02/01/2009

Miłość wszechogarniająca

Na ten rok zaplanowałam dla siebie rozwinięcie w sobie uczucia miłości. W poprzednich latach koncentrowałam się na eliminacji negatywnych uczuć. Ostatnio zniknęło uczucie nienawiści do "złych ludzi". Oczywiście nie dokonało się to samo, trzeba było nad tym popracować.

Nie znaczy to, że obecnie nikogo nie kocham. Owszem jest wiele osób, o których myślę dobrze i je kocham. Chodzi mi jednak o otwarcie swojego serca i odczuwanie miłości bezinteresownej, bezwarunkowej do każdej istoty na ziemi, nawet tej niewartej miłości. Taka odmiana miłości matczynej. Kto jest matką to wie, że miłość matczyna jest czysta i pełna poświęcenia. Kochamy dzieci bo są, a nie za coś.

Od jakiegoś czasu moje ciało już się chyba do tego przygotowuje. Częste bóle w okolicy serca miały mi przypomnieć, że taki organ mam. Pogoń za spełnianiem swych materialnych zachcianek, a potem ich materializacja, owszem uszczęśliwiają, ale tylko na chwilę. A potem następne cele, marzenia do spełnienia. Takie chwile szczęśliwości są coraz krótsze. Może dlatego, że dzięki Hunie łatwiej i szybciej się spełniają.

Ile warte są dobra materialne można zobaczyć w TV jak ktoś traci "dorobek" życia w wyniku powodzi, pożaru i innych klęsk żywiołowych.

A więc pora na rozpalenie ogniska w swoim sercu i rozprzestrzeniać miłość, miłość, miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz