20/07/2016

cuda

Cuda zdarzają się każdego dnia. Widzisz je wyraźnie gdy np. masz mało pracy, nudzisz się, a twoje myśli błądzą.


Wyglądałam przez okno i patrzyłam w niebo. Zobaczyłam lecący samolot z płn.-wsch. na płd.-zachód. Zostawiał na niebie smugę. Nic ciekawego. I nagle samolot przestał smużyć, ale leciał dalej.


Cud! Skoro to była smuga kondensacyjna to powinny zgasnąć silniki, a samolot powinien spaść. Nic podobnego się nie wydarzyło. Byłam w szoku.


Sprawdziłam na radarze co to za samolot. To był lot LH1615 DLH3KY Lufthansa City Line. Zanim zrobiłam fotkę już przeleciał.



Za nim trochę wyżej leciał samolot z Uzbekistan Airways HY251 UZB 251. On w ogóle nic nie wypuszczał. Leciał lśniący na niebieskim niebie, bez smugi.


A z pierzastej kreski po 20 minutach zrobiła się taka dziwna chmura.



 


Uchwyciłam muszkę, która latała mi przed nosem ;) Czy takie mazy na niebie mają jakąś nazwę?


Potem na radarze zauważyłam lecący nade mną kolejny samolot oznaczony No callsign ;)


Gdy szukałam go na niebie to zniknął z radaru. Powinien być tuż przed moimi oczami, a nie było nic.


Kolejny cud! Samolot rozpłynął się w powietrzu, albo wpadł w inny wymiar. Czyżbym pracowała w pobliżu gwiezdnych wrót, czy jakiegoś przejścia międzywymiarowego?!;)


Potem to już tylko drony widziałam i musiałam skończyć pracę. Jak one szybko latają.


A potem kolejny cud. Cały dzień spotykałam młodych ludzi mówiących po francusku. Jest ich więcej niż tubylców. Naprawdę wszędzie ich pełno. Przyjechali nie tylko z Francji, ale i z byłych kolonii, bo zdradza ich ciemny kolor skóry i napisy na identyfikatorach.


Używałam tylko jednego słowa PARDON, bo nie znam innego.


Już nie mam o czym pisać? A może mi głowę przygrzało ;)))


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz