02/03/2017

Podłość

O jedną podłą osobę mniej na świecie. Umarła matka mojej znajomej. Dała jej popalić. Jedyną zasługą matki było urodzenie zdrowej dziewczynki. A potem było tylko gorzej. W trudnej sytuacji córki matka nie kiwnęła palcem. Zimna suka. Pomagali znajomi i obcy ludzie. Nie będę opowiadała szczegółów, bo każdy ma choć jednego podłego znajomego. Znajomej ta śmierć ani nie ucieszyła, ani nie zmartwiła. Czuje pustkę. I nic więcej. Nie było więzi matka-córka, więc nie ma żalu. Czy można było jakoś to zmienić, inaczej postępować?


Co powoduje, że ktoś staje się podłym człowiekiem?


Przecież rodzimy się jak tabula rasa, czysta tablica. Rodząc się konkretnego dnia o ustalonej godzinie przynosimy na ten świat pewien potencjał. W czymś jesteśmy dobrzy, a pewnych rzeczy nie powinniśmy robić. To są takie ułatwienia, bonusy od losu. Oczywiście możemy robić zupełnie coś innego, nikt nam tego nie zabroni. Wtedy walczymy z losem, jest nam trudniej zdobywać cele, które okazują się obcymi celami.


Nie mamy zapisane, że będziemy podli czy mili. To nasz wybór, a właściwie wypadkowa wielu czynników, które w miarę naszego wzrastania kształtują naszą osobowość.


Jako przykład takiego człowieka, podam fikcyjną postać z serialu Lost, który nieustannie oglądam, po wielu latach przerwy.



Benjamin Linus niewątpliwie był najgorszą postacią serialu. Świetnie wymyślony, prawie jak prawdziwy. Jego podłość nie wzięła się znikąd.


Jako dziecko był bity przez ojca i źle traktowany. Matka Bena zmarła przy porodzie, więc dziecko nie zaznało matczynej miłości. Bite dzieci są zawsze jakoś "uszkodzone". Bicie nie zabiło i na pewno nie wzmocniło, jak niektórzy upośledzeni powtarzają to kłamstwo.


Ben jako dorosły zabijał kogo chciał. Kłamał, oszukiwał. Wiele razy był na krawędzi życia i śmierci i zawsze miał do zdradzenia jakąś tajemnice. Manipulował ludźmi, a oni robili co chciał, nawet dla niego zabijali.


Dziwne, ale wyspę obarczał winą za swojego raka. Mówił, że wyspa jednych leczy innych nie. Ani przez moment nie czuł się winny.


Jednak było coś co mu ciążyło. Przyczynił się do śmierci swojej córki, bo powiedział, że nic dla niego nie znaczy i jej śmierć go nie dotknie. Stalo się inaczej. Ta śmierć bardzo mu ciążyła. Więzy krwi są nierozerwalne.


Niektórzy myślą, że gdyby mogli cofnąć czas to postąpili by inaczej, coś by zmienili – na lepsze wg swego zdania.


Gdy Sayid cofnął się w czasie, to mały Ben wypuścił go z celi. Tak bardzo pragnął być z Innymi, że posunął się do zdrady. A Sayid strzelił do dziecka, bo pamiętał jak 30 lat później ten go torturował.. Ben nie umarł. Być może po takich przeżyciach zmienił się i dlatego wymordował później całą osadę Dharmy. Wyspa darowała mu życie, może dając szansę na zmianę.


Czy można walczyć z nieuniknionym?


Nie pomaga cofanie się w czasie. Zmiany nie następują.


Na pewno są szczęśliwe rodziny, ale nie wśród moich znajomych. Jedni sobie radzą inni nie. Podłość to takie bezinteresowne zło. Można być podłym, ale można się zmienić. Przynajmniej próbować. Ojciec Bena, gdy ten leżał w szpitalu, ocknął się na chwilę i poczuł się ojcem. Żałował swego postępowania. Ben zniknął, więc nie miał szansy się sprawdzić.


Właściwie każda postać w tym serialu miała problemy w domu.


Ojciec Locka to kawał drania. Syn oddał mu nerkę i dostał za to "zapłatę". Ojciec Sun też nie przepadał za córką. A ojciec Penny dla jej dobra zniechęcał ją do Desmonda i zerwał z nią kontakt.


Miles żył w przekonaniu, że ojciec ich porzucił i się nim nie interesował. Gdy cofnął się w czasie to się dowiedział, że ojciec go kochał, ale kazał im opuścić wyspę ze względu na zagrożenie życia. Gdy wiemy więcej o naszych rodzicach, to możemy lepiej zrozumieć ich postępowanie.


Hurley też był porzucony przez ojca, ale mu wybaczył. I odbudowuje relacje. I to właściwa postawa.


Wybaczyć, bezwarunkowo.


Matka Faradaya była apodyktyczna, sterowała każdym aspektem jego życia. A potem do niego strzeliła.


Zabijanie jest ostatnią rzeczą, którą powinien robić człowiek. Nikt nie zasługuje na śmierć z ręki innego człowieka. Można się pomylić i już tego nie można cofnąć.


Hitler też kiedyś był dzieckiem. Gdyby jako dziecko zginął, to czy historia świata potoczyłaby się inaczej?


 


Człowiek szczęśliwy, spełniony lub zakochany nie jest podły. Nie ma na to czasu. Nie ubliża, nie hejtuje, bo po prostu żyje swoimi sprawami.


Dziwna moda teraz panuje, która szkodzi zdrowiu i życiu.


Nie idź tą drogą.


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz