kumulacja?

A może będzie tak jak w filmie Bruce Wszechmogący, że Bóg spełnił wszystkie marzenia o wygranej i milion ludzi wygrało po 2 dolary.

Życzę wygranej. Szczerze. :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz