09/10/2014

Stój i czekaj

Czyż jesień nie jest piękna :) To pierwszy dzisiaj kasztan. W domu mam już 2 kg.



Wieczorem wracałam z pracy. Gdy tramwaj zatrzymał się na przystanku zauważyłam chłopaka, który wysiadł i bardzo szybko zaczął biec. Biegł do autobusu, który stał na przystanku, jakieś 300 m dalej. Autobus miał otwarte drzwi i nikogo na przystanku, mógł odjechać. Więc powiedziałam w myślach do autobusu: stój i czekaj. Temu chłopakowi bardzo zależało, bo naprawdę biegł jak szalony. I autobus czekał. Chłopak wsiadł, ale autobus stał dalej. Może ktoś jeszcze biegł, ale nie. Gdy mój tramwaj ruszył, a autobus jeszcze stał to pomyślałam, że przecież takie dostał polecenie i szybko powiedziałam w myślach: ruszaj. I w tej sekundzie autobus zamknął drzwi i ruszył, jakby czekał na moje pozwolenie. To było dziwne.


Często widzę jak kierowcy zamykają drzwi tuż przed nosem ludzi. Nie wtrącam się. Ta sytuacja była inna, bo poczułam, że od tego zależy jego życie. Gdyby nie zdążył, czekałby ok. pół godziny na następny. Może czekała na niego dziewczyna, a może by go ktoś napadł po nocy. Nie wpłynęłam na jego życie nieproszona. Ja po prostu usłyszałam jego prośbę i mu pomogłam. To tak jakby świat wydelegował mnie do pomocy. Wkoło było sporo ludzi, ale każdy zajęty jest własnymi sprawami. Tylko ja nie spałam.


Za szczęśliwymi splotami wydarzeń stoją ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że zmieniają cudzy los. Gdy ktoś idzie na rozmowę o pracę to musi trafić na kogoś kto usłyszy, że komuś zależy. Ludzie zgadzają się na pewne rzeczy, sami nie wiedzą dlaczego.


Muszę nauczyć się wypowiadać precyzyjniej. Było trochę mało czasu, żeby zatrzymać autobus słowami: proszę zaczekaj, aż dobiegnie ten miły chłopak, a potem jedź dalej. To by nie zadziałało.


Prawie usłyszałam jak chłopak mówi: dzięki Boże. Nie ma za co ;)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz