01/02/2016

Teatr cieni

W sobotę zjadłyśmy na obiad kluski śląskie i rolady. Jestem leniwa, więc o zmywaniu nie było mowy, niech czeka. Zamiast wyjść z domu, wolałyśmy położyć się na łóżku w sypialni. Zrobiłam tego dnia tylko 1141 kroków, ale leń zwyciężył. Ignorowałam "brak aktywności" – nie będzie mnie pouczać aplikacja ;)


Godzina 16, już ciemno, więc zapaliłyśmy małą lampkę, którą skierowałam na ścianę. Jak człowiek się nudzi to do głowy przychodzą głupie myśli. Zaczęłyśmy wierzgać nogami, zaczepiać się, a na ścianie cienie robiły zupełnie co innego. Potem doszły do tego ręce, a właściwie palce, które wyginałyśmy, żeby uzyskać jakieś zwierzątko. Na ścianie pojawiły się zające, łosie, łabędzie i ptaki. To cała nasza inwencja. Ale od czego jest internet. Niestety niewiele więcej zwierzątek można było pokazać tylko dłońmi.


Wtedy wpadłam na pomysł zrobienia figurek i zrobienia przedstawienia. W internecie znalazłyśmy różne proste postacie. Była to też okazja do nauki obsługi komputera. Po znalezieniu odpowiedniego rysunku wystarczyło zapisać go na pulpicie, potem wejść na pulpit kliknąć 2x ikonę obrazka, zaznaczyć ikonę drukuj, potem klikać na dalej, dalej, dalej, dalej, zakończ, zamknij. A potem przeciągnąć ikonę do kosza. Pokazałam raz, a potem dziecko zrobiło to samodzielnie. Przy okazji wydrukowała sobie 30 rysunków do kolorowania ze wszystkich znanych nam bajek.



Po wydrukowaniu trzeba było wyciąć postacie i znaleźć patyki. W domu miałam tylko długie rurki do napojów i patyki do chińszczyzny. Kredki były za krótkie.Wystarczyło przykleić obrazki taśmą klejącą i postać była gotowa.


Miałyśmy księżniczkę, rycerza na koniu, zamek, łosia i smoka. Niestety smok miał za cienką szyję i się podarł. Nie wystąpił w przedstawieniu. Łoś udawał zaczarowanego księcia. A potem jeszcze śmieszna historia, bo skład aktorów był dziwny. Łoś, który zmienił się w księcia był najlepszy.


Zabawa była doskonała. Pan leń rozpłynął się.


W ciągu dnia można te postacie wykorzystać w prawdziwym teatrzyku, ale to już nie to samo. Widać niedokładne wycinanki i nie ma nastroju. 



A na koniec dziecko musiało uwiecznić to co się zdarzyło i namalowało obrazek. Są tu i ptaki z dłoni i ludziki. Chyba widać co robiłyśmy? :)


Dobrze, że ktoś przed nami wymyślił ten teatrzyk. W każdym domu ten teatrzyk będzie inny, ma inne postaci i inne historie. Każdy jest wyjątkowy, zwłaszcza jak się zrobi wszystko samemu. 


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz