31/01/2015

Ciśnienie, borsuk i Witkacy

Rano zadzwoniła koleżanka i spytała co ja będę robić, bo jest bardzo niskie ciśnienie. Jakoś nie zauważyłam tego. Robiłam to na co miałam ochotę. Położyłam sobie maskę na włosy i sprzątałam. Odkurzałam, myłam podłogi, wycierałam kurze, rozsadziłam odnóżki aloesu. Potem wywietrzyłam całe mieszkanie. Taki sport domowy. Słyszałam jak w radiu mówili o niskim ciśnieniu, najniższym od lat. Tylko jaki ma to wpływ na człowieka nie powiedzieli. Na mnie nie ma. Nie wiem co jest, ale stałam się odporna na straszenie medialne. Kiedyś wierzyłam we wszystko co mówią, potem sprawdzałam i zmieniałam zdanie, co trochę trwało. Teraz szkoda mi czasu, nie wierzę w nic.


Koleżance powiedziałam, żeby usiadła w fotelu z drinkiem i czekała aż ciśnienie się podniesie. Jak wszystkojedzący borsuk niech się zakopie w norze. Co mogłam powiedzieć :)


(fot. Peter Trimming/Wikimedia Commons)


Gdy wspomniałam o borsuku, to przypomniał mi się Witkacy. Borsuka nie obchodzi kim jest i jaki jest sens jego istnienia, nie może upaść niżej i nie może się wznieść wyżej niż jest. Człowiek różni się od borsuka tym, że zadaje sobie takie pytania, interesuje go coś więcej niż papka. Człowiek jest istotą “potencjalną”, a borsuk „stabilną”. Nie być metafizykiem może tylko człowiek głupi i ograniczony.


Nie biegam, bo nie lubię. Wolę gimnastykę domową, bo aktywizuje wszechstronnie, krew szybciej krąży, oddech jest zrównoważony, nie ma zakwasów, samopoczucie doskonałe. Nabiegałam się w szkole. Wystarczy. Ludzie nie zdają sobie sprawy, co dzieje się w komórkach podczas długotrwałego wysiłku, jak każda komórka walczy o tlen, jak serce bije jak oszalałe, bo bieg kojarzy się z ucieczką przed zagrożeniem. Cały organizm się mobilizuje. A potem długo dochodzi do równowagi. Sport to nie zdrowie, to stres dla organizmu. Coraz więcej młodych ludzi umiera i nikt nie śmie powiedzieć, że to od sportu wyczynowego.


smierc tenisisty  mloda tenisistka


Dla zdrowia wystarczy trochę się poruszać przy pracach domowych, jak ja dzisiaj. Od tego nie dostanę zawału.


Witkacego portret potrójny - Woźniak, Rossakiewicz, Karoń, 1985 (reprodukcja czarno-biała) 


źródło: http://anatolkaron.pl/witkacy.html


Witkacy miał złe zdanie o sporcie. Oto kilka cytatów.


Dawni ludzie nie potrzebowali sportu: byli zdrowi i silni z natury. Dziś sport zabija wszystko, zastępuje nawet sztukę, która upada coraz bardziej.


Sport rekordowy niczego nie odrodzi, tylko dogłupi jeszcze tych, których nie ogłupił dancing, wino i mechaniczna praca.


Sport, który o ile byłby trzymany w ryzach, a nie rozdymany do śmiesznych rozmiarów jakiegoś kapłaństwa, mógłby przynajmniej sprzyjać odrodzeniu fizycznemu nie niszcząc przez swoiste zagłupianie wyższych zainteresowań ludzi młodych i zdrowych.


Rozwydrzenie sportowe jest jedną z sił składowych ogólnego przesunięcia się w stronę ciemności. Sportowcy są czczeni jak bogowie, to gruba przesada.


Jestem wielkim przeciwnikiem rozwydrzenia sportowego, które się w ostatnich latach rozwinęło. Zaprzątanie umysłów młodzieży tylko tym, kto skoczył o 3 cm wyżej, jest objawem przykrym. Sport rekordowy ma granice, których człowiek nigdy nie przeskoczy. Nie może dochodzić do tego stopnia, żeby na nic innego czasu w życiu nie zostawało, przynajmniej w sferze myśli.


W Nienasyceniu opisywał epokę sportowo-dancingową, w której brak wielkich ludzi, a życie jest szare, płaskie, materialne, mętne i pospolite. Ludzie podążali do otchłani. Minęło 85 lat i nic się nie zmieniło, a do otchłani daleko.


A sport to teraz wielki biznes, którego ja nie zasilam. W ramach zdrowia wolę pomachać mopem ;)


Jak to wszystko jest ze sobą połączone :) Zaczęłam od ciśnienia, a skończyłam na Witkacym ;)


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz