03/02/2016

Poufałość

Rano otworzyłam nowe opakowanie herbatki owocowej. Zawsze przekładam do słoiczka lub szklanego pojemnika. Tak też zrobiłam. Na dnie pudełka była kartka:



Przeczytałam i uśmiechnęłam się :))) Powiedziałam do siebie – do niej – dziękuję. Jakie jest prawdopodobieństwo, że właśnie Basia pakuje dla Basi ;) Do tej pory były kartki od Kasi, Zosi, Marysi ... i inne popularne imiona.


Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego osoba dorosła mówi o sobie zdrobniale. To takie infantylne. Drażnią mnie osoby, które o sobie mówią Ola, Kasia, a są dojrzałe. Czy to jakiś kompleks wieku? Albo chcą uchodzić za fajne, takie kumpele. Tylko, że to odnosi odwrotny skutek. Pamiętam jak w liceum był nauczyciel, który pozwalał do siebie mówić po imieniu. Nikt go nie szanował. Natomiast srogiej anglistki wszyscy się bali, ale się uczyliśmy. W pracy jest podobnie. Z żadnym z klientów nie jestem na ty, choć jesteśmy po imieniu (z tymi, których znam długo 10-15 lat). Nie mogłabym pracować gdyby było inaczej. Nigdy nie pracowałam w korporacji (nudy), ale tam od razu przechodzi się na ty (wiem od znajomej). Czy ludzie szanują tą pracę, czy marzą, żeby się z niej wyrwać (jak zarobią co nieco). Klientom, nowym przedsiębiorcom też doradzam dystans. Kiedyś byłam świadkiem jak szef poprosił pracownika: Gosiu pozamiataj w holu ten piasek. A Gosia nie ruszyła się z miejsca, bo ta praca mogła poczekać. Gosia już nie pracuje. A szef nie spoufala się z pracownikami i ma porządek w pracy.


Wiadomo, dzielę włos na cztery. Bo przecież to marketing. Herbatki pakuje robot Paweł lub Piotrek, albo taśma. Kartki są wkładane do pudełek, żeby stworzyć wrażenie pracy ręcznej, bo przecież ty jesteś wyjątkowa i na zasługujesz na uwagę. Doceniam to :) Zawsze lepiej dostać pudełko zapakowane przez Basię niż przez pakowaczkę nr 23. Powiesiłam sobie te kartkę na tablicy i gdy tylko na nią spoglądam to się uśmiecham :)


Pierwsze wrażenie się liczy, czyli rozśmieszenie. Miałam dobry humor cały dzień. I nie tylko. Wszystko układało się jak fengh shui, wiatr i woda, flow. Wszystkie sprawy załatwiały się same, wszyscy byli pomocni i mili. Słoneczko świeciło prosto w oczy, ptaszki ćwierkały, minęła mnie tylko jedna karetka. Jest dobrze, tak jak ma być. Tak jakby świat mi się kłaniał i szukał co by tu jeszcze dla mnie zrobić. Może nieba mi nachylić :)


Naprawdę udany dzień.


A zaczęło się niewinnie :)


Jutro będę jadła tylko pączki i nic innego ;) Na szczęście ;)))


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz