18/12/2018

Sen z sublokatorami

Jakaś niespokojna ta noc. Dwa razy się budziłam, wstawałam, piłam.


Nie spoglądałam na zegarki, bo było ciemno.


Akcja ;)


Wróciłam do domu. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam kilka osób, które chowały się za meble. Dziwne, pomyślałam, skąd oni się wzięli, bo zamki były w porządku. Pokój był dziwny. Prawdziwy pokój ma 2,30 na 4 metry, a we śnie miał 5 x 10. Wydłużył się gdy chciałam podejść do tych ludzi, przez co oni się oddalali ode mnie. Weszłam do innego pokoju, a tam kolejni ludzie. W innych pomieszczeniach też się szwendali, ale nie mogłam się do nich zbliżyć. Wszyscy byli ubrani na czarno i byli cudzoziemcami z Bliskiego Wschodu.


Miałam pełno pytań. Byłam w szoku. Co ja teraz zrobię, gdzie będę spała, czy w ogóle zmrużę oczy? Do kogo zadzwonić, bo tak być nie może. Zadzwoniłam na policję, ale oni nie przyjeżdżali, nie śpieszyli się. Chcieli mi wmówić, że jak nie ma włamania to oni mają prawo tu być. Przypomniałam sobie, że mój syn zgubił klucze w parku 15 lat temu. Znalazca musiałby sprawdzić kilkaset bloków i tysiące mieszkań, żeby je dopasować do mojego mieszkania. Może to trwało 15 lat ;) Byłam w kropce. Ci ludzie nie zamierzali nigdzie iść. Patrzyli tylko kiedy zasnę, żeby się mnie pozbyć. Znikąd pomocy. Co ze mną będzie ???


I wtedy przyszła mi myśl, że to chyba nie moje mieszkanie. Przecież mam kamerę i włączam ją gdy wychodzę. Dostałabym powiadomienie gdyby coś się w domu poruszyło. Czyli to ja byłam intruzem w ich komunie. To się nie zdarza. To tylko sen. I obudziłam się. Była 8:30.


Kiedyś były małe mieszkania, a wszyscy przyjezdni się mieścili. A w tej chatce ile osób mogłoby spać?


źródło: TMZ.com


Zanim wypiłam kawę, zanim wydrukowałam załączniki do mejli, spóźniona zamówiłam prezenty. O dziwo przelew poszedł szybko, o 13:17 dostałam mejlem potwierdzenie i przesyłka już w trasie.


Gdy jestem mobilna to wybieram paczkomat zamiast kuriera. Zawsze o czasie, często poniżej 23 godzin. Nigdy nie zamawiam przez pocztę. Ostatnio ukradli mi wrześniowy egz. prenumeraty, a numer grudniowy idzie od 25 listopada, ciągle czekam. Nic dziwnego gdy w sortowni pracują skazani. Nikt tego nie pilnuje, a poczta płaci odszkodowania. Niestety wygrała przetarg i prenumerata nie może przejść przez inne ręce. Kiedy ta instytucja się skończy?, kibicuję konkurencji.


Potem tel. z US. Sprawdziłam i wysyłam korektę. Jak łatwo można naprawić błąd używając telefonu, pisząc wyjaśnienia i wysłać je mejlem ze skanem, a także wysłać natychmiast e-deklarację korygującą. To jedyne ułatwienia w tej pracy.


Potem pismo do zwolnienia. Zwolnienia są elektroniczne, ale z-15 już nie. Z-3 też trzeba wypisać. Na 8 stronach trzeba podać wszystkie informacje, które zus już ma. Czy tam pracują informatycy upośledzeni umysłowo? Aż się prosi o AI, która będzie łączyła wszystkie informacje i znikną urzędnicy, będą zbędni. Nic to, wszystko przeżyję. Nie powiem czego sobie życzę w związku z tym ;)


Wyszłam po 15, bo miałam 3 spotkania. 2 odwołałam.


W natłoku spraw zauważyłam jednak księżyc, po I kwadrze. Jedni idą spać inni do pracy.



Pierwsze skończyło się o czasie, ale po 5 minutach zostałam zawrócona i rozmowa przeciągnęła się. Kolejne spotkanie, opóźnienie tłumaczyłam sms. Gdy szłam na kolejne dostałam tel. „czy ja zapomniałam o spotkaniu”? Oczywiście, że nie, lecę, biegnę, będę najszybciej jak się da. Nic to, jest pochmurno, ale słoneczko się przedziera. I zawsze pod chmurami jest niebieskie niebo.


Potem w ramach odreagowania kupiłam sobie balsam borówkowy, naturalny, boski. Taka tam łapówka, zarobiłam to mam. Mikołaj przyniesie co innego.


Dziwny dzień. Gości z noclegiem mam umówionych w marcu i w lipcu/sierpniu.


Czy w maju też się ktoś pojawi?


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz