27/02/2020

Sen z kratką i klopsikiem

Piękny dzień. Obudziłam się o 6:16. A właściwie to zostałam wyrwana ze snu.

Byłam na jakimś pikniku. Było pięknie, słonecznie. Był las, polana i letni dom. Wielu moich znajomych ma dobre warunki do organizowania pikniku. Nie wiem u kogo byłam.
Zachwycające były kolory. Jak u Claude Moneta. Malował on świat nie taki jakim go widzimy, ale tak jak go odczuwamy. Kolory były nierealne, prześwietlone słońcem. Nierealnie piękne, choć ja lubię mocne i zdecydowane kolory.


Nie poszłam tam towarzysko. Miałam zadanie. Ktoś miał mi dać plik gazet. Miałam je przekazać komuś potem. Było sporo ludzi, ale nie było tłoku. Ludzie stali, siedzieli na kocach, przechadzali się, rozmawiali. W różnych miejscach były poustawiane stoły, na których było pełno różnorodnego jedzenia, do wyboru.
Zauważyłam mężczyznę w koszuli w biało-niebieską kratkę. Ta koszula się wyróżniała, bo jej deseń i kolory były mocne. Tak to w życiu jest, że są osoby, które mają charyzmę, przyciągają wzrok innych. Takie osoby nie muszą nic robić, do zachwytu i zainteresowania wystarczy ich obecność. Nie jestem typem fana czy folowersa, więc poszłam dalej szukać mojego „kontaktu”. Trochę bawiła mnie ta sytuacja, bo ja nie mogłabym być agentem czy kapusiem. Nie umiem utrzymać niczego w tajemnicy, musiałabym o tym opowiedzieć koleżance czy komuś innemu. Inaczej pękłabym z napięcia. A we śnie wcieliłam się w taką rolę. Poczułam się jak w filmie. Odgrywałam tylko taką rolę.
W pewnej chwili zobaczyłam znowu tego faceta w koszuli w kratkę. Po chwili rozmowy upewniłam się, że to jest właśnie mój „kontakt”. Powiedział mi, żebym zajrzała pod pokrywkę jakiegoś naczynia. Podniosłam pokrywkę chyba brytfanny. A w środku było dużo pysznie pachnącego sosu i jeden niewielki klopsik. Zdziwiłam się, że nie było tam pliku gazet tylko jedzenie. Co ja mam z tym zrobić? Zjeść? Skoro to ostatni klopsik to mogę zjeść prosto z brytfanny ;) Poczułam cudowny zapach tego jedzenia i to on mnie obudził.

Była godzina 6:16. To nawet nie o świcie, bo słońce wzeszło dzisiaj o 6:33, czyli obudziłam się 17 minut przed wschodem słońca.
Księżyc wschodził dzisiaj o 8:18. Ciekawe liczby.
Nieprzypadkowa też chyba była śmierć 58 letniego aktora w 58 dniu roku. Nie podano godziny, a szkoda.

Rzadko mam sny z zapachami. A przecież węch to mój najlepszy zmysł. Czuję, że ktoś właśnie palił papierosa, czy ulatniający się gaz, czy przypalone jedzenie.
Sen bez znaczenia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz