20/02/2016

Sen z zagranicy

Położyłam się przed północą. Nie chciało mi się spać, więc wzięłam książkę z półki, pierwszą lepszą. Była to Wyrocznia snów, o której kiedyś tu pisałam. A co tam, poczytam jeszcze raz.

Szukałam w niej recepty, jak sprowokować sen i jak go zapamiętać.

Autorka, Ginette Blais napisała, że nie ma nic bardziej zajmującego, uzdrawiającego i przywracającego równowagę niż sen. Sny posiadają wiele kluczy, które otwierają drzwi przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Są doskonałą maszyną do odbywania podróży w czasie. Marzenia senne zawierają przeczucie przyszłości. Dzięki snom możemy uzyskać natychmiastowe wyjaśnienie prawdy bez pomocy rozumowania. Sen wydobywa to wszystko co dzieje się w sercu człowieka.

Zapamiętywania snu nie da się zaprogramować. Trzeba stale ćwiczyć, starać się przypominać sny, aż umysł się tego nauczy.

Każdy sen, nawet jeśli nie jest ostrzegawczy, ma nam coś do przekazania. Nic nie jest dziełem przypadku, wszystko ma jakiś sens.

Zasnęłam.

Znalazłam się w Ameryce. Z kilkoma osobami jechaliśmy odkrytym samochodem przez bezdroża. Zmierzaliśmy ze wschodu na zachód, do Kalifornii. Właśnie opuściliśmy NY.


Było słonecznie. Jechaliśmy z wiatrem we włosach i podziwiając nieziemskie widoki. Żaden aparat nie jest w stanie uchwycić gry świateł, kolorów, drgania powietrza, wirującego kurzu. Tylko w Ameryce są takie góry, Wielki Kanion rzeki Kolorado, bezkresne przestrzenie. Zatrzymywaliśmy się co jakiś czas, żeby podziwiać monumentalne dzieła natury. Ale nie spotkaliśmy żadnych turystów. Samochód był ogromny, wygodny, prawdziwy amerykański krążownik. Ale nie mogę sobie przypomnieć koloru (chyba nie różowy cadillac ;))

Czy można w jeden dzień przejechać tysiące kilometrów? Można, we śnie ;)

Gdy wstaliśmy rano to okazało się, że jesteśmy w San Francisco. Kto oglądał serial Ulice San Francisco to nigdy się nie pomyli. Ulice są tam bardzo pochyłe.


Gdy spojrzałam w dół ulicy to zobaczyłam niewiarygodne chmury. Wyjęłam smartfon, żeby to uwiecznić. I one zniknęły. Nie było co fotografować. Widoki równie ciekawe, bo ulice pięły się stromo w dół, albo w górę. Od samego patrzenia bolała głowa. Poczułam żal za tą chwilą. Wszystko ulatuje i jest przeszłością, w każdej sekundzie naszego życia. Przełykam ślinę i to jest już przeszłość. I się obudziłam.

Była godzina 7:25.

O jaką tu podróż chodzi. Może powinnam coś napisać na blogu, bo przecież nazwałam go Podróż do Źródła. Chodzi mi o podróż przez życie, które mamy tylko jedno, a nie o rzeczywiste przemieszczanie się. Podróżuję mało, a niektórzy trafiają tu przez pomyłkę ;) Taka podróż przez Amerykę trwa długo i nie zdecydowałabym się na nią. Nie mam nawet paszportu.

Dziwne, że akurat przyśniły mi się Stany, bo jest to ostatni kraj, który chciałabym odwiedzić. Dobrze, że nie trafiłam do Las Vegas, bo moja stopa tam nigdy nie stanie.

Sens snu wyjaśnił się po południu, gdy zajrzałam do skrzynki na listy. Wiadomo, że dzisiaj listonosz nie chodzi, ale wczoraj nie sprawdzałam poczty. Oprócz ulotek była tam koperta z UK, czyli wiadomości z zagranicy. :)


Wszystko co czytałam przed snem znalazło swoje odzwierciedlenie. Sen nakazywał mi sprawdzić skrzynkę na listy, bo tam czekała ważna wiadomość. Porozumiewamy się mejlowo, a rachunki też przychodzą pocztą elektroniczną.

Skoro symbole i obrazy ze snu mają wartość liczbową, więc sprawdziłam wartość nazwy miasta, które odwiedziłam.

San Francisco=432=9 (alfabet magiczny)

Przekaz liczby 9 to Niosący światło.

"Nie trzymaj się kurczowo przeszłości, nie zadawaj się z ludźmi, którzy cię nie szanują. Oderwij się (podróż), jeśli nie wyrwiesz chwastów z twego ogrodu zrobi to za ciebie los. Świat doskonały nie istnieje, nie szukaj ideału. Rozpoczynasz poszukiwania, żeby odkryć prawdę, zdobywaj wiedzę (zapisałam się na kurs religioznawstwa). Będzie to ważny sukces, osiągniesz szczyty (wielki kanion, strome ulice SF) jeśli wszystko przemyślisz. Musisz nadać sens swemu życiu. Ujrzysz rzeczy w nowym świetle. Pozwól sobie na zmiany.

Wkrótce światło zajaśnieje w tobie i znajdziesz swoją drogę. (kolejny sen o podróżowaniu)

Coś ważnego wydarzy się za 9 tygodni. Zaufaj wewnętrznemu światłu. Mierz wysoko. (nie widziałam NY, ale w SF też były szczyty).

Liczba 9 sugeruje, że jesteś przepracowany (to wiem bez snu).

Twoi najlepsi sprzymierzeńcy to: ludzie w ogóle, tłumy ludzi. (i tak jest, to też wiem)."

I to wszystko jest w tym śnie, każdy zapamiętany szczegół, nawet to światło, które szybko znika zanim zdąży się je uchwycić na fotce.

Bez trudu zapamiętałam sen, ze szczegółami i emocjami. Trochę wysiłku i mózg pracuje. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz