08/10/2014

Świat nie ma serca

Świat był zawsze i będzie zawsze. Ludzie rodzą się i umierają. Umierają matki trojga dzieci i bezdzietne kobiety. Czy to sprawiedliwe? Dlaczego świat nie stanął? Bo nic się nie stało. Wszystko w porządku. Taka kolej rzeczy.


Woda płynie, ptaki śpiewają, słonko świeci. Jak dzisiaj w parku w centrum miasta.



Zawalił się świat w rodzinach, w których doszło do tragedii. Bez względu na status materialny czy popularność.


O ile śmierć to ruletka, o tyle choroby mają swe źródło w naszych myślach o sobie i innych.


Z artystami jest problem, bo oni kreują swój wizerunek. Poza bliskimi nikt nie wie jacy oni naprawdę są. Tylko przyjaciele mogą wygarnąć im prawdę i powiedzieć: przestań, zmień się. Ale przyjaciół trzeba mieć. A może ktoś obcy, nieznajomy powie prawdę.


Każdy kto choruje jest samotny w swoim bólu. Nikt poza nami samymi nie zna prawdy. A często my sami siebie oszukujemy, karmimy się złudzeniami, śpimy.


Nie oglądam seriali więc nie znałam aktorki, która ostatnio zmarła. Jakiś czas temu dowiedziałam się o niej i jej chorobie od przypadkowej osoby, która była pewna, że choruje od farby do włosów, którą ta aktorka reklamowała. Zresztą tę sytuację niedawno opisywałam na blogu. Ludzie myślą, że to co widzą w tv to prawda. Dotyczy to nie tylko starszych.


Choroby trzustki, śledziony i wątroby powoduje:


Podwyższona drażliwość, wybuchowość, gniew, wściekłość, nienawiść, zrzucanie winy na innych, pycha i zarozumiałość, egoizm, zatracanie się w świecie iluzji, w mrzonkach, obrażanie się na los, życie, na otaczających nas ludzi i sytuacje, stałe rozdrażnienie.


Te cechy muszą być nagminne, a nie sporadyczne.


Przeczytałam wywiad, którego aktorka udzieliła Vivie. Polecam przeczytać cały, bo mówi wszystko o niej i dlaczego zachorowała. W tym wywiadzie potwierdzają się wyżej wymienione cechy.


Np. mówi Zaczęłam więc pracować nad sobą, żeby nie ściągać tyle złej energii, która niszczy, kiedy masz w sobie złość. Teraz zaczynam to kontrolować. (...) Dawniej, kiedy facet zajechał mi drogę, wyzywałam go w myślach od najgorszych. A przecież można tego człowieka jakoś wytłumaczyć, zrozumieć – był zamyślony albo ma jakiś problem domowy, albo po prostu nie jest dobrym kierowcą.”


Ona była mądrą osobą i przeczuwała co powinna robić. Przecież wymieniła negatywne cechy, których nikt w niej nie widział. Każdy widział tylko pogodę ducha i uśmiech. Trudno jest bez przerwy udawać. Ja się boję ludzi, którzy zawsze są happy, bo oni są z innego świata.


Potem mówi: „Wyzbywam się więc złych emocji, które nagromadzone we mnie sprawiają, że cierpią na tym najbliższe mi osoby. Staram się więc nie ulegać impulsom, nie złościć, być po prostu na co dzień życzliwą. To działa w obie strony, bo im ja jestem lepsza dla siebie, tym jestem lepsza dla innych. Czynienie dobra powinno przede wszystkim dotyczyć nas samych.


A więc najbliżsi wiedzieli.


Udawała przed sobą, że nie jest poważnie chora mówiąc: najbardziej chciałabym wyjść z tej sytuacji, w jakiej się teraz znajduję, i móc funkcjonować tak, jak funkcjonowałam do tej pory.


Swoją chorobę określała jako „sytuacja”. To jest straszna wypowiedź. Świadczy o strachu i niepewności. A jak walczyć z sytuacją? Właściwie to ona walczyła z paparazzi, a nie z chorobą.


Artyści oddają się szołbiznesowi. A to przecież wahadła, które czerpią energię z eksploatowania gwiazd. Ona chciała, żeby wszystko było na jej warunkach, a tak się nie da. Wahadło nie popuści, nawet po śmierci czerpie energię. Jej działania były niespójne. Wrzucała fotki na FB, a potem awanturowała się za publikowanie innych zdjęć. Brak konsekwencji. Nie miała wsparcia nikogo. Zresztą, czy ona kogokolwiek by posłuchała?


Z Korą jest inaczej. Ją media śledzą i publikują fotki z najbardziej intymnych sytuacji w szpitalu z kroplówką lub w domu w lesie. A ona nic. Ona wie jakie są reguły. Takie są wahadła. Dasz rękę to wciągną cię w całości.


Ostatnio oglądałam dokument o modelkach, które kiedyś były sławne. Zapamiętałam jak jedna z nich powiedziała, że jej syn, teraz nastolatek podziękował jej, że nie robiła sobie zdjęć nago. Bo to mądra kobieta. Teraz jego koledzy na próżno przeszukują internet i nie mają co wyśmiewać. Kto chciałby, żeby zdjęcia matki wisiały w pokoju kolegi. Czy nasze celebrytki o tym myślą?


Zdefiniowanie choroby to pierwszy krok do uzdrowienia. O chorobie mojego ojca dowiedzieliśmy się gdy miał iść do szpitala. My i on doskonale wiedzieliśmy, że ma raka nerki. Rozmawialiśmy o tym, to nie był temat tabu. Szukaliśmy rozwiązań. Pamiętam jak mama kazała mi spojrzeć w karty czy nie ma zagrożenia. Wtedy jej powiedziałam, że nic mu nie będzie jeśli nie pójdzie na chemię. Ojciec tak właśnie się zaprogramował. Za duże pieniądze pozbył się prawej nerki i był pewien, że pozostała nerka da sobie radę. Miał taki wewnętrzny zamiar, który nie znał wątpliwości. Nawet nie wiedział, że to Transerfing, zresztą ja też wtedy nie. Lekarz nawet mu tego nie zaproponował, bo od ojca biła pewność siebie.


Jeśli nie umiesz nazwać choroby to idź do psychologa, żeby to oswoić. Bez tego nie da się żyć z chorobą, a już o wyzdrowieniu nie ma mowy. Jak nie masz nikogo bliskiego z trzeźwą głową to koniecznie idź do psychologa. To powinno być obowiązkowe, zamiast trucizny do żyły.


Jeszcze jedno zdanie mną wstrząsnęło: Chcę jeszcze trochę pożyć. Bardzo głęboko wierzę, że mi się uda”.


No i dostała co chciała. Trochę pożyła. Ona nie chciała wyzdrowieć. Nie padło takie zdanie. Wiara w Boga to za mało. Trzeba być pewnym, że się będzie zdrowym. Mój tata już się tego nauczył. Trwa to 15 lat. Co pół roku robi badania. Ostatnio w poniedziałek odebrał wyniki i są w normie. On wie jakie myśli i przekonania są dla niego niedobre i nad tym pracuje. Bo nie walczy się z chorobą tylko pracuje nad sobą. Bóg nie uzdrawia tylko pomaga, stawia na naszej drodze osoby, które są nam w stanie pomóc, podrzuca ciekawe książki itd. Kiedyś zastąpiłam drogę chłopakowi, który chciał wejść na jezdnię, a nie widział nadjeżdżającego samochodu. Musiałam go uratować. Być może Bóg – czyli siła wyższa, kazała mi tak postąpić, żeby uratować go przed kalectwem lub śmiercią. Nie da się z Bogiem iść na kawę, to trywializowanie tej siły. Z Bogiem lepiej być w dobrych relacjach. Jest taki dowcip: człowiek mówi do Boga, dlaczego tak mnie karzesz, mam takie ciężkie życie? A Bóg na to: bo cię nie lubię.


A wahadła nadal bujają. Nie ma szacunku dla rodziny, wiwisekcja trwa. Media wyciągają wszystkie intymne informacje z najdalszej przeszłości. Znajdują się niby-przyjaciele, którzy wcześniej nic nie zrobili, a teraz udzielają wywiadów. Oni widzieli to co ona im chciała pokazać, to tacy powierzchowni znajomi. Przechwalają się kto z nich pierwszy się dowiedział o chorobie. Lekarze mówią teraz, że był to rak łagodny, więc powinna przeżyć. Czy lekarze mogą ujawniać tajemnicę po śmierci? Gdzie poszła etyka. Każdy jest teraz najmądrzejszy, a kobiety nie ma.


Trudno powiedzieć komuś co ma robić, zwłaszcza jak jest sławny i bogaty. Raczej nie zrozumie. I będzie się okłamywał, że przecież jemu nic nie będzie, bo jest wyjątkowy. Wielu już zgubiła pycha, czy brak pokory. Choroby nie biorą się z powietrza. Muszą najpierw zaistnieć w naszych myślach. Problem jest w naszych przekonaniach i to dostajemy. Trzeba je traktować poważnie, a nie robić sobie jaj jak np. Morrissey (wokalista The Smiths). Poklepywanie też nie pomaga.


Dzisiaj dostałam skierowanie do rehabilitanta. Każdy powtarza, że będzie dobrze, ale, żeby było dobrze szybko, to trzeba nad tym pracować. Powiedziano mi, że się nie dostanę, bo wszystkie miejsca do końca roku są zajęte. Ale ja mam inne przekonania. Skoro moja ręka jest niesprawna to potrzebuję wskazówek jak mam ćwiczyć. Dla mnie miejsce będzie. Zadzwoniłam i miejsce się znalazło. Bo ja byłam pewna, że tak będzie. Nie mam problemu z wewnętrzną pewnością i nikt nie jest w stanie mnie z tej pewności wytrącić. A mój ojciec dał sobie wyciąć nerkę, potem prostatę, ale nie da sobie założyć gipsu, bo się boi. Gdy coś się dzieje, to robi okłady i bandażuje. Czy to nie zabawne, przeżył dwa raki, a boi się gipsu ;) Chyba mnie i moją siostrę podziwia ;)


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz