22/01/2015

Wehikuł czasu

W autobusie zobaczyłam studentkę, która czytała książkę. Okładka była biała, a na środku była czerwona ręka Fatimy. Potem przeczytałam tytuł: Rok 1984. Takiego wydania nie znałam. Musi być stare, jak widać poniżej.



Zabawne, następne pokolenia czytają to co ja kiedyś w ich wieku. Jak jakaś pętla czasowa.


Chociaż to norma, że dobre książki są ponadczasowe. Im wcześniej się je przeczyta tym wyraźniej widzi się pewne mechanizmy. Winston Smith ciągle żywy ;)


Czy coś się zmieniło?


A rano przypomniałam sobie, że dawno nie było widać słońca. Niebo zachmurzone, a ja zapragnęłam zobaczyć słoneczko. Potem o tym zapomniałam. Były gęste chmury. A potem wszystko się zmieniło. Wyszło słońce, ale tylko na jakieś 10 minut. Ale zawsze :)


Dawno nie sterowałam pogodą, bo zawsze była taka jak chciałam. To robiło się nudne.


A teraz prawie poczułam, że zewnętrzny zamiar jakby czekał, żeby spełnić jakieś moje pragnienie. Muszę bardzo uważać na swoje życzenia, bo przecież nie każda myśl powinna się zmaterializować. A ebola zniknęła, to nie tylko moja zasługa, dołączyło się sporo osób. I jest efekt. Koncerny farmaceutyczne powinny zatrudnić osoby, które będą wywoływały nastroje strachu, bo mogą pójść z torbami. Słabo się starają.


Ciekawe, że ja się w ogóle nie staram, nie ćwiczę, wszystko dzieje się samo przez się, zupełnie bez wysiłku. To na co mam wykorzystać swoją wiedzę?


No i czas się rozciągnął. Mam dużo pracy, ale też mam dużo czasu na pogaduszki, a wszystko zrobione. Jak to się dzieje? Bo ja nigdy nie mówię, że nie mam czasu. Zawsze mogę każdego wrzucić w grafik i poświęcić mu czas. To nie problem.


Gdy mówisz, że nie masz czasu to twój świat tak zrobi, że naprawdę nie będziesz go miał i wypadniesz z tego świata. Wybór należy do ciebie :)


A godzinę temu obejrzałam 3 zabawne filmiki.



Autor zastanawia się, czy można wpływać myślami na rzeczywistość poza własnym ciałem. A co ja robię na tym blogu, przecież wiadomo, że można. Przecież to oczywista oczywistość.


Po pierwszym zdobyłam 9 punktów, potem maksymalną ilość po drugim filmie i jeszcze miałam czas pozżymać się na nierówne szanse (3 białych na 4 czarnych), a po trzecim dowiedziałam się, że jestem szczęściarzem. Nie podaję dokładnie o co chodzi, bo może ktoś nie widział.


Jak ludzie łapią się na takie oczywistości, a naukowcy dostają kasę na takie badania.


Autor w konkluzji podaje, że zdradza nam wielki sekret. Może jeszcze kursy organizuje ;) Ubawiłam się po pachy :))) Ale mi sekret.


Że ja ciągle trafiam na takie kwiatki.


 


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz