04/12/2015

Płaczę

Płaczę od wczoraj. Dawno nie płakałam. Byłam smutna, ale nie aż tak.


Zmarła moja przyjaciółka. Nagle.




Śmierć jest nieunikniona, ale straszna. Bo nieodwracalna. W jednej chwili jesteśmy, a za chwilę już nas nie ma.


Tydzień temu gdy rano wlewałam wodę do kubka z kawą, kubek pękł. Była to rysa i spokojnie wypiłam kawę, choć korkowa podstawka trochę nasiąknęła. To się zdarza, sprzęty się psują. Kubka nie wyrzuciłam, bo to prezent i mam go dopiero 2 miesiące. Może zrobię z niego doniczkę.


Potem dostałam telefon, że A. miała wylew, jest nieprzytomna, leży na oiomie. A wczoraj dostałam wiadomość, że A. nie żyje. Walnęło. Ciężko się pogodzić z odejściem kogoś bliskiego bez pożegnania. Tak nagle. Chorzy na nieuleczalne (na razie) choroby mają lepiej, bo mogą pozałatwiać swoje sprawy i się pożegnać. Tu nie było takiej możliwości. Życie skończyło się w jednej chwili. Widziałyśmy się 16 listopada. Nic nie zapowiadało nieszczęścia.


Dwa lata temu zmarła w ten sam sposób moja znajoma. Nie płakałam, było mi smutno i żal.


Najgorsze, że wczoraj zakwitł mi storczyk. Akurat w tak smutnym dniu. Czarny humor.




Natura się zmienia, ale trwa. Dzisiaj przez cały dzień świeciło optymistyczne słoneczko (chciałam, żeby padało i było smutno i źle). Świat w ogóle nie zauważył, że na świecie nie ma już człowieka. Po raz kolejny. Co to kogo obchodzi? Tylko rodzina i przyjaciele cierpią. Nie umiera się bez ostrzeżenia w wieku 44 lat. Gdy pomyślałam, że to niesprawiedliwe, że nie leje i wszystko jest jak zawsze, to przeleciały z hukiem 2 myśliwce. Było inaczej.




Znałyśmy się 20 lat. Wspierałyśmy się. Mam jej 3 książki, a ona ma jedną moją. Kupiła już prezenty dla bliskich. Co teraz po nich. To jest bez sensu. To takie płytkie. Rzeczy się nie liczą. Odeszła bez niczego, tak jak się urodziła. Już nie zadzwoni w środku mocy ze swoimi problemami i lękami. Przez ostatnie 4 noce nie spałam, ale przecież nie mogła zadzwonić. Nikt inny tego już nie zrobi.


Ja wiem, że ludzie umierają, że czas leczy ranu, że będzie dobrze i takie tam ble, ble, ble. Co z tego, jak tak bardzo boli dusza. I nie mogę przestać płakać. Przestanę jak skończą się łzy.




Ta wiadomość to najgorszy imieninowy prezent jaki dostałam w życiu. Miałyśmy pić dzisiaj szampana. I nic. Nic nie można zrobić.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz