28/11/2012

Żylaki

Każda choroba ma swój początek. Zwykle zaczyna się od błahej rzeczy. Na moich nogach w okolicy kostek, pojawiły się małe fioletowe żyłki, coś jak pajączki. Nie są to typowe wypukłe żylaki, ale sądzę, że tak zaczyna się ta choroba. Moja siostra miała coś takiego na udach i była u lekarza. Nie wolno jej było się opalać i miała mniej stać. Ale pracuje jako nauczycielka, więc miała coraz więcej tych żyłek. Wzięła urlop i poszła na laserowe zamykanie. Pomogło na 2 tygodnie. Okazało się, że obok tych pozamykanych naczynek pojawiły się nowe, więc pieniądze (niemałe) zostały wyrzucone w błoto.


Nie będę powtarzała jej błędów. Postanowiłam znaleźć powód takiego schorzenia. Ja traktuję to jako sygnał, że coś ze mną jest nie tak. Nie szukam rozwiązania na zewnątrz u kogoś, bo nikt mi nie pomoże. Trzeba samemu o siebie zadbać. Lekarze na mnie nie zarobią.


Wg L.Hay żylaki to:




  • trwanie w znienawidzonej sytuacji






  • zniechęcenie






  • poczucie przepracowania i nadmiernego obciążenia.




Zapalenie żył – złość, frustracja, oskarżanie innych za ograniczenia i brak radości w życiu.


Natomiast wg K.Tepperweina żylaki są konsekwencją zesztywniałej i skurczonej postawy duchowej, brak elastyczności. Osobie z żylakami brak wewnętrznej radości, bo nie przyjęła jakiegoś zadania lub odrzuciła jakąś sytuację w życiu. Wynikiem tego jest zwiotczenie zastawek żylnych i zatory. Chory jest przeciążony nielubianymi przez siebie czynnościami lub rozczarowany życiem. Żylaki mają na celu uświadomienie człowiekowi tej błędnej postawy.



Wiedziałam już jaka może być tego przyczyna. Teraz pozostało mi tylko znaleźć coś takiego w swoim życiu. Moja sytuacja życiowa jest w pełni przeze mnie akceptowana więc szukam dalej. Zniechęcenie ogarnia mnie czasami gdy widzę głupotę ludzką i nie mogę nic z tym zrobić. Postanowiłam być czujna i gdy pojawi się takie uczucie, przestać się zniechęcać do ludzi, do siebie i do sytuacji. Nie jestem zła i sfrustrowana i naprawdę życie przynosi mi radość.


W moim przypadku poczucie przepracowania może być przyczyną pękających żył. Coraz więcej pracy, a coraz mniej czau na inne rzeczy. Odmawiam sobie wyjścia gdzieś, bo trzeba zrobić to czy tamto. Wydaje mi się, że wszystko jest na mojej głowie i stąd poczucie obciążenia. Różne rzeczy muszą być zrobione, a najlepiej zrobię je sama. To idiotyczne, teraz to widzę. Można przecież zorganizować to inaczej. Postanowiłam przestać się przejmować wszystkim, jedne rzeczy robię sama, inne osoby wyznaczone, a niektóre rzeczy w ogóle nie będą zrobione. Świat się nie zawali. Wszystko jest jakby po staremu, a jednak moje nastawienie się zmieniło. Nie wściekam się na siebie, na rodzinę, bo coś nie zostało zrobione. Mówię na głos: teraz tego nie zrobię. Jedne rzeczy można zrobić teraz, inne kiedyś, później. Elastyczność to moje czwarte imię ;) Czuję się bardziej wolna, jakby uszło powietrze z balonu. Jest lepiej. Po 2 dniach zmniejszyło się zasinienie i zaczerwienienie. Cały czas pilnuję się, żeby obowiązki nie stały się za bardzo obciążające. Trochę to potrwa, bo na zmianę swoich nawyków potrzeba czasu. Widać zmianę na nogach, więc idę w dobrym kierunku. Nie chodzi o unikanie różnych sytuacji, ale o zmianę nastawienia.


Każdy może być zdrowy. Zdrowie wymaga pracy. Jeśli masz podobne schorzenie, spróbuj sobie pomóc. Sprawdź czy to działa też na ciebie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz