15/12/2018

Artefakty

Rano w drodze do śmietnika minęłam małżeństwo emerytów. Ona przyglądała mi się, więc ja jej też. Była podobna do mojej babci, która nie żyje już 25 lat. Umalowała się, czarną kredką podkreślone miała brwi, a szminką usta i policzki. Wyglądała ładnie, choć była w wieku 80+


Po wyrzuceniu śmieci, poszłam na przystanek. Minęłam znowu to małżeństwo. Byłam umówiona i szłam szybciej niż oni. Gdy weszłam na przystanek podjechał tramwaj, wsiadłam i usiadłam.


Para starała się szybciej przejść przez pasy, ale mieli marne szanse, żeby zdążyć. Wydałam w myślach polecenie: mają zdążyć i patrzyłam. Światło się zmieniło, więc tramwaj mógł jechać, ale ja powiedziałam – stój i czekaj. I tak było. Trochę zmęczeni staruszkowie weszli do tramwaju, zadowoleni, że mieli szczęście. Uwielbiam takie sytuacje :)


Kierowcy publicznego transportu są różni. Jak mają zielone światło to jadą i nie rozglądają się na boki. Kto by się przejmował emerytami. Mają dużo czasu, więc mogą poczekać 15 minut na zimnie na kolejny tramwaj. Gdyby pani nie przyglądała mi się wcześniej, być może nie zwróciłabym uwagi. Para wysiadła przy bazarze. Tam jest taniej niż w osiedlowych sklepach. Można trochę zaoszczędzić. Dla emerytów to kwestia przeżycia.


Dzień zaczął się znakomicie. Kolejny zły uczynek został anulowany na mojej tablicy życia.


Teraz jest mi łatwiej sterować ludźmi, czyli dekoracjami w moim świecie. Nie wpływam na ich życie, ale je ułatwiam, żeby myśleli, że mają szczęście. To dodaje mi energii i wszyscy zyskują.


Ciągle jednak, choć rzadko, stosuję wolniejszą technikę spełniania pragnień. Wczoraj szukałam maleńkiego drzewka szczęścia z różowego kwarcu, nie znalazłam. Przypomniały mi się artefakty, wykorzystywane w technice spełniania pragnień.


Są ludzie, którzy nie mają wyobraźni i nie umieją „zobaczyć” czego chcą (slajdy) Ja gdy sobie wyobrażę, że klienci walą drzwiami i oknami to tak się dzieje ;) Każdy jest inny i dla każdego jest skonstruowana inna technika.


Technika artefaktów jest łatwa. Wystarczy, że jakiś przedmiot przykuje twoją uwagę. Może to być zabawka, kamyk, muszelka, łańcuszek, czy cokolwiek. Gdy już masz coś takiego to musisz go zaprogramować. Wtedy zwykła rzecz staje się niezwykła.


Jak w definicjach:


Artefakt w badaniach naukowych to czynnik zniekształcający przedmiot badań i wnosi do badań czynnik, który nie istnieje.


Artefakt to przedmiot wytworzony przez człowieka, nieistniejący w naturze. Tak nazywa się przedmioty wytworzone ręką człowieka i po tysiącleciach odkrywane.


Chodzi mi o przedmioty, które stają się niezwykłe, bo wykonują pracę dla właściciela. Musisz wziąć do ręki ten przedmiot, przywitać się, zatroszczyć się o niego i poprosić o spełnienie pragnienia. To nie ma być coś takiego, jak pouczają internetowi „miszczowie” - proszę uzdrów mnie i moją rodzinę, bo to głupie. Nikt cię nie uzdrowi, nabroiłeś, nie szanowałeś się, weźmiesz tabletkę i już ma być OK. Tak nie jest.


W sprawie zdrowia mam ciągle ten sam artefakt – zabawkę – pony. To taki osobisty strażnik.



Stoi na moim biurku. Gdy na nią spojrzę to przypomina mi się intencja i co ma dla mnie ten konik robić. Ma mnie chronić, wskazywać dobrego lekarza, bo świat się o mnie troszczy. Wiadomo, że choroby są, ale mogą trwać krótko. Zabawka ma mi wskazać rozwiązanie problemów ze zdrowiem moim i najbliższych, skierować do właściwych książek czy rzetelnych stron w sieci. Koń kojarzy się mi się ze zdrowiem, więc ta zabawka łatwo przyjęła moją intencję. Ostatnio gdy lekarka upewniwszy się na co jestem uczulona, przepisała mi złe leki, konik zadziałał. Zmusił mnie do przeczytania ulotek i uniknięcia problemów. 3 lata temu moja dentystka namawiała mnie na szczepienie wzw, a teraz namawia na mycie zębów wyłącznie sodą oczyszczoną. Świat się zmienia na lepsze.


Ostatnio zaprogramowałam małego słonika. Poniekąd ma coś wspólnego ze zdrowiem, ale ma spełnić wyjątkową rzecz. Ma mi wyrosnąć ząb. Bo nie mam jednego zęba, odszedł na zawsze. Muszę mieć mostek czy protezę, albo coś takiego.



Zęby mamy w 2 rzutach, mleczaki i stałe. Jak wypadną to nie odrosną. To jest na razie niewykonalne, ale świat już nad tym pracuje. Najpierw czytałam, że był taki człowiek, który modlitwą prosił o nowe zęby i to się działo. Ale on jest na końcu świata, dla mnie nieosiągalny. Potem czytałam o technice „wywoływania” - mówisz, że właśnie ci rośnie, kiełkuje zdrowy, nowy ząb. Trochę to za wolne dla mnie. Ostatnio dowiedziałam się o nowej metodzie drukowania zębów i „sadzenia” w dziąsłach. Czas szybko biegnie, więc chyba się doczekam. Równocześnie widzę reklamę protez, ale to ostatnie podrygi lukratywnego biznesu. Pewnie, że to lepsze niż poste miejsce po zębie, ale nowe technologie już wchodzą do praktyki. Ten artefakt to trochę żart, ale świat wszystko traktuje poważnie. Chcesz to będziesz miał.


Ludzie mają szczęśliwe monety. One są dobre do pragnień materialnych. Ale moneta musi być wyjątkowa i się różnić od obiegowych. Możesz ją zaprogramować i powiedzieć: wołaj kolegów, im więcej tym lepiej. Zawsze ma to być coś twojego, przez ciebie wymyślonego. I najlepiej do rymu.




Ja mam ciągle w portfelu żabkę, która pławi się w monetach. Używam coraz mniej gotówki, więc trzeba się będzie kiedyś z nią pożegnać.


A to zabawka, która szybko spełniła swoją rolę ;)))



Mam też kamień od przyjaciółki. Gdy go dotknę to zdzwaniamy się, ona albo ja.


Technika artefaktów nie wymaga dużego ładunku energii, jak w przypadku „mówisz-masz”. Nie musisz w to wierzyć. Przedmioty z intencją to nie są zwykłe przedmioty. Niektóre znikają do innego świata, jak to drzewko :)


Jeśli masz muszelkę i lubisz morze, to możesz wyrazić intencję: co roku wyjeżdżam nad morze. I tak będzie, znajdą się pieniądze, wolny czas i różne morza. Chyba, że wskażesz konkretne morze Lepiej nie, po co się ograniczać.


Przestrzega zasady: jeden artefakt-zabawka – jedno pragnienie. Nie zadziała pragnienie: jestem piękny, zdrowy i bogaty ;) Możesz mieć wiele artefaktów, ale każdy do czego innego. Wystarczy, że spojrzysz, a przypomnisz sobie czego chcesz. Możesz zdać się na los i kręcić się w kółko, albo ustalić cele i je realizować, z pomocą artefaktów.


Na początku bierz w dłonie przedmioty rano na dzień dobry i na noc na dobranoc. Powtarzaj intencję, żeby tobie się utrwaliła. Zabawce wystarczy jeden raz, żeby działać, ale intencja musi być krótka i konkretna i mieć pozytywny wydźwięk. Jeśli powiesz: żeby ta podła baba zniknęła z mojego życia to nic się nie wydarzy, albo ty znikniesz, bo jesteś podłą babą. Możesz powiedzieć: otaczają mnie dobrzy i mili ludzie, albo: mam bogatych przyjaciół (kto ci broni jak marzysz o luksusie). Treściwie i zwięźle, wtedy nie ma pomyłki. Najlepiej zastanów się czego chcesz i zapisz to w kilku słowach. Gdy zaczniesz pojaśniać cel, słowa same się ułożą. Mnie wystarczy samo spojrzenie za rzecz i już wiem gdzie zmierzam.


Jeśli masz wątpliwości to ułożone słowa powiedz komuś i zapytaj co one znaczą. Dowiesz się czy ich wydźwięk jest pozytywny i czy o to ci chodziło.


Artefakty nie mają nic wspólnego z rzeczami "na szczęście". To nie talizmany czy amulety, nie mają nas chronić tylko realizować zadanie. Raczej nie dawaj nikomu ich dotykać, a na pewno nie mów nikomu, że to artefakty. Niech każdy ma swoje własne, osobiste artefakty.


Miałam więcej takich rzeczy, ale po ich spełnieniu gdzieś się podziewają, znikają.


Wiesz co masz robić, a przynajmniej spróbuj. A potem przekaż dalej. Za darmo.


Upiekłam kolejny chleb, pełnoziarnisty. Nie urósł, ale jest pyszny.




I tak minął luty.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz