29/10/2012

Karmienie raka

Człowiek chory na raka inaczej się odżywia niż zdrowy. Jedzenie może wzmocnić organizm albo osłabić. Wiadomo, że mięso trawi się długo i jego resztki zalegają jelita, ale mój ojciec jest szczupły i je mięso, a nawet robi sam pyszną kiełbasę. Według niektórych badaczy słodycze i cukier "karmi" raka. Wiec nie powinno się go jeść będąc chorym. Bez przesady. Wszystko z umiarem jest dozwolone. Kiedyś ludzie nie chorowali na raki, a odżywiali się gorzej, wg obecnych dietetyków, niż kiedyś.

Mój ojciec przy pierwszym raku nerki nie zmienił nic w swoim jadłospisie. Przestał tylko jeść pasztetową, bo go mocno postraszyłam. Wtedy zaczął ćwiczyć specjalne ćwiczenia z książki Tombaka. Ćwiczy do dziś, bo weszło mu to w nawyk. Gdy miał raka prostaty, to zaczął wyciskać sok z granatów i pić. Teraz granaty są najtańsze, bo kosztują 99 groszy za mały owoc. Ponieważ na ocalałej nerce pojawiły się małe torbiele (szybko), to znowu pije ten sok.

 


Oprócz tego zaczął jeść pestki moreli, 2 jądra dziennie. Mnie też bardzo smakują. Jako dziecko jadłam wszystkie owoce z pestkami. Gdy mnie mama postraszyła, że wyrośnie mi drzewo w żołądku, to przestałam.


Jeszcze zainteresował się papryczkami chili, bo zawierają kapsaicynę. Jest to substancja, która "szuka" w organizmie komórki rakowe i znalazłszy je, zabija mitochondria, które są odpowiedzialne za podział i rozrost komórek. Kapsaicyna niszczy każdy rodzaj nowotworu, bez względu na to, jaką część ciała zaatakował.



Jedzenie tych cudownych rzeczy moim zdaniem, nie wyleczy nikogo z raka. Sok z granatów wzmacia system odpornościowy i człowiek szybko dochodzi do siebie po interwencji chirurgicznej. To mogę zagwarantować. Czy sławni ludzie nie wiedzieli o tych cudownych preparatach? Oczywiście, że wiedzieli, bo teraz każdy chory na jakąkolwiek chorobę, zanim pójdzie do lekarza, zagląda do internetu. Nikt nie robi z tego żadnej tajemnicy. A jednak były minister zdrowia umarł, zmarł też odżywiający się hiper zdrowo S.Jobs.

Rak odejdzie na zawsze, gdy chory zmieni swoje postępowanie, myśli, traktowanie siebie i innych. Pycha i pogarda zabija, i żadna B17 nie pomoże. Aroganci gryzą ziemię.

Leku na raka nigdy nie będzie. Nie będzie cudownej tabletki, po zażyciu której rak zniknie. I dalej będziemy złymi ludźmi. I znowu zachorujemy i znowu weźmiemy cudowną tabletkę. I tak w kółko. Nic z tego. Chcesz być zdrowy to musisz się wysilić i najpierw zrozumieć, dlaczego zachorowałeś. A potem codziennie się zmieniać, pilnować swe myśli i słowa, nie ranić siebie i innych. Wtedy będą efekty. Nie ma mowy o żadnej walce. Coś o tym wiem, bo obserwuję to na co dzień. Trudno jest pouczać bliskich, łatwiej jest z obcymi. Do mojego ojca też zaczyna docierać, że tylko sam może sobie pomóc,  bo naprawdę zmienia swój stosunek do mamy. Myślę, że jeszcze długo pożyje. Bez raka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz