21/09/2017

Kawka

Kupowałam dzisiaj chleb w sklepiku. Nie było ludzi. Ekspedientka pokazała mi kawkę, która skakała sobie po trawniku przed witryną sklepu. Kawka czekała na coś „chlebowego”. Dostała coś małego, szybko zjadła i nadal wchodziła przez uchylone okno.


Dostała mini pączka.


Myślałam, że to nie dla niej, bo przecież to smażone. Miastowe ptaki sa dziwne, takie ludzkie. Jedzą coś co im może szkodzić. Jak ludziom.



Z trawnika przeniosła posiłek na murek i zaczęła go zjadać.





Ale ja nie miałam czasu obserwować, więc ją przegoniłam. Nadgryziony pączek został. Gdy oddaliłam się zauważyłam, że kawka doleciała do pączka, zabrała go i poleciała na dach pawilonu, by tam spokojnie zjeść smakołyk.


 


Ciekawe, że żaden inny ptak nie skusił się na te słodkości. Tylko samotna kawka.


Jak to ptak potrafi wymóc coś do zjedzenia. Tak stuka i wchodzi do sklepu, aż osiągnie cel.


Tylko jedzenie mu w głowie. Nie ma nic ciekawszego do roboty?


 


Nienawidzę dostawać niezamówionych prezentów. A taki dostałam.


Zastanawiam się co z nim zrobić, bo drogi, ale nie dla mnie. Jak można komuś kogo się widzi raz na rok kupować kurtkę w niewłaściwym kolorze i rozmiarze. Muszę dojść do siebie. Przeganianie kawki nie polepszyło mi humoru. Nie powinnam się wyżywać na niewinnym ptaku ;)


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz