Piękny
dzień. Obudziłam się o 6:16. A właściwie to zostałam wyrwana ze
snu.
Byłam
na jakimś pikniku. Było pięknie, słonecznie. Był las, polana i
letni dom. Wielu moich znajomych ma dobre warunki do organizowania
pikniku. Nie wiem u kogo byłam.
Zachwycające
były kolory. Jak u Claude Moneta. Malował on świat nie taki jakim
go widzimy, ale tak jak go odczuwamy. Kolory były nierealne,
prześwietlone słońcem. Nierealnie piękne, choć ja lubię mocne i
zdecydowane kolory.
Nie
poszłam tam towarzysko. Miałam zadanie. Ktoś miał mi dać plik
gazet. Miałam je przekazać komuś potem. Było sporo ludzi, ale nie
było tłoku. Ludzie stali, siedzieli na kocach, przechadzali się,
rozmawiali. W różnych miejscach były poustawiane stoły, na
których było pełno różnorodnego jedzenia, do wyboru.
Zauważyłam
mężczyznę w koszuli w biało-niebieską kratkę. Ta koszula się
wyróżniała, bo jej deseń i kolory były mocne. Tak to w życiu
jest, że są osoby, które mają charyzmę, przyciągają wzrok
innych. Takie osoby nie muszą nic robić, do zachwytu i
zainteresowania wystarczy ich obecność. Nie jestem typem fana czy
folowersa, więc poszłam dalej szukać mojego „kontaktu”. Trochę
bawiła mnie ta sytuacja, bo ja nie mogłabym być agentem czy
kapusiem. Nie umiem utrzymać niczego w tajemnicy, musiałabym o tym
opowiedzieć koleżance czy komuś innemu. Inaczej pękłabym z
napięcia. A we śnie wcieliłam się w taką rolę. Poczułam się
jak w filmie. Odgrywałam tylko taką rolę.
W
pewnej chwili zobaczyłam znowu tego faceta w koszuli w kratkę. Po
chwili rozmowy upewniłam się, że to jest właśnie mój „kontakt”.
Powiedział mi, żebym zajrzała pod pokrywkę jakiegoś naczynia.
Podniosłam pokrywkę chyba brytfanny. A w środku było dużo
pysznie pachnącego sosu i jeden niewielki klopsik. Zdziwiłam się,
że nie było tam pliku gazet tylko jedzenie. Co ja mam z tym zrobić?
Zjeść? Skoro to ostatni klopsik to mogę zjeść prosto z brytfanny
;) Poczułam cudowny zapach tego jedzenia i to on mnie obudził.
Była
godzina 6:16. To nawet nie o świcie, bo słońce wzeszło dzisiaj o
6:33, czyli obudziłam się 17 minut przed wschodem słońca.
Księżyc
wschodził dzisiaj o 8:18. Ciekawe liczby.
Nieprzypadkowa
też chyba była śmierć 58 letniego aktora w 58 dniu roku. Nie
podano godziny, a szkoda.
Rzadko
mam sny z zapachami. A przecież węch to mój najlepszy zmysł.
Czuję, że ktoś właśnie palił papierosa, czy ulatniający się
gaz, czy przypalone jedzenie.
Sen
bez znaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz