02/10/2014

Gipsowa dieta

Dziwne, ale w czasie gdy miałam gips na ręce zmieniły się moje upodobania jedzeniowe. Na początku myślałam, że to sugestia, ale nie. Jedne produkty mogłabym jeść bez przerwy, a na inne nie mogłam patrzeć. Zaufałam sobie i po 6 tygodniach mogłam pozbyć się dodatkowego kilograma.


Tydzień temu byłam u lekarza, a on chciał mi wypisać zwolnienie. To był chyba żart. Powiedziałam mu, że nie chcę zwolnienia tylko zdjęcia gipsu! Zaprowadził mnie na gipsownię i powiedział do pracownicy: zdejm te resztki gipsu. Od razu go polubiłam, bo lubię złośliwość w granicach normy. Przecież wycięłam tylko trochę, a większość dźwigałam półtora miesiąca. Potem poszłam na prześwietlenie. Okazało się, że jest zrost. Znowu próbowałam się tłumaczyć, ale on uciął, że było minęło i ważne, że się kość zrosła. Też tak myślę i za to go też polubiłam. Dowiedziałam się też, że niektórzy noszą gips nawet 8 tygodni, więc mam szczęście :) Po co też tak często się naświetlać RTG. 6 razy wystarczy.


Ręka bez gipsu jest wiotka. Skóra trochę pomarszczona. Zaczęło mi brakować tego gipsu, bo czułam się w nim bezpiecznie. Od momentu wypadku do dzisiaj ani przez sekundę nic mnie nie bolało, nic mnie nie swędziało, a tylko troszkę upijało, ale to sobie przycięłam.


Zanim wróciłam do domu kupiłam stabilizator (63,-) i jeszcze w aptece go założyłam, a także żel do smarowania (47,-), bo ręka była spuchnięta.


A teraz dieta na dobry zrost kości, czyli zawierająca wapń, białko, witaminę D, fosfor i magnez.


Niestety nie lubię nabiału, z wyjątkiem żółtego sera i kefiru. Ser jadłam, a kefir wylałam, bo się przeterminował. Nie mogłam się zmusić do picia. Dwa razy kupiłam twarożek, ale też poszedł do śmieci. Co ciekawe, nie mogłam patrzeć na ciemne pieczywo. Jadłam więc zwykły baltonowski chleb. Można powiedzieć, że tego wapnia nie dostarczyłam sobie za dużo. Warzyw w ogóle nie jadłam, z wyjątkiem kapusty. Z owoców jadłam tylko winogrona, śliwki i jagody. Jagód zjadłam 5 kg, a mogłabym je jeść bez przerwy.



Ciekawe, bo one są dobre na oczy, a nie na złamania. Ich pozytywny wpływ na wzrok pierwsi zaobserwowali piloci RAF-u w czasie II wojny światowej, lepiej widzieli w ciemnościach gdy wcześniej zjedli dżem jagodowy. Naukowcy od razu to zbadali i potwierdzili, że jagody wspomagają regenerację rodopsyny – barwnika w siatkówce oka, odpowiedzialnego za widzenie po zmroku i przy niskim natężeniu światła. Wysoka zawartość antocyjanów powoduje, że jagody uszczelniają ścianki naczyń krwionośnych i przeciwdziałają stwardnieniu tętnic. Może dlatego właśnie jadłam tyle jagód, a potem borówek amerykańskich. A może dlatego, że był sezon ;)


Z kawy nie zrezygnowałam i piłam jedną na śniadanie. Potem robiłam sobie napój z galaretek. Z jednego opakowania robiłam litr napoju, czyli 3 szklanki. Wypiłam już 50 i piję nadal, bo coś mnie suszy. Lekarze uważają, że picie galaretek nie ma wpływu na szybsze zrastanie kości i zalecają jakieś tabletki. Żelatyna jest raczej na stawy, a nie kości, ale piłam i piję.


Białko dostarczałam tak jak zwykle w zupach na wywarach mięsnych. Jadłam też kurczaki gotowane lub smażone, ale tylko 2 razy w tygodniu, bo nie lubię za często. Kolagen musiał być, ale to nie pomogło, bo mięśnie trochę zniknęły.


Najwięcej dostarczyłam sobie fosforu i witaminy D.


Mogłabym bez przerwy jeść szprotki w oleju. Zjadłam też 1 makrelę i sardynki. Ale szprotki były najpyszniejsze. Ach ten olej i te kręgosłupy ;)




Miałam szczęście, że było słonecznie i ciepło, więc witaminy D3 miałam pod dostatkiem. Organizm sam produkuje tę witaminę pod wpływem promieni słonecznych. Oczywiście, jak największa powierzchnia skóry była odsłonięta i bez kremów z rdzą i nanocząsteczkami. Starałam się przebywać na słońcu między 10 a 14, żeby jak najwięcej skorzystać. Nie opalałam się tylko spacerowałam. Gdy było mniej słońca piłam tran z rekina.


Na słodycze zupełnie nie miałam ochoty. Jadłam tylko po kilka daktyli dziennie, bo suszone są bardzo słodkie. To nie tylko słodki deser, ale źródło potasu, żelaza, fosforu, magnezu, chromu, działają przeciwzakrzepowo (widocznie było mi to potrzebne) i zwalczają stany zapalne, które niewątpliwie miałam.



Miałam też dobry nastrój :)


Szybko zleciało.


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz